::R6000 : strona 360::
PRZEMOWA W USŁUDZE PORANNEJ
A.H. MACMILLAN – NOWY JORK
Cieszę się, że mogę wyrazić uczucia wszystkich obecnych, gdy powiem, że jeśli język angielski posiada słowa zdolne opisać nasze uczucia w tej chwili, to jeszcze ich nie poznaliśmy. Jesteśmy szczęśliwi, a zarazem smutni, zagubieni i zakłopotani. Jednak cieszymy się, że droga przed nami jest jasna! Śmierć niezmiennie wywołuje smutek, tam, gdzie pojawia się jej lepka ręka. Jednak jak to wyraził Apostoł Paweł: „[…] iżbyście się nie smucili, jako i drudzy, którzy nadziei nie mają”. Nasza chwalebna nadzieja podtrzymuje nas w tej godzinie próby i jesteśmy szczęśliwi, ponieważ wiemy, że nasz Umiłowany Pastor jest teraz z Panem. Wiele pytań pojawia się w naszych umysłach. Zastanawiamy się, czy dzieło będzie kontynuowane w przyszłości, podobnie jak w przeszłości. Czy wody Jordanu zostaną „uderzone”. Kto napisze Siódmy Tom. Do kogo udamy się z naszymi kłopotliwymi próbami i trudnościami, osobiście i jako zbory? Mam zamiar krótko spróbować odpowiedzieć na niektóre z tych pytań, odnosząc się do zarządzeń naszego drogiego Pastora przed jego śmiercią.
Po lipcowej Konwencji w Newport brat Russell poważnie zachorował, wtedy poprosił mnie do swojego Gabinetu i przez trzy i pół godziny wyjaśniał pracę, która jak sądził, jeszcze nie została wykonana, starając się ją zaplanować. Zapytał mnie wtedy, czy
::R6001 : strona 360::
chciałbym wrócić do Brooklynu i pomóc w pracy w Domu i Przybytku. Odpowiedziałem po chwili, oferując swoją pomoc, aby służyć jak najlepiej we wszystkim, jemu i innym przyjaciołom. Powiedział mi wtedy, że zauważył, jak siły go szybko opuszczają i nie będzie z nami już długo.
Wydaje się, że wtedy Brat Russell chciał nałożyć jeszcze większą odpowiedzialność, na kierowników różnych oddziałów w Przybytku i Betel. Tuż przed wyjazdem w swoją ostatnią podróż uczynił coś, czego nigdy wcześniej nie robił, tzn. napisał listy do wielu przyjaciół zajmujących się różnymi działami pracy, wyznaczając im ich obowiązki. Po wyjściu poprosił mnie, żebym pojechał z nim taksówką na stację. Podczas jazdy czule położył rękę na moim kolanie i powiedział: „Co myślisz o tych listach, które napisałem?”. Odpowiedziałem: uważam, że nadludzka mądrość kierowała nim w ich napisaniu i rozumiem, jak ważne jest zorganizowanie pracy. Powiedział: „Cieszę się bracie, bo nikt nie może pracować bez organizacji. Teraz gdy masz przed sobą moje plany, idź i pracuj dalej, jak najlepiej potrafisz”. Później napisał list do domu, numerując stoły w jadalni i wyznaczając, kto będzie usługiwał przy każdym stole. Widzicie zatem, że w ten sposób wszystko zostało wykonane i zorganizowane według niego, tak aby ostatecznie sprawnie przebiegało.
Do wydawania Strażnicy wyznaczono Komitet Redakcyjny, składający się z pięciu braci i przygotowano wystarczającą ilość tematów na nieokreślony czas, abyśmy mogli kontynuować czytanie Pańskiego posłannictwa, publikowanego przez naszego Pastora w Strażnicy, nawet wtedy gdy nie ma go z nami w ciele. Wydaje się teraz jasne, że Pan zostawił z nami naszego Umiłowanego Pastora do końca, aby mógł podobnie, jak uczynił to Św. Paweł za jego dni: „[…] które znowu z boleścią rodzę, ażby Chrystus był wykształtowany w was”. Teraz kiedy powinniśmy ostać się bez ziemskiego przywódcy, Pan odjął od nas tego wiernego, którego postawił przed nami.
Praca przed nami jest wielka, ale Pan udziela nam niezbędnej łaski i siły do jej wykonania. Prorok Zachariasz wyraźnie na to wskazał, mówiąc, że Pan uderzy człowieka, który był Jego towarzyszem, tak jak On uderzył Pasterza. Skoro Jezus zacytował fragment tego tekstu i zastosował go do Swoich własnych doświadczeń, wierzymy, że pozostała część tego tekstu wypełnia się teraz. Kiedy Jezus, Pasterz, został uderzony, owce rozproszyły się i były rozdarte, poszarpane i bardzo zakłopotane, dokąd nie zostały zgromadzone w dniu Pięćdziesiątnicy i obdarzone mocą, aby kontynuować pracę. Jednak zauważamy, że po uderzeniu Pańskiego „towarzysza” owce nie miały być rozproszone, lecz przeciwnie – „Ręka” lub moc wielkiego Boga Jehowy odpocznie na maluczkich – Zach. 13:7.
A teraz, drodzy przyjaciele, co o tym mamy myśleć? Pan zabrał naszego ziemskiego przywódcę, a niektórzy pracownicy słabego serca mogą pomyśleć, że przyszedł czas, aby odłożyć narzędzia żniwiarskie i czekać, aż Pan wezwie ich do domu. To nie jest czas, aby ustawać. To czas na działanie – bardziej zdecydowane działanie niż kiedykolwiek przedtem! Z łaski Bożej postanówmy, że podejmiemy pracę tam, gdzie zostawił ją nasz Umiłowany Pastor i z determinacją trzymajmy wysoko sztandar Prawdy, aż wody Jordanu zostaną uderzone i rozdzielone, a ostatni członek klasy Eliasza zostanie zabrany do niebiańskiej chwały. Niech Pan nam wszystkim pomoże, abyśmy mogli służyć Mu wiernie!
====================
— 1 grudnia 1916 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: