R4042-245 „Wszystko wykonawszy stójcie”

Zmień język

::R4042 : strona 245::

„Wszystko wykonawszy stójcie”

„Weźmijcie zupełną zbroję Bożą, abyście mogli dać odpór w dzień zły, a wszystko wykonawszy ostać się!” – Efez. 6:13

Powyższe Pismo ma o wiele większe znaczenie dla tych, co są w Prawdzie, aniżeli dla innych, ponieważ rozeznajemy, iż znajdujemy się już w owym „złym dniu”. Mimo to obawiamy się jednak, że wielu jest takich, co zaniedbują zastosować te słowa Apostoła do samych siebie. W prawdzie jest słusznym stosować te słowa do wszystkich Chrześcijan, którzy ze szczerością przyznają się do wiary w Boga i okazują zamiłowanie do Jego sprawy. Jest słusznym radować się, że z łaski Bożej dostąpiliśmy znacznej znajomości o Jego wielkim planie wieków i do pewnego stopnia nauczyliśmy się dobrze rozbierać Słowo Prawdy, oceniać te części, które należą do przeszłości i do przyszłości, odróżniając takowe od tych, co stosują się do teraźniejszości i rozpoznawając w ten sposób harmonijną łączność wszystkich razem. Jest także słusznym przypuszczać, że otrzymanie tej znajomości oznacza, iż do pewnego stopnia usłuchaliśmy słów Apostoła i w pewnej mierze przywdzieliśmy na się zbroję Bożą, w którą Bóg zaopatrzył nas abyśmy się odpowiednio przygotowali na obecne i na nadchodzące próby tego czasu żniwa. Obawiamy się jednak, że niektórzy z tych, w których to dobre dzieło łaski się rozpoczęło, są za bardzo zadowoleni z tego, co dotąd osiągnęli. To że wiemy o Słowie i planie Bożym więcej aniżeli wielu naszych współchrześcijan, jest, co prawda, zapewnieniem, iż znajdujemy się w szkole Chrystusowej i że jesteśmy przez Niego uczeni, lecz nie jest to jeszcze zapewnieniem, iż jesteśmy już gotowi do zdania egzaminu dojrzałości. Wszyscy powinniśmy zdawać sobie sprawę z ważności słów Apostoła: „Albowiem teraz widzimy przez zwierciadło i niby w zagadce, ale naonczas twarzą w twarz – poznam jakom i poznany jest” – 1 Kor. 13:12.

Choćbyśmy nawet więcej wiedzieli, choćbyśmy wiedzieli dwa razy tyle, co teraz wiemy, powinniśmy wartość tej znajomości rozumieć tylko w proporcji o ile ona dopomogła nam do znalezienia tej zbroi, o której mówi Apostoł w naszym tekście. Należy także zauważyć, iż Apostoł nie mówi, że zbroję tę mamy tylko znaleźć, ale oświadcza wyraźnie, że mamy się w nią przyoblec. Bóg udziela nam znajomości w tym celu abyśmy mogli rość w łasce. Przeto znajomość jest tylko środkiem do pożądanego celu. Dobrze powiedział Apostoł: „Umiejętność nadyma, ale miłość buduje” (1 Kor. 8:1). Gdybyśmy mogli osiągnąć miłość bez otrzymania znajomości, to należałoby tego pożądać o wiele więcej aniżeli osiągnięcia samej znajomości bez otrzymania miłości; lecz Bóg zarządził inaczej; mianowicie, że musimy mieć znajomość za podstawę do miłości i że miłość musi być wynikiem znajomości, jeżeli chcemy być przyjemnymi Panu, jako członkowie Jego Kościoła. Przeto musimy wzrastać w łasce i w tymże celu musimy także wzrastać w znajomości, bo jak moglibyśmy miłować Boga, gdybyśmy Go nie znali i jakżeż inaczej moglibyśmy wyrobić w sobie charakter na podobieństwo Jego, jak tylko przez poświęcenie prawdą?

„Największa jest miłość”

Apostoł wyliczywszy błogosławieństwa, których dostąpiliśmy przez Chrystusa, a także możliwe do osiągnięcia przymioty, jak wiarę, umiejętność, nadzieję i miłość, oświadcza, iż największą z tych jest miłość. Wykazuje również, że obecna wiara i umiejętność zmaleje i zniknie wobec tej doskonałej umiejętności, jaką osiągniemy w naszej chwalebnej przemianie, przy pierwszym zmartwychwstaniu; zaś obecne nasze nadzieje przeminą, ponieważ nastąpi realizacja, która przewyższy wszelkie nasze oczekiwania. Apostoł więc wykazuje wyższość miłości w tym, że miłość trwać będzie na wieki. „Miłość nigdy nie ustanie”, „Bóg jest miłość”, „Miłość jest wypełnieniem zakonu”; nowym przykazaniem jest abyśmy miłowali jedni drugich z czystego serca, gorąco. O! jak wiele jeszcze jest miejsca do postępu pod tym względem – w przywdziewanie zupełnej zbroi Bożej!

Gdybyśmy chcieli zanalizować tę zbroję, zauważylibyśmy, że nie jest to tylko zbroja umiejętności, ale w znacznym stopniu zbroja wiary, zawierająca w sobie miłość jako najgłówniejszy element. Zaiste, wszystkie części tej zbroi spojone są miłością! Cóż byłby wart nasz pancerz bez tego składnika miłości? O tak! Widzimy, że śmierć naszego Odkupiciela stanowi nasz pancerz, że Jego miłość przygotowała to odkupienie, które przykrywa i osłania nas; a także, iż nasze ocenienie tej Jego miłości i nasza wzajemna miłość ku Niemu, ku Ojcu Niebieskiemu i do Boskiego prawa, były właśnie tym, co doprowadziły nas do poświęcenia się na Jego służbę. Pod osłoną tego pancerza – którego głównym elementem jest miłość Boża i nasza miłość ku Bogu i ku Panu naszemu Jezusowi – możemy czuć się bezpieczni, usprawiedliwieni wiarą w drogocenną krew, poczytani za sprawiedliwych z wielkiej miłości i litości Bożej.

A nasza przyłbica, czyż nie oznacza ona umysłowej znajomości o Bogu? Tak! jednakowoż jest to znajomość oparta nie na rzeczach widzialnych, ale na niewidzialnych. Nasza przyłbica jest znajomością wiary, a podstawą do tej wiary jest ocena Boskiej miłości, która przewyższa wszelkie wyrozumienie i która rozpoczęła w nas dobre dzieło nie tylko w odkupieniu nas, ale i w uświęceniu naszych serc. Miłość Boża ku nam i nasza miłość ku Niemu są najbliżej złączone z tą przyłbicą i ktokolwiek chce ją przywdziać i znaleźć się pod jej ochroną, musi uznawać Boskie prawo i odwzajemnić się miłością.

A czym jest nasza tarcza wiary? Czyż miłość Boża, miłosierdzie naszego Boga i Pana naszego Jezusa nie są podstawami naszej wiary? Nasza ufność nie spolega na naszych uczynkach, ani na naszej znajomości o zbawieniu, albowiem tak jedno jak i drugie dowiodło nam, że nie jesteśmy godni Boskiej łaski. Ufamy w miłości Bożej oraz w ofierze Odkupiciela i tarcza ta może być oceniona i odpowiednio użyta tylko przez tych, którzy przyjęli tę miłość Bożą, a także pewną miarę znajomości.

Miecz ducha, którym jest Słowo Boże jest częścią tego uzbrojenia. Czyż nie spostrzegamy jednak, że wielu z tych, co posiadają ten miecz, trzymają go za ostrze a nie za rękojeść? Czy nie widzimy, że trudnością takich jest właśnie brak oceny miłości Bożej i z tego powodu badanie Słowa Bożego i znajomość o tymże Słowie jest dla takich bezwartościową, zwodniczą – szkodliwą – ponieważ oni nie przyjęli prawdy w miłości. Jest widocznym, że niektórzy przyjęli prawdę w większej mierze a inni w mniejszej, w proporcji na ile oni posiadali właściwy lub też niewłaściwy rodzaj miłości. Pycha i miłość samego siebie utrudniły wielu ujęcie miecza ducha we właściwy sposób; miłość denominacyjna utrudniła innym; i śmiało powiedzieć możemy, że wszyscy, którzy używają miecza ducha, czyli Słowa Bożego, są w niebezpieczeństwie uszkodzenia siebie, jeżeli nie mówią prawdy w miłości – z miłości do prawdy – oceniając należycie Boskie objawienie Samego Siebie i Jego planu. Jeżeli z tą miłością złączone jest w jakimkolwiek stopniu samolubstwo, miecz ten jest niebezpieczny dla tego, co nim włada. Miłość z czystego serca jest jedynym właściwym i bezpiecznym stanem.

Obuwie gotowości, aby mężnie przejść przez ten świat, przez różne trudności spotykane na drodze, jest również bardzo potrzebne. Pycha i ambicja mogą uzdolnić nas do przejścia znacznej przestrzeni na tej trudnej drodze, bez zniechęcenia się; jesteśmy jednak pewni, że Pan tak zarządził tę wąską drogę, że samolubna ambicja nie zdoła nas nigdy przeprowadzić do końca tej drogi. Boskim porządkiem rzeczy jest, że tylko miłość do Pana, do Jego trzody i do Jego prawdy, ochroni i zasili nas tak, że będziemy mogli kroczyć tą wąską drogą naprzód i coraz wyżej aż do jej końca, bez zniechęcenia się lub zboczenia z niej.

—————

„Pan uczynił wielkie rzeczy dla nas, więc radujemy się z tego”

—————

Jesteśmy pewni, że powyższe słowa wyrażają uczucia wielu czytelników niniejszego pisma. Nic nie przypisujemy redaktorowi, lecz przyznajemy, że wszystkie błogosławieństwa wypływają z onego wielkiego źródła łask to jest, od samego Pana. Radujemy się, że jesteśmy odbiorcami tych obfitości na równi z Wami wszystkimi, radując się również, iż mogliśmy być użyci od Pana, jako słabe, opróżnione naczynie, do zanoszenia Jego ludowi tego orzeźwienia, które On tak hojnie przygotował. Jest to naszą poważną troską, aby łaska Boża nie była przyjmowana nadaremnie przez kogokolwiek z nas – abyśmy wszyscy mogli z niej korzystać i wzmacniać się pokarmem na czas słuszny, jaki nasz obecny Pan udziela domowi wiary, jak nigdy przedtem. Jakżeż inaczej moglibyśmy sobie tłumaczyć to światło, które teraz przyświeca ze Słowa Bożego? Czyż takie zrozumienie tej sprawy nie jest w zupełności zgodne z obietnicą naszego Pana, że przy Swoim wtórym przyjściu, gdy będzie zbierał Swe klejnoty, Swych wybranych, Swą oblubienicę, że najprzód będzie kołatał i że do przybytku tych sług, którzy natychmiast otworzą drzwi i okażą swą wierność. On wejdzie i będzie z nimi wieczerzał? Więcej nawet, On miał się stać ich sługą, miał się przepasać i wynosić ze Swego skarbca rzeczy nowe i stare (Mat. 13:52). Jak cudownie i z jaką akuratnością wypełnia się to przed nami obecnie! Od Pana się to stało i jest zadziwiającym w oczach naszych. Oczy naszego wyrozumienia rozeznają wyraźnie to wszystko i radujemy się z tego.

Te błogosławieństwa Boskiej prawdy i łaski składają się nie tylko z nowych szczegółów, ale i ze starych. Ile to lat niejeden z nas badał Słowo Boże, słuchał kazania, czytał różne religijne książki itp., nie odnosząc z tego prawie żadnej korzyści! Zaiste, zamieszanie, w jakim znajdowaliśmy się, zamiast się zmniejszać zdawało się raczej zwiększać, tak, że im więcej badaliśmy, w tym większe zamieszanie brnęliśmy. Lecz teraz, gdy słuszny czas nadszedł, nasz Pan przyszedł, aby z nami wieczerzać; przepasawszy się usługuje nam, wystawia przed nami rzeczy nowe i stare, więc ucztujemy. Wszystkie pokarmy (duchowe) mają o wiele lepszy smak – są czystsze, słodsze. Na przykład, pominąwszy te szczegóły prawdy, które stosują się do czasu żniw, odnośnie żęcia, obecności Pana, wypełniania się proroctw itd. itd., zauważmy jeszcze raz te stare rzeczy, które lud Boży uznawał za prawdziwe przez całe wieki; zauważmy jak smaczne one są dla nas obecnie, jak orzeźwiające i jak wzmacniające dla naszej wiary!

Weźmy na przykład naukę o „kosztownej krwi”. Od dzieciństwa słyszeliśmy o śmierci Chrystusa, o potrzebie tejże i o jej ważności. Niektórzy z nas może nawet czytali o tym w Piśmie Świętym, a jednak nie widzieliśmy tej cudnej piękności, aż dopiero w ostatnich czasach (w żniwie) Bóg odkrył przed nami rzeczywiste znaczenie słowa okup – cenę kupna i pokazał jak Pan nasz Jezus opuścił chwałę niebieską i stał się świętym, niewinnym, niepokalanym, odłączonym od grzeszników, doskonałym człowiekiem, Jezusem Chrystusem i jak następnie „dał Samego Siebie na okup za wszystkich, co będzie świadczonym w czasie słusznym”. O! co za zasób chwalebnej znajomości, złączonej z przedziwną miłością, został odkryty przed nami, przez to zrozumienie jak Jezus Chrystus, z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował! Teraz rozumiemy, jak nigdy przedtem, istotne znaczenie słowa ubłaganie, zadośćuczynienie. Teraz rozumiemy jak Jezus Chrystus był ubłaganiem za nasze grzechy za grzechy wierzących obecnego czasu.

Możemy zrozumieć również jak to zadośćuczynienie wobec sprawiedliwości, dokonane przez Jezusa jest gruntem, czyli podstawą naszego przyjęcia nas przez Ojca i że teraz jesteśmy usprawiedliwieni przez wiarę w Jego krew, a w proporcji do tej znajomości, nasz pokój z Bogiem ma silniejszy fundament i jest bardziej zadowalający. Więcej jeszcze, możemy także widzieć dalszą wartość tej kosztownej krwi, gdy rozumiemy oświadczenie Apostoła – „On jest ubłaganiem za grzechy nasze (Kościoła, teraz); a nie tylko za nasze, ale (przez Kościół, jako Jego ciało) też za grzechy całego świata”. Teraz możemy widzieć jak i dla czego ustanowione będzie, po obecnym Wieku Ewangelii, chwalebne Nowe Przymierze z cielesnym Izraelem, które ostatecznie obejmie wszystkie rodzaje ziemi, zapewni im zupełne uwolnienie od przekleństwa Adamowego, odejmie serca kamienne z ich piersi i da im serca mięsiste, podnosząc ich z degradacji grzechu i śmierci do zupełnej doskonałości, w czasach naprawienia wszystkich rzeczy. O! jak wielkie znaczenie ma to Pojednanie dla nas obecnie, a jak mało znaczyło poprzednio! Dzięki niech będą Bogu za te stare rzeczy, tak samo jak i za nowe.

Weźmy jeszcze inny przykład, jeden z wielu. Wiedzieliśmy nieco o tym, co Pismo Święte mówi o usprawiedliwieniu, wiedzieliśmy, ze wiara ma pewną styczność z tym usprawiedliwieniem, lecz nie rozumieliśmy tego, że to usprawiedliwienie z wiary, to przypisanie sprawiedliwości wierzącym, było tylko Boską metodą postawienia ich w stan, w którym oni mogliby stawić swoje ciała ofiarą żywą, na rozumną służbę Bogu, czyli stać się ofiarą świętą i przyjemną Bogu. Nie rozumieliśmy również tego, że to ofiarowanie się, to stawienie, czyli poświęcenie swego życia, serca i wszystkiego Bogu jest warunkiem, przez który możemy mieć nadzieję uczestniczenia z naszym Odkupicielem w Jego chwalebnym królestwie. Jak wyraźne stały się nam te rzeczy w miarę jak Pan udzielił nam pokarmu na czas słuszny, rzeczy nowe i stare!

Dla dalszej ilustracji przytoczymy jeszcze jedną okoliczność: Pewien brat swego czasu przemówił tak do Redaktora: „Bracie Russell, ja byłem Chrześcijaninem Ewangelikiem przez wiele lat, lecz tak mi się wydaje jakobym spał przez ten cały czas, o ile to się tyczy chrześcijańskich znajomości i doświadczeń. O jak dobrze by było gdybym był wiedział nieco z tych rzeczy przedstawionych w szóstym tomie Wykładów Pisma Świętego, w czasie, gdy wychowywałem swoją rodzinę! Obym był mógł wtenczas rozumieć moją odpowiedzialność jako ojca i wychować moją rodzinę w duchu i ćwiczeniu Pańskim – rozumieć moje obowiązki rodzinne, mój odpowiedni stosunek i zobowiązania względem żony, dzieci i bliźnich! W Boskim zarządzeniu wszystko wydaje mi się teraz takie proste i piękne, że dziwię się jak mogłem być ślepym na te rzeczy przez tak długi czas. Inni byli widocznie tak samo ślepymi, bo gdyby nie, to nauczyciele nasi powinni byli nas pouczyć, jak mamy prowadzić życie świętobliwe, biblijne; mogli byli skierować naszą uwagę na te rzeczy, które tak wielce przyczyniają się do naszego pokoju i są potrzebne do właściwego postępowania w życiu. Lecz zamiast tego, byliśmy trzymani raczej w zamieszaniu, byliśmy wszyscy jakoby w uśpieniu. I jest to rzeczą dziwną, że i teraz tak mało jest tych, co zdołamy obudzić; że tak wielu woli sobie nadal drzemać, nie mając ucha do słuchania i okazując tylko opozycję do tych chwalebnych rzeczy, w których powinni się rozkoszować”. Jest to rzeczywiście prawdą, oświadczyliśmy na to.

„Zna wół gospodarza swego i osieł żłób pana swego” – Iz. 1:3

Powyższy tekst jest użaleniem Bożym, przez Proroka, przeciwko wielu z Izraela tak cielesnego jak i duchowego, których On obdarzył Swoją łaską, a którzy objawiają mniej mądrości aniżeli nawet nieme bydlęta. Mając na uwadze powyżej przytoczone doświadczenia, należałoby się spodziewać, że po naszym błędnym postępowaniu w przeszłości, po naszym niepowodzeniu w znalezieniu czegoś takiego, co by zadawalało nasz rozsądek i nasze serce – że wszyscy poznalibyśmy na pewno, iż te obecne błogosławieństwa, zadowolenie, oświecenie i orzeźwienie są od samego Pana. Jak wół zna gospodarza swego, tak z pewnością i my powinniśmy być w stanie znać naszego Boga i rozeznać Jego nadzór nad naszymi sprawami. Lecz nie tak rzecz się ma z wszystkimi. Z przykrością oświadczamy, że niektórzy zdają się przeoczać Boski nadzór nad sprawami Kościoła i Boskie zarządzenie, co do spraw żniwa i obecnego rozwijania się prawdy. Cudowne zaopatrzenie cielesnego Izraela w mannę nie było, według naszego zdania, bardziej cudownym i lepszą podstawą do wiary w Boską opatrzność, aniżeli jest obecne zaopatrzenie duchowego Izraela w duchową mannę. Mimo to jednak niektórzy nie rozeznawają Pana jako ich gospodarza, lecz wciąż jeszcze należą do różnych sekt, stronnictw i denominacji. Pan nie nakłada żadnej winy na pszenicę za to, że była zmieszana z kąkolem, lecz wyjaśnia, że w czasie żniwa miał nastąpić rozdział. Nie wypowiada również nagany za to, że Jego lud znajdował się w „Babilonie” przez wieki – zawikłany, zaciemniony „tradycjami ludzkimi” i „naukami diabelskimi”; lecz oświadcza, iż spodziewa się, że gdy prawdziwe światło oświeci ścieżkę sprawiedliwego w czasie żniwa obecnego wieku, wszyscy czuwający i wierni zobaczą gwiazdę poranną i brzask Tysiąclecia, a także, iż tacy usłyszą głos Boży, czyli poselstwo prawdy, zostaną wzmocnieni i ożywieni tymże Słowem, jako pokarmem na czas słuszny i że, będąc w taki sposób ożywieni i przebudzeni, o ile są wierni Bogu i zasadom Jego rządu, są gotowi uczcić Jego imię i wykorzystać ich przywileje służby, wnet rozpoznają prawdę jako ten głos Boży mówiący im: „Wynijdźcie z niego, ludu Mój, abyście nie byli uczestnikami grzechów jego i żebyście nie wzięli z plag jego” – Obj. 18:4.

„Z was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby za sobą pociągnęli uczniów” – Dz. Ap. 20:30.

Osioł zna żłób pana swego, wie, że jego pokarm dostarczony jest przez jego pana i udaje się zawsze do tego żłobu po codzienną żywność. Przeto Pan daje do zrozumienia, że ten osioł mógłby zawstydzić niejednych z ludu Bożego. I jak prawdziwym to jest! Tu i ówdzie spotykamy niektórych, co, karmiąc się z Pańskiego żłobu, postępowaniem swoim jakoby mówią do siebie i do drugich: „Tak, tam był dobry i czysty pokarm, dobrze smakował, ja czuję się pokrzepiony, lecz on nie był przygotowany specjalnie przez Pana; to tylko tak było przypadkowym; odejdźmy i powędrujmy sobie nieco – może spotkamy inny żłób zawierający jeszcze lepszą paszę; powąchajmy niektóre inne nauki, spróbujmy chrześcijańską umiejętność leczenie wiarą albo spróbujmy zrobić sobie swój własny żłób, napełnić go i jeść z niego”. Bóg przez Proroka daje do zrozumienia, że nawet osioł nie jest tak niemądrym, lecz gdybyśmy czasem zauważyli którego z takim usposobieniem, powiedzielibyśmy: Biedny, głupi ośle, nie znasz dobrej rzeczy, chociaż ją masz – nie rozumiesz pieczy Pana swego.

Obserwując tę przypowieść o wole i ośle znajdujemy bezpośrednie świadectwo Apostoła, jakie próby i trudności spotkają lud Pana za zapominanie ich właściciela, który rozpoczął w nich dobre dzieło i obiecał, że, o ile my będziemy wierni, On dokona tego dzieła w nas aż do dnia Chrystusowego – do poranku Tysiąclecia. Jak Apostoł dał do zrozumienia, tak też znajdujemy, że niektórzy starsi w Kościele Chrystusowym, zamiast paść trzodę Bożą, wskazując im ich Gospodarza i pokarm przez Niego przygotowany na czas słuszny, to oni starają się raczej odwrócić trzodę – pociągnąć uczniów za sobą. Przyjmując jako pewność, że niektórzy z ludu Bożego są mniej roztropni niż osioł, oni czynią, co tylko mogą, aby odwrócić niektórych od Pańskiego stołu – od Jego zarządzeń dla różnych potrzeb Swego ludu, w tym złym dniu. Przytoczymy przykład pod tym względem: Doszła nas wiadomość z pewnego małego zgromadzenia ludu Pańskiego, którzy przez kilka lat ucztowali na rzeczach nowych i starych wynoszonych przez naszego Pana ze skarbca prawdy i łaski, że ich starszy oświadczył, iż będzie im kazał, lub, jeżeli życzą sobie mieć badanie Biblii, on im poprowadzi, lecz nie życzy sobie, aby ktokolwiek ze zgromadzenia przynosił ze sobą „Wykłady Pisma Świętego” i aby nie przytaczał ładnych objaśnień ani żadnych cytat z tych sześciu tomów, lub z jakich innych dzieł Strażnicy. Starszy ten widocznie starał się zbudować im nowy żłób, do którego chciał nakłaść jakiejś nowej paszy przystrojonej może w niektórych zarysach tą, z której oni otrzymali duchowe ożywienie. O starym żłobie radził im teraz całkiem zapomnieć i więcej po pokarm tam się nie udawać. Nie dowiedzieliśmy się jeszcze, do jakiego stopnia członkowie tego zgromadzenia mają zdrowy rozsądek biblijnego osła, lecz wnosimy, zgodnie z powyżej przytoczoną myślą wypowiedzianą przez Proroka, że niektórzy z nich ujawnią brak nawet oślego rozsądku.

„Kto nie zbiera ze mną, rozprasza”

Ktoś może gotów zapytać: Z jakich pobudek miałby którykolwiek sługa Pański podejmować taki sposób postępowania? Apostoł wyjaśnia pobudkę w tekście powyżej zacytowanym, gdy mówi, że tacy czynią to w celu pociągnięcia za sobą uczni. Pragnienie przewodnictwa, aby być wielkim i dominować nad drugimi, było poważnym sidłem i trudnością w Kościele, od czasów Jezusa aż do naszych dni. W żadnej innej sprawie nasz Pan nie upominał Swych uczni tak często jak względem tej żądzy, aby być większym od drugich. Ktokolwiek objawia takiego ducha powinien być odpowiednio potraktowany, grzecznie, ale stanowczo, aby trzoda mogła być ochroniona od tak zaraźliwego ducha, a dany przywódca, aby mógł wywikłać się z sidła onego nieprzyjaciela. Samolubstwo jest przeciwieństwem do miłości, a wyniosłość jest oznaką samolubstwa. Przeto choćby nawet fundamentalna nauka (o okupie) była popierana przez pewien czas, to jednak możemy być pewni, że samolubstwo prędzej czy później zaprowadzi do ciemności zewnętrznej i przez to wielu zostanie pokalanych – uszkodzonych. Miłość, którą Pismo Święte wystawia przed nami, jako będącą właściwym wynikiem i rozwojem znajomości otrzymanej od Boga – nie szuka swoich rzeczy, nie nadyma się, ale stara się przede wszystkim o chwałę Bożą i o dobro Jego trzody.

Nieuznawanie – albo, gdy jest to uznawanym, zapominanie o tym, że Pan jest głównym żeńcą w pracy żniwiarskiej i że ma główny nadzór nad tym dziełem, jest najważniejszą przyczyną tej omyłki. Wszyscy, będący w zupełnej zgodzie z Bogiem, którzy zupełnie poddali się pod Jego wolę i pragną, aby Jego wola wykonywała się we wszystkich sprawach ich życia, jak i w sprawach Kościoła, powinni dobrze baczyć, aby Boska wola rzeczywiście wypełniła się we wszystkich szczegółach – w ich myślach, słowach i uczynkach, odnoszących się tak do ich prywatnych spraw, jak i do spraw Kościoła. Jesteśmy sługami tego, komu służymy; a to znaczy, że albo służymy Panu w łączności z pracą żniwiarską, albo też służymy przeciwnikowi, który stara się sprzeciwiać tej pracy. Gdzie więc jesteśmy i co czynimy? Czy zbieramy z Panem, czy też rozpraszamy z onym przeciwnikiem? Niema żadnej wątpliwości, co do rezultatu naszego postępowania. Dzieło żniwa będzie dokonane i każde prawdziwe ziarno pszeniczne będzie zebrane, lecz ważnym pytaniem dla każdego z nas jest: Jaki jest nasz szczególny dział w tej sprawie? Jakie jest nasze stanowisko w tej pracy? W jakim stopniu jesteśmy współpracownikami w tym dziele? Czego możemy spodziewać się po zupełnym zakończeniu żniwa, gdy do wiernych pracowników Pan powie: „Dobrze sługo dobry i wierny”? Czy będzie On mógł zaliczyć nas do tych wiernych, którzy nie szukali osobistego uznania, popularności, chwały, ani czci od ludzi, lecz, poświęcając takowe, starali się czynić wolę ich Ojca, który jest w niebie? Jest to sprawa osobista i każdy musi w swoim sercu na nią odpowiedzieć najlepiej jak tylko może to zrozumieć.

„Dopuść, iż wyjmę źdźbło z oka twego”

Jest pewne głębokie znaczenie w Pańskim porównaniu, według którego ktoś chciał wyjąć źdźbło z oka brata, podczas gdy w swoim oku miał belkę, czyli coś o wiele większego. Ważnością tego porównania jest, że każdy powinien rozsądzać krytycznie samego siebie, a sympatycznie drugich domowników wiary. Takim jest duch miłości; komu brak tego ducha, ten znajduje się w niebezpieczeństwie, przeto wszyscy powinniśmy się starać ten przymiot w sobie wyrabiać. Ktokolwiek pielęgnuje w sobie ducha przeciwnego, ten chyli się do ciemności zewnętrznej, chociaż początek tego może być bardzo mały. Z przykrością oświadczamy, że duch ten – duch stronnictwa i wynajdywania wad w drugich – objawia się od czasu do czasu w niektórych zgromadzeniach ludu Bożego. Właściwy duch powinien być przeciwny temu, powinien odznaczać się miłującą pobłażliwością dla drugich, radując się z ich rozwoju i dopomagając im w sposób możliwie jak najgrzeczniejszy. Jakikolwiek inny duch na pewno przyniesie szkodę; przeto zachęcamy wiernych, aby stali silnie przy zasadach, jakie Pan wystawia pod tym względem i aby rozwijali w swych sercach miłującą wspaniałomyślność, która nie domyśla się złego, ale raczej stara się odpowiednio zrozumieć i usprawiedliwić różne omyłki, szczególnie, jeżeli takowe nie dotyczą się zasad lub fundamentalnych nauk.

Miłość braterska

Prawdziwy duch braterstwa jest nader konieczny pomiędzy Pańskimi uczniami, tak pojedynczo jak i zbiorowo. Nasz Pan powiedział: „Stądci poznają wszyscy, żeście uczniami Moimi, jeżeli miłość mieć będziecie jedni ku drugim”. Przez słowa te Pan widocznie daje nam do zrozumienia, że reguły i zwyczaje pomiędzy jego ludem nie powinny być według zasad tego świata, ale powinny opierać się na daleko wyższych, zacniejszych i wspaniałomyślniejszych zasadach. W jakim stopniu zdołamy to utrzymać w pamięci i żyć według tej reguły, taką też będzie nasza radość w Panu w obecnym czasie i tym większa pewność stania się współdziedzicami z Nim w królestwie. Pamiętajmy więc na Jego słowa, które wyrzekł do Swych uczni, pod względem wyniosłości: „Jeżeli nie staniecie się jako dzieci, żadnym sposobem nie wnijdziecie do królestwa niebieskiego” – Mat. 18:3.

====================

— 15 sierpnia 1907 r. —