::R5793 : strona 326::
WŁAŚCIWE PODSTAWY ZASZCZYTU W KOŚCIELE
PYTANIE: W Ewangelii Mat. 20:27 czytamy: „A ktobykolwiek między wami chciał być pierwszym, niech będzie sługą waszym”. Czy właściwe jest pragnienie, aby być pierwszym wśród ludu Bożego, i czy mamy rozumieć, że stanowiska w Królestwie Niebieskim będą przydzielane wyłącznie na podstawie tego, ile służby wykonamy tutaj?
Odpowiedź: Pan wskazywał swoim uczniom na pewną słabość z ich strony – pragnienie, aby być największym, pragnienie, które jest powszechne w rodzinie ludzkiej, ma ducha ambicji. Kontekst mówi o tym, że wśród pogan są tacy, którzy panują nad innymi i mają innych, którzy im służą, ale nie miało tak być wśród uczniów Jezusa. Mieli być prowadzeni przez innego ducha. Naśladowcy Chrystusa nie powinni kierować się duchem dominacji, panowania nad innymi, ale duchem miłości, który stara się służyć innym, pomagać im, który jest gotów poświęcić własne interesy w służbie dla innych.
Na tej podstawie rozważamy dalej słowa tego tekstu. Wśród ludu Bożego znajdą się tacy, którzy będą stać na jego czele. Z konieczności tak jest w każdej firmie, zborze czy stowarzyszeniu, w którym ludzie nie mają równych talentów – gdzie niektórzy rodzą się z większymi talentami, a inni z mniejszymi. Ktoś musi być pierwszym. Absolutna równość nie jest możliwa.
Wskazane jest także, aby wśród świętych Bożych byli tacy, którzy będą przewodnikami Kościoła. Co zatem ma być normą, kto ma być pierwszy? Czy ma nim być ten, kto będzie gromił innych? Nie, to nie jest tym kryterium. Czy ma to być ten, kto będzie miał władczy wpływ i miłe słowa, kto będzie dominował tylko z powodu jakiegoś talentu, wyższego wykształcenia lub bogactwa – czegoś w tym rodzaju? Nie, to nie może być standardem. Co zatem będzie standardem dla tych, którzy zostaną uznani za głównych w Kościele?
NIE DĄŻĄ DO OSOBISTEJ CHWAŁY
Odpowiadamy: Powinniśmy szukać tych, którzy mają najwięcej ducha służby. Ten, kto świadczy najwięcej usług i przynosi Zgromadzeniu największe duchowe błogosławieństwo – ten, kto najbardziej stara się prawdziwie służyć – uznajcie go za swojego przywódcę. Chociaż słowa naszego Pana były skierowane do wszystkich Apostołów, a nie tylko do jednej osoby, to jednak odnoszą się one także do każdego osobiście. Do każdego z nas powinna dotrzeć myśl, że jeśli ktoś z nas ma ambicję służenia w jakimś szczególnym charakterze, nie powinien postępować jak ludzie światowi. Powinniśmy obrać odwrotną drogę i całkowicie zrezygnować z jakichkolwiek ludzkich zaszczytów. Powinniśmy zostawić to Bogu, aby zajął się tą sprawą w sposób, jaki uważa za najlepszy i zadowolić się tym, że jesteśmy sługami braci. Niech Pan zobaczy, jak bardzo jesteście gotowi służyć w jakikolwiek sposób.
Osoba bez żadnych pragnień nigdy do niczego nie dojdzie. Jeśli siejemy, orzemy czy cokolwiek innego robimy, musimy mieć ambicję i potrzebujemy motywacji, by robić to, co robimy, w sposób zadowalający. A zatem jeśli możemy służyć Prawdzie, powinniśmy starać się służyć jej w jak najlepszy sposób. W przeciwnym razie nie będziemy zdolnymi sługami Pana.
Mamy jednak odłożyć na bok wszelkie pragnienie, aby być pierwszym, gdy chodzi o ambicję osobistej chwały. Mamy starać się służyć Panu najlepiej, jak potrafimy. Jeśli pod pewnymi względami możecie służyć Panu lepiej niż ja i mogę się od was czegoś nauczyć, to dobrze. A jeśli potem będziecie mogli się czegoś ode mnie nauczyć, niech tak będzie. To prawda, my powinniśmy się wzorować na tym, co jest szczególnie godne pochwały i robić wszystko, co w naszej mocy, by wspierać
::R5793 : strona 327::
Dzieło Pana. Taka służba powinna być pobudzana przez miłość. Każda służba, która nie jest pobudzona miłością, jest nie do przyjęcia w oczach Pana.
POKORA PODSTAWOWYM WYMOGIEM
Apostoł Paweł powiedział, że ci, którzy pragną urzędu biskupa, dobrej rzeczy pragną. Jest to szlachetna służba. Urząd ten w czasach Apostolskich nie był wysokim, oficjalnym stanowiskiem, jak to ma miejsce w dzisiejszych systemach nominalnych kościołów. Biskup był wówczas pokornym sługą Kościoła, dbającym o dobro owiec. Każdy sługa Kościoła powinien starać się, aby być skutecznym opiekunem trzody Bożej, jak tylko jest w stanie. Wśród braci Starszych, pasterzy zgromadzenia, będą tacy, którzy mają różne wrodzone zdolności. Każdy powinien starać się wykorzystywać swoje talenty i możliwości w służbie dla Pana, braci i Prawdy.
Jaka szkoda, że niektórzy z Pańskiego ludu zapominają dzisiaj o wzorze, który Mistrz tutaj ustanawia. Wydaje się, że uważają oni, iż mają prawo do urzędu starszego, zamiast rozumieć, że powołanie na ten urząd odbywa się przez głosowanie Zboru, zgromadzenia ludu Bożego, i że ma być głosem Kościoła. Wierzymy, że postawą każdego z nas powinna być gotowość do przyjęcia głosu Zboru, Kościoła, bezwarunkowo. Jeśli ktoś stał się członkiem zgromadzenia i powierza swój los w ręce innych, to tym samym zaczyna podlegać regułom, które reprezentują kontrolującą większość, niezależnie od tego, czy jest to większość jednej osoby, czy większa liczba procentowa. Uczyniwszy to, powinniśmy starać się trwać w tej postawie, niezależnie od tego, czy zostaliśmy wybrani Starszym, czy też został wybrany ktoś inny.
Bardzo często zgromadzenie popełnia błąd, kiedy wybiera na Starszego brata, który nie ma odpowiednich kwalifikacji. Czasami prowadzi to do niezadowolenia pewnej części Zboru i odłączenia się niektórych z nich i utworzenia innego Zboru. Uważamy, że nie jest to mądry sposób postępowania. Uważamy, że jeśli zgromadzenie popełniło błąd, to Pan może go naprawić, aby wyszedł na dobre i dlatego ci, którzy się wyłączają, tracą pewne doświadczenia, które byłyby dla nich cenne.
Jednak nie zawsze mamy pewność, że to Zbór popełnił błąd. Skąd możemy wiedzieć, czy Pan w tej sprawie nie ma dla nas jakiejś lekcji? Jeśli prosiliśmy o Pańskie błogosławieństwo dla tego, kto ma być wybrany, powinniśmy trzymać się tego wyboru. Jeśli ktoś, kto nie został wybrany, ma zdolności do właściwego przedstawiania Prawdy i zna liczne miejsca, w których może być użyty i przydatny, to uważamy, że taki brat powinien skorzystać z nadarzających się okazji. Mógłby poświęcić swój czas i talent, pracując nad Rozwojem Zboru i nie czując ograniczenia w tej służbie, tylko dlatego, że nie został wybrany na Starszego. Powinien on szukać okazji, aby służyć. Dla brata, który nie został wybrany lub nie został ponownie wybrany, taka zmiana może oznaczać, że Pan wskazuje mu inny zakres służby, gdzie będzie użyteczny. Pańska opatrzność może prowadzić do szerszego wpływu i większej użyteczności dla niego.
Nie powinniśmy ulegać wpływom tego, co ludzie ze świata powiedzą lub pomyślą o nas. To jest nieistotne, nieistotne jest też, co pomyśli Kościół. Powinniśmy starać się być miłymi dla Pana. Nie powinniśmy cenić się zbyt wysoko, ale raczej innym pozwolić, aby nas ocenili. Rozumiemy, że stanowiska w Królestwie Niebieskim będą przyznawane w zależności od stopnia rozwoju owoców Ducha Świętego, a to oznacza miłość, która prowadzi do gorliwości w służbie Pańskiej.
WYBÓR STARSZYCH I DIAKONÓW
Otrzymaliśmy liczne pytania, z których wynika, że niektórzy bracia są zakłopotani, jak zastosować sugestie podane w Tomie VI dotyczące wyboru sług w Zborach.
Nie było naszym zamiarem, aby w tej sprawie ustalać niezmienne zasady. Biblia nie podaje żadnej i nikt inny nie ma prawa ustanawiać takiej zasady. Sugerowaliśmy, że gdy tylko jest to możliwe, wybór powinien być jednomyślny i jeśli siedemdziesiąt pięć procent lub większość Zboru nie opowie się za wyborem danego brata, byłoby raczej nierozsądne, aby przyjął on ten urząd – służbę. Nie mieliśmy na myśli, że mniejszość wynosząca dwadzieścia pięć lub trzydzieści procent powinna być zachęcana do blokowania działań Zboru i utrudniania wyborów.
Ściśle mówiąc, większość jednej osoby w Zborze decydowałaby o każdej sprawie, chyba że miłość nakłaniałaby do uwzględnienia uczuć innych osób. Jeśli na przykład Zbór liczyłby sto osób, pięćdziesiąt jeden miałoby prawo decydować o tym, kto powinien być sługą Kościoła, to pozostałe czterdzieści dziewięć osób powinno w cichości zgodzić się i uznać fakt, że stanowią jedynie mniejszość i lojalnie starać się wspierać wolę większości.
Tylko duch miłości i dobro wszystkich w Zborze sugeruje, że należy uzyskać więcej niż pięćdziesiąt jeden procent. Miłość powinna dążyć do jednomyślności w głosowaniu. Jak można to osiągnąć? Przedstawimy pewną sugestię.
Załóżmy, że w Zborze liczącym sto osób, sześciu starszych jest uznanych za niezbędnych do służby. A, B, C, D, E, F reprezentują pewnych kandydatów o większych lub mniejszych zdolnościach. A może otrzymać sto głosów, B dziewięćdziesiąt, C osiemdziesiąt, D siedemdziesiąt, E sześćdziesiąt, F pięćdziesiąt. Przyjmując rygorystyczny sposób wyboru od dziewięćdziesięciu procent, tylko dwóch zostałoby wybranych. Jednak uważamy, że cała szóstka mogłaby zostać jednomyślnie wybrana, jeśli dysponowałaby średnio dobrymi zdolnościami i gdyby nie znano niczego, co by uwłaczało ich moralnemu charakterowi.
::R5794 : strona 327::
Błędem jest sądzić, że normy ustanowione przez św. Pawła należy traktować dosłownie, ponieważ wtedy nikt nie spełniłby wszystkich wymagań. Apostoł opisał, jaki powinien być idealny Starszy. Każdy głosujący powinien mieć ten ideał przed oczami, gdy zastanawia się nad wolą Pana, ale Zbór nie może zostać bez Starszego, chyba że ma on poważne wady.
Podobnie nasz Pan wystawił nam doskonały przykład, gdy powiedział: „Bądźcież wy tedy doskonałymi, jako i Ojciec wasz, który jest w niebiesiech, doskonały jest” (Mat. 5:48). Któż jest doskonały w takim znaczeniu, w jakim jest Bóg? „[…] Nie masz sprawiedliwego ani jednego” (Rzym. 3:10). Mistrz wyraźnie miał na myśli, że nie powinniśmy oceniać siebie według niskiego standardu, lecz według doskonałego standardu, aby w ten sposób dążyć do najwspanialszych ideałów w naszym własnym życiu i charakterze oraz w odniesieniu do tych, którzy zostali wybrani na Starszych i wzory dla Stadka.
Zawsze powinniśmy pamiętać, że głosować mogą tylko ci, którzy są zupełnie poświęceni i okazali to przez zwykły symbol – zanurzenie w wodzie. Tych, którzy nie symbolizowali swojego poświęcenia, nie należy odrzucać jako braci, ale powinni być uważani za zbyt niedojrzałych, by wyrazić opinię w kwestii kwalifikacji do służby w Kościele i oczywiście sami nie byliby kwalifikowani do pełnienia służby.
O ŚLUBIE
Inne pytanie, które tu i ówdzie się pojawia, brzmi: Czy ktokolwiek powinien zostać wybrany na sługę
::R5794 : strona 328::
Kościoła, kto nie złożył specjalnego Ślubu, który tak wielu z nas uznało za bardzo pomocny i który został zalecony wszystkim?
Nie możemy uczynić tego prostego Ślubu próbą braterstwa, bo chociaż wierzymy, że Pan specjalnie ustanowił go w obecnym czasie i że do pewnego stopnia chce, aby służył jako probierz wśród poświęconych, to jednak Biblia nie upoważnia nas do uczynienia z niego kryterium braterstwa. Jest to raczej kwestia osądu, a nie Bożych wskazówek, podobnie jak niewłaściwe posługiwanie się przez kandydata językiem angielskim lub brak ogłady mogą być brane pod uwagę, chociaż nie są wymienione w Biblii wśród kwalifikacji do starszeństwa.
Wielką radość sprawiłaby nam wiadomość, że wszyscy drodzy Starsi i Diakoni spośród ludu Bożego na całym świecie mogliby jasno dostrzegać potrzebę tego Ślubu i jego harmonię ze Słowem Bożym oraz z naszym Ślubem poświęcenia, dla którego jest on jak niebieskie frędzle, czyli obramowanie i wykończenie szaty. Trudno wręcz zrozumieć, jak chrześcijański brat lub siostra, może mieć jakieś zastrzeżenia do tego Ślubu. Niektórym z nas wydaje się, że sugerowałoby to albo coś złego w intencjach serca, albo coś błędnego w sposobie rozumowania. Nie jesteśmy jednak kompetentni, by tak dokładnie osądzać. Mistrz powiedział: „Nie sądźcie”.
Uważamy, że przy wyborze Starszych lub Diakonów należy dawać pierwszeństwo tym, którzy złożyli Ślub i zgadzają się w tej kwestii. Niemniej, jednak jeśli bracia, którzy są kompetentni do prowadzenia Zborów, są akceptowalni pod każdym innym względem i nie są przeciwnikami Ślubu, mogą zostać wybrani. Szczególnie dotyczy to tych, którzy deklarują, że wypełniają wszystkie wymagania Ślubu najlepiej, jak potrafią, i jedynie odmawiają złożenia go z obawy, że mogłoby to im jakoś zaszkodzić, podczas gdy jednocześnie pomagają innym. Może nie rozumiemy dokładnie ich myśli i intencji, ale w takich przypadkach możemy pominąć to, czego nie rozumiemy lub nie doceniamy.
====================
— 1 listopada 1915 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: