R3210-186 Studium biblijne: Zalecenie Pawła dla Tymoteusza

Zmień język

::R3210 : strona 186::

ZALECENIE PAWŁA DLA TYMOTEUSZA

– 2 Tym. 3:14-4:8  [2 TyM. 3:14-17; 2TYM. 4:1-8] – 21 CZERWCA –

„[…] odłożona jest dla mnie korona sprawiedliwości”.

KILKA miesięcy po uwolnieniu Pawła, w Rzymie wybuchł straszliwy pożar, który trwał przez sześć dni i zniszczył znaczną część miasta. Cesarz Neron, „rozkoszował się okropnym widokiem, przyglądając mu się z wieży swojego pałacu a śpiewem i tańcem naśladował sceny »spalenia Troi w czasie trwania narodowej katastrofy«. Krążyły pogłoski, że to sam Neron spowodował

::R3210 : strona 187::

pożar i aby odwrócić od siebie podejrzenia, przypisał go niewinnym chrześcijanom, których jak się okazało była już wówczas znaczna liczba. Chrześcijanie, jako niecieszący się sympatią zarówno wśród lokalnych pogan, jak i Żydów, stali się kozłami ofiarnymi i byli straszliwie prześladowani. Pewien bardzo dokładny opis podaje, co następuje: „Całe tłumy ludzi różnego wieku i płci zostały aresztowane. Zabijano ich mieczem, wystawiano na widok publiczny w amfiteatrach i oblekano w skóry dzikich bestii, aby zostali rozszarpani przez psy; byli oblewani smołą, przywiązywani do pali i podpalani. Neron przejeżdżał przed ludem w swoim rydwanie, oświetlony blaskiem tych odrażających ludzkich pochodni”.

Wierni Pańscy obecnej doby powinni być przygotowani na podobne cierpienia dla Prawdy, bez względu na to, czy zostaniemy powołani do znoszenia ich, czy też nie. Wydaje się raczej mało prawdopodobne, że coś tak strasznego mogłoby wydarzyć się w dzisiejszych oświeconych czasach. A jednak mamy różne biblijne powody, by oczekiwać, że w ciągu następnych dziesięciu lat wszyscy, którzy wiernie i odważnie popierają Prawdę, będą w znacznym stopniu cierpieć – całkiem możliwe, że niektórzy z nich poniosą nawet śmierć. Jaki zarzut można by im postawić? Odpowiadamy: taki sam, jaki stawiano ich braciom za czasów Pawła – są nielubiani, świat ich nienawidzi. Ich wierność Prawdzie i zasadom powstrzymuje ludzi od okazania im zdecydowanego uznania i prawdopodobnie doprowadza do tego, że stają się kozłami ofiarnymi złoczyńców.

Około dwa lata po wspomnianym pożarze i prześladowaniach apostoł Paweł został aresztowany, uwięziony i wkrótce potem ścięty. I to właśnie podczas pobytu w więzieniu napisał swój drugi list do Tymoteusza, który najwyraźniej przebywał wówczas w Kościele w Efezie, gdzie według tradycji pozostał aż do swej męczeńskiej śmierci, która nastąpiła prawdopodobnie około trzydziestu lat później, w 96 rok n.e. Nasza lekcja oparta jest na niektórych fragmentach skierowanego do Tymoteusza listu. Paweł usilnie prosi Tymoteusza, by wraz z Markiem odwiedzili go w Rzymie, lecz zanim tam dotarli, apostoł został ścięty. Wzniosłość wyrażonych uczuć, ufność i nadzieja, mogą być właściwie ocenione tylko wtedy, gdy będziemy pamiętać, w jakich okolicznościach znajdował się apostoł w czasie pisania tego listu. Zdając sobie sprawę z tego, że dotarł do kresu swego własnego biegu, Paweł starał się przelać możliwie jak najwięcej osobistego ducha i gorliwości na Tymoteusza, by mógł on stać się tym wierniejszym i użyteczniejszym sługą Bożym. Zawarte w liście napomnienia mają szczególne zastosowanie w stosunku do tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób usiłują służyć innym, i odnosi się to zwłaszcza do wszystkich spośród ludu Bożego, a każdy, kto do niego należy, powinien być żywym listem, przedstawiającym i głoszącym Pańskie poselstwo jako Jego ambasador. Niech każdy z nas stosuje do siebie słowa niniejszej lekcji.

Apostoł najpierw przypomina Tymoteuszowi, jak wspaniałe są jego przywileje – że był dobrze urodzony i od wczesnego dzieciństwa wychowywanym według religijnych zasad. Przypomina mu się również, w najbardziej skromny sposób, w jaki sposób za jego pośrednictwem Tymoteusz doszedł do poznania Pism, zapewniając, że nauki te pochodziły od Boga, a apostoł przemawiał jako prorok Boży: „Kto słyszy nas, słyszy Boga”. Paweł wskazuje na Słowo Boże jako na wielką światłość lub lampę, która może udzielić mądrości do zbawienia. Apostoł z pewnością odnosił się głównie do Starego Testamentu, ponieważ Nowy Testament nie był jeszcze ukończony, lecz chyba nikt nie wątpi, że o ile Stary Testament ma swoją wartość, mając na celu pouczenie ludu Pańskiego, to Nowy Testament jest tym bardziej wartościowy jako klucz do niego i jego objaśnienie. Słowa apostoła dają do zrozumienia, że celem Boskich nauk jest udzielenie ludowi Pańskich nauk odnośnie do zbawienia – pokazanie mu, jak może podobać się Bogu i zostać przez Niego przyjętym na warunkach Jego przymierza. Apostoł określa jednak tę sprawę z wielką ostrożnością, wskazując, że taka mądrość nie może prowadzić do zbawienia inaczej, jak tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus musi zyskać uznanie jako antytypiczny Prorok, Kapłan i Król i jako taki musi cieszyć się poważaniem i posłuszeństwem z naszej strony, o ile tylko jesteśmy w stanie to okazać, w innym bowiem razie nie może być żadnego zbawienia. Nasza Ewangelia jest nie tylko Ewangelią uczynków, ale Ewangelią wiary, która uznaje, że nie jesteśmy w stanie dokonywać uczynków, które uznajemy za doskonałe, lecz obowiązek wymaga, abyśmy posiadali przypisaną nam zasługę naszego Odkupiciela.

Żyjemy w czasach, kiedy Biblia o wiele powszechniej trafia do rąk ludzi niż kiedykolwiek dotąd, lecz równocześnie w czasach, gdy powątpiewanie w jej natchnienie jest większe, niż miało to miejsce w wiekach minionych. Nie tak dawno przeciwnicy Biblii – Paine, Voltaire, Ingersoll i inni, – nazywani byli niedowiarkami, dziś zaś jej przeciwnicy i oszczercy znajdują się przeważnie na kazalnicach chrześcijaństwa i w profesorskich fotelach prawie wszystkich wyższych uczelni i seminariów. Przyjęty obecnie punkt widzenia zakłada, że Biblia zasługuje na poważanie z powodu swego wieku, a nie jako pochodzące od Boga objawienie. Stawia się Biblię obok dzieł Shakespeare’a, dokonując porównania na korzyść tych ostatnich i usiłuje zakwestionować nie tylko natchnienie tej księgi, ale i jej prawdziwość historyczną. Ataki te są tak zajadłe, że wiara całego świata chrześcijańskiego chwieje się w swych posadach. Zakładamy zatem, że w okresie dziesięciu lat pojawi się wyraźna przepaść pomiędzy tymi, którzy przyjmują Słowo Boże i tymi, którzy je odrzucają, oraz że wśród tych, którzy określają się mianem chrześcijan, niewierzący będą po stokroć liczniejsi od wierzących. Ta sytuacja będzie stanowić część wielkiego ich upadku, które zostało przewidziane na ten dzień: „A tak kto mniema, że stoi, niechże patrzy, aby nie upadł”.

Najlepsze dowody dokumentujące natchnienie Pisma Świętego, znajdują się wewnątrz tej księgi – w Boskim planie wieków, który jest w niej opisany z tak niezwykłą harmonią.

::R3210 : strona 188::

Problem z wyznawcami wyższego krytycyzmu jest związany z tym, że nie dostrzegają oni tych wewnętrznych dowodów, a przeciwnie, przyjęli absurdalne i nierozsądne teorie ciemnych wieków, które przekręcają prawdziwe nauki Biblii. Wyżsi krytycy przedstawiają tę księgę (która, jak wierzą, jest pełna sprzeczności), patrząc na nią od zewnątrz i starając się dowieść, że nie była napisana przez ludzi, których imiona są przypisywane do różnych jej części. Dla tych, którzy widzą Boski plan, jaki księga ta zawiera, argumenty wyższych krytyków dotyczące autorstwa jej poszczególnych części, mają niewielki ciężar, ponieważ nie ma dla nas znaczenia, kto napisał dane księgi – o ile widzimy, że zawierają w sobie elementy Boskiego planu, który jest tak zdumiewająco wspaniały, że mamy pewność, iż nie wymyślił go żaden ludzki umysł, ani też nie potrafiłby go przedstawić.

Fakt, że apostoł mocno wierzył w natchnienie Pisma Świętego, wynika z jego deklaracji zawartej w tej lekcji i brzmiącej następująco: „Całe Pismo [święte dzieła] jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauki, do strofowania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości; aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany”.

W zgodzie z tym świadectwem Pawła na temat natchnionych dzieł pozostają, jak widzimy, słowa apostoła Piotra, który nas zapewnia, że święci mężowie z dawnych czasów mówili, będąc pod wpływem ducha świętego (2 Piotra 1:21). Wydaje się, że niektórym trudno zrozumieć, jak to natchnienie mogło wywierać swój wpływ przy jednoczesnym zachowaniu indywidualności pisarza. Jednak sprawa ta staje się naprawdę jasna i prosta, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że Bóg mógł udzielić natchnienia w sferze uczuć, pozostawiając kwestię formy wyrażania tych uczuć rozsądkowi, upodobaniom i zwyczajom danego proroka, ingerując tam, gdzie było to konieczne, aby uniknąć jakiejkolwiek nieścisłości, która mogłaby okazać się szkodliwa, oraz aby dokładnie zapewnić właściwe sformułowanie dla wyrażenia niezbędnych szczegółów.*

Jakże prawdziwe są słowa apostoła, że nauki tej wspaniałej księgi są pożyteczne! Jaka inna księga natchnęła nas kiedykolwiek wiecznymi nadziejami i radościami oraz myślą o nowości życia po to, aby wszystko to osiągnąć? Jaka inna księga okazała się kiedykolwiek wartościowa dla tak wielu, będąc dla nich źródłem napomnienia, naprawy i pouczenia w sprawiedliwości? Żadna. Wartość innych książek jest proporcjonalna do ich wiernej zgodności z naukami tej Księgi nad księgami. To, co jest prawdą w odniesieniu do nauczycieli, dotyczy też prawdy na temat dzieł przez nich napisanych: „Jeśli nie będą mówić według tego słowa, to w nim nie ma żadnej światłości” – Iz. 8:20 (UBG).

Nie tylko że bez pomocy Biblii żaden człowiek Boży nie może być „doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej dostatecznie wyćwiczony”, ale nawet ludzie światowi przyznają, że żadne dostępne dla człowieka wykształcenie nie jest kompletne bez znacznej znajomości tej zadziwiającej Księgi. Lud Pański, który wzrasta w łasce i wiedzy, każdego dnia przekonuje się o potrzebie korzystania z nauk tej Księgi bez względu na to, z jak wymownych i pomocnych treści dzieł objaśniających dana interpretacja może pochodzić.

Założywszy w ten sposób fundament utwierdzonej wiary Tymoteusza i zachęciwszy go jednocześnie, aby wypełniał lub kontynuował to, czego się nauczył, apostoł przechodzi do przekazania mu swego przedśmiertnego zalecenia. Według języka greckiego przedstawia sprawę bardzo uroczyście: „Zaklinam cię [w najbardziej uroczysty sposób zachęcam cię więc] przed Bogiem i Panem Jezusem Chrystusem, który będzie sądził żywych i umarłych w czasie swego przyjścia i swego Królestwa”. Tę żarliwą zachętę apostoła możemy odnieść także do siebie. My również stajemy przed Bogiem, my


*Odsyłamy czytelnika do Boskiego Planu Wieków, tom I, szczególnie do rozdziału 3: „Biblia jako Boskie objawienie rozpatrywana w świetle rozumu”.


::R3211 : strona 188::

również ufamy w Jego łaskę związaną z wiecznym życiem, a także jesteśmy przyjęci do Jego rodziny i jako synowie spodziewamy się takich doświadczeń, które przystosują i przygotują nas na chwalebne rzeczy, jakie Ojciec obiecał tym, którzy Go miłują. Mamy również szacunek dla Pana Jezusa, Jego przyjścia i Królestwa, mając nadzieję, że razem z Nim otrzymamy dział w tych przyszłych chwałach i wielkich sposobnościach. Pamiętamy także, iż Królestwo to ma sądzić świat oraz upadłych aniołów – ci ostatni, to żywi, żyjący, którzy nigdy nie doznali śmierci, ale są ograniczeni łańcuchami ciemności i zachowani aż do sądu wielkiego dnia. Ci pierwsi to rasa ludzkości, do której z natury należymy, będąc jak inni dziećmi gniewu, które są wszystkie umarłe pod wyrokiem śmierci. Jakiego rodzaju osobami powinniśmy być my, mając nadzieję na udział w tych wszystkich chwalebnych przywilejach! Posłuchajmy dalszej części zalecenia:

„Każ słowo Boże!” Wszyscy, którzy należą do ludu Pana, są nauczycielami, jak napisano: „Duch Pana Boga jest nade mną; bo Pan mnie namaścił, abym głosił dobrą nowinę” itd. Namaszczenie duchem, które zostało udzielone naszemu Panu, Głowie Kościoła, spływa i obejmuje wszystkich członków Jego ciała, namaszczając także każdego z nich, aby za pośrednictwem Jezusa głosił radosną nowinę, Słowo Bożej łaski, miłosierdzia i pokoju wszystkim, którzy mają uszy ku słuchaniu. Każdy chrześcijanin powinien głosić to poselstwo – tak praczka, jak i kupiec, robotnik czy gospodyni domowa – każdy według swych możliwości – i oczywiście dla wszystkich znajdą się pewne sposobności. Wszyscy powinni być w stanie ukazywać przymioty Tego, który powołał ich „z ciemności do swej przedziwnej światłości” (1 Piotra 2:9), powinni być żywymi listami, znanymi i czytanymi przez wszystkich ludzi. Powinniśmy uznać kwestię głoszenia Słowa

::R3211 : strona 189::

za główne zadanie w życiu, a zabiegi o życiowe potrzeby i wygody za sprawy drugorzędne i uboczne w porównaniu z tym jedynym posłannictwem, do którego zostaliśmy przez Pana powołani. Ten, kto zatrzymuje Słowo Prawdy w tajemnicy, musi z pewnością robić to z jakiegoś powodu, a powód ten nie może być czymś właściwym. Jeżeli ktoś przyjął Prawdę w związku z umiłowaniem jej, będzie ją z zamiłowaniem głosił, a każdy przypadek powstrzymywania się od tego będzie więc wskazywał, że albo poddaje się strachowi przed ludźmi, albo wstydzi się Pana i Jego Słowa. O takich Pan powiedział, że nie nadają się do Królestwa – nie nadają się, aby znaleźć się w klasie Oblubienicy bez względu na to, do czego innego jeszcze mogliby się nadawać – Łuk. 9:62.

„Nalegaj w porę i nie w porę”. Nie znaczy to, że mamy łamać zasady rozsądku i przyzwoitości, narzucając innym dobrą nowinę w czasie dla nich nieodpowiednim i niestosownym, ale oznacza, że powinniśmy mieć takie umiłowanie Prawdy, takie szczere pragnienie służenia jej, że chętnie wykorzystamy do tego każdą okazję, choćby było to dla nas niedogodne. Głoszenie Prawdy jest główną sprawą naszego życia, której nawet samo życie jest podporządkowane, a zatem nie wolno nam zaniedbać żadnej okazji do służby.

„[…] upominaj, strofuj i zachęcaj ze wszelką cierpliwością i nauką”. Ta część apostolskiego napomnienia nie znajduje jednakowego zastosowania do wszystkich – zbyt wielu pozwala sobie na upominanie i strofowanie. Niewątpliwie, wielu ludzi potrzebuje napomnienia, a wielu strofowania, lecz jak niewielu potrafi to czynić z korzyścią, a nie ze szkodą! Apostoł kierował te słowa szczególnie do Tymoteusza, jako do doświadczonego starszego w Kościele Chrystusowym, i do pewnego stopnia nadzorcy wśród starszych. Zastosowanie tych słów ogólnie do każdego spośród ludu Bożego, aby się przekonać, do jakiego stopnia dana osoba potrafi stosować formy upominania i strofowania wobec swych współbraci byłoby ogromnym błędem. Raczej, to współczucie i wsparcie powinny być okazywane do takiego stopnia, aby można uniknąć strofowania, z wyjątkiem takich sytuacji, w których wymagałby tego obowiązek wynikający z odpowiedzialności w Kościele Bożym. Jednak nawet tak doświadczony starszy i biskup jak Tymoteusz musi dopilnować, aby jego upominanie, strofowanie, i napominanie było dokonywane z wszelką cierpliwością – cierpliwie, łagodnie, z wyrozumiałością i według nauki Pańskiej (2 Tym. 4:2), jasno pokazując, gdzie zostały naruszone zasady sprawiedliwości, i wyraźnie wskazując, co Słowo Boże ma do powiedzenia w danej sprawie. Ten obowiązek nadal spoczywa na tych, którzy zajmują w Kościele przedniejsze stanowiska, na jakie wyznaczyła ich Pańska opatrzność, a proporcjonalnie do stopnia napełnienia się przez nich Pańskim duchem miłości i łagodności, pokory, cierpliwości i wyrozumiałości będą oni starać się – jeśli zajdzie taka potrzeba – wykonać ten delikatny i nieprzyjemny obowiązek upominania i strofowania, używając przyzwoitego języka i wybierając najbardziej sprzyjające warunki.

Chociaż apostoł nie wiedział, ile lat ma minąć od jego czasów do żniwa, czyli do końca tego wieku, wyraźnie jednak rozumiał z Pism, iż nadejdzie wielki upadek, a zakończenie wieku miało być okresem szczególnej próby dla ludu Pańskiego, kiedy praca każdego miała być sprawdzona tak, jak to w innym miejscu napisał: „[…] a każdego roboty, jaka jest, ogień doświadczy”. W 3 i 4 wierszu [2 Tym. 4:3,4] naszej lekcji Paweł opisuje warunki, jakie dziś przeważają w kościołach nominalnych. Nastał czas, gdy zdrowa nauka nie jest popularna, wierni słudzy Słowa są uważani za ludzi starej daty, a nowocześni wyżsi krytycy są mile widziani na wszystkich wysoko płatnych kazalnicach. W tłumaczeniu Revised Version powyższe wersety są oddane następująco: „[…] zdrowej nauki nie zniosą, ale zgromadzą sobie nauczycieli według swoich pożądliwości [pragnień], ponieważ ich uszy świerzbią. I odwrócą uszy od prawdy, a zwrócą się ku baśniom” (UBG). Jakże prawdziwe są te słowa! Prawie na żadnej ambonie chrześcijaństwa nie są przedstawiane prawdy Słowa Bożego. Przeważająca większość kazań składa się przeważnie z anegdot lub naukowych wywodów, często błędnie tak nazywanych, albo z rozpraw na temat polityki, awansu społecznego itp. Kazania Pańskie stały się przestarzałe, ponieważ ludzkie serca w znacznej mierze odwróciły się od Bożego Słowa, ku oszustwom wielkiego Przeciwnika – biorąc ciemność za światłość i przekręcając nauki Biblii za pośrednictwem artykułów wiary różnych kościołów.

Jaka zatem powinna być w takim razie postawa prawdziwego żołnierza krzyża? A wierni słudzy prawdy, bez względu na to, czy nauczają jedynie poprzez przykład lub naukę moralną, czy też za pomocą słowa pisanego bądź mówionego – jaka ma być ich postawa? Zostało to jasno wykazane przez apostoła, który mówi: „Lecz ty bądź czujny we wszystkim, znoś cierpienia [znoś ciężkie życiowe doświadczenia], wykonuj dzieło ewangelisty, w pełni dowódź swojej służby” – pokaż to, co głosisz, co uznałeś za prawdę: że jesteś sługą Boga, a nie człowieka, że jesteś wierny jako ambasador wielkiego Króla, który przekazuje jedynie poselstwo, które On przysyła.

Kończąc ten żarliwy apel o wierność wobec Słowa Pańskiego, apostoł mówi o sobie samym – że musi zakończyć swoją walkę, że niewątpliwie koniec jego biegu życia jest bliski, że nadchodzi chwila rozstania się z życiem. Jakże możemy się radować, że potrafił i rzeczywiście napisał te płomienne słowa w 7 i 8 wersecie [2 Tym. 4:7,8]: „Dobrą walkę stoczyłem, bieg ukończyłem, wiarę zachowałem […]” (UBG) itd. Prześledziwszy historię życia apostoła, potwierdzamy wyrażoną przez niego ocenę i widzimy, że Paweł nie przechwalał się, ale był wiernym naśladowcą postępującym śladami Jezusa, że rzeczywiście stoczył dobry bój w sprawie słuszności, zasady, prawdy i Pana, przeciwko grzechowi i samolubstwu, że chociaż droga była wąska i pełna przeszkód, naprawdę biegł wiernie podczas całego biegu od chwili, gdy go rozpoczął,

::R3211 : strona 190::

że prawdziwie zachował wiarę do końca za cenę zaparcia się samego siebie, samoofiary, trudnych doświadczeń i prześladowań. Tu należy pamiętać, że zachowanie wiary, to nie tylko utrzymanie jej w sobie, ale głównie wierne jej głoszenie, ponieważ każdy, kto nie ogłasza tej dobrej nowiny innym, wkrótce sam ją utraci. Podążajmy więc tą samą drogą do mety, aby zdobyć nagrodę współ-dziedzictwa z Panem. A jeśli przy końcu naszego życia będziemy mogli tak jak apostoł Paweł powiedzieć, iż w czasie całego biegu wiernie prowadziliśmy dobry bój i że zachowaliśmy wiarę, Pan nie powie nam, że nie uczyniliśmy, tak dużo, jak apostoł lub nasz Pan Jezus. Gdy jednak uczynimy tyle, na ile nas stać, będąc wiernymi w tych niewielu rzeczach i przy tych niewielkich talentach, jakie zostały nam powierzone, usłyszymy od Pana upragnione słowa: „Dobrze, sługo dobry i wierny! […] Wejdź do radości swego pana”.

Te radości Pana apostoł określa tu jako „koronę sprawiedliwości”. Apostołowie Jakub i Jan mówią o tej samej koronie, nazywając ją koroną życia (Jak. 1:12; Obj. 2:10), a apostoł Piotr – koroną chwały (1 Piotra 5:4). Istota tych wszystkich określeń ma niewątpliwie wspólne podłoże, mianowicie, ówczesny zwyczaj nagradzania koroną zwycięskiego zawodnika po zakończeniu biegu w wyścigach. Tak jak w wyścigu nie wystarczyło jedynie przystąpienie do biegu lub jego rozpoczęcie, lecz wymagano, aby bieg był do końca wierny i wytrwały, tak podobnie w doczesnym biegu, który podejmujemy jako naśladowcy Jezusa, sprawą zasadniczą jest nie tylko uczynienie poświęcenia się Panu, ale i wierne wytrwanie przez nas aż do końca, a naszą nagrodą będzie korona życia, która oznacza życie na najwyższym poziomie, życie wrodzone i nieśmiertelność. Będzie to korona sprawiedliwości w tym znaczeniu, że tylko ci, których Bóg uzna za sprawiedliwych, będą w ten sposób nagrodzeni i uwielbieni. Niech więc naszą nadzieją będzie to, że możemy być przyjęci w Umiłowanym, że sprawiedliwość Pana może być wypełniona w nas, jako postępujących nie według ciała, ale według ducha i że zostaną nam dane nagrody, jakie Bóg obiecał tym, którzy Go miłują i Mu służą. Korona chwały to inne określenie tej samej wspaniałej nagrody – chwały Królestwa, chwały nieśmiertelności, łaski Ojca, chwały stania się współdziedzicami z Chrystusem w Jego Królestwie.

Apostoł oświadcza, że jego korona została dla niego odłożona. Nie twierdził, że posiadał ją w tamtej chwili, a jedynie posiadał ją dzięki wierze i nigdy przedtem jej nie oglądał, lecz widział ją jedynie oczami wiary. Ten akt odłożenia koron jest określeniem obrazowym. Wydaje się, iż myślą biblijną jest to, że gdy usprawiedliwieni

::R3212 : strona 190::

wierzący dokonują zupełnego poświęcenia się Panu i są przyjmowani jako członkowie Ciała Chrystusowego, ich imiona zostają zapisane w Barankowej księdze życia i odkładane są dla nich korony. Jeśli pozostaną wierni, ich imiona nie będą nigdy z tej księgi wymazane, a ich korony nigdy nie będą przekazane innym. Jeśli jednak okażą się niewierni, innym wolno będzie zająć ich miejsca na zaszczytnej liście i osiągnąć dziedzictwo uprawniające ich do korony, do ich udziału w Królestwie – Obj. 3:11; Obj. 3:5.

Pan, sprawiedliwy Sędzia, zdecyduje, kto nie jest godny otrzymania korony. W innym miejscu tego listu użyty przez apostoła język wydaje się sugerować, że niektórzy – pomimo początkowej ufności do Pana – utracili swoją ufność i pod wpływem żaru doświadczeń opuścili Go. „Podczas pierwszej mojej obrony żaden przy mnie nie stanął,

—————

PIOTR I PAWEŁ

„W Bibliotece Watykańskiej w Rzymie zachował się zrobiony z brązu medal z głowami Piotra i Pawła, który został znaleziony na cmentarzu Domitylli, pochodzącej z rodziny Flawiuszów, i jeśli jest on autentyczny, stanowi bez wątpienia najwcześniejszy znany portret dwóch wielkich apostołów. Medal jest datowany na koniec pierwszego wieku lub początek drugiego i w tak wczesnym okresie rysy obu apostołów zostały na pewno wiernie zachowane. Obie głowy są pełne charakteru, a głowa Pawła w szczególności wyróżnia się powagą i godnością, a zamyślone i zmarszczone brwi wskazują na wybitny intelekt, który tak nadzwyczajnie charakteryzował tego człowieka”.

—————

lecz wszyscy mnie opuścili; niech im to nie będzie policzone” (2 Tym. 4:16, UBG). Paweł daje tu do zrozumienia, że nie może zaakceptować przedstawionej nawet przez braci oceny jego wierności, ale że w najpełniejszym sensie tego słowa odwołuje się w swojej sprawie do wielkiego Pana i Sędziego, który ostatecznie podejmie decyzję w jego sprawie, jak i wszystkich innych. Jest On sprawiedliwym Sędzią, dlatego też nie potępi nikogo, kto stara się, jak najlepiej według swych zdolności, służyć Mu i Go wychwalać. Takich obdarzy uznaniem, ale ponieważ jest sprawiedliwym Sędzią, nikt nie może ośmielić się mieć nadziei, że będzie aprobował to, co jest złe, niesprawiedliwe i niewierne. Jeśli więc nie potępia nas nasze serce, możemy posiadać pokój z Bogiem.

Apostoł nie spodziewał się, że otrzyma koronę sprawiedliwości, koronę życia, koronę chwały w momencie śmierci, ale skierował uwagę Tymoteusza ku przyszłości –

::R3212 : strona 191::

na wtóre przyjście Chrystusa i powszechne rozdawanie nagród „w tymże dniu” tak, jak Pan to obiecał. Odczuwamy radość, wierząc, iż żyjemy właśnie „w tymże dniu”, a tym samym Paweł już dłużej nie czeka, ale otrzymał swoją koronę w obecnym czasie żniwa. Zakładamy też, że ci, którzy pozostają obecnie żywi, nie będą musieli czekać, a gdy nadejdzie godzina ich śmierci, nie będzie potrzeby zapadnięcia w sen, aby oczekiwać na przyszły czas, ponieważ ich przemiana ze stanu śmierci będzie oznaczać natychmiastowe wejście do chwalebnego stanu, na który wskazuje apostoł.

Apostoł Paweł wyraźnie wskazuje, że chociaż tak on, jak i pozostali apostołowie zajmowali wysokie stanowisko w Kościele Chrystusowym, nie oznaczało to, że jedynie Pan i apostołowie zostaną ukoronowani jako zwycięzcy. Przeciwnie, zwycięzcami nazywa wszystkich wiernych obecnego Wieku Ewangelii i mówi, że korona sprawiedliwości przewidziana jest nie tylko dla niego, lecz i dla wszystkich, „którzy umiłowali jego przyjście”. Tak! Umiłowanie Jego przyjścia jest prawdziwie bliską próbą bez względu na to, czy dotyczy dnia dzisiejszego, czy czasów apostolskich! Osobiście apostoł nie mógłby z radością oczekiwać na dzień objawienia się Chrystusa w chwale i w mocy Królestwa, gdyby nie był przekonany, że on sam stoczył dobry bój i odważnie zachował wiarę. Podobnie też musi być w przypadku wszystkich, którzy wybrali imię Chrystusa i zaczęli biec w tym ewangelicznym wyścigu o niebiańską nagrodę. Jeśli obciążą się troskami o życie doczesne i ułudą jakichkolwiek bogactw, oddalą od siebie myśl o Pańskiej obecności i Królestwie. Nie będą tych rzeczy poszukiwać i tęsknić za nimi – nie będą ich miłować. Ci, którzy umiłowali przyjście Pana, kochają też samego Pana, a to będzie oznaczać, że miłość Chrystusowa będzie ich zmuszać do podjęcia starań, aby służyć Jemu i tym, którzy są Jego. Jan Kalwin zauważa, że: „Paweł wyklucza z szeregów wiernych tych, dla których przyjście Chrystusa jest źródłem trwogi”.

====================

— 15 czerwca 1903 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.