::R5810 : strona 362::
KRÓTKA ROZMOWA PRZY PEWNEJ OKAZJI
„Dopełncież wesela mojego, abyście jednoż rozumieli, jednostajną miłość mając, będąc jednomyślni i jednoż rozumiejący; Nic nie czyniąc spornie, albo przez próżną chwałę, ale w pokorze jedni drugich mając za wyższych nad się. Nie upatrujcie każdy tylko, co jest jego, ale każdy też, co jest drugich. Tego tedy bądźcie o sobie rozumienia, które było i w Chrystusie Jezusie.” – Filip. 2:2-5.
KOŚCIÓŁ w Filippi, jak wiadomo, był pierwszym zgromadzeniem założonym w Europie. Jego początki były bardzo niewielkie i skromne. Filipia była jednym z głównych miast Macedonii (Dz. Ap. 16:9-14,20,21). Szukając okazji do służby dla Pana w tym miejscu, Apostoł udał się w dzień Sabatu nad brzeg rzeki, gdzie kilka kobiet zwyczajowo udawało się na modlitwę i przemówił do nich ze Słowa Bożego. Dr McLaren, komentując ten mały początek Kościoła w Filipii, mówi: „To nie dęcie w trąby, nie bicie w bębny, ale kilka kobiet i kilku strudzonych podróżnych, którzy rozmawiali ze sobą nad brzegiem rwącej rzeki. Jak pogardliwie uśmiechnęliby się ważni obywatele Filippi, gdyby im powiedziano, że głównym powodem zapamiętania ich miasta będzie obecność w nim tego jednego nieznaczącego Żyda i jego list do tego Kościoła, który został założony tamtego poranka!”.
Ogólny charakter Kościoła w Filippi przedstawiony jest w Liście św. Pawła, który został napisany do nich nieco później. Nie znajdujemy w nim nic, co by przypominało napominanie lub strofowanie, jakie znajdujemy w większości Listów pisanych przez Apostoła do innych Kościołów. Jego list do Filipian jest szczególnie piękny, pełen miłości i wskazuje na bardzo bliską więź sympatii pomiędzy nim a tym Kościołem. Przy czterech różnych okazjach, które są odnotowane, Kościół ten okazał praktyczną życzliwość i służbę św. Pawłowi, udzielając mu pomocy finansowej, jak również słów pociechy i otuchy. Dwa razy otrzymał on od nich dary na swoje utrzymanie, gdy był w Tesalonice. Ponownie, gdy był w Koryncie, oni mu usługiwali. Gdy został uwięziony w Rzymie, ten miłujący Kościół nie zapomniał o Apostole. To właśnie ich posłaniec, Epafrodyt, przyniósł mu ostatnią wzruszającą pamiątkę ich miłości.
Epafrodyt, jak pamiętamy, był bratem, który „chorował mało nie na śmierć” ze względu na Ewangelię, z powodu jego wiernej służby w pomocy Apostołowi w pracy Pańskiej, gdy pomoc z innych źródeł wydawała się niewielka. Po wyzdrowieniu z tej ciężkiej choroby apostoł Paweł wysłał przez niego do zboru w Filippi ten piękny list, znany nam jako List do Filipian. Zob. List do Filip. 2:25-28; Filip. 4:14-19; 2 Kor. 11:9.
MIŁUJĄCA RADA APOSTOŁA
Możliwe, że inne Kościoły również pomagały Apostołowi. Wiemy, że tak było w przypadku pewnych jednostek, wśród których byli Akwila i Pryscylla. Nie mamy jednak zapisu o żadnym Kościele, który by usługiwał św. Pawłowi tak, jak to czynił Kościół w Filippi. Widocznie inne Kościoły przegapiły tak wielką okazję. Możemy być pewni, że gdy Apostoł zachęcał Kościoły, aby przyczyniały się do ulżenia biednym świętym w Jerozolimie, itd., on nie prosił o osobistą pomoc, bez względu jak bardzo był w potrzebie lub jak bardzo doceniałby jakiekolwiek niewielkie przejawy ich miłości do niego i do sprawy Pana, któremu służył.
Lekcja odnosząca się do miłości i pokory, którą znajdujemy w rozważanym fragmencie Pisma Świętego, nie oznacza, że tych łask brakowało wśród Filipian;
::R5810 : strona 363::
lecz wskazuje, że Apostoł uznawał wielkie znaczenie tych owoców Ducha i potrzebę ich ciągłego rozwijania, aby stale wzrastać na podobieństwo Chrystusa. Słowa wstępne tego rozdziału są zachętą do braterskiej miłości i uczucia między sobą. On mówi: „Jeźli tedy macie jaką pociechę w Chrystusie, jeźli jaką uciechę miłości, jeźli są jakie wnętrzności i zlitowania w was”. Wnętrzności były dawniej uważane za siedzibę czułych uczuć, litości, współczucia serca. Wydaje się, że Apostoł chciał wypróbować Kościół w Filippi, pozwalając im odpowiedzieć, czy te łaski odnoszą się do wszystkich, którzy są Nowymi Stworzeniami w Chrystusie, czyli tak jakby chciał powiedzieć: „Jeśli rozpoznaliście te błogosławione owoce jako część charakteru – podobieństwa Chrystusowego, to niech one będą coraz więcej rozwijane w was wszystkich”.
Następnie, jak gdyby wyrazili zgodę na tę propozycję i przyznali, że w Chrystusie jest pociecha, miłość, społeczność, współczucie i pociecha jednych wobec drugich i dodaje: Możecie dopełnić moją radość do końca, będąc tak usposobieni jedni ku drugim, przez miłość, mając jedność umysłu, jeden cel, jedną wolę jako Kościół, czyli wolę Bożą. Jak wzniosłe jest to wyrażenie! Jego radość jest zupełna nie dlatego, że oni już poznali swoje wyznanie, ale że miłowali, współczuli i pocieszali jedni drugich, że mieli właściwą społeczność jako członkowie Ciała Chrystusowego. Te rzeczy napełniały go radością bardziej niż cokolwiek innego, co o nich wiedział. Wiedział też, że takie postępowanie będzie najprzyjemniejsze w oczach ich Pana i Mistrza. Apostoł Jan podkreśla tę samą myśl, mówiąc: „Kto nie miłuje brata swego, którego widział, Boga, którego nie widział, jakoż może miłować?” – 1 Jana 4:20.
PATRZĄC NA INNYCH
W tym celu, aby taki duch doskonałej jedności i społeczności mógł zapanować pomiędzy uczniami w Filipii, Apostoł zachęca, aby każdy pielęgnował w sobie łaskę pokory, aby w każdej sprawie każdy uważał, aby „nic nie czynić spornie ani przez próżną chwałę”, aby samochwalstwo i dążenie do przewagi było całkowicie usunięte jako najwięksi wrogowie Ducha Pańskiego i osiągnięcia Jego błogosławieństwa. On nalegał, aby każdy posiadał taką cichość umysłu, która by mogła widzieć dobre cechy i talenty współczłonków Ciała; i aby oceniali te cechy jako przynajmniej pod niektórymi względami lepsze od ich własnych.
Niskie myślenie o sobie niekoniecznie oznacza ignorancję jakichkolwiek talentów lub łask, które sami możemy posiadać, ale tak długo, jak Kościół znajduje się w obecnym niedoskonałym stanie, jak w przybytku, to nie możemy spodziewać się, aby w jakiejkolwiek osobie znaleźć wszystkie zdolności, wszystkie talenty i wszystkie łaski Ducha Świętego w ich największym rozkwicie. Przeto każdy może, o ile jest pokornego umysłu, dopatrywać się w drugich braciach pewnych pożądanych cech lub łask, przewyższających jego własne; a te powinien z rozkoszą uznawać i odpowiednio oceniać tych, którzy je posiadają.
Dla każdego, kto patrzy tylko na swoje własne sprawy, na swój własny interes, dobro lub wygodę, albo na swoje własne talenty, a ignoruje lub zapomina o interesach, wygodzie i talentach drugich, byłoby to przejawem samolubstwa i brakiem Ducha Chrystusowego, który jest duchem miłości, wyrozumiałości i szczodrości. W proporcji jak jesteśmy napełnieni Duchem Świętym miłości, będziemy się interesować dobrem i szczęściem drugich. Takie usposobienie było w naszym drogim Odkupicielu, gdy chodził po ziemi, usposobienie, które On tak cudownie okazywał i jesteśmy pewni, że od tego czasu On się nie zmienił. Jeśli chcemy być takimi jak On, musimy rozwijać w naszych charakterach te cechy. Jeśli mamy ostatecznie znaleźć się w klasie Oblubienicy w chwale, musimy stać się kopiami „Drogiego Syna Bożego”.
Apostoł Paweł nie tylko stawia Pana Jezusa przed nami jako wielki Przykład właściwej pokory, zaparcia samego siebie i miłości, zapomnienia o sobie w interesie drugich, ale on także stawia przed naszym wzrokiem wynik, nagrodę naszego Pana. On przypomina nam o wysokim wywyższeniu Mistrza przez Ojca, abyśmy i my mogli być zachęceni i zrozumieli, że jeśli będziemy wiernymi w kroczeniu śladami naszego Odkupiciela, w poświęcaniu obecnych korzyści, w krzyżowaniu samych siebie, w pracy, jak dalece jesteśmy w stanie, na rzecz Sprawy Bożej i Jego Prawdy, w rozwijaniu owoców Ducha Świętego, to możemy się spodziewać, że będziemy również uwielbieni z Nim, że będziemy dzielić Jego imię, Jego Tron chwały i Jego wielkie dzieło przez całą wieczność, jako Jego Ciało, Jego Oblubienica i Jego współdziedzice.
KOŃCOWE SŁOWA ZACHĘTY
W wierszach 12-17 [Filip. 2:12-17], następujących po naszym tekście, Apostoł składa piękny hołd Kościołowi w Filippi i wyraża swoją wielką miłość do niego. Jakże on wyraża swoją ufność w ich wierność! I z jaką radością wylewa swoje
::R5811 : strona 363::
własne życie w ich imieniu (zob. margines w. 17), aby mogli osiągnąć pełnię podobieństwa Chrystusowego! On z miłością napomina: „Wszystko czyńcie bez szemrania i sporów”. Postępując za Mistrzem wąską drogą, nie możemy szemrać, maszerując, doszukiwać się przeszkód i ciasnoty; nie mamy spierać się o nią ani starać się o inną drogę, aniżeli ta, którą Boska opatrzność nam wyznacza. Przeciwnie, mamy rozumieć i wierzyć, że Pan wie dokładnie, jakie doświadczenia są potrzebne do naszego rozwoju w Szkole Chrystusowej; że On nadzoruje nasze doświadczenia dla naszego najwyższego dobra i dla Swojej chwały; że On nie zapomina o Swoich obietnicach dla tych, którzy należą do Niego, lecz zgodnie ze Swoją obietnicą sprawi, że „wszystkie rzeczy [które spotykają nas na drodze wierności] dopomagają [nam] ku dobremu”. I nawet nasze błędy i potknięcia, jeśli zostaną właściwie przyjęte, będą unieważnione dla naszego błogosławieństwa.
Cieszymy się, że widzimy to usposobienie zaufania i wierności u tak wielu drogich świętych Pańskich. Tak postępując za Mistrzem, drodzy umiłowani, będziemy „bez nagany i szczerymi dziatkami Bożymi, nienaganionymi pośrodku narodu złego i przewrotnego, między którymi świecimy jako światła na świecie, zachowując słowa żywota”. W ten sposób ci, którzy mają pieczę nad wami w Panu, „będą mieli chlubę w Dzień Chrystusowy [kiedy nadejdzie nasza przemiana], że darmo nie bieżeli i darmo nie pracowali”.
====================
— 1 grudnia 1915 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: