::R4359 : strona 93::
Duch misyjny chrześcijaństwa
— DZ. AP. 13:1-12 — 2 MAJA —
Złoty tekst: „I rzekł im: Idąc na wszystek świat, każcie Ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy, a ochrzci się, zbawiony będzie; ale kto nie uwierzy, będzie potępiony” – Mar. 16:15,16 (nie występuje w starych rękopisach).
Werset ten, jak i cały rozdział począwszy od wersetu dziewiątego do końca uznawane są zgodnie przez uczonych za interpolację, czyli dopisek do oryginalnego tekstu Pisma Świętego, który nie został napisany przez Marka, ale dodano go w późniejszych wiekach. Słowa te nie występują w najstarszych rękopisach greckich. Lepiej byłoby zatem posłużyć się dobrze poświadczonymi słowami z Mat. 28:19: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.”
Duch chrześcijaństwa jest agresywny. Ewangelia stanowi dla prawdziwie wierzącego cel i motywację, które inspirują go do entuzjazmu najwyższego stopnia. Posłannictwo staje się gorące i rozpala się coraz mocniej jako prawdziwe światło oświecające innych. Jeśli nie, to będzie przygasać, aż całkiem zgaśnie. „Ducha nie zagaszajcie”, „którym zapieczętowani jesteście na dzień odkupienia” – słowa te można z pewnością odnieść do właściwego ducha misyjnego, jak i zinterpretować w inny sposób.
Misyjne wysiłki podejmowane w obcych krajach były z pewnością zgodne z Bożymi wskazówkami, że znajomość łaski Bożej może być rozsiewana na zewnątrz, tak aby dokonała selekcji Bożych „wybranych” ze wszystkich zakątków. Wypowiedzią tą nie chcemy popierać wszelkich metod oraz ideologii wiązanych ze słowem Ewangelia. Jesteśmy jednak przekonani, że z głoszenia płynie błogosławieństwo nawet wtedy, gdy stosowane są niewłaściwe metody i głoszone nieczyste nauki. Ci, którzy dali pieniądze na ten cel, otrzymali z pewnością błogosławieństwo wynagradzające każdy wysiłek na rzecz służby Panu. Ofiara z dóbr ziemskich sprowadza błogosławieństwo i rekompensatę w postaci żarliwości ducha. Nie jesteśmy pewni, do jakiego stopnia poganie odnieśli korzyść z nauk, których udzieliła im cywilizacja. Jedni mniejszą, inni większą. Jedynie Pan będzie wiedział, w jaki sposób określić rzeczywiste rezultaty i jak rozdzielić nagrody za służbę na tym polu.
Jesteśmy zdania, że skoro jest tak wiele do zrobienia u nas, w krajach cywilizowanych, to ci, którzy są tym zadaniem całkowicie pochłonięci, postępują dobrze zadawalając się tym i pozostawiając Panu to, by w późniejszym okresie, zgodnie z Jego mądrością i łaską, otwarł drogi dla pogan, aby i oni mogli usłyszeć Ewangelię. Nasi czytelnicy będą pamiętali, że zgodnie z Pańską Opatrznością wydało się słusznym, by brat Booth i jego żona udali się do Afryki jako przedstawiciele Prawdy. Nie wydawało się to być przeszkodą dla działalności w krajach cywilizowanych, a były także dowody na to, że Pan miał kilka dojrzałych ziaren w odległej Afryce. Słowa brata Bootha oraz innych z Cape Town i okolicy dowodzą, że głoszenie dobrej nowiny wielkiej radości osiąga całkiem zadowalające postępy w tamtym regionie. Trzej biali bracia na stałe głoszą tam Prawdę mieszanym grupom słuchaczy. Około pół tuzina małych zgromadzeń raduje się wzrostem znajomości Boskiego Planu Wieków. Następnie trzej czarni bracia oddali się tej sprawie i z gorliwością rozpoczęli głoszenie. Jeden działa w okolicach Cape Town. Inny przebył już blisko dwa tysiące mil i wywiera znaczący wpływ na swój naród, zamieszkujący w pobliżu jeziora Nyasa. Inny wyruszył właśnie na piechotę w te same okolice, a podróż ta zajmie mu około miesiąca. Razem z nim wędruje sześciu lub ośmiu innych młodych czarnych chrześcijan, którzy będą pouczani w czasie podróży, tak aby mogli być lepiej przygotowani do opowiadania dobrej nowiny o wielkiej radości, gdy dotrą do swych rodaków. Nasze misyjne wysiłki, zarówno te w kraju, jak i za granicą, mają jednak nieco innych charakter i rodzą się z innej motywacji niż pozostałe działania misyjne. Naszym celem nie jest głoszenie zawziętego Boga i obszernego miejsca zwanego czyśćcem, w którym znaleźli się wszyscy przodkowie tamtych ludzi, a w którym i oni sami się znajdą, jeśli nie przyjmą naszego posłannictwa. Nasze działania mają na celu głoszenie poselstwa św. Pawła i Barnaby – ogłaszanie, że Bóg miłości dał Odkupiciela, który w słusznym czasie ustanowi swe Królestwo i za jego pośrednictwem będzie błogosławił wszystkim rodzajom ziemi przez znajomość łaski i udzielenie wsparcia na drodze powrotu do harmonii z Bogiem, a przez to możliwości uzyskania życia wiecznego.
My głosimy poselstwo szczególnej łaski, która jest obecnie udzielana każdemu, kto ma „uszy ku słuchaniu” oraz serce mogące je docenić i przyjąć. Nasza działalność polega na poszukiwaniu Pańskich klejnotów, „królewskiego kapłaństwa”, Jego „maluczkiego stadka”, Jego „wybranych”, aby mogli być oświeceni i otrzymać pomoc w celu lepszego zrozumienia Prawdy, aby byli w stanie uczynić swoje powołanie i wybranie pewnym udziału w dziedzictwie z ich Odkupicielem w nadchodzącym Królestwie. Nasza główna działalność prowadzona jest tutaj na miejscu lub też w krajach, gdzie Ewangelia została już ogłoszona, ponieważ na podstawie Pisma Świętego rozumiemy, że żyjemy w czasie Żniwa obecnego Wieku Ewangelii, podobnie jak działalność Pana i Jego apostołów odbywała się w czasie Żniwa Wieku Żydowskiego. Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jam was posłał żąć to, około czegoście wy nie pracowali; insić pracowali, a wyście weszli w pracę [owoce] ich” [Jan 4:38] – dokonując zbioru dojrzałych ziaren. Nie będziemy zdziwieni, gdy w stosownym czasie okaże się, że aż dwustu nowych wierzących obchodziło Pamiątkę w Afryce w tym roku, przewyższając liczbę tych, którzy obchodzili ją w zeszłym roku. Oczywiście dwieście osób to niewiele, a przy tym nie jesteśmy przekonani, czy wszyscy z nich zostaną zebrani jako dojrzałe ziarna pszenicy. Mimo to, uważamy, że jest to bardzo obiecujący początek, zważywszy na czas, jaki upłynął od zapoczątkowania tej pracy.
MISYJNY DUCH W ANTIOCHII
Nasza lekcja opowiada o tym, że w Antiochii oprócz Pawła i Barnaby byli trzej publiczni mówcy i że gdy oni służyli i praktykowali samozaparcie, duch święty wyznaczył Barnabę i Pawła do podjęcia szczególnej pracy poniesienia poselstwa Bożej łaski do innych. W ten sposób dana nam została wskazówka odnośnie właściwego sposobu postępowania, który powinien być ogólnie przestrzegany między ludem Bożym, tam gdzie okazuje się, że liczba publicznych mówców, nauczycieli, prowadzących beriańskie badania, itp. jest większa od rzeczywistych potrzeb. Zamiast tracić cenny czas i energię wszyscy winni uznać, że mają do czynienia z takim przypadkiem i podporządkować się pouczeniu płynącemu z powyższej lekcji, czyli odłączyć niektórych do pracy misyjnej. Nieumiejętność dostrzeżenia zakresu Pańskiej pracy i przywileju służby okazała się być dla niektórych pokusą prowadzącą do szukania winnych, do zajątrzeń, rozgoryczeń i zniechęceń, zamiast do starania się o wzajemną zachętę, współczujące wsparcie i wzrost radości w Panu w dziele szerzenia Jego Prawdy. Wszyscy członkowie Chrystusa, a szczególnie ci, którzy mają zdolność nauczania, powinni starać się zauważyć jak najszerszy zakres Pańskiej pracy i spoglądać na wysiłki współsług w tym dziele w sposób pełen miłości i uznania dla ich pracy. Taki sposób postępowania prowadzi do wzajemnego zbudowania, podczas gdy inne postawy przyczyniają się do oziębłości i słabości, jeśli nie całkiem do wzajemnego „podgryzania się” i pożerania.
NAŁOŻYLI NA NICH RĘCE
Kościół wyznaczył apostołów do tej służby misyjnej. Nałożenie na nich rąk nie oznaczało udzielenia im jakiejś duchowej czy tajemnej mocy. Nie oznaczało to oficjalnego upoważnienia ich do głoszenia. Gest ten oznaczał, że zgromadzenie Pańskie w Antiochii uznało tych dwóch ludzi za Bożych sług i upoważniło ich, by jako ich przedstawiciele, a także, jak można się domyślać, na ich koszt, ponieśli poselstwo dobrej nowiny innym ludziom. Tak jak kapłani wkładali ręce na zwierzęta, które miały ich reprezentować jako ofiary, tak też zgromadzenie nałożyło ręce na tych, którzy mieli ich reprezentować w służbie Prawdy.
Podobnie i dzisiaj jesteśmy przekonani, że podążamy za wskazówkami ducha świętego wysyłając pielgrzymów, aby głosili dobrą nowinę. Wyruszają oni, tak jak apostołowie określili tę sprawę, nie z upoważnieniem do głoszenia, udzielonym przez człowieka lub grupę ludzi, nie przez jakiś ludzki system, ale przez Tego, który powiedział: „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody” – ludzi wszystkich narodowości, a nie jedynie Żydów, tak jak na początku. Tym niemniej Kościół w ogólności nakłada ręce na takich pielgrzymów w takim to sensie: Wyruszacie za naszą aprobatą, jako nasi przedstawiciele, a wszystkie wasze wydatki zostaną pokryte z naszych darowizn na rzecz Funduszu Literatury. Służcie Panu wiernie i zdajcie nam sprawozdanie za pośrednictwem oddziałów Stowarzyszenia.
ŚWIATŁO I CIEMNOŚĆ W KONFLIKCIE
Paweł i Barnaba postanowili najpierw wyruszyć na wyspę Cypr, prawdopodobnie dlatego, że Barnaba pochodził z tej wyspy, a także ponieważ była to zwykła droga do Azji Mniejszej. Najwidoczniej nie wydarzyło się nic szczególnego aż do momentu, gdy przemierzyli oni prawie całą długość wyspy, kiedy to znaleźli się w konflikcie z żydowskim czarnoksiężnikiem, znanym jako Elimas Mag. Większość z oszustw tamtych i naszych czasów jest wspomagana i inspirowana przez upadłych aniołów, czyli demony. Elimas zauważył, że argumentacja apostołów wywierała wpływa na delegata rządu, czyli prokonsula i starał się zaprzeczyć Prawdzie, będąc przekonany, że sukces apostołów oznaczałby dla niego utratę prestiżu i obalenie jego własnych kłamstw. Św. Paweł przepełniony szczególną mocą ducha świętego utkwił w nim wzrok i rzekł: „O pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, synu diabelski, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości! nie przestanieszże podwracać prostych dróg Pańskich? A oto teraz ręka Pańska nad tobą: i będziesz ślepym, nie widząc słońca aż do czasu”.
Nie była to moc Pawła ani też sąd Pawła, ale Pański. Paweł był jedynie Jego rzecznikiem. Pan obecnie nie zawsze karze w taki sposób swych przeciwników. Dzieje się tak jedynie w wyjątkowych przypadkach, które mają na celu wsparcie wprowadzenia religii Chrystusa, a także zachęcenie apostołów do dalszej pracy. Nie powinniśmy starać się naśladować postępowania Pawła w tej sprawie. On był apostołem, który otrzymał szczególne uprawnienia. Jego służba była wyjątkowa, której my nie pełnimy. Do nas należy głoszenie Słowa i pozostawianie rezultatów Panu. Jednak nieodległy już jest dzień, kiedy w mocy Królestwa ci, którzy opierają się Prawdzie, będą potraktowani bardziej energicznie i poczują nad sobą ciężką rękę Boskiego Sądu. Jesteśmy jednak szczęśliwi, że z sądów tych będzie można się podźwignąć. Podobnie, jak było możliwe uzdrowienie w przypadku Elimasa. Jego ślepota miała trwać tylko przez określony czas. O owej przyszłej epoce napisane jest: „Gdy się sądy twoje odprawiają [gdziekolwiek] na ziemi, sprawiedliwości się uczą obywatele okręgu ziemskiego”. Nie ulega wątpliwości, że Elimas nauczył się czegoś z tego doświadczenia, a dalszy opis wskazuje, że cała sprawa była wielką pomocą dla prokonsula. Jego wiara nie była jednak zależna od cudu, gdyż czytamy: „Tedy widząc starosta, co się stało, uwierzył, zdumiewając się nad nauką Pańską”. Zauważamy w tym miejscu, że jest to właściwy wpływ, który powinniśmy starać się wywierać na każde serce; nie zadziwiać naszymi zdolnościami, naszym oratorstwem czy innymi umiejętnościami, lecz wywoływać zdumienie nauką Pańskiego Słowa. Taka jest też bez wątpienia tajemnica rozwoju obecnego poselstwa Żniwa. Ludzie są zdumieni nauką. Nasi przemawiający pielgrzymi nie są wyjątkowi. Wielu być może powiedziałoby, że są nawet poniżej średniej poziomu duchownych innych wyznań, ale oni mają tę naukę. Głoszą oni Boski Plan Wieków – i to robi wrażenie i zdumiewa tych, którzy słuchają.
====================
— 15 marca 1909 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: