::R4691 : strona 310::
„Stróżu, co się stało w nocy?”
Z czasopisma „The Life of Faith”
„Stróżu! co się stało w nocy? Stróżu! co się stało w nocy? Rzekł stróż: Przyszedł poranek, także i noc” – Iz. 21:11.
W XIX wieku nastąpił najbardziej, być może, zdumiewający postęp, jakiego kiedykolwiek doświadczył Kościół Chrystusowy. Nieco ponad sto lat temu nie było żadnego towarzystwa biblijnego. Dziś same tylko trzy anglosaskie towarzystwa biblijne rozpowszechniają rocznie ponad dziesięć milionów egzemplarzy Pisma Świętego w blisko pięciuset językach świata. Czy ktoś umie sobie wyobrazić, jak potężny jest duchowy wpływ tej rzeki prawdy rozlewającej się wśród całej ludzkości? Nieco ponad sto lat temu stowarzyszenia misyjne – poza jezuitami i braćmi morawskimi – były praktycznie nieznane. W 1909 roku działało zaś 19 875 misjonarzy rozproszonych, jako żywe listy Chrystusa, po całym pogańskim świecie. Trudno powiedzieć, jaka była liczebność Kościoła Bożego wraz z nastaniem naszego stulecia, ale współcześnie obliczono, że ilość członków ewangelickiej wspólnoty protestanckiej wynosi nie mniej niż sto czterdzieści do stu pięćdziesięciu milionów. Możliwe, że kiedyś przekonamy się, iż dziewiętnasty wiek był w Bożych sprawach najbogatszy wśród wszystkich wieków historii świata.
Światowy postęp w Bożej działalności bynajmniej nie osłabł. Miniona dekada jest chyba najwspanialsza ze wszystkich. „Przyszedł poranek!” W Indiach w ciągu ostatnich dwóch dekad zostało nawróconych więcej wykształconych ludzi niż w całym poprzednim stuleciu. Biskup Moule ze środkowych Chin mówi, że kiedy po raz pierwszy wylądował w cesarstwie, zamieszkiwało tam mniej niż pięćdziesięciu protestanckich chrześcijan. W pierwszej dekadzie XX wieku było już 16 000 męczenników, a prawie dwa tysiące misjonarzy osiedliło się w całych Chinach. Nieco ponad dwadzieścia lat temu w całej Korei było siedmiu chrześcijan. W jednym zaś roku 1908 zostało tam nawróconych pięćdziesiąt tysięcy, a w niedawnej konferencji uczestniczyło tysiąc dwieście osób świeckich, którzy przychodzili codziennie przez dziesięć dni, aby nacieszyć się studiowaniem Biblii. Duchowy ruch, który rozwinął się w więzieniu Tokachi na Hokkaido w Japonii w 1908 roku, przywiódł do Chrystusa prawie dwa tysiące więźniów, a większość urzędników więziennych została ochrzczona. Przez cztery lata walijskiego odrodzenia, pomimo sprzeciwu, do społeczności kościelnej dołączyło sześćdziesiąt do siedemdziesięciu tysięcy nawróconych. Biuro statystyczne ludności Stanów Zjednoczonych donosi, że między 1890 a 1906 r. codziennie budowano średnio osiem nowych kościołów. Niedawno obliczono, że w ciągu ostatniej dekady więcej Żydów stało się wierzącymi (jest to oczywiście przybliżona rachuba) niż we wszystkich siedemnastu stuleciach po Pawle.
Wszystko to nie może być czym innym, jak tylko symptomem dzieła Ducha Świętego, które należy uznać za coś niezwykłego. Po raz pierwszy od czasu, gdy nasz Pan wstąpił do nieba, prawie cały świat został otwarty dla ewangelii i jest penetrowany przez zwiastunów krzyża. Rok 1908 był fenomenalny dla misyjnego postępu – 164 674 rdzennych mieszkańców zostało dołączonych do Kościoła, co oznacza średnio pięciuset dziennie. Bohaterstwo krzyża nie ogranicza się do żadnej grupy chrześcijańskiej. Dr Ambrose Shepherd spotkał niedawno w wagonie kolejowym młodego księdza rzymskokatolickiego, żegnanego przed wyjazdem do Konga przez jego matkę. „Kiedy spodziewasz się powrotu?” – zapytał dr Shepherd. „Nigdy” brzmiała odpowiedź. „Już pochowaliśmy piętnastu, a średni okres życia wynosi około dwóch lat.” A kiedy młody kapłan wstał, by się pożegnać, drżącym ze wzruszenia głosem powiedział: „Życie, którym teraz żyję w ciele, ożywiane jest wiarą w Syna Bożego”.
„Strażnik odpowiedział: […] A także noc.” Fakty bynajmniej nie zaprzeczają słowom stróża. „W żadnym okresie historii świata” – pisał ostatnio The Times – „nie było tak wielu oznak powszechnych niepokojów, jak te, z którymi jesteśmy dzisiaj konfrontowani”. Potwierdzają to słowa raportu Towarzystwa Biblijnego (1909): „Horoskop przyszłości zapisany jest oznakami nieobliczalnych zmian”. Jak zauważył pastor James Johnston w swoim „Wieku misji”, liczba pogan i muzułmanów na świecie jest o dwieście milionów wyższa niż sto lat temu, podczas gdy nawróconych wraz z rodzinami jest mniej niż trzy miliony. Oznacza to siedemdziesięciokrotny wzrost ciemności nad światłem. W Chinach jest dzisiaj o wiele więcej pogan niż wtedy, gdy znalazł się tam pierwszy protestancki misjonarz. Na każdego nawróconego, dołączającego do Kościoła, przypada tysiąc osób powiększających chińskie pogaństwo przez zwykły przyrost populacji. „Jeśli kontynuowane będą nasze plany edukacji”, powiedział Lord Macaulay w 1836 roku, „za trzydzieści lat nie będzie ani jednego bałwochwalcy wśród szanowanych klas w Bengalu”. Dzisiaj na każdego mieszkańca Indii przypada jeden fałszywy bóg – których liczy się od dwustu do trzystu milionów. W Japonii na każdego chrześcijańskiego misjonarza przypada czterysta pięćdziesiąt pogańskich świątyń. 400 mln ludzi nie posiada ani jednej strony Biblii w swoich 2700 językach i dialektach.
Również w krajach wierzących wiara nie jest już tym, czym była. W 1908 roku w samym Kościele państwowym w Berlinie ubyło dziesięć tysięcy osób. Towarzystwo Biblijne informuje, że spada sprzedaż Pisma Świętego. W Liverpoolu – trzecim co do wielkości mieście imperium – w 1881 r. na porannych nabożeństwach w Wolnych Kościołach ze 100 miejsc zapełnionych było 40. W 1891 – 31; w 1902 – 25; w 1908 r. – 12. Tak samo spadła frekwencja na nabożeństwach wieczornych – z 57 na 100 miejsc w 1881 r. do 28 w 1908 r. „Działalność Toma Paine’a” – powiada redaktor Wolnomyśliciela – „prowadzą teraz potomkowie jego prześladowców. Wszystko, co powiedział o Biblii, jest w zasadzie powtarzane przez ortodoksyjnych duchownych z katedr teologii”. Podczas ostatniego spisu ludności we Francji osiem milionów zapisało się jako ateiści. „Wypędziliśmy Jezusa Chrystusa” – stwierdza premier M. Briand – „z wojska, marynarki wojennej, szkół, szpitali, zakładów psychiatrycznych i sierocińców. Musimy teraz wypędzić Go
::R4691 : strona 311::
jeszcze całkowicie z państwa”. Ten upadek wiary już powoduje nieuchronne obniżenie się poziomu moralności. W czasie, gdy populacja Stanów Zjednoczonych wzrosła o sto procent, przestępczość zwiększyła się o czterysta procent. Dekada bezprecedensowych odrodzeń – w Walii, na Madagaskarze, w Korei, w Chinach – to również dekada bezprecedensowych trzęsień ziemi – w Valparaiso, San Francisco, na Jamajce, w Messynie. Wydawałoby się, że łaska przemawia najgłośniej, gdy ziemia drży w zapowiedzi sądów. Ogromne ożywienie w krajach muzułmańskich, ogromne ilości literatury podważającej wiarę, którą Japonia zalewa Chiny, stanowiące jedną czwartą ludzkości, podczas gdy jak grzyby po deszczu rozwijają się: spirytyzm, spirytualizm i chrześcijańska nauka, a do tego pojawiają się realne pogłoski o odbudowie Babilonu i Świątyni – „Strażnik odpowiedział: […] a także noc”.
„Strażnik odpowiedział: […] Jeśli chcecie dopytywać, dopytujcie”. „Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, sama ciemność jakaż będzie?”; a jeśli zgaśnie lampa proroctwa, jakże nieuchronne stanie się zamieszanie. „Dopytujcie.” Dlaczego mam pytać? Ponieważ przyszłość objawiona przez Boga, jest przyszłością, którą powinienem znać; ponieważ bez znajomości proroctw obecne działanie Boga pogrąża się w niezrozumiałej tajemnicy; ponieważ proroctwo odkrywa pułapki znajdujące się na naszej drodze; ponieważ wiedza o przyszłości ma trudne do ocenienia znaczenie w kształtowaniu teraźniejszości. Usłysz żałobny ton stróża: „Jeśli chcecie dopytywać, dopytujcie”. Dziwną ironią tej sytuacji jest fakt, że światowe oczy potrafią odczytywać znaki ostrzej niż oczy członków powszechnego Kościoła. Tak pisze powieściopisarz, którego dzieła sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy w wielu językach:
„Wszystkie rzeczy, które przepowiadał Chrystus, dzieją się tak szybko, że wydaje mi się, jakoby większość ludzi nie zdawała sobie z tego sprawy. I szczególnie zastanawiam się nad rozluźnieniem i apatią kościołów, z wyjątkiem faktu, że to również zostało przepowiedziane. Niektórzy z nas ujrzą czas terroru i to już niedługo. Bluźniercze czyny, które dzieją się w dzisiejszym świecie, nie mogą trwać dłużej bez kary. Wiemy z historii, że celowa pogarda okazywana Bogu i Jego sprawie zawsze spotykała się z pomstą nagłej i strasznej natury – tak będzie również i tym razem”.
Proroctwo to najgłębszy pesymizm i największy optymizm; jest głęboko pesymistyczne wobec wszystkiego, co mają zamiar zrobić ludzie odrzucający Chrystusa. Jest zaś ogromnie optymistyczne pod tym względem, że wszechmocny i bezgranicznie łaskawy Bóg doprowadzi do rychłego ustanowienia swego Królestwa. Dr Kelman niedawno zapytał wybitnego amerykańskiego naukowca o jego propozycje rozwiązania problemów współczesnego życia miejskiego. „Cesarz!” – stwierdził szybko i zdecydowanie. „Cesarz?” – zapytał zdziwiony dr Kelman. „Myślałem, że w Ameryce już z tym skończyliście. Poza tym, twój cesarz musiałby być bardzo wspaniałym człowiekiem, niepopełniającym żadnych błędów i niezwykle kompetentnym przywódcą”. „Dokładnie” – zabrzmiała cicha odpowiedź; „My znamy takiego Człowieka; czekamy na niego. On ma na imię – Mesjasz”. „Dreszczyk emocji” – mówi dr Kelman – „nie opuszcza mnie aż do dziś”.
„Strażnik odpowiedział: […] nawróćcie się, przyjdźcie.” Może być tak, że niektóre niewierzące oczy mogą zostać oświecone tymi słowami. Rabini objaśniają, że strażnikiem, który tu przemawia, jest Mesjasz. Tak jest – „nawróćcie się” – pokutujcie ku Bogu; i „przyjdźcie” – okażcie wiarę w naszego Pana Jezusa Chrystusa. Dlaczego trzeba się tak nawrócić i przyjść? Ponieważ parcie do przodu, jeśli mamy rację, to robienie postępów wśród być może najpotężniejszych działań, jakie kiedykolwiek zostały przeprowadzone w skali światowej przez Ducha Świętego.
Problem dzisiejszego świata nie polega na znalezieniu Boga, ale na ucieczce przed Nim, ponieważ w każdej chwili, gdy świat ślepnie na Boskie światło, powstaje atmosfera, w której coraz trudniej jest uwierzyć. Jeśli Chorazyn i Betsaida po trzech latach działalności ewangelicznej usłyszały od Jezusa słowa: „Tyrowi i Sydonowi lżej będzie”, to czy podobnego zdania nie usłyszą także nasze miasta po tysiącu
::R4692 : strona 311::
lat otrzymywania sposobności? Dziewiętnaście stuleci temu noc prawie minęła, a dzień był już w zasięgu ręki. Teraz nie ma już czasu do stracenia. Dzień przed tym, jak ściana ognia stoczyła się na St. Pierre, urzędnik telefoniczny zgłosił się do Fort de France, mówiąc, że ludzie mają uciekać. Następnego ranka, za dziesięć ósma, słyszano go, jak woła: „Mój Boże! to jest tutaj!”, a potem został znaleziony z odbiornikiem w ręku, spalony na popiół. „Strażniku, co z nocą?” Czyli, która jest godzina nocy? „Dzieci, to już ostatnia godzina” – 1 Jana 2:18.
====================
— Październik 1910 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: