::R3044 ; strona 217::
Obowiązki względem bliźnich – według Dekalogu
— 2 Moj. 20:12-17 — 20 LIPCA —
„Będziesz miłował bliźniego swego jako samego siebie” – Mat. 19:19
Jak cztery pierwsze przykazania Dekalogu opisują najważniejsze zobowiązania człowieka względem jego Stwórcy, tak pozostałe sześć wyszczególnia jego obowiązki względem współbliźnich. Bez wątpienia możemy wyciągnąć wartościowe lekcje, badając te przykazania dane Izraelowi na górze Synaj oraz stanowiące podstawę Przymierza Zakonu – niemniej jednak właściwym jest, szczególnie w świetle rosnącego niezrozumienia w tym temacie, aby rozważając te przykazania, chrześcijanie pamiętali, że nie zostały one dane im, lecz Żydom, że my mamy nowe przymierze, a więc mamy też nowe prawo jako podstawę tego przymierza, jak również nowego Pośrednika*. Stare rzeczy przeminęły i wszystkie rzeczy stałe się nowe dla Nowych Stworzeń w Chrystusie Jezusie, czy to z Żydów, czy z pogan. Cenne lekcje, jakich możemy się nauczyć, badając te przykazania dane innym, są tego samego rodzaju co lekcje, których uczymy się, badając różne typy oraz obrzędy związane z żydowskim przymierzem, które, jak zapewnia nas apostoł, są cieniem rzeczy przyszłych (Żyd. 10:1). Mamy dobre rzeczy, rzeczy duchowe, wyższe; niemniej jednak nauczyliśmy się doceniać te wyższe rzeczy bardziej, gdy zobaczyliśmy ich typy i cienie oraz porównaliśmy je z wyższymi rzeczami. Na przykład, mimo że badamy rzeczy napisane w Zakonie dotyczące figuralnego Dnia Pojednania, jego ofiarniczych obrzędów itd., nie czynimy tego, aby powtarzać te ofiary z cielcami i kozłami, które nigdy nie mogły zdjąć grzechu, ale raczej by wyraźniej dostrzec pełną moc i znaczenie lepszych, pozafiguralnych ofiar, które zmazują grzech świata. Podobnie z dziesięcioma przykazaniami. Bóg nie dał ich żadnemu członkowi domu synów, przyjętych do Jego rodziny i spłodzonych z ducha, ponieważ dla nich nie byłyby one odpowiednie i ze strony Boga byłoby to zaprzeczeniem, że stali się oni synami oraz że mają Jego Ducha, ponieważ „jeśli kto Ducha Chrystusowego nie ma, ten nie jest jego”. I z pewnością człowiek spłodzony z Ducha Świętego, posiadający zmysł Chrystusowy, nie potrzebuje, by mu mówiono, że ma nie zabijać, nie kraść, że ma nie brać imienia Bożego nadaremno itd. Osoba spłodzona z ducha Bożego nie byłaby usposobiona do robienia takich rzeczy i dlatego nie byłoby właściwe, by Bóg uczynił to żydowskie prawo podstawą przymierza, do którego zaprosił Kościół, żeby wszedł jako dzieci, dziedzice Boga oraz współdziedzice z Jezusem Chrystusem, swym Panem, jeżeli z Nim cierpią.
Pierwsze z tych przykazań nauczało Żydów o świętości związków rodzinnych – że dzieci powinny szanować swoich rodziców, co zakłada, że rodzice powinni nie tylko tego nauczać swoje dzieci, ale także, na ile to możliwe, powinni prowadzić takie życie, które samo będzie prowadziło do takiego respektu, posłuszeństwa, szacunku. Z przykazaniem tym związana jest obietnica długiego życia. Ogólnie możemy sądzić, że dzieci posłuszne swoim rodzicom będą również bardziej skłonne do posłuszeństwa względem prawa obowiązującego w państwie oraz praw swojego Stworzyciela, jak również, że takie posłuszeństwo będzie dla nich z korzyścią aż do podeszłego wieku. Nie jesteśmy jednak pewni, czy coś więcej nie było przez to zamierzone. Słowa: „aby przedłużone były dni twoje na ziemi, którą Pan Bóg twój da tobie” zdają się łączyć tę obietnicę z posiadaniem przez Izrael Ziemi Obiecanej. I, jeżeli logicznie rozumujemy, to posłuszeństwo względem rodziców prowadziłoby do posłuszeństwa względem Boga; a patrząc z drugiej strony, nieposłuszeństwo Izraela względem Boga, które doprowadziło ich do różnych niewoli, odebrało im Ziemię Obiecaną, a także
::R3045 : strona 218::
całkowicie usunęło ich z tej ziemi, oznacza, że ta lekcja względem posłuszeństwa wobec rodziców nie została dobrze przyswojona i nagroda trwania w ich własnej ziemi została im odebrana.
Jeżeli szukalibyśmy głębszego znaczenia w tym przykazaniu pod prawem miłości, w pierwszym znaczeniu oznaczałoby ono, że Pański lud powinien szanować Ojca w niebie oraz Przymierze Abrahamowe, pod którym został spłodzony do nowej natury (Gal. 4:22-31). Taki szacunek względem Boga oraz taki szacunek dla przymierza z Nim to z pewnością warunek, na podstawie którego mogą oni mieć nadzieję na udział w niebiańskim Kanaanie oraz życie wieczne. A w stopniu, w jakim Boży lud czci Go i szanuje w słowie i w uczynku, wpływ takiego życia na ich własne dzieci powinien być znamienny i powinien wzbudzać szacunek. Lud Pański powinien starać się zarządzać swymi własnymi domami w miłości, pamiętając nie mniej na Pańskie słowa, że „nieprzyjaciółmi będą człowiekowi domownicy jego”. Nie powinien być zaskoczony jeżeli, mimo ich wszelkich wysiłków, by czynić dobrze i by właściwie wpajać dobre rzeczy, wpływy świata oraz jego fałszywe poglądy uczynią ich domy zupełnie innymi, niż by tego chcieli.
„Nie morduj” – jak oddaje to wersja poprawiona jest lepszym tłumaczeniem niż podaje wersja powszechna: „Nie zabijaj”. Morderstwo jest zawsze złe; zabicie jest czasem właściwe, niekiedy jest obowiązkiem. Życie niższych zwierząt poddane było człowiekowi, by zaspokajał swoje potrzeby (1 Moj. 9:3), jednak jesteśmy przeciwni temu, co niesłusznie nazywane jest sportem – bezsensownemu zabijaniu ptaków, zwierząt i ryb – bez żadnego dobrego powodu, jedynie po to, by zaspokoić swoje okrutne pragnienie odebrania życia. To, że prawo to nie miało na celu zakazu odbierania życia ludziom pod pewnymi względami, oczywiste jest z faktu, że to samo prawo dozwalało na zabijanie morderców.
Jednak dla Kościoła, Nowych Stworzeń w Chrystusie, jeszcze wyższe prawo obowiązuje w tym zakresie. Nasze prawo miłości, „nowe przykazanie”, całkowicie je obejmuje. Ten, kto miłuje bliźniego swego, z pewnością go nie zamorduje. Lecz nasz Nauczyciel dał nam znacznie wyższą myśl dotyczącą tej cechy prawa oraz sposób, w jaki my, Jego naśladowcy, powinniśmy ją widzieć, gdy powiedział, że gdy brat nienawidzi swego brata, to ma ducha morderstwa, który, w pewnych okolicznościach, mógłby doprowadzić do popełnienia go. Według tej zasady osoba, która ze złością życzy innej osobie śmierci, popełnia morderstwo w sercu. Wprost przeciwnie jest z duchem miłości, który życzy bliźniemu dobrze, nawet wrogowi i pragnie, by doszedł on do harmonii z Panem i ostatecznie osiągnął życie wieczne, a pragnąc tego, szuka sposobów, by słowem lub uczynkiem udzielić mu wszelkiej pomocy.
Trzecie z tych przykazań – „Nie cudzołóż”, zostało wspaniale rozwinięte przez oświadczenie naszego Pana, że złe pragnienia, chociaż nie popełnione ze względu na brak sposobności, są tak samo prawdziwym pogwałceniem tego przykazania, jak gdyby zostały popełnione. Jakże powiększające szkło prawa miłości powiększa i wzmacnia słowa, czyny i myśli naszego życia! Mamy tutaj lekcję o czystości myśli, która powinna być korzystna dla całego Pańskiego ludu, bo chociaż nie jesteśmy w ciele, ale w duchu, jako Nowe Stworzenia, na naszej próbie i sądzie, niemniej nowy umysł ma do czynienia i posługuje się śmiertelnym ciałem oraz musi nieustannie starać się, by poddać je w jak najpełniejsze posłuszeństwo, jak to jest tylko możliwe. Dlatego warto wiedzieć, jak Pan patrzy na te sprawy, żeby wystawić mocniejszą straż dla naszych myśli oraz zamiarów naszego serca. Możemy być pewni, że nieprzypadkowo apostoł napisał o mądrości z góry, że „najprzódci jest czysta”. Nasza własna czystość, w sensie naszego usprawiedliwienia z wiary, przychodzi, zanim możemy mieć jakikolwiek związek z Panem czy być spłodzonymi do Jego rodziny. Ta sama czystość, która jest uczyniona podstawą nowego życia i dana nam przez poczytanie, musi być doceniania przez nas oraz musimy żyć według niej, na ile to jest tylko możliwe. A im lepiej zobaczymy, co jest nieczystością w Pańskich oczach, tym lepiej będziemy w stanie tak kierować i rządzić naszymi śmiertelnym ciałami, naszymi uczynkami, słowami, wszelkimi myślami, by podporządkować je tak bardzo Bożej woli, jak to tylko możliwe.
Kolejna myśl związana z tym przykazaniem jest dana nam jako Nowym Stworzeniom. Zostaliśmy poślubieni naszemu Panu i Jemu, jako naszemu Oblubieńcowi, jesteśmy winni pełne oddanie – czy patrzymy na to z punktu widzenia Kościoła jako całości, czy też z punktu widzenia jednostek połączonych z Panem. Z tego punktu widzenia, jako zaręczeni Panu, mamy być nieskalani, czyści – oddzieleni od świata. „Nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata”, „nie wyście mnie obrali, alem ja was obrał”, „ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata”.
Czwarte z tych przykazań, „Nie kradnij”, ma znacznie większą głębię, niż wielu przypuszcza. W świetle nowego przymierza oraz jego prawa miłości kradzież można słusznie zrozumieć jako oszukanie bliźniego, przyjaciela czy wroga, w jakikolwiek bądź sposób – przez pozbawienie go jego praw czy wolności, jak również jego pieniędzy czy własności. Można to zastosować także do kradzieży dobrego imienia, jak zauważył to Szekspir. Przykazanie to zostałoby złamane, w świetle przymierza miłości, przez jakąkolwiek transakcję, na której bliźni by stracił, pod warunkiem, że coś utajono lub zastosowano podstęp, by wypaczyć jego osąd. Z tego punktu widzenia mamy do czynienia z ogromną liczbą „przyzwoitych” kradzieży dzisiaj – nie tylko przez fałszywe przedstawienie swoich towarów przez sprzedawców czy kłamliwe reklamy, ale także pomiędzy brokerami na rynku papierów wartościowych, którzy, pośrednio czy bezpośrednio, podają fałszywe informacje, by wprowadzać w błąd, czy też przez innych w nieuczciwych organizacjach, których stan finansowy itp. jest często znacząco przekręcany, by umożliwić ich właścicielom okradanie tych, którzy kupują akcje po cenie wyższej niż realna.
Prawo miłości bardzo ciężko stosować w biznesie w obecnych warunkach, ale zawsze wymaga ono absolutnej sprawiedliwości i prawdomówności we wszystkich sytuacjach. Nie wymaga ono jednak od nas, jeżeli przedstawiliśmy daną sprawę,
::R3045 : strona 219::
by pośrednio czy bezpośrednio wymuszać na innych naszą opinię czy osąd dotyczący wartości wyjaśnionych faktów. Spokojnie możemy pozwolić innym ludziom używać ich własnego rozsądku, podczas gdy my używamy swojego, jeżeli powiedzieliśmy im otwarcie prawdę dotyczącą danej sprawy.
Piąte z tych przykazań, chociaż bezpośrednio nie zakazuje fałszywych zeznań, zakazuje każdego stwierdzenia, które doprowadziłoby do szkody bliźniego i w świetle tego przykazania widzimy wyższą mądrość. Mogę zadeklarować, że w danej godzinie zrobię daną rzecz. Mam jednak pełne prawo zmienić zdanie oraz nie uczynić tej rzeczy, pod warunkiem, że mój czyn w żadnym sensie ani stopniu nie wyrządzi krzywdy mojemu bliźniemu. W jakimkolwiek stopniu moje świadectwo na dany temat sprawi, że przyjaciel, bliźni lub ktokolwiek inny podejmie działanie, które będzie szkodliwe dla niego czy dla innych, a które w przeciwnym wypadku nie byłoby podjęte, w takim stopniu jesteśmy związani prawem miłości. Możemy czynić wszelkie dobro naszym bliźnim, ale żadnej szkody. Taki właśnie był duch apostolskiego nakazu, byśmy mówili: „Jeżeli Pan zechce, zrobimy to lub owo”. Mamy rozważać, jaka jest Pańska wola we wszystkim, czego się podejmujemy, a Jego wolą w skrócie jest to, byśmy czcili Go i czynili dobro, nie zło, naszym współbliźnim.
Fałszywe świadectwo oznacza mówienie kłamstw, ale ma jeszcze głębsze znaczenie i odnosi się do każdego wypaczenia, czy to przez bezpośrednie stwierdzenie, czy pośrednio przez takie stwierdzenie, które dozwoli na błędny wniosek. Rzeczywiście, wybieg ten pomiędzy wyższymi sferami, za pomocą którego uciszają swoje sumienie, a jednocześnie zaspokajają swoje mściwe serca, jest bardzo powszechny. Człowiek może złożyć fałszywe świadectwo nawet skinieniem głowy, wzruszeniem ramion czy milczeniem – jeżeli nieścisłość została tak przedstawiona, że cisza może być zrozumiana jako zgoda. Jeżeli Żyd, członek domu sług pod Mojżeszem, pośrednikiem Przymierza Zakonu, musiał być bardzo konkretny w tym względzie, o ile bardziej konkretni muszą być wszyscy, którzy usiłują zostać członkami domu synów pod nowym przymierzem oraz nowym Pośrednikiem! Czyż nowe przymierze miłości nie idzie jeszcze dalej w tym względzie? Oczywiście, że tak. Zabrania w konkretnych okolicznościach nie tylko mówienia nieprawdy w stosunku do bliźniego, ale mówienia czegokolwiek dotyczącego go, co przyniosłoby mu ujmę, nawet jeżeli byłoby to prawdą – chyba że w pewnych okolicznościach, w których miłość by to poparła – jeśli świadectwo takie wymagane byłoby przez sąd lub byłoby konieczne, by bronić przed krzywdą innych. Ale nawet w takim przypadku powinno się mówić minimum uwłaczającej prawdy i tylko z miłością. Apostoł poucza nas w tym względzie, abyśmy „o nikim źle nie mówili”.
Nie ma żadnego innego punktu w całym prawie miłości mówiącym o naszych relacjach z współbliźnimi, który wymaga więcej naszej uwagi niż ten. Trudnym wydaje się chrześcijaninowi dobre nauczenie się tej lekcji danej przez Mistrza, że jeżeli mają cokolwiek niemiłego do powiedzenia na temat brata czy siostry, jakieś obiekcje dotyczące ich prywatnego życia czy spraw, powinni je powiedzieć danemu bratu czy siostrze, a nie innym.
Prawdopodobnie w żadnym innym względzie Przeciwnikowi nie udaje się tak skutecznie siać niegodziwości pomiędzy Pańskim ludem – zasadzając korzenie goryczy, powodując nieporozumienia, złość, złośliwość, nienawiść, walki i inne rzeczy. Pozwólmy, by miłość wykonywała swe dobre dzieło w naszych relacjach z bliźnimi.
Różnicę należy dostrzec w stosunku do publicznie wyrażanej krytyki dotyczącej nauk. Krytykę błędu należy wyrazić publicznie, jeśli błąd został publicznie podany i jest istotny. Kwestia, którą należy ustalić, to nasza wolność oraz odpowiedzialność, a może być tak, że nie mamy ani tego, ani tego. Lecz jeżeli posiadamy obydwie, nasza krytyka powinna być czyniona z miłością, nie z chełpliwością, lecz w pokorze, pragnąc jedynie służyć prawdzie i braciom. Pokora nakazuje także, abyśmy mieli pewność, że mamy rację, zanim zaczniemy krytykować. Nawet wówczas gdy krytykujemy to, co było błędne, należy podkreślić to, co było dobre.
Szóste z tych przykazań, a zarazem ostatnie, jest związane z pożądliwością. Jako ostatnie, znajduje się w ważnym miejscu i, jeżeli jest właściwie zrozumiane,
::R3046 : strona 219::
zdaje się mieć wpływ na wszystkie inne przykazania. Chciwość zawiera w sobie niezadowolenie. Leży zatem u podstawy obmowy, fałszywego świadectwa, kradzieży, cudzołóstwa, morderstwa i nieposłuszeństwa względem rodziców. Co więcej, pod pewnymi względami możemy przypuszczać, że leży także u podstawy nieposłuszeństwa względem Boga. Czy to nie pożądliwość Szatana doprowadziła go do nieposłuszeństwa i grzechu?
Stając się Nowymi Stworzeniami w Chrystusie, mamy wykorzenić z naszych serc wszystko, co mogłoby w jakimkolwiek sensie przeobrazić się w pożądliwość – przez ofiarowanie naszej woli, naszych serc Panu, przez przyjęcie Jego woli zamiast naszej własnej. Z tego punktu widzenia, jak oświadcza apostoł, „jestci wielki zysk pobożność z przestawaniem na swym [brakiem pożądliwości]”. Patrząc z właściwego punktu widzenia Nowych Stworzeń, nie mamy czego pożądać, ponieważ stając się Pańskimi, staliśmy się z naszym Odkupicielem współdziedzicami wszystkich bogactw Boskiej łaski, więc apostoł mógł powiedzieć: „Przyszłe rzeczy, wszystkie są wasze, aleście wy Chrystusowi, a Chrystus Boży”.
Lecz jako Nowe Stworzenia pamiętajmy, że pożądliwość może wejść nawet do czystego serca i całkowicie je skazić, jak zobaczyliśmy to na przykładzie Szatana oraz że ze wszystkich rzeczy, przed którymi musimy się starannie bronić, ta jest jedną z najważniejszych. Wszystkie łaski ducha są przeciwne pożądliwości – cichość, łagodność, braterska uprzejmość, miłość – wszystkie one sprawiają, że nie możemy pożądać rzeczy naszego brata oraz rzeczy światowych. Wręcz przeciwnie, dziękczynienie powinno tak wypełniać nasze serca – wdzięczność za miłosierdzie i rozmaite łaski już otrzymane, że nie będzie w nich miejsca na pożądliwość. Słusznie poucza nas apostoł: „Pożądajcie usilnie lepszych darów” (1 Kor. 12:31), lecz wielkim błędem byłoby przypuszczać, że apostoł naucza, iż lud Pański powinien zabiegać o wpływy w Kościele. Mamy pragnąć
::R3046 : strona 220::
posiadania, radowania się nimi i używania w Pańskiej służbie tak wielu talentów i darów, jak to możliwe, lecz odkrywamy, że niektórzy odwracają myśl apostoła i nauczają, że powinniśmy pożądać honorów i tego, co posiadają inni. Zdaje się to być trudnością dla wielu, a gdy przypominamy sobie, że okazało się to być kamieniem, o który wielu się potyka, sprawia to, że stajemy się wyjątkowo ostrożni, by pragnąć wyłącznie Pańskich łask, darów i talentów, za pomocą których możemy najlepiej służyć innym, a nie sobie.
====================
— 15 lipca 1902 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: