R5875-92 Studium biblijne: Eneasz i Dorka

Zmień język 

::R5875 : strona 92::

ENEASZ I DORKA

– 9 KWIETNIA – Dz. Ap. 9:32-43

KAZNODZIEJSKA MISJA ŚW. PIOTRA – ODWIEDZANIE ŚWIĘTYCH – POJĘCIE W ZNACZNYM STOPNIU BŁĘDNIE ROZUMIANE – UZDROWIENIE PARALITYKA Z LIDDY – ŚW. PIOTR ZAPROSZONY DO JOPPY – DORKA OBUDZONA ZE SNU ŚMIERCI – PIĘKNY CHARAKTER – PRZYJACIEL UBOGICH – CEL TYCH DWÓCH CUDÓW.

„We wszystkim samego siebie wystawiając za wzór dobrych uczynków […]” – Tyt. 2:7.

PRZEŚLADOWCY nigdy nie chcą być prześladowani, a ci, którzy mają umysł Chrystusowy, nigdy nie będą prześladowcami. Oni czują, że są zobowiązani, aby nie popierać zła. Mogą nawet uznać za konieczne lub celowe potępić zło, wykazać jego niezgodność, a w niektórych przypadkach wymienić osoby czynne w złych naukach i złych uczynkach – jak to czynili Apostołowie w swoich pismach. Lecz co do prześladowania innych, lud Boży nie może brać w tym udziału. Przeszkadza im duch miłości, umysł Chrystusowy, który nakazuje nam czynić drugim tak, jak byśmy chcieli, aby oni nam czynili – Złota Reguła, nasz „doskonały zakon wolności”.

Prześladowania, które rozproszyły uczniów po całej Judei i których Saul z Tarsu był jednym z przywódców, ustąpiły wkrótce po tym, jak stał się on chrześcijaninem, a po nich nastąpił okres odpoczynku, regeneracji, zbudowania. Chociaż zmiana postępowania Saula mogła mieć z tym coś wspólnego, to jednak najprawdopodobniej kłopoty, jakie powstały w tym czasie między Żydami a ich rzymskimi władcami, miały z tym więcej wspólnego.

Około roku 38 n.e. cesarz Kaligula, który właśnie objął swój urząd, wydał dekret nakazujący umieszczanie i czczenie jego posągów we wszystkich częściach imperium. Kiedy Żydzi dowiedzieli się, że posągi te miały być ustawione w Jerozolimie, a nawet w samej Świątyni, jak również w innych miejscach, ich oburzenie i utrapienie nie znało granic. Gromadzili się wielkimi masami, młodzi i starzy, aby błagać lokalnego namiestnika o wstawiennictwo za nimi, aby nie zezwolono na takie zbezczeszczenie ich Świętej Świątyni i Świętego Miasta oraz Świętej Ziemi. Chociaż gubernator podjął wszelkie wysiłki, aby cesarz zmienił swój dekret, to uzyskał tylko tyle, że Świątynia miała pozostać nietknięta. Jednak poza jej bramami wzniesione zostały liczne ołtarze na cześć cesarza. Nadeszła również wieść, że wszystkie synagogi w Aleksandrii zostały zamienione w świątynie cesarza. Tak to trwało, aż do 24 stycznia 41 r. n.e., kiedy to cesarz Kaligula został zamordowany.

OKRES DUCHOWEGO WZROSTU

Oczywiście, że takie zewnętrzne prześladowanie i mieszanie się do spraw religijnych i wolności Żydów spowodowały zaniechanie prześladowania chrześcijan, jakiego się dopuszczali, a to zapewniło okres spokoju wspomniany w rozważanym fragmencie. Zapis donosi, że kościoły się wzmacniały. Dowiadujemy się zatem, że dla tych małych grupek ludu Bożego w Palestynie był to czas pokoju i wzrostu. Kościół może się budować lub wzmacniać w dwóch znaczeniach: liczebności, a także w owocach i łaskach Ducha Świętego. Najwidoczniej ten rodzący się Kościół był wzmacniany na oba sposoby, gdyż zgodnie z oświadczeniem wierzący chodzili w bojaźni Pańskiej i w pocieszeniu Ducha Świętego.

Pismo Święte stwierdza: „Początek mądrości jest bojaźń Pańska […]” (Ps. 111:10). Nie jest to samolubna bojaźń, nie bojaźń, że Pan będzie wiecznie torturował lub w jakiś inny sposób niesprawiedliwie obchodził się ze Swoimi stworzeniami, ale cześć dla Pana, która uznaje Jego wielkość i Jego dobroć i boi się czynić coś, co byłoby Mu niemiłe lub co mogłoby oddzielić od Jego miłości i łaski. Ten właściwy rodzaj bojaźni, który jest początkiem mądrości, nigdy nie zostanie utracony, dopóki mądrość będzie zachowana.

Ale cześć dla Boga nie była jedyną łaską rozwijaną w pierwotnym Kościele. Do niej dodano pociechę Ducha Świętego. Duch Święty to natchnienie, zmysł, usposobienie Boże. To pierwotny Kościół kultywował, rozwijał to w swoich sercach, chodził w tym, czyli żył tym. Słowo pociecha oznacza jedność, scementowanie, a myślą tego oświadczenia jako całości jest to, że nie tylko Kościół powiększał się liczebnie i był budowany razem jako święta Świątynia Boża, ale że różne “żywe kamienie” były cementowane lub wiązane razem przez Ducha Świętego.

ZNACZENIE SŁOWA „ŚWIĘTY”

Z naszego badania dowiadujemy się, że chociaż Apostołowie uczynili Jerozolimę główną siedzibą swojej pracy, to jednak chodzili tu i tam po całej Judei, spotykając się z ludem Pańskim rozproszonym przez poprzednie prześladowania i tworząc wszędzie małe zbory.

::R5875 : strona 93::

W czasie jednej ze swoich podróży Św. Piotr przybył do Liddy, głównego miasta na Równinie Saron (Szaron), położonej około 18 km na południowy wschód od Joppy. Jego szczególnym zamiarem, jak się dowiadujemy, było odwiedzanie świętych.

Słowo „święci” oznacza świętobliwych, odłączonych, uświęconych wierzących w Chrystusa. Istnieje wiele sprzeciwów wobec używania tego słowa dzisiaj, co można, jak sądzimy, przypisać dwóm powodom. Jednym z nich jest to, że ogromna większość wyznających chrześcijan dobrze wie, że nie są świętymi, nie są uświęceni, nie żyją tak blisko Pana, jak mogliby żyć – nie są oddzieleni, nawet w sercu, od świata, ciała i Diabła. Takie osoby mają silne powody, aby nie lubić słowa “święci”, zdając sobie sprawę, że wykluczyłoby ono ich i prawie wszystkich ich przyjaciół oraz specjalnych współpracowników w pracy chrześcijańskiej.

Innym powodem, który wywołuje sprzeciw wobec słowa „święci” jest fakt, że w Ciemnych Wiekach stało się zwyczajem kościołów rzymsko i greckokatolickich kanonizować, czyli prawnie ustanawiać jako obiekty czci, pewne osoby, o których po upływie kilku wieków nie pamiętano już nic szczególnie złego, a jedynie rzeczy uznawane za godne zaszczytu i pochwały. W ten sposób słowo „święci” zostało oddzielone od żyjących chrześcijan. A w rzeczywistości mogło to być spowodowane tym, że było niewielu chrześcijan tak wiernych, aby mogli być przedstawicielami świętości.

Jeszcze jest jeden powód, dlaczego niektórzy nie lubią określenia „święci”, bo uważają, że to chełpliwe, a nawet obłudne. Straciwszy z oczu naukę o Usprawiedliwieniu z Wiary w jej właściwym zastosowaniu, przyzwyczaili się myśleć o wszystkich chrześcijanach, jako o „nędznych grzesznikach” i modlić się za nich jako za takich, pomijając fakt, że są tacy, w których „sprawiedliwość zakonu była wypełniona”, ponieważ „nie według ciała chodzą, ale według Ducha”, a zasługa Chrystusa przykrywa wszystkie ich niezamierzone niedociągnięcia – Rzym. 8:4.

Lud Pański powinien jednak o tym pamiętać, aby z przyjemnością korzystać ze wszelkich nazw i sposobów, które zostały użyte i autoryzowane przez praktykę apostolską. W związku z tym używanie określenia „święty” jest dla nas jak najbardziej właściwe. Niemal wszystkie listy Nowego Testamentu są adresowane do świętych. Ci zaś wyznawcy chrześcijaństwa, którzy nie są w stanie w odpowiedni sposób odnieść tego określenia do siebie, nie powinni również stosować do siebie niezwykle wspaniałych i kosztownych obietnic zawartych w tych listach, ponieważ wszystkie obietnice kierowane do świętych są przewidziane dla uświęconych w Chrystusie Jezusie. Należy pamiętać, że słowo „święty” nie oznacza wyłącznie prawdziwej doskonałości, jak to miało miejsce w przypadku naszego Pana, ale także świętość przypisywaną dzięki Niemu, oraz że Apostołowie, którzy byli świętymi i zaliczali się do świętych Bożych, mówili o sobie: „[…] I myśmyć [pisownia oryg. BG] ludzie, tymże biedom jako i wy poddani […]” – Dz. Ap. 14:15.

Nazwa „święci”, jeśli jest właściwie zastosowana do Kościoła, odnosi się do tych, którzy, choć byli „dziećmi gniewu, jako i drudzy”, zostali wybawieni z tego stanu potępienia, obmyci, oczyszczeni i doprowadzeni do harmonii z Bogiem przez przebaczenie ich grzechów i przez przykrycie ich słabości i zmaz oraz którzy zostali „poświęconymi w Chrystusie Jezusie” przez zupełne poświęcenie samych siebie, aby żyć nie doskonałym życiem – co jest niemożliwe, gdy są w ciele – lecz tak doskonałym, jak tylko mogą. To łaska Pańska czyni ich ustawicznie „świętymi, przyjemnymi Bogu” przez zasługę Chrystusa Jezusa. Nigdy nie wstydźmy się owej nazwy „święci”, jeśli wywołuje ona w naszych umysłach skojarzenie z uświęceniem, świętobliwością, oddzieleniem od świata, ponieważ takie myśli powinny jej zawsze towarzyszyć. Pomoże nam to żyć jeszcze lepiej z dala od świata, jak wskazał Mistrz – Jana 17:16.

Uzdrowienie sparaliżowanego Eneasza stanowiło znamienny przejaw mocy Pańskiej, podobnie jak uzdrowienie przy Pięknej Bramie Świątyni (Dz. Ap. 3:1-11). Tutaj, jak zawsze, św. Piotr zadbał o to, aby nikt nie pomyślał, że moc, której on używał, była jego własną. Wyraźnie potwierdził, że Jezus Mesjasz, którego ich władcy ukrzyżowali, dokonał uzdrowienia, a więc nie był martwy, jak oni przypuszczali, ale zmartwychwstał.

Sława tego cudu rozprzestrzeniła się za granicę i zaowocowała, jak nam powiedziano, przyciągnięciem wielu do Pana i do Kościoła. W ten sposób Pan ustanowił Kościół i przyciągnął do niego tych, którzy byli we właściwej postawie serca, używając cudów wtedy, tak jak teraz używa innych środków. Cuda te, jak już wspomniano, nie mogły trwać dłużej, niż sami Apostołowie, ponieważ cudowne dary Ducha były udzielane przez nałożenie rąk Apostołów, a dwunastu nie miało następców, św. Paweł, zajął miejsce Judasza. Niebiańskie Jeruzalem miało dwanaście fundamentów i nie więcej; a w nich wypisano imiona dwunastu Apostołów, a nie innych. – Obj. 21:14.

INNY ZNAMIENITY CUD

Wśród świętych z Joppy była pewna kobieta, prawdopodobnie zamożna i wykształcona. Jeśli jej imię odpowiadało wyglądowi, to musiała być bardzo piękna. Tabitha po aramejsku i Dorkas po grecku oznacza pełna gracji, piękna. Jednak kobieta ta znana była z wdzięku i piękna całkowicie innej natury niż tylko zewnętrzna uroda. Jej pięknem była skromność, cichość, pełnia miłości oraz gotowość niesienia pomocy. Z całą pewnością była ona w swych okolicach promienną i błyszczącą gwiazdą, przynoszącą swemu Panu chlubę. Czyniła, co mogła. Służyła Panu, Jego braciom i wszystkim, którzy potrzebowali pomocy. Na miarę możliwości, jakie jej zostały udzielone pomagała biednym, a szczególnie wdowom, które jako grupa społeczna znajdowały się w tym czasie w bardzo trudnym położeniu, zwłaszcza jeśli były biedne.

Grecki tekst wskazuje, że Dorka miała zwyczaj wspomagania biednych szytymi przez siebie ubraniami. Niewątpliwie wspierała ich też słowem pociechy i uczynnością, służąc im również słowem Prawdy. Nic dziwnego więc, że w tych okolicznościach jej śmierć wywołała wielki smutek, szczególnie wśród tych, którzy korzystali z jej dobroczynności i wśród licznych przyjaciół, których piękny, Chrystusowy duch tego rodzaju z pewnością przysporzy.

Najwidoczniej Dorka zachorowała i umarła nagle, mniej więcej w tym czasie, gdy do świętych w Joppie dotarła wieść, że św. Piotr, będąc w Liddzie, uzdrowił Eneasza. Natychmiast posłali po Apostoła, prawdopodobnie nie z tą myślą, że mógłby on dokonać tak wielkiego cudu, by przywrócić Dorkę do życia, lecz raczej licząc na pocieszenie, jakiego mógł im udzielić św. Piotr w chwili utraty tak wysoce poważanej członkini ich niewielkiej społeczności. Za tamtych czasów nie istniały telegrafy ani telefony, nie było też poczty. W związku z tym niektórzy bracia musieli udać się jako posłańcy do Apostoła, aby prosić o jego niezwłoczną obecność.

Św. Piotr od razu udał się z nimi do Joppy. Gdy wszedł do pokoju żałoby, ujrzał poruszającą scenę. Biedne wdowy i inne osoby opłakiwały stratę przyjaciółki i pokazywały szaty, które dla nich zrobiła. Wyrażało to z pewnością wielkie uznanie dla użyteczności jej życia. Żaden milioner nie pozostawił po sobie pomników, które przetrwają tak długo i które odzwierciedlają tak wielką zacność charakteru, jak te pozostawione przez tę skromną kobietę. A nawet najpokorniejsi i najbiedniejsi z nas mogą

::R5875 : strona 94::

do pewnego stopnia naśladować jej przykład i pozostawić za sobą, gdy umrzemy, takie pomniki miłości i takie świadectwa uznania.

Jest to faktycznie smutne, gdy ktokolwiek szczególnie spośród ludzi wzywających imienia Chrystusa, umarł i nie pozostawił nikogo, kto szczerze, prawdziwie go opłakuje i za nim tęskni. Taki stan świadczy o życiu, które było albo samolubne, albo źle zrozumiane. My, którzy spodziewamy się może już niedługo, zakończyć naszą pielgrzymkę, powinniśmy dopilnować, aby nasze życie było dzień po dniu spędzane w taki sposób, ażeby ktoś poczuł się szczęśliwszy, a nasza śmierć została przynajmniej przez niektórych uznana za stratę.

Wyprowadzenie Dorki z bram śmierci było najznamienitszym cudem dokonanym przez św. Piotra. Podobnie jak inne niezwykłe dokonania, opisane w rozważanym fragmencie, był on szczególny dla tego czasu i dla celów założenia Kościoła. Nie powinniśmy oczekiwać, że Pańskim zamiarem miałoby być, żeby cały Jego lud w ciągu Wieku Ewangelii był w ten sposób wyrywany ze śmierci, czy też podnoszony z łoża boleści albo żeby wszyscy dysponowali taką mocą, jaką posługiwał się Apostoł. Istnieje takie posługiwanie zła jak katastrofy, choroby, śmierć itp., które często okazują się w rzeczywistości wartościowe dla ludu Pańskiego, wpajając mu różne lekcje i rozwijając różne owoce Ducha, takie jak cichość, delikatność, uprzejmość, cierpliwość, długie znoszenie, braterską życzliwość i miłość.

====================

— 15 marca 1916 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.