::R3216 : strona 201::
Nieprzychylne odpowiedzi na modlitwy
— 1 Sam. 8:1-10 — 5 LIPCA —
Złoty Tekst: „Zgotujcie serca wasze Panu, i służcie Jemu Samemu” – 1 Sam. 7:3
W lekcji naszej zwracamy się ponownie do Starego Testamentu i zastanawiać się będziemy nad niektórymi wydarzeniami w starszym wieku proroka Samuela. Nie znajdujemy żadnej wzmianki, aby ten wielki Prorok okazał kiedykolwiek niewierność wobec Boga albo wobec narodu Izraelskiego. Łaska i miłość Boża trwała nad Samuelem do końca jego życia i to czyniło go użytecznym sługą narodu. W miarę jak Samuel dochodził do lat sędziwych a Izraelici pomnażali się w liczbie, zdawało się być rzeczą właściwą, aby oprócz sądu w Ramacie, gdzie głównym sędzią był on sam, ustanowiony był drugi sąd, w południowej części Palestyny, w Beerszebie; a mając synów, było rzeczą naturalną, że Prorok spodziewał się, iż synowie jego okażą się dosyć zdolnymi i roztropnymi, aby służyli Bogu i Jego ludowi według wzoru, jaki on im wystawił. Gdzież mógłby on znaleźć bardziej kompetentnych kandydatów na współsędziów w Beerszebie jak byli jego synowie?
Sprawdzamy, że prawość charakteru, chociaż do pewnego stopnia przechodzi z rodziców na dzieci to jednak nie zawsze można polegać na dzieciach, bez względu jak zacni i bogobojni byli ich rodzice. Serce i wola każdej osoby są niezależne; wychowanie i ćwiczenia mogą wskazywać właściwą drogę, lecz zupełne poświęcenie się Bogu jest konieczne do rozwinięcia dojrzałego charakteru. Prawość charakteru Samuela okazana jest w tym, że gdy dowiedział się, iż synowie jego dali się przekupić i wywracali sąd, on prędko usunął ich ze stanowiska sędziów. Niezawodnie miał w pamięci postępowanie swego poprzednika Heliego, który okazał się zbyt pobłażliwym wobec swoich synów, przez co wielka klęska przyszła na nich i na cały naród. Szlachetność Samuelowa niezawodnie wypłynęła do pewnego stopnia z lekcji, jakiej on nauczył się z ujemnego przykładu Heliego. W każdym razie pewnym jest, że Samuel trwał w łasce u Boga aż do końca swej drogi.
Jak już zauważyliśmy, w Izraelu byli naznaczeni starsi, czyli sędziowie we wszystkich pokoleniach. Obowiązkiem tychże sędziów było załatwiać, rozsądzać mniejsze sprawy pomiędzy ludem w ich własnym pokoleniu. Prawdopodobnym więc jest, że tylko większe sprawy wnoszono przed Samuela i jego synów, którzy stanowili coś w rodzaju wyższego sądu – a sam Samuel, był prorokiem i Sędzią z Boskiego naznaczenia i jako Jego przedstawiciel. Rząd Izraelski różnił się od wszystkich ówczesnych rządów na świecie. Istotnym Królem Izraelitów był Bóg, który, zgodnie z przymierzem zawartym z nimi, opatrznościowo nadzorował ich sprawami – czy to przez karanie ich niewolą za ich grzechy i niewierność Jemu, czy też przez uwolnienie ich z niewoli i przez narodowe powodzenie, gdy byli Jemu wierni i posłuszni. Gdy Samuel urzędował jako sędzia, Izraelici nie mieli króla ani innego władcy oprócz Boga, którego słowo było prawem – a od czasu do czasu Bóg wzbudzał im sędziów. Nie był to rząd republikański w obecnym zrozumieniu tego słowa. Ludność nie obierała własnych naczelników, prezydentów ani sędziów; oni tylko upatrywali Boskiego opatrznościowego kierownictwa i przyjmowali sędziów opatrznościowo im wskazanych. Był to stan szczęśliwy pod wielu względami, albowiem lepiej jest ufać na opatrznościowym kierownictwie Pańskim we wszystkich sprawach, aniżeli polegać na rozumie własnym albo na rozumie innego człowieka lub pewnej rodziny królewskiej.
Gdy Starsi Izraelscy zauważyli, że synowie Samuelowi nie postępowali śladami ojca, nie rozsądzali sprawiedliwie i bezstronnie, według prawa i woli Bożej, oni byli tym przejęci. Zapomnieli – może nigdy nie zupełnie uznali – że Bóg był ich istotnym Sędzią i Królem a Samuel był tylko Jego przedstawicielem i mówczym narzędziem. Zapomnieli, że chociaż Samuel postarzał się, Bóg był ten sam „wczoraj, dziś i na zawsze,” nieodmienny i zdolny wzbudzić im w słusznym czasie sędziego takiego, który by najlepiej odpowiadał ich potrzebom. Starsi ci, w swej troskliwości, zgromadzili się i zadecydowali, że oni i cały naród będą czuli się więcej zadowolonymi, gdy na zawsze przywiążą się do pewnego autokratycznego władcy – gdy staną się poddanymi jednemu z ich narodu a następcy z jego rodzimy będą ich panami, ich królami.
::R3216 : strona 202::
Nie rozumieli zapewne, że osobiście, jak i narodowo, oni znajdowali się na wyższym poziomie aniżeli narody okoliczne mające nad sobą królów; zdawało im się raczej, że są oni „nie modni,” że okoliczne narody, będące w większości, mają zapewne rację, i może wstydzili się wyrażać o swoich pokoleniach jako o narodzie bez króla, bez widzialnego pana, a przyznawać się tylko do niewidzialnego Boga Jehowy. Historyk Kitto podaje o podobnych uczuciach pomiędzy ludnością Holandii, gdy w kraju tym była republikańska forma rządu.
Kiedy Anglicy i Holendrzy zabiegali o władzę i wpływy na wschodzie, Anglicy, aby poniżyć swoich rywali, zaczęli sprytnie rozpowszechniać ten jakoby niebezpieczny sekret, że Holendrzy nie mają króla. Umysły narodów wschodnich zostały zdziwione i zakłopotane tym objawieniem stanu rzeczy ponad ich doświadczenie i zrozumienie. Holendrzy, zaalarmowani skutkami, jakie mogłyby wyniknąć z tej plamy rzuconej na ich powagę, głośno zaprotestowali, nazwali ten zarzut niecnym kłamstwem, zapewnili, że oni mają wielkiego króla i tymczasowo wynieśli swój kraj do tej wyższej rangi.
Powodowani służalstwem do obcych obyczajów, Starsi Izraelscy wnieśli petycję, czyli prośbę do Samuela, aby ten, jako przedstawiciel Boga, pomazał dla nich króla – specjalnego władcę nad nimi, czyniąc ich jako naród poddanymi, czyli sługami jednemu z ich narodu. Trudno nam jest sympatyzować z takim nierozsądnym uczuciem, z taką modlitwą ku ich własnej degradacji. Z podobnego stanowiska obserwował tę sprawę również i Samuel, a może uważał ją też za osobiste ubliżenie jemu. Jakkolwiek on uważał tę petycję, udał się z tą sprawą do Pana w modlitwie. Nie on mógł zadecydować, co i jak miało być uczynione – był on tylko Pańskim narzędziem mówczym i przedstawicielem, aby oznajmić Izraelitom poselstwo, jakie od Pana otrzyma. O, jak pięknie byłoby gdyby cały świat znajdował się pod taką regułą – gdyby mądrość niebiańska dyrygowała a nieskazitelni sędziowie ziemscy przestrzegaliby i pouczali Boskich poselstw i praw! Pismo Święte informuje nas, że ostatecznie to nastąpi. Zapewnieniem Pańskim jest: „A przywrócę sędziów twoich, jako przedtem byli i radców twoich, jako na początku” (Iz. 1:26). Zanim jednak nastąpi ten chwalebny stan rzeczy – na który Izraelscy prawodawcy i sędziowie byli tylko nieudolnym typem – koniecznym będzie, aby wielki Król Emanuel ujął Swoją wielką moc i panowanie i podbił Sobie wszystkie rzeczy. Wtedy „lud stanie się powolnym w dniu panowania Jego” – będą gotowi słuchać głosu Pańskiego, ogłaszanego przez tych, których On naonczas postanowi i uzna za Swoje narzędzia ustne.
Pańską odpowiedzią Samuelowi było, że modlitwa, czyli prośba ludu, przez ich Starszych, będzie wysłuchana; polecił mu jednak, aby wyjaśnił ludowi, co te wysłuchanie ich modłów i wypełnienie ich pragnień będzie znaczyć – że będzie pozbawieniem ich wolności i praw; że władza królewska będzie mniej lub więcej władzą despotyczną, tyrańską i samolubną; że ich synowie i córki będą zabierani do różnego rodzaju służby królowi; że znaczna część ich zasobów będzie im zabierana jako podatek na utrzymanie króla i jego dworu; że oni będą podlegać kaprysom tych panów, których pragną, i których pycha i ambicje ich pobudzą czasami do rywalizacyjnych walk i wojen, w których cały naród zostanie narażony na różne cierpienia.
Starsi wysłuchali tych wszystkich wyjaśnień o nierozsądnego ich żądania, lecz mimo to byli gotowi poddać się tym doświadczeniom – chcieli być podobni narodom okolicznym. Jak silne są wpływy naśladownictwa we wszystkich ludziach! Jak koniecznym jest, aby wszyscy mieli przed swoimi umysłami prawdziwe zasady i ideały rzeczywistej wolności, sprawiedliwości
::R3217 : strona 202::
i wszystkiego co jest prawdziwie dobrem i korzystne dla wszystkich! W tych sprawach wierni Pańscy posiadają Jego mądrość, Jego ducha – ich stanowisko obserwacji jest wyższe od innych, albowiem posiadają ducha zdrowego umysłu, w stopniu ich wyszkolenia w szkole Chrystusowej. Będąc uczeni przez Pana oni mają delikatniejsze pojęcie o wszystkich rzeczach teraźniejszych, które są małoznaczne w porównaniu do rzeczy przyszłych, wiecznych. Apostoł powiedział: „Aleć duchowy rozsądza [i odpowiednio rozumie] wszystko; lecz sam od nikogo nie bywa rozsądzony” – 1 Kor. 2:15.
Pan wykazał Samuelowi, że lud nie odrzucił jego – proroka Samuela – ale odrzucił Pana. Zaiste, dowodem, że oni nie odrzucili Samuela był fakt, że oni do niego przyszli ze swoim żądaniem. Brak wiary w Boga rozbudził w nich obawę, co stanie się, gdy Samuel umrze, lub zestarzeje się tak, iż nie będzie mógł prawidłowo rozsądzać spraw. Pan wskazał, że talki był stan Izraelitów od początku – „A według wszystkich spraw, które czynili od onego dnia, któregom ich wywiódł z Egiptu, aż do dnia tego, gdy Mię opuścili i służyli bogom obcym, tak też czynią i tobie”. Oni, ma się rozumieć, zlekceważyli także Samuela, jako ich sędziego; albowiem król pomazany przez niego, byłby także ich sędzią; lecz zlekceważenie Samuela było niczym w porównaniu do ich zlekceważenia i odrzucenia Tego, którego Samuel przedstawiał.
W czasach obecnych wierni Pańscy mogą z tych wydarzeń brać dla siebie wartościową naukę, co do Boskiej opatrzności nad duchowym Izraelem. Kościół Chrystusowy został zorganizowany według tych samych zasad jak zorganizowany był Izrael cielesny. Pan jest Głową Kościoła – jego kierownikiem, dyrektorem i nauczycielem. On gwarantuje, że wszystkie rzeczy będą pomagać ku dobremu
::R3217 : strona 203::
tym, którzy Go miłują i postępują Za Jego kierownictwem. Przez pewien czas wierni Pańscy byli zadowoleni z takiego kierownictwa, zadowoleni, że Pan ich prowadził przez wodzów Syjonu; lecz żadnego nie nazywali panem, mistrzem ani królem. Przez pewien czas duchowy Izrael przyjmował tylko takich instruktorów, prawodawców, sędziów, nauczycieli i pomocników na drodze duchowej, jakich Bóg w Swojej opatrzności im zalecił. Lecz z czasem ci Izraelici duchowi powiedzieli: Uczyńmy sobie króla – postanówmy głowę w kościele chrześcijańskim, na podobieństwo wszystkich innych religii na ziemi. Bóg już dał i wskazał im wielkiego Wodza, przez którego obdarował ich wolnością i który powiedział im, że oni wszyscy są braćmi, że jeden jest ich Pan i Mistrz; że żadnego z pomiędzy siebie nie mają nazywać Panem; że wszyscy są tylko sługami i że ten, który pod Boskim nadzorem służy najwięcej i najwierniej, miał być uważany jako przygotowany Boską opatrznością do danej służby i powinien być przez drugich uznawany tylko w proporcji do jego pokory i wierności Bogu i Jego Słowu.
Duch służebności i pragnienie posiadania widzialnej głowy doprowadziło najpierw do podziału wiernych na dwie klasy zwane klerem i laikami. Podziału takiego Słowo Boże nie zaleca ani uznaje. Następnie, duch ten pobudził kler do ustanowienia różnych stopni i wyróżnień, do wyniesienia niektórych do stopni arcybiskupów, czyli nadzorców okręgowych i kardynałów, a w końcu doszło do tego, że jeden z takich został uczyniony szefem, czyli papieżem, aż ostatecznie szef ten został uznany nieomylnym i od Boga naznaczonym królem nad duchowym Izraelem. Jak pomiędzy cielesnym Izraelem byli niektórzy królowie lepsi a inni gorsi tak i nad duchowym Izraelem panowali papieże lepsi i gorsi przez wiele stuleci. W końcu, tak jak w królestwie Izraelskim, nastąpiło rozdwojenie i dziesięć pokoleń odłączyło się od dwóch, podobnie i w nominalnym Izraelu duchowym doszło do rozdziału; powstał protestantyzm, nieuznający papieży za królów nad Izraelem duchowym. Ponieważ jednak duch służebności trwał nadal a ducha prawdziwej wolności Chrystusowej brakowało, ruch reformacyjny z czasem doprowadził do uformowania różnych mniejszych królestw pomiędzy duchowym Izraelem – powstały denominacje luterańskie, episkopalne, prezbiteriańskie i inne, z różnymi duchownymi książętami, dygnitarzami, doktorami teologii itp. panującymi nad dziedzictwem Bożym – 1 Piotra 5:3.
Nadszedł czas na ustanowienie prawdziwego Królestwa Bożego; czas na zebranie wybranych ze wszystkich części i okręgów mistycznego Babilonu, w którym lud Pański przetrzymywany jest różnymi pomysłami onego przeciwnika. Czas już, aby powrócić do onej wolności, którą Chrystus uczynił nas wolnymi; czas, aby wierni Pańscy uznali Chrystusa za swego Króla i Dyrektora i aby usłyszeli słowa: „Przestańcież ufać w człowieku, którego dech jest w nozdrzach jego; bo za cóż on ma być poczytany?” (Iz. 2:22). Czas już, aby wierni Pańscy zrozumieli, że Bóg jest w zupełności kompetentnym poprowadzić Swoje dzieło Swoimi własnymi sposobami najlepszymi dla tych, którzy prawdziwie są Jego ludem; czas, aby nauczyli się oczekiwać na Pana i rozeznawać, jakie przewody prawdy i jakich sług dla duchowego Izraela On przygotował i jeszcze przygotuje. Gdy nauczymy się właściwie rozeznawać ogólną sytuację to poznamy, że uznawanie papieży, kardynałów, biskupów, jak i różnych samozwańczych przywódców, jest przeciwne Boskim zarządzeniom. Mimo to, ten stan rzeczy i te fałszywe instytucje nie zepsuły zamysłów Pańskich; nie były w stanie przeszkodzić Jego dziełu wybierania prawdziwych Izraelitów, drogich klejnotów Pańskich, z pomiędzy Izraelitów nominalnych. To dzieło Pańskie postępuje naprzód i będzie dokonane, bez względu na to, co mogliby czynić ludzie w ogólności.
Lekcję niniejszą zatytułowaliśmy: „Nieprzychylne Odpowiedzi na Modlitwy,” ponieważ ona dostarcza dobrej ilustracji w tym względzie. Do jakiego stanu doszedłby Izrael gdyby nie prosił o króla, tego wiedzieć nie możemy, ale na mocy Słowa Bożego, powiedzieć możemy, że doszedłby do lepszego stanu, gdyby Izraelici byli w swych sercach wdzięcznymi Bogu za Jego opatrznościowe kierownictwo, gdyby uznawali Go za swego Króla a o ziemskiego monarchę nie prosili. Przez proroka Ozeasza Bóg dał Izraelitom do zrozumienia, że odpowiedź na ich prośbę o króla nie była korzystna dla ich dobra narodowego. Czytamy: „Zginienie twoje z ciebie, o Izraelu! ale ze mnie wspomożenie twoje. Gdzież jest król twój? gdzież jest? Niech cię zachowa we wszystkich miastach twoich! I sędziowie twoi, o którycheś mówił: Daj mi króla i książąt. Dałem ci tedy króla w zapalczywości mojej, alem go odjął w zagniewaniu moim” – Oz. 13:9-11. Królem, którego Bóg zamierzył dać Izraelowi i całemu światu jest Mesjasz. W słusznym czasie Bóg ustanowi Swoje Królestwo na świętej górze Syjońskiej – z Syjonu wyjdzie zakon a Słowo Pańskie z Jerozolimy; wtedy sprawiedliwy zakwitnie a czyniciele złego będą wytraceni. Bóg odjął królów Izraelskich, kiedy lud dostał się do niewoli Babilońskiej. Od onego czasu nie było niezależnych królów w tym narodzie. Obecnie, po wiekowych doświadczeniach, bez własnego króla i pod królami obcymi, Izraelici prawdopodobnie znajdują się w lepszym stanie serca aniżeli kiedykolwiek i może są więcej sposobni do przyjęcia błogosławieństw, jakie Bóg zamierza zlać na nich najpierw, zanim podobne zleje na inne narody świata.
::R3217 : strona 204::
W zastosowaniu do Królestwa Chrystusowego, prorok Pański oświadcza gotowość Izraelitów do powitania ich Mesjasza tymi słowy: „[…] Tenci jest Pan, któregośmy oczekiwali; weselić i radować się będziemy w zbawieniu Jego”. Oni naprawdę przeszli srogie doświadczenia, nie tylko pod ich królami, ale i pod wszystkimi królami ziemi; więc zapewne uradują się, gdy zrozumieją, że Pan będzie Królem nad nimi i nad całą ziemią; gdy przywróci im ich prawodawców i sędziów, a na wszystkie rodzaje ziemi zleje błogosławieństwo przez nasienie Abrahamowe – przez Mesjasza i Jego oblubienicę, przez duchowego Izraela – Gal. 3:16,29.
To, co zauważyliśmy na większą, narodową skalę, możemy zastosować też i do mniejszych spraw, bliżej nas. Ilu z nas, w naszej nieświadomości, modliło się kiedyś za różnymi systemami niewoli, za tą lub inną sektą chrześcijańską, w której pracowaliśmy, dokąd nie poznaliśmy, że to, około czego pracowaliśmy i modliliśmy się, było nam ku duchowej szkodzie! Na podobieństwo cielesnych Izraelitów prosiliśmy o rzeczy niewłaściwe, podczas gdy serca nasze, tak jak tamtych powinny były upatrywać dróg Pańskich i Jego kierownictwa a nie prosić Go o łaski i błogosławieństwa takie, które nie były ku Jego chwale ani ku naszemu dobru duchowemu. Nauczmy się modlić właściwie, a także właściwie pracować i spodziewać się. Bądźmy skorymi do słuchania a powolnymi do mówienia; skorymi do słuchania Słowa Pańskiego, do uczenia się lekcji już nam danych i do Jego metod uczenia, prowadzenia i błogosławienia nas. Bądźmy powolnymi do mówienia Panu o naszych upodobaniach; przeciwnie, starajmy się dojść do takiego rozwoju w chrześcijańskim charakterze, że w niczym nie będziemy szukać woli swojej, ale woli i dróg naszego Ojca, który jest w niebiesiech.
Taka sama zasada stosuje się do prywatnych spraw naszego życia codziennego. Niektórzy rodzice mówili nam z bólem serca, że wysłuchane były ich modlitwy, co do których później pragnęli, aby nigdy nie były wysłuchane. Niektórzy żarliwie błagali Boga za swymi dziećmi znajdującymi się na łożach śmierci, bez żadnego uczucia i słowa, aby nie ich, ale wola Boża stała się. Mówili nam jak Pan czasami wysłuchał taką modlitwę i jak straszne były późniejsze następstwa. Nie wszystkie wypadki są jednakowe, lecz prawidłowo wyuczone i doświadczone serce dziecka Bożego powinno dojść do tego zrozumienia, że wszystkie jego modlitwy będą wysłuchane i to w sposób najlepszy dla niego, ponieważ Słowo Boże mieszka w nim obficie. Tacy nie będą prosić niewłaściwie – o coś takiego, co byłoby przeciwne Boskiej woli i opatrzności; raczej, polegając na Boskiej mądrości, modlitwą ich będzie: „Panie, nie moja wola, ale Twoja niechaj się stanie.”
====================
— 1 lipca 1903 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: