::R2926 : strona 396::
Mówienie innymi językami
— DZ. AP. 2:1-11 — 12 STYCZNIA —
„Albowiem wam ta obietnica należy i dziatkom waszym” – Dz. Ap. 2:39
OCZEKUJĄC mocy z wysokości, jedenastu apostołów a z nimi oczywiście i poważna liczba wierzących – prawdopodobnie 120 – (Dz. Ap. 1:15) byli nagrodzeni błogosławieństwami Pięćdziesiątnicy. Byli oni „wszyscy jednomyślnie pospołu”; mogli oni byli spodziewać się błogosławieństw podczas dziewięciu dni poprzedzających ich zebranie się, ale Pięćdziesiątnica będąc szczególnie świętym dniem mógł się im wydawać możliwym, że sprowadzi ziszczenie się ich nadziei, i jednomyślni czyli zgodni w pełnej liczbie byli wszyscy obecni w tym czasie. Tu jest myśl odnosząca się do właściwości Ludu Bożego będącego jednomyślnym, czyli w zgodzie w odniesieniu się do rzeczy, których szukali, i za którymi oczekiwali. W tym to właśnie kierunku Pan napomniał nas przez Apostoła, abyśmy nie zapomnieli zgromadzać się wspólnie a to tym więcej im więcej widzimy, iż się on dzień przybliża – nie dzień Pięćdziesiątnicy, ale jeszcze większy i jeszcze wspanialszy. Pięćdziesiątnica przyniosła tylko pierwsze owoce ducha, podczas gdy dzień, za którym my oczekujemy jest dniem ziszczenia się wszystkich naszych nadziei i wszystkich Boskich obietnic odnoszących się do kościoła, jako oblubienicy i współdziedziczki z Jego Synem.
Nie możemy wszyscy zejść się w jedno miejsce w literalnym znaczeniu jak to uczynili apostołowie i rychły kościół na Pięćdziesiątnicę, ale możemy zejść się w jedno miejsce w innym znaczeniu; możemy przyjść do miejsca Świętego, do Świątyni, czyli poświęconego stanu serca i życia, a przeto do jedności i społeczności z Panem i ze wszystkimi, którzy są w tym samym świętym stanie, z uczestnikami tych samych błogosławieństw z wewnętrznego światła złotego świecznika, i z wewnętrznego pokarmu ze stołu przaśnych chlebów, i z wewnętrznej społeczności z Panem reprezentowanym w złotym ołtarzu i jego kadzeniu. Nasze cielesne usposobienia są liczne a ich wykoślawienia i sploty są odmienne; ale nasze dążenie do nowej natury są jedne, spłodzeni z tego samego Ojca, przez tego samego ducha. My mamy szukać zgody jako nowe stworzenia, i mamy się powstrzymać, uśmiercać i odrzucać słabości ciała i zaczepne usposobienia, jakie może być nasze, stosownie – że jako nowe stworzenia możemy być jedno z Panem i ze wszystkimi, którzy są Jego ciałem, czyli Kościołem, pod jedną Głową, czyli Panem, natchnieni albo wzmocnieni przez jednego ducha posłuszeństwa do jednego Ojca, i pod kontrolą jednego prawa Miłości.
Nie jest powiedziane, że duch święty był udzielony w związku z nagłym wiatrem, ale jedynie, że stał się „szum, jakoby przypadającego wiatru gwałtownego”. Także nie jest powiedziane, że płomyki, czyli ogniste języki spoczęły nad nimi, ale, że języki, albo płomyki mające kształt ognia, jak to było w wypadku płonącego krzaka, spoczęły nad nimi.
::R2926 : strona 397::
Duch święty jest niewidzialną mocą, i udzielenie go, nie koniecznie potrzebuje jakiejś zewnętrznej demonstracji. Lecz Boski zamiar był inny niż ten. On chciał ażeby zesłaniu Ducha Świętego towarzyszyły pewne manifestacje, które byłyby przekonywujące dla samych apostołów o ile to dotyczyło ich przyjęcia przez Niego i uznania ich za Swych posłańców, ambasadorów nowej dyspensacji; On pragnął także zamanifestować zarodek Kościoła wieku Ewangelii innym, wówczas nabożnym Żydom w Jerozolimie, biorącym udział w tej uczcie; a my myślimy, iż jest całkiem prawdopodobnie, że to było Boskim zamiarem ażeby przez te dary także okazać, kim byli apostołowie i wskazać ich specjalne stanowisko w Kościele.
Nie jest szczegółowo opowiedziane, nad kim języki spoczęły; wyrażenie „na każdym z nich” może znaczyć na każdym z jedenastu apostołów lub też mogło znaczyć na każdym ze stu dwudziestu obecnych. Na którychkolwiek języki usiadły byli napełnieni duchem świętym i
::R2927 : strona 397::
zaczęli mówić innymi językami, jako im on Duch dawał wymawiać; a to nauczanie innymi językami zdaje się było tylko przez jedenastu apostołów, ponieważ mnóstwo ludzi słysząc ich mówili: „Izali oto ci wszyscy, którzy mówią nie są Galilejczycy?” Co do jedenastu apostołów, to wszyscy byli Galilejczykami, ale co do pozostałych stu i dwudziestu, to jest możliwym, iż większość z nich byli Judejczycy mieszkańcy Jerozolimy. Przeto, jesteśmy skłonni przypuszczać, że chociaż cały pokój, w którym byli obecni był napełniony duchem świętym, i całe grono obecne było uczestnikami ducha świętego i zanurzone weń a przez to błogosławione, to jednak te zewnętrzne manifestacje języków i cudownie mówiący, były z początku dane tylko dla jedenastu w celu przeznaczenia ich jako wybranych przez Boga narzędzi w związku z nową dyspensacją. Wiemy, że tak się działo później a którzykolwiek otrzymywali dary ducha świętego otrzymywali je przez wkładanie rąk apostołów.
Z układu greckiego tekstu wynika, że to nie były rozcięte języki na głowach wybranych, ale raczej były językami płomienia oddzielonego, czyli rozdzielonego od głównego, czyli jaśniejącego ciała, języki, które wypływały z jednego głównego środka i poszły do głów tych, dla których były zamierzone. Nie były one ogniem, ale światłem. Języki nie reprezentowały niczego spokrewnionego ze zniszczeniem, jakie symbolizowałby ogień, przeciwnie, one reprezentowały oświecenie, znajomość, inteligencję, i wskazywały, że święta inteligencja, czyli światło od Pana przyszło na uczestniczących znacząc je jako Pańskie ustne narzędzia; wskazując, że odtąd ich języki powinny wykazywać jego chwałę, do błogosławienia i oświecenia świata. I naprawdę tak się rzecz miała; ci biedni rybacy prostacy, nieuczeni w zakresie ziemskich nauk, pod mocą ducha Bożego stali się naprawdę mocnymi w zwalczaniu twierdz błędu i rozpraszaniu ciemności przez oświecanie umysłu tych, którzy byli przygotowani na przyjęcie łaski Bożej.
Niektórzy uczynili błąd przypuszczając, iż te języki ogniste były wypełnieniem przepowiedni Jana Chrzciciela, który powiedział o Chrystusie „ten was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem” (Łuk. 3:16). To było wypełnieniem się tylko pierwszej części; to było jedynie chrztem ducha świętego; to nie było chrztem ognia; chrzest ognia i zniszczenia były przeznaczone dla całkiem odmiennej klasy. Wierni z pośród Żydów mieli otrzymać chrzest ducha świętego, a niewierna ich większość mieli otrzymać chrzest ognistego ucisku, i oni otrzymali go nieco później. Później duch święty przychodząc na początkujący Kościół w czasie Pięćdziesiątnicy, przeszukał, przesiał i oddzielił z Żydowskiej dyspensacji wszystką prawdziwą „pszenicę” gromadząc ją do gumna, dyspensacji (ducha) Ewangelii, a tedy przyszedł ogień na „plewy” (Łuk. 3:17). Apostoł mówi o tym, nazywając je gniewem, mówiąc: „albowiem przyszedł na nich gniew aż do końca” – 1 Tes. 2:16.
Języki światła, które przyszły na wiernych w Pięćdziesiątnicę nie pozostały z nimi – tak, jak gołębica, którą widziano stępującą na Jezusa, nie była stale widziana. Tak gołębica jak i płomyki światła były jedynie zewnętrzną reprezentacją, nie w celu zwiedzenia, ale w celu nauczania wielkiej lekcji w celu przekonania, że przyobiecane błogosławieństwa i moc już przyszły. Ludzie Pańscy, którzy od tego czasu przyszli pod wpływy ducha świętego nie mając ani znaków, ani płomieni, ani gołębicy, ani głosu szumiącego wiatru; ani też nie mówiąc cudownie. Oni, jednakowoż, przychodzą i stają się uczestnikami ducha świętego, który już dłużej nie używa tych zewnętrznych manifestacji, ponieważ one nie są już więcej potrzebne; kościół został założony i fakt udzielania ducha świętego został zademonstrowany, a my mamy to przyjąć wiarą i zezwolić, aby mieszkał w nas obficie i aby uprawiał w naszych sercach i życiu owoce ducha, zamiast spodziewać się tych lub innych rzeczy jako cudownych darów.
Języki światła są potężną ilustracją faktu, że Bóg zamierzył użyć języków ludzi za swe pośrednictwa do obwieszczania swego poselstwa i wywołania swoich wybranych ze świata. Energia duszy szła oczywiście z zewnętrzną demonstracją, dodając odwagi apostołom, której poprzednio jako prostakom i nieuczonym było naturalnie brak. Zauważymy na przykład, jak to pobudziło Piotra, który pięćdziesiąt trzy dni temu zaparł się Pana, mówiąc: „Nie znam Go” dla bojaźni Żydów, a teraz odważnie stanął pośrodku tych samych Żydów ażeby ogłosić Go jako swojego Mistrza, jako syna Bożego zbudzonego z umarłych i wstępującego na wysokości; jako Wielkiego Pośrednika i najwyższego Kapłana Nowego porządku. To dodało mu odwagi do oskarżenia Domu Żydów do serc swoich słuchaczy ich odpowiedzialności za zbrodnię. Tak samo i inni uczniowie, którzy poprzednio uciekli od swego aresztowanego Mistrza, mieli teraz odwagę opowiadać Jego chwałę. Nie tylko, że zostali oni przekonani przez dowody otrzymane odnoszące się do Jego zmartwychwstania i wniebowzięcia, lecz teraz te dowody były wzmocnione przez wypełnienie się jego obietnic, wskazując na fakt, że On wstąpił do Ojca, oraz że został On łaskawie przyjęty, że dary ducha były dowodami powrotu Boskiej łaski względem nich i ich przyjęcia w Umiłowanym, i o ich prawie autorytetu chodzenia w jego imieniu i
::R2927 : strona 398::
do opowiadania odpuszczenia grzechów wszystkim pokutującym, którzy by przez niego przyszli do Ojca.
W tym nadzwyczajnym okresie roku miasto Jerozolima było przepełnione przyjezdnymi z rozmaitych części świata. Powinniśmy pamiętać miliony z królestwa dziesięciu pokoleń zwanych Izraelem było wziętych do niewoli, a później miliony więcej z królestwa dwu pokoleń zwanych Judea, było także wziętych do niewoli do Babilonu, oraz, że te miliony były rozproszone jako imigranci w różnych częściach Asyrii i Babilonii, gdzie się osiedlili, czyniąc te obce kraje swym domem, to gdy sposobność powrócenia z niewoli nadarzyła się za dni Cyrusa króla i z jego dekretu, tylko bardzo mała część z dwu pokoleń, a jeszcze mniejsza część z dziesięciu pokoleń powróciła do Palestyny – ogromna zaś większość wolała pozostać w krajach, w których swego czasu byli w niewoli, a gdzie podczas ich długiego wygnania, czuli się jak w swym własnym kraju, stwarzając do niego przywiązanie. Od tego czasu wszelkie różnice pomiędzy Izraelem i Judeą skończyły się a wszyscy zostali uznani, jak z początku za Izraelitów i wszyscy przyszli pod jedną ogólną nazwę Żydów. Dlatego właśnie nasz Pan i apostołowie przemawiając do ludzi jako do Izraelitów i do Żydów, używali tego wyrażenia na przemian oraz, że mówili o rozproszonych bez rozróżnienia jako Żydów i jako Izraelitów.
Było to w okresie jak Pascha i Pięćdziesiątnica, że wielu nabożnych Żydów, nie tylko ze wszystkich części Judei i Galilei przyszło do Jerozolimy, ale także i „rozproszeni” Żydzi nabożnego ducha z okolicznych krajów przyszli tu, aby chwalić Pana i słuchać przykazania wymagającego od wszystkich wiernych, aby się stawili przed Panem w Jerozolimie. W ten sposób było to w czasie tych pielgrzymek, iż miasto było przepełnione ludnością często od dwóch do trzech milionów ludzi, głównie dorosłych. Miasto było przepełnione w czasie tych błogosławieństw Pięćdziesiątnicy i wielki tłum ludzi zebrał się razem przez cudowną manifestację Boskiej pomocy między uczniami. Niektórzy z nich słuchając apostołów przemawiających w różnych językach, jakich oni nie mogli zrozumieć, odeszli, mówiąc, że nie obchodzi ich ta sprawa, i że prawdopodobnie mówcy byli pijani, i sami nie wiedzieli, co mówią; lecz inni rozpoznając swój własny język i narzecze, jedni apostołowie przemawiali w jednym języku drudzy w innym; a kiedy spostrzegli, że wszyscy mówcy byli Galilejczycy, zdumiewali się, szczególnie z powodu faktu, że wszyscy byli ludźmi nieuczonymi. Cud pomógł wywrzeć wrażenie sytuacji na ich umysłach i możemy być pewni, że i słowa mówione były bardzo potężne. Nie możemy przypuszczać, że Pan nie uczyniłby specjalnej manifestacji mocy bez równej manifestacji mądrości. Zaprawdę, gdziekolwiek je spotykamy a nic im nie towarzyszy, co jest logiczne, rozumne i zrozumiałe, jesteśmy usprawiedliwieni, gdy wątpimy, iż sprawa w ogóle nie należy do Pana. Jest rozsądnym przypuszczać, że gdy duch święty daje wymowę, to będzie wymawiać to, co jest dobrego i rozsądnego, zdrowego i logicznego, a nie głupiego. Tak też czytamy, że słuchający mówili: „Słyszymy ich, mówiących językami naszemi wielkie sprawy Boże”.
Słowa ich zniechęcenia nie są nam szczegółowo podane tutaj, lecz łatwo spostrzec możemy, że potężne dzieło Boże, jakie napełniło ich serca i myśli było wspaniałymi rzeczami, jakich oni dopiero uczyli się od Pana, czyli: że nadszedł Boski czas na wyświadczenie błogosławieństw dawno przedtem przyobiecanych przez Abrahama; że Jezus był Mesjaszem, którego Ojciec zesłał, a którego śmierć była potrzebną, w celu wypełnienia planu, jak o tym Pan nasz powiedział do nich: „Azaż nie musiał Chrystus tego cierpieć i wnijść do chwały swojej?” (Łuk. 24:26). Od tego czasu do nich należało opowiadanie innym tego cudownego dzieła Bożego – że w dodatku do Mesjasza, Głowy, Bóg postanowił wybrać z pośród ludzi maluczkie stadko, aby byli współdziedzicami z
::R2928 : strona 398::
Mesjaszem w Królestwie, przedtem niż rozpocznie się błogosławienie świata. Możemy być pewni, że była to prawdziwa Ewangelia, jaką oni nauczali, a nie straszna mieszanina pojęć o wiecznych mękach piekielnych, jaka od początku „ciemnych wieków” fałszywie rościła sobie prawo nazywania się Ewangelią Chrystusową. Oni nauczali Ewangelii zbawienia, a nie poselstwa potępienia; a ich poselstwo było w mocy i w okazaniu ducha.
Cudowny dar języków nie jest z nami dłużej, jednak ten sam duch otrzymany przez nas, mieszka w nas obficie, a wzrastając coraz więcej i więcej daje nam także wymowę w zakresie cudownych słów Bożych. To stale jest prawdą o królewskim kapłaństwie, poświęconych. Apostoł wyraził to w swoim dniu: „Jeźliż to sprawiedliwa przed obliczem Bożem was raczej słuchać niż Boga, rozsądźcie [sami]. Albowiem my nie możemy tego cośmy widzieli i słyszeli, nie mówić” (Dz. Ap. 4:19,20). Oświecenie naszego wyrozumienia wskazało nam Jezusa jako Odkupiciela Świata, i naszego udziału w jego dziele odkupienia; a także naszego przyjęcia u Ojca, przez Niego, aby być jego współdziedzicami w królestwie, i aby być współdziedzicami z nim w teraźniejszym czasie w znoszeniu urągań prawdziwej ewangelii, w tym czasie, kiedy wielki przeciwnik zwodzi świat w zakresie tych spraw kładąc światłość za ciemność a ciemność za światłość.
My też coraz więcej i więcej mówimy innymi językami. Ci, których języki hańbiły Święte Imię, teraz składają dzięki i uwielbienie; ci, co nieświadomie źle przedstawiali Boski charakter i plan teraz współzawodniczą z innymi w opowiadaniu chwały tego, który nas powołał z ciemności do dziwnej swojej światłości. Wpływ ducha świętego przekształca także nasze usposobienie i uczucia w stosunku do braci, a także w stosunku do świata, tak, że zamiast nienawiści, gniewu i złości mamy miłość, uprzejmość i cierpliwość; a nasze języki zamiast wykazywać gniew, gorzkość i pychę, światową ambicję, itd. one wykazują nowy zmysł w uprzejmości i mądrości wiary. Te nasze nowe języki i nowe żyjące listy, jakie one reprezentują dla naszych rodzin, naszych sąsiadów i do świata, są pięknie wyrażone przez proroka, iż mają być naszą „pieśnią”, naszą chwałą, naszym uznawaniem Boga za Jego łaskę i prawdę; jak jest napisane: „Włożył w usta moje pieśń nową”, a nawet miłującą dobroć naszego Boga.”
====================
— 15 grudnia 1901 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: