::R5261 : strona 188::
Mojżesz wezwany do służby
— 20 LIPCA — 2 MOJ. 3:1-14 —
„Błogosławieni czystego serca; albowiem oni Boga oglądają” – Mat. 5:8
MOJŻESZ miał czterdzieści lat, gdy zniechęcony uciekł przed Faraonem. Miał on osiemdziesiąt lat, kiedy Bóg powołał go na wodza Izraela. Pierwsze czterdzieści lat jego życia były zwykłą szkołą, kolejne czterdzieści lat było specjalnym szkoleniem w pokorze. Był on teraz gotowy do służby, dokładnie w czasie, kiedy Bóg chciał go użyć. Ten, który był przedtem gotów przewodzić zastępom Izraela bez specjalnego Boskiego pełnomocnictwa i upoważnienia, i wtedy był tak bardzo zniechęcony, teraz był tak nieufny wobec samego siebie, że nawet gdy został wezwany przez Pana, przepraszał, wymawiając się swoją nieudolnością, itd. On nie zdawał sobie sprawy z tego, że właśnie wtedy był zdolny.
Podobnie jest dzisiaj z niektórymi dziećmi Bożymi. One niewiele zdają sobie sprawę z wagi lekcji pokory – uległości – zdolności do uczenia się. Ten, kto uczy się tej lekcji, otrzymuje najważniejsze przygotowanie do Boskiej służby. „[…] Bóg się pysznym sprzeciwia, ale pokornym łaskę daje” – cichym, dającym się pouczyć, uległym. Apostoł, kierując się tą zasadą, zachęca Kościół, mówiąc: „Uniżajcie się tedy pod mocną ręką Bożą […]” – poddajcie się wszystkiemu, co w doświadczeniach życiowych przyniesie wam Boża opatrzność – „[…] aby was wywyższył czasu swego” – po tym, jak przygotuje was do wywyższenia i do służby, której od was oczekuje – 1 Piotra 5:6.
Mojżesz pasł stada Jetro i być może zastanawiał się, jak dobrze stało się, że czterdzieści lat wcześniej nie udało się mu nakłonić swoich braci do ucieczki z Egiptu. On widział teraz, w świetle dojrzałych lat, jakie herkulesowe zadanie miałby jako och przywódca! Z upływem lat dostrzegał niebezpieczeństwa i trudności związane z podróżą przez pustynię. On mógł lepiej zrozumieć trudności, jakie napotkałby jego lud przy próbie przejęcia ziemi Kanaan – na jaki opór napotkaliby ze strony mieszkańców tego kraju, którzy byli bardziej doświadczeni w walce, itd. Całkiem możliwe, że on filozofował na temat szaleństwa ludzkich ambicji i doszedł do wniosku, że ludzie, którzy nie byli gotowi na wyzwolenie, byli mądrzejsi od niego, pozostając w niewoli.
PŁONĄCY KRZEW
Tak rozmyślając, podczas gdy jego stada pasły się na zboczu góry, Mojżesz dostrzegł coś niezwykłego. Krzew płonął, ale nie spłonął. Im dłużej patrzył, tym bardziej był zaciekawiony, aż postanowił zbadać to zjawisko. Podszedł do tego krzewu. Stąd dobiegł głos, który oznajmił, że ten fenomen jest przejawem obecności i mocy Bożej. Mojżesz usłuchał polecenia, aby zdjął swoje sandały, ponieważ była to ziemia święta ze względu na obecność Anioła Pańskiego. Mojżesz zakrył swoją twarz z szacunkiem, słuchając Boskiego poselstwa.
Boże poselstwo ukazało umysłowi Mojżesza podstawę dla jego nadziei i nadziei Izraelitów. Stwierdzenie: „[…] Jam jest Bóg ojca twego, Bóg Abrahamów, Bóg Izaaków, i Bóg Jakóbów […]”, dało temu wyuczonemu mężowi jasne zrozumienie tego, co oznaczało do doświadczenie. W ten sposób Bóg przypomniał mu o szczególnym Przymierzu, które On zawarł z Abrahamem, odnowił z Izaakowi, i potwierdził Jakubowi jako przymierze wieczne. W ten sposób Mojżesz został zapewniony, że Bóg nie zapomniał o dobrych rzeczach, które obiecał. W ten sposób musiały zostać przywrócone jego wiara i nadzieja. On dowiedział się, że nadszedł Boży czas na wybawienie Izraelitów i dotarcie do Ziemi Obiecanej – Kanaanu, ziemi opływającej mlekiem i miodem – to znaczy ziemi bardzo bogatej, bardzo urodzajnej.
Jeśli w ciągu tych czterdziestu lat, a być może wcześniej, Mojżesz wielokrotnie zastanawiał się, czy Bóg naprawdę troszczy się o Izraelitów i dlaczego dozwolił, by byli uciskani przez Egipcjan, to teraz miał własne Boże zapewnienie, że On wie o tym i że On z troską, z napomnieniem, z jakiegoś dobrego powodu czekał przez te wszystkie lata i wstrzymywał pomoc, którą był w stanie udzielić w którejkolwiek chwili, lecz On miał cel w tym
::R5262 : strona 189::
wstrzymywaniu. Pańskie wyjaśnienie tej sprawy zakończyło się zaproszeniem Mojżesza, aby teraz był Jego sługą, posłańcem i rzecznikiem przed Faraonem, wzywając go do wyzwolenia pojmanych Izraelitów.
„OTO BĘDĘ Z TOBĄ”
Wówczas Mojżesz, który czterdzieści lat wcześniej był pełen pewności siebie i odwagi, i gotów przewodzić Izraelitom, ale teraz brakowało mu pewności siebie, i odpowiedział Panu: „[…] Któżem ja, abym szedł do Faraona, a wywiódł syny Izraelskie z Egiptu?” Oznaczało to: Panie, z pewnością wiesz, że zawiodłem; ze wszystkimi zaletami edukacyjnymi, jakie miałem, nie nadaje się do niczego lepszego jak tylko do bycia pasterzem owiec; Panie, z pewnością musi być ktoś znacznie bardziej ode mnie kompetentny do przywództwa nad Izraelem, bo inaczej obawiam się, że mój lud nigdy nie wyjdzie z Egiptu.
Bożą odpowiedzią było: „Oto będę z tobą.” Ja nie oczekuję, że zrobisz to sam. Zdaję sobie sprawę, że jest to wielkie zadanie, potężne dzieło, ale „Oto będę z tobą.” Chcąc tę sprawę wzmocnić, Pan oświadczył nie tylko, że Mojżesz powinien wyprowadzić lud, ale że oni powinni przyjść na tę samą górę, do „góry Bożej” – i tam oddać Mu cześć.
Mojżesz, pamiętając swoją poprzednią porażkę, był ostrożny. Zapytał, jaką odpowiedź powinien udzielić Izraelitom, gdyby powiedział im, że tym razem Bóg go posłał, a oni zapytaliby go: Kto? Który Bóg? Jak On ma na imię? Boska odpowiedź brzmiała, że imię Boga to: „[…] BĘDĘ KTÓRY BĘDĘ […]” (według KJV: „Jestem, który Jestem” – przyp. tłum.) – samoegzystujący Jeden. Ale Mojżesz stał się tak nieufny wobec samego siebie, że wciąż nie mógł myśleć o podjęciu się tego wielkiego dzieła. On przekonywał, że Egipcjanie nie pozwolą ludziom odejść. On był coraz bardziej przekonany, że ich zamiarem było zatrzymanie Izraelitów jako swoich niewolników. Inną trudnością było to, że sami Izraelici nie zechcą uwierzyć, że Bóg naprawdę ukazał się Mojżeszowi.
Odpowiadając na te sprzeciwy, Pan dał Mojżeszowi pewne znaki, przekonując go, że on rozmawia z Wszechmocnym, i zapewnił go, że te same znaki będą przekonujące dla Izraelitów i Egipcjan.
POWOLNY W MOWIE I NIEKOMPETENTNY
Mojżesz był tak pokorny, że chociaż w pełni wierzył Panu i ufał Jego mocy, to nie mógł zrozumieć, że właśnie z Boską pomocą odniesie sukces. Mniemał, że Bożą myślą musi być, że ktoś inny mógłby zostać znaleziony do tak ważnego dzieła. Mojżesz oświadczył: „[…] nie jestem ja mężem wymownym […] bom ciężkich ust i ciężkiego języka”. Co więcej, on nie miał żadnego doświadczenia jako sługa lub prorok Pana. Z pewnością musi być tak, że Pan jedynie próbował go przekonać, sprawdzając czy będzie na tyle pochopny, aby podjąć się takiej sprawy, ale tak naprawdę zamierzał użyć kogoś innego. Lecz nie! Pańską odpowiedzią było: „[…] Ja będę z usty twojemi, i nauczę cię, co byś miał mówić” – 2 Moj. 4:10,12.
Podobnie dzisiaj, prawdziwy Pański lud Wieku Ewangelii jest spłodzony z ducha, i dzięki temu wszyscy są upoważnieni i wykwalifikowani do bycia ambasadorami Boga, do głoszenia Prawdy w miłości, w imieniu Boga i jako słudzy Pana Jezusa Chrystusa. Jednak niektórym z nas czasami wydaje się niemożliwe uświadomienie sobie, jak wielkim zaszczytem obdarzył nas Bóg, zapraszając nas, byśmy byli Jego przedstawicielami i rzecznikami w głoszeniu Jego Poselstwa światu lub braciom w Kościele. A potem, gdy są już przekonani, że Pan będzie z nami, niektórym grozi nadmierna popędliwość i swawolność w tej sprawie. Chociaż tacy nie potrzebują zachęty, to niewątpliwie ci, którzy podobnie jak Mojżesz potrzebują zachęty, są mniej narażeni na szkody z powodu wielkiego zaszczytu, jaki jest przywiązany do służby Bogu w jakimkolwiek charakterze.
Tym pokornym teraz, podobnie jak dawniej Mojżeszowi, Bóg oświadcza: „[…] Ja będę z usty twojemi, i nauczę cię, co byś miał mówić”. Ponieważ jedna lekcja polega na tym, aby nie mieć zaufania do siebie, czy wysokiej oceny samego siebie lub przekonania o własnej sile, to drugą ważną lekcją jest to, że powinniśmy mieć pełne zaufanie, absolutne zaufanie w Bogu. Dopiero po tej lekcji, ktokolwiek będzie mógł tak naprawdę nadawać się do tego, aby być Bożym rzecznikiem. W przypadku Mojżesza, pokora, brak pewności siebie, skromność, tak bardzo ujawniły się w nim podczas czterdziestoletniego uczenia w tym kierunku, że om modlił się do Pana, aby ktoś inny został użyty, aby ktoś inny został tym rzecznikiem. Bóg wysłuchał jego prośby i zgodził się, aby swego brata Aarona miał jako towarzysza i rzecznika, gdy będzie szedł przed Faraona, aby żądać w imieniu Pana.
Niemniej jednak Aaron nie był osobą kompetentną do tak wielkiego dzieła. On nie miał takiego samego wykształcenia, jakim cieszył się Mojżesz. Dlatego Bóg postanowił, że Mojżesz będzie bogiem, czyli władcą swego brata Aarona, a ten ostatni będzie jego sługą lub rzecznikiem, mówiąc tylko w sposób autoryzowany przez pokornego i skromnego Mojżesza, na którym, z powodu jego pokory, Bóg położył odpowiedzialność.
Wszystko w Piśmie Świętym wskazuje nam na fakt, że pokora jest cechą najbardziej istotną dla całego Pańskiego ludu, który chciałby być użyty przez Pana w jakiejkolwiek ważnej lub specjalnej pracy dla Niego. Możemy być pewni, że jeśli naśladowcy Pana będą stale o tym pamiętać i uporczywie odpowiednio kształtować swoje postępowanie, to oni będą używani coraz więcej. Każda służba dla Pana jest zaszczytem; ale im więcej będziemy mogli służyć, tym większe będzie nasze błogosławieństwo w obecnym życiu i tym większa będzie również nasza nagroda w życiu przyszłym. Dlatego, jak mówi Apostoł, uniżajmy się pod mocną ręką Bożą, aby nas wywyższył czasu Swego.
====================
— 15 czerwca 1913 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: