R4505-328 Studium biblijne: Niewolnik nadziei miotany burzą

Zmień język

::R4505 : strona 328::

Niewolnik nadziei miotany burzą

— DZ. AP. 27:1-26 — 31 PAŹDZIERNIKA —

Złoty tekst: „Spuść na Pana drogę twoję, a ufaj w nim, a on wszystko uczyni” — Ps. 37:5

Festus, rządca Judei, posłał apostoła Pawła i innych więźniów do Rzymu. Przeciw Pawłowi nie było żadnych wystarczających zarzutów. Nie było żadnej bezpośredniej łączności pomiędzy Rzymem i małym portem Cezarei, dlatego na przestrzeni 600 mil podróż odbywano na małym handlowym statku. Ta podróż trwała mniej więcej od połowy sierpnia do 1-go września — dobra szybkość dla żaglowej łodzi w tym czasie ładnej pogody. W Mirze apostoł Paweł i dwóch braci, którzy mu towarzyszyli (Łukasz i Arystars) straż i inni więźniowie zostali przeprowadzeni na egipski statek, naładowany pszenicą, dążący do Rzymu i wiozący znaczną ilość pasażerów oprócz załogi — razem 276 osób. Przyjemne powietrze trwało przez kilka dni, a następnie morze stało się burzliwe. Statek zmienił swoją zamierzoną drogę, aby dostać się do portu wyspy Krety i zatrzymał się w porcie pod nazwą: Piękne Porty, oczekując lepszej pogody. W ten sposób odłożono podróż prawie do 1-go października, to jest do żydowskiego Nowego Roku i dni postu. W tym czasie panują na morzu Śródziemnym równikowe burze.

Święty Paweł zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo dalszej podróży i radził, aby zimowali tam, lecz ci, którzy mieli władzę, postanowili, że udadzą się do Fenicji i przezimują w porcie kretyńskim. Lecz zanim wyruszyli, północno-wschodni wiatr uderzył na okręt i oni byli zmuszeni płynąć z wiatrem w kierunku południowym i schronili się koło wysepki Klanda. Tu opasali okręt łańcuchami i linami pod dnem, gdyż ciężar ładunku pszenicy i surowość burzy nadwyrężyły go. Oni opuścili żagle i nadal płynęli przeciw wiatrowi wystrzegając się piaszczystych brzegów. Okręt ciężko poruszał się w burzy i część jego ładunku została wyrzucona za burtę, a potem jeszcze zmniejszono jego ciężar przez wyrzucenie za pokład cięższych przedmiotów i urządzeń okrętowych. Burza trwała przez kilka dni i ani słońce, ani gwiazdy nie były widoczne i kapitan nie mógł orientować się, gdzie się znajdowali, a kompas nie był jeszcze wynaleziony. Dlatego wszyscy podróżni stopniowo tracili nadzieję. Zrozpaczeni przestali zupełnie korzystać z pokarmów i wtedy nastąpiła sposobność dla Pawła mówić znękanym o wesołym poselstwie. On im przypomniał, że powinni byli pójść za jego radą i pozostać w Pięknych Portach i nie mieliby strat ani szkody. Paweł kazał im, aby byli dobrej myśli, albowiem oni wszyscy będą zachowani, mimo, że okręt ulegnie zniszczeniu. Dla objaśnienia swej ufności Paweł opowiedział im, że anioł Boga, któremu służy, stanął przy nim w nocy i powiedział: „Mówiąc: Nie bój się, Pawle! musisz stawiony być przed cesarzem, a oto darował ci Bóg wszystkich, którzy płyną z tobą. Przetoż bądźcie dobrej myśli, mężowie! albowiem wierzę Bogu, że tak będzie, jako mi powiedziano. A musimy opaść na niektórej wyspie” (Dz. Ap. 27:24-26).

SPOKÓJ PODCZAS BURZY

Prawdziwy chrześcijanin będący w prawdziwym związku z Panem, zawsze posiada pokój „A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, będzie strzegł serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie” (Filip. 4:7), panując w jego sercu. Ap. Paweł śpiewał dziękczynienie Bogu w więzieniu filipińskim, on był spokojny i gotowy przemawiać do ludu, będąc wydanym na pastwę ludu w Jerozolimie. On był również spokojnym podczas burzy na morzu Śródziemnym. Chociaż święty Paweł był istotnie odważnym naśladowcą Jezusa, z którym niewielu mogło zrównać się, jednak ta sama zasada odnosi się do każdego szczerego dziecka Bożego. Jeżeli ich triumfy wiary są mniej bohaterskie niż triumfy apostoła, tak samo ich próby są stopniowo mniej surowe. Chrześcijanin ma wiele przewagi pod każdym względem. On ma Bożą obietnicę odnośnie życia przyszłego.

JEZU, BĄDŹ MOIM STERNIKIEM

Podróż życia jest często podobna do tej, o której wyżej rozmyślaliśmy. Ona może rozpocząć się od letniego słońca i każdego pomyślnego widoku, lecz wkrótce gwałtownie jak burza mogą zjawić się próby i trudności życiowe: finansowe, społeczne lub moralne. Przychodzą one na osobnika, aby odciągnąć go od jego zamierzonego kierunku. Gdy jego cele są pokrzyżowane, gdy jego serce jest opanowane przerażeniem i prawie, że w rozpaczy, on okazuje więcej skłonności do słuchania poselstwa z góry o pokoju i o ostatecznym pięknym porcie w Królestwie Bożym.

Jednak on może być osiągnięty tylko przez rozbicie się naszego ziemskiego okrętu i jedynie Boża Opatrzność może uskutecznić ostateczne zbawienie. Szczęśliwi są ci, którzy ostatecznie będą ocaleni nawet przez „wielki ucisk”, a przedstawieni są w Obj. 7:14 jako towarzysze „specjalnego ludu” Bożego. Lecz o wiele szczęśliwsi, o wiele bardziej błogosławieni będą ci ze 144-rech tysięcy, którzy w burzliwych czasach mają społeczność z Bogiem i przez wielki ucisk wejdą do Tysiącletniego Królestwa jako współdziedzice z Panem. Przez ich pośrednictwo do Boga, ich towarzysze w burzy życiowej będą mogli być ostatecznie zbawieni (Rzym. 11:31).

Dobrze uczynimy, jeżeli będziemy przestrzegali napomnienia naszego złotego tekstu: „Spuść na Pana drogę twoję, a ufaj w nim, a on wszystko uczyni” (Ps. 37:5). Bóg sprowadzi błogosławieństwa i spokój nawet wpośród życiowych burz i ostatecznie On udzieli chwały i zaszczytu przez Chrystusa.

====================

— 1 listopada 1909 r. —