::R5797 : strona 333::
INTERESUJĄCE LISTY
„TAK NIEORTODOKSYJNY, JAK SAM ZBAWICIEL”
DROGI BRACIE RUSSELL:
Tak jak wiele lat temu usunąłem swoje nazwisko z listy członków Kościoła Chrystusowego (Anglikańskiego) w Chatham, Ontario, ponieważ nie wierzyłem już w jego nauki i uważałem, że nie jest uczciwe, aby być dłużej związany z tym kościołem, tak teraz pragnę, aby moje imię zostało zapisane „w Barankowej Księdze Żywota” jako radosnego naśladowcy naszego Pana Jezusa Chrystusa postępującego jego śladami.
Od czasu kiedy zerwałem z moją starą społecznością, aż do kilku miesięcy temu byłem w ciemności. Wiedziałem, że Bóg w odpowiednim czasie i w Jego własny, dobry sposób, naprawi cały świat, ale wszystkie te rzekome kościoły z ich szkalującymi Boga i sprzecznymi doktrynami odpychały mnie. Pewien znany kaznodzieja z Macleod, Alta, szyderczo zasugerował, że lepiej byłoby założyć własny kościół, aby mieć taki, który by mi odpowiadał. Odpowiedziałem mu, że nie sądzę, by było to konieczne, ale jeśli kiedykolwiek znajdę jakieś zgromadzenie Chrześcijan, których wiarę będę mógł wyznawać w sercu i duszy, a nie tylko ustami, to z pewnością poproszę, aby przyjęli mnie do swojego grona, nawet jeśli będą tak „nieortodoksyjni”, jak sam Zbawiciel. I oto jestem!
Od czasu otrzymania w lutym ubiegłego roku egzemplarza Strażnicy z artykułem „Gdzie są umarli” itp. przeczytałem pięć tomów i połowę szóstego Twoich Wykładów Pisma Świętego, a następnie – mając je przy sobie – przeczytałem Biblię w zupełnie nowym i cudownie klarownym świetle, za co najpierw Bogu, a potem Tobie dziękuję. Przeczytałem również wiele Miesięczników Badaczy Pisma Świętego i wyobraź sobie, niewiele więcej. Z powodu moich zaległości w studiowaniu Słowa Bożego poza pobieżnym przejrzeniem codziennej gazety, nie mam czasu, aby poświęcić go na inną lekturę.
Jestem biednym człowiekiem, jeśli chodzi o dobra tego świata, ale dzięki chwalebnemu poznaniu Słowa Bożego, które do mnie dotarło, jestem bogatszy, niż kiedykolwiek miałem nadzieję być. Jak ostatnio powiedziałem znajomemu, tej znajomości Prawdy, którą otrzymałem w ostatnich kilku miesiącach, nie wymieniłbym nawet za całe bogactwo tego świata. A ponieważ ten miły człowiek niedawno pochował swoją żonę, wręczyłem mu broszurę „Gdzie są umarli?”
Moja żona, co stwierdzam z przykrością, nie jest osobą wierzącą. Nie zaliczyłbym jej do „niewierzących”, ale jest ona bardziej przywiązana do tak zwanej ortodoksyjnej i powszechnie przyjętej wiary, niż do osobistej wiary opartej na samodzielnym badaniu Pisma Świętego. Jednak ta trudna sytuacja niewątpliwie wyjdzie jej na dobre. Jej zdrowie jest słabe, a ja spędzam każdą możliwą chwilę w domu, badając Słowo Prawdy.
Znam kilku mieszkających tu braci i chociaż nie mam wątpliwości, że moi „ojcowie chrzestni i matki chrzestne”, zgodnie ze swoim światłem, uczynili w okresie mojego dzieciństwa dla mnie wszystko, co było w ich mocy, to jednak chciałbym się ochrzcić.
Ufam, że wybaczysz mi tak długi list, który naprawdę rozrósł się daleko poza moje intencje i poza twój czas, ale mam nadzieję, że nie poza twoją wyrozumiałość.
Twój miłujący brat w Panu,
ROBT. S. SMYTH.
—————
„ŚWIATŁOŚĆ, KTÓRA JEST W TOBIE”
Pytanie: Proszę wyjaśnić werset: „Jeźli tedy światłość, która jest w tobie, ciemnością jest, sama ciemność jakaż będzie?”.
Odpowiedź: Chyba nasi tłumacze nie zrozumieli słów Mistrza. To dlatego te dziwne słowa niepokoją angielskiego czytelnika. Oczywiste jest, że absurdem jest mówić, że światło w osobie jest ciemnością. Przecież jeśli jest światłem, to nie może być ciemnością, a jeśli jest ciemnością, to nie może być światłem.
W Tomie V Wykładów Pisma Świętego staraliśmy się podać właściwą myśl bez tracenia czasu na dyskusję. Na stronie 264 podajemy ją w ten sposób: „Jeżeli światło, które jest w tobie, stanie się ciemnością [zostanie zgaszone], jak wielka będzie ta ciemność”. Najwyraźniej ciemność byłaby większa dla osoby, która kiedyś miała światło i straciła je, niż dla osoby, która nigdy go nie miała.
W Tomie V Wykładów Pisma Świętego, na stronie 294, cytujemy fragment: „Jeżeli światło, które jest w tobie, ciemnością jest (stanie się) jak wielka będzie ta ciemność”. Parafraza tutaj jest jeszcze inna, ale podaje dokładnie tę samą myśl, że kiedyś cieszono się światłością, a ciemność ją wyparła.
W bardzo dobrym tłumaczeniu całego tego fragmentu czytamy: „Lampą ciała jest oko. Jeśli twoje oko jest niezmącone, całe twoje ciało będzie rozświetlone; ale jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie ciemne. A jeśli wewnętrzne światło stanie się ciemnością, jak głęboką będzie ta ciemność!”.
Nasz Pan tłumaczył, jak ważny jest dobry duchowy wzrok, aby mógł jasno rozpoznać Prawdę. Pierwotnie człowiek miał bystry wzrok, tak umysłowy, jak i fizyczny. Z powodu grzechu jego zdolność rozeznawania dobra i zła została mniej lub bardziej osłabiona, a niektórzy są zupełnie ślepi na głębsze i duchowe rzeczy. Św. Paweł mówi: „[…] bóg świata tego oślepił zmysły, to jest w niewiernych […]” (2 Kor. 4:4). Ponadto Paweł modli się za Kościół: „[…] wzmiankę czyniąc o was […]. Ażeby oświecił oczy myśli waszej, abyście wiedzieli, która jest nadzieja powołania jego, […]” itd. (Efez. 1:15-18). Jest to ta sama myśl, którą przedstawia nasz Pan. Niezależnie od tego, czy ta ciemność jest tą, która przyszła przez upadek cielesnego człowieka, czy też jest to ciemność, która przychodzi na chrześcijanina po tym, jak został on już raz oświecony – tak czy inaczej, ciemność jest większa z powodu tego, że kiedyś cieszyliśmy się światłem.
Biblia używa figury Kościoła jako Ciała Chrystusowego – jego członków jako Jego członków. Św. Paweł sugeruje, że oko, ucho, język itd., które należą do głowy, są specjalnymi darami dla Kościoła. W ten sposób Pan ustanowił w Ciele różne członki. Wspomina o oku jako jednym z nich. Ze Słowa Bożego wynika lekcja, że ponieważ członkowie oka są błogosławieni przez Pana jasnością widzenia i sposobnością pomagania całemu Ciału, to w proporcji do tego lud Pański w danym czasie ma jasność zrozumienia Boskiej Prawdy.
—————
GDZIE ZNAJDUJE SIĘ ADAM?
DROGI BRACIE RUSSELL:
Minęły już ponad dwadzieścia trzy lata, odkąd Pan otworzył moje oczy, abym ujrzał piękno wielkiego Planu Zbawienia, a każdy rok przewyższał poprzedni pod względem oceny wartości Prawdy Bożej.
W tym czasie każde doświadczenie podkreślało fakt, że nasze zrozumienie Boskiego celu jest niepodważalnie poprawne. Piszę, aby opowiedzieć ci o krótkiej rozmowie pomiędzy jednym z Braci a pewnym panem, który odgrywa przodującą rolę w pracy Szkoły Niedzielnej w swojej okolicy, która dobrze ilustruje zagubienie tych, którzy podążają za wierzeniami ludzkimi zamiast za Słowem Bożym.
Dyskutowali o tym, gdzie znajdują się umarli, a wyznający takie nauki
::R5798 : strona 334::
twierdził, że w chwili śmierci każdy idzie albo do nieba rozkoszy, albo do piekła tortur, podczas gdy nasz Brat twierdził, że Biblia uczy, iż umarli są martwi aż do czasu przebudzenia przy wtórym przyjściu Chrystusa.
Brat W. powiedział: „Jak przypuszczasz, gdzie trafił Adam w chwili swojej śmierci?”.
Pan A. odpowiedział: „Adam nie popełnił żadnego haniebnego czynu, a nawet wtedy, kiedy został wypędzony z Ogrodu Eden, to tęsknił za Bogiem. Wierzę, że po śmierci poszedł do nieba”.
Brat odpowiedział: „Ale zastanów się, przecież Adam był tym, który wpędził całą pozostałą ludzkość w kłopoty przez swoje nieposłuszeństwo. Paweł mówi: »Przetoż tedy jako przez jednego upadek na wszystkich ludzi przyszła wina ku potępieniu«. To jednak według twojego poglądu oznacza to, że grzech Adama spowodował, że miliony ludzi weszło na drogę, która zakończy się wiecznymi torturami, a jednak Adam, ten, który pomógł ich tam posłać, pójdzie do nieba”.
Pan A. odpowiedział: „Czyli to nie prawda? Nigdy przedtem o tym tak nie pomyślałem. No tak, na pewno Adam nie mógł po czymś takim pójść do nieba. To, co powiedziałem, było błędne, rzeczywiście jednak Adam musiał pójść do piekła, gdy umarł”.
Brat W. powiedział: „Ale zobacz, w co to cię wikła. Przecież Adam zjadł tylko zakazany owoc, a wszyscy tak samo źle postąpili, jak on. Więc jeśli Bóg skazał Adama na tak straszną wieczność za tak małą rzecz, to jaką nadzieję może mieć reszta z nas?”.
Wtedy on odpowiedział: „No tak, no rzeczywiście, moja pierwsza odpowiedź była właściwa, Adam na pewno poszedł do nieba”.
Wtedy nasz Brat powiedział: „Jeśli to prawda, to jest to jeszcze większy absurd niż poprzedni. Gdyby Adam był posłuszny, zamieszkałby na zawsze w tym doskonałym raju, ogrodzie Eden, ale teraz, kiedy stał się nieposłuszny i musiał umrzeć, to w konsekwencji swego grzechu miał otrzymać coś o wiele lepszego, niż kiedykolwiek miałby, okazując posłuszeństwo”.
Nasz przyjaciel w swoim zakłopotaniu próbował się znowu poprawić, mówiąc: „Tak, to nie może być, bo przecież to byłoby nierozsądne. No tak, myślę, że naprawdę Adam musiał pójść do piekła”.
I znów nasz Brat powiedział: „Ale zobacz, do czego to prowadzi. Tysiące lat temu Adam zgrzeszył i umarł, podczas gdy dzisiaj umierają ludzie, którzy o wiele bardziej buntują się w swoich sercach, a jednak będą tysiące lat mniej męczyć się w piekle niż Adam, który w porównaniu z nimi popełnił tak mały grzech. Czy to jest sprawiedliwe?”.
Pan A. powiedział: „Wszystko mi pomieszałeś. Nie wiem, gdzie jestem i nie wiem też, gdzie jest Adam”.
Jak dobrze to pokazuje naszym sercom fakt, że podczas gdy Prawda jest „czysta jak kryształ”, błąd jest „czysty jak błoto”! Nie lubię używać tak dosadnego wyrażenia, jak to ostatnie, ale potrzeba takiego wyrażenia, aby opisać haniebny system takich nauk. Dzięki niech będą Panu, który wyciągnął nasze nogi z błota i postawił je na Skale!
Pozostaję, modląc się, aby Ojciec Niebieski nadal używał cię dla Swojej chwały, aż do końca twojego biegu,
W wielkiej chrześcijańskiej miłości B. H. BARTON.
====================
— 1 listopada 1915 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: