::R5657 : strona 99::
WIDOKI ZE STRAŻNICY
INFORMACJE z Wielkiej Brytanii wskazują, że sytuacja w kraju jest pomyślna. Biznes, wspierany głównie przez zamówienia na sprzęt wojskowy dla rządu, budowę okrętów wojennych itp., kwitnie. Ulice wyglądają bardzo zwyczajnie z wyjątkiem tego, że kobiety noszą więcej czerni, co wskazuje na żałobę i widać więcej wojskowych mundurów.
Doniesienia prasowe, które informują o statkach, zatapianych przez niemieckie łodzie podwodne, mogą sprawiać wrażenie, że Wielka Brytania jest odcięta od komunikacji ze światem i że niewiele statków wpływa do jej portów i je opuszcza. Tak jednak nie jest, ponieważ w zeszłym miesiącu około trzech tysięcy statków wpłynęło do brytyjskich portów i wypłynęło z nich, podczas gdy jedynie cztery zostały uszkodzone przez niemieckie okręty podwodne. Dobra sytuacja gospodarcza i wzrost cen żywności prowadzą do kłopotów na rynku pracy, do strajków o skrócenie godzin pracy i lepsze płace. Stawiane żądania są spełniane bardzo powściągliwie. Płace brytyjskich mechaników są nadal znacznie poniżej poziomu amerykańskiego.
Warunki w Rosji, z wyjątkiem obszarów objętych wojną, według doniesień są dobre. Rząd, który przez lata kontrolował handel alkoholem, całkowicie go zakazał. Mówi się, że ma to doskonały wpływ na naród rosyjski, przyczyniając się do umysłowego oświecenia ludzi, a wraz z wojennym zapotrzebowaniem na siłę roboczą także do ich materialnego dobrobytu.
Ta część Francji, która znajduje się poza strefą działań wojennych, również wydaje się dość zamożna.
Według tego, co się powszechnie mówi, Niemcy nie są w tak złej sytuacji, jak można by przypuszczać na podstawie doniesień prasowych. Pomimo wojny, gospodarka kraju rozwija się z godną uwagi systematycznością. Jednak z powodu braku rynku zbytu dla swoich produktów, działania Niemiec koncentrują się głównie na zamówieniach rządowych, na produkcji sprzętu wojskowego i artykułów pierwszej potrzeby. Żywność, która pozostaje pod kontrolą rządu, jest ograniczana, ale mówi się, że wystarcza na całkowite zaspokojenie potrzeb ludności. Wszystkimi zapasami żywności gospodaruje się oszczędnie jak w przypadku oblężonego
::R5658 : strona 99::
miasta. Zegary przesunięto o godzinę do przodu, co sprzyja wcześniejszemu wstawaniu i wcześniejszemu udawaniu się na spoczynek, dzięki czemu oszczędza się naftę.
Ze strefy działań wojennych, które obejmują Belgię, północną Francję, zachodnią Rosję, wschodnie Niemcy oraz Karpaty i Bałkany, napływają doniesienia o wielkim bólu i cierpieniu. Te regiony straszliwie ucierpiały, spustoszone przez wojnę – wojna przetaczała się raz w jedną, raz w drugą stronę, jednak zawsze z przerażającą surowością, nie tylko wobec żołnierzy, ale także wobec mieszkańców tych regionów. Mówi się, że warunki w Serbii również są straszne.
Dardanele, kontrolowane przez Turcję, stanowią nowy obszar działań wojennych. Wielka Brytania od dawna wspiera rząd turecki i utrudnia Rosji uzyskanie dostępu drogą wodną zarówno do Morza Śródziemnego, jak i do reszty świata. Rosja już dawno, nawet wielkim kosztem, zniszczyłaby Turcję, ponieważ Konstantynopol byłby dla niej jednym z najważniejszych portów morskich na świecie. Obecnie Anglia i Francja muszą pomóc swojemu sojusznikowi, Rosji. Ponieważ same nie mogą wykorzystać Konstantynopola, zależy im, aby Rosja także go nie wykorzystała. Zaproponują, aby Dardanele pozostały wolną drogą wodną, podobnie jak Kanał Sueski i Kanał Panamski. Wątpliwe jest, czy zadowoli to Rosję, co w rezultacie może doprowadzić do kłótni pomiędzy aliantami. O ile kłótnia wydaje się nieunikniona, można stwierdzić, że Dardanele są nie do zdobycia, a Turcja może otrzymać zgodę na zachowanie ich dla siebie.
Tymczasem alianci szukają dalszej pomocy, aby całkowicie zablokować i zagłodzić Niemcy. W tym celu usilnie namawia się Włochy i Grecję, aby przyłączyły się do wojny, a zachętą ma być przekazanie Włochom w ramach ugody niektórych austriackich prowincji, a Grecja – aby powstrzymać Rosję – będzie mogła zająć dużą część terytorium Turcji. Samolubstwo, umiejętność rządzenia państwem, wzajemny strach i ambicja zdobycia władzy nad światem są zatem postrzegane jako główne zasady, którymi kieruje się świat w obecnej wojnie. Szwajcaria, Holandia i Skandynawia są w strachu i nie wiedzą, co robić. Interesy wielkich mocarstw mogą je zmusić, aby przystąpiły do wojny, mimo że za wszelką cenę starają się zachować neutralność.
WPŁYWY RELIGIJNE A WOJNA
Początkowo wpływ wojny na ludność Europy był przerażający. Strapieni ludzie byli skłonni stać się bardziej religijni. Wraz z nasilaniem się wojny ten duch strachu i szukania pomocy u Boga przemija, ustępując miejsca chłodniejszym uczuciom i większej pewności siebie. Wojna staje się interesem życia dla tych, którzy się w nią zaangażowali. Każdy z uwikłanych narodów ocenia sytuację z własnego punktu widzenia. Każdy z nich szczerze wierzy, że ma rację. Każdy ma odwagę, która wynika z jego przekonań i jest gotów za nie umrzeć.
Niemcy utrzymują, że alianci, zazdrośni o ich oszczędność, dobrobyt i solidność, od dawna
::R5658 : strona 100::
przygotowywali się do ich zmiażdżenia i unicestwienia. Twierdzą, że gdyby czekały, aż armia francuska zostanie zmobilizowana na ich zachodniej, a armia rosyjska na ich wschodniej granicy, byłoby za późno, aby Niemcy mogły się skutecznie obronić i dlatego musiały zacząć działać, a zrobiły to tak szybko dlatego, aby uderzyć najpierw we Francję, a następnie w Rosję, której armia jest dwukrotnie liczniejsza niż ich własna.
Niemcy czują szczególną urazę do Brytyjczyków, wierząc, że stoją oni za planami państw alianckich, których celem jest zniszczenie Niemiec. Cesarz niemiecki niewątpliwie jest szczery, myśląc, że on i jego ludzie są ustanowionymi przez Boga pośrednikami w szerzeniu ustroju, prawa, ekonomii i dobrobytu na całym świecie. Niemcy wierzą, że ich cel jest słuszny i że na pewno im się powiedzie. Otwarcie twierdzą, że gdyby jednak tak się nie stało, zupełnie zwątpią w istnienie Boga.
Również alianccy sojusznicy uważają, że Bóg jest z nimi. Ich zdaniem przygotowanie wielkiej armii przez Niemcy nie miało na celu obrony własnej i ochrony życia, lecz powodem było podjęcie agresywnej wojny z sąsiadami. Twierdzą, że Niemcy reprezentują militaryzm i że ich skuteczna dominacja wojskowa na całym świecie, dominacja siły, byłaby o wiele bardziej szkodliwa, niż dominacja oparta na sile marynarki wojennej. Bez względu na to, co przywódcy myślą i wiedzą o przyczynach wojny, i bez względu na ich wnioski, dotyczące tego, że musi się ona zakończyć zagładą Niemiec, opinia publiczna bez wątpienia wierzy, że cel aliantów jest pod każdym względem słuszny i z pewnością musi zyskać Boże uznanie i błogosławieństwo. Słyszymy, że Rosjanie są zadowoleni z tego, że służą Bogu i słuchają poleceń „Ojczulka”, cara. Są zadowoleni, że umierają. Mówią, że idą na front i na śmierć, jakby „wybierali się do Ameryki”. Innymi słowy, widząc przebłysk przyszłego życia i odrzucając doktrynę wiecznych tortur, dochodzą do wniosku, że umieranie jest jak wpłynięcie do niewidzialnego kraju.
Francuscy żołnierze traktują kwestię wojny tak beztrosko, jak to możliwe – tak jak ktoś, kto wybiera się na polowanie z wątpliwą szansą na powodzenie.
Wybitni generałowie tej wojny mówią otwarcie, że wojna dopiero się zaczyna; że zima przeszkodziła w operacjach i że jak tylko miną wiosenne roztopy, można spodziewać się najbardziej zaciekłych działań wojennych, jakie kiedykolwiek były znane światu.
Tymczasem Japonia traktuje obecny czas za dogodną okazję, aby zdobyć władzę nad żółtą rasą – zapanować nad Chinami. Jej sojusznicy oczywiście nie będą pochwalać takiego postępowania, ale Japonia dobrze wie, że nie mają siły, aby jej w tym przeszkodzić. Co do zastrzeżeń Stanów Zjednoczonych, nie będą one miały większego znaczenia, ponieważ odległość przez Pacyfik jest ogromna, a japońska flota wystarczająco potężna, by pokonać okręty wojenne, które Stany Zjednoczone mogłyby wysłać na wody Dalekiego Wschodu. Konflikt z flotą Stanów Zjednoczonych na wodach wschodnich, w którym zostałaby ona pokonana z powodu braku dostępu do paliwa i innych dostaw, rzeczywiście byłby dla Japonii powodem do dumy. Japonia znalazłaby się na czele „narodów chrześcijańskich”, a Filipiny stałyby się jej nagrodą. Alianccy sojusznicy prawdopodobnie byliby zadowoleni, widząc Stany Zjednoczone upokorzone i tak jak oni osłabione wpływem obecnej wojny. Niewątpliwie Niemcy byłyby również szczęśliwe, widząc Stany Zjednoczone zaangażowane w wojnę, ponieważ utrudniłoby to dalsze dostawy sprzętu wojskowego, przeznaczonego dla aliantów. Zważywszy na okoliczności, jeśli Stany Zjednoczone unikną uwikłania się w wojnę, będzie to cud, niemal wskazujący na Boski nadzór nad ich sprawami.
„LUDZIE BĘDĄ DRĘTWIEĆ ZE STRACHU”
W obecnej sytuacji Stany Zjednoczone, a w istocie wszystkie kraje Ameryki Północnej i Południowej, jak również cały świat, z wyjątkiem walczących narodów, doświadczają najbardziej niezwykłych warunków z powodu kryzysu finansowego, wywołanego tą wojną. Nie tylko Kanada, ale także Ameryka Środkowa i Południowa, Chiny, Australia i Indie były w przeszłości finansowane przez narody, które obecnie są w stanie wojny, a zwłaszcza przez Wielką Brytanię. Ich saldom bankowym i pożyczkom przeszkadza obecna wojna i konieczność wykorzystania przez walczące narody kapitału we własnym kraju. Stany Zjednoczone nie są wystarczająco silne finansowo, aby sprostać zaistniałym warunkom i dostarczać pieniądze pozostałej części świata, która wcześniej była zależna od Europy. Rzeczywiście amerykańskie akcje i obligacje, których wartość szacuje się na pięć miliardów dolarów, pomimo że zyskują na wartości, są przechowywane w Europie itp. W miarę eskalacji wojny i finansowych potrzeb Europejczyków można oczekiwać, że będą oni sprzedawać te amerykańskie papiery wartościowe na amerykańskich giełdach. Nie mamy pieniędzy na pokrycie naszych niewymagalnych zobowiązań. Już teraz nasze banki są przepełnione akcjami i obligacjami – niektórymi o wielkiej, niektórymi o średniej wartości, a niektórymi zupełnie bezwartościowymi. W konsekwencji złoto w Stanach Zjednoczonych prawdopodobnie podrożeje, tak jak już jest droższe w Kanadzie. Wszędzie wywoła to wielkie cierpienie, związane z likwidacją wymagalnych zobowiązań, obligacji, hipotek itp. Nic dziwnego, że finansiści są zdezorientowani – „Ludzie będą drętwieć ze strachu w oczekiwaniu tego, co przyjdzie na cały świat […]” – Łuk. 21:26 (UBG).
ŚWIATOWE DŁUGI, KTÓRE NIGDY NIE ZOSTANĄ SPŁACONE
The London Economist następująco w przybliżeniu szacuje – w milionach funtów szterlingów – zadłużenie walczących narodów na koniec lutego. Aby uzyskać przybliżone szacunki w dolarach, należy je pomnożyć przez pięć:
Utracony Dług Ogółem
(wyrażony w milionach) Stary Nowy Dochody Zadłużenie
L. L. L. L.
Wielka Brytania . . . . . 661 312 zero 973
Francja . . . . . . . . 1315 363 50 1728
Rosja . . . . . . . . . 890 520 50 1460
Niemcy . . . . . . . 240 520 50 810
Austro-Węgry . . . 490 363 50 903
Serbia . . . . . . . . . . . . 26 26 4 56
Belgia . . . . . . . . . . 148 26 zero 174
W artykule czytamy: „W przypadku pięciu głównych stron konfliktu, bierzemy pod uwagę dług narodowy przed wojną i dodajemy nasze szacunki wydatków wojennych, a także szacunki utraty przeciętnych dochodów, które oczywiście należy dodać do istniejącego długu. Liczby dla Serbii i Belgii są określone w przybliżeniu i mogą bardzo odbiegać od rzeczywistych. Obawiamy się, że liczby, dotyczące walczących stron mieszczą się w granicach normy. Zarówno stare, jak i nowe długi stanowią obciążenie dla przyszłego przemysłu Europy. Populacja, która straci duży procent swoich najlepszych pracowników, będzie musiała znaleźć kwoty znacznie większe niż kiedykolwiek wcześniej
::R5659 : strona 100::
na spłacenie rocznych odsetek. W przypadku niepowodzenia państwo będzie musiało przejść w ręce likwidatora, a do jego ruiny przyczynią się wielkie handlowe i finansowe instytucje. Wszyscy nawzajem mordujemy sobie nabywców, a każdy tydzień międzynarodowej wojny przyczynia się do niszczenia fortun obywateli. Pojawia się nawet poczucie, że im większy sukces, tym większy wstyd. Dług Cesarstwa Niemieckiego, podobnie jak ono samo, jest nowym tworem. Długi państwowe Prus, Bawarii, Saksonii itp. są, osobno i w całości,
::R5659 : strona 101::
znacznie większe. Austro-Węgry, ponownie, nie są wspólnotą, jak Francja. Przypuśćmy, że Niemcy lub Austria zostaną podzielone przez siłę zewnętrzną lub rozerwane przez rewolucję – co stanie się z ich długami narodowymi lub cesarskimi, albo z odszkodowaniami, które alianccy sojusznicy mogliby chcieć odzyskać? Im bardziej zagłębiamy się w finansową i polityczną przyszłość Europy po wojnie, tym ciemniejsze i bardziej ukryte wydają się jej problemy. Jest to jednak kolejny powód, dla którego niezależni ludzie z odpowiednią wiedzą, przenikliwi i dalekowzroczni, powinni zająć się ekonomią polityczną tej wojny. Nigdy dotąd nie było takiego zderzenia sił, nigdy nie było tak wielkiego zniszczenia w tak krótkim czasie. Ludzkiemu społeczeństwu nigdy nie było tak trudno ani nie było takiej potrzeby oszacowania klęski, policzenia kosztów, przewidzenia konsekwencji i ochrony przed nimi. Filantropi mają nadzieję, że porozumienie pokojowe przyniesie wielką międzynarodową redukcję armii i zbrojeń, co pozwoli narodom na spłatę nowego wojennego długu, a tym samym pozwoli uniknąć sądu upadłościowego. Bez wątpienia strach przed bankructwem będzie miał znaczenie, w przeciwnym bowiem razie można się spodziewać, że ugoda pokojowa mogłaby wywołać następną serię przygotowań do kolejnej serii wojen. Ale ci, którzy wiedzą, jakie siły naprawdę kontrolują dyplomację Europy, nie mają złudzeń. W perspektywie są krwawe rewolucje i zaciekłe wojny między siłą roboczą a kapitałem lub między masami a klasami rządzącymi kontynentalnej Europy”.
BADACZE BIBLII A PRZYSZŁOŚĆ
We wszystkich kontynentalnych armiach znajdują się nasi bracia, znani jako Badacze Pisma Świętego – nie zaciągnęli się do armii dobrowolnie, ale w wyniku poboru. Bez względu na to, jak bardzo sprzeciwiają się odbieraniu życia, poddani są władzy we wszystkim, co nie jest sprzeczne z sumieniem. Przed wojną radziliśmy braciom, aby w przypadku wybuchu wojny, jeśli zostaną powołani, poprosili, o ile to będzie możliwe, o powołanie do służby sanitarnej lub do oddziału zaopatrzenia, gdzie będą mogli skutecznie służyć rządowi; a gdyby otrzymali rozkaz pójścia na front, nie byliby zmuszeni strzelać, aby zabić. Mamy powody, by wierzyć, że te rady są stosowane i że w międzyczasie bracia wykorzystują okazje do głoszenia swoim towarzyszom w służbie wojskowej błogosławionego poselstwa o Królestwie Chrystusa, które wkrótce zostanie ustanowione dla błogosławienia wszystkich rodzin ziemi.
Zachęcamy braci do całkowitej neutralności wobec walczących, niezależnie od ich naturalnych skłonności, wynikających z urodzenia lub przynależności. Dla Badaczy Pisma Świętego żaden z walczących narodów nie ma całkowitej racji i żaden z nich nie ponosi wyłącznej winy. Starajmy się coraz bardziej przyjąć biblijny pogląd o wielkim Armagedonie, do którego wstęp właśnie przeżywamy. Jest on konsekwencją naszej cywilizacji, która rozwija się na gruncie samolubstwa. Widzimy owoce, które dojrzewały przez czterdzieści lat.
Nigdy nie powinniśmy zapominać, że gdyby narody były narodami chrześcijańskimi, jak uważało wielu z nas, okazałyby owoce Ducha – cichość, łagodność, cierpliwość, uprzejmość, miłość. Jak wielki to błąd! Chrześcijaństwo – Królestwo Chrystusa – nie zostało jeszcze ustanowione. Oczekuje na Pański czas i objawienie się Jego mocy i wielkiej chwały, okazanych w jego ustanowieniu. Obecne narody są królestwami tego świata, pobudzanymi samolubstwem i oszukanymi przez Szatana, „boga tego świata”.
Bitwa Armagedonu, do której prowadzi ta wojna, będzie wielkim pojedynkiem dobra i zła, i będzie oznaczać zupełne i wieczne zniszczenie zła oraz trwałe ustanowienie sprawiedliwego Królestwa Mesjasza, aby błogosławiło świat. Z pewnością z tej strony oceanu łatwiej jest to dostrzec, niż mogą to zrobić drodzy przyjaciele, którzy są bliżej wojny, bardziej narażeni na jej wpływ i oddziaływanie ich własnych, narodowych interesów. Jednak ważne jest, abyśmy wszyscy dobrze zapamiętali, że nie jest to wojna Kościoła, lecz wojna prowadzona przez świat przy użyciu cielesnej broni i że nasze współczucie jest wystarczająco wszechstronne, aby objąć wszystkich, którzy są zaangażowani w tę straszną walkę, tak jak nasza nadzieja jest, tak szeroka i głęboka, że obejmie wszystkich wspaniałymi błogosławieństwami, które nasz Mistrz i Jego Tysiącletnie Królestwo już wkrótce przyniosą światu.
Tymczasem inne niebezpieczeństwo czyha na poświęcony Pański lud: myślenie w podobny sposób jak świat – zaniedbywanie spraw Królestwa na rzecz teraźniejszego życia. Nasz Przeciwnik wciąż jest czujny. Jako dzieci Światłości, dzieci Dnia, żołnierze Krzyża my także musimy być czujni. Nigdy nie było lepszej okazji niż teraz, aby wysoko podnieść królewski sztandar naszego Odkupiciela. Więcej ludzi niż kiedykolwiek wcześniej ma uszy, skłonnych do słuchania i słyszy wyraźniej. Tysiące ludzi pragnie poselstwa, które mamy im do przekazania, a którego nie znajdą nigdzie indziej – Poselstwa Nadziei, Poselstwa, które wyjaśnia, że obecne panowanie zła oraz minione sześć tysięcy lat panowania grzechu i śmierci osiągnęły punkt kulminacyjny. Wyjaśnia, jak i dlaczego wielki Odkupiciel położy kres panowaniu zła, realizując pełne chwały plany naszego Niebiańskiego Ojca, które On przygotował przed założeniem świata.
SPRZEDAJCIE FILIPINY JAPONII
Dwa lata temu po powrocie z Orientu wysłaliśmy do Rządu list z pewną propozycją, a jego kopie do gazet, z których część go opublikowała. Poniżej treść listu: –
Brooklyn, 26 maja 1913 r.
Szanowny Wm. J. Bryan,
Sekretarz Stanu USA.
Szanowny Panie: – Zwracam się do Pana, a za Pana pośrednictwem do szanownego Prezydenta tego narodu i szanownych członków Kongresu w sprawie, która – moim zdaniem – ma pierwszorzędne znaczenie dla naszego narodu i świata. Wolałbym, aby ta forma komunikacji miała prywatny charakter, ale wierzę, że spełni on swoją funkcję znacznie lepiej, jeśli w kraju i za granicą będzie wiadomo, że pochodzi od obywatela tego kraju, sługi i ambasadora Chrystusa, niż gdyby ta sama propozycja miała pochodzić od jakiegoś urzędnika naszego Rządu lub polityka.
POKÓJ NA ŚWIECIE ZAGROŻONY
Rok temu odwiedziłem Japonię i zaobserwowałem panujące tam przeludnienie, a także dowiedziałem się, że jej populacja bardzo szybko rośnie, a jednocześnie każda stopa gruntów rolnych podlega „intensywnej” uprawie. Japończycy już wcześniej potrzebowali miejsca dla nadmiaru ludności, co doprowadziło do zajęcia Korei. Nie jest tajemnicą, że pragną zdobyć Wyspy Filipińskie i będą zadowoleni z jakiegoś rozsądnego pretekstu, aby je przejąć. Wielu Amerykanów o otwartym umyśle sugerowało, że skoro Stany Zjednoczone nie chcą nabywać kolonii w znaczeniu imperialnym, powinny oddać Wyspy Filipińskie Filipińczykom. Jedyną przeszkodą dla takiego rozwiązania jest fakt, że Filipińczycy nie są jeszcze wystarczająco rozwinięci cywilizacyjnie, aby właściwie sobą zarządzać. Ci, którzy są najlepiej zorientowani w sytuacji, nie mają najmniejszych wątpliwości, że gdyby Stany Zjednoczone wycofały się z Filipin, rząd japoński natychmiast przejąłby kontrolę i wkrótce Wyspy Filipińskie zostałyby opanowane przez Japończyków – co niewątpliwie wyszłoby Filipińczykom na dobre, ponieważ Japończycy są bardziej oszczędni, rozważni i energiczni niż Filipińczycy.
KILKA RADYKALNYCH PROPOZYCJI
Proponuję, aby Rząd Stanów Zjednoczonych spośród Wysp Filipińskich wybrał jedną, nadającą się na bazę marynarki wojennej
::R5659 : strona 102::
i zaoferował Japonii możliwość przejęcia Wysp Filipińskich za dokładnie taką samą cenę, jaką zapłaciłyby Stany Zjednoczone. To pozwoliłoby naszym sąsiadom z Dalekiego Wschodu uzyskać dokładnie to, czego chcą, za cenę nieporównanie niższą niż koszty wojny. Dodatkowo to uczyniłoby ich naszymi przyjaciółmi, a wszyscy Amerykanie z pewnością pragną ogólnoświatowej przyjaźni ze wszystkimi narodami. Radzę, aby ten krok został podjęty szybko, ponieważ w Japonii istnieje pewna „skrajnie nacjonalistyczna” partia, która dąży do przejęcia Filipin i która zawsze będzie gotowa wykorzystać takie drobiazgi jak Kalifornijskie Prawo o Cudzoziemcach, aby podżegać do nienawiści wobec Stanów Zjednoczonych i zmusić swój Rząd, wbrew jego ocenie sytuacji, do przejęcia Filipin.
Japończycy naturalnie pragną tych Wysp – czują, że ich potrzebują. Zdrowy rozsądek podpowiada im, że mogą je zająć, gdy tylko będą na to gotowi. Stany Zjednoczone nie będą mogły odzyskać Filipin, chyba że kosztem wielu ofiar i milionów dolarów – jeśli w ogóle.
Nasi japońscy przyjaciele, opromienieni zwycięstwem nad rosyjską marynarką wojenną, odważni i dumni, są świadomi swojej zdolności zdobycia Filipin i zapewne ich utrzymania, ale nie zdają sobie sprawy, że wojna z Ameryką byłaby zupełnie inna niż z Rosją – amerykańska duma i męstwo prędzej poświęciłyby tysiące
::R5660 : strona 102::
istnień ludzkich i tysiące milionów dolarów niż poddałyby się Japonii. Duma, odwaga, poczucie własnej wartości, pewność siebie po obu stronach są prawdziwymi zagrożeniami. Z pewnością mądrość powinna wskazać obu narodom, że w interesie pokoju należy, jeśli to możliwe, usunąć przyczynę konfliktu. Wierzę, że nie można znaleźć uczciwszej, sprawiedliwszej i bardziej honorowej metody rozstrzygnięcia tej sprawy niż ta, którą sugerujemy – sprzedaży wysp Japończykom po kosztach.
Japonia może dać Filipińczykom wspaniały Rząd – lepszy, jak sądzę, niż jakikolwiek inny naród pod słońcem, z wyjątkiem naszego Rządu. Nikt nie może odwiedzić Filipin, nie odczuwając dumy z tego, co Ameryka zrobiła dla tego narodu w tak bezinteresowny i szlachetny sposób; jak starszy brat wśród narodów pomaga młodszemu. W żadnym wypadku nie opowiadałbym się za oddaniem Filipin pod dominację jakiegoś barbarzyńskiego narodu. Japończycy nie są barbarzyńcami, lecz są narodem wysoce cywilizowanym.
Moje przemówienie w Waszyngtonie z 25 [maja] – „Pokój pożądany, wojna konieczna” – zostało najwyraźniej źle zrozumiane przez niektórych moich pokojowo nastawionych przyjaciół. Chociaż stwierdziłem, że narody nigdy nie były w stanie uniknąć wojny i że nigdy nie będą mogły uniknąć jej zupełnie, dopóki nie rozpocznie się Królestwa Mesjasza, to jednak wierzę, że wszyscy, którzy kochają pokój, powinni zjednoczyć swoje serca, głosy, pióra i wszelkie siły, aby usunąć niepotrzebne tarcia między narodami, z wyprzedzeniem robiąc to, co przyczyniłoby się do zaprowadzenia pokoju i wspierania go. Na przykład, gdyby posunięcie, które proponuję, zostało wstrzymane do czasu, aż Japończycy zaatakują Filipiny, byłoby już na nie za późno. Dumna Ameryka nigdy nie zgodziłaby się na propozycję sprzedaży pod przymusem, a i Japończycy prawdopodobnie nie byliby skłonni do zakupu. Z psychologicznego punktu widzenia wydaje się, że TERAZ jest ten właściwy moment i – jak wspomniano na początku – wydaje się, że najlepiej byłoby, gdyby te sugestie pochodziły od ambasadora Chrystusa, a nie od polityka jakiejś partii, aby nie naruszały niczyjej partyjnej wrażliwości. Cały nasz naród mógłby zatwierdzić, poprzeć i szybko wprowadzić w życie to działanie, propagujące pokój. Wzywam do poparcia go przez organizacje pokojowe i wszystkich, którzy wierzą, że wojna powinna być ostatecznością.
Z poważaniem,
Sługa Pana Jezusa Chrystusa,
(Podpisano) C. T. RUSSELL.
—————
ŻYDOWSKA EMIGRACJA DO PALESTYNY
Poniżej znajduje się streszczenie artykułu, który ukazał się 6 marca 1915 r. w Algemeen Handelsblad, wydawanym w Amsterdamie:
„W kręgach żydowskich uważa się, że kwestia żydowska jest bliska kryzysu. Polskę, jeden z krajów, które są najbardziej dotknięte obecną wojną, zamieszkują miliony żydowskich obywateli. Są to głównie rzemieślnicy i przedsiębiorcy, którzy wraz z wieloma innymi stracili praktycznie wszystko. Podczas gdy inni mają nadzieję na poprawę sytuacji po zakończeniu wojny, Żydzi nie widzą żadnych szans z powodu poważnego bojkotu Żydów przez Polaków. W prasie rosyjskiej i angielskiej jako należącej do sojusznika Rosji pojawiają się już artykuły, które wyrażają życzenie, aby po wojnie Żydzi zostali zmuszeni do emigracji z Polski.
„Odkąd Palestyna stała się częścią terytorium wojennego, sprzeciw wobec syjonizmu w świecie żydowskim zanika, a wszyscy wydają się kierować większą miłością do palestyńskiej ziemi. Warunki w Palestynie nie są takie, jak można by sądzić z wiadomości, pochodzących głównie z angielskich źródeł. Turcy są bardziej przychylni Żydom niż mieszkańcom innych narodów. Miejscowy urzędnik otrzymał ostrą reprymendę z Konstantynopola, gdy próbował przeszkodzić syjonistom. Przedstawiciele Niemiec, Włoch, a zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, znacznie się przyczynili do tego, aby wzbudzić w Turkach życzliwość wobec Żydów. 17 grudnia urzędnicy z Jaffy zlecili przewiezienie 600 rosyjskich Żydów do Egiptu, ale tego samego dnia przedstawiciel Stanów Zjednoczonych, pan Morgenthau, wywarł nacisk na Konstantynopol, co spowodowało wstrzymanie transportu Żydów, obywateli krajów prowadzących wojnę z Turcją; teraz wolno im pozostać, choć znajdują się pod obserwacją miejscowych władz. Wygląda na to, że nawet Anglo-Palestyńska Spółka w Jaffie, Bank Syjonistyczny, będzie mogła kontynuować swoją działalność. Z ekonomicznego punktu widzenia Palestyna cierpi. Chociaż modelowe gospodarstwa rolne i przedsiębiorstwa zalesiania nadal działają normalnie, to indywidualni właściciele gajów pomarańczowych i winnic cierpią z powodu wstrzymania handlu w eksporcie. Oprócz tego praktycznie zaprzestano importu, co powoduje bezrobocie, ale ci, którzy są dobrze poinformowani, patrzą z nadzieją w przyszłość, chociaż obecnie potrzebne są pieniądze.
„W stosunkowo krótkim czasie Ameryka przyjęła milion Żydów z innych krajów. Przedstawiciel Morgenthau pomaga członkom swojego narodu w Palestynie w zrozumieniu polityki Rządu Stanów Zjednoczonych.
„Całe zainteresowanie, przejawiane obecnie przez wybitnych żydowskich finansistów amerykańskich, jest w znacznej mierze egoistyczne, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w całej Europie Zachodniej. Nagła masowa emigracja polskich i rosyjskich Żydów poważnie zakłóciłaby strukturę ekonomiczną w tych krajach. Żydzi i nie-Żydzi są zaniepokojeni możliwą katastrofą, spowodowaną emigracją dużej liczby Żydów z Polski i Rosji. W kręgach żydowskich prowadzone są poważne przygotowania do zorganizowania emigracji. Przez kilka lat pragnęli tego tylko nieliczni, lecz teraz, gdy uświadamiają sobie niebezpieczeństwo utraty dobrze ugruntowanej pozycji, staje się to pragnieniem większości wpływowych Żydów, a osiągnięcie zgody w tej kwestii jest bardzo bliskie. Uregulowanie przebiegu emigracji prawdopodobnie obejmie przekierowanie i tak już nadmiernej populacji Żydów w Nowym Jorku.
„Syjoniści w Holandii pracują z całych sił, aby zebrać fundusz palestyński – kroplę w morzu potrzeb, lecz amerykańscy Żydzi również pracują w tym zakresie i jest nadzieja, że rozumiejąc konieczność i pilność tej pracy, przyłączą się do niej także i ci Żydzi, którzy nie są nacjonalistami”.
====================
— 1 kwietnia 1915 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: