::R5955 : strona 273::
TOM XXXVII 15 WRZEŚNIA. NR 18
A. D. 1916 – A.M. 6045
—————
ZAWARTOŚĆ
Pycha duchowym niebezpieczeństwem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 275
Jeden z objawów chorej duszy . . . . . . . . . . . . . . . . . .276
Dalsze objawy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 276
Szczególne próby Starszych i Diakonów . . . . . . . . . . . . . 277
Wielka potrzeba samokontroli . . . . . . . . . . . . . . . . . .279
Bóg pierwszy – nasze „ja” ostatnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .279
Stosowanie zasad . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .280
Czym jest usprawiedliwienie? Kiedy następuje? W jaki sposób? . . . . . . . . . .281
Oczyszczenie ciała nie jest usprawiedliwieniem . . . . . . . . .281
Apelacja do Cezara . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .282
Obrona Św. Pawła przed królem Agryppą . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 283
Podróż do Rzymu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 284
Dni prób i niebezpieczeństw . . . . . . . . . . . . . . . . . . 284
Konwencje w Niagara i Nashville . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 285
Interesujące listy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .286
Jak Pan wzmocnił jego serce . . . . . . . . . . . . . . . . . . 286
Kadzielnica – ogień – kadzidło . . . . . . . . . . . . . . . . .286
Kaznodzieja, który widzi światło . . . . . . . . . . . . . . . .286
Błogosławieństwa z Manny, Ślubu i Postanowienia Porannego . . . 287
Podobnie jak Saul, myślał, że służy Bogu . . . . . . . . . . . .287
::R5955 : strona 274::
KONWENCJE GENERALNE
SEATTLE, WASZYNGTON . . . . . 14-17 WRZEŚNIA.
MILWAUKEE, WISCOUNSIN . . . 16-24 WRZEŚNIA.
DAYTON, OHIO . . . . . . . . . . . . 5-8 PAŹDZIERNIKA.
DALLAS, TEKSAS . . . . . . . . 19-22 PAŹDZIERNIKA.
KONWENCJA W SEATTLE, WASZYNGTON
Ceny biletów promocyjnych na Konwencję w Seattle od 14 do 17 września zostały utrzymane i wszyscy, którzy planują na nią pojechać, mogą z nich skorzystać, pytając się o nie lokalnego Przedstawiciela w Agencji Sprzedaży Biletów.
KONWENCJA W MILWAUKEE
Stowarzyszenie Kupców i Producentów, reprezentujące 1500 przodujących biznesmenów w mieście, zaprosiło MIĘDZYNARODOWE STOWARZYSZENIE STUDENTÓW BIBLII do zorganizowania Konwencji w mieście Milwaukee w dniach od 16 do 24 września. Do dyspozycji oddali swoje wspaniałe Audytorium na ponad 3000 miejsc siedzących, a mniejsze sale są dogodnie połączone z głównym Audytorium.
CENNIK KOLEJOWY – Centralne Stowarzyszenie Pasażerów informuje nas, że z uwagi na fakt, iż przeważnie cena za milę wynosi tylko dwa centy, dlatego nie sprzedają biletów wycieczkowych na swoim terenie. Dowiedzieliśmy się jednak, że w wielu miejscach na tym obszarze, a także w Północnej i Południowej Dakocie, Wyoming i niektórych częściach Minnesoty sprzedawane są ogólnodostępne bilety na letnie wycieczki turystyczne. Przyjaciele (tak zwyczajowo w Ameryce nazywano braci i siostry – przyp. tłum.) przybywający z tych terenów powinni zapytać w kasie na dworcu swojego kasjera o ceny biletów turystycznych do Milwaukee lub do Chicago przez Milwaukee.
ZNAKOMITY PROGRAM – Program zawiera nazwiska niektórych z najlepszych i najwspanialszych mówców Stowarzyszenia. Brat Russell będzie obecny w drugiej części Konwencji. Przygotowywane są ustalenia dotyczące wycieczki Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Biblii parowcem po jeziorze Michigan, po południu w czwartek 21 września. Wszystko, co jest związane z przygotowaniami konwencyjnymi, prowadzi nas do przekonania, że Konwencja będzie pożyteczna i spodziewamy się dużej frekwencji.
KONWENCJA W DAYTON, OHIO
Burmistrz Dayton G.W. Shroyer wystosował serdeczne zaproszenie do naszego Stowarzyszenia, abyśmy zorganizowali konwencję w tym mieście. Przyjęliśmy zaproszenie i wyznaczyliśmy datę od 5 do 8 października. Gubernator White oddał do naszej dyspozycji Dom Ku Pamięci Żołnierzy, gdzie rano i po południu odbędą się różne spotkania Konwencyjne, z prezentacją FOTODRAMY STWORZENIA wieczorem. Mieliśmy nadzieję na specjalną ulgę od linii kolejowych przebiegających przez Dayton, ale nie zdołaliśmy tego osiągnąć. Jednak osoby rozważające udział w Konwencji niech zapytają swojego Przedstawiciela z Agencji Biletowej o lokalny cennik. Przygotowujemy bardzo atrakcyjny Program. Brat Russell będzie obecny podczas drugiej części Konwencji.
KONWENCJA W DALLAS, TEKSAS
Przyjaciele z Dallas informują nas, że miastu zostały przyznane wyjątkowo niskie ceny wycieczek z powodu odbywających się w dniach 19-22 października targów Dallas State Fair, a w tych samych dniach zorganizowaliśmy czterodniową Konwencję. Różne spotkania konwencyjne odbędą się w godzinach porannych i popołudniowych w Oak Cliff Casino, na rogu Crawford i Fifth Str., a wieczorem zostanie pokazana FOTODRAMA STWORZENIA. Brat Russell będzie obecny podczas drugiej części Konwencji. Osoby pragnące uzyskać informacje dotyczące miejsc noclegowych, cen biletów kolejowych itp., powinny skontaktować się z E.G. Rustem, 2517 Harrison Ave. Dallas, Teksas.
—————
BEREAŃSKIE BADANIA BIBLII PROWADZONE PRZEZ I. B. S. A. (MIĘDZYNARODOWE STOWARZYSZENIE BADACZY BIBLII) W PAŹDZIERNIKU
PYTANIA Z PODRĘCZNIKA DO TRZECIEGO TOMU „WYKŁADÓW PISMA ŚWIĘTEGO”
WYKŁAD VI. – „DZIEŁO ŻNIWA”
WYKŁAD VII. – „WYBAWIENIE I WYWYŻSZENIE KOŚCIOŁA”
Tydzień od 1 października . . . Pyt. 148 do 153
Tydzień od 8 października . . . Pyt. 154 do 160
Tydzień od 15 października . . . Pyt. 161 do 166
Tydzień od 22 października . . . Pyt. 1 do 7
Tydzień od 29 października . . . Pyt. 8 do 14
Podręczniki z pytaniami do III tomu Wykładów Pisma Świętego, 5¢ za sztukę, lub 50¢ za tuzin, przesyłka w cenie.
====================
::R5955 : strona 275::
PYCHA DUCHOWYM NIEBEZPIECZEŃSTWEM
PYCHA, kogo by nie dotyczyła i w jakiej formie, jest niebezpieczna. Nawet świat dobrze jest opisany w przypowieści, „przed zginieniem przychodzi pycha, a przed upadkiem wyniosłość ducha”. Tak naprawdę mało jest ludzi, którzy mieliby powód się pysznić! Niektórzy ludzie dumnie podnoszą swoje głowy, pyszniąc się w duchu, tak jakby byli stworzeni w jakiś szczególny sposób „z lepszej gliny”, ale tak naprawdę, jeśli chodzi o pochodzenie, nie mają się czym chlubić. Zwykle każdy pyszałek zadowala się kilkoma pokoleniami przodków.
Świat nauczył się, że zbytnie chełpienie się bogactwem jest niemądre, aby nie prowokować nikogo do zadawania pytań o to, w jaki sposób zostało zgromadzone i czy uczciwie zdobyte. Pysznienie się posiadaną wiedzą także nie jest stosowne, bo edukacja zwykle oznacza uczenie się tego, co inni ludzie już odkryli lub napisali. Ci, którzy obecnie chcieliby się chełpić gruntownym wykształceniem, to też potrzebują pokory, bo często okazuje się, że najnowsze odkrycia zaprzeczają wcześniejszym badaniom. Dzieła naukowe sprzed 1900 r. nie wytrzymują dzisiejszej krytyki, a dawne teorie nie mogą się utrzymać w świetle obecnej wiedzy. Dlatego chlubienie się wiedzą wymagałoby ciągłego jej uaktualniania.
Pysznienie się piękną urodą lub budową ciała również nie daje do tego powodu, ponieważ piękna uroda i kształty ciała są dziedziczone. To raczej rodzice, a nie dzieci mogą mieć pewien powód do chluby. Pysznienie się ubiorem lub ozdobami też jest niemądre. To producent ubrań lub ozdób mógłby mieć pewien powód do dumy ze swojej pracy, a nie ten, kto je nosi i jest tylko użytkownikiem tego, co inni wykonali i wymyślili.
DUCHOWA PYCHA Najgorsza ze wszystkich
Jednak naszym tematem jest duchowa pycha! Podzielimy ją na dwa rodzaje: pierwszy to duchowa pycha chrześcijan z imienia; a drugi to duchowa pycha dotykająca prawdziwych chrześcijan.
Duchowa pycha wyznawcy z imienia nie zawsze jest obłudna. On biorąc udział w różnych duchowych obrządkach i ceremoniach, słuchając nabożnych pieśni i kazań, w wielu przypadkach uważa się za prawdziwego chrześcijanina, podobnego do innych. Czy nie chodzi regularnie na nabożeństwa? Czy nie łoży regularnie, nie tylko na potrzeby kościoła, ale i na inne Pańskie cele dobroczynne, stosowne do nadarzających się okazji itd.?
Niezależnie od tego, jak przeżyli cały tydzień, jak odnosili się do rzeźnika czy piekarza, to większość tych wyznawców odczuwa przyjemną dumę, przyłączając się do takiej czy innej okazałej grupy udającej się do kościołów. Duchowo pyszni lubują się zwykle w okazałych ceremoniach i reprezentacyjnych miejscach kultu. Po zakończeniu nabożeństwa są z siebie zadowoleni. Czy nie uczcili Boga? Czy wszyscy ludzie nie powinni Go czcić? Jak wielu innych tego nie uczyniło! Wielu, których przepełnia duchowa pycha, porównując się z nieuczęszczającymi do kościoła, mają poczucie wyższości.
Oni nie przyszli po duchowe pouczenie, a nawet jeśli mogli je otrzymać, to nie byli w stanie go przyjąć, gdyż nie zostali spłodzeni z ducha. Tacy nie odczuwają prawdziwego pragnienia sprawiedliwości i prawdy, zaspokoili jedynie poczucie obowiązku. Odbyli coś w rodzaju pokuty w nadziei, że jakoś i kiedyś odniosą korzyść, że będą zachowani od najgorszych cierpień czyśćcowych, a może nawet będą przyjęci do Nieba. Ich rozumowanie jest takie: dlaczego Bóg nie miałby być im wdzięczny za to, że zaparli się samych siebie i zużyli kilka godzin drogocennego czasu na chwalenie Go?
Chociaż nie powiedzą tego otwarcie, są jednak przekonani, że w pewnym stopniu Bóg byłby bardzo niesprawiedliwy, gdyby ich pominął i obficie nie nagrodził. Czują się duchowo pyszni i zadowoleni z siebie i dopóki trwają w tym stanie, nie grozi im poznanie Prawdy. Można także przypuszczać, że Wielki Przeciwnik nie zwraca na nich szczególnej uwagi, bo i tak znajdują się pod jego wpływem. Czy to nie on jako pierwszy, okazał pychę i powiedział w swoim sercu: „nad gwiazdy Boże wywyższę stolicę moję (zajmę stanowisko wyższe od innych); będę równy Najwyższemu”? Duchowa pycha stała się największym błędem Szatana, która doprowadziła do jego zupełnego upadku.
Pewien rodzaj duchowej pychy dotyka i tych, którzy nie wierzą w Boga i nie uznają ani Pana Jezusa Chrystusa, ani Biblii. Tacy pysznią się, że prowadzą moralne, przyzwoite życie, nigdy się nie upijają, nie czynią nic niemoralnego, ani przewrotnego, jak wielu innych. Chełpiąc się i przechwalając, mówią: „Uważam siebie za równie dobrego, jak każdy uczęszczający do kościoła, a przecież wcale do niego nie chodzę”. Mówiąc tak, mają na myśli „Czuję się lepszy od każdego, który chodzi do kościoła”. Tacy mieszają skromność wyrażania się z wyniosłością myśli, w taki sposób, aby wywrzeć jak najlepszy wpływ na słuchacza. Zapytani dalej, co dobrego czynią, co szczególnie sprawia im radość, odpowiedzą, że jako członkowie bractwa „Odd Fellows” (wywodząca się z Anglii organizacja o charakterze dobroczynnym – przyp. tłum.), lub „Masoni” (międzynarodowy tajny ruch społeczny, mający na celu duchowe doskonalenie człowieka i braterstwa ludzi – przyp. tłum.) itd., siedzieli pewnej nocy przy chorym
::R5955 : strona 276::
bracie z tej samej Loży, (który nie był aż tak bardzo chory i mógłby obejść się bez ich opieki, mając przeszkoloną pielęgniarkę, aby się nim opiekowała), oni jednak uważali, że okazali szlachetne miłosierdzie. Ogólnie mówiąc, pysznią się z tego, że nie pogwałcili prawa, że prowadzą przyzwoite życie, zasługujące na szacunek. Czy naprawdę może to być powodem do pychy i zadowolenia z siebie? Który mężczyzna lub kobieta, nie powinni przestrzegać prawa i nie powinni się wstydzić, jeśli ich nie przestrzegają, zwłaszcza gdy pamiętamy, że te prawa zostały ustanowione nie dla dobrych, ale dla złych ludzi?
DUCHOWA PYCHA W PRAWDZIWYM Kościele
Obecnie przystępujemy do kwestii najważniejszej ze wszystkich! Pycha, która jest po prostu niedorzeczna i poniekąd obłudna w świecie i wśród chrześcijan z imienia, staje się naprawdę bardzo niebezpieczna, jeśli opanuje serce i życie dziecka Bożego. Dlaczego czynimy taką różnicę? Dlaczego mówimy, że duchowa pycha jest tak bardzo niebezpieczna dla Pańskich świętych, podczas gdy w świecie uważana jest ledwie za brak rozsądku? O! Różnica polega na tym, że oni są specjalnymi przedstawicielami Boga na świecie, którzy muszą stać się kopiami drogiego Syna Bożego, jeśli chcieliby kiedykolwiek osiągnąć chwalebną nagrodę, do której zostali zaproszeni przez Pana.
Kiedy poświęcili się zupełnie Panu, zostali usprawiedliwieni od wszystkich grzechów przez przypisanie im zasług ofiary Odkupiciela, stali się częścią rodziny Bożej i zostali spłodzeni z Ducha Świętego, a to oznaczało dla nich wielką zmianę. Stare rzeczy przeminęły, wszystkie stały się nowymi. Oni i tylko oni znajdują się w Wieku Ewangelii na sądzie, czyli na próbie zdobycia żywota wiecznego lub wiecznej śmierci, dla nich największą pokusą i omamieniem jest grzech duchowej pychy. Proporcjonalnie do tego, w jakim stopniu on opanuje człowieka, to duch Pański zanika, a duchowość ustaje. Ostatecznie, jeśli ta duchowa choroba nie zostanie powstrzymana, to nieuchronnie doprowadzi do Wtórej Śmierci, bo „[…] Bóg się pysznym sprzeciwia, ale pokornym łaskę daje” – Jak. 4:6.
Apostoł Piotr zapewne miał na myśli to niebezpieczne sidło duchowej pychy, pisząc do Kościoła: „Uniżajcież się tedy pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego” (1 Piotra 5:6). „A kto by się wywyższał, będzie poniżony; a kto by się poniżał, będzie wywyższony” powiedział nasz Mistrz.
JEDEN Z OBJAWÓW CHOREJ DUSZY
Ktoś może zapytać, jak rozpoznać duchową pychę? Jednym z największych zagrożeń z nią związanych
::R5956 : strona 276::
jest fakt, że ci, którzy w nią wpadli, bardzo rzadko są tego świadomi. Tacy często przejawiają takie formy pobożności, które nie tylko zwodzą innych, ale i im samym trudno zobaczyć w sobie duchową pychę, którą inni już w nich dostrzegają.
Jeśli chodzicie na zebrania, czytacie codziennie po kilka stron Wykładów Pisma Świętego, rozprowadzacie wiele broszur, lub wypożyczacie wiele książek, i to jest powodem do chluby – to bądźcie ostrożni!!! Takie usposobienie jest dowodem, że jeśli okoliczności odpowiednio się ułożą, to będziecie narażeni na duchową pychę, pomimo tego, że to wszystko jest dobre, właściwe i godne pochwały. Powinniście cieszyć się z tego, że możecie i chcecie odłożyć codzienną prasę lub książkę, zrezygnować z czytania plotek, aby poświęcić czas na rozsądne postępowanie zgodnie z wolą Bożą. Jednak wszelka skłonność do przechwalania się tym, powinna skłonić was do dokładnego rozważenia myśli oraz pobudek leżących u podłoża naszej aktywności w służbie Pańskiej.
Nie chcemy przez to powiedzieć, że niewłaściwe byłoby składanie świadectwa, w którym wszystkie te rzeczy mogłyby być przedstawiane jako zachęta dla innych lub jako dowód, że miłujemy Pana i pragniemy Mu służyć. To, przed czym ostrzegamy, to duch lub skłonność do przechwalania się czymkolwiek, kim moglibyśmy być lub co moglibyśmy czynić jako Pańskie dzieci. Nie mamy się czym chwalić. Gdybyśmy oddali wszystkie nasze dobra, aby nakarmić duchowo zgłodniałych, cały nasz czas na rozsiewanie i głoszenie Prawdy i całą naszą energię, aby uczcić imię Pańskie, to powinniśmy mieć takie poczucie, że tak naprawdę niczym nie przysłużyliśmy się Panu, a jedynie okazaliśmy Mu odrobinę naszego oddania i oceny za otrzymane już od Niego liczne błogosławieństwa, a jeszcze większych łask oczekujemy, które obiecał tym, którzy okażą się wierni. Dobrze napisał poeta:
„Chcę pochwycić, gdy się ku mnie zbliży,
Pychy i żądzy najmniejsze pragnienie”.
Dalsze objawy
Jeszcze jedna cecha duchowej pychy przejawia się w nadmiernie krytycznym nastawieniu umysłu. Jeśli ktoś bierze udział w zebraniu świadectw lub w badaniu bereańskim i uważa, że nikt nie umie wypowiedzieć dobrego świadectwa tylko on, że nikt nie umie właściwie odpowiedzieć na każde pytanie, tylko on potrafi, a żaden starszy nie nadaje się do przewodniczenia itp., to przejawia on objawy duchowej pychy.
To nie oznacza, że wszystkie te rzeczy nie mogą się zdarzyć, ale na pewno nie będą występować stale. Byłoby bardzo dobrze, gdybyśmy zwrócili na to uwagę i potrafili dostrzec każde niebiblijne zachowanie lub każdy przypadek niewłaściwej oceny, który stałby na przeszkodzie skutecznej służby. Dobrze by było, gdybyśmy się tym zajęli, widząc, że dobro zgromadzenia jest zagrożone. Byłoby również właściwe, gdybyśmy, odczekali cierpliwie jakiś czas, a kiedy okaże się, że nie dojdzie do polepszenia sytuacji, to wtedy w duchu łagodności i cichości zwrócili uwagę na popełnione błędy, czy to Zborowi, czy starszemu albo w inny sposób, który byłby najskuteczniejszy i najmniej kompromitujący. „Nic nie czyniąc spornie, albo przez próżną chwałę”, lecz wszystko ku chwale Bożej.
Powinniśmy i tutaj zachować ostrożność, aby nie zacząć myśleć, że wszystko, co zgadza się z naszymi poglądami, jest ku chwale Bożej, a wszystko co nie zgadza się z naszym przekonaniem, to nie może i Jemu się podobać. Dlatego Apostoł napisał: „Patrzajcie tedy, jakobyście ostrożnie chodzili, nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy” (Efez. 5:15). Dobrze by było, abyśmy jasno zrozumieli znaczenie wyrazu „ostrożnie” – oznacza on dokładną analizę samego siebie, szczególnie jeśli chodzi o myśli, zamiary i intencje.
„NIECHAJ WAS NIEWIELE BĘDZIE NAUCZYCIELAMI”
Święty Jakub dobrze napisał: „Niechaj was niewiele będzie nauczycielami, bracia moi! wiedząc, że cięższy sąd odniesiemy” (Jak. 3:1). Chociaż, jak wykazaliśmy, cały lud Pański jest szczególnie narażony na duchową pychę, wydaje się jednak, że szczególne niebezpieczeństwo grozi wszystkim tym, którzy gorliwie starają się głosić Prawdę Pana.
Naprawdę, szczególnym przywilejem jest głoszenie Posłannictwa Bożej łaski wszystkim, którzy mają uszy ku słuchaniu. Jakże wdzięczni jesteśmy za to, że nie jest to, jak dawniej się wydawało, wyłączny przywilej kleru. Pan oświadcza w swoim Słowie, że każdy, kto Mu się poświęcił i został spłodzony z Ducha świętego, przez tegoż ducha otrzymał namaszczenie, czyli prawo głoszenia Wesołej Nowiny cichym i opatrywania złamanych serc! (Iz. 61:1) Cieszymy się z tego przywileju, który obejmuje nasze prywatne rozmowy
::R5956 : strona 277::
z sąsiadami i przyjaciółmi. Jaki to wielki zaszczyt, aby zostać ambasadorem Boga i w Jego imieniu opowiadać o nadchodzącym Królestwie, o wielkich przygotowaniach, jakie Bóg uczynił przez śmierć Jezusa, o wspaniałym tego wyniku i o tym, jak teraz powoływani są królowie i kapłani tego Królestwa ze świata, aby doświadczyć zmiany natury przygotowującej ich do przyszłej pracy!
Jeśli to stare Poselstwo jest właściwie przedstawione słuchającemu o szczerym sercu, to jawi się ono zupełnie nowym i cudownym, wzbudzając podziw. Ludzie dziwią się, jak taki zwykły człowiek, mężczyzna lub kobieta, może rozumieć i być zdolnym tak pięknie przedstawiać te cudowne rzeczy? Tu właśnie pojawia się niebezpieczeństwo duchowej pychy. Wtedy wystarczy lekki zawrót głowy, a już taka osoba myśli, czy to nie wspaniałe, że nawet on mógł poznać takie rzeczy, o których większość ludzi nie ma nawet pojęcia, do tego stopnia, że wielu najzdolniejszych i najbardziej utalentowanych sług Słowa Bożego nie zna tych cudownych nauk, zawartych w Biblii.
Jeśli cierpicie na duchową pychę, bez wątpienia poczujecie, jak prostują się wam plecy. Zaczynacie czuć się ważniejsi, wyglądać bardziej dostojnie a ostatecznie odniesiecie wrażenie, że jesteście kimś wielkim, wasz głos też będzie na to wskazywał, a wasz słuchacz od razu to zauważy. On zacznie odnosić wrażenie, że nie ma do czynienia ze Słowem Pana, ale raczej z tym, co wymyśliliście i za co jesteście odpowiedzialni, a temu nie zaprzeczacie. To z tego powodu będzie coraz mniej o Tym Słowie myślał.
Wszyscy zgodzą się z tym, że właściwe zachowanie ludu Pańskiego polega na rozwijaniu pokory, zamiast wywyższaniu się i okazywaniu dumy ze sposobności głoszenia Prawdy innym. Powinniśmy czuć się niegodni. Powinniśmy rozumieć, że ten Plan nie jest naszym. My jedynie o nim usłyszeliśmy i zrozumieliśmy go, a jako słudzy Boży otrzymaliśmy przywilej opowiadania go innym. Jednak, jeśli pozwolimy, aby powstało wrażenie, że piękno tego Poselstwa jest zasługą naszych zdolności i naszej mądrości, to wtedy chwałę, która należy się Bogu, przypisujemy sobie, wyrządzając sobie krzywdę, wykazując, że jesteśmy niegodni, aby być użytymi przez Pana teraz i w przyszłości. Wspaniały przywilej przemawiania jako ambasadorowie Pana, opowiadania o Jego wielkości i Planie, powinien pobudzić naszą pokorę z uwagi na to, że to właśnie Bóg dał nam ten przywilej, chociaż mógł użyć aniołów, którzy przewyższają nas w mocy i mogliby być użyci do zwiastowania tego wspaniałego Poselstwa.
SZCZEGÓLNE PRÓBY STARSZYCH I DIAKONÓW
Jednak drodzy bracia wybrani przez Zbory na Starszych i Diakonów przechodzą jeszcze większe próby doświadczające ich pokorę. Najwyraźniej nikt nie może zajmować takiego stanowiska bez narażenia się na wielkie niebezpieczeństwo zarażenia się chorobą zwaną duchową pychą. Czasami wydaje się, że lud Pański całkowicie zapomina o ostrzeżeniu Św. Pawła, który pisze, że nowicjusz, początkujący, młody w Prawdzie, bez względu na bystrość i wykształcenie, nie powinien być wybierany, aby służyć jako Starszy lub Diakon, ponieważ jak to zauważył Apostoł, jest szczególnie podatny na tego wroga dzieci Bożych – duchową pychę – 1 Tym. 3:6.
Jednak nie tylko nowicjuszom grozi takie niebezpieczeństwo. Każdy, kto został wybrany, aby służyć ludowi Bożemu, jest narażony na wielkie pokusy mogące spowodować duchowy upadek i ruinę kończącą się Drugą Śmiercią. Bardzo często lud Pana nie zastanawia się dostatecznie nad tym, kogo wybiera na sługę. Być może i ci, którzy przyjmując ten urząd, nie zdają sobie sprawy z tego, na jakie niebezpieczeństwa się narażają. Gdyby zdali sobie z tego sprawę, bez wątpienia zawahaliby się, czy przyjąć ten wybór. Bez wątpienia pokora powstrzymałaby ich od przyjęcia takiej służby, chyba że zostaliby jednoznacznie do niej wybrani.
A co widzimy? Niestety! Niektórzy bardzo ubiegają się o urząd starszego lub diakona. Niektórzy mają skłonność do „zakulisowego” namawiania, aby tylko ich wybrano. Niektórzy czują się obrażeni, gdy nie zostaną wybrani. Jeszcze inni są skłonni gniewać się na każdego, kto głosuje przeciwko nim w wyborach. Niestety! Niestety!, gdyby ci drodzy bracia zdali sobie sprawę z tego, co naprawdę dzieje się w ich umysłach i co skłania ich do takiego postępowania, jak inaczej by postąpili! W cichości i pokorze powinni nawet odczuwać nieśmiałość przed przyjęciem urzędu, na którym ciąży taka odpowiedzialność. To napomnienie uczy, że choć cały Kościół powinien, zgodnie z wiedzą Prawdy, zostać wyuczony na nauczycieli, to jednak bezpieczniej jest nie być nauczycielem, wiedząc, że tacy będą poddani cięższej próbie. Tylko poczucie odpowiedzialności przed Panem i braćmi powinno skłonić każdego, kto chce służyć w takim charakterze, do przyjęcia takiej służby z miłości, że jest się przedstawicielem Bożym.
Wszystko to, co jest duchową pychą, usilne pragnienie, aby zostać
::R5957 : strona 277::
starszym lub chęć bycia wielkim, jest nie tylko niebezpieczne dla takiej osoby, ale także niebezpieczne dla całego Zgromadzenia, z którym jest związany. Taki duch jest zaraźliwy jak każda choroba. Wkrótce pojawią się spory, próżna chwała, ambicja i wszystko, co jest przeciwne duchowi Pana. Następnie przychodzi gniew, złość, zazdrość, nienawiść, obmowa, snucie złych domysłów, o których pisze św. Paweł, że są to „uczynki ciała i dyjabła”. To jest duch Przeciwnika, który może przeniknąć do zboru przez jednego lub kilku Starszych, lub Przewodniczących, albo przez jednego lub więcej z tych, którzy pragną być Starszymi lub Przewodniczącymi.
Przykro nam, że to prawda. Znamy kilka Zborów, w których jest wiele drogich dzieci Bożych, które mogłyby być przykładami, ale popadły w taki stan, że zamiast Ducha Pańskiego w pełni ich kontrolującego, często i w różny sposób na zebraniach przejawiają złego ducha. Taki zbór przestaje się rozwijać tak duchowo, jak i liczebnie. Takie są gorzkie owoce trucizny zwanej duchową pychą.
Gdybyśmy tylko mieli zdolność opisania jej, to czytelnicy Strażnicy ujrzeliby jej prawdziwy kształt i paskudną barwę. Z pewnością wtedy Syjon podniósłby alarm! Bądźmy gotowi bić na alarm ze „Strażnicy”, ponieważ widzimy jak drodzy nam bracia, którzy na nią zapadli, często mają wspaniałe charaktery i są prawdziwie spłodzonymi z ducha dziećmi Bożymi. Niektórych znamy i wiemy, że w przeszłości wspaniale biegli w wyścigu. Jakże przykro nam jest, kiedy zauważamy oznaki wskazujące na to, że ich charaktery idą w złym kierunku! Posłuchajmy Tego, który powiedział, „Z owoców ich poznacie je […]” – Mat. 7:16.
OCHRONA PRZED DUCHOWĄ PYCHĄ
Jak już wspomniano, najgorsze jest to, że ci, którzy dali się owładnąć chorobie duchowej pychy, rzadko są tego świadomi. Inną trudnością jest to, że uświadomienie im tej choroby jest prawie niemożliwe. Gdy wspomni się im o tym, to uważają swego dobroczyńcę za wroga, myśląc, że on im zazdrości i chciałby zająć ich stanowisko itp. Dlatego choroba ta jest prawie nieuleczalna, chyba że albo Zbór przyjdzie z pomocą, albo zainterweniuje Pańska opatrzność.
Jeśli Zbór zauważy, że takie usposobienie się rozwija, to
::R5957 : strona 278::
natychmiast powinno z miłością i w dobrej wierze, nie powierzać takiej osobie żadnej służby w Zborze, ponieważ jest ona obciążona duchową pychą. Jeśli wtedy poczuje się urażona, tym bardziej powinno się pozostawić takiego zarozumialca, aby spokojnie ochłonął i przyjął odpowiednią postawę – dla swego własnego dobra i dla dobra Zboru. Jeśli Zbór nie udzieli pomocy, wówczas Panu nie pozostaje nic innego, jak tylko skarcić go dla jego dobra, dozwalając na niepowodzenia lub straty w interesach, albo na chorobę fizyczną, albo w jakikolwiek inny sposób, który uzna za najlepszy. Mamy nadzieje, że Pan tak postąpi w stosunku do każdego, kto jest naprawdę Jego dzieckiem, a kto popadł w ten stan i potrzebuje naprawy, aby powrócić ku sprawiedliwości. Czy nie jest napisane „[…] sądzić będzie Pan lud swój […]”? – 5 Moj. 32:36.
BIBLIJNA ILUSTRACJA TEGO GRZECHU
Biblia podaje wiele ilustracji tego grzechu, ale wybierzemy tę najbardziej rzucającą się w oczy. W starożytności żył pewien święty człowiek, umiłowany przez Pana, szlachetny, poświęcony, Prorok Pański. Wiernie służył Panu i Jego ludowi wiernie – wspaniale – przez czterdzieści lat. Jednak ostatecznie zgrzeszył z powodu pewności siebie – duchowej pychy. I co dziwne, Biblia o tym człowieku pisze, że na początku swojej drogi był on „[…] najpokorniejszy ze wszystkich ludzi, którzy mieszkali na ziemi” – 4 Moj. 12:3.
Tak, to był ten wspaniały Mojżesz, który na początku swojej drogi, jako sługa Pański, był tak bardzo cichy, tak bardzo pokorny, a któremu pod koniec swojego życia niedane było wejść do ziemi obiecanej i został ukarany za duchową pychę, czyli pewność siebie, za to, że nie oddał Panu chwały. Przypomnijmy okoliczności tego wydarzenia: Mojżesz jako specjalny sługa Pana wyprowadził Izraela z Egiptu, przez Morze Czerwone na pustynię ku ziemi Kanaanu. W tej podróży z rozporządzenia Bożego dokonał wielu cudów. Jednym z nich było uderzenie skały, gdy lud pragnął wody. Bóg polecił, aby uderzył w skałę, z której miał wypłynąć obfity strumień wody dla orzeźwienia ludu.
Według Biblii ta skała była wyobrażeniem Chrystusa – Opoką Wieków (1 Kor. 10:4). To Bóg zarządził uderzyć tą „Opokę Wieków”, aby przez śmierć Jezusa, wody żywota mogły popłynąć do całego rodu Adama. Do tych, którzy staną się prawdziwym Izraelem, wyprowadzonym z Egiptu – ze świata, z grzechu, z królestwa Przeciwnika i doprowadzeni do posłuszeństwa i społeczności z Panem.
Po czterdziestu latach od uderzenia w skałę, kiedy Izrael czekając na pozwolenie, aby mógł wejść do Kanaanu, wędrując tam i z powrotem, doprowadzony został ponownie do ziemi jałowej i suchej. Lud wołał do Mojżesza, a Mojżesz w jego imieniu wołał do Pana, pytając, co ma robić. Pan odpowiedział, że Mojżesz powinien przemówić do skały, w którą poprzednio uderzył, a wypłynie z niej woda. Jednak w czasie tych czterdziestu lat, kiedy Mojżesz zajmował się Izraelitami, jak ojciec swoimi dziećmi, w naturalny sposób nabrał pewności siebie. Z trudem mógł znieść takie doświadczenie i zarazem pozostać najpokorniejszym człowiekiem na ziemi.
Mojżesz jednak, lekceważąc polecenie Pana, podszedł do skały i uderzył ją po raz drugi swoją laską, wołając do ludu: „[…] ludzie odporni, izali z tej skały możemy wam wywieść wodę? […]” (4 Moj. 20:1-12). Niestety, biedny Mojżesz! Przyznał sobie chwałę, zamiast przypisywać wszystko Panu. Wkrótce Mojżesz zrozumiał, jak wielki popełnił błąd. Można powiedzieć, że to był jego jedyny błąd, a jednak Pan z tego powodu nie pozwolił mu wejść do ziemi Kanaan, pozwalając jedynie, aby z drugiego brzegu rzeki Jordan zobaczył ją i tam został pochowany.
Czy nie dostrzegamy na przykładzie tej ilustracji, że duchowa pycha i pewność siebie wywołuje niezadowolenie w oczach Pana? Czy możemy wyciągnąć inne wnioski z tej wielkiej lekcji napisanej dla naszego napomnienia?
SŁOWO POCIECHY
Dla pociechy tych, którzy czują, że postąpili gorzej niż Mojżesz lub byli bardziej pewni siebie, mniej ostrożni w oddawaniu czci Panu, okazali znacznie więcej duchowej pychy, to chcemy zaznaczyć, że kara Mojżesza była tak surowa, ponieważ była częścią typu. Tak jak pierwsze uderzenie w skałę wyobrażało ukrzyżowanie naszego Pana, tak powtórne uderzenie skały przedstawiało ponowne krzyżowanie Syna Bożego i wystawienie Go na hańbę, jak opisał to św. Paweł w liście do Żyd. 6:6. Jak uderzenie skały wyobrażało publiczne i otwarte odrzucenie Jezusa, Jego nauk i Jego sprawy, tak uniemożliwienie Mojżeszowi przekroczenia Jordanu w drodze do Kanaanu, było typem Drugiej Śmierci. Nie myślimy, że Mojżesz nigdy nie wejdzie do Kanaanu lub że umarł Drugą Śmiercią, jego doświadczenia są jedynie typem.
Nie powinniśmy też myśleć, że bracia, którzy okazują duchową pychę i postępują we własnym imieniu zamiast w imieniu Pana lub w imieniu Zboru, popełniają śmiertelny grzech. Powinniśmy jednak rozumieć, że pyszni narażeni są na wielkie niebezpieczeństwo. Jeśli będą w niej trwali, to stanie się ona przyczyną Wtórej Śmierci. Zdając sobie sprawę ze szkodliwości pychy, jak bardzo powinniśmy być gorliwi, aby wyplenić każdy jej objaw, który możemy w sobie dostrzec i uważać, aby nie zarazić się tą chorobą lub w jakiś sposób nie dostać się pod jej wpływ oraz uniknąć wszystkich jej objawów!
DUCHOWA PYCHA – JEJ ZAPOBIEGANIE I LECZENIE
Zaznaczyliśmy już poprzednio, że gdy ktoś zapadnie na tę chorobę, jej wyleczenie jest trudnym zadaniem. Największą trudność zdaje się sprawiać to, że choroba ta ma niszczący wpływ na sumienie. Umysł staje się w mniejszym lub większym stopniu nieczuły na podstawowe zasady Złotej Reguły – nie wspominając już o wyższym prawie naszego Pana, Nowym Przykazaniu danym braciom. Lekceważenie Złotej Reguły często objawia się narzucaniem zborowi własnej woli, czy to w kwestii wyboru sług czy w sprawach organizacyjnych.
Zarządzenia Słowa Bożego są znane, a władza spoczywająca w rękach Zboru powinna być uznawana. Jeśli więc któryś Starszy usiłuje to przekręcać, przeinaczać lub zmieniać, to nie czyni innym tego co chciałby, aby jemu czyniono. On, tak jak każdy członek Zboru, ma prawo do własnej opinii odnośnie do tego, jaka jest wola Pana w każdej sprawie i ma prawo tę opinię wyrazić. Jednak nie ma on prawa przeszkadzać innym w wyrażaniu ich opinii. Każde takie wystąpienie jest przeciwne Złotej Regule i jest pogwałceniem Prawa Miłości, jak również Pierwszego Przykazania – czci dla Boga, ponieważ jest to ignorowanie Boskich zarządzeń przewidzianych w takich okolicznościach.
Jeśli Starszy, postępuje wbrew zasadom Złotej Reguły, chcąc kierować Zborem, zmuszając go lub schlebiając mu, aby postępował według jego woli, to okaże tym samym przewrotność umysłu, a jego sumienie stanie się nieczułe. Każdy, kto wielokrotnie gwałci swoje sumienie, ignorując zasady sprawiedliwości i świadomie popełniając zło, ten osłabia swoje własne sumienie.
Sumienie jest jak waga, na której ważą się różne rzeczy poddawane naszemu osądowi, aby zadecydować, co jest dobre,
::R5958 : strona 279::
a co złe, co jest sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe, prawdziwe lub fałszywe. Ta waga może być bardzo nieczuła albo bardzo dokładna. Może być precyzyjna lub reagować w sposób prostacki i grubiański. Chrześcijanin, zwłaszcza, który spędził w Szkole Chrystusowej dłuższy czas, powinien mieć bardzo wrażliwe sumienie i ze Słowa Bożego pobierać odważniki, dzięki którym mógłby zważyć wszystkie sprawy codziennego życia i zdecydować, z prawie absolutną dokładnością, co jest dobre, a co złe – do jakiego stopnia nasze postępowanie będzie się Panu podobać lub nie. Uszkodzenie tej wagi niesie ze sobą wielkie niebezpieczeństwo w obliczu każdego grzechu i wydaje się nam, że jest szczególnie niebezpieczne, gdy chodzi o pychę. Nic więcej nie można zdziałać, dopóki waga ta nie zostanie naprawiona.
Jak ważne jest dla całego Pańskiego Ludu czuwanie i zachowanie sumienia w zupełnej sprawiedliwości, aby nie wykorzystywać brata lub kogokolwiek, czy to w interesach, czy w dyskusji, czy podczas wyborów w Kościele! Myśl o najmniejszym naruszeniu sprawiedliwości z naszej strony, powinna pobudzić serce i umysł tak, że każde prawdziwe dziecko Boże będzie biło na alarm: „Czy to możliwe, że ja, który poświęciłem się bronić sprawiedliwości, zostałem osądzony jako czyniący niesprawiedliwość? Czy to możliwe, bym w moim postępowaniu przymykał oczy na niesprawiedliwość? Czy to możliwe, bym działał wbrew własnemu sumieniu i był narażony na okropne skutki takiego postępowania?”.
Naprawienie złego postępowania oznaczałoby ponowne przywrócenie zasad sprawiedliwości w sercach i umysłach, zachowując ostrożność proporcjonalnie do skutków, które mogą przynieść życie lub wieczną śmierć. Gdy sprawiedliwość ponownie zacznie kierować naszym umysłem, wówczas będzie też zarządzać naszymi słowami i czynami. Wtedy, taki ktoś zacznie spostrzegać, jak bardzo pogwałcił zasady sprawiedliwości i jak duchowa pycha nieomal zniszczyła jego nadzieje osiągnięcia Królestwa. Taka osoba na pewno będzie żałować swego postępku i postanowi się poprawić.
WIELKA POTRZEBA SAMOKONTROLI
Jednak jak zabezpieczyć się przed duchową pychą, wiedząc jaki zdradliwy i zły wpływ wywiera ona na charakter? Jak możemy poznać, że trwamy w miłości Bożej, a nie przechylamy się na stronę duchowej pychy?
Nasza rada jest taka sama, jaką już wcześniej udzieliliśmy na łamach Strażnicy, a mianowicie – że lud Boży nie tylko powinien iść do Niego na początku każdego dnia i prosić o Boską mądrość i nadzór, a następnie przez cały dzień starać się żyć zgodnie z tą modlitwą, ale także na zakończenie dnia zalecamy specjalną samokontrolę w odniesieniu do rzeczy uczynionych, rzeczy zaniedbanych, które powinny być zrobione oraz rzeczy, które nie powinny być uczynione, zgodnie z naszymi ślubami poświęcenia się Panu. Jeśli takie rozważania i rozliczenia z Panem będą prowadzone każdego wieczoru, dokonywane rzetelnie, zgodnie z sumieniem, które nie stało się jeszcze przewrotne, to możemy być pewni, że tacy postępując według Słowa Bożego, będą chodzić w miłości Bożej. Będą rosnąć w łasce Bożej, znajomości i miłości, „a on złośnik nie dotyka się go”.
Jednak nie zapominajmy, że oceniając słowa i uczynki innych, powinniśmy zachować wielką pobłażliwość, przypisując im tylko dobre chęci. Zobowiązani jesteśmy z całej siły czuwać nad własnym sercem i własnymi zamiarami. Powinniśmy zapytać samych siebie, dlaczego coś uczyniliśmy, a dlaczego czegoś nie uczyniliśmy lub co zaniedbaliśmy, dlaczego uczyniliśmy to w ten sposób albo dlaczego mówiliśmy takim tonem itd. Takie dokładne badanie, rozważanie myśli, słów i czynów, niezbyt będzie podobać się osobie, która nie pragnie być w harmonii z Panem. Jednak ci, którzy zawarli przymierze z Bogiem i są wierni temu przymierzu, przekonają się, że takie postępowanie jest wielkim błogosławieństwem, pocieszającym ich serca obecnie i wzmacniającym ich w przyszłości, a wraz z opatrznościami Pana przygotuje to ich i przystosuje do zajęcia miejsca w Królestwie Niebieskim.
====================
::R5958 : strona 279::
Bóg pierwszy – nasze „ja” ostatnie
CAŁY prawdziwy lud Pański spłodzony przez Jego Świętego Ducha, ma piękny charakter jako Nowe Stworzenia. O tym napisał Apostoł: „Przetoż, bracia święci, powołania niebieskiego uczestnicy! […]” (Żyd. 3:1). „Wszelki, co wierzy […] z Boga się narodził; a wszelki, co miłuje tego, który urodził, miłuje i tego, który z niego jest narodzony” (1 Jana 5:1). Fakt, że Ojciec Niebieski zwraca uwagę na człowieka, zwłaszcza jeśli uznaje go za syna, świadczy o szlachetnym charakterze, uczciwym sercu i poświęconej woli, bez względu na to, czy takie postępowanie i słowa można zauważyć, czy też nie. Musimy założyć, że one znajdują się w nim – a Bóg, który czyta serce, widzi, że tam są. Jeśli ufamy Boskiej Mądrości, to będzie słuszne, aby cały lud Pański uznać za Nowe Stworzenia w Chrystusie, dla których stare rzeczy przeminęły, a wszystkie nowymi się stały. Jak Apostoł zauważa, „mamy ten skarb w naczyniu glinianym”, a to znaczy, że te dobre serca, te poświęcone wole nie mają jeszcze doskonałych duchowych ciał, w których mogłyby działać. One mogą działać i mówić korzystając tylko z biednego, niedoskonałego ciała, poświęconego na śmierć.
O! Jak często ten niedoskonały język i to niedoskonałe ciało fałszywie przedstawia prawdziwe uczucia Nowego Stworzenia! Nasz nieudolny język nie wyraża naszych prawdziwych uczuć i bywamy źle zrozumiani. Nasze biedne umysły, które Nowe Stworzenie stara się ćwiczyć, aby stać się sprawiedliwym i pełnym miłości, często popadają w przykre zamieszanie. Gdy próbujemy postępować sprawiedliwie, to niekiedy źle oceniamy sprawiedliwość i jej nie czynimy. Również miłość, którą staramy się okazać, jest także wypaczana i źle rozumiana przez drugich i jest dla nas niezadowalająca. Na początku naszych chrześcijańskich doświadczeń, nie zauważaliśmy naszych błędów i często wyrządzaliśmy krzywdę, myśląc, że postępowaliśmy dobrze. Później, gdy zaczęliśmy poznawać nasze niedoskonałe uczynki, niedoskonałe słowa, niedoskonałe myśli i rozumowanie, spostrzegliśmy, jak naprawdę mało osiągnęliśmy z tego, co chcieliśmy uczynić, a wtedy groziło nam zupełne zniechęcenie. Potrzebowaliśmy wielu zachęt, w które obfituje Słowo Pańskie – zapewniając nas, że Bóg patrzy na serce, a nie na zewnętrzny wygląd oraz że to czyste serce będzie błogosławione i ujrzy Boga, pomimo słabości naszego ciała, przeciwko któremu odważnie walczy.
BÓG NA PIERWSZYM MIEJSCU W NASZYCH SERCACH
Jest wiele zasad i zarządzeń, które pomagają Nowemu Stworzeniu dowieść, że wiernie walczy i zwycięża niedoskonałości swojego ciała. Można wymienić wiele różnych zasad jak: badanie Pańskiego Słowa, ustawiczne czuwanie, rozwijanie owoców Ducha Świętego,
::R5958 : strona 280::
niezapominanie o Złotej Regule itd., itd. Jednak teraz chcemy zwrócić uwagę na ogólną zasadę, która ma szerokie zastosowanie we wszystkich naszych myślach, słowach i uczynkach. Jeśli ta zasada będzie przestrzegana, to całe nasze życie będzie właściwie uregulowane. Ta zasada mówi, że Bóg jest na pierwszym miejscu, a nasze ja na ostatnim!
Ta zasada jest trudna do spełnienia przez stare stworzenie, ono będzie się buntować przeciwko niej, a szczególnie przeciwko drugiej części – stawiania siebie na końcu. Tak naprawdę, stare stworzenie nie może sprzeciwić się tej regule „Bóg pierwszy”, bo nawet cielesny człowiek rozumie, że ma słuszne zobowiązania wobec Stwórcy. Ponadto Nowe Stworzenie widzi to zobowiązanie w szczególnym świetle. Ono doprowadziło do zupełnego poświęcenia się Bogu, do zaciągnięcia się pod sztandar Jezusa, aby stoczyć dobrą walkę z grzechem zakorzenionym w ciele i wiernie walczyć aż do śmierci. Każdy, kto się poświęca, ten stawia Boga na pierwszym miejscu, następnie Jezusa, a siebie samego jako Ich sługę i zasad, które Oni reprezentują, a swoje oddane, poświęcone na śmierć ciało w służbie tych zasad.
Co innego jest uznać te zasady, a co innego stosować je w codziennym życiu i w Kościele. Bóg na pierwszym miejscu w domu i sprawach osobistych oznacza, że wszystkie ziemskie korzyści i przyjemności będą Mu podporządkowane, a czynienie woli Bożej, służenie Jemu i uczczenie Bożego imienia będzie najważniejsze, we wszystkich naszych sprawach, każdego dnia – we wszystkich naszych słowach, we wszystkich naszych uczynkach, a nawet w naszych myślach.
Rozszerzając tę zasadę na Kościół, który jest Ciałem Chrystusa, widzimy, że gdyby wszyscy bracia mieli takiego ducha, oznaczałoby to, że uznają najwyższe ideały i praktyki w Kościele. Zgodnie z napomnieniem Apostoła, nie powinniśmy się spierać dla próżnej chwały, ale aby chwalić Boga – Bóg nade wszystko! Oznacza to, że we wszystkich naszych nabożeństwach, wielbieniach i badaniach Biblii, duma lub pragnienie wywyższenia i samolubstwo, stronniczość i obłuda będą od nas daleko. Ponieważ Bóg będzie pierwszy, będziemy wiedzieć, że wszystkie te złe cechy zakorzenione w naszym ciele są przeciwne woli naszego Boga.
STOSOWANIE ZASAD
Przy wybieraniu sług Kościoła, zasada: „Bóg pierwszy” będzie oznaczać, że każdy głosujący postara się głosować zgodnie z przekonaniem, że taka jest wola Boża, całkowicie pomijając własną wolę i wolę wszystkich innych braci. Zasada „Bóg pierwszy” doprowadzi również do zajęcia osobistego i życzliwego stanowiska, które Biblia nazywa Duchem Świętym, lub usposobieniem
::R5959 : strona 280::
cichości, łagodności, cierpliwości, długiego znoszenia, braterskiej uprzejmości, miłości. Z pewnością przyniosłoby to błogosławieństwo, gdyby postawić Boga na pierwszym miejscu, a zapomnieć o wszystkim, co rywalizowałoby w naszych uczuciach z Panem.
„Nasze ja ostatnie” oznaczałoby samą istotę napomnienia Apostoła: „Nic nie czyniąc spornie albo przez próżną chwałę […]” (Filip. 2:3); i znowu: „[…] uczciwością jedni drugich uprzedzając” (Rzym. 12:10). Patrząc na początkowy rozwój dwunastu Apostołów, widzimy, jak skłonni byli do spierania się, kto z nich powinien być większy w Królestwie. Jednak spór ten prowadzili jeszcze przed spłodzeniem z Ducha Świętego w Pięćdziesiątnicę. Jak cieszymy się, że ten duch uległ zmianie po spłodzeniu z Ducha. „Ich ja ostatnie” stało się regułą między Apostołami, którzy tak wiernie popierali zasady Słowa Bożego i zachęcali się nawzajem do dobrej pracy. Jak to nas cieszy!
Jednak jak przykro jest nam, gdy w naszych czasach niektórzy drodzy bracia twierdzą, że zostali spłodzeni z Ducha Świętego, w co nie wątpimy, ale wydaje się, że nie nauczyli się lekcji „moje ja ostatnie”! „Uniżajcież się tedy pod mocną ręką Bożą, aby was wywyższył czasu swego” (1 Piotra 5:6). Zauważamy niekiedy, że niektórzy ubiegają się o urząd Starszego lub Diakona w Kościele i czują się urażeni, gdy nie są wybrani na te urzędy. O, jaka szkoda, że nie dostrzegają szerszego i lepszego poglądu na tę sprawę! Nie kwestionujemy ich stanu serca i wierzymy, że dopóki trwają w prawdzie, Duch Pana ich nie opuścił. Jednak jak powolny wzrost w łasce musi zachodzić tam, gdzie duch samolubstwa przejawia się pomiędzy braćmi aspirującymi do starszeństwa w Ecclesia!
„SZUKAJĄC DOBREGO MIEJSCA”
Drodzy bracia, naprawdę uniżajmy się pod mocną ręką Bożą i przyjmujmy wszystko z zadowoleniem, co Jego opatrzność nam przyniesie. Jeśli z jakiegoś powodu Zbór (w oryginale klasa – przyp. tłum.) wybierze nas na Starszego lub Diakona, bądźmy wdzięczni Zborowi i Panu. Używajmy tego przywileju w pokorze, jako dar i łaskę, pamiętając, że brat starszy w Zborze jest sługą tego Zboru. Używajmy naszych sposobności i szafarstwa mądrze jako ci, którzy w końcu muszą zdać rachunek. Jeśli przy innej okazji Zbór z jakiegoś powodu nie wybierze nas do służby, pamiętajmy, że jest to przywilejem, a nawet obowiązkiem Zboru, aby każdy w Zborze tak głosował, jak rozsądnie rozumie Boską wolę. Czyż będziemy narzekać na Boską wolę? Nie. Czyż będziemy się spierać z braćmi, że tak zrozumieli wolę Bożą? Nie. Co powinniśmy czynić? Przyjmijmy Boskie zarządzenie i bądźmy tak samo wdzięczni w naszym sercu, tak samo energiczni, aby służyć we właściwy sposób, zgodnie z naszymi możliwościami. Nie stawiajmy przeszkód na drodze tych, którzy zostali wybrani, aby służyć, ale raczej starajmy się z nimi współpracować.
Niech brat wywyższony – zajmujący wysokie stanowisko w Zborze – raduje się, gdy zostanie poniżony i pozbawiony zajmowanego urzędu. Niech z radością nauczy się lekcji, jaką Boska opatrzność dla niego przygotowała i niech się raduje służąc w inny sposób. Natomiast brat zajmujący niższy urząd niech się cieszy, gdy zostanie wywyższony. Przyjmujmy wszystkie doświadczenia jako będące pod Boskim nadzorem, pamiętając, że „[…] tym, którzy miłują Boga, wszystkie rzeczy dopomagają ku dobremu, to jest tym, którzy według postanowienia Bożego powołani są” (Rzym. 8:28). Bądźmy czujni, aby na pierwszym miejscu był Bóg, Jego sprawy, Jego lud, Kościół – a nasze sprawy ostatnie. Drodzy bracia możemy być pewni, że kto okaże taką wierność i pozostanie w zgodzie z zasadami nauczanymi i wykazanymi przez naszego Odkupiciela, zajmie w przyszłości dobre miejsce w Królestwie Odkupiciela, a wszystkie obecne doświadczenia będą anulowane w związku z jego przygotowaniem do zajęcia tego Królewskiego stanowiska.
Czas naszego wywyższenia jeszcze nie nadszedł. Być może, drodzy bracia wywyższyli nas do jakiejś służby w Zborze, której nie byliśmy godni, która uczyniła nas wyniosłymi lub w inny sposób nam zaszkodziła. Właściwą myślą jest to, że Bóg jest u steru i jest w stanie sprawić, aby nasze doświadczenia przyniosły nam i zborom błogosławieństwa. To od nas zależy, jak skorzystamy ze Słowa Bożego i Ducha Naszego Mistrza, stawiając Boga na pierwszym miejscu, a siebie na ostatnim.
====================
::R5959 : strona 281::
Czym jest usprawiedliwienie? Kiedy następuje? W jaki sposób?
Usprawiedliwienie oznacza tylko jedną rzecz, to jest czynienie prawym, sprawiedliwym. Usprawiedliwienie może być częściowe lub zupełne. W przypadku Abrahama usprawiedliwienie było częściowe. Abraham był usprawiedliwiony z powodu jego wiary i posłuszeństwa, aby mógł mieć społeczność z Bogiem, lecz nie był usprawiedliwiony tak, aby mógł otrzymać żywot wieczny, ponieważ takie zupełne usprawiedliwienie wówczas nie mogło być dokonane, to tylko mogło być dokonane przez Jezusowe dzieło odkupienia, którego za czasów Abrahama nie było i jeszcze nie mogło być dokonane.
Usprawiedliwienie Kościoła Wieku Ewangelii jest momentalne. „Bóg jest, który usprawiedliwia”. Lecz podstawą do tego usprawiedliwienia jest ofiara złożona przez Jezusa a dokończona na Kalwarii. Zanim jednak Zbawiciel przypisze nam zasługę Swej ofiary, musimy najpierw coś o Nim wiedzieć, Jemu zaufać, przyjąć warunki uczniostwa i jako jego uczniowie musimy się zupełnie poświęcić – aż do śmierci. W chwili, gdy On przypisuje nam zasługę Swej ofiary, przykrywając nasze wady, wówczas jesteśmy godni przyjęcia przez Ojca i przyjęci do rodziny Bożej przez spłodzenie z Ducha Świętego a tym sposobem stajemy się członkami Kościoła Pierworodnych, których imiona zapisane są w Niebie.
Usprawiedliwienie świata nie będzie momentalne, ale będzie postępować przez okres tysiąca lat – Tysiąclecie. Można zatem powiedzieć, że świat będzie wtedy próbnie usprawiedliwiony przez Pośrednika i Jego Królestwo, ale to usprawiedliwienie zostanie dopiero zrealizowane w momencie osiągnięcia całkowitej doskonałości przy końcu Tysiąclecia, gdy ludzie zostaną przedstawieni Ojcu i będą przez Niego przyjęci. „Bóg jest, który usprawiedliwia” i to On daje życie wieczne i przyjmuje do swojej rodziny – na każdym poziomie istnienia – tylko tych, którzy są doskonali.
Oczyszczenie ciała nie jest usprawiedliwieniem
Człowiek pragnący powrócić do harmonii z Bogiem w ciągu Wieku Ewangelii znajduje Boga stopniowo. Najpierw dowiaduje się, że Bóg tak zarządził, że to On jest Sprawiedliwym i Usprawiedliwiającym grzeszników. Następnie dowiaduje się, że drogą, prowadzącą do usprawiedliwienia jest wiara w śmierć Jezusa. Potem dowiaduje się o własnych słabościach, grzechach i splugawieniu starając się tego wszystkiego pozbyć. On może, a nawet powinien znacznie się oczyścić od splugawienia ciała, lecz to jeszcze nie oznacza usprawiedliwienia, nie czyni go doskonałym, bo odziedziczył skażenie, dlatego jest grzesznikiem, niedoskonałym i może być jedynie doskonale oczyszczony przez przypisanie mu zasług Ofiary za Grzech. Po omyciu się w umywalni i pozbyciu się splugawienia ciała wierzący zbliża się do drzwi Namiotu Zgromadzenia i „przywiązuje” się tam. Składa śluby poświęcenia, oddając się zupełnie na służbę Bogu cokolwiek to będzie oznaczało.
Wszystkie wyżej podane kroki, stosowne dla tych, którzy pragną społeczności z Bogiem, są przedstawione w Słowie Bożym. Opisujemy tu człowieka idącego tą drogą jako tego, który ma próbne usprawiedliwienie, to znaczy, że znajduje się na właściwej drodze, czyniąc to co może, aby otrzymać usprawiedliwienie. Będąc na tej drodze otrzymuje błogosławieństwa, zadowolenie umysłu i serca, spokój sumienia, otrzymuje także łaskę Pana w tym znaczeniu, że Opatrzność Boża otwiera przed nim znajomość obrania właściwej drogi, odpowiedniej dla jego usprawiedliwienia, wskazując mu potrzebę uczynienia następnych wymienionych kroków, włączając w to poświęcenie się Bogu, czyli przywiązanie się u drzwi Namiotu Zgromadzenia. Grzesznik przybliżający się do Boga nie może uczynić nic więcej. Wówczas jest czas na Boską działalność. Boskie miłosierdzie wobec grzesznika jest całkowicie przez Jezusa, który został postanowiony „Wielkim Arcykapłanem”. Przyjęcie poświęcającego się (typ kozła) i ofiarowanie go, należy do Jezusa. Ci zaś, których przyjmuje Jezus jako Boski Arcykapłan, są godni przyjęcia przez Ojca, który ich spładza do Boskiej natury itd. W tej chwili, gdy Jezus i Boska Sprawiedliwość przez Jezusa, przyjmuje grzesznika, zostaje on usprawiedliwiony.
Od tej chwili, kiedy grzesznik odwrócił się od grzechu, zaczął szukać Pana i postępować drogą sprawiedliwości, najlepiej jak rozumie i potrafi, pozbywając się nieczystości ciała, taki człowiek ma nowy umysł lub wolę, odmienną od umysłu i woli, które miał, gdy miłował grzech i służył mu. Ten nowy umysł jest nowym umysłem ciała, ponieważ jeszcze nie został spłodzony z Ducha Świętego. Lecz z chwilą, gdy Arcykapłan przyjmuje jego ofiarę i przypisuje mu Swoją zasługę, to Ojciec Niebiański spładza go z Ducha Świętego, wówczas ta osoba z nowym umysłem jest usprawiedliwiona, spłodzona z Ducha i staje się Nowym Stworzeniem. Nowe Stworzenie nie jest usprawiedliwiane, ponieważ ono nie popełniło grzechu, zatem nie ma żadnego grzechu, z którego miałoby być usprawiedliwiane. Stare stworzenie z odnowionym umysłem zostało usprawiedliwione, więc w chwili usprawiedliwienia ono ofiarniczo umiera. O Nowym Stworzeniu
::R5960 : strona 281::
można powiedzieć, że zostało usprawiedliwione w taki sposób i w tym sensie jak o Jezusie było powiedziane, iż był „usprawiedliwiony w duchu […] przyjęty do chwały” (1 Tym. 3:16). Używając w tym sensie wyrazu usprawiedliwiony, myśl jest ta, że „okazał się sprawiedliwym” – „dowiódł swej doskonałości”; a nie to, że został uczyniony sprawiedliwym.
W miarę postępu otrzymuje się pokój
Do tej klasy – w pełni poświęconej, usprawiedliwionej i przyjętej przez Ojca przez spłodzenie z ducha świętego – odnoszą się słowa Apostoła: „Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa” (Rzym. 5:1). Ten werset nie odnosi się do nikogo z tych, którzy nie doszli do punktu poświęcenia i przyjęcia i którzy jedynie zbliżają się, przechodząc przez dziedziniec. Tacy mają jednak pewną miarę pokoju proporcjonalną do swego postępu. Pewna miara pokoju i radości wynika z odkrycia, że istnieje droga powrotu do Boga poprzez staranie, by porzucić grzech i przybliżyć się do Boga. Jednak pokój Kościoła wspomniany przez Apostoła w tym tekście może stosować się tylko do tych, którzy stali się Synami Bożymi. Bóg nie ma pokoju z nikim innym.
Nie byłoby możliwe, aby ktoś w Wieku Ewangelii przeżył dokładnie takie same doświadczenia, jakie były dane Abrahamowi, z powodu różnicy warunków. Abraham całkowicie wierzył Bogu i na tyle, na ile to rozumiał, był w pełni poświęcony, by wykonywać wolę Bożą, nawet za cenę śmierci. Innymi słowy, gdyby Abraham żył podczas Wieku Ewangelii, byłby jednym z całkowicie poświęconych, całkowicie usprawiedliwionych i spłodzonych z ducha. Lecz ponieważ żył przed Wiekiem Ewangelii – przed tym jak Chrystus umarł za nasze grzechy – jego poświęcenie nie mogło doprowadzić go do pełni usprawiedliwienia i jego przywilejów.
Niektórzy popadają w błąd, myśląc o usprawiedliwieniu jako o składającym się z dwóch części – prawnej i rzeczywistej. Nie znajdujemy w Biblii niczego, co wprowadzałoby taki podział usprawiedliwienia. Jest ono jednocześnie prawne i rzeczywiste. Nie mogłoby być rzeczywiste, ale nieprawne, ani nieprawne, a jednak rzeczywiste.
Nasze usprawiedliwienie, przedstawione w „szacie weselnej” zakładanej w chwili przyjęcia przez Pana, nie przykrywa Nowego Stworzenia, lecz jedynie ciało, które według prawa jest uważane za umarłe śmiercią ofiarniczą. Innymi słowy, usprawiedliwienie nie oznacza procesu bycia usprawiedliwianym, ale już osiągnięty stan sprawiedliwości. Przywdzianie „szaty weselnej” oznacza nasze wstąpienie do rodziny Bożej jako członków Kościoła. Zdjęcie jej znaczyłoby odrzucenie przez nas łaski Bożej i pociągałoby za sobą wtórą śmierć.
Usprawiedliwienie świata, jak już wyjaśniono,
::R5960 : strona 282::
będzie osiągnięte w inny sposób. Można powiedzieć, że usprawiedliwienie świata pod władzą Wielkiego Pośrednika będzie stopniowe – będzie stopniowym doprowadzaniem do sprawiedliwości, w miarę jak każda jednostka będzie przychodzić do coraz większej harmonii z Boskimi wymaganiami i uzyskiwać coraz więcej restytucyjnej doskonałości. Niemniej jednak, należy pamiętać, że „Bóg jest, który usprawiedliwia” i że świat nie znajdzie się w Bożych rękach aż do zakończenia Wieku Tysiąclecia. Wówczas wszyscy uznani przez Ojca i przyjęci przez Niego jako godni wiecznego życia zostaną usprawiedliwieni w pełnym znaczeniu. To będzie natychmiastowym aktem.
====================
::R5960 : strona 282::
apelacja do Cezara
— 15 PAŹDZIERNIKA — DZ. AP. 25:1-12 —
FESTUS NOWYM RZYMSKIM NAMIESTNIKIEM JUDEI – WROGOWIE ŚW. PAWŁA GOTOWI DO ATAKU – NOWY SPISEK NA ŻYCIE APOSTOŁA – AP. PAWEŁ NIE CHCE ZAAKCEPTOWAĆ ZWOLNIENIA OD ZARZUTÓW W SĄDZIE RZYMSKIM I ROZPRAWY PRZED SANHEDRYNEM – APELACJA DO SĄDU CEZARA – PROBLEMY FESTUSA ZE SFORMUŁOWANIEM OSKARŻENIA – ŚW. PAWEŁ WEZWANY DO PRZEDSTAWIENIA JAKIEJ WROGOŚCI DOŚWIADCZA OD SWOJEGO LUDU.
„Wystarczy dla ucznia, aby był jak jego Nauczyciel, a sługa jak jego Pan” (Mat. 10:25, R.V.)
FELIKS został zastąpiony przez Festusa na stanowisku rzymskiego gubernatora Judei. Pragnąc zyskać przychylność Żydów, pozostawił św. Pawła w więzieniu, chociaż przyznał, że Apostoł nie jest winien żadnego naruszenia prawa rzymskiego. Był przekonany, że jego wrogowie są szalenie o niego zazdrośni. Dwuletni pobyt św. Pawła w więzieniu niewątpliwie dostarczył mu doskonałych możliwości do dojrzałego badania Boskiego Planu przedstawionego w Piśmie Świętym.
Z tak odległej perspektywy nie jesteśmy w stanie nawet domyślać się, jaki był cel Boga w dozwoleniu na to, aby jego wierny sługa został tak odizolowany i pozbawiony przywilejów służby. Z jednej strony, mogło to służyć zapewnieniu Apostołowi odpoczynku, spokoju oraz okazji do dalszego studiowania Prawdy. Z drugiej strony, mogło to być dla niego lekcją cierpliwości, poddania i ufności wobec Boga – aby pamiętał, że jego służba nie była niezastąpiona. I chociaż Bóg go nie opuścił, i ostatecznie uwolnił, to nie był on jednak niezastąpiony w realizacji Boskiego Planu. Są to ważne lekcje dla całego ludu Bożego – szczególnie dla tych, którzy znacząco utożsamiają się z Jego służbą.
Mogło również być i tak, że Bóg miał dla Apostoła do wykonania pracę w Cezarei, w której mógł mieć kontakt z oficerami garnizonu, którzy mieli okazję obserwować go i docenić Boską moc, która podtrzymywała go w jego przeciwnościach. Możemy być pewni, że Apostoł pozwalał świecić swojemu światłu przy każdej stosownej okazji. Możemy być pewni, że niezależnie od tego, na czym polegała jego praca oraz niezależnie od sposobu jej przyjmowania czy wykorzystywania przez innych ludzi, nie była ona „daremna w Panu”. Nawet jeśli nie miał okazji służyć, a dzieło łaski dokonało się w jego własnym sercu, to nie poszło ono na marne. Wiara nakazuje nam uznać daną sytuację bez wątpliwości, szanując mądrość takiego zarządzenia.
SPRAWA ŚW. PAWŁA PRZEDSTAWIONA FESTUSOWI
Festus, nowy namiestnik, od razu udał się do Jerozolimy, centrum swojej prowincji, aby tam zapoznać się z głównymi przedstawicielami ludu, którymi miał zarządzać jako gubernator i sędzia. Odznaczał się on zupełnie innym charakterem niż jego poprzednik. Św. Paweł nazywa go „najmożniejszy Feście”, a historia potwierdza słuszność tego określenia.
Wrogowie św. Pawła byli w pogotowiu, aby wykorzystać nowego namiestnika i osiągnąć to, czego nie udało się dokonać za Feliksa. Wykorzystując fakt, że nowy urzędnik będzie naturalnie pragnął wywrzeć korzystne wrażenie, natychmiast usuwając więźniów oskarżonych o podburzanie, rozruchy czy nielojalność, żydowscy przywódcy szybko zwrócili uwagę Festusa na sprawę św. Pawła. Jednak po przedstawieniu argumentów przez Tertulusa aby wzbudzić uprzedzenie w umyśle gubernatora, obawiali się przeprowadzenia procesu przed nim, z powodu słabości swoich zarzutów. Oni nie mieli żadnych świadków jakiegokolwiek złego postępowania Apostoła, które mogłoby zostać uznane za niezgodne z prawem rzymskim lub przywilejami rzymskiego obywatela.
Ich wyjaśnienie najwyraźniej polegało na tym, że zachowanie Apostoła było atakiem na ich religię. Rzymski gubernator, nie znając ich religijnych zwyczajów, nie był przygotowany, aby je zrozumieć. Dlatego zaproponowali Festusowi, że skoro ich ostateczny spór ze św. Pawłem ma charakter bardziej religijny niż cywilny to lepiej by było, gdyby więzień został zawieziony do Jerozolimy na proces przed Sanhedrynem zgodnie z prawem żydowskim. Tymczasem gotowe były już plany, zgodnie z którymi w imię Boga i religii oraz „dla dobra sprawy”, Apostoł miał zostać zamordowany w drodze do Jerozolimy.
Niestety nie tylko Żydów można oskarżyć o tego rodzaju niesprawiedliwą zbrodnię, ale w każdym wieku i prawie w każdym systemie religijnym brak równowagi psychicznej był tak wielki, że pod wpływem chwili były popierane i popełniane okrutne zbrodnie w imię Boga i świętości! Czego możemy się nauczyć z tej historii? Kiedy ludzkość zrozumie, że skoro Sprawiedliwość jest fundamentem Boskiego Rządu (Ps. 97:2), to wszystko przeciwne temu nie podoba się Bogu? Kiedy nauczymy się, że skutki niesprawiedliwości ostatecznie okażą się bardziej krzywdzące dla tych, którzy ją czynią niż ofiar?
ODWOŁANIE SIĘ ŚW. PAWŁA DO CEZARA
Gubernator Festus przyznał się, że nie zna religii Żydów i nie sprzeciwił się procesowi więźnia przed sądem religijnym jego rodaków. Po powrocie do Cezarei przedstawił św. Pawłowi propozycję Zydów, pytając go – ponieważ Apostoł był obywatelem Rzymu – czy skłonny jest zrezygnować z jurysdykcji Rzymskiego Sądu i stanąć przed Żydowskim Sanhedrynem.
Apostoł natychmiast odpowiedział, że nie zgadza się na to, że jako obywatel rzymski ma pełne prawo do rzymskich przywilejów i dlatego odwołuje się do Cesarskiego Sądu w Rzymie, stolicy imperium. On dobrze znał nienawiść swoich rodaków i zdawał sobie sprawę, że ci, którzy byli gotowi zabić go dwa lata wcześniej, prawdopodobnie nadal nie zmienili swojego stanu serca.
Postępowanie św. Pawła jest dobrym przykładem dla całego ludu Pańskiego, który znajduje się w podobnej sytuacji. Błędem popełnianym w dobrej wierze przez niektórych członków rodziny Pana jest przypuszczenie, że nauczanie Mistrza o niesprzeciwianiu się oznacza, że Jego naśladowcy nie powinni podejmować żadnych działań we własnej obronie. Mamy przywilej korzystać z każdego prawa danego nam przez prawo kraju, w którym żyjemy. Jeśli jest to możliwe, powinniśmy
::R5960 : strona 283::
odwoływać się do wyższych lub rzetelniejszych sądów, aby uzyskać sprawiedliwość, której nie można uzyskać w sądach niższej instancji. Jednak po wyczerpaniu wszystkich takich legalnych środków i sposobów lud Pański powinien podporządkować się wyrokom – bez narzekania, nie stawiając oporu wobec postanowienia prawa.
Inną sprawą wartą uwagi jest to, że o ile można stwierdzić na podstawie zapisów, Apostoł nie krytykował ani nie szkalował swego ludu, Sanhedrynu ani innych osób występujących jako jego oskarżyciele i prześladowcy. Lekcja dla ludu Pana, w obecnych czasach, polega na tym, aby nie mówić o nikim źle. Mamy wykorzystać każde legalne prawa, przywileje i okazje, a ostateczny wynik przyjąć jako pochodzący od Boga.
KRÓL AGRYPA POPROSZONY O POMOC PRZEZ FESTUSA
Festus znalazł się w szczególnym położeniu. Gdyby wysłał Apostoła do Rzymu, do czego był zobowiązany w przypadku apelacji rzymskiego obywatela, musiałby wystosować akt oskarżenia. Będąc sprawiedliwym człowiekiem, chciał, aby zarzuty były zgodne z prawdą. Dlatego zastanawiał się, jakie zarzuty mógłby ewentualnie sformułować przeciwko Apostołowi.
Wkrótce potem w Cezarei odbyła się ceremonia związana z wprowadzeniem na urząd Festusa. Wyrazem szacunku było przybycie króla Agrypy z Galilei. Pomimo edomickiego pochodzenia, król przyznawał się do wiary Żydowskiej, a Festus, który nie miał o niej żadnego pojęcia, skorzystał z okazji, aby uzyskać pomoc do sformułowania zarzutów przeciwko św. Pawłowi. Wszelkie zarzuty, jeśli już, mogły być oparte na zrozumieniu żydowskiego punktu widzenia. Dlatego też Apostoł został wezwany, aby odnieść się przed królem, naczelnymi dowódcami wojska i najważniejszymi obywatelami, do zarzutów stawianych mu przez rodaków.
====================
::R5960 : strona 283::
obrona ŚW. PAWŁA PRZED KRÓLEM AGRYPPĄ
– 22 PAŹDZIERNIKA 1916 – DZ. Ap. 26:1,24‑32 –
GŁOSZENIE CHRYSTUSA WŁADCOM – PORUSZAJĄCE ŚWIADECTWO ŚW. PAWŁA ODNOŚNIE JEGO WŁASNYCH DOŚWIADCZEŃ – PODKREŚLENIE NAJWAŻNIEJSZYCH ZARYSÓW EWANGELII – NADZIEJA IZRAELA – WYBÓR DUCHOWEGO NASIENIA ABRAHAMA – DAWNO OBIECANE KRÓLESTWO MESJASZA – NAJPIERW BŁOGOSŁAWIENIE IZRAELA – POTEM CAŁEJ LUDZKOŚCI – KRÓL AGRYPPA POD WIELKIM WRAŻENIEM – ŚW. PAWEŁ JAKO WIĘZIEŃ SZCZĘŚLIWSZY NIŻ SŁUCHACZE.
„[…] nie byłem nieposłusznym temu niebieskiemu widzeniu” – Dz. Ap. 26:19
W naszym ostatnim badaniu zwróciliśmy uwagę, że odwołanie się Św. Pawła do sądu cesarskiego stworzyło Apostołowi okazję do głoszenia Ewangelii ludziom z wyższych sfer, do których w innych warunkach nie miałby dostępu. Wydaje się, że bardzo docenił tę sposobność; wygłasza bowiem poruszającą przemowę, w której po raz trzeci już opowiada okoliczności swojego nawrócenia. Nie możemy mieć wątpliwości, że był w tej sprawie prowadzony przez Pana. W ten zagadkowy sposób Bóg realizuje swoją wolę i sprawia, że nawet gniew człowieka Go chwali. Udziela też swoim wiernym sługom ciągle nowych sposobności przysłużenia się Jego sprawie. Jakże powinno to zachęcać każdego wiernego naśladowcę Jezusa do trwania w wierze, szczerości serca i do wykorzystywania wszelkich możliwości w poczuciu, że Pan nadzoruje swoje dzieło!
Jako człowiek o dobrych manierach Św. Paweł rozpoczął swoją przemowę od komplementu dla Króla Agryppy, zgodnie z prawdą podkreślając fakt, że zostanie wysłuchany przez prawdziwego znawcę spraw żydowskich. Zwrócił też uwagę, że historia jego życia jest od młodości dobrze znana w Jerozolimie i w całym narodzie żydowskim. Gdyby jego rodacy tylko mogli, wielu poświadczyłoby, jak bardzo był gorliwy pod względem religijnym. „A teraz” – oświadczył – „stoję przed sądem, ponieważ pokładam nadzieję w obietnicy, danej przez Boga ojcom naszym, której spełnienia spodziewają się wszyscy Żydzi. Z powodu tej nadziei oskarżają mnie Żydzi!”.
NADZIEJA IZRAELA
Nadzieja Izraela koncentruje się wokół przymierza Boga z Abrahamem potwierdzonego przysięgą: „I błogosławione będą w nasieniu twoim wszystkie narody ziemi” (1 Moj. 12:3; 1 Moj. 22:15‑18). Św. Paweł głosił, że ta Obietnica jest w trakcie wypełniania się, że Jezus z Nazaretu, Syn Boży, dzięki swemu posłuszeństwu wobec Prawu (Prawo Mojżeszowemu – przyp. tłum.) i na mocy ofiarowania swoich ziemskich praw stał się Głową tego obiecanego nasienia Abrahama w zmartwychwstaniu na poziomie duchowej chwały, czci i nieśmiertelności. Co więcej, Apostoł oznajmił, że od Pięćdziesiątnicy Pan wybiera spośród Żydów i Pogan „małe stadko”, żeby stało się Oblubienicą Mesjasza i Jego współdziedzicami, członkami Duchowego Nasienia Abrahama; i że gdy wybór ten się zakończy, Mesjasz, Głowa i Ciało, w chwale ustanowi dawno obiecane Królestwo Boże, poprzez które błogosławieństwa przyjdą najpierw na cielesny Izrael, by go podźwignąć i by przez Izrael rozszerzyć się potem na wszystkie narody ziemi – Gal. 3:8,16,29; Rzym. 11:7-15.
Z pewnością Św. Paweł wskazywał na proroctwa, które zapowiadały cierpienia Mesjasza i chwałę, jaka miała później nastać! Wszyscy Żydzi wiedzieli o cierpieniach Jezusa i Jego naśladowców, ale kwestionowali Jego zmartwychwstanie do chwały i nadzieję, że Jego naśladowcy stopniowo także dostępować będą przemiany zmartwychwstania. Cały jego spór z Żydami dotyczył tego, czy Jezus powstał z martwych. Jeśli nie powstał, to rację mieli Żydzi. Żadna uzasadniona nadzieja nie może być zbudowana na zmarłym człowieku, nawet najlepszym. Jeśli powstał, rację mieli Św. Paweł i naśladowcy Jezusa; bo Jego zmartwychwstanie powinno być postrzegane jako demonstracja Boskiego uznania i Mesjaństwa, o które się ubiegał, oraz tego, że Jego Królestwo przyjdzie w wyznaczonym czasie.
Św. Paweł wyjaśnił, że kiedyś też sprzeciwiał się Jezusowi i prześladował Jego naśladowców, wtrącając ich do więzienia i głosując wraz z innymi za ich śmiercią. Nakłaniał ich nawet do bluźnierstwa przeciwko Jezusowi, by uniknęli cierpień; a w swym szaleństwie rozszerzył nawet swe wysiłki na miasta poza Jerozolimą. Opisał objawienie Pana dane mu w pobliżu Damaszku – światłość jaśniejszą od słońca i głos mówiący: „Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz? Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz”.
Potem wyjaśnił radzie, że przy tej okazji dostał od Pana zadanie – by głosić zarówno wśród Żydów, jak i Pogan zmartwychwstanie Jezusa, zgromadzenie Jego wybranych członków i ustanowienie w odpowiednim czasie Jego Królestwa oraz że ma obwieszczać, iż wszyscy powinni pokutować i nawrócić się do Boga. To ze względu na te sprawy został uwięziony i jego życie znalazło się w niebezpieczeństwie, dlatego był zmuszony odwołać się do sądu cesarskiego. Podkreślił też, że cierpienia Chrystusa były zapowiedziane przez proroków i że Jezus uznaje cierpienia swoich naśladowców za prześladowanie Jego samego – Jego członków.
::R5960 : strona 284::
„SZALEJESZ, PAWLE!”
Gubernator Festus ze zdumieniem wysłuchał Apostolskiej przemowy. Potem, przerywając mówcy, zawołał: „Szalejesz, Pawle! Wielka uczoność przywodzi cię do szaleństwa”. Ale Św. Paweł odparł: „Nie szaleję, najdostojniejszy Festusie, lecz wypowiadam słowa prawdy i rozsądku. O sprawach tych wie przecież Król”.
I tak jest nadal. Ze światowego punktu widzenia prawdziwy naśladowca naszego Pana Jezusa jest napiętnowany jako fanatyk, głupiec, ktoś niezrównoważony. Jednak z punktu widzenia Chrystusa jest wręcz odwrotnie – to ludzie tego świata są niemądrzy i owładnięci żądzą pieniądza. Człowiek światowy widzi jedynie ziemskie, przemijające rzeczy. Chrześcijanin patrzy oczyma wiary – widzi chwałę, cześć, nieśmiertelność i udział z Odkupicielem w przywilejach Królestwa Tysiąclecia, który wkrótce pobłogosławi świat panowaniem sprawiedliwości, spełnieniem się modlitwy Pańskiej: „Przyjdź Królestwo twoje; bądź wola twoja jako w niebie, tak i na ziemi”.
Św. Paweł zwrócił się do Agryppy: „Czy wierzysz, królu Agryppo, prorokom?”. Odpowiedź króla jest kwestią sporną – czy odrzekł on: „Niedługo, a przekonasz mnie, bym został Chrześcijaninem”, czy też raczej: „Czy sądzisz, że swoim krótkim wystąpieniem uczynisz ze mnie Chrześcijanina, z całą niesławą, jaką oznacza to słowo?”. Odpowiedź Św. Pawła przemawia za tą pierwszą interpretacją: „Dałby Bóg, aby prędzej lub później nie tylko ty, ale też wszyscy, którzy mnie dzisiaj słuchają, stali się takimi, jakim ja jestem, z wyjątkiem tych więzów” (BT).
Trudno sobie wyobrazić szlachetniejsze nastawienie, bardziej życzliwego usposobienia w więzieniu, w sytuacji fałszywego oskarżenia i niesprawiedliwego pojmania. Tylko ci, co byli z Jezusem i uczyli się od Niego, mogli być przykładem takiej sympatii i umiaru, jakich On nauczał. O, gdyby wszyscy uczniowie Chrystusa mogli nauczyć się być łagodnymi i uniżonego serca, znajdując w ten sposób odpocznienie dla swoich dusz! Któż może bowiem wątpić, że Św. Paweł, więzień, w swojej nadziei chwały szczęśliwszy był niż ktokolwiek z tych, którzy go słuchali?
WIELU BĘDZIE ZDUMIONYCH MOŻLIWOŚCIAMI, JAKIE ODRZUCILI
Przyjdzie czas i nie jest on już daleko, że wielu z tych, którzy obecnie są pośród ludzi poważani ze względu na swoją mądrość, okaże się głupcami; natomiast ci, którzy teraz uważani są za głupców ze względu na Chrystusa i za sprawą ewangelii, okażą się prawdziwie mądrymi dlatego, że obrali Niebiańskie rzeczy i byli gotowi podporządkować te ziemskie, by zdobyć niebiańskie, gdyż nie można Bogu służyć i Mamonie.
Istnieją rozsądne podstawy, by przypuszczać, że chociaż Król Agryppa nie stał się Chrześcijaninem, owo poznanie zasad leżących u podstaw Chrześcijaństwa pozostało w nim i wywierało na niego wpływ przez resztę jego życia. Historia podaje, że podczas późniejszych prześladowań, powstałych w związku z uciskiem, jaki przyszedł na naród żydowski, Król Agryppa przyjmował i dobrze traktował Chrześcijan, którzy uciekali się do niego pod ochronę.
Iluż jest takich ludzi w chrześcijańskich krajach, którzy mniej lub bardziej wyraźnie usłyszeli Poselstwo ewangeliczne i zostali niemalże przekonani, by uchwycić się łaski Bożej, ale zaniedbują możliwości działania i nie doceniają tego przywileju! Tacy jak Król Agryppa będą mieć stosunkowo niewielkie pojęcie o tych wspaniałych sprawach, w których pobliżu się znaleźli, a jednak je przeoczyli. Gdy wyjdą z grobu i będą się cieszyć wspaniałymi przywilejami Tysiącletniego Królestwa, zdumieją się na myśl o tym, jak wielkie mieli możliwości stania się członkami Maluczkiego Stadka i Pańskimi towarzyszami na Tronie.
====================
::R5960 : strona 284::
PODRÓŻ DO RZYMU
– 29 PAŹDZIERNIKA 1916 – Dz. Ap. 27:13‑26 –
ŚW. PAWEŁ WYSŁANY DO STOLICY CESARSTWA – SZTORM PODCZAS PODRÓŻY – DNI PRÓBY I SPRAWDZANIA – ZACHĘCENIE APOSTOŁA PRZEZ WIZJĘ – BÓG DZIAŁA W ZAGADKOWY SPOSÓB – DUCHOWE POKRZEPIENIE ŻEGLARZY PRZEZ APOSTOŁA – LEKCJE Z JEGO DOŚWIADCZEŃ.
„Powierz Panu drogę swoją, zaufaj mu, a On wszystko dobrze uczyni” – Ps. 37:5.
WKRÓTCE po tym, jak Św. Paweł wystąpił przed Festusem i Królem Agryppą, wysłano Apostoła i innych więźniów pod silną eskortą do Rzymu, chociaż na Św. Pawle nie ciążyły żadne poważne zarzuty. Ponieważ nie było bezpośredniego połączenia między Rzymem a małym portem w Cezarei, odległość 960 mil trzeba było pokonać małym statkiem handlowym.
Dzięki sprzyjającej pogodzie i sporej, jak na ówczesne warunki prędkości żaglowca, podróż do Miry trwała od połowy sierpnia do pierwszego września . W Mirze Św. Paweł i dwaj towarzyszący mu bracia – Św. Łukasz i Arystarch – przenieśli się wraz z innymi więźniami i strażnikami na egipski statek wiozący ładunek pszenicy, będący w drodze do Rzymu. Oprócz załogi statek ten przewoził znaczną liczbę pasażerów – w sumie dwieście siedemdziesiąt sześć osób.
Przez kilka dni utrzymywała się dobra pogoda, ale potem powstał sztorm. Statek zboczył z zamierzonej trasy, aby dostać się na zawietrzną stronę Krety i zawinął do portu Fair Havens, aby poczekać na lepszą pogodę. Opóźnienie trwało, aż do pierwszego października, do czasu wichrów w okresie równonocy. Św. Paweł zwrócił uwagę na niebezpieczeństwa kontynuowania podróży i doradził, aby tam przezimować. Jego opinia mogła wynikać z jakiegoś natchnienia, ale całkiem możliwe, że była to jego własna ocena pogody itp. Miał już spore doświadczenie z morskim żywiołem, jak dowiadujemy się z jednego z jego Listów, napisanych wcześniej (2 Kor. 11:25). Poza tym, jako wytwórca żagli, w naturalny sposób miał kontakty z żeglarzami i interesował się wszystkimi sprawami związanymi z tym rzemiosłem.
Jednak dowództwo zdecydowało udać się do Feniksu, większego portu. Nie zdążyli odpłynąć zbyt daleko, gdy niespodziewanie uderzył w nich silny wiatr północno-wschodni, Euroklidon, który zmusił ich by płynąć wraz nim aż znaleźli się pod ochroną małej wyspy o nazwie Klauda. Tutaj opasali statek łańcuchami i linami pod kilem, ponieważ ciężar ładunku i siła sztormu nadwerężały go. Potem zmniejszyli ożaglowanie i płynęli z wiatrem, pilnie bacząc na mielizny. Statek z trudem opierał się wichrowi. Wyrzucono już część ładunku, a następnie, aby jeszcze go odciążyć, pozbywano się cięższych sprzętów, wyposażenia itd.
DNI PRÓB I NIEBEZPIECZEŃSTW
Sztorm utrzymywał się przez kilka dni. Nie było widać ani słońca, ani gwiazd. Kapitan nie był w stanie określić miejsca ich położenia – nie znano jeszcze wtedy kompasu. Dlatego też wszyscy na pokładzie stopniowo tracili nadzieję. Przestali się posilać i byli bliscy rozpaczy.
W ciągu tych czternastu dni Apostoł miał wiele okazji, aby się bać, wątpić i kwestionować Pańską
::R5960 : strona 285::
opatrzność. Najwyraźniej dopiero w nocy, trzynastego dnia burzy, Pan posłał do Św. Pawła anioła z pocieszającym przesłaniem: „[…] Nie bój się, Pawle! musisz stawiony być przed cesarzem, a oto darował ci Bóg wszystkich, którzy płyną z tobą” (Dz. Ap. 27:24). Śmiało możemy założyć, że w tych dniach próby Apostoł pozostał w sercu wierny Bogu i że owo Przesłanie na koniec miało charakter zachęty i wyrażało uznanie.
Można nauczyć się z tego wydarzenia dobrej lekcji, nie tylko w odniesieniu do naszych własnych spraw życiowych, ale w sposób ogólny do wszystkich duchowych sprawdzianów i prób. Pan może w zagadkowy sposób kierować naszymi doczesnymi sprawami i naszą służbą dla Niego i Jego sprawy. Chociaż daje nam On zapewnienie o swej miłości i opiece oraz ostatecznym wyniku wąskiej drogi dla wszystkich, którzy wiernie podążają śladami Jezusa, niemniej jednak może w międzyczasie zezwolić, aby wszelkiego rodzaju próby i trudności przyszły na nas jak burze, zagrażając naszemu duchowemu życiu, zasłaniając niebo naszych nadziei burzowymi chmurami zagrożeń ze strony naszych wrogów i rykiem Szatana. Naszym obowiązkiem jest pilnować, aby oczy naszej wiary nie zostały zaćmione przez różne wzbudzające strach warunki. Oby nasze serca były mocno przywiązane do Tego, który obiecał i który spełnia Swe obietnice.
DODATKOWE MYŚLI
Wyrażenie: „Oto darował ci Bóg wszystkich, którzy płyną z tobą” jest bardzo wymowne. W tych słowach nie ma sugestii o „ojcostwie Boga i braterstwie ludzi”, jak uczy fałszywa nauka popierana obecnie przez wielu, którzy kierują się szlachetnymi pobudkami. Przeciwnie, myśl jest taka, że na pokładzie statku był tylko jeden człowiek, który znajdował się w osobistej relacji z Bogiem. Inni, bez względu na ich naturalne cechy charakteru, nigdy nie nawiązali społeczności z Bogiem.
Jest jeszcze inna myśl, którą można wywnioskować ze słów anioła: Boska opieka okazywana świętym może okazać się wielkim błogosławieństwem dla tych, którzy im towarzyszą, nawet tak jak w tym przypadku, dla osób świeckich i nieodrodzonych. Ta myśl szczególnie dotyczy ziemskich rodzin ludu Bożego. Poświęcony rodzic jest bezpośrednim obiektem Boskiej troski. O aniołach jest napisane: „Izali wszyscy nie są duchami usługującymi, którzy na posługę bywają posłani dla tych, którzy zbawienie odziedziczyć mają?” (Żyd. 1:14). Anielskie posługi wobec nich są bardzo częste. Ogólnie przypuszczamy, że ci członkowie rodziny poświęconego, którzy nie nawiązali pełnej społeczności z Panem, są do pewnego stopnia objęci opiekuńczą troską.
W innym miejscu Apostoł wskazuje, że pod pewnymi względami wierząca żona ma błogosławiony wpływ na swojego męża, albo wierzący mąż ma korzystny wpływ na swoją żonę, a przez to i na ich dzieci, w przeciwnym razie dzieci uważane byłyby za nieczyste (1 Kor. 7:14). Jest to kolejna ilustracja tej samej ogólnej lekcji, że Boska opieka, szczególnie skierowana wobec poświęconych, obejmuje wszelkie sprawy związane z nimi. Nie musi to oznaczać ziemskiego powodzenia, bogactwa, ochrony przed wypadkiem, katastrofą morską itp., jak w przypadku Św. Pawła. Jednak zawsze oznacza korzyść w pewnym sensie i do pewnego stopnia. Niech ta myśl będzie dla nas pociechą. Wszystkie sprawy będą działały na rzecz świętych Pańskich (Rzym. 8:28), a ci, którzy są im najbliżsi i najdrożsi, z pewnością będą do pewnego stopnia uczestnikami tych korzyści i podmiotem Boskiej opatrzności.
POCIESZAJĄCE PRZESŁANIE ŚW. PAWŁA
Natychmiast po otrzymaniu zapewnienia, że wszyscy na pokładzie są bezpieczni, Apostoł powiadomił o tym towarzyszy podróży. Potem wyraził swoją wiarę w to przesłanie, radując się i przerywając post oraz doradzając innym, aby uczynili podobnie, jego nastrój był zaraźliwy. Wszystkim dodał otuchy. Niewątpliwie wszyscy byli pod wrażeniem nie tylko faktu, na który Apostoł zwrócił uwagę – że ta katastrofa wynikła z lekceważenia jego rad – ale także, że była szczególnym dowodem łaski Bożej wobec niego, wyrażonej w przekazaniu mu obietnicy ostatecznego ocalenia.
Tak powinno być z ludem Pańskim. Cokolwiek wiemy, że jest dobre, pocieszające lub odświeżające dla nas samych, powinniśmy się tym dzielić z innymi. Gdyby Apostoł zachował dla siebie dobrą wieść, oznaczałoby to albo, że nie wierzył w jej spełnienie albo, że był samolubny. Mając jednak Pańskiego ducha wielkoduszności, a także wielkie zaufanie do Pana, nie wahał się powiadomić o nadchodzącym wybawieniu. W ten sposób uwielbił Boga, ponieważ nie twierdził, że ta wiedza pochodzi od niego samego, lecz przypisał ją objawieniu.
Najwyraźniej więzień wywarł ogromne wrażenie na wielu żołnierzach i żeglarzach. Kto zaprzeczy, że tak odważne, szlachetne zachowanie apostoła nie wpłynęło w przyszłości na niektórych z jego dwustu siedemdziesięciu sześciu towarzyszy – być może ostatecznie pociągając niektórych z nich do Pana? Tak powinno być z każdym z nas. Powinniśmy być skłonni do opowiadania innym tej najlepszej nowiny, jaką mamy. Współczucie dla wzdychającego stworzenia w różnych próbach życia powinno nakłaniać nas do wskazania na obietnice Pana dotyczące nadchodzącego Królestwa Mesjasza i błogosławieństw, jakie spłyną na wszystkie rodziny ziemi. Kto nie głosi tak codziennie, przy każdej odpowiedniej okazji, dowodzi albo braku wiedzy lub wiary w objawienie, albo samolubstwa, którego Pan nie pochwala i który jeśli będzie się utrzymywał, ostatecznie pozbawi go udziału w Królestwie.
====================
::R5960 : strona 285::
KONWENCJE W NIAGARA I NASHVILLE
KONWENCJA w Niagara Falls jak dotąd, jeśli chodzi o frekwencję, była najbardziej udaną w tym roku. Na otwarciu zebrało się około siedmiuset studentów Biblijnych, a w niedzielę było ich już półtora tysiąca. Bez wątpienia w dużym stopniu przyczyniły się do tego niskie ceny biletów kolejowych, na niektórych liniach.
Z duchowego punktu widzenia nie możemy powiedzieć, że była lepsza niż inne, ponieważ trudno byłoby sobie wyobrazić większe duchowe pokrzepienie niż w St. Louis w stanie Missouri; Sioux City w stanie Iowa; Newport w stanie Rhode Island; Norfolk w stanie Virginia, i Portland w stanie Maine. Możemy jednak stwierdzić, że drodzy przyjaciele, którzy byli obecni w Niagara Falls, przejawiali pięknego ducha i na tyle, na ile mogliśmy ocenić, z tego co zauważyliśmy, Konwencja bardzo zachęciła i pokrzepiła duchowo każdego z obecnych.
Spotkanie w niedzielne popołudnie odbyło się w budynku z ograniczoną ilością miejsc. Połowę z nich zajęli studenci Biblii, a drugą publiczność. Studenci Biblii mogli zająć cały budynek, ale ustąpili miejsca publiczności. Zainteresowanie było ogromne pod każdym względem, a Konwencja na długo pozostanie w pamięci. Siedemdziesiąt pięć osób symbolizowało chrzest w Chrystusie przez zanurzenie w wodzie. Wpływ tej konwencji będzie daleko idący.
Konwencja w Nashville, w stanie Tennessee, była bardzo zachwycająca, lecz rozczarowała pod względem frekwencji.
::R5960 : strona 286::
Niektórzy obawiali się upału, jednak Opatrzność obdarzyła nas wspaniałą pogodą – znacznie chłodniejszą niż tą, jaką zaznaliśmy w Niagara Falls. Liczba uczestników nie przekraczała trzystu osób. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi i sprawiali wrażenie zadowolonych z przedstawionej Prawdy. Dwadzieścia jeden osób zostało zanurzonych w wodzie.
Wykład publiczny został wygłoszony przez Brata Russella i uczestniczyło w nim dwa tysiące osób, które przejawiały spore zainteresowanie.
FOTODRAMA STWORZENIA została bardzo ciepło przyjęta w Nashville, a średnia frekwencja na wszystkich spotkaniach wynosiła około dwóch i pół tysiąca. Rozdano osiemset ulotek na różne tematy.
====================
::R5960 : strona 286::
INTERESUJĄCE LISTY
JAK PAN WZMOCNIŁ JEGO SERCE
MÓJ DROGO UMIŁOWANY BRACIE RUSSELL:
Z odrobiną żalu proszę o chwilę twojego cennego czasu. Zauważyłem, że w pierwszym artykule Strażnicy z 15 lipca 1915 roku (R5724-211 „Miłość Ojca i Syna naszym wzorem” – przyp. tłum.) wspominasz o POSTANOWIENIU PORANNYM, ŚLUBIE i o Twojej niedawnej sugestii w sprawie Miłości.
Chciałbym pokrótce powiedzieć ci, jak wiele dobrego przyniosło mi to wszystko. Moje pierwsze myśli po przebudzeniu są takie, by powtórzyć POSTANOWIENIE PORANNE. To jest moje Hasło Przewodnie w ciągu dnia. Odnośnie do ŚLUBU: bez niego nigdy nie byłbym w stanie utrzymać mojej duchowej egzystencji, szczególnie w czasie, kiedy byłem zaangażowany w pracę Kolportera.
Codzienne rozważanie tekstu MANNY miało również nieocenioną wartość. A sugestia dotycząca Miłości: nie chcę powiedzieć, że szedłem przed światłem, ale tę samą myśl włączałem każdego dnia do mojej modlitwy przez ostatnie dwa lata; co wieczór składam raport przed Tronem Łaski; a co do zauważonych rezultatów, chcę powiedzieć, że mam zwiększoną miłość do Ojca i Syna, do wszystkich drogich braci i do całego świata ludzkości. Mam więcej miłości, więcej uprzejmości, więcej łagodności dla całego stworzenia zwierzęcego; i to tak wiele, że skłoniło mnie to do uważania na małe owady, które chodzą przede mną po ziemi.
Jestem całkiem pewny, że jeśli wszyscy przyjaciele włączyliby tę prośbę do swojej modlitwy porannej, zauważyliby zdecydowany rozwój tej jednej łaski – Miłości. Dzięki łasce Pańskiej każdego dnia staram się wykorzystywać wszystkie możliwości, które pojawiają się na mojej drodze. Czekam na Pana i jestem odważny, ponieważ On wzmocnił moje serce.
::R5961 : strona 286::
Drogi Bracie, tylko małe pytanie, jeśli udzielisz mi na nie odpowiedzi – to Twoja odpowiedź będzie dla mnie bardzo ważna. Dotyczy ostatnich godzin naszego Pana w Getsemane: On pragnął otrzymać od Ojca pewne dowody, że Jego Przymierze Ofiary zostało wiernie wypełnione. Analogicznie, jaki jest najlepszy dowód, jaki możemy mieć, że nasze Niebiańskie sprawy są w porządku?
Modlę się o Pańskie najbogatsze błogosławieństwo na każdy krok twojej drogi, a także na wszelkie twoje wysiłki, aby pomóc i zachęcić cały Dom Wiary, gdy zbliżamy się do końcowych etapów Żniwa. Siostra Kellar i moja rodzina, wszyscy oni łączą się ze mną w przesyłaniu ci wielkiej Chrześcijańskiej miłości. Pozostaję
Twoim Bratem i współsługą w jednej nadziei,
EBER A. KELLAR.
ODPOWIEDŹ NA POWYŻSZY LIST
Przypadek naszego Pana był wyjątkowy. Nikt nigdy wcześniej nie stąpał tą ścieżką – On był pierwszym, Prekursorem na ścieżce Życia. Gdyby popełnił błąd w jakimś szczególe, nie miałby Orędownika, który mógłby Go bronić. Chodziło o zmartwychwstanie do wiecznej chwały na Boskim poziomie – chwała, cześć i nieśmiertelność – lub wieczne zniszczenie, jako tego, który nie przestrzegał Boskiego Prawa i dla którego uzdrowienie z grzechu nie było przewidziane. Nie wydaje się więc niedorzecznym, aby nasz Pan mógł prosić Ojca o dowód Jego akceptacji.
W naszym przypadku byłoby trochę inaczej. Wiemy, że jesteśmy niedoskonali i że nie możemy zrobić wszystkiego tak, jak byśmy chcieli – bo chcielibyśmy postępować doskonale. Wiemy, że w naszym przypadku Boskie rozporządzenie zostało już przygotowane, a mianowicie, że jeżeli nasze serca są wierne, to On zatroszczy się o resztę, uzupełniając nasze braki przez zasługę Jezusa. Mamy przyjąć to oświadczenie w pełni, serdecznie i wiernie. Wierzę, że nie byłoby przyjemne dla Pana, gdybyśmy prosili o jakieś szczególne okazanie Jego łaski ponad to, co On uczynił dla nas, a także ponad obietnice, które są nasze. Jeśli byłoby możliwe do wyobrażenia sobie, że mogłyby powstać u nas okoliczności podobne do tych, których doświadczył nasz Pan, to moglibyśmy być pewni, że Ojciec Niebieski byłby zadowolony, gdybyśmy Go wzywali w godzinie ucisku, i że On z zadowoleniem udzieliłby podobnej odpowiedzi.
—————
KADZIELNICA – OGIEŃ – KADZIDŁO
PASTOR C.T. RUSSELL. DROGI BRACIE:
Pozdrowienia i miłość w naszym Panu i Głowie! Podczas gdy ostatnio przebywałem wśród przyjaciół z różnych zborów, stwierdziłem, że pytanie co do tego, czy kadzidło zostało spalone w Świątnicy Najświętszej w typicznym Dniu Pojednania, było przyczyną pewnych tarć i różnicy zdań. Niektórzy posunęli się nawet do stwierdzenia, że Cienie Przybytku wymagają korekty i ponownego napisania.
Z mojej strony to pytanie nigdy nie wydawało mi się warte poważnego rozważania. Już na pierwszy rzut oka ten nowy pogląd wydaje się całkowicie niezgodny z różnymi antytypicznymi cechami Boskiego Planu, tak jak je dzisiaj rozumiemy. Wierząc jednak, że obecnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej konieczne jest, aby dać powód do nadziei, która jest w nas, zbadałem dokładnie tę sprawę i doszedłem do wniosku, że cała teoria opiera się głównie na dwóch tekstach Pisma Świętego (3 Moj. 16:12 i Żyd. 9:3,4).
Otwierając DIAGLOTTA na drugim z wymienionych tekstów, znalazłem tam przypis, który w zadowalający sposób wyjaśnia oczywistą sprzeczność tej kwestii pomiędzy zapisami Starego i Nowego Testamentu w wersji A.V. Prawdziwa trudność leży więc w 3 Moj. 16:12.
Z lektury tego wersetu najwyraźniej wynika, że Kadzielnica, pełna żarzących się od ognia węgli, jak również Kadzidło, zostały zabrane przez Kapłana za drugą zasłonę. Niewątpliwie analiza porównawcza wersetów Pisma świętego wskazuje, że zasłona, o której tu mowa, jest tą pomiędzy Świątnicą a Świątnicą Najświętszą. Po bliższej analizie stwierdzam jednak, że pozorna sprzeczność tego wersetu opiera się całkowicie na złym tłumaczeniu jednego słowa. Słowo „przynieść” w tym wersecie pochodzi od hebrajskiego słowa „kłaniać się”, które według prof. Younga i Stronga, dosłownie oznacza „sprawić, by wszedł” lub „wysłać”. Działanie sugerowane w tym słowie nie odnosi się do kadzielnicy czy ognia, a jedynie do kadzidła. Jest to potwierdzone nawet przez liczbę pojedynczą zaimka podaną przez tłumaczy wersji A.V.
W jaki sposób zatem Kapłan sprawia, że kadzidło wchodzi za zasłonę? Analiza wersetu 12 sugeruje następujące znaczenie:: „Tedy weźmie pełną kadzielnicę węgla rozpalonego z ołtarza (na dziedzińcu) przed oblicznością Pańską” (i umieści ją na górze ołtarza kadzenia w Świątnicy). Następnie weźmie „pełne garści swe kadzenia wonnego utłuczonego i wniesie (sprawi, że wejdzie ono) za zasłonę”. Kapłan stojący przy złotym ołtarzu kadzenia w Świątnicy i kruszący kadzidło na ogień w górnej części ołtarza sprawi, że słodka woń kadzidła wejdzie poza zasłonę przed oblicze Jehowy (Obj. 8:3,4).
Najwyraźniej dwie rzeczy były niezbędne, by ocalić życie Kapłana, kiedy wszedł poza zasłonę. Po pierwsze, kadzidło musiało go poprzedzać, jak wskazano w 3 Moj. 16:2. Po drugie, on musiał mieć ze sobą krew, gdyż w przeciwnym razie skutkowałoby to śmiercią (Żyd. 9:7).
Kadzidło reprezentujące wierność antytypicznego Kapłana pośród Jego ziemskich prób musiało być przyjęte przez Boga jeszcze zanim On przeszedł poza zasłonę swojej ludzkiej natury – ciała. Dodatkowo krew (ziemskie prawa do życia) nie może być w żaden sposób utracona, ponieważ w przeciwnym razie on nie powstałby poza zasłoną w zmartwychwstaniu do życia i dlatego nie mógłby przynieść korzyści rodzajowi ludzkiemu (Żyd. 9:7).
Twój zawsze wdzięczny brat w Jego służbie,
W. CRAWFORD – Anglia
—————
KAZNODZIEJA, KTÓRY WIDZI ŚWIATŁO
DROGI BRACIE RUSSELL:
Pozdrowienia w imieniu naszego Odkupiciela. Doceniając fakt, że żyjemy u schyłku „Żniwa” i że przywileje służby są bardzo cenne dla nas wszystkich, skorzystalibyśmy z tej okazji, aby krótko zwrócić twoją uwagę na znaczące świadectwo Prawdy w jednym z kościołów tego miasta.
Od pewnego czasu z pewnością zauważyłeś wycinki z wiadomości, o kazaniach ks.___, z kościoła ___ w Los Angeles, które były w harmonii z prawdami przedstawionymi w Wykładach Pisma Świętego. Istotnie, był ku temu powód. Rok temu ten człowiek, najwyraźniej uczciwy Chrześcijanin, przyjął i głosił Wyższy Krytycyzm, choć czynił to szczerze. Było to połączenie Socjalizmu
::R5961 : strona 287::
i myśli o Restytucji; te drugie najwyraźniej zyskał, czytając twoje kazania. Przyciągnięty tym pewien utykający brat, pełen gorliwości, szukający sposobów, by służyć Mistrzowi, został użyty przez Pana, by zwrócić uwagę tego księdza na tomy. On rozpoczął je czytać i wierzył w myśli tam zawarte, lecz nie mógł przyjąć myśli o Okupie. Brat cierpliwie pozostał z nim, aż w końcu pojął tę myśl, że „jeden jest Bóg, jeden także Pośrednik między Bogiem i ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który dał Samego Siebie na Okup za wszystkich”. On zaczął to głosić, odrzucając wszystkie poprzednie teorie niezgodne z okupem. To doprowadziło go do dalszego studiowania i przyswajania sobie wiedzy z tomów. Uświadomił sobie, że żyjemy w ostatnich godzinach Wieku Ewangelii i że to jest ta Prawda, którą on musi głosić.
Stopniowo pokierował swoim zgromadzeniem tak, by przegłosowali jego sugestię, aby DRAMA była pokazywana w ich Kościele w środowe wieczory. Bardzo oceniając tę możliwość służby, z radością przekazaliśmy im DRAMĘ, reklamując ją i zapełniając ich kościół po brzegi na każdym pokazie. Wyrażono ogólne uznanie, a sam Brat —— był bardzo zachęcony, szczególnie przez swoją społeczność z przyjaciółmi, których widocznie uznał za Chrześcijan w czynie i w prawdzie. Następnie został on zaproszony do wysłuchania sędziego Rutherforda na małym zgromadzeniu przyjaciół, którego temat nawiązywał do Okupu. Bardzo to docenił, a na zebraniu świadectw powiedział nam jak on „otrzymał Prawdę”, o miłości do niej i jak ocenia sposobności i przywileje, które obecnie ma w ogłaszaniu jej. Dowiódł tego w następną niedzielę, mówiąc o Pojednaniu, posługując się Rysunkiem Przybytku, który udostępniliśmy dla zilustrowania i ukierunkowania na istotne elementy Prawdy – śmierć jako kara dla człowieka, możliwość dla wszystkich, aby być uwolnionym od tej kary przez fakt, że Pan Jezus, umierając jako człowiek, doskonały człowiek, zrównoważył karę przeciwko Ojcu Adamowi i jego rasie. Duch Prawdy tak przeniknął do jego serca i umysłu, że ten krótki czas przeznaczony na jego kazanie nie był nawet w połowie na tyle długi, aby wypowiedzieć Słowa Żywota.
Gorliwość tego Brata i dowody pełnego poświęcenia serca Bogu niewątpliwie nas zainspirowały. Ten widok jak stoi przed swoim zgromadzeniem, jak mówi Słowa Prawdy i Życia tak gorliwie i tak szczerze, ucieszyłby serce każdego dziecka Bożego, które zdaje sobie sprawę, że znajdujemy się w „Żniwie” tego Wieku Ewangelii.
Zainteresowanie pokazem DRAMY było bardzo duże, frekwencja wyniosła od trzystu do czterystu osób na każdej Części. Otrzymaliśmy ponad sto kart z prośbą o broszurę „Gdzie są umarli”. Tak pobudzone zainteresowanie należy dalej rozwijać.
W nadziei, że okaże się to dla ciebie tak interesujące, jak dla nas, i modląc się o błogosławieństwo Pańskie dla ciebie i dla drogich współpracowników w Brooklynie w wykonywaniu Jego pracy Żniwa, jesteśmy
Twoimi Braćmi w Panu, PRACOWNICY DRAMY.
—————
BŁOGOSŁAWIEŃSTWA Z MANNY, ŚLUBU I POSTANOWIENIA PORANNEGO
DROGO UMIŁOWANY PASTORZE:
Zostałam tak bardzo pobłogosławiona twoimi posługami miłości i pocieszenia, że chciałabym wyrazić moją wdzięczność dla ciebie i dla naszego Niebiańskiego Ojca za bogactwo łaski, którym
::R5962 : strona 287::
się cieszymy. Codziennie otrzymuję takie błogosławieństwo z PORANNĄ MANNĄ, ŚLUBEM i POSTANOWIENIEM PORANNYM! A także, „MOŻECIE PIĆ KIELICH, KTÓRY JA PIJĘ?” Och, jakże błogosławiona jest Prawda! Nic nie jest w stanie zaspokoić moich pragnień tak jak ona. I drogi Pastorze, Strażnica to również taki wspaniały kanał błogosławieństwa! Chwalimy Boga w twoim imieniu, gdy widzimy, jak On zachowywał cię przez te wszystkie lata; to dodaje nam odwagi. To poselstwo obecnie jest z pewnością głoszone pośród naszych wrogów! Niech Pan udzieli nam możliwości codziennego wzrastania i tym samym będziemy mieć duchową zdolność do przyjęcia SIÓDMEGO TOMU, o którym również mówiłeś.
Nasz drogi Pastorze, jeżeli mogę, chciałabym przedstawić ci tylko jedną prośbę. Chodzi o to, byś się za mnie modlił, abym biegnąc dobrze do tej pory, mogła pozostać wierną aż do śmierci. Trzy miesiące temu miałam naraz dwie operacje. Po siedmiu tygodniach wróciłam do domu, aby ponownie podjąć moje obowiązki rodzinne – z wyjątkiem zamiatania, prania i prasowania. Tak bardzo osłabiło to moją siłę, że jako Nowe Stworzenie w Chrystusie uznałam za słuszne porozmawiać z moim mężem. Powiedziałam mu, jak się czuję. On nie mógł zrozumieć, podobnie jak jego matka, jak to się stało, że nie czułam się na siłach wykonywać tej pracy. Cóż, okazało się to dla mnie sporą próbą. Ale skoro nie nastąpiło żadne wybawienie od tych obowiązków, uznałam to za swój obowiązek i najwidoczniej również wolę Bożą, abym dalej służyła, tak długo, jak Bóg daje mi siłę. Czuję, że moja siła uchodzi, chociaż nie powiedziałam o tym mężowi, ponieważ od czasu wspomnianego doświadczenia, rozmawia, że on ze mną tylko wtedy, gdy musi.
Presja, jaką odczuwam przez ostatnie pięć lub sześć miesięcy była dla mnie ciężka, ale mogłam czerpać z niej radość. Chociaż kielich przelał się smutkiem i cierpieniem, to byłam w stanie uświadomić sobie bardzo bliską obecność Pana i prawdziwość słów Jezusa: „Sam Ojciec miłuje was”. Jednak mimo to, jak nasz Pan, wciąż modliłam się z silnym płaczem i łzami, zdając sobie sprawę z mojej całkowitej bezradności i potrzeby Boskiej pomocy przez Chrystusa Jezusa. Proszę cię, abyś modlił się za mnie, abym w stosownym czasie uzyskała zupełne zapewnienie, tak jak ci, którzy już odeszli, że jestem przyjemna w Umiłowanym i że moje powołanie i wybór uczyniłam pewnym. Czuję również, że cierpliwości mi potrzeba, abym wolę Bożą czyniąc, odniosła obietnicę.
Teraz ponownie chciałabym podziękować Bogu za tą błogosławioną więź, która nas wszystkich w Nim jednoczy. Modlę się o to, byśmy mogli być rozwinięci i mogli jeszcze bardziej obfitować w miłość Bożą. Ta miłość zwiększyła się we mnie, ponieważ codziennie modliłam się z wami wszystkimi, abyśmy byli w stanie opowiadać cnoty tego, który nas powołał z ciemności ku dziwnej swojej światłości.
Niech Pan Cię błogosławi i strzeże, i udzieli ci „hojnego wejścia” poprzez Chrystusa Jezusa, naszego Pana!
Twoja Siostra w Chrystusie, ____.
—————
PODOBNIE Jak SAUL, MYŚLAŁ, ŻE SŁUŻY BOGU
DROGI BRACIE:
Cieszę się, że mogę powiedzieć, że z całą pewnością jestem człowiekiem wierzącym i biorącym na poważnie „Boski Plan Wieków”, tak jak go przedstawił Brat Russell. Co więcej, głosiłem to otwarcie z ambony Pierwszego Kościoła Baptystów w tej miejscowości. I jak można się było spodziewać, ja również otrzymałem nakaz zaprzestania takiego głoszenia lub złożenia rezygnacji; w konsekwencji zrezygnowałem. Ale oczywiście są także inne miejsca, gdzie mogę głosić kazania i będę je głosił!
Tak, przypominam sobie okoliczności, o których wspominasz, w czasie pikniku religijnego w moim kościele, gdy FOTO-DRAMA była tu pokazywana. I przypominam sobie tę sprawę, lecz ze wstydem i upokorzeniem za rolę, jaką w niej odegrałem. Podczas tego popołudnia, gdy nie przemawiałem ze sceny, pomogłem zorganizować spotkanie w celu powstrzymania ludzi przed zobaczeniem DRAMY. Przemawiali Ewangelista i Pastor metodystów z tej okolicy, jednakże ja wówczas wyraziłem na to zgodę. To upokarzające doświadczenie przyczyniło się do pokazania mi, jak absurdalny i ogromny błąd robi człowiek, który wyciąga wnioski i kształtuje swoją opinię bez uprzedniego sprawdzenia, tylko dlatego, że „wszyscy tak mówią”. Jednakże podobnie jak Saul, myślałem, że służę Bogu i będąc uczciwym i szczerym, chociaż ignorantem, tak jak on, otrzymałem miłosierdzie i ukazano mi „jeszcze zacniejszą drogę”.
Już teraz zaczynam odczuwać skrajną opozycję ludzi i jak sam mówisz, od tych, którzy byli przedtem moimi największymi zwolennikami. Jednak „zawsze jest dobrze sprawiedliwemu”, a ja ufam, że mam przypisaną sprawiedliwość mojego Mistrza i że dzięki Jego łasce i pomocy będę mógł dać przykład tej sprawiedliwości w moim życiu.
Mam komplet Wykładów Pisma Świętego, otrzymuję Strażnicę, jak również Miesięcznik Studentów Biblii. Nie, nie mam kopii Brata Rutheforda „Defense of Brother Russell” („Obrona Brata Russella” – przyp. tłum.), ani nie potrzebuję jej dla siebie, jak nie potrzebuję więcej świadectw poza Wykładami. Jednak być może będę w stanie użyć jednego z nich z korzyścią dla innych, którzy nie są tak przekonani.
Dziękując za zainteresowanie i sympatię okazane w liście i prosząc, abyś pamiętał o mnie u Tronu Łaski.
Jestem twoim bratem w Prawdzie, ____.
—————
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO Z CODZIENNEGO STOSOWANIA ŚLUBU
DROGO UMIŁOWANY PASTORZE:
Chociaż przyjąłem Ślub Panu siedem lat temu, to pragnę wyrazić swoją wdzięczność za to, że jest on wielką ochroną przed mocami ciemności w tym złym dniu.
Byłem bardzo staranny w powtarzaniu go o poranku i zawsze otrzymywałem błogosławieństwo. Ostatnio zaniedbałem się przez kilka dni i nie powtarzałem ŚLUBU; w wyniku czego miałem bardzo ciężką próbę.
Pragnę odnowić moje powołanie i przymierze z Panem i jestem pewny, że rezultat będzie błogosławieństwem. Nie znam innego sposobu na naprawienie mojej niedbałości. Jak łaskawie zostaliśmy zabezpieczeni i jak bardzo musimy być czujni, aby oprzeć się okultystycznym mocom!
Z wielką Chrześcijańską Miłością, ____.
====================
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: