::R4605 : strona 147::
Poczytanie krwi za pospolitą
„Co się wam zda? Jakoż sroższego karania godzien jest ten, któryby Syna Bożego podeptał i krew przymierza, przez którą był poświęcony, za pospolitą miał i Ducha łaski zelżył?” – Żyd. 10:29
W powyższych słowach Apostoł widocznie stawia kontrast pomiędzy Mojżeszem i Zakonem, a pozafiguralnym Mojżeszem i wyższym zakonem. Ktokolwiek odrzucał Zakon Mojżeszowy i zarządzenia przepisane figuralnym Przymierzem zakonu, był potępiony na śmierć, od którego to wyroku może być uwolniony tylko przez zasługę Chrystusową. Ponieważ potępienie to miało tylko charakter tymczasowy, przeto nie dotyczyło wiecznego żywota.
Jest widocznym, że znaczna różnica zachodzi pomiędzy tymi dwoma potępieniami, mianowicie, podpadający pod potępienie pozafiguralnego Mojżesza naraża się na sroższe karanie. To sroższe, czyli większe karanie rozumiemy, że jest to wtóra śmierć, zupełne zniszczenie. Ktokolwiek odrzuca prawo Boże w jakimkolwiek szczególe, które zostało wyrażone przez Chrystusa i zarządzenie Nowego Przymierza, ten będzie godzien wtórej śmierci. Widzimy, że ta zasada, będzie miała zastosowanie przez cały Wiek Tysiąclecia, w tym znaczeniu, że każdy, kto po zaznajomieniu się z łaskami i dobrodziejstwami Bożymi zapewnionymi przez Chrystusa, traktowałby tę sprawę lekko, lekceważąc Boską miłość i kto nie byłby posłuszny zarządzeniom przeznaczonym na jego dobro, zostanie uznany za niegodnego dalszej łaski Bożej i pójdzie na wtórą śmierć. Jednakowoż Apostoł w naszym tekście nie mówi o tym co ma się stać przy końcu Tysiąclecia, a my przytoczyliśmy to tylko nawiasowo, aby wykazać szeroką rozległość tego porównania pomiędzy Mojżeszem a Chrystusem.
Apostoł nie stosuje tego tekstu do świata, ale do Kościoła. Poprzednie i następne teksty wskazują, że on mówił do Kościoła, to jest do tych, którzy zostali spłodzeni z Ducha Świętego, których grzechy zostały przykryte przez przypisanie im sprawiedliwości Chrystusowej i którzy mocą tego przykrycia byli usprawiedliwieni i stawili swoje ciała ofiarą żywą. Z jakiej pobudki oni uczynili to poświęcenie? Uczynili to, ponieważ przyjęli zaproszenie Pana, aby pili z Jego „kielicha”; aby byli ochrzczeni w Jego śmierć; aby cierpieli z Nim jako członkowie Jego ciała, by w przyszłości mogli także z Nim królować w chwale, jako członkowie duchowego Izraela, duchowego nasienia Abrahamowego, w celu błogosławienia cielesnego Izraela, a przez tegoż wszystkie narody ziemi.
Tak więc Apostoł czyniąc to porównanie, stosuje je do Kościoła i pokazuje, co by się stało, gdyby który z nas odpadł – nie z tych, co tylko odwrócili się od grzechu i uznali, że Chrystus jest onym wielkim pojednaniem za grzechy – nie, lecz z tych, co zostali usprawiedliwieni z wiary w Jego krew i zostali poświęceni.
Przy spożywaniu ostatniej wieczerzy, nocy, w której był wydany, Jezus wziąwszy kielich rzekł: „To jest krew moja nowego testamentu, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów”. Zamiarem Bożym odnośnie krwi Jezusowej, jako tej, która zapieczętuje Nowy Testament, czyli Nowe Przymierze, jest, że ona ma być skuteczną na odpuszczenie grzechów wszystkich dzieci Adamowych. W tym to właśnie celu krew naszego Pana była przelana. „To jest krew Moja”, nie wasza. Jest to krew czyli życie, które wydaję; które poświęciłem, gdym był spłodzony z Ducha, a dziś złożę je na krzyżu (bo był to dzień, czyli początek tego samego dnia, w którym Jezus był ukrzyżowany). Do tej krwi, która dziś jeszcze jest Moja – do krwi, która zapieczętuje Nowe Przymierze pomiędzy Bogiem a ludźmi – Ja zapraszam was, abyście w niej uczestniczyli. „Pijcie z tego wszyscy” i wypijcie wszystko, nic nie zostawiając. Zaproszenie do uczestnictwa w tej krwi, w tym kielichu, nie będzie nigdy dane innej klasie, tylko wam – wam którzyście w tym szczególnym celu powołani. Nie tylko wam Apostołom, do których to mówię, ale i wszystkim tym, którzy przez słowa wasze uwierzą w Mię i również poświecą się i przejdą chrzest w Moją śmierć – tych wszystkich zapraszam, aby pili z Mego kielicha.
Względem kielicha, w którym uczestniczymy podczas obchodzenia Pańskiej Wieczerzy, Apostoł zapytuje: „Izali nie jest społecznością krwi Chrystusowej?” (1 Kor. 10:16). Odpowiadamy, Tak! Czy krew Chrystusowa nie jest krwią Nowego Testamentu (Przymierza)? Czy więc nie mamy społeczności, czyli uczestnictwa w krwi Nowego Przymierza? Tak. Jakie to ma znaczenie dla nas? Bardzo wielkie. Przede wszystkim powinniśmy być wdzięczni za ten wielki przywilej, jaki został nam dany, aby uczestniczyć w Pańskim „kielichu” i w Jego „chrzcie na śmierć”. Jak to Apostoł Paweł oświadcza w trzecim rozdziale listu do Filipensów: „Wszystko poczytam sobie za szkodę […] abym tylko Chrystusa zyskał”; abym miał społeczność w ucierpieniach Jego; abym był ochrzczony w śmierć Jego i miał udział w Jego „kielichu” cierpień. Tak samo powinniśmy się czuć i my. Św. Paweł poczytał wszelkie korzyści i zyski za nicość w porównaniu do tak wielkiego przywileju, jaki w Wieku Ewangelii jest wystawiony przed nami.
Jeżeli byśmy kiedykolwiek stracili z oczu ten chwalebny przywilej; gdybyśmy zaprzestali oceniać i uznawać ten fakt, że byliśmy zaproszeni do społeczności w Pańskim „kielichu”, do uczestnictwa z Nim w krwi Nowego Przymierza, krwi, która zatwierdzi i zapieczętuje Nowe Przymierze, to byłoby to wzgardzeniem tych wszystkich przywilejów i łask, które w szczególności nam były dane, a nie innym ludziom, ani nawet Aniołom. Tylko Jezus Chrystus i ci, co w Wieku Ewangelii mieli Jego ducha, dostępują tego przywileju.
Gdybyśmy tedy przestali uznawać ten „kielich” i powiedzieli, że jest to tylko zwyczajna rzecz, taka sama, za jaką nominalni Chrześcijanie ją uważają, to jest tylko odwróceniem się od grzechu i staraniem, by żyć sprawiedliwie; a nie szczególną ofiarą, ani społecznością w krwi Chrystusowej, ani piciem z Jego „kielicha”, to byłoby wzgardzeniem i odrzuceniem najwyższego przywileju, jaki tylko nam mógł być dany. To znaczyłoby, że pogardziliśmy całym zarządzeniem Bożym i że coś złego stało się z naszym sercem, to jest, gdybyśmy to uczynili rozmyślnie, świadomie i celowo, po poprzednim dobrym zrozumieniu tego przywileju ofiary i po zrozumieniu, że byliśmy przyjęci jako członkowie Chrystusowi, by „cierpieć z Nim, abyśmy też z Nim mogli królować”.
Dla tych, co mieli to jaśniejsze wyrozumienie, odwrócenie się byłoby tym samym, co odrzuceniem „krwi przymierza” wzgardzeniem jej i zaniedbaniem wysokich przywilejów. Aby tych przywilejów mogli dostąpić, koniecznym było, aby ofiarowali swą ziemską naturę. Z tego wynika, że dla takich już nic nie pozostaje, ponieważ ziemskiej natury się wyrzekli a nową naturę, którą można osiągnąć tylko przez udział w ofierze Chrystusowej, wzgardzili. Dla takich nie ma już sposobności do restytucji. Przeto jedyną rzeczą dla nich jest to, co czeka tych, którzy gardzą Boskim zarządzeniem po dobrym rozpoznaniu go, mianowicie, wtóra śmierć.
„Sroższego karania”, o którym wspomina Apostoł, godzien jest ten, co „grzeszy na śmierć”. Czy jesteśmy kompetentni do wykazania, kto popełni grzech na śmierć? Z naszej strony nie chcemy wydawać sądu w podobnych sprawach, lecz oświadczamy, że sąd ten należy do Pana. Nie będziemy czynić żadnej decyzji, dokąd nie zobaczymy Pańskiego sądu. Apostoł mówi, że nie mamy sądzić jedni drugich. Gdyby tedy ktoś powiedział: Ja wierzę, że Jezus marł i że jest naszym Odkupicielem, lecz nie zgadzam się z tym pojęciem, jakie raz miałem, że byłem zaproszony, aby z Nim umrzeć, aby mieć udział w cierpieniach teraz, a później w Jego chwale – to czy możemy takiemu powiedzieć: O! ty dopuściłeś się grzechu na śmierć; wzgardziłeś krwią przymierza, przez którą byłeś poświęcony, a ponieważ restytucji otrzymać nie możesz, więc znajdujesz się w stanie wtórej śmierci? Odpowiadamy: Nie! Rozumiemy, że nie jest to naszą rzeczą, wydawać sąd, czyli decyzję w podobnych sprawach, ponieważ nie wiemy, do jakiego stopnia poprzednie oświadczenia takiego człowieka były prawdziwe. Nie wiemy czy on w ogóle rozumiał dobrze, co czynił, gdy się poświęcał. Być może, że on nigdy dobrze nie rozumiał samego siebie. Przeto wolimy powiedzieć, że ponieważ nie mamy pewności, co do tych rzeczy, więc nie należy nam sądzić. Jednakowoż mamy pamiętać, co Pismo Święte mówi w tej sprawie: „Pan będzie sądzić lud Swój”. Jeżeli tedy zauważymy, że tego co odrzucił krew przymierza, przez którą był poświęcony czyli odłączony jako ofiara, jako członek ciała Chrystusowego, Bóg także odsunął, odebrał Swoje światło i wypuścił go ze Swej opieki na tyle, że możemy to widzieć, bylibyśmy usprawiedliwieni w mówieniu sobie (bez względu czy wspomnielibyśmy o tym drugim czy nie), że Bóg policzył się z takim.
Nie możemy sobie wyobrazić, aby ktoś odrzucając Pana w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa, pozostawał nadal w świetle prawdy. Musimy rozumieć, że kto odrzuca Pana, od tego światło prawdy zacznie stopniowo odchodzić i taki nie będzie widział więcej od drugich, nie więcej od nominalnych Chrześcijan, lub ludzi światowych. Takie przejście do ciemności zewnętrznych jest znakiem, że łaska Boża została stracona. Do jakiego stopnia jest stracona, nie chcemy decydować, lecz jeżeli w łączności z tym okazuje się charakter onego przeciwnika, duch szatana – gniew, złość, nienawiść, zazdrość, spory itp. – to możemy wnosić, że Ducha Bożego tam już nie ma i że taka osoba jest „dwakroć zmarła i wykorzeniona” – Judy 12.
Nie warto byłoby modlić się więcej za takim, szczególnie gdyśmy już uczynili wszystko, co było w naszej mocy, aby go odwrócić od błędnej drogi. Bóg jest gotowy uczynić wszystko, co może być uczynione, lecz On ma także pewne ustalone prawa i zasady, a gdy ktoś je raz uznawał, a później nimi pogardził, to Bóg nie zmieni Swoich zasad dla żadnych modlitw, choćby zanoszonych ze łzami.
====================
— 1 maja 1910 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: