::R2939 : strona 21::
Pierwsze prześladowaniA
— Dz. Ap. 4:1-12 — 2 LUTEGO —
„Nie masz w żadnym innym zbawienia; albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez którebyśmy mogli być zbawieni”
Rozruch spowodowany uzdrowieniem chromego przez Jakuba i Jana, i ich kazaniem do zgromadzonej rzeszy, sprowadził na apostołów nową trudność. Kapłani, których służba doznała pewnej przeszkody z powodu owego rozruchu, zostali oburzeni na tych, którzy przez dokonanie tego cudu odciągnęli uwagę ludu od nich i od ich służby a zwrócili ją ku sobie. Zaniepokojona również została straż kościelna, której obowiązkiem było zachować pokój. To też nadzorcy straży, przystąpiwszy do Apostołów i zainteresowanej rzeszy, zaaresztowali tych, którzy byli przedmiotem tego zamieszania, aby sprawa ta mogła być bliżej zbadana. Miało się już ku wieczorowi a więc było za późno, aby zwołać radę sądową; zatem apostołowie, wraz z uzdrowionym, zamknięci zostali do więzienia, nie jako przestępcy, ale dla przeprowadzenia śledztwa. W takich okolicznościach ci uwięzieni mogli niepokoić się takimi myślami: Być może, że Bogu nie podobało się to cośmy uczynili, więc dozwolił abyśmy byli uwięzieni. Nie wiadomo co nas może spotkać jutro; albowiem ci, którzy ukrzyżowali Jezusa, mogą i nas ukrzyżować.
Albo też, tracąc wiarę coraz więcej, oni mogli rozumować w taki sposób: Jakie właściwie prawo mamy wnosić, że Bóg miał cośkolwiek do czynienia z tą sprawą? Jesteśmy przecież ludźmi, jak wszyscy inni; odkryliśmy tylko jakiś nowy sposób działania pewnych praw naturalnych ku uzdrowieniu chorych. Bóg widocznie nie ma z tym nic do czynienia, bo gdyby miał to przecież nie dozwoliłby na zaaresztowanie nas w czasie, gdy staraliśmy się Jemu służyć i głosić Ewangelię. Możemy jednak być nieomal pewni, że myśli i słowa Apostołów przybrały w zupełności inny kierunek. Pełni wiary w Boga, oni niezawodnie rozmawiali między sobą w taki mniej więcej sposób: Nie wiemy na razie, jakie są Boskie zamiary względem nas w tych okolicznościach nieprzyjaznych. Możemy jednak mieć tę pewność, że w jakiś sposób On użyje te okoliczności dla Swojej sprawy i dla rozszerzenia prawdy.
Faktycznie, przez to pozorne nieszczęście, Bóg widocznie zamierzył dostarczyć apostołom tym większej sposobności świadczenia o prawdzie w następnym dniu, ludziom takim, jakich w żaden inny sposób nie mogliby dosięgnąć, to jest kapłanom i przedniejszym z ludu – członkom Sanhedrynu i wszystkim, którzy zgromadzili się na ich sesje. Gdy następnego poranka Sanhedryn rozpoczął swoje dochodzenia, w gronie jego siedemdziesięciu członków, przedstawicieli najprzedniejszych sfer społeczeństwa żydowskiego, znajdowali się także Annasz, najwyższy kapłan i Kajfasz, jego syn, którzy około dwa miesiące przedtem przewodniczyli radzie, która sądziła samego Chrystusa Pana. Mimo to jednak Apostołowie widocznie byli przerażeni powagą tej rady sądowej. Pan widocznie dotrzymał tego, co im naprzód przepowiedział – „Będą wydawać was do rady i w zgromadzeniach swoich was biczować będą. Także przed starostów i przed królów wodzeni będziecie dla imienia Mego. Ale gdy was podadzą, nie troszczcie się jak i cobyście mówili; albowiem wam dano będzie onejże godziny cobyście mówili” (Mat. 10:18-20). Że Piotr, jako mówca tej gromadki był zasilony mocą nadnaturalną, wyrażone jest w tym określeniu, że on był „pełen Ducha świętego”.
Nie od rzeczy będzie zauważyć, że partią żydowską, która najzawzięciej prześladowała Jezusa,
::R2939 : strona 22::
była sekta Faryzeuszów – grupa uważana za mężów świętobliwych, którzy znienawidzili Jezusa za Jego publiczne napiętnowanie ich obłudy. Saduceusze byli mniej zainteresowani w prześladowaniu Jezusa. Apostołowie zaś, prześladowani byli przeważnie przez Saduceuszy. Ludzie ci prawie wcale nie zasługiwali na miano grupy religijnej; albowiem nie wierzyli w zmartwychwstanie i zaprzeczali istnieniu istot duchowych, a zatem wyznanie ich było tylko religią życia doczesnego. Saduceusze byli właściwie ówczesną żydowską partią polityczną, ponieważ agitowali za harmonijnym współdziałaniem z władzą Rzymską. Historia mówi, że najwyższy kapłan, jego rodzina, jak i większość osób wpływowych, byli Saduceuszami. Byłoby więc zrozumiałem, że kazania o zmartwychwstaniu Jezusa i o jakiejś duchowej mocy, którą Apostołowie mogli uzdrowić chromego od urodzenia, byłyby bardzo drażliwymi dla Saduceuszy, ponieważ kazania takie byłyby wyraźnym przeciwieństwem do ich wierzeń i nauk.
Warto zauważyć tu jak i w innych Pismach, że jednym z głównych zarysów Ewangelii głoszonej przez Apostołów była nauka o zmartwychwstaniu – że Chrystus zmartwychwstał i że przez Niego w słusznym czasie, powstaną z grobów nie tylko ci, co wierzyli w Niego, ale że ostatecznie cała ludzkość będzie uwolniona z śmierci – aby każdy mógł dostąpić zupełnej miary sądu, czyli próby ku wiecznemu żywotowi, co zapewnione zostało ofiarą Chrystusową. Nie dziw więc, że Saduceusze najbardziej nienawidzili tę naukę, która sprzeciwiała się ich poglądom i w pewnej mierze popierała ich przeciwników religijnych Faryzeuszy.
Dziwne mogłoby wydawać się, że sąd był zwołany w sprawie uleczenia chromego. Lecz celem tego było zapewne, aby, o ile możliwe, potępić Apostołów za praktykowanie czarnoksięstwa, czarnej magii; albowiem, według zakonu czarownik, cudotwórca, czyli czarnoksiężnik, zadający się z duchami, miał być uśmiercony.
Gdyby Piotr był przejęty obawą to nie mówiłby tak jak przemówił wobec tego sądu; gdyby zaś
::R2940 : strona 22::
był wyniosłym i chełpliwym to przemówiłby inaczej – przemówiłby zapewne zarozumiale, nierozsądnie, popędliwie. Będąc wszakże napełniony duchem świętym, duchem skromności, cierpliwości, łagodności i braterskiej uprzejmości, i miarkując swoje słowa tymże duchem, przemówienie jego było rozsądne i piękne, proste a jednak stanowcze i odważne; wstępne zdanie tego przemówienia zawierało w sobie może nieco łagodnej ironii co do sądzenia ich za wyświadczone dobrodziejstwo, lecz zaraz po tym zdaniu położył nacisk, jak to czynił i przy innych okazjach, że to cudowne uleczenie nie było dokonane jego mocą, ani mocą jego towarzysza, Jana, ale w imieniu, czyli z autorytetu i w mocy Jezusa Chrystusa Nazarejskiego. Znowu nie wstydził się powtórzyć, że Ten, którego on wyznawał był pogardliwie nazywany Nazarejczykiem; nie wstydził się wyznać publicznie, że Ten, którego on naśladował, ukrzyżowany był jako zwodziciel. Mówiąc im prawdziwie i otwarcie, że ten sam Sanhedryn przyczynił się do uśmiercenia Jezusa, wyłożył im tę prawdę bez mściwości i goryczy.
Piotr wskazał na fakt, że Bóg, wzbudziwszy Jezusa z martwych, dostarczył dowodu, że Sanhedryn popełnił wielką omyłkę w potępieniu Go i skazaniu na śmierć; i bez dalszego rozwodzenia się nad tą kwestią zapewnił swoich słuchaczy, że Ten Jezus, którego oni odrzucili i ukrzyżowali, jest naznaczonym od Boga „kamieniem węgielnym” tej wielkiej Świątyni, którą Bóg Sam obiecał zbudować. Tym sposobem on zwrócił uwagę na znany im Psalm Mesjański (Ps. 118:22), wskazał, że Pismo to zostało wypełnione w Chrystusie, przy czym oświadczył, że „nie masz w żadnym innym zbawienia”. Orzeczenie „zbawienie” dla jego słuchaczy było w znaczeniu wybawienia dla narodu żydowskiego, za którym czekali i tęsknili; a więc byłoby to narodowe i osobiste zbawienie w Królestwie Bożym.
Zauważmy też natchnione oświadczenie Apostoła: „Albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez któregobyśmy mogli być zbawieni”. To byłoby bardzo trudną nauką do przyjęcia przez jego słuchaczy. Znaczyłoby to najzupełniejszy przewrót w ich nadziejach, celach, planach i działaniach. Znaczyłoby, że we wszystkich swoich oczekiwaniach oni byli w błędzie. Znaczyłoby też, że jako nauczyciele oni źle tłumaczyli Boskie zamysły a tym samem zwodzili lud. Cel Apostoła jednak był wyraźny. Właściwym było, aby sprawę tę wyłożył jak najdobitniej, bez ogródki, aby słuchacze jego mieli jasne świadectwo prawdy.
Słowa Apostoła są „twardą mową” także i dziś, w kościele nominalnym. Błędne nauki zostały wprowadzone i nierozsądne pojęcia ustaliły się w umysłach chrześcijan. Niektórzy mówią: To oświadczenie nie może być prawdziwe, bo gdyby było, to wszyscy poganie byliby straceni na wieki. Gdyby to było prawdą to znaczyłoby, że wielu z naszych przyjaciół, krewnych i bliźnich, którzy nie uwierzyli w imię Jezusa i nie przyjęli Go za swego Zbawiciela, byliby straceni; a przez stracenie rozumieją, że poszliby na wieczne męki. W taki to sposób, błędne nauki zaciemniają prawdę i sprzeciwiają się jej. Jak piękne jednak i zrozumiałe byłyby słowa Apostoła, gdyby były przyjmowane tak jak one są; gdyby wszyscy mogli zrozumieć, że cały świat był już stracony, potępiony, przez nieposłuszeństwo jednego; zasądzony na śmierć i umierający. Oświadczenie świętego Piotra znaczy, że tylko ci, co przyjmują Jezusa, wchodzą pod warunki jedynego zbawienia przygotowanego przez Boga; a że Jezus „za wszystkich śmierci skosztował” wynika z tego, iż w słusznym u Boga czasie, każdy człowiek musi dostąpić sposobności usłyszenia o tym imieniu i przyjęcia tego jedynego zbawienia. Według Pisma Świętego, sposobność taka nastąpi w Tysiącleciu, kiedy znajomością Pańską napełniona będzie cała ziemia i „wszystkie rodzaje ziemi będą błogosławione”, przez chwalebnego Chrystusa i Jego uwielbiony Kościół – duchowe nasienie Abrahamowe – Gal. 3:16,29; Jer. 31:34.
Zaćmieni nierozsądnymi naukami średniowiecza, wielu mieniących się ludem Bożym spierają się dziś na temat zbawienia, czy zbawionych będzie dużo, czy mało, i nie
::R2940 : strona 23::
dostrzegają, że większa część Boskiego planu zbawienia nastąpi po wybraniu i uwielbieniu Kościoła. Mniemając, że z życiem obecnym kończy się sposobność każdego, wielu dochodzi do przekonania, że Apostoł mylił się w swoim oświadczeniu; że zamiast jednego imienia danego w celu zbawienia, danych jest wiele imion – włączając w to także imiona pogańskich bóstw i nauczycieli. Tacy nie dostrzegają Okupu i jego ważności jako podłoża do jakiejkolwiek wartościowej i pomocnej nauki. Stąd łudzą się nadzieją, że usługi Konfucjusza i innych wyjdą im w jakiś sposób ku zbawieniu, bez Chrystusa, o którym Pismo święte mówi, że jest jedynym od Boga naznaczonym Zbawicielem dla całego świata – i o którym święty Piotr, pod natchnieniem ducha świętego powiedział, że tylko w Jego imieniu zbawienie może być osiągnięte, jeżeli w ogóle ktoś ma być zbawiony. Te mylne nadzieje odwracają oczy wielu, tak, że przestają wyglądać za owym obiecanym „Słońcem sprawiedliwości”, którego promienia mają wnet oświecić i pobłogosławić wszystkich – Mal. 4:2.
Próba świętych przy końcu tego wieku przychodzi właśnie około tych zasad – wiara lub też niewiara w świadectwa dane nam od Boga, przez Jego Syna i wybranych dwunastu Apostołów. Ci, co pozostaną wiernymi Słowu Bożemu, okażą się zwycięzcami; ci zaś, którzy ulegną teoriom ludzkim, źle używanej mądrości, potkną się i odłączeni zostaną od prawdziwej pszenicy, która wnet będzie zebrana do gumna Pańskiego. Dziękujemy Bogu, że to potknięcie się i popadniecie w niewiarę nie oznacza drugiej śmierci dla wszystkich potykających się; albowiem w czasie obecnym mało jest takich, którzy mieli dosyć światła i sposobności, aby mogli zasługiwać na wtóra śmierć. Mało było takich, których próba byłaby zupełna. Powinniśmy jednak rozsądzać samych siebie uważnie i nie łudzić się fałszywą nadzieją. Jeżeli jesteśmy z tych kilku uprzywilejowanych, którzy zakosztowali dobrego Słowa Bożego i stali się uczestnikami Ducha świętego, to powinniśmy pamiętać o przestrodze Apostoła, że ci, co łask tych doznali, gdyby odpadli, przyjęliby łaskę Bożą na darmo, a przeto nie znaleźliby już miejsca pokuty – Żyd. 10:29.
====================
— 15 stycznia 1902 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: