::R5230 : strona 134::
Pomazanie „stóp” Chrystusa
„Ona, co mogła, to uczyniła” – Mar. 14:8
Trudno wyobrazić sobie, aby Mistrz mógł obdarzyć któregokolwiek ze Swych naśladowców większą pochwałą. Toteż powyższe wyrażenie Jezusa powinno być szczególną pociechą, zwłaszcza dla sióstr w Kościele. Nie mają one wszystkich możliwości służenia Prawdzie, które mają bracia. Istnieją pewne ograniczenia związane z płcią i oczywiście dotyczyły one także Marii. Nie miała przywileju chodzenia z Jezusem i słuchania wszystkich Jego nauk oraz współdziałania z Nim w ten sposób. Nie mogła też być jedną z siedemdziesięciu rozesłanych, by czynili wielkie dzieła, głosząc o Królestwie.
Jednak Maria, niezniechęcona tymi ograniczeniami, uważała pilnie, aby wykorzystać wszystkie możliwości, jakie miała. Ona i jej rodzina byli bliskimi przyjaciółmi Jezusa. Nie wiemy jak długo trwała ta przyjaźń, ale wiemy, że Jezus często gościł w ich domu, a Pismo Święte oświadcza, że „Jezus umiłował Martę i siostrę jej, i Łazarza” – Jan 11:5.
Gdy Łazarz zachorował, siostry posłały do Niego słowo: „Panie! oto ten, którego miłujesz, choruje”. One okazały swoją wiarę i poddanie względem odpowiedzi jaka mogła nadejść – niezależnie od tego, czy prześle im On słowo, pobłogosławioną chustkę lub coś innego. One czuły, że jako szczególny przyjaciel rodziny, zatroszczy się o nich.
Musiało to być wielką próbą ich wiary, gdy Jezus pozostał w oddaleniu w czasie śmierci i pogrzebu Łazarza. Czwartego dnia po tym wydarzeniu Jezus przyszedł do Betanii – za późno, by mógł coś uczynić. Przypominamy sobie, że Maria, która siadała u stóp Jezusa, aby słuchać Jego nauk, była tak przytłoczona tym, że On nie udzielił żadnej pomocy w sprawie jej brata, iż nie miała nawet ochoty widzieć się z Panem. Nie chciała go uhonorować. Toteż gdy usłyszała, że Jezus nadchodzi, pozostała w domu i nie wyszła, by Go powitać. Nie ulega wątpliwości, że po wskrzeszeniu Łazarza przez Jezusa, jej wiara, miłość i gorliwość ożyły i powiększyły się. Jej wiara została poddana surowej próbie i ostatecznie zatryumfowała.
Gdy Jezus przyszedł do Jerozolimy przed ukrzyżowaniem, jak zwykle wstąpił do ich domu. Przy tej okazji Łazarz, Marta i Maria urządzili dużą ucztę, na której obecni byli także niektórzy Faryzeusze z miasta Jerozolimy. Po tej uczcie Jezus wjechał do Jerozolimy na oślęciu i był obwołany królem przez mnóstwo uczniów. Wyglądało to tak, jakby okoliczności były bardzo sprzyjające i jakby wkrótce lud miał przyjąć Go za króla – Łuk. 19:37-40.
Wcześniej niektórzy się dziwili, a inni trwali w wierze. Ci drudzy myśleli, że chwila wywyższenia Jezusa nadeszła, a jednocześnie byli pewni, że oznacza to także ich własne wywyższenie. Gdy On wszedł do Jerozolimy, wypędził przekupniów ze świątyni i wszystko zdawało się układać pomyślnie. Później, niektórzy nauczeni w Piśmie i Faryzeusze starali się wykazać fałszywość Jego nauczania, lecz wszyscy oni zostali zmuszeni do ucieczki w taki sposób, że obawiali się nawet zadawać Mu pytania, bo czyniąc to tylko pogarszali swoją sytuację – Łuk. 20:40.
WYNAJDYWANIE WAD WROGIEM MIŁOŚCI
Pospolity lud sprzyjał Jezusowi, lecz wodzowie byli bardzo niezadowoleni. Mówili: „Rzymianie będą nas źle traktować i nie dadzą nam wolności, jeśli pozwolimy, by to trwało. Sprowadzi to na nas wszystkich niełaskę”. Dlatego najwyższy kapłan powiedział: „Nam jest pożyteczno, żeby jeden człowiek umarł za lud, a żeby wszystek ten naród nie zginął” (Jan 11:50). To postanowienie miało pozostać w utajeniu. Dlatego najwyższy kapłan i wodzowie działali potajemnie.
Tuż przed dniem ukrzyżowaniem, Jezus był znowu w domu Łazarza, Marty i Marii. To przy tej okazji Maria wykorzystała szansę rozbicia słoika z maścią i wylania jej na głowę Jezusa. Maść ta nie była olejem, taką maścią, jaką obecnie używamy, ale bardzo kosztownymi perfumami. Alabastrowym słoikiem, w którym była ona przechowywana, był prawdopodobnie mały flakon.
Maria stłukła flakonik, prawdopodobnie przełamała pieczęć i odkorkowała go, by móc wylać jego zawartość. W ten sposób okazała swoją wysoką ocenę tego, że On gości w ich domu. Dla Marii, Pan nie był tylko wielkim człowiekiem. Dla niej był kimś więcej, był Mesjaszem. Na ile to rozumiała, kochała Go i czciła jako swego Pana. Wykorzystała więc tę okazję, aby przez wylanie na Niego kosztownych perfum zamanifestować swoje oddanie.
Jeden z uczniów, Judasz, zgromił Marię, mówiąc: „To karygodne marnotrawstwo pieniędzy. Ta maść była cenna”. Wtedy takie perfumy były znacznie droższe niż obecnie. W procesie syntetycznym możemy teraz wyprodukować niemal każdy zapach bez użycia choćby jednego kwiatu. Proces stosowany w dawnych czasach sprawiał, że perfumy były znacznie droższe.
Judasz ganił Marię, ale Jezus zatrzymał go mówiąc: „Zaniechajcie jej, przeczże się jej przykrzycie? Dobryć uczynek uczyniła przeciwko mnie (…) Ona, co mogła, to uczyniła”. Ona okazała swoją miłość i oddanie. Ona nie chodziła za mną tak jak wy, uczniowie, to robiliście. Była ograniczona swoją płcią. Ale tę jedną rzecz mogła uczynić i uczyniła. Ja doceniam ten uczynek. Ona pomazała mnie na mój pogrzeb – Mar. 14:6, 8.
UZNANIE MISTRZA
Możemy przypuszczać, że słowa Jezusa: „Ona poprzedziła, aby ciało moje pomazała ku pogrzebowi”, musiały się zdawać bardzo dziwne. Uczniowie myśleli, że On nie umrze. Byli oni jednak tak przyzwyczajeni do osobliwych wypowiedzi Jezusa, że gdyby mieli się o nie sprzeczać, to odprowadziłoby to ich od Niego. Przy pewnej okazji On rzekł: „Jeśli nie będziecie jedli ciała Syna człowieczego, i pili krwi jego, nie macie żywota w sobie” (Jan 6:53). Te słowa bardzo ich zakłopotały. Gdy mówił, że ma zostać ukrzyżowany, pomyśleli sobie: Jak On może mówić rzeczy niezgodne z prawdą? Wtedy Św. Piotr powiedział: „Zmiłuj się sam nad sobą, Panie! nie przyjdzie to na cię”, a Jezus go zganił – Mat. 16:22, 23.
Te słowa i czyny przypomniały im się w przyszłych dniach, a dzięki temu ich wiara, nadzieja i ufność znacznie wzrosły i stały się cenniejsze. Również i nasza wiara została w ten sposób wzmocniona.
Stosując do nas samych słowa Jezusa wypowiedziane do Marii, widzimy, że nikt nie może zyskać większego uznania z ust Mistrza, niż zyskała Maria w pochwale za swój czyn. Jej znaczenie było najwyraźniej takie: więcej ona nie mogła uczynić – zrobiła wszystko co mogła. W słowach tych mieści się zachęta dla nas wszystkich. Nawet jeśli krytykują nas bracia, ale jesteśmy pewni, że w sercu pozostajemy wierni Panu, to możemy być pewni, że i o nas wyrazi się On z sympatią: „to co oni mogą czynić nie jest niczym wielkim, lecz czynią wszystko co mogą”. Ojciec Niebieski spoglądając na nas z wysokości musi widzieć, że czynimy bardzo mało. Jest to jednak dla nas pocieszające, że wiemy, iż Ojciec Niebieski z przyjemnością patrzy na nas i widzi, jak staramy się czynić to, co tylko możemy.
Tekst nasz powinien być szczególną zachętą dla sióstr. Mają one szczególne możliwości służenia Ciału Chrystusowemu w bardziej prywatny sposób. Nie znaczy to, że bracia nie mają służyć Ciału Chrystusowemu, jedni drugim nogi umywać itd., ale wskazuje to szczególnie na przywilej sióstr –pomazywanie Głowy i nóg.
ANTYTYPICZNE PERFUMY NA ANTYTYPICZNE NOGI
My, żyjący dzisiaj, jesteśmy w bardzo szczególnym znaczeniu członkami nóg. To wyrażenie dotyczy szczególnie tych żyjących obecnie – ostatnich członków Ciała Chrystusowego, Kościoła. Wyrażenie “pomazanie nóg” zdaje się zwracać uwagę na fakt, że jakakolwiek usługa wyświadczona któremukolwiek członkowi Ciała Chrystusowego będzie uważana za usługę wyświadczoną Jemu samemu. O tych, którzy w taki sposób będą Mu służyć On powie, że oni uczynili, co mogli.
Postępowanie Marii w tej sprawie i jej wielka pokora są w zdumiewającej sprzeczności z zachowaniem Apostołów następnego dnia. Gdy zgromadzili się na Wieczerzę Wielkanocy, czuli, że są tak ważni, iż nie byli skłonni do wzajemnego usługiwania sobie. Spodziewali się być królami na Tronie. Dlatego nie tylko nie mieli zamiaru umyć nóg jedni drugim, ale nawet Mistrzowi. Wtedy Mistrz umył im nogi, dając im przykład.
Teraz jest czas, w którym możemy szanować jedni drugich, służyć sobie wzajemnie i nawzajem wzmacniać swoje serca. Perfumy pięknie przedstawiają miłość i oddanie. Ilustrują sposób, w jaki możemy wylewać je perfumy jedni na drugich przez uprzejme mówienie do siebie i wzajemne szukanie w sobie tego co najlepsze. „Bądźcież tedy naśladowcami Bożymi, jako dzieci miłe; A chodźcie w miłości, jako i Chrystus umiłował nas i wydał samego siebie na ofiarę i na zabicie Bogu ku wdzięcznej wonności” – Efez. 5:1, 2.
———–
— 1 maja 1913 —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: