Zobacz także:
Szczegółowy życiorys C.T. Russella
DO PIEKŁA I Z POWROTEM
(1905-1906)
1905 rok
(Russell ma 53 lata)
„DO PIEKŁA I Z POWROTEM!”
W styczniu 1905 roku pastor Russell rozpoczął głoszenie swojego słynnego tematu „Do piekła i z powrotem! Kto w nim przebywa? Nadzieja, że wielu powróci” (ang. „To Hell and Back. Who are there? Hope for return of many of them”). Pastor starał się wykazać słuchaczom, że prawdziwą karą za grzech jest śmierć, grób jest biblijnym piekłem, i że w wyniku ofiarniczej śmierci Jezusa Chrystusa jest nadzieja powstania z grobu i zmartwychwstania dla tych, którzy tego zechcą. W ten sposób przedstawiana była nauka na temat biblijnego piekła, która całkowicie różniła się od zrozumienia piekła z ciemnych wieków, obecnego we wszystkich ortodoksyjnych kościołach nominalnego chrześcijaństwa.
Charles dobrze zdawał sobie przy tym sprawę, że użycie tak intrygującego tytułu wzbudzi duże zainteresowanie, a samo pojawienie się jego nazwiska na afiszach reklamowych przyciągnie wielkie tłumy, dokądkolwiek się uda. Poselstwo to głosił bardzo intensywnie w latach 1905-1906. Pierwszy wykład „Do piekła i z powrotem!” wygłosił jeszcze w styczniu w miejscowości Lynn w stanie Massachussetts. Następnie 12 lutego przemawiał w New York City Opera House w Nowym Jorku. W okresie tym pastor wielokrotnie objeżdżał pociągiem lub powozem konnym miejscowości położone wzdłuż Wschodniego Wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Przemawiał w kościołach, wynajętych salach miejskich i na scenach profesjonalnych teatrów. W maju dwa razy wyjechał do stanu Ohio. W miejscowości Daytona Beach (stan Floryda) w sali National Opera House zgromadził ponad 500 osób, które uważnie wysłuchały przedstawianego tematu.
* * *
NIEBIAŃSKA MANNA
W lutym pastor Russell wydał niezwykłą publikację zatytułowaną Daily Heavenly Manna for the Household of Faith (pol. Niebiańska Manna, czyli rozmyślania duchowe na każdy dzień w roku dla domowników wiary). Była to względnie niewielka książka, gdyż liczyła 200 stron. Zawierała ona wybrane wersety biblijne na każdy dzień roku, obok których umieszczono stosowne komentarze pastora Russella z odnośnikami do artykułów Strażnicy Syjonu, aby czytelnik mógł dalej czytać i poszerzać swoje zrozumienie tematu. Na bocznej stronie pozostawiono wolne miejsce, przeznaczone na wpisywanie dat urodzin bliskich osób i inne ważne rocznicowe wydarzenia.
Pastor napisał we wstępie do tej książki:
„Chrześcijanin, który pozwala, aby gorączki i bolączki samolubnych ambicji pozbawiały go codziennej porcji niebiańskiego pokarmu, nie powinien się dziwić, gdy jego duchowy wzrost zostanie zahamowany, a »pokój Boży«, strzegący dotąd jego serca, ustąpi miejsca niezadowoleniu, które ogarnia cały świat pomimo komfortu i przywilej ów, jakimi możemy się dzisiaj cieszyć. Pamiętajmy na napomnienie: »We wszystkich drogach twoich znaj go, a on prostować będzie ścieszki twoje«. (Przyp. 3:6).
[…] Każdy chrześcijanin, zetknąwszy się z tą książką, na pewno się nią zainteresuje i zapragnie mieć własny egzemplarz na duchowy poranny stół. Powodem jej wydawania nie jest chęć osiągnięcia zysków, lecz przynoszenia pożytku, dlatego też jej cena jest niska, aby wszyscy mogli ją nabyć. Możemy wyświadczyć przysługę naszym przyjaciołom i sąsiadom, jeśli zwrócimy ich uwagę na lekturę »Manny«, zapewniając, że ma ona charakter chrześcijański, a nie wyznaniowy”.
Wybór komentarzy przeprowadziła Gertrude Woodcock Seilbert. Ta wspaniała poetka napisała wiele pobożnych pieśni, a od 1899 roku jej wiersze regularnie ukazywały się w Strażnicy Syjonu. Teraz dokonała ona wielkiego dzieła, gdyż skrupulatnie przejrzała większość artykułów napisanych przez pastora, wybierając i dostosowując odpowiednie fragmenty do potrzeb nowej publikacji. Ta żmudna praca przyniosła wspaniały efekt w postaci tej niezwykłej książki.
Cena wynosiła zaledwie 20 centów, dzięki czemu pierwszy nakład w wielkości 20 tys. egzemplarzy rozszedł się niezwykle szybko. Wielkość nakładu wskazuje, że Charles zakładał, że każdy ze stałych czytelników Strażnicy Syjonu (było 20 tys. stałych prenumerat) zakupi po jednej sztuce. Okazało się jednak, że wiele osób kupowało po kilka sztuk tej książki, z zamiarem podarowania jej w prezencie członkom rodziny lub osobom znajomym. Bardzo szybko zwyczajem stało się codzienne odczytywanie Manny oraz wykorzystywanie jej na zebraniach świadectw i modlitw.
W tym samym roku wydano także niezwykłą kolorową broszurę pod tytułem: In The Garden Of The Lord (pol. W ogrodzie Pana). Jej autorem była Gertrude W. Seibert, liczyła ona 22 strony.
* * *
W marcu 1905 roku pastor Russell napisał, że od dłuższego czasu otrzymywał listy z pytaniami, w jaki sposób małe zgromadzenia studentów Biblii mogą najlepiej wykorzystać czas swoich niedzielnych spotkań. Pytania te były związane z niezrozumieniem sposobu prowadzenia badań beriańskich. Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom, pastor zalecił niektórym pielgrzymom, aby przeprowadzali wzorcowe badania beriańskie w lokalnych zborach. Okazało się jednak, że wielkość potrzeb była duża, a liczba pielgrzymów niewielka. Zborom było żal każdej usługi, a żeby wzbudzić odpowiedni entuzjazm do badań beriańskich potrzeba było co najmniej kilku spotkań. Dlatego począwszy od marca, Russell rozpoczął przygotowywać w każdym miesiącu ramowe lekcje. Zawierały one pytania do badań beriańskich oraz odnośniki do Pisma Świętego i różnych publikacji Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego Strażnica.
Wśród podanych wówczas zaleceń znajdujemy następujące myśli:
„Trzydzieści pytań do lekcji w marcu mogłoby wystarczyć na trzydzieści niedziel, ale mając tak wiele dobrego pokarmu, możemy odżywiać się po królewsku i rozważać po kilka pytań na jednym zebraniu. Ile, to będzie zależeć od liczby uczestników, ich umiejętności w zakresie analitycznego badania oraz biegłości prowadzącego. Dobrze byłoby wyznaczyć kilku zdolnych braci do prowadzenia na zmiany, by przekonać się, komu się to najlepiej udaje. Takie osoby znajdą się zapewne wśród wybranych starszych.
Jeśli zgromadzenie jest małe, np. złożone z siedmiu osób, dobrze byłoby przydzielić każdej z nich po jednym pytaniu na następną niedzielę. Mogliby to zrobić np. upoważnieni w głosowaniu starsi. Tydzień powinien wystarczyć na przygotowanie myśli, cytatów z Biblii, miejsc ze Strażnic i tomów, które byłyby pomocne, interesujące i pożyteczne dla wszystkich. Ponieważ wszyscy czytają Strażnicę, można by podzielić numerami – brat A. pyt. 4, siostra H. pyt. 5 itd.
W większych zgromadzeniach, powiedzmy powyżej 25 osób, pytania mogłyby być przydzielane siedmiu, ośmiu najbardziej uzdolnionym członkom zgromadzenia, by przygotowali odpowiedzi. Za każdym razem, po formalnej wypowiedzi osoby wyznaczonej, temat lub pytanie powinny zostać poddane pod ogólną dyskusję. W ten sposób owe trzydzieści pytań, które poniżej podajemy, powinny nawet największym zgromadzeniom zapewnić wystarczająco obfity pokarm na cały miesiąc pożytecznych badań […]”
* * *
Pamiątkę śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa, obchodzono w tym roku w niedzielę 16 kwietnia. Liczba zgromadzonych osób w Allegheny była tak duża, że zebranie zorganizowano w Carnegie Hall w Pittsburghu. Chrzest przyjęło 41 osób. Ogółem obecnych było około 550 osób. Gdy później do Domu Biblijnego spłynęły raporty, okazało się, że znacznie więcej osób niż w minionych latach uczestniczyło w Wieczerzy Pamiątkowej. Z największych zgromadzeń: w Londynie uczestniczyło 190 osób, w Bostonie (Massachusetts) 186 osób, w Chicago (Illinois) 170 osób, w Los Angeles (Kalifornia) 142 osoby i w Nowym Jorku 109 osób.
* * *
KONWENCJA W CHATTANOOGA
W dniach 3-6 czerwca 1905 roku zorganizowano Konwencję Generalną w mieście Chattanooga, w stanie Tennesse. Pastor Russell był niezadowolony z wyboru daty konwencji, gdyż czerwiec był okresem intensywnych prac rolniczych. Pomimo to, zaakceptował ten termin, a w zaproszeniu napisał:
„Przygotuj swoje serce na błogosławieństwo. Przyjedź na Konwencję we właściwym duchu – jako uczeń, uczący się. Przyjedź także z intencjami robienia dobrych uczynków, a także odbierania dobrych uczynków, aby pocieszać i zachęcać innych, jak również być osobiście pocieszanym. Przede wszystkim zdaj sobie sprawę, że to sam Pan jest źródłem błogosławieństw i pamiętaj Jego słowa – nie siłą, ani mocą, ale oczekujemy na błogosławieństwa Ducha Pańskiego, które mamy nadzieję otrzymać. Przygotowując się do podróży nie zapomnijcie o tym ważnym elemencie, gdyż od tego zależy twój udział w błogosławieństwach Konwencji”.
Na konwencję przyjechało około 150 osób, a w wykładzie publicznym wzięło udział 600 osób. Chrzest przyjęło 20 osób. Pastor napisał później, że konwencja była tak wspaniale zorganizowana, że nie było na niej słychać żadnych głosów narzekań. „Wszyscy wyglądali na szczęśliwych, a wszystkie twarze rozświetlały radosne uśmiechy. Świadectwa to potwierdzały”. Wykorzystując wizytę w stanie Tennessee, pastor objechał okoliczne miejscowości, wygłaszając serię wykładów publicznych „Do piekła i z powrotem!”
* * *
Krótko potem, Jessy Hemery nadesłał z Wielkiej Brytanii do pastora Russella sprawozdanie z Konwencji, która w dniach 10-12 czerwca 1905 roku odbyła się w Londynie. Uczestniczyło w niej około 350 osób, a wykładzie publicznym 600 osób. Chrzest przyjęły 32 osoby. Wśród obecnych znajdowali się sympatycy z Królestwa Szwecji, Królestwa Danii, Szkocji i Irlandii. Wszystko to wskazywało na dobry rozwój działalności w Europie.
W związku z tym, w 1905 roku w dalszym ciągu kontynuowano dużą akcję wydawniczą. Pierwszy tom ukazał się w swojej dziewiątej edycji Millennial Dawn: The Divine Plan of the Ages (Brzask Tysiąclecia: Boski Plan Wieków) i drugiej edycji Studies In the Scriptures: The Divine Plan of the Ages (Wykłady Pisma Świętego: Boski Plan Wieków). Drugi tom ukazał się w swojej pierwszej edycji Studies In the Scriptures: The Time Is at Hand (Wykłady Pisma Świętego: Nadszedł czas). Trzeci tom ukazał się w drugiej edycji Studies In the Scriptures: Thy Kingdom Come (Wykłady Pisma Świętego: Przyjdź Królestwo Twoje). Czwarty tom ukazał się w swojej pierwszej edycji Studies In the Scriptures: The Day of Vengeance (Wykłady Pisma Świętego: Dzień Pomsty), i piąty tom ukazał się w trzeciej edycji Millennial Dawn: The At-One-Ment Between God and Man (Brzask Tysiąclecia: Pojednanie pomiędzy Bogiem a człowiekiem).
Jako „amunicję” dla ochotników, wydano nowe traktaty Rosnący wpływ spirytyzmu, Studiuj, by zjednać sobie uznanie Boże. Chrześcijaństwo w poważnym niebezpieczeństwie. Powstrzymaj swój głos od płaczu. Nadzieja dla mnóstwa niewybranych i Rozradowani chrześcijanie. Boskie zamierzenie względem ludzkości, oraz wznowiono wcześniejszy traktat Słowo Twoje jest Prawdą – odpowiedź Robertowi Ingersoll w obronie chrześcijaństwa.
Dodatkowo w 1905 roku opublikowano dwie nowe książki. Pierwszą była napisana przez M.R. Bonda książka Thy Word Is Truth (pol. Słowo Twoje jest prawdą). Bond wydał ją prywatnie, ale pastor Russell akceptował ją i nawet reklamował w czasopiśmie Strażnica Syjonu. Niektórzy o tej nowej książce mówili, że był to swoisty podręcznik wszystkich koncepcji głoszonych przez Russella, rodzaj katechizmu, zbioru poglądów z odnośnikami do Pisma Świętego, które mogły służyć jako praktyczne wskazówki do polepszenia życia społecznego, modlitewnego, rodzinnego i wewnętrznego. Pozycja ta stała się bardzo popularna wśród zwolenników Russella. Drugą książką była napisana przez J.A. Bohneta Features of the Plan of God (pol. Szczegóły planu Boga). Zasadniczo była to skrócona wersja Boskiego Planu Wieków. Bohnet wydał ją na własny koszt, ale pastor Russell reklamował ją w czasopiśmie Strażnica Syjonu. Obie książki stały się szczególnie popularne wśród kolporterów, którzy uważali, że są one łatwiejsza dla osób początkujących w badaniu Pisma Świętego. Przy czym książkę Bonda Thy Word Is Truth traktowali jako „mleczko” dla „niemowląt”, książkę Bohneta Features of the Plan of God traktowali jako „chleb” dla „dzieci”, natomiast serię tomów Wykładów Pisma Świętego pastora Russella jako „mięso” dla „dojrzalszych”.
* * *
PRAKTYCZNE RADY PASTORA
Warto zauważyć, że Russell przez cały czas dawał wiele cennych wskazówek, które były pomocne wszystkim głosicielom Ewangelii Chrystusowej. Charles zawsze podkreślał przy tym znaczenie osobistej wolności oraz fakt, że każdy z chrześcijan rozwija się w swoim własnym tempie.
„Głoś Słowo, opowiadaj dobre wiadomości, pożyczaj, sprzedawaj lub rozdawaj literaturę, i słowem i przykładem polecaj ją swoim znajomym. Niech się stanie, że w wyniku tych rozmów twoi znajomi opuszczą Babilon itd. Pamiętaj, że to Prawda czyni nas wolnymi, i że w swoim własnym tempie wzrastamy by być wolnymi i posłusznymi Prawdzie. Jeśli zaatakujesz sprawę zbyt mocno i za wcześnie, to możesz doprowadzić do jednego lub dwóch złych skutków: (1) możesz zniechęcić swojego przyjaciela, zanim odżywcza Prawda dałaby mu niezbędną łaskę i siłę, lub (2) przyprowadzić »za« słabych do stania w opozycji i podążania właściwą drogą, a przez porażkę możesz sprawić, że będzie on bojaźliwym przez resztę życia”.
Pastor sugerował stosowanie kilku zasad, które według niego były bardzo pomocne w życiu:
„(1) Niech każdy postanowi pilnować samego siebie.
Pismo Święte przestrzega nas, abyśmy raczej pilnowali samych siebie i swoich spraw, a nie wtrącali się i zajmowali sprawami innych ludzi. Każdy, kto zgromadził już pewne życiowe doświadczenie, mógł się przekonać, że jest to dobra zasada, a jednak ciągle mało jest tych, którzy kierowaliby się tą zasadą i postępowali ostrożnie. Jeżeli ktoś nie ma dość swych spraw do załatwienia i nie jest na tyle czynny w służbie Bożej, by jego czas był wypełniony, a jego ręce i usta czymś zajęte, to jest to niedobry stan i potrzebuje on gorliwej modlitwy oraz badania Słowa Bożego, by mógł się utrzymać na wąskiej drodze.
Nie znaczy to jednak, że mamy być obojętni na dobro innych, o których mamy mieć staranie lub względem których do pewnego stopnia mamy odpowiedzialność, a czyniąc to powinniśmy zwracać uwagę, by uznawać ich prawa, jak i prawa drugich, a szczególnie starać się o to, by nie domagać się swoich praw. Nie zapominajmy nigdy o tym, by ingerując w sprawy innych ludzi, rządzić się sprawiedliwością, jakkolwiek nie wolno nam domagać się zupełnej sprawiedliwości w stosunku do nas samych, lecz mamy okazywać miłosierdzie.
(2) Powinniśmy wykazywać wiele cierpliwości w obcowaniu z innymi, znosząc ich wady i słabości w stopniu znacznie większym, niż czynimy to względem siebie.
Gdy weźmiemy pod uwagę, że z powodu grzechu cały świat stał się słaby umysłowo i fizycznie oraz moralnie, to powinniśmy mieć wzgląd na jego upadki. Odkąd Pan Bóg gotów jest pokrywać nasze słabości przez zasługi drogocennej krwi, musimy i my być bardzo miłosierni i skłonni do współczucia wobec drugich, choćby ich upadki były większe od naszych. Zasada ta dotyczy szczególnie rodziców i ich postaw względem dzieci. Słabości dzieci pochodzą do pewnego stopnia od rodziców lub są przez nich przekazywane, dlatego w obchodzeniu się z dziećmi rodzice powinni tak postępować, jakby naprawiali samych siebie i swoje wady – gorliwie i sprawiedliwie, z miłością i sympatią.
(3) Nie dobrze być przewrażliwionym na swym punkcie i obraźliwym. Na słowa i czyny innych powinno się patrzeć pobłażliwie. Na lekceważenie lub zniewagę w mało istotnych sprawach nie warto zwracać uwagi, a raczej przykryć to należy wspaniałomyślnością i miłością. W przypadku poważnej obrazy należy potraktować ją jako rzecz popełnioną nie rozmyślnie, a wyjaśnianie kwestii powinno być prowadzone w taki sposób, by nie pobudzać do gniewu, lecz używać mowy »solą okraszonej«. W większości spraw okaże się, że strona winna nie miała złych zamiarów […]
(4) Jeżeli ktoś jest obmawiany i posądzany, to przysługuje mu prawo do udzielenia wyjaśnień i usprawiedliwienia się prywatnie lub publicznie, lecz nic więcej nad to. Jeżeliby ktoś obmawiał swego obmówcę, to z jednego zła rodzi się kolejne. Niech nikt nie oddaje złem za złe, nawet gdyby to, o czym się mówi, było prawdą, a to, co mówi przeciwnik, było kłamstwem. Tłumacząc i wyjaśniając fałszywe zarzuty, powinno się pamiętać, by nie czynić nic ponadto, by nie czynić zarzutów swojemu oszczercy, bo kto to czyni, staje się sam oszczercą […]
(5) Obmowy i oszczerstwa są surowo zabronione ludowi Bożemu jako sprzeciwiające się zupełnie duchowi miłości – nawet, gdy złe uczynki, o których się mówi, okażą się prawdą. Jedyny sposób zapobieżenia złemu w takich przypadkach podany jest przez naszego Pana i zapisany w Ewangelii świętego Mateusza (Mat. 18:15-17) […]
(6) Lud Boży powinien unikać pychy jak śmiertelnej zarazy […]
Wielu chrześcijan zaznajomionych z Planem Wieków mniema, że poznanie to sprawia, iż stają się szczególnie mądrzy, wielcy lub dobrzy, zapominają jednak, że Bóg ukrywa Prawdę przed wielkimi i mądrymi, aby się nie chlubiło żadne ciało przed obliczem Bożym. Tacy miłują Prawdę z powodów samolubnych, tak jak kupiec lubi swój towar, bo chce odnieść z niego jak najwięcej korzyści. Gdy zaś nie daje im się zamienić Prawdy na pieniądze lub inną korzyść materialną, to przynajmniej usiłują zyskać popularność i uznanie między ludźmi – chcą uchodzić za mądrzejszych od innych i tym sposobem zadowolić swoją pychę i próżność. Tacy mało pomagają do rozpowszechnienia Prawdy. Chociaż wspominają niektóre pisma, jak STRAŻNICA lub BRZASK TYSIĄCLECIA, lub Cienie Przybytku lub Pokarm dla myślących chrześcijan, to niekiedy robią przy tym uwagę, że w wielu punktach się nie zgadzają lub że w nikim nie pokładają swojej ufności w kwestiach wiary i opierają ją jedynie na Słowie Bożym albo uważają, że autor nie jest dla nich za wielkim autorytetem i że tylko przedrukowuje to, co inni napisali; czyniąc tak starają się wywyższyć samych siebie.
Takich ludzi trzeba się strzec, bo wcześniej lub później wykoleją się zupełnie i spowodują więcej szkód niż kiedykolwiek przynieśli korzyści. Bóg nie żąda takiego rodzaju ludzi, by służyli Jego sprawie i dozwoli, aby prędzej czy później z powodu swej próżności potknęli się – bez względu na to, jakie są ich naturalne zdolności; częściej przytrafia się to ludziom uzdolnionym lub bogatym, którzy bywają upośledzeni duchem pychy i próżności […]
(7) Bądź czystym, zachowaj sumienie wolne od obrazy Boga i ludzi. Zacznij staranie od swego serca – od swych myśli – nie myśl nic takiego, co jest złe. Dla siebie miej zawsze za wzór Jezusa. Gdy napastują cię złe myśli, czy to z zewnątrz lub z wewnątrz, podnoś swe serce do Boga i udawaj się z modlitwą do Niego, prosząc o łaskę potrzebną w czasie pokus i trudności. Trzymaj swój umysł zapełniony modlitwą podobną w treści do słów psalmisty: »Niechaj będą przyjemne słowa ust moich i rozmyślania serca mego przed obliczem Twoim, Panie, skało moja i Odkupicielu mój«.
(8) Podczas, gdy skarbimy sobie i staramy się postępować według Boskich przykazań, starajmy się coraz lepiej rozumieć zasady, na których opiera się prawo Boże, a to sprawi, że będziemy mogli lepiej odróżnić dobro od zła w naszych słowach i czynach, w sprawach, które nie są zaznaczone w Słowie Bożym. Na ile zaczynamy rozumieć lepiej i zachowywać zasady prawa Bożego, na tyle otrzymujemy lepsze wyrozumienie ducha Słowa Bożego (Ps. 119:97-105).
(9) Usposobienie zwadliwe i wynajdywanie wad u innych jest przeciwne usposobieniu, czyli duchowi Chrystusowemu – duchowi miłości.
Pewna doza odwagi i waleczności jest wymagana, by pokonać świat, ciało, diabła i jego różne zasadzki, waleczność może okazać się cenna i przydatna zarówno nam samym, jak i sprawie Pańskiej, jeżeli jest rozumnie i właściwie skierowana przeciw grzechowi – najpierw w nas samych, a następnie w innych, jeżeli zostanie użyta dla sprawy Boga i Jego ludu, jak też przeciw Szatanowi i jego władzom ciemności i przesądom. Tego rodzaju waleczność w Piśmie Świętym znaczy, aby bojować on dobry bój wiary; wszyscy powinniśmy być walecznymi żołnierzami w tym boju o sprawiedliwość i prawdę, broniąc honoru naszego Wodza, wolności Jego ludu […]
(10) Strzeż się wszystkich myśli, stanu lub uczuć mających łączność z nienawiścią, złością lub walką. Nie daj im przystępu do serca ani na chwilę, bo na pewno przyniosą i sprawią wielką szkodę tobie i poprowadzą do czynienia szkody innym. Strzeż twego serca, staraj się mieć wolę, zamiary i pragnienia pełne miłości ku Bogu i odpowiednio ku wszystkim, którzy mają Jego ducha i postępują Jego śladami.
(11) Nie polegaj tak do końca na twoim sumieniu. Gdyby ono było dostatecznym przewodnikiem, to nie potrzebowalibyśmy Pisma Świętego. Większość ludzi sprawia wrażenia, jakby nie mieli wcale sumienia, bo są ślepymi na zasady i prawa Boże, które kierują sumieniem. Gorszymi jednak od nich są tacy, o jakich wspomina apostoł Paweł w Liście do Tymoteusza (1 Tym. 4:2). Zatem trzeba bardzo zwracać uwagę na Słowo Boże i ostrożnie postępować według posiadanego światła.
(12) Nie bądź zbyt śmiały, chyba że chodzi o prawdę i sprawiedliwość. Odnośnie siebie samego zachowaj bojaźń, by nie zgrzeszyć, nie popaść w niełaskę u Mistrza i nie utracić wielkiej nagrody powołania. Prawie wszyscy, którzy odpadają, tracą najpierw bojaźń, ufając samym sobie”.
* * *
KONWENCJA W NIAGARA FALLS
W dniach 8-11 lipca 1905 roku zorganizowano Konwencję Generalną w miejscowości Niagara Falls w stanie Nowy Jork. Było to popularna miejscowość turystyczna położona przy wodospadzie Niagara, na granicy Stanów Zjednoczonych z Kanadą. Dzięki temu można było tu z łatwością dojechać koleją, a liczne hotele ułatwiały znalezienie noclegów dla wielu przyjeżdżających na konwencję osób.
Pastor napisał później, że werset Psalmu 89:16 najlepiej odzwierciedla całą Konwencję: „Błogosławiony lud, który zna dźwięk twój”. Napisał, że było to radosne spotkanie szczęśliwych ludzi.
Pewien agent kolejowy z Bostonu tak opisał grupę osób udających się na konwencję w Niagara Falls:
„»Wydaje się, że wszyscy oczekują do dobre chwile. Każda twarz jest szczęśliwa – nie marszczą brwi, ani się nie krzywią«. Tym bardziej był zaskoczony, że ludzie ci nie byli z żadnej sekty ani partii – tylko Chrześcijanami – i jechali na Konwencję Studentów Biblijnych. Zainteresował się »szczęśliwymi ludźmi« i mówił, że chce przeczytać »BRZASK«, aby odkryć tajemnicę”.
Stróż z Konserwatorium w Niagara Falls tak opisał ludzi przyjeżdżających na konwencję:
„Stróż z Konserwatorium nie spodziewał się przyjazdu ludzi w niedzielę o godzinie 10:00 i odmówił otwarcia budynku, ale wreszcie go otworzył, pytając się: »Czemu się tak cieszycie?« Został poinformowany, że ludzie byli szczęśliwi ponieważ kochają Pana i Jego Słowo. Pomyślał, że weźmie udział w niektórych spotkaniach i dowie się, dlaczego ci ludzie byli tak szczęśliwi, pomimo, że pokonali dalekie odległości na własny koszt. Uczestniczył w niej, deklarując, że jest to inna ewangelia niż kiedykolwiek przez niego słyszana, i otrzymał BRZASK do dalszej nauki”.
Konwencja ta nie była nagłaśniana publicznie, gdyż pastor Russell chciał przede wszystkim spotkać się z tymi, którzy byli głęboko zainteresowani Teraźniejszą Prawdą. Niewątpliwie przyczyniło się to do tego, że uznaną ją za najlepszą ze wszystkich konwencji, jakie dotychczas odbyły się pod auspicjami Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego Strażnica. W ten sposób pastor przestrzegał swoich wcześniejszych zaleceń, aby Konwencje Generalne były skierowane do domowników wiary, podczas gdy Konwencje jednodniowe bardziej odwoływały się do publiczności z lokalnej społeczności danej miejscowości.
W konwencji udział wzięło około 1 000 osób, z których niektórzy przyjechali z bardzo daleka – dwie osoby ze stanu Floryda, jedna z Tennessee i kilka z Nebraski. Chrzest przyjęły 94 osoby. W odczuciu wszystkich obecnych, była to niezwykle obficie błogosławiona konwencja od Pana.
Później ukazało się liczące 34 strony sprawozdanie konwencyjne: Convention Report – Niagra Falls, New York.
* * *
OBJAZD ZACHODU
W dniach 8-10 września 1905 roku zorganizowano Konwencję Generalną w Portland, w stanie Oregon. Pastor Russell wykorzystał tę okazję do podróży na zachód Stanów Zjednoczonych, aby przy okazji odwiedzić i spotkać się po drodze z członkami lokalnych zborów. Charles nazwał ją „objazdem Zachodu”.
W podróż wyruszył wieczorem 29 sierpnia w towarzystwie dwóch osób, aby następnego ranka dotrzeć do Chicago (stan Illinois). Spotkał się tam z około 200 osobami, którym usłużył wykładem na temat „Poświęcenie”. Chrzest przyjęło 14 osób. W popołudniowym zebraniu udział wzięło około 400 osób, którzy wysłuchali wykładu „Bóg sprzeciwia się pysznym, ale okazuje łaskę pokornym.” Późno w nocy Charles ruszył w dalszą podróż (w Chicago dołączyły do niego kolejne dwie osoby) do Saint Louis w stanie Missouri. Następnego dnia chrzest przyjęło tam 9 osób. Kolejnym nocnym pociągiem udał się do miasta Kansas City, na pograniczu stanów Missouri i Kansas. Zebrało się tam około 150 osób, z których wielu przyjechało na spotkanie z pastorem z różnych miejscowości w stanach Missouri, Kansas, Nebraska i Iowa. Po południem odbył się wykład publiczny na temat: „Do piekła i z powrotem!” Wykładu wysłuchało 600 osób. Wieczorem Charles ruszył w dalszą podróż, by w sobotę 2 września dotrzeć do Denver w stanie Kolorado. Pociąg był spóźniony 7 godzin, jednak pomimo to wiele osób oczekiwało na niego na dworcu kolejowym. W Denver odbyła się dwudniowa Konwencja (3-4 września). Po południem zorganizowano wykład publiczny na temat „Do piekła i z powrotem!”, którego wysłuchało 475 osób. Podczas tego wykładu, kilku duchownych z ortodoksyjnych kościołów nominalnego chrześcijaństwa rozdawało ulotki, starając się przekonać uczestników, że piekło z ciemnych wieków jest prawdziwe. Wzywali oni słuchaczy, aby nie słuchali tego, co określali mianem „fałszywych nauk” pastora z Pensylwanii. Następnego dnia na konwencji chrzest przyjęło 20 osób. Wieczorem Charles opuścił Denver, a w dalszej podróży towarzyszyło mu już dziewięć osób.
Kolejnym przystankiem w podróży było miasto Ogden w stanie Utah. Odbyła się tam jednodniowa konwencja, a na wykładzie publicznym obecnych było około 600 osób. Pastor po raz kolejny usłużył tematem „Do piekła i z powrotem!”, a późniejsza dyskusja przeciągnęła się do dwóch godzin. W nocy pastor ruszył w dalszą podróż, aby po dwóch dniach dotrzeć do miasta Portland w stanie Oregon. Odbyła się tam Konwencja Generalna (8-10 września). Przyjechało tam około 200 osób, głównie ze stanów Oregon, Waszyngton i Utah, ale byli także ze stanów Dakota Południowa, Minnesota, Kalifornii, Teksasu, kanadyjskiej prowincji Kolumbii Brytyjskiej, a nawet z odległej Australii. Chrzest przyjęło 29 osób. W niedzielę 10 września odbył się wykład publiczny „Do piekła i z powrotem!”, którego wysłuchało 900 osób. Później osobom zainteresowanym udostępniono darmową literaturę.
Następnego dnia pastor miał już kolejne spotkanie w miejscowości Everett w stanie Waszyngton. Odbyła się tam jednodniowa konwencja, w której uczestniczyło 75 osób. W wieczornym wykładzie publicznym, tematu „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało około 300 osób. Nocnym pociągiem Charles pojechał do miasta Seattle w stanie Waszyngton, gdzie zorganizowano kolejną jednodniową konwencję. Obecnych było około 200 osób, a wieczornego wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało około 650 osób. Wieczorem pastor wsiadł do pociągu i powrócił do miasta Portland w stanie Oregon. Stamtąd, 13 września wypłynął parowcem do San Francisco w stanie Kalifornia. W morskiej podróży towarzyszyło mu pięć osób. Każdego ranka studiowali Niebiańską Mannę, która stawała się okazją do wielu dyskusji na tematy biblijne. W ten sposób podróż minęła im bardzo przyjemnie, i w sobotę 16 września dotarli do San Francisco. W małym spotkaniu uczestniczyło tam 40 osób. Przy tej okazji zorganizowano wykład publiczny „Do piekła i z powrotem!”, który miał odbyć się w największym kościele metodystycznym w sąsiednim mieście Oakland. Wcześniej, przez cztery dni kolporterzy i ochotnicy nagłaśniali w mieście to wydarzenie, roznosząc zaproszenia i stosowne traktaty biblijne. Dzięki temu, duchowni kościoła metodystycznego zorientowali się, że na wykładzie publicznym w ich kościele będą głoszone nauki niezgodne z poglądami ich ortodoksyjnego wyznania. Prawnicy doradzili im, aby nie odwoływali zapowiedzianego wystąpienia, gdyż wywołałoby to niepotrzebny rozgłos i przedstawiło ich w niekorzystnym świetle. W rezultacie zdecydowali się oni na nie otwieranie kościoła, podając jako przyczynę zwykłe zaniedbanie organizacyjne. Pastor Russell przybywszy na miejsce, polecił jednemu ze współpracowników sprawdzenie, czy któreś z okien jest niezamknięte i czy jest możliwość wejścia przez nie i otworzenie drzwi od środka. Dzięki temu udało się kościół otworzyć, a Charles mógł tradycyjnie witać przychodzące osoby. W zwyczaju pastora było stanie w pobliżu wejścia na salę, aby osobiście rozmawiać z przybyłymi. Stwarzało to także okazję do wymiany poglądów ze swoimi krytykami. Zwykle wokół nich gromadziła się grupa osób, przysłuchujących się wymianie argumentów.
Następnie pastor udał się pociągiem do Los Angeles w stanie Kalifornia. W dniach 16-18 września odbyła się tam Konwencja Generalna, na której chrzest przyjęło 20 osób. Wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało około 700 osób. W dalszą podróż pastor wyruszył z jedną osobą towarzyszącą do San Antonio w stanie Teksas. W sobotę 23 września spotkał się tam z około 160 osobami, a 7 osób przyjęło chrzest. Wieczorny wykład publiczny na temat „Przymierze przysięgi” wysłuchało około 600 osób. Następnego dnia zorganizowano jednodniową konwencję w Houston w stanie Teksas. Frekwencja wynosiła 300 osób, a na wykładzie publicznym „Do piekła i z powrotem!” było 750 osób. Dalsza podróż prowadziła przez miejscowość Galveston w stanie Teksas, gdzie pastor spotkał się z 75 osobami (50 białych i 25 czarnych). Charles powiedział później, że „kolorowi przyjaciele dali wszelkie dowody temu, że byli głęboko zainteresowani i tak samo poświęceni, jak ich biali bracia i siostry.” Kolejny dzień był spotkaniem z 250 osobami w Dallas, w stanie Teksas. Chrzest przyjęło 6 osób. Wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało około 550 osób. Ostatnie spotkanie miało miejsce w miejscowości Sherman w stanie Teksas. Obecnych było 100 osób. W dwa dni później (wieczorem w sobotę 30 września) pastor powrócił do Domu Biblijnego w Allegheny. W ciągu 33 dni przebył on odległość 8 650 mil (ponad 13 920 km). W tym czasie odbył 33 zebrania, z których każde miało średnio długość półtora godziny. Russell takimi słowami podsumował całą podróż:
„Rzeczywiście, wszystkie nasze doświadczenia w Teksasie, a także na całej trasie, wykazały tendencję, że część publiczności skłonna do religijności, staje się coraz bardziej rozbudzona w oparciu o Teraźniejszą Prawdę. I to jest właśnie to, czego powinniśmy się spodziewać w czasie zenitu »żniwa«”.
* * *
Pomimo odbycia tak długiej podróży, pastor nie odpoczywał zbyt długo i już 8 października pojechał do Harrisburga w stanie Pensylwania na jednodniową konwencję. Po południem wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało około 600 osób. Charles zauważył, że przez dwie godziny słuchali oni przedstawianego tematu, a przecież byli przyzwyczajeni siedzieć nie dłużej niż 20 minut na kościelnym kazaniu. 22 października odbyła się kolejna jednodniowa konwencja, tym razem w Providence w stanie Rhode Island. Zgromadziło się tam około 300 osób. Po południem zorganizowano wykład publiczny „Do piekła i z powrotem!”, który został wyjątkowo starannie rozreklamowany. W sklepowych witrynach i w samochodach rozklejono 580 dużych afiszy, a dodatkowo po domach rozniesiono 20 tys. indywidualnych zaproszeń. Wykład zorganizowano w największej sali w mieście, w Infantry Hall, a pomimo to, z 2 tys. osób chętnych jedynie tylko 300 zdołało wejść do środka. Wieczorem zrobiono dodatkowy wykład, na którym było obecnych około 500 osób. W drodze powrotnej do domu, pastor zatrzymał się w miejscowości Scranton (stan Pensylwania), gdzie 23 października przedstawił dla publiczności temat „Do piekła i z powrotem!” W dniu 29 października jednodniowa konwencja odbyła się w Kenton w stanie Ohio. Po południem na wykładzie publicznym pastor przedstawił zarysy Boskiego Planu Wieków, a wynik tego był taki, że mieszkańcy miasta i okolicy nigdy wcześniej nie rozmawiali tyle o Biblii, jak wtedy. W dniu 12 listopada jednodniowa konwencja odbyła się w miejscowości Fort Wayne w stanie Indiana. Wykład publiczny „Do piekła i z powrotem!” zorganizowano w wielkim teatrze, w którym 1 400 osób miało miejsca siedzące, a dodatkowych 100 osób stało (kilkaset osób nie zmieściło się do środka).
* * *
OBJAZD POŁUDNIA
W dniu 13 listopada 1905 roku pastor Russell wyruszył w kolejną konwencyjną podróż, tym razem na południe Stanów Zjednoczonych. Pierwszym przystankiem była miejscowość Lonaconing w stanie Maryland. Odbył się tam pogrzeb jednego ze zmarłych braci. Do dyspozycji pastora oddano kaplicę metodystyczną, w której około 250 osób wysłuchało wykładu na temat śmierci, jej przyczyny oraz nadziei zmartwychwstania umarłych. Następnego dnia odbyła się jednodniowa konwencja w Richmond w stanie Wirginia. Zebrało się tam około 60 osób, natomiast wieczornego wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało około 900 osób. 15 listopada odbyła się jednodniowa konwencja w mieście Columbia w stanie Karolina Południowa. Spotkanie z zainteresowanymi skoncentrowało się głównie wokół odpowiedzi na pytania. Wieczornego wykładu publicznego wysłuchało 225 osób. Już następnego dnia miała miejsce jednodniowa konwencja w Jacksonville na Florydzie. Frekwencja wynosiła 200 osób.
W dniach 17-19 listopada 1905 roku odbyła się Konwencja Generalna w Tampa na Florydzie. Dzięki uprzejmości urzędników miejskich konwencję zorganizowano w największej sali w mieście, w The Casino. Pastor bardzo ocenił organizację, jednak dostrzegł znacznie mniejszą ilość miłości braterskiej. Jako przyczynę tego stanu rzeczy wskazał brak doświadczenia w organizowaniu tak dużych spotkań, oraz fakt stosunkowo małej liczebności mieszkańców tamtych okolic. Z tego powodu była niewielka frekwencja, jednak na niedzielnym wykładzie publicznym obecnych było około 600 osób. Poniedziałek 20 listopada pastor Russell spędził z przyjaciółmi w sąsiednim uzdrowisku Sankt Petersburg. Odbyło się tam kilku godzinne spotkanie z członkami lokalnego zboru.
W dalszej podróży pojawiły się trudności, gdyż z powodu opóźnienia pociągu o prawie 2 godziny, pastor nie zdążył na przesiadkę w Jacksonville i nie dojechał na czas na umówione spotkanie w Atlancie, w stanie Georgia. W dniu 22 listopada odbyła się jednodniowa konwencja w Birmingham w stanie Alabama. Wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało około 300 osób. Następnego dnia odbyła się jednodniowa konwencja w Nashville w stanie Tennessee. Zebrania odbyły się w największym audytorium w mieście, w Watkins’ Hall. Podczas wykładu publicznego zmieściło się w niej prawie 1 000 osób, a pomimo to niektórzy nie zdołali wejść do środka. 24 listopada miała miejsce kolejna jednodniowa konwencja, tym razem w Knoxville w stanie Tennessee. Po południem na wykładzie publicznym zebrało się około 300 osób, z których niektórzy mówili, że po raz pierwszy tak wyraźnie zrozumieli dobroć i sprawiedliwość Boga. Następnie pastor powrócił do Domu Biblijnego w Allegheny. Był więc to bardzo błyskawiczny objazd, a najmniejsze forum słuchające jego wykładu publicznego liczyło 300 osób.
W 1905 roku zorganizowano liczne konwencje, które poza Stanami Zjednoczonymi i Kanadą odbyły się także w Kingston na Jamajce (800 osób), w Kristianii (obecnie Oslo) w Królestwie Norwegii i w Barmen-Elberfeld (obecnie dzielnice Wuppertalu) w Cesarstwie Niemieckim.
* * *
NOWY ŚPIEWNIK
Jeszcze w listopadzie tego roku ukończono skład nowej edycji śpiewnika, wydanego po raz pierwszy w 1890 roku. Otrzymał on tytuł Hymns of the Millennial Dawn (pol. Pieśni Brzasku Tysiąclecia). Była to bardzo szczególna i wyjątkowa publikacja, gdyż zawierała ona 337 pobożnych pieśni. Wiele z nich było dobrze znanymi tradycyjnymi pieśniami religijnymi, których słowa zmieniono tak, aby były dopasowane do teologii studentów Biblii. Śpiewnik wydano przy tym w dwóch wersjach: (1) liczącej 120 stron bez nut, i (2) 336 stron z nutami. Z powodu opóźnień po stronie drukarni, śpiewniki zostały udostępnione do kupna na początku 1906 roku.
* * *
Pisząc roczne sprawozdanie, pastor Russell napisał:
„Sprawozdania nie są prezentowane w celu pochwalenia się tym co robimy przed światem lub samymi sobą. Świat naprawdę niewiele o nas wie i tym mniej się o nas troszczy, bo, jak sugerował Mistrz, nie jesteśmy z tego świata, tak samo jak on nie był z tego świata. Te roczne sprawozdania stymulują, zachęcają i są pomocne dla nas samych. Tak więc, każdy biznesmen bierze pod uwagę stan zapasów pod koniec każdego roku, aby upewnić się, które części jego działalności wzrosły lub upadły, ile uzyskały zysku i jakie przyniosły straty. Nie robi tego dla korzyści opinii publicznej, ale dla własnej satysfakcji i dla lepszego kierowania sprawami w nowym roku”.
Russell zauważył, że 1905 rok był kolejnym rokiem systematycznego wzrostu prowadzonej pracy. Napisał przy tym niezwykle interesujące spostrzeżenie:
„W miarę upływu lat zdajemy sobie sprawę, że osoby zaangażowane w służbę zrobiły już praktycznie wszystko, co mogły zrobić, i my zaczynamy się zastanawiać, czy następny rok będzie podobnie dobrym. Jednak każdego roku, jak zawsze, okazuje się, że nastąpił stały wzrost pracy w każdym kierunku. Z jednego punktu widzenia z pewnością powinniśmy właśnie tego oczekiwać; nawet jeśli zainteresowani w poprzednich latach, zrobili już wszystko co było w ich mocy, aby posuwać do przodu sprawę, służyć Prawdzie, uwielbiać naszego Ojca i Zbawiciela, i każdy z nich znajdował nowych, świeżo zainteresowanych, lub też pogłębiał zainteresowanie u tych, którzy ciągle szukali możliwości, dzięki którym mogą lepiej służyć Prawdzie. Słusznie oni mówią: »Jest godzina jedenasta, a ja muszę wszelkimi sposobami dążyć do wykorzystania moich talentów w każdej okoliczności, które Pan pozwoli mi odnaleźć«. Szlachetnie postępują do przodu w swoich departamentach służby, i często zauważamy, że niektórzy z nowo zainteresowanych wydają się rozumieć Prawdę i wchodzić w służbę z większą gorliwością niż inni, którzy ją posiadają od dłuższego czasu.
Wytłumaczenie tego bez wątpienia leży po części w tym, że zbliżamy się do końca czasu żniwa, i ci, którym teraz Pan udziela znajomości Teraźniejszej Prawdy, byli już wcześniej w pewnym stopniu pouczeni. Ponadto, mają świeże błogosławieństwo wynikające z niedawnej lektury tomów BRZASKU. Z naszego doświadczenia wiemy, że niektórzy z naszych drogich przyjaciół zapominają o tym, co już przeczytali, i w ten sposób proporcjonalnie tracą gorliwość, inspirację jaką cieszyli się początkowo, gdy różne zagadnienia Prawdy mieli jeszcze świeżo w pamięci. Naszą ogólną radą dla tych, którzy dają dowody zwolnienia w gorliwości, zmęczenia w czynieniu dobra, czy też słabnięcia na drodze rozmaitych prób i zniechęceń, polega na tym, aby przeczytali na nowo wszystkie sześć tomów serii BRZASK TYSIĄCLECIA”.
W 1905 roku kolporterzy osiągnęli nowy rekord i rozprowadzili ponad 254 tys. tomów Brzasku Tysiąclecia. Liczba subskrypcji czasopisma Strażnica Syjonu wzrosła do 22 tys. egzemplarzy. Ogółem w ciągu całego roku rozprowadzono ponad 254 tys. egzemplarzy Strażnicy Syjonu. Dodatkowo ochotnicy rozprowadzili ponad 5,3 mln sztuk różnych traktatów i ponad 29 tys. broszur o tematyce biblijnej. W ciągu całego roku aktywnych było 25 pielgrzymów, którzy odbyli 1580 spotkań publicznych i 3159 zebrań zborowych. Podczas swoich podróży pokonali oni dystans prawie 200 tys. km. Roczne wpływy i darowizny wyniosły 49 249 $ (z poprzedniego roku pozostał deficyt w wysokości 6 760 $), a suma wydatków wyniosła 53 202 $. Na koniec roku deficyt w kasie wynosił 3 952 $.
Dodatkowo w Wielkiej Brytanii rozprowadzono około 1 mln traktatów biblijnych i ponad 25,6 tys. tomów Brzasku Tysiąclecia. W Niemczech rozprowadzono prawie 3 tys. tomów Brzasku Tysiąclecia. Natomiast w Australii rozprowadzono prawie 18 tys. tomów Brzasku Tysiąclecia.
* * *
1906 rok
(Russell ma 54 lata)
Nowy rok 1906 rok pastor Russell rozpoczął niezwykle pracowicie. Przestrzegając swoje wcześniejsze postanowienie, starał się co dwa tygodnie uczestniczyć w jednodniowych konwencjach, które były organizowane w odległości do jednego dnia podróży od Allegheny. W ten sposób już 14 stycznia wziął udział w jednodniowej konwencji w Johnstown w stanie Pensylwania. Wzięło w niej udział około 100 osób, a wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało około 1 400 osób. Wykład został bardzo dobrze rozreklamowany w lokalnej gazecie i witrynach sklepów, a aby pomieścić wszystkich chętnych wynajęto audytorium Opera House. Tłum był jednak tak wielki, że wielu słuchaczy musiało stać. Na widowni byli także przedstawiciele władz miejskich. Następnie, w dniu 28 stycznia pastor wziął udział w jednodniowej konwencji w Binghamton w stanie Nowy Jork. Tutaj również wykorzystano lokalną gazetę do rozreklamowania wykładu publicznego. Napisano w niej, że „wycieczkę do piekła i z powrotem poprowadzi osobiście pastor Russell”. Wykładu wysłuchało około 1 500 osób, a prawie 500 odeszło z powodu braku miejsc.
* * *
PONOWNIE SPRAWA MAŁŻEŃSKA
W dniu 15 stycznia 1906 roku Charles został poinformowany, że jego żona złożyła dzień wcześniej pozew do sądu o formalny rozwód (od 1903 r. byli w separacji). Maria Frances Russell napisała we wniosku, że powodem złożenia pozwu jest między innymi cudzołóstwo. Oskarżyła ona Charlesa o cudzołóstwo z adoptowaną córką, Rose Henninges. Postawienie tak ciężkiego zarzutu wobec pastora było wielkim zaskoczeniem dla wszystkich współpracowników w Domu Biblijnym. Cała sytuacja była tak skomplikowana, że Charles musiał ją skonsultować z Josephem F. Rutherfordem, który w owym czasie pracował w dziale prawnym Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego Strażnica. Już wcześniej był on zatrudniany przez Russella jako adwokat, i teraz ponownie zgodził się reprezentować jego stronę. Doradził on pastorowi, aby kontynuował on swoją działalność, jakby nie było żadnych zarzutów stawianych przeciwko niemu. Warto wyjaśnić w tym miejscu, że w tamtym czasie w stanie Pensylwania rozwody były udzielane wyłącznie w sytuacji stwierdzenia cudzołóstwa. Oskarżenie pastora było więc związane wyłącznie z wymogami procedur sądowych. Pomimo to, w Domu Biblijnym pojawiła się kolejna fala plotek, które bardzo szybko zostały rozniesione szeroko po społeczności studentów Biblii.
* * *
Być może za tą namową, pastor bierze udział 11 lutego w jednodniowej konwencji w Wheeling w stanie Wirginia Zachodnia. Wzięło w niej udział około 200 osób. Natomiast wykład publiczny „Do piekła i z powrotem!” zorganizowano w sali Court Theatre. Szeroko przeprowadzona kampania reklamowa – afisze w witrynach sklepów i na samochodach, reklamy w gazetach oraz małe indywidualne zaproszenia – spowodowała, że na wykład przyszło 1 500 osób, z których około 500 przez cały czas stało z powodu braku miejsc siedzących. Dodatkowo około 600 osób nie zmieściło się na sali, gdyż dyrekcja teatru obawiając się jakiegoś wypadku, nakazała zamknięcie drzwi wejściowych. Niektórzy sugerowali potem, że w niedzielę wszystkie kościoły w Wheeling nie zdołały przyciągnąć tylu ludzi. Pomimo to pastor mówił do zgromadzonych na konwencji osób, że nie powinni spodziewać się, aby Prawda kiedykolwiek stała się popularna w obecnym złym czasie. Cieszył się jednak, że tak dużo osób wysłuchało wykładu, co było dobrą sposobnością do rozpraszania zamieszania w wierzeniach wielu ludzi po ciemnych wiekach. Russell napisał później, że konwencja w Wheeling „była najciekawsza i na długo pozostanie zapamiętana przez wielu bliskich przyjaciół”.
Następnie, 25 lutego pastor usłużył na jednodniowej konwencji w Canton w stanie Ohio. Wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało tam 1 500 osób.Tym razem duchowni z ortodoksyjnych kościołów nominalnego chrześcijaństwa postanowili zakłócić przebieg wykładu i pośród publiczności umieścili swoich ludzi z wcześniej przygotowanymi pytaniami. Swoje wypowiedzi popierali wersetami biblijnymi, które w ich mniemaniu miały zbić poglądy prezentowane przez Russella. Pastor jednak w sposób niezwykle uprzejmy i z dużą dozą humoru, odpowiedział na wszystkie zarzuty, błyskotliwie cytując przy tym wiele innych wersetów Pisma Świętego. Tak więc publiczność została przekonana do racji pastora, a nawet osoby zakłócające wykład kupowały później książki dla siebie – kilkoro z nich poprosiło nawet Russella o osobisty wpis i autograf w kupionej książce. Po powrocie do domu, 4 marca zorganizowano wykład na ten sam temat w Pittsburghu – w sali Carnegie Hall wysłuchało go 2 614 osób.
* * *
RADY I PRZEMYŚLENIA PASTORA
Zapewne przez cały ten czas Russell wiele rozmyślał o osobistych problemach. Analizując je w świetle Słowa Bożego, zastanawiał się nad sprawiedliwością, miłością i miłosierdziem. Napisał wówczas do swoich czytelników:
„Niektórzy z drogich braci starający się usilnie stosować swe życie do Słowa Bożego, czytając szósty tom BRZASKU TYSIĄCLECIA, rozpoznają coraz wyraźniej, jakie metody postępowania wystawione są w (Mat. 18:15). Niektórym należy przypomnieć, że nie zawsze jest koniecznym stosować się do reguł tam wystawionych. Jeżeli oni wolą przeoczyć wadę swego brata, jest to ich przywilejem; lecz jeżeli jakiej wady przeoczyć nie mogą, jeżeli dany brat tą swoją wadą nadal im szkodzi, to nie powinni o tym mówić do drugich, lecz muszą iść za Pańską wskazówką jako jedyną metodą do załatwienia takiej sprawy. […] Główną lekcją, jaka mieści się w Pańskim poleceniu u (Mat. 18:15) jest abyśmy starali się pozyskać miłość brata i starali się powstrzymać go od szkodzenia nam. Gdy nam się to uda, to pozyskamy danego brata, podniesiemy go. Nie ma tam myśli, że dany brat ma być przywiedziony przed zgromadzenie dla ukarania go, ale raczej ma to być uważane jako ostateczny środek ku napomnieniu go i ku jego naprawie, aby mógł poznać swoją omyłkę i zaprzestać złego. Głównym staraniem przy podejmowaniu każdego z tych stopni powinno być, aby nawrócić brata na właściwą drogę, a nie aby go opublikować, szkodzić mu, lub ukarać go; albowiem Słowo Boże mówi: »Mnie pomsta, Ja oddam, mówi Pan«. Wszystko, co zgromadzenie może uczynić według tego Pisma, gdy wszelkie starania naprawienia danego brata zawiodą, to powstrzymać od niego wszelką bratnią społeczność, aż do czasu, gdy on wyrazi gotowość do czynienia dobrze i wtedy powinien być ponownie przyjęty. Nawet traktowanie brata przez pewien czas jako »poganina i celnika«, nie znaczy, aby mu szkodzić, karcić go, lub wystawiać go na wstyd albo pogardę przed światem. Czegoś podobnego nie wolno nam czynić poganom lub celnikom. Brata takiego można w międzyczasie traktować w sposób formalnej grzeczności, tak jak traktujemy któregokolwiek celnika lub poganina, wstrzymując od niego wszelkie szczególniejsze prawa, przywileje, serdeczne pozdrowienia, sposobność głosowania itp., które to przywileje należą się tylko Kościołowi, jako klasie odłączonej od świata”.
W owym czasie zdarzało się, że niektórzy zaczynali traktować pastora Russella jako nieomylnego. On sam w następujący sposób odniósł się do tych przypuszczeń:
„Przede wszystkim spieszę z zapewnieniem, że nigdy nie rościłem pretensji do nieomylności. Nie spodziewam się nieomylności prędzej aż przy Boskiej łasce, uznany byłbym godnym dostąpienia działu w Pierwszym Zmartwychwstaniu. Dopiero wtedy, gdy nastanie to, co jest doskonałe, to, co jest po części przeminie, ujrzymy tak jak jesteśmy widziani i rozpoznany tak jak sami jesteśmy rozpoznani. Obecnie przyjmujemy pisma dwunastu Apostołów, iż były tak nadzorowane przez Pana, że są wolne od błędów”.
I jeszcze w kwestii zarzutów, jakoby utworzył własną sektę:
„Ktokolwiek twierdzi, że uformowaliśmy sektę lub denominację, przedstawia sprawę we fałszywym świetle. Sekta jest sekcją, czyli częścią odciętą od czegoś; my nie jesteśmy sekcją ani byliśmy odcięci od czegokolwiek. Naszym staraniem jest, aby wszystkich wiernych Pańskich prowadzić do Boga, do serdecznej społeczności z Nim i jednych z drugimi. Za braci przyjmujemy wszystkich, którzy ufają w drogocennej krwi Chrystusowej, jako okupie za nich i którzy przyznają się i dają dowody zupełnego poświęcenia się na służbę Bogu. Żadnego z takich nie pozbawiamy tej społeczności chrześcijańskiej, bez względu na jego pojęcia w przedmiotach mniej ważnych.
Nie jesteśmy również denominacją, bowiem nie przyjmujemy innego miana oprócz Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jesteśmy Chrześcijanami, niczym więcej ani mniej. Przyjmujemy wszystkie nazwy dane kościołowi w Piśmie Świętym, lecz żadnej z tych nie przybieramy jako tytuł, w celu wyróżnienia się, jak to czynią nasi przyjaciele denominacji chrześcijańskich. Każda jednostka stara się być w osobistej społeczności z Panem a na podstawie tejże społeczności, znajduje się też w społeczności z innymi znajdującymi się w podobnej społeczności z Panem, ponieważ ciało Chrystusowe jest jedno. Zatem, nasza spójnia z Panem jest spójnią biblijną, jedyną w swoim rodzaju i, o ile nam wiadomo, żadne inne grono ludu Bożego nie przybiera tego stanowiska w jego całości ani stoi na nim w zupełności. Przy Boskiej łasce, mamy nadzieję tak stać, aż Pan powie: »Dobrze, sługo!« (Mat. 25:21) i przyjmie nas do Swego chwalebnego Królestwa”.
W między czasie pastor nieustannie podróżował i usługiwał w wielu miejscach, gdzie go tylko lokalne zgromadzenia zapraszały. W dniu 18 marca usłużył na jednodniowej konwencji w Wheeling w stanie Wirginia Zachodnia. Fakt zorganizowania drugiej takiej konwencji w tym mieście w odstępie zaledwie jednego miesiąca (od 11 lutego), tłumaczył bardzo dużym zainteresowaniem. Wykładu publicznego „Do piekła i z powrotem!” wysłuchało 1 400 osób. Widząc niesłabnące zainteresowanie słuchaczy, zapowiedziano zorganizowanie kolejnych dwóch spotkań, które w następną niedzielę zwołano w mniejszych salach. Usłużył na nich pielgrzym A.E. Williamson. Natomiast Russell usłużył 25 marca na jednodniowej konwencji w Louisville w stanie Kentucky. Wykład publiczny zorganizowano w sali McCauley’s Theater, w którym zebrało się 2 000 osób. Dodatkowo około 1 000 osób nie zmieściło się w środku. Rozdano im ponad tysiąc kopii Strażnicy Syjonu.
* * *
W niedzielę 8 kwietnia 1906 roku obchodzono Pamiątkę śmierci naszego Pana Jezusa Chrystusa. Charles Russell obchodził ją tradycyjnie w Domu Biblijnym w Allegheny. W uroczystości uczestniczyło 800 osób, a 23 osoby przyjęły wcześniej chrzest. Charles napisał, że „spotkanie w Allegheny było jednym z najprzyjemniejszych, jakie kiedykolwiek mieliśmy, i zdecydowanie największym.” Później do Domu Biblijnego napłynęły sprawozdania z 337 zgromadzeń, które obchodziły Pamiątkę, a całkowita liczba osób uczestniczących wynosiła 6 267. Największym zgromadzeniami były: Boston (stan Massachusetts) 176 osób, Chicago (stan Illinois) 170 osób, Los Angeles (stan Kalifornia) 155 osób, Nowy Jork (stan Nowy Jork) 140 osób, Filadelfia (stan Pensylwania) 108 osób, Londyn (Wielka Brytania) 248 osób, Barmen-Elberfeld (Niemcy) 90 osób.
Niemal natychmiast po zakończeniu uroczystości, pastor ponownie opuścił Allegheny, aby 15 kwietnia wziąć udział w jednodniowej konwencji w Akron w stanie Ohio. Obecnych było około 200 osób. Podczas zebrania świadectw wiele osób opowiadało o swojej radości w Panu, jaką posiadali od czasu, gdy zrozumieli nauki Pisma Świętego. Na samym końcu swoje oświadczenie złożył pewien człowiek, który powiedział: „Chcę podziękować Bogu za błogosławieństwo, które poprzez Brzask Tysiąclecia przyszło do mnie i innych, którzy staramy się prowadzić przyzwoite i czyste życie z punktu widzenia świata.” Popołudniowy wykład publiczny zorganizowano w sali Music Hall, która pomieściła 1 430 osób. Dodatkowo około 170 osób stało w przejściach, a ponad 100 kolejnych nie zmieściło się na sali.
Prawdopodobnie właśnie w tym czasie, Rutherford zasugerował pastorowi Russellowi, aby nie wracał do Domu Biblijnego pomiędzy zaplanowanymi wykładami. Miało to zmniejszyć ryzyko, że dziennikarze lokalnych gazet podejmą próbę zrobienia z nim wywiadu. Nie wiemy ile jest w tym prawdy, jednak po wizycie w Akron Charles napisał list do Domu Biblijnego z prośbą, aby przesłano mu pociągiem książki potrzebne do przygotowania kolejnych wykładów.
* * *
STUDIOWANIE TOMÓW BRZASKU TYSIĄCLECIA
W maju 1906 roku pastor zaproponował czytelnikom rozpoczęcie systematycznego czytania wszystkich sześciu tomów Brzasku Tysiąclecia. Wskazał przy tym, że czytanie co najmniej ośmiu stron dziennie, pozwoli na przeczytanie sześciu tomów w ciągu jednego roku.
„Nie znamy nic lepszego, co mogłoby być pomocne dla naszych czytelników STRAŻNICY SYJONU niż świeże coroczne badania całej serii BRZASKU. Poza tym, ci, którzy ponownie je przeczytali, odnoszą błogosławieństwo za każdym przeczytaniem i powiększają swoją wiedzę, ponieważ wraz ze wzrostem umysłu potrafią głębiej zrozumieć Boski plan. Naszym doświadczeniem jest, że ci, którzy kontynuują studiowanie BRZASKU, są nie tylko najlepiej ugruntowani odnośnie zbroi Bożej i korzystania z Miecza Ducha, ale także w ten sposób przez moc Bożą są zachowywani od więzów błędu, które innych zwiążą. I w ten sposób są oni upoważnieni do nauczania innych”.
W owym czasie Charles napisał:
„Słowem Bożym nie jest tylko sama Biblia, ale obejmuje to także kazania, gazetki, książki itp., w takiej proporcji na ile one zawierają i prawdziwie przedstawiają poselstwo miłego Syna Bożego. To czyni sprawę tym zwięźlejszą i obejmuje myśl, że nie mamy wstydzić się za żadną naukę przedstawioną w Piśmie Świętym, ani za literaturę, która pod Boską opatrznością została przygotowana i która przedstawia, rozszerza i objaśnia prawdę”.
W związku z tym, w 1906 roku w dalszym ciągu kontynuowano dużą akcję wydawniczą. Pierwszy tom ukazał się w swojej dziesiątej edycji Millennial Dawn: The Divine Plan of the Ages (Brzask Tysiąclecia: Boski Plan Wieków) i trzeciej edycji Studies In the Scriptures: The Divine Plan of the Ages (Wykłady Pisma Świętego: Boski Plan Wieków). Drugi tom ukazał się w swojej drugiej edycji Studies In the Scriptures: The Time Is at Hand (Wykłady Pisma Świętego: Nadszedł czas). Trzeci tom ukazał się w trzeciej edycji Studies In the Scriptures: Thy Kingdom Come (Wykłady Pisma Świętego: Przyjdź Królestwo Twoje). Czwarty tom ukazał się w swojej drugiej edycji Studies In the Scriptures: The Day of Vengeance (Wykłady Pisma Świętego: Dzień Pomsty). Piąty tom ukazał się w czwartej edycji Millennial Dawn: The At-One-Ment Between God and Man (Brzask Tysiąclecia: Pojednanie pomiędzy Bogiem a człowiekiem) i pierwszej edycji Studies In the Scriptures: The Ay-One-Ment Between God and Man (Wykłady Pisma Świętego: Pojednanie pomiędzy Bogiem a człowiekiem). Szósty tom ukazał się w drugiej edycji Millennial Dawn: The New Creation (Brzask Tysiąclecia: Nowe Stworzenie).
Jako „amunicję” dla ochotników, wydano nowe traktaty Do piekła i z powrotem! Kto w nim przebywa, Boski plan wieków dla zbawienia ludzi i Spirytyzm to demonizm!, oraz wznowiono wcześniejszy traktat Pismo Święte uczy o katastrofach i dlaczego Bóg dozwala na nie.
* * *
DZIAŁALNOŚĆ MARII RUSSELL
W międzyczasie, Maria Russell wydała swoją własną książkę, zatytułowaną The Twain One: A Bible Study of a Vital Subject (pol. Dwoje jednością: Studium biblijne na żywotny temat). Książka została wydana w Allegheny i miała 100 stron. Maria poruszyła w niej kwestie praw kobiet, koncentrując się na roli niewiasty w Kościele i małżeństwie, a także swojego osobistego związku z pastorem Russellem. Posiadając duże doświadczenie zdobyte podczas pracy w Towarzystwie Biblijnym i Traktatowym Strażnica, niezwykle starannie i naukowo podeszła do przedstawianych tematów, przy czym posługiwała się dobrym językiem i poprawną stylistyką. Zaprezentowała bardzo odważne jak na tamte czasy stwierdzenia, opinie i apele o równe prawa dla kobiet.
Już w samym wstępie zawarła następujące stwierdzenia:
„Jeśli kobiety i matki będą zniewalane i poniżane, mężom i synom będzie brakować tych czułych usług, owej ogłady i kultury, jakie nigdy nie mogłyby rozkwitnąć w żadnej innej atmosferze jak tylko w atmosferze wolności i szczęścia, zamierzonej przez Boga, i potomność odczuje niechybnie zgubne skutki”.
Oto kilka poglądów prezentowanych przez Marię w tej książce:
- Aby osiągnąć szczęście w relacjach między ludźmi, nie da się ich pogodzić z tyranią i służalczością.
- Jeżeli osoby zajmujące wiodące pozycje w kościele, narzucają innym obowiązek poddaństwa, to musimy do tego podejść po prostu jak do kwestii szacunku wynikającego z poważania.
- Pismo Święte nigdzie nic nie naucza o domowym niewolnictwie.
- Pismo Święte nigdzie nic nie mówi, że kobieta jest gorsza od mężczyzny.
- Bóg stworzył mężczyznę i kobietę z równymi prawami.
- Kobieta stała się „słabszym naczyniem” przez grzeszne działania mężczyzny.
Maria była tak bardzo przekonana, że jej książka obali poglądy nauczane przez jej męża w kwestii chrześcijańskiego zwierzchnictwa mężczyzny nad kobietą, że nadała książce podtytuł: The Gospel of the Kingdom: A Cup of Cold Water for a Thirsty Soul (pol. Ewangelia Królestwa: Kubek zimnej wody dla spragnionej duszy). Musimy przy tym pamiętać, że to właśnie Maria jako pierwsza wysunęła myśl, że Charles jest „wiernym i roztropnym sługą” z Ewangelii Mat. (Mat. 24:45-47). Teraz zaczęła sugerować, że stał się on „złym sługą” z Ewangelii Mat. (Mat. 24:48-51). Co do samej siebie, dochodzi do wniosku, że to właśnie ona jest „wiernym i roztropnym sługą, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby na czas rozdał jej żywność”. Poruszając kwestie swojego własnego małżeństwa, otwarcie przedstawiła przyczyny separacji z mężem oraz powody dla których zdecydowała się złożyć wniosek o rozwód. Sugerowała w ten sposób, że jej doświadczenia małżeńskie nie były zgodne z tym, czego publicznie nauczał pastor Russell.
Książkę tą Maria rozesłała osobom z listy adresowej prenumeratorów Strażnicy Syjonu. Zyskała ona bardzo szybko dużą popularność wśród kobiet w zborach, ale w żadnym ze zborów nikt nie wyszedł nawet z propozycją rozpoczęcia badania beriańskiego tej książki. Zdobyła ona jednak dużą popularność wśród sufrażystek. Wiele niewiast kupowało ją, aby sprezentować duchownym w swoich kościołach lub po prostu politykom, którzy odpowiadali za tworzenie prawa. Sprawą zainteresowały się także gazety, które zaczęły publikować paszkwile wobec pastora. Gazety The Washington Post i The Mission Friend of Chicago przedrukowały całą historię, oskarżając Russella o niemoralne postępowanie.
W połowie kwietnia 1906 roku rozpoczęła się sprawa sądowa Charlesa i Marii Russell, którą rozpatrywał sędzia Collier i ława przysięgłych. Interesy pastora reprezentował adwokat Joseph Rutherford.
* * *
NIEZWYKŁE KROKI PODJĘTE PRZEZ PASTORA
Już w maju pastor Russell napisał w swoim czasopiśmie:
„Redaktor STRAŻNICY SYJONU zdaje sobie sprawę, że jego bliscy i dalecy przyjaciele odczuwają intensywny ból w wyniku publikacji przeciwko niemu złośliwych kłamstw. Niewiele gazet, które opublikowały kłamstwa, było zainteresowanych opublikowaniem odwołania ich. W ten sposób potwierdziło się stare powiedzenie, że »kłamstwo będzie podróżować po świecie, zanim prawda wdzieje obuwie«. Pod obecnym panowaniem »księcia tego świata« błąd, fałsz i oszczerstwa można łatwo rozpowszechniać – potrzeba jednak, aby szeptać do ucha, by one mogły podróżować blisko i daleko, wspomagane przez chętne języki i długopisy. Prawda i Sprawiedliwość, wręcz przeciwnie, niewiele przemawiają do większości upadłej rasy, i w obecnym czasie są zdyskontowane i niedoceniane. […] Dla większości osób z czystym sercem, zwłaszcza dla tych, którzy osobiście lub przez jego pisma znają Redaktora, prawdopodobnie wystarczy ogólne stwierdzenie, że doniesienia prasowe, o których mowa powyżej, są niesprawiedliwymi oszczerstwami, które w całości przedstawiają go fałszywie. […] Niewątpliwie, jego uświęcanie przysięgi złożonej Panu kierowało jego postępowaniem, które czasami było nieco odmienne niżby samemu chciał, i w konsekwencji ludzie światowi to źle zrozumieli, błędnie zrozumieli go, tak samo jak zrobili z Panem i wieloma jego wiernymi naśladowcami w ciągu wieków. Wrogami Redaktora byli w równym stopniu także ci, których ambicje krok po kroku doprowadziły ich do opozycji. Tylko częściowo obwinia ich za zło, które od czasu do czasu starają się mu zrobić, pośrednio w związku ze jego służbą i sprawą, którą reprezentuje. Jego przekonanie jest takie, że Wielki Przeciwnik i jego »niegodziwe duchy na wyżynach« są prawdziwymi przeciwnikami dzieła żniwa, którzy starają się zdobyć kontrolę nad tyloma ile tylko im się uda, poprzez zazdrość, dumę, ambicję lub próżność. Nasz Mistrz uprzedził nas, mówiąc: »Muszą przyjść sprzeciwiania«. Apostoł wyraził takie same uczucia, kiedy powiedział: »Muszą być podziały między wami, aby zatwardziali się objawili«”.
Zdając sobie jednak sprawę, że dalsza publikacja oszczerstw w prasie może osłabić jego wpływ na dzieło Żniwa Wieku Ewangelii, postanowił podjąć działania przeciwko tym gazetom. Dlatego na początku czerwca zwrócił się do swoich czytelników, by przysyłali mu wycinki prasowe z niekorzystnymi artykułami, podając tytuł gazety i datę publikacji. Następnie pastor pozwał gazety The Washington Post i The Mission Friend of Chicago o zniesławienie. Po rozprawie sąd oczyścił go z zarzutów, przyznając symboliczne odszkodowanie w wysokości 1 $. Pastor odwołał się od takiego werdyktu i w kolejnej rozprawie otrzymał odszkodowanie w wysokości 15 000 $ oraz zwrot kosztów sądowych i adwokackich. Dodatkowo obie gazety musiały opublikować artykuł oczyszczający dobre imię pastora Russella i każdego tygodnia publikować jego kazania.
* * *
Tymczasem 20 maja Russell wygłosił wykład publiczny „Do piekła i z powrotem!” na jednodniowej konwencji w Indianapolis w stanie Indiana. Wykładu wysłuchało około 2 500 osób. W Huntingdon w stanie Pensylwania wysłuchało go około 450 osób, w Waszyngtonie 2 500 osób, a w Filadelfii 1 600 osób. 10 czerwca był na jednodniowej konwencji w Nowym Jorku, gdzie wykładu publicznego wysłuchało 2 000 osób. 17 czerwca na kolejnej jednodniowej konwencji w Cleveland w stanie Ohio, wykładu na temat ogni piekielnych wysłuchało 2 500 osób. Napisał wówczas, że „wzrasta wrażenie, że te jednodniowe konwencje są błogosławione przez Pana i wykorzystywane do obalania murów błędu i niezrozumienia Prawdy, oraz do budowania tych, którzy już są poświęconą trzodą Pańską, korzystającą ze światła jego Słowa”. 24 czerwca odbyła się jednodniowa konwencja w Springfield w stanie Illinois. Na wykładzie publicznym zebrało się 1 400 osób, co było bardzo dużą ilością, jak na wielkość tego miasta. W dniu 1 lipca pastor zorganizował jednodniową konwencję w Allegheny. Przyjechało na nią około 700 osób, a chrzest przyjęło 5 osób. Następnie 11 lipca Russell przemawiał na jednodniowej konwencji w Hartford w stanie Connecticut. Było na niej obecnych 300 osób, a wykładu publicznego wysłuchało około 900 osób. Już 15 lipca pastor wziął udział w następnej jednodniowej konwencji w niewielkiej wiosce Jamestown w stanie Ohio. Wzięli w niej udział członkowie zboru z sąsiedniej miejscowości Dayton, natomiast na wykładzie publicznym zebrało się około 400 osób.
* * *
NIEZWYKŁA ODPOWIEDŹ NA ATAKI ŻONY
Właśnie wtedy pastor Russell zrobił coś, co było zaskakujące dla wszystkich. Zaczął otwarcie pisać o swoich problemach małżeńskich w czasopiśmie Strażnica Syjonu. Na początku lipca umieścił wprowadzający krótki artykuł:
„DRODZY PRZYJACIELE: – Jak wskazują wasze listy, słusznie oceniliście, że przechodzę ostatnio najcięższe doświadczenie w mojej burzliwej karierze jako sługa Pana. I mogę dodać, że jeden z głównych zarysów mojego obecnego stanu utrapienia wynika z przekonania, że moje cierpienia w żadnym wypadku nie ograniczają się do mnie samego, lecz sprawiają ból i cierpienie wszystkim drogim »Domownikom Wiary« kroczącym wąską ścieżką w świetle »Teraźniejszej Prawdy«. Zasmuca mnie doprawdy to, że tym, dla których z chęcią codziennie kładę swoje życie w ofierze dzieje się jakikolwiek ból, spotykają ich trudności lub inne gorzkie doświadczenia z mojego powodu. Wiem jednak, że muszą na nas wszystkich przyjść ogniste próby, aby nas wypróbować, przetestować, oczyścić, przygotować do chwalebnych rzeczy, do których zostaliśmy powołani przez naszego Pana. Mogę też dodać, że jedną z głównych pociech mojego czasu smutku są wasze listy zapewniające mnie o współczuciu, zaufaniu i miłości. Byłem mile zaskoczony, gdy okazało się, że wiele z tych listów zostało napisanych przez przyjaciół, którzy dopiero niedawno doszli do znajomości przesłania żniwa. Z początku czułem się przekonany, że ugruntowani, ci, którzy nauczyli się z przeszłych doświadczeń znosić trudności jako dobrzy żołnierze, nie zachwieją się w obliczu tego ataku, lecz bardzo obawiałem się o nowych rekrutów pośród żołnierzy Krzyża, o tych, którzy nie znali moich przeszłych prób i trudności od fałszywych braci oraz o tych, którzy mieli mniej możliwości osobistej znajomości ze mną.
Wydaje się być moim obowiązkiem wobec Prawdy jest podać najkrócej jak to możliwe zarys faktów sprawy, która doprowadziła do obecnego finałowego rozstrzygnięcia. Chętnie zachowałbym milczenie przed Kościołem, tak jak nie otworzyłem ust przed światem, lecz uważam, że moje sprawy osobiste są tak ściśle związane z »pracą żniwa«, że moim obowiązkiem jest powiadomienie wszystkich członków ciała Chrystusowego, z którymi jestem tak blisko związany o pewnych faktach, dla ich ulgi i pocieszenia oraz wzmocnienia – »aby nie było zganione usługiwanie (dobrej nowiny o wielkiej radości) wasze«. Wydaje się to być zgodne z zaleceniem Apostoła, »niechże tedy dobro wasze bluźnione nie będzie«: Niech światło Prawdy odkryje fakt, iż lud Pański próbuje we wszystkim praktykować to, czego naucza! W bardzo szczególnym znaczeniu prenumerujący STRAŻNICĘ spoglądają na jej wydawcę jako na swego pastora; stąd stosowność powiadamiania ich o wszystkim, co jest niezbędne dla ich pokoju. Są pewni nieregularni czytelnicy, którzy mogli nie spotkać się z oszczerczymi doniesieniami, i którzy mogą lub nie, pozostawać w niewiedzy co do całej sprawy. Moim wysiłkiem było ukrywanie moich kłopotów, lecz teraz niniejsze wyjaśnienia należą się moim przyjaciołom. Z tego powodu wydaje się, iż to Pan tak pokierował, by wyliczenie tych spraw pojawiło się w tej formie tylko dla przyjaciół, do prywatnego użytku pośród tych, których umysły zostały tak zatrute, że wymagają tych szczegółów jako antidotum. Co więcej, zamiast podawać wszystkie szczegóły ograniczam się tu do tych zarysów tego problemu, które wydają się niezbędne do rozsądnego zrozumienia faktów. Bądźcie pewni, że każde słowo zostało wyważone z uwagą i modlitwą z zamysłem, by na ile to możliwe nie wypowiedzieć ani jednego słowa krytycyzmu wobec mojej żony, które nie wydawałoby mi się absolutnie niezbędne nawet do skrótowego zarysowania trudności. Ponadto starałem się używać tylko uprzejmego i umiarkowanego słownictwa.”
Następnie, w połowie lipca opublikował obszerny artykuł, przedstawiający całą historię problemów z żoną. Przedrukował przy tym liczne dawne listy, które pozwalały lepiej zrozumieć całe tło opisywanych wydarzeń. W obecnych czasach, opublikowanie takich materiałów uznane byłoby za wysoce nieetyczne, ale w tamtym czasie problemy małżeńskie Russella były już w zasadzie kwestią publiczną. Wszyscy o nich mówili, a otoczka tajemnicy stawała się tylko okazją do mnożenia pomówień i oszczerstw. A ponieważ sprawa dotyczyły bardzo znanego pastora, dlatego wszyscy oczekiwali odpowiedzi, wyjaśnień, i jak największej ilości prawdziwych faktów. Z tego powodu, wielu czytelników uznało decyzję Russella za bardzo rozsądną. Warto przy tym zaznaczyć, że ten numer Strażnicy Syjonu ukazał się z niezwykłym zastrzeżeniem umieszczonym na pierwszej stronie: „Uprasza się, żeby wydanie to nie było pożyczane ani w inny sposób publicznie rozpowszechniane.” Widzimy więc, że intencją pastora było udzielenie wyjaśnień czytelnikom czasopisma, nie pragnął on jednak publicznie ujawniać domowych problemów małżeńskich.
„[…] właśnie miał miejsce jej pozew o rozwód od łoża i wyżywienia oraz o alimenty. Była ode mnie tak oddzielona jak można było sobie wyobrazić od lat. Z punktu widzenia finansowego nie mogła się spodziewać żadnych korzyści, których już by nie posiadała. Dlatego jestem zmuszony przypuszczać, że motywem tego pozwu była zemsta, możliwość odebrania mi dobrego imienia i wywołania atmosfery skandalu w Prawdzie jako odwet za moją odmowę pozwolenia jej na wszystkie wolności jakich pragnęła na łamach STRAŻNICY.
Powództwo pani Russell przyznawało, że między nią a jej mężem nie było wspólnego POŻYCIA i jej adwokat próbował na podstawie tego dowieść, że została pozbawiona jednej z głównych przyjemności życia. Sąd nie mógł się na to pozwolić. Faktem jest, że sprawa ta była we własnej kontroli pani Russell. Rozumiała, że jej mąż woli żyć w celibacie, lecz zgodziła się i stwierdziła, iż życie w celibacie jest także jej wyborem. Znała jego nauki na ten temat, tak jak są obecnie wyrażone w WYKŁADACH PISMA ŚWIĘTEGO, tom 6 rozdz. 12 – że ani mąż, ani żona nie może »pozbawiać« drugiej strony rozsądnych praw małżeńskich. Pomimo powyższego pani Russell z pozycji świadka oraz przez swego adwokata usiłowała stworzyć wrażenie, że jej mąż jest bardzo miłośnie usposobiony, »jak unosząca się na wodzie meduza, i obejmuje każdego, kto reaguje«. Powiedziała, że ktoś jej to powiedział trzynaście lat temu. Zeznania zasłyszane nie są przyjmowane w sądzie, lecz cennym celem do osiągnięcia było publiczne nazwanie męża »draniem«, więc jej adwokat przeszmuglował to przez zasugerowanie pani Russell by przysięgła, że powiedziała to swemu mężowi dziesięć lat temu.
Kiedy następnego dnia mąż zaznawał jako świadek i przysiągł, że nigdy nie użył takich słów (i nigdy przedtem ich nie słyszał) wszyscy rozsądni ludzie wyciągnęli wniosek, że tylko głupiec robiłby tak nieprzychylne uwagi na swój temat. Wywnioskowali też, że nawet zwykła kobieta szukając zarzutu przeciwko swojemu mężowi przez trzynaście lat mogłaby wyobrażać sobie cuda i robić z wytworów własnego umysłu rzeczywistość. Jest to najbardziej dobrotliwy z możliwych poglądów na taką przysięgę. Sąd zarządził, by zeznanie to zostało wykreślone z akt sądowych.
Pani Russell postawiła zarzut niewłaściwej zażyłości pomiędzy jej mężem a »Rose«, która stała się jednym z domowników w 1888 roku. Usiłowania pani Russell i jej adwokata, aby stworzyć wrażenie karalnej zażyłości były tak jasne, że sąd przerwał zapytaniem, dlaczego skoro zarzutem była karalna zażyłość nie uczyniono jej częścią powództwa i dlaczego Róża nie została również pozwana w sprawie. Potem zarówno pani Russell jak i jej adwokat zrezygnowali z wszelkich zarzutów karalnej zażyłości, lecz mieli na myśli, iż »Rose« siadywała na kolanach pana Russella, a on ją całował. Pani Russell przysięgła także, iż pewnej nocy weszła do pokoju »Rose« i zastała tam pana Russella siedzącego obok jej łóżka i trzymającego ją za rękę. Usiłowaniem pani Russell nie było mówienie »prawdy, całej prawdy i tylko prawdy«, lecz przeciwnie, mówienie części prawdy w celu dania mylących podstaw do złych domysłów, które zniszczyłyby wpływ jej męża wśród tych, którzy go nie znają.
Następnego dnia pan Russell przesłuchiwany jako świadek wyjaśnił, że »Róża« i jej brat »Charles« byli członkami rodziny i pomocnikami biurowymi – ta pierwsza na prośbę pani Russell. »Rose« miała dość dziecinny wygląd, nosiła krótkie sukienki i dla pana Russella wyglądała na 13 lat. Nie znał jej wieku, lecz ktoś inny, kto ją znał, zgadywał, iż miała tylko 10 lat. W 1888 roku mogła mieć więcej niż 13 lat. Najpierw przyszedł jej brat, i krótko po przyjściu »Rose« umarł. Kilka miesięcy później pan Russell w biurze STRAŻNICY, słysząc łkanie, znalazł »Rose« we łzach. Gdy spytał o powód, »Rose«, wciąż płacząc przyszła i usiadła mu na kolanach i poskarżyła się, że pani Russell dała jej zbyt dużo pracy zanim wyszła do biura i że czuje się zmęczona i samotna. Powiedział jej, że to wszystko jest błędem. Obronił panią Russell jako niechcący niemiłą czy nierozsądną i powiedział »Rose« by robiła to, co może z radością, a potem wyjaśniała swoje zmęczenie oraz że jest pewien, że nie będą zadawane żadne nierozsądne pytania. Potem nagle ocierając łzy »Rose« pocałowała pana Russella. Mimo, że zaskoczony tym wszystkim, pan Russell nie oburzył się ani nie zganił tego, lecz raczej zganił samego siebie za to, że nie zachowywał się wcześniej bardziej po ojcowsku. Tego samego wieczoru rozmawiał z żoną o »Rose« i wskazał na fakt, że z pewnością jest bardzo samotna od śmierci swojego brata i że jest ich obowiązkiem uważniej zadbać o jej interesy. Pani Russell zgodziła się i wzajemnie uzgodnili, że od tamtej pory »Rose« będzie uważana za adoptowaną córkę i tak traktowana. »Rose« została o tym poinformowana w obecności ich trojga i zaproszona do spędzania wieczorów w dużym gabinecie i czytelni z państwem Russell. Tak też się działo, a gdy »Rose« kończyła pracę, zwykle około 9 wieczorem, pani Russell całowała ją na dobranoc i mówiła jej, żeby »przekazała pocałunek« także panu Russell. Zwyczaj ten trwał kilka lat, aż do czasu gdy pan R. powiedział »Rose«: »Myślę, że będzie najlepiej, jeśli przestanę cię całować, nosisz teraz długie suknie i wyglądasz bardziej kobieco i pani Russell mogłaby poczuć się zazdrosna, chociaż nigdy nie mówiła nic podobnego, nie chciałbym dawać jej najmniejszych powodów do takiego samopoczucia«. Pan Russell stwierdził, że pani Russell (która poczuła się wyobcowana z powodu nie otrzymania całej wolności jakiej pragnęła na łamach STRAŻNICY) oskarżała go o całowanie »Rose« jakiś czas po tym, jak pan R. zaprzestał swojego ojcowskiego zachowania wobec »Rose«. Co do twierdzenia pani Russell, jakoby znalazła pewnego wieczoru pana Russella w pokoju »Rose« siedzącego obok jej łóżka i trzymającego ją za rękę, pan R. powiedział, iż nie pamięta takiego zdarzenia, lecz że z tego powodu, że ma pewną wiedzę medyczną bywał wzywany przez wszystkich członków rodziny w wypadkach choroby: pani R., jej matka, jej siostry i ich dzieci, wszyscy byli przyzwyczajeni zwracać się do pana R., który trzymał komodę z lekami sprzedawanymi bez recepty, odsyłając poważne przypadki do praktykujących lekarzy. Pan R. przypuszcza, że przypadek pod rozwagą był nagłym wezwaniem i że mierzył »Rose« puls. Sprawa »Rose« wyglądała inaczej, kiedy padło na nią światło prawdy. Sąd wykluczył zeznanie o »Rose« i zarządził jego usunięcie z akt sądowych.
Pani Russell wspomniała o osobie imieniem »Emily«, siostrze w Chrystusie, która służyła jako pomoc domowa w rodzinie Russellów około 14 lat temu. Z pomocą swego adwokata pani Russell uwypukliła z dramatycznym skutkiem, że pewnego razu znalazła pana R. w pokoju »Emily« za zamkniętymi drzwiami. Ponownie pod przysięgą zrezygnowano z podania całej prawdy, a do publicznej wiadomości dostała się częściowa prawda z fałszywymi domysłami. Następnego dnia pan R. jako świadek wyjaśnił całą sprawę. Pewnego ranka »Emily« była chora, a on został zawołany, aby ją obejrzeć i zapisać leki. Pokój »Emily« posiadał umywalkę i pompę używaną do śmieci i wody na drugim piętrze. Hałas z pompy utrudniał słyszalność, więc pan Russell przekręcił klucz w drzwiach, aby uniknąć zamieszania, aż do czasu gdy mógł usłyszeć, co »Emily« ma do powiedzenia na temat swojego stanu – na pewno mniej niż minutę, prawdopodobnie mniej niż pół minuty. »Emily«, obecnie zamężna, wezwana na świadka przysięgła, że nie wiedziała, że drzwi były zamknięte nawet na chwilę oraz że wtedy i zawsze zachowanie pana R. wobec niej było jak najbardziej wzorowe. Pan Russell stwierdził, iż nie wiedział, że jego żona zauważyła tę sprawę aż do czasu, gdy wiele lat później (usiłując zmusić go do dania jej całej wolności jakiej pragnęła na łamach STRAŻNICY) wspomniała o niej, mówiąc iż nie zabrzmiałoby to dobrze, gdyby zostało rozpowiedziane. Nawet wtedy jednak pan R. nie mógł uwierzyć, że w sercu miała to na myśli, lub że była skłonna do tak diabolicznego złego przedstawiania, fałszowania »całej prawdy«.
Pani R. twierdziła, że jest źle traktowana przez swojego męża, lecz nie podała żadnych dowodów popierających to stwierdzenie. Głównym przestępstwem jej męża było to, że raz (podczas 18 lat życia małżeńskiego), kiedy wyjeżdżał do Denver zlekceważył ją i odmówił pocałowania jej na pożegnanie. Następnego dnia pan R. z pozycji świadka poprawił to stwierdzenie mówiąc, że podróż była do Nowego Jorku, a nie do Denver i że wyjaśnił żonie, że jej postępowanie w tym czasie nie zasługiwało na szczególne okazywanie uczuć oraz że nie wierzy on w podyktowane hipokryzją czułości.
Pani R. twierdziła też, że jej mąż otwierał jej korespondencję. Pan R. odpowiedział, że za obopólną zgodą było tak przez lata – ich poczta była traktowana jako własność wspólna, aż do czasu, gdy (na około sześć miesięcy przed opuszczeniem go) pani R. zażyczyła sobie otrzymywać pocztę zaadresowaną do niej nie otwieraną. Jej prośba została krótko potem spełniona, ku jej niewygodzie, gdyż wielu czytelników STRAŻNICY zwykło pisać do pani R. sądząc, że zaoszczędzą czas Wydawcy, a ich listy zawierały pytania, które w końcu i tak musiały wrócić do niego.
Inną skargą pani R było to, że została poproszona o zdawanie relacji z gospodarowania pieniędzmi. Pan R. wyjaśnił, że przez osiemnaście lat nie prosił o żadne sprawozdania ani wyjaśnienia dotyczące spraw pieniędzy, aż do sześciu miesięcy przed tym jak pani R. opuściła go, kiedy to zapytał ją co robi z pieniędzmi, które od niego otrzymuje, innymi niż te na zwykłe wydatki. Zapytał czy zamierza otworzyć konto bankowe? Kiedy nie chciała mu powiedzieć, powiedział jej, że skoro nie chce powiedzieć mu po wydaniu pieniędzy jego jedynym wyjściem będzie pytać na co potrzebuje pieniędzy kiedy o nie prosi.
Kolejną skargą było to, że pan R. traktował panią R. niemiło podczas ataku choroby wiosną 1897 roku oraz że w sposób okrutny powiedział jej, że cierpi karanie od Pana. Pan R. wyjaśnił, że istotnie tak traktował jej chorobę, lecz że znając ogólną niechęć pani R. do niego i do wszystkiego, co mógłby powiedzieć, nie wspominał jej o tym. Jednak obawiając się, że pani R. może nie dostrzec błogosławieństwa swej choroby, napomknął o tej myśli jej szczególnej przyjaciółce i powierniczce, która pomagała w opiece nad nią. Co do traktowania swojej żony podczas tej choroby pan R. zapewnił sąd, że nie mogło ono być bardziej uprzejme i troskliwe. Wyjaśnił, że pani R. miała zaraźliwą różyczkę pokrywającą każdy centymetr jej ciała od stóp do głów, że wymagało to pomocy opiekuna, by podczas dnia wykonywał trzy opatrunki wyprysków (i który zaraził się tą chorobą), lecz że w nocy dolegliwości były znacznie gorsze i ponieważ inni bali się, on sam wykonywał leczenie dwukrotnie każdej nocy. W ten sposób spędzał cztery do pięciu godzin każdej nocy i obchodził się ze swoją żoną z najwyższą czułością mając nadzieję odzyskania jej uczuć, które zostały wyparte przez jej ambicję.
Kolejną winą, o którą pani R. oskarżała swojego męża było to, że nie odzywał się do niej tygodniami z rzędu, lecz pisał do niej listy. Niektóre z tych listów zostały załączone jako dowody. Pan R. wyjaśnił, że jego postępowanie zostało całkowicie źle przedstawione – że przez cały czas traktował swoją żonę z najwyższą uprzejmością – że żadna żona na świecie nie mogłaby być lepiej traktowana. Wyjaśnił, że około czasu gdy pani R. przestała spisywać jego wykłady do STRAŻNICY, wydawała się skłonna do przeszkadzania mu w pracy wydawniczej i zmarnowałaby cały jego czas na »dyskutowanie« jej pomysłów itd. gdyby na to pozwolił; że aby oszczędzać swój czas był zmuszony pisać, ponieważ jej dyskusje były tak nierozsądne i niekończące się. […]
Sędzia w sprawie, podobnie jak słuchacze w sądzie, adwokaci itd. mieli wrażenie, że zarzuty pani Russell są wyssane z palca, że nie cierpiała żadnych zniewag z mojej strony oraz że pouczenie sędziego dane Ławie Przysięgłych bardzo mocno przemawiało na moją korzyść. Przysięgli wyszli na około dwie godziny i wrócili z werdyktem udzielającym rozwodu – ku wielkiemu zdumieniu wszystkich zainteresowanych. W wyjaśnieniu werdyktu niektórzy z przysięgłych powiedzieli: »Doszliśmy do wniosku, że nie będzie nadziei na pogodzenie oraz, że wyświadczymy uprzejmość obu stronom orzekając rozwód.« Mój adwokat wystąpił przed sądem o uchylenie werdyktu przysięgłych jako sprzecznego z prawem i z dowodami w tej sprawie. Jak się dowiedziałem sąd może nie wydawać decyzji w takim przypadku miesiącami, a nawet wtedy wszyscy wiemy, że sędzia nie lubi traktować werdyktu przysięgłych w sposób arbitralny, chociaż według prawa może to uczynić w takiej sprawie. Nie jestem niechętny temu, by moja żona miała rozwód, lecz sprzeciwiłem się temu, ponieważ jej powództwo jest fałszywe i oszczercze.
Bez względu na decyzję sądu, na to jak nieprawdziwe, złośliwe i nędzne są dowody, oskarżenia zostały rozpowszechnione po kraju, ogół ludzi zna nieprawdę i ogromna większość nie pozna prawdy w tym życiu. Mój wniosek jest taki, że rzeczy te nie mogły się nie wydarzyć, że o ile chodzi o poświęconych Pańskich, ani jeden włos nie może spaść z ich głowy bez wiedzy Boga i jego mocy zapobieżenia temu. Stąd wydaje się dość jasne, iż z jakiegoś powodu upodobało się Panu zranić mnie i wystawić na wstyd. Mój główny smutek związany jest z moimi przyjaciółmi, lecz jednak nie smucimy się jako insi, którzy nadziei nie mają. »A wiemy, iż tym, którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu, to jest tym, którzy według postanowienia Bożego powołani są«. Nie widzimy wyraźnie, jak to gorzkie doświadczenie będzie współdziałało ku dobremu, lecz możemy mocno ufać. Być może jest ono zamierzone jako część potrząsania i przesiewania, które ma oddzielić wszystko co może zostać potrząśnięte i odsiane od tego co nie daje się potrząsnąć ani odsiać. (Żyd. 12:26-28). Ci, którzy nie dadzą się przesiać niewątpliwie zbliżą się do siebie nawzajem. Ufamy, iż chociaż Szatan zamierzał przesiać nas jak pszenicę i zniechęcić nas oraz zdyskredytować jako przedstawicieli Pana, nie uda mu się to bardziej niż do granic, które Pan widzi, że są dla Jego własnej chwały, a dla naszego pożytku.”
Odnosząc się do kwestii pożycia małżeńskiego, Charles opublikował list od dr C. Alexa Garnseya, który miał wiedzieć, że Charles i Maria Russell wstępując w związek małżeński, zgodzili się pozostać w celibacie.
„Przypadkowo dotarła do mnie niesprecyzowana informacja o jakieś dawnej umowie między bratem Russellem a jego żoną, zgodnej z zapisem 1 Kor. 7:1, w myśl której w relacjach małżeńskich brat Russell postanowił całkowicie poświęcić duszę i ciało pracy, do której został powołany. Mogę w to uwierzyć w przypadku takiego człowieka i jeśli jest to prawdą, jakże absurdalna jest nawet myśl o tym, że mógłby być winien stawianych mu zarzutów.”
Proces sądowy z Marią Russell był bardzo złożony i przeciągnął się w czasie na cały rok.
* * *
KONWENCJA W ASBURY PARK
W dniach 22-29 lipca 1906 roku zorganizowano Konwencję Generalną w nadmorskiej miejscowości Asbury Park w stanie New Jersey. Przyjechało na nią około 1 000 osób z całych Stanów Zjednoczonych i Kanady, a 3 osoby przyjechały aż ze Szkocji. Tygodniowa konwencja, która odbyła się w pięknych i spokojnych warunkach nadmorskiego kurortu, została przez wszystkich bardzo dobrze oceniona. Pastor dojechał na nią spóźniony, gdyż 22 lipca wziął jeszcze udział w jednodniowej konwencji w Elgin w stanie Illinois. Frekwencja wynosiła 300 osób, a na wykładzie publicznym ponad 500 osób. Dopiero później Russell dotarł do Asbury Park. Na temat konwencji powiedział, że odczuwał na niej niezwykłe „rodzinne zjednoczenie”.
* * *
ŻYCIE W DOMU BIBLIJNYM
Starając się uspokoić wszystkie emocje i zaprowadzić ład oraz porządek w dalszej pracy prowadzonej w Domu Biblijnym, w sierpniu Charles zwrócił uwagę czytelników na wielkie korzyści płynące z prowadzenia uporządkowanego i punktualnego trybu życia. W Domu Biblijnym każdy dzień rozpoczynał się punktualnie o godzinie 7 rano (w niedzielę o godz. 8) odśpiewaniem pieśni i modlitwą. Następnie zasiadano do stołów i jeden z uczestników odczytywał z Niebiańskiej Manny tekst biblijny przypadający na dany dzień. W czasie śniadania był czas na komentarze, stawianie pytań i wspólną dyskusję. Przed wstaniem od stołu odczytywano komentarz z Niebiańskiej Manny jako zakończenie porannego nabożeństwa. Podczas obiadów i kolacji prowadzone były różne dyskusje, a uczestnicy mogli swobodnie zadawać pastorowi pytania. Każdy miał przy tym prawo do swobodnej wypowiedzi. Jednak końcową odpowiedź udzielał Russell. Takie rozmowy prowadzone przy stole były same w sobie pewnego rodzaju szkołą w Słowie Bożym, oraz nieustannym odświeżaniem w pamięci tego, czego się wcześniej nauczono. Pastor zalecał tę metodę wszystkim wiernym poświęconym Bogu chrześcijanom.
W drodze na Konwencję Generalną w Saint Paul, pastor zatrzymał się 12 sierpnia na jednodniowej konwencji w Chatcham, w kanadyjskiej prowincji Ontario. Wykładu publicznego wysłuchało około 600 osób. Skrót tego wykładu ukazał się w lokalnej prasie.
* * *
KONWENCJA W SAINT PAUL
W dniach 13-19 sierpnia 1906 roku zorganizowano Konwencję Generalną w Saint Paul w stanie Minnesota. Wzięło w niej udział około 1 000 czytelników Strażnicy Syjonu. Wykładu publicznego wysłuchało około 1 800 osób. Chrzest przyjęło 118 osób. Poza pastorem Russellem na konwencji przemawiali także pielgrzymi A.E. Williamson, A.E. Burgess, H. Samson, J.D. Wright, O.L. Sullivan, G. Draper, W.M. Hersey, W.E. Page, E.O. Loe, H.E. Hollister, J.A. Bohnet i G. LeFerry. Ważnym wydarzeniem tej konwencji była obecność Johna Edgara ze Szkocji, który powszechnie był uznawany za eksperta w dziedzinie piramidologii. W wykładzie przedstawił on temat następstw czasowych w historii zbawienia w oparciu o swoje badania Wielkiej Piramidy w Egipcie. Było to matematyczne potwierdzenie tez Russella dotyczących „wielkiego kamiennego świadka” z proroctwa Izajasza. Obecność takich dwóch wybitnych osobistości, jak Charles Russell i John Edgar, była gwarancją sukcesu konwencji.
Przy tej okazji sprzedano wiele książek i broszur wydawanych przez Towarzystwo Biblijne i Traktatowe Strażnica, a każdy nabywca otrzymał darmową sześciomiesięczną subskrypcję czasopisma Strażnica Syjonu. Momentem kulminacyjnym konwencji była „uczta miłości”. Na samym zakończeniu konwencji, przed podwyższeniem zebrali się wszyscy mówcy. Pożegnali się oni z uczestnikami, a następnie wszyscy machaniem rąk pożegnali odjeżdżającego pastora Russella. Później wydano sprawozdanie z obu tegorocznych konwencji w Stanach Zjednoczonych: Convention Report – Asbury Park, New Jersey – St. Paul, Minnesota.
Stamtąd pastor udał się do Cumberland w stanie Maryland, gdzie 26 sierpnia zorganizowano jednodniową konwencję. Wykładu publicznego wysłuchało 1 400 osób, a jego skrót był potem dostępny w lokalnej prasie. 9 września jest na jednodniowej konwencji w Terre Haute w stanie Indiana. Poza członkami lokalnego zboru, były tam także osoby, które przyjechały z różnych miejsc w obwodzie stu mil. Wykładu publicznego wysłuchało około 1 500 osób. W dniu 16 września kolejna jednodniowa konwencja odbyła się w McKeesport (obecnie część obszaru metropolitarnego Pittsburgha) w stanie Pensylwania. Wykładu publicznego wysłuchało około 1 200 osób, a jego zapis został opublikowany w lokalnej prasie. Charles napisał wówczas:
„Stare przysłowie mówi, że prawda jest silniejsza niż błąd. Upadły stan ludzkiego umysłu i serca skłania się raczej ku imaginacjom i własnym wymysłom, niż ku jasnym i wyraźnym świadectwom Słowa Bożego. Dlatego też, gdy Prawda jest głoszona, ludzie są zdumieni tą nauką, nigdy nie słyszeli podobnej, nie widzieli tak jasno i zrozumiale. Wszystkie teorie ludzkie są niepewne, chwiejne i sprzeczne w porównaniu z cudownym Boskim Planem zbawienia. Nie jesteśmy więc zdziwieni, a raczej uważamy to za dowód prawdziwości naszego stanowiska, gdy obecnie obserwujemy podobną reakcję ludzi.
Wielu słysząc o chwalebnym Boskim Planie Wieków zdumiewa się jego pięknością i mocą, tym że tak rozsądnie przedstawia i uwielbia Boga, logicznie wyjaśnia okoliczności i warunki obecnych czasów takie jak narodziny, śmierć, nadzieje i obawy, ciemność, która otacza świat i przebłyski »Słońca Sprawiedliwości«, którego promienie sprowadzają czasy restytucji. Nie mniej zadziwiająca jest nauka o niebiańskim powołaniu do współuczestnictwa z Jezusem w niebiańskich, duchowych rzeczach, których »oko nie widziało, ani ucho nie słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiło« – 1 Kor. 2:9. Coraz bardziej przekonujemy się, że nasze oczy muszą być namaszczone, abyśmy mogli lepiej widzieć i oceniać długość, szerokość, wysokość i głębokość miłości Bożej, która przewyższa wszelki rozum.”
We wrześniu pastor ponownie przedstawił czytelnikom Strażnicy Syjonu propozycję nabycia symbolu krzyża w koronie, który używany był jako szpilka do klapy męskiej marynarki, krawatu, albo jako damska biżuteria. Przygotowano trzy projekty broszek w różnych wielkościach, które można było zakupić w cenie 25 centów za tuzin.
Charles zwracał uwagę, że taka broszka może posłużyć jako możliwość przedstawienia Prawdy osobom, które zapytają się o ich znaczenie. „Kiedy będziecie wyjaśniać ich znaczenie, będziecie głosić dobrą nowinę o wielkiej radości osobom prawie nieświadomym. W tych broszkach nie ma nic sekciarskiego – nie wzbudza żadnych zastrzeżeń u żadnego prawdziwego chrześcijanina.”
* * *
23 września Charles wziął udział w jednodniowej konwencji w Altoona w stanie Pensylwania, gdzie wykładu publicznego wysłuchało około 1 000 osób. 30 września jednodniowa konwencja odbyła się w Columbus w stanie Ohio. Pastor przyjechał tam wcześnie rano, by spotkać się z osadzonymi w tamtejszym zakładzie karnym. Kilku „braci” odbywało tam wyroki sądowe za przestępstwa popełnione zanim poznali „Prawdę na czasie”. Russell powiedział wówczas bardzo wymowne słowa: „Kto ma nadzieję w Nim oczyszcza się, tak jak On jest czysty.” Frekwencja na konwencji wynosiła około 700 osób, natomiast wykładu publicznego wysłuchało 4 000 osób, w tym 200 na dostawionych krzesłach i 300 na stojąco. Ze względów bezpieczeństwa zamknięto drzwi wejściowe, uniemożliwiając wejście dalszym kilkuset osobom. Pastor czuł się bardzo zmotywowany i zachęcony tymi widokami.
* * *
KONWENCJA W DALLAS
W październiku 1906 roku Charles Russell odbył krótką podróż konwencyjną do stanu Teksas na południu Stanów Zjednoczonych. W dniach 13-15 października odbyła się tam Generalna Konwencja w Dallas. Frekwencja wynosiła około 400 osób, a 20 przyjęło chrzest. Następnie pastor udał się do San Antonio, gdzie zorganizowano dwa zebrania publiczne (frekwencja wyniosła około 1 000 osób). 16 października odwiedził zbór w Houston, aby 20 października powrócić do Allegheny.
Natychmiast po powrocie udał się do Scranton w stanie Pensylwania, gdzie 21 października odbyła się jednodniowa konwencja. Frekwencja wynosiła około 200 osób, jednak wykładu publicznego wysłuchało 2 200 osób, w tym 600 na stojąco (około 300 kolejnych osób nie zmieściło się na sali). 28 października następna jednodniowa konwencja odbyła się w Brantford w kanadyjskiej prowincji Ontario. Na miejscu zgromadziło się około 200 osób, w tym wielu ze Stanów Zjednoczonych. Charles powiedział później, że „w kanadyjskich braciach i siostrach coś przypomina mu przyjaciół z Wielkiej Brytanii; są oni bardzo szczerzy i serdeczni.” Wykładu publicznego wysłuchało tam około 1 000 osób, a wszystkich tych, którzy nie zmieścili się na sali, zaopatrzono w darmowe traktaty biblijne. 11 listopada jednodniowa konwencja odbyła się w dzielnicy Brooklyn w mieście Nowy Jork, w stanie Nowy Jork. Frekwencja wyniosła około 200 osób, a pastor był zadziwiony oświadczeniami osób nowo zainteresowanych „Teraźniejszą Prawdą”. Wykładu publicznego wysłuchało około 1 000 osób, a jego treść była później dostępna w prasie. W dniu 18 listopada kolejna jednodniowa konwencja odbyła się w Worcester w stanie Massachusetts. Zebrało się tam około 200 osób ze wszystkich części Nowej Anglii. Tamtejszy zbór był wówczas niewielki i bardzo ubogi, o czym najlepiej świadczy fakt, że na organizację konwencji oszczędzali przez dwa lata. Wykładu publicznego wysłuchało około 1 100 osób. Salę trzeba było otworzyć wcześniej przed zaplanowanym czasem, ponieważ zgromadzeni przed budynkiem ludzie tarasowali chodniki i jezdnię. Jeszcze zimą tego roku pastor odbył podróż i usługiwał w Cincinnati w stanie Ohio, w St. Louis w stanie Missouri oraz w Marro w stanie Ohio. Po powrocie do Domu Biblijnego, jeszcze 30 grudnia usłużył wykładem publicznym w Pittsburghu.
Na przełomie roku zorganizowano jeszcze konwencję w Manchester w Wielkiej Brytanii (30 grudnia 1906 – 2 stycznia 1907 r.). Później opublikowano sprawozdanie konwencyjne: Convention Report – Manchester, England.
* * *
Pisząc roczne sprawozdanie, pastor Russell napisał:
„Nie daj Boże abyśmy się chlubili: nie mamy nic, czegobyśmy nie otrzymali z boskiej łaski, a jeśli dzieło się powiodło, to wierzymy, że jest to opatrzność i błogosławieństwo Pana, a nie ludzka mądrość i moc. Jednak w otoczeniu dużej opozycji ze strony świata, ciała i diabła, oraz nominalnego Kościoła, musimy zachęcać się na wszelkie możliwe sposoby […]”
W 1906 roku odnotowano wzrost o 5 tys. sprzedaży subskrypcji czasopisma Strażnica Syjonu do 27 tys. egzemplarzy. Każdy numer tego czasopisma był wówczas drukowany w ilości 30 tys. sztuk, co umożliwiało prowadzenie darmowej dystrybucji. Kolporterzy osiągnęli kolejny rekord i rozprowadzili prawie 378 tys. tomów Brzasku Tysiąclecia. Pastor pisał, że „żadne inne książki na świecie nie sprzedają się w takim tempie – nie ma nic podobnego!” W zaskakującym tempie rozwijało się także wykorzystanie świeckich gazet, dzięki którym wykłady głoszone przez Russella docierały do wielkiej ilości czytelników. Pod koniec roku wykłady Russella były regularnie publikowane przez pięć gazet, których łączny nakład wynosił 119 tys. egzemplarzy. Poza tym we wszystkich miastach, w których odbywały się jednodniowe konwencje, lokalne gazety drukowały zapis wygłoszonych wykładów publicznych. W rezultacie tej wielkiej pracy, do Domu Biblijnego napłynęło prawie 52 tys. listów i kart pocztowych, a wysłano 41 tys. odpowiedzi. W ciągu całego roku aktywnych było 30 pielgrzymów. Roczne wpływy i darowizny wyniosły 65 261 $ (z poprzedniego roku pozostał deficyt w wysokości 3 952 $), a suma wydatków wyniosła 61 911 $. Na koniec roku w kasie pozostała nadwyżka w wysokości 3 349 $.
Dodatkowo praca bardzo pomyślnie rozwijała się w Wielkiej Brytanii i Australii, i dość dobrze w Danii, Szwecji, Norwegii, Niemczech, Szwajcarii, Francji, Włoszech, Grecji i wśród „kolorowej ludności” na Jamajce. W Wielkiej Brytanii zorganizowano dwie generalne konwencje i rozprowadzono prawie 26 tys. tomów Brzasku Tysiąclecia. W Niemczech zorganizowano jedną konwencję i rozprowadzono ponad 6 tys. tomów Brzasku Tysiąclecia, na Jamajce ponad 2 tys. tomów, a w Costa Rica 451 tomów.
* * *
———————————————
Opracowano na podstawie: Charles F. Redeker, Pastor C.T. Russell. Messenger of Millennial Hope, s. 9-45. Niektóre informacje zaczerpnięto z: F. Zydek, Charles Taze Russell: His Life and Times. The Man, the Millennium, and the Message i czasopisma Watch Tower.
Zobacz także:
1907-1909 – Przeprowadzka do Brooklynu
Szczegółowy życiorys C.T. Russella
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: