::R3363 : strona 141::
Ostatnia wieczerza
— MAT. 26:17-30 — 29 MAJA —
Jezus i apostołowie przyszli do miasteczka Betami położonego blisko Jerozolimy, aby spożyć Wieczerzę Paschalną w świętym mieście, i aby nasz Pan mógł ponieść cierpienie z rąk swoich nieprzyjaciół – aby tym sposobem mógł dokonać pojednania za grzechy ludu. Ich przybycie do Betanii było zaledwie tydzień przed Jego ukrzyżowaniem. Następnego dnia przy wieczerzy Maria pomazała Pana wonną maścią; drugiego dnia On wjechał do Jerozolimy na oślęciu i nie będąc przyjęty przez przewódców narodu, zapłakał nad tym miastem i powiedział : „Oto wam dom wasz pusty zostanie” Nazajutrz wszedł do świątyni, z której wypędził handlarzy. Następnego dnia wygłosił swoją ostatnią mowę w świątyni, nazywając Siebie światłością świata. Jest prawdopodobnem, że każdego wieczora powracał do Betanii, do domu Łazarza, Marty i Marii, w którym gościli Pan i apostołowie kiedykolwiek znajdowali się w tej okolicy. Następnego dnia, w środę, Pan pozostał w Betanii a w czwartek posłał dwóch uczniów aby przygotowali baranka, którego , spożył tego wieczora z dwunastoma uczniami – „tej samej nocy, której był zdradzony.”
Uczta paschalna trwała cały tydzień i była najważniejszym świętem w żydowskim obrządku. W tym tygodniu wszelki kwas – symbol grzechu – był z domów usunięty i zniszczony, co miało oznaczać świętobliwość, czystość ludu Pańskiego – duchowego Izraela – symbolicznie przedstawionego w Izraelu cielesnym, Cały ten tydzień był uroczystością radosną na pamiątkę oswobodzenia Izraelitów z niewoli egipskie tj. Święta rozpoczynały się 15 dnia pierwszego miesiąca, według żydowskiego obliczania, lecz święta te poprzedzone były 14 dnia, zabijaniem baranka i pokropieniem jego krwią podwoi domów, na pamiątkę tego co miało miejsce w Egipcie, onej nocy kiedy pobici zostali pierworodni egipscy a pierworodni izraelscy zachowani pod ochroną krwi baranka. Tej nocy Egipcjanie zezwolili a nawet przymuszali Izraelitów aby jak najprędzej opuścili Egipt. Na przygotowanie tegoż pamiątkowego baranka, który miał być spożywany w wieczór poprzedzający święta Paschy, Pan wysłał do miasta dwóch uczni, jak to jest wyjaśnione w naszej lekcji.
Łukasz mówi nam, że wysłanymi byli Piotr i Jan a u Marka jest powiedziane, jak poznają człowieka, w którego domu mieli wieczerzę przygotować. Przypuszczanym było przez niektórych, że był to dom Marii, matki Marka, i że ów górny pokój był ten sam, w którym później zebrani byli apostołowie i gdzie Duch święty był na nich wylany. Wierny że w domu owej Marii zgromadzeni byli uczniowie na modlitwę o uwolnienie Piotra z więzienia, Był to duży pokój odpowiednio umeblowany na jadalnię. Przypuszczanem było, że Jezus obrał taki pośredni sposób poinformowania gdzie wieczerza miała być przygotowana, aby Judasz nie wiedział o tym naprzód, by nie było przeszkody w wieczerzy i w następnych mowach Pana, zapisanych w Ew. Jana w rozdziałach 14 do 17. Piotr i Jan przygotowali wieczerzę w tym znaczeniu, że postarali się o baranka, przaśny chleb, gorzkie zioła i wino, a wieczorem w odpowiednim czasie, zebrało się całe to grono na spożycie owej wieczerzy.
Lekcja Pokory
Sam tylko Łukasz (22:24-30) opisał spór jaki apostołowie mieli między sobą przy tej okazji, aczkolwiek Jan (13 r.) też wspomina o tym. Nie należy przypuszczać, że apostołowie byli spowodowani jedynie ambicją i samolubstwem.Z właściwością możemy wnosić, że spór był o miejsca w pobliżu Pana, z powodu iż Go miłowali. Pan wykorzystał tą okazję na udzielenie im lekcji, która niezawodnie pozostała z nimi do końca ich życia. Oni przybyli do tego miejsca po południu, idąc drogami piaszczystymi a nie będąc z klasy bogatych, nie było tam sług, którzyby ich przyjęli i umyli im nogi; i zamiast pomyśleć o wyświadczaniu tej usługi jedni drugim dla ich własnej wygody, oni spierali się o przedniejsze miejsca przy stole. Miejsce najbliższe Pana otrzymał Jan – może nie tylko dlatego, że był Jego krewnym i Pan go miłował ale i z powodu, że był najmłodszym w tej gromadce.
Zwyczaje ówczesne różniły się od dzisiejszych pod wielu względami. Do jedzenia siadano na niskich tapczanach wokoło stołu. Zasiadający opierali się na lewym łokciu, używając prawej ręki do jedzenia; tym sposobem goście byli głowami zbliżeni jeden do drugiego, zaś ich nogi były wyciągnione na tylnej części tapczanu. Jezus widocznie nie mieszał się do owej dyputy, a gdy już wszyscy usiedli przy stole i wieczerza miała rozpocząć się, wtedy Jezus powstał i przystępując kolejno z tyłu do każdego z uczniów zaczął im myć nogi. Takie służenie im przez Pana było dla nich surową naganą. Oni powinni byli o tym pomyśleć i niezawodnie żałowali teraz, żę tego nie uczynili, lecz naonczas każdy starał się utrwalić ten fakt, że w żadnym stopniu nie był niższy od drugich. Prędko zapomnieli o tym co Pan powiedział im przedtem, że ktoby chciał być większym między nimi, winien wszystkim służyć. Pan miał więc sposobność zilustrować tą właśnie sprawę; był gotów usłużyć im wszystkimi On zawsze im służył duchowymi rzeczami, stąd uważali Go właściwie za ich Mistrza; lecz teraz okazał swoją pokorę do takiego stopnia, że gotowym był służyć też w najniższej usłudze. Jak ważną jest w tym lekcja! Oby ona nigdy nie straciła swej wagi między prawdziwymi naśladowcami Pana. Niektórzy jednak zbłądzili, przypuszczając, że było to ustanowieniem pewnego obrządku, na podobieństwo Chrztu i Wieczerzy Pańskiej. Według naszego wyrozumienia, lekcja jaką należy z tego wyciągnąć w zastosowaniu do każdego z nas jest, że zawsze i na każdym miejscu winniśmy starać się służyć braciom choćby w najniższej sprawie, bo czyniąc to im, liczyłoby się u Pana jakoby to było czynione Jemu.
„Lepiej Byłoby Aby Się Był Nie Narodził”
Podczas wieczerzy Jezus, będąc poważnie zasmucony powiedział, że jeden z jego dwunastu apostołów zdradzi Go i tym sposobem przyczyni się do jego śmierci – ze będzie to jeden z tych, który maczał z Nim chleb w misie, uczestniczył w tej samej wieczerzy, spożywał ten sam chleb i mięso z tego samego baranka. Następnie wykazał, że chociaż to wszystko było napisane i Boski plan nie mógł być zmieniony, jednak było to wielkim znieważeniem przyjaźni – czemś trudnem do zrozumienia. W rzeczywistości nie stanowiło różnicy dla Pana, co do jego intencji i poświęcenia, czy On miał być rozpoznany przez książąt, bez jakiejkolwiek zdrady, czy też miał być zdradzony przez kogoś obcego, czy przez ucznia; fakt ten nie zmienił zarządzenia w Boskim planie, lecz było to bardzo zasmucającym, że zdrajcą miał być jego bliski przyjaciel i uczeń.
Orzeczenie: „Lepiej byłoby temu człowiekowi, aby się był wcale nie narodził,” daje nam do zrozumienia, że według Pańskiego zapatrywania, Judasz dostąpił już tyle znajomości i sposobności do lepszych rzeczy, iż był on zupełnie odpowiedzialnym za swój czyn i że nie będzie dla niego już żadnej nadziei w przyszłości. Nie mielibyśmy żadnego sprzeciwu gdyby Pan znalazł jakie usprawiedliwienie dla Judasza i udzielił mu jeszcze dalszą sposobność do naprawy swego charakteru; lecz nie znajdujemy biblijnego powodu do myślenia, że taka sposobność będzie mu dana. Z naszego stanowiska zdaje się jakoby Judasz zgrzeszył przeciwko zupełnej znajomości i światłości, jaką otrzymał ze swojej społeczności z Panem i z mocy Ducha, świętego. On miał moc uzdrawiania chorych i wypędzenia demonów, w imieniu Pańskim i jako Jego przedstawiciel, i on tej mocy używał. Koniec jego był bardzo smutny; bowiem każdy samobójca poświadcza swoim czynem, że wolałby aby się był nigdy nie narodził.
„Azażem Ja Jest, Panie?”
W innym miejscu jest napisane, że każdy z uczniów zapytywał: „Azażem ja jest, Panie?” W końcu i Judasz zapytał: „Izalim ja jest, Mistrzu?” Ci inni byli pewni, że nie mieli z tym nic do czynienia i pragnęli aby Jezus poświadczył ich niewinność. Zapytanie tych jedenastu i zbycie ich pytania milczeniem ze strony Pana świadczyło, że oni nie byli winni, a pośrednio wskazywało, że Judasz był tym; jednak był on ducha tak zuchwałego, że zapytał Pana: „Izalim ja jest?” Jezus odrzekł: „Tyś powiedział,” czyli, „Tak, ty nim jesteś.” Jak szlachetnem było to Pańskie zganienie Judasza ; On nie mógł powiedzieć mniej – a jednak nie gromił, nie groził ani objawił gorzkości, a jedynie wyraził smutek i politowanie.
Jak wielka kryje się w tym lekcja dla nas! Nieprzyjaciele nasi zasługują więcej na politowanie aniżeli na nienawiść; na ile możemy, winniśmy ich błogosławić, a nie przeklinać. Dobrze jest aby wszyscy uczniowie Pana czuwali i modlili się by czasami usposobienie Judasza, aby sprzedać Pana, Jego prawdę lub braci, nie zakradło się do ich serc. Wiedząc, że będą tacy, winniśmy strzec swoich serc i zapytywać się: „Azażem ja jest, Panie?” Gdy uczniowie spożywali baranka według zakonnego przepisu, a raczej gdy jeszcze znajdowali się przy stole po spożyciu przepisanej wieczerzy, Jezus wziął nieco z pozostałego chleba, pobłogosławił i łamiąc podawał uczniom mówiąc: „Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje”. Jeden z ewangelistów dodał – „które jest za was łamane” Rzymsko-Katolicy i niektórzy z Protestantów twierdzą, że w wyrażeniu : „To jest ciało moje” i w późniejszym: „To jest krew moja”, należy nam rozumieć, że kiedykolwiek chleb i wino były w taki sposób konsekrowane, przemieniały się w istotne ciało Chrystusowe i w Jego istotną krew. My nie przyjmujemy tego wprost niedorzecznego i nieprawdziwego tłumaczenia, a raczej, że ów chleb tylko przedstawiał ciało naszego Pana a wino przedstawiało Jego krew. Absolutnym dowodem tego jest fakt, że w chwili kiedy nasz Pan słowa te wypowiedział Jego ciało nie było jeszcze złamane .ani krew Jego przelana. Przeto rozumieć te słowa inaczej aniżeli podaliśmy powyżej – a mianowicie, że chleb przedstawiał Jego ciało a wino przedstawiało Jego krew – byłoby fałszowaniem prawdy, a nie możemy sobie wyobrazić aby to czynił Pan albo którykolwiek z Jego prawdziwych naśladowców.
Chleb przedstawiał, jak wyjaśnił to nasz Pan na innym miejscu, chleb z nieba – Jego ciało, które On ofiarował za grzechy świata. Pan zaprosił wszystkich Swoich naśladowców aby z tego jedli, i my jemy Jego ciało gdy przyswajamy sobie Jego zasługi oraz miłosierdzie i łaski zapewnione Jego złamanem ciałem. Tym sposobem przyswajamy sobie korzyści wynikające z Jego ofiary, która zapewniła nam przebaczenie grzechów i pojednanie z Ojcem.
„Krew Nowego Przymierza”
Jezus wziął kielich i podziękowawszy podał go uczniom mówiąc: „Pijcie z tego wszyscy, bo jest to krew Nowego Przymierza, która wylewa się dla wielu na odpuszczenie grzechów.” To przedstawia moją krew – i będzie przedstawiać moją krew dla was i dla wszystkich Moich naśladowców na zawsze i przy takich okazjach będzie wam przypomnieniem mojej śmierci i przymierza, które tym sposobem zostało zapieczętowane między Bogiem a grzesznikami, przez Mnie jako Onego wielkiego Pośrednika pomiędzy Bogiem a człowiekiem.
Nowe Przymierze, czyli Nowy Testament zapieczętowany krwią Chrystusową jest wspominany w starym Testamencie i wzmiankowany jest przez Pawła apostoła w jego liście do Żydów (8:6-13; 10:29; 12:20). To Przymierze miało zastąpić Przymierze Zakonu, którego pośrednikiem był Mojżesz i które obiecało, że kto zachowałby przykazania zakonu, miałby żywot wieczny; lecz Nowe Przymierze zapewnia Boskie miłosierdzie i ze względu na fakt, że upadli ludzie nie są w stanie postępować doskonale, Pośrednik Nowego Przymierza, przez Swoją śmierć za lud, zadośćuczynił Boskiej sprawiedliwości i teraz Bóg może obchodzić się z wierzącymi według ich intencyj zamiast według istotnych osiągnięć; zaś w słusznym u Boga czasie podniesie całą ludzkość z degradacji do stanu istot doskonałych, tak że będą mogli doskonale pełnić wszystkie dobre intencje ich szczerych serc.
Św. Paweł apostoł wykazał nam, że ten chleb i kielich mają jeszcze głębsze znaczenie. On dostąpił tak jasnego zrozumienia tej „tajemnicy” – „Chrystus w was” – że my, czyli Wierzący i poświęceni, jesteśmy mistycznym ciałem Chrystusowym, uczestnikami Jego ucierpień teraz, i jeżeli będziemy w tym wiernymi, staniemy się również członkami Jego uwielbionego ciała i uczestnikami Jego chwały. Z tego stanowiska – wyjaśnia dalej Apostoł – ów łamany chleb przedstawiał złamanie nie tylko osobistego ciała Pana Jezusa, ale także złamanie wszystkich członków Jego mistycznego ciała w całym wieku Ewangelii; a picie kielicha przedstawiało, nie tylko Jego własną śmierć, aby tym sposobem mógł zapieczętować Nowe Przymierze na korzyść ludzkości, ale że Jego zaproszenie abyśmy uczestniczyli w tym kielichu – „pijcie z tego wszyscy” – oznacza również, że możemy uczestniczyć w Jego cierpieniach i śmierci w czasie obecnym – aby w Tysiącleciu uczestniczyć z Nim w instalacji tegoż Nowego Przymierza. Jak wspaniałą jest ta myśl, jak głęboką i obszerną! Jak zadziwiający jest ten przywilej, że mamy dozwolone dopełniać „ostatków ucisków Chrystusowych” i mieć nadzieję uczestniczenia w Jego chwale w przyszłości. tego stanowiska dostrzegamy nową siłę w słowach Pana: „Możecież pić kielich, który Ja będę pił i chrztem, którym się Ja chrzczę być ochrzczeni?”. Jak nie każdy jest godnym tego zaproszenia tak i nie każdy zaproszony ocenia ten przywilej o tyle aby uczestniczyć w tej sprawie z radością i wdzięcznością. Wszyscy postanówmy i powiedzmy Panu, jak powiedzieli Jakub i Jan: „Możemy, Panie,” jesteśmy gotowi, a przy Twej pomocy wyjdziemy zwycięzcami i więcej niż zwycięzcami.
Nowe Wino – Radość w Królestwie
Pan Jezus oświadczył, że nie będzie pił więcej z tego owocu winnego krzewu, aż będzie go pił nowy w Królestwie. To nie znaczy, że Jezus będzie pił nowe albo niesfermentowane wino w Królestwie ze Swoimi uczniami, ale że aż do czasu ustanowienia Królestwa ta nowa, pozafiguralna rzecz przedstawiona w winie nie ziści się. Gdy to Królestwo nastanie, wszelkie cierpienia i próby obecnego czasu przeminą; tłoczenie prasy, robienie wina, przeminie. Zamiast uczestnictwa w kielichu cierpień, będzie niewysłowiona radość, wesele i błogosławieństwo tym wszystkim, którzy prawdziwie uczestniczyli z Odkupicielem w Jego uciskach w czasie obecnym. Czas ustanowienia tego Królestwa jest bliski – zapewne około 19 stuleci bliżej aniżeli było wtedy, gdy Pan wypowiedział te słowa; a liczne dowody, że ono zostanie wkrótce ustanowione widzimy naokoło nas. Serca nasze powinny radować się w oczekiwaniu tego Królestwa i winniśmy być wiernymi w tym piciu kielicha smutku obecnie, ponosząc urągania i poświadczając tym naszą miłość i wierność Panu.
Po tym wszystkim Pan jeszcze wypowiedział owe czułe napomnienia i obietnice zapisane przez Jana (r. 15, 16 i 17), a które ubłogosławiły tak wielu Jego naśladowców w całym wieku ewangelicznym. Następnie prześpiewali pieśń i wyszli udając się na górę Oliwną – do Ogrodu Getsemane, gdzie spotkały ich nowe próby. Podobnie jest z nami, że po każdym obchodzeniu tej Pamiątki i po każdym przyrzeczeniu Panu swej wierności, przychodzą na nas nowe próby, doświadczenia i przesiewania. Kto się ostoi? – Jest pytaniem. Bądźmy silnymi w wierze i ufności aż do końca; trwajmy w Jego Słowie i trzymajmy się mocno Boskich obietnic i naszego Baranka Wielkanocnego i Wybawiciela!
====================
— 1 maja 1904 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: