::R2846 : strona 229::
Powołanie Abrahama od Boga
— 1 Moj. 12:1-9 — 28 LIPCA —
„Uczynię cię w naród wielki i będę błogosławił i uwielbię imię twoje i będziesz błogosławieństwem”
W czterysta lat po potopie Pan Bóg powołał Abrahama. Trzech synów Noego stali się jakby korzeniami dla różnych pokoleń rodzaju ludzkiego rozrośniętych w różnych kierunkach. Mówiąc innymi słowy świat rozwinął się na trzy różne gałęzie z trzech synów Noego, a mianowicie: Z pokolenia Sema pochodzi rasa Semitów i Żydzi. Cham jest ojcem rasy murzyńskiej; zaś od Jafeta mamy rasę kaukaską, z której pochodzą narody europejskie. Z tych trzech pokoleń pochodzą wszystkie rasy, ludy i języki, jak promienie światła, które pochodzą ze swego źródła.
W ciągu czterystu lat okolica, zwana: „kolebką rodu ludzkiego” w bliskości Babilonii, musiała się bardzo zaludnić. Podczas tego czasu skłonność ku większej degradacji już i tak upadłego rodzaju ludzkiego – objawiała się coraz więcej. Chociaż Noe i jego synowie z żonami mocno wierzyli w Boga, będąc zachowani w Arce, mieli sposobność poznać Jego wielkość, potęgę i mądrość – to jednak w stosunkowo krótkim czasie ich potomstwo utraciło wiarę w boga i obietnice tj., że Bóg więcej ludzi nie będzie karał potopem; postanowił wybudować wierzę, do której w razie ponownego potopu, mogliby się schronić i nie poddać wyrokowi Bożemu, w podobnym razie.
W tym to czasie i miejscu, jedność rasy i języka została od Boga pomieszaną. W jaki sposób Pan Bóg to uczynił, nie mamy powiedziane, ani ta wiadomość nie jest nam potrzebna. Faktem jest, że język został rozdzielony nie tylko na trzy główne części, ale nawet na dialekty, co jest dowodem, że tak rasa, jak i język był tylko jednym. Skłonność dzielenia się języków wskazuje na skłonność rozdzielania się ras, na różne pokolenia
::R2846 : strona 230::
lub plemiona, które dziś zapełniają prawie każdy zakątek ziemi. Zmiany temperatury, klimatu, warunków życia i obyczajów, wiele musiało podziałać na wytworzenie się między ludźmi różnych typów, które dziś dają się zauważyć. Ta przemiana ras, działa się stopniowo w ciągu minionych 4 000 lat.
Abraham, o ile wiemy z Pisma Świętego, jak również jego ojciec i bracia zachowali wiarę w jedynego Boga Jehowę a odpowiednio do tej wiary otrzymywali i błogosławieństwa podobne do tych, którymi się cieszył Noe. Świat ówczesny w ciągu tych czterystu lat (jak nam Pismo Święte dowodzi), stał się bałwochwalczym i moralnie zdegradowanym.
W ciągu tego czasu Ewangelia nie była ludziom opowiadana, ponieważ Ewangelii nie było, aby ją opowiadać. Nie było też żadnych gróźb i postrachów, że ludzie pójdą na wieczne męki, bo te rzeczy nie są prawdziwe, świat idąc za popędem swych namiętności, przy tym będąc pozostawiony własnemu losowi, staczał się w dół – ku degradacji. Możemy śmiało powiedzieć, że chociaż jednostka na pewien czas może się oprzeć naturalnemu ciążeniu ku złemu a nawet może się wznieść na kilka stopni w górę ku lepszym warunkom tak fizycznie, moralnie, jak i umysłowo, to jednak z tego, co wiemy o rodzaju ludzkim i o skłonności grzechu, który oddziaływa w członkach, nie możemy przypuścić, aby znaczna liczba mogła uczynić taki postęp ku lepszemu, przeciwnie, doświadczenie uczy, że ogólna tendencja i kierunek ogółu jest ku coraz większemu złemu w porównaniu do pewnych sił, które ciążą w odwrotnym kierunku. Tak Pismo Święte, jak doświadczenie życiowe uczy, że podniesienie naszego rodu lub niektórych jego członków może jedynie się stać przez moc Bożą, która nie wchodzi w zakres siły, lub możności ludzkiej. Ta moc Boża działa głównie przez umysł ludzki, a wypływa przeważnie z Boskich obietnic, o których Apostoł mówi, iż zamierzone są, aby sprawowały w nas chcenie, ku wykonywaniu woli i upodobania Bożego.
Tutaj widzimy Abrama, najmłodszego syna Tarego, który mieszkał ze swym ojcem i bratem – Nachorem. Jego starszy brat Haran był z tej samej rodziny i można przypuścić, że po śmierci Harana i jego żony, zostało dwoje dzieci – Lot i Sara. Prawdopodobnie, że w tym czasie i w pewien sposób Pan Bóg objawił Abramowi swoją łaskę, iż go powołał, aby się odłączył od swojej rodziny, opuścił kraj i dom ojca swojego, a gdy to uczyni, będzie mógł się spodziewać więcej od Boga łask i błogosławieństw. Zdaje się, iż to powołanie było jeszcze za życia jego ojca Tarego a gdy umarł ojciec jego, było wskazówką, iż ma to zaraz uczynić, co też uczynił. W międzyczasie doszedł on do 70 roku życia, ożenił się z Sarą i naonczas miał on już znaczną posiadłość, liczne stada bydła i trzody owiec, jak również i wiele sług do obsługiwania i prowadzenia tak licznego dobytku. Abram, którego imię Pan Bóg zmienił na Abraham, był, jak w onym kraju teraz nazywają szejk, zatem zmiana miejscowości według żądania Bożego, znaczyło bardzo wiele dla Abrama, bo musiał oderwać się od rodziny, odstąpić od zwyczajów i miejsca itp. Jego obóz musiał być znacznym, sądząc z opisu znajdującego się w 1 Moj. 14:14, gdzie jest powiedziane, że samych uzbrojonych sług – domowników miał 318, zatem cały dom jego musiał się składać z jakich 1 000 osób. Zatem Abram był pewnego rodzaju królem według ówczesnych warunków, szejkiem lub patriarchą według ówczesnego czasu i zwyczaju w jego kraju.
Nie wielu zdaje się pojmować właściwy cel powołania Abrama; on nie był powołanym, by uniknął piekła i wiecznych mąk, ani też nie był powołany, by pójść do nieba, lecz był powołany do opuszczenia ziemi Chaldejskiej i pójścia do miejsca, gdzie Opatrzność mu wskazała. Ojciec jego Tare, ani jego starszy brat nie byli powołanymi. Sara, gdy została jego żoną, stała się także uczestniczką powołania a chociaż wziął ze sobą Lota syna brata swego, który miał udział w danej łasce Abramowi do pewnego czasu, to jednak Lot nie miał działu z Abramem w obietnicach, ani w przymierzu mającym łączność z danymi obietnicami. Że Pan Bóg powołał tylko Abrama a innych pominął, to nie znaczy, żeby komu przez to działa się krzywda. Bóg podjął wielki i cudowny plan zbawienia rodzaju ludzkiego a do przeprowadzenia tego dzieła postanowił użyć ludzi za Swoje narzędzia, i to była Jego rzecz, kogo Bóg miał wybrać za Swego sługę, przez którego zamierzone błogosławieństwa miały spłynąć, a którego charakter będzie przedstawiony później.
W ciągu pięciu lat tj. od czasu, gdy Bóg najpierw powołał Abrama do czasu, gdy wyruszył w drogę do ziemi Kananejskiej – po śmierci swojego ojca – Abram miał wiele sposobności do bojaźni i powątpiewania, które mogły stanąć na przeszkodzie do wykonania powołania Bożego. Bez wątpienia, że musiał się zastanawiać poważnie nad cała sprawą a z tego, co mamy powiedziane o jego charakterze, możemy wnosić, że zadecydował tę sprawę szybko – mając wielkie zaufanie w Bogu i w Jego kierownictwie. Nadszedł czas, że musiał o tym uwiadomić swoich krewnych i przyjaciół odnośnie powołania Bożego, opuszczenia miejsca i swej podróży. Można sobie wyobrazić, że krewni i przyjaciele niemający wiary i wiadomości o właściwym stanie rzeczy, starali się Abramowi tłumaczyć i perswadować, by tego nie czynił, że może na tym wyjść źle, może doznać zawodu a jeżeli chodzi o to, by się stać wielkim to łatwiej mu to może przyjść na miejscu niż w obcym kraju. Zapewne, że niektórzy
::R2847 : strona 231::
wyśmiewali się z niego, bo na pytanie, dokąd się wybiera, nie mógł odpowiedzieć. W tym względzie mamy zapewnienie Apostoła Pawła, że Abram „usłuchał Boga, aby poszedł na ono miejsce, które miał wziąć za dziedzictwo i wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie” – Żyd. 11:8.
Powołanie Abrama było podobne do powołania Kościoła. Członkowie Kościoła nie są powołani, by uszli wiecznych mąk, ani też nie wiedzą, dokąd ich opatrzność Boża prowadzi, lecz postępują, będąc prowadzeni i nauczani przez Boga z dnia na dzień. Nasi przyjaciele znajdujący się w Babilonie, podobnie jak przyjaciele Abrahama, radzą nam, perswadują, abyśmy nie pokładali zbytniej nadziei w obietnice Boże i uważają za niedorzeczność opuszczanie Babilonu, zajmowane w nim stanowisko, wygody, społeczność z krewnymi i przyjaciółmi a co się tyczy wywyższenia to lepsza sposobność jest na miejscu itp. Jakkolwiek bądź, my na podobieństwo Abrama wychodzimy zabierając ze sobą naszą posiadłość – bądź małą lub wielką – aby nie pozostało w Babilonie nic takiego, co mogłoby zajmować i pociągać nasze serca do powrotu. Nie tylko nasze życie i talenty mają być zabrane i przeniesione, lecz także i nasz wpływ na innych, najmniejszy nawet szczegół się liczy odpowiednio do obietnic Bożych.
Obietnica Boża dana Kościołowi, który jest nazwany Izraelem i dziećmi Abrahama, jest podobną do obietnicy danej Abramowi. Do członków Kościoła jest powiedziane: „Wy jesteście królewskim kapłaństwem […] narodem świętym, ludem nabytym”, jednak te obietnice należą do przyszłości i tak są rozciągłe, że jedynie przez posiadanie wiary Abramowej, jest możliwe ocenić stan rzeczy, radować się i żyć odpowiednio do otrzymanych przywilejów ubiegania się o to wysokie stanowisko.
Do Chrystusa (Głowy i Ciała) szczególnie odnoszą się słowa Ojca Niebieskiego: „Będę błogosławił, i uwielbię imię twoje, i będziesz błogosławieństwem”. Wypełnianie tej obietnicy rozpoczęło się już w sercach wierzących, lecz to dopiero początek a nie zupełność, ani ostateczne znaczenie obietnicy, bo z czasem i ten święty lud (ciało Chrystusowe – Kościół) stanie się wielkim, gdy zostanie napełniony błogosławieństwem i mocą Bożą i stanie chwalebnym Królestwem Bożym. Pojmujemy także i to, że chociaż jest naszym przywilejem w obecnym czasie, przyświecać innym tym światłem otrzymanym od Boga przez Ducha Św., który przyświeca w sercach naszych, to jednak właściwe udzielanie światła – błogosławieństw – należy do przyszłości – do okresu, o który się modlimy i prosimy: „Przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja na ziemi”. Pomimo, że teraz nasze imiona bywają usuwane – wyrzucane – jako złe, i urągania, którymi urągali naszej Głowie, dostają się i członkom, to jednak bardzo szybko zbliża się czas, że imię Chrystus, stanie się wielkim po całej ziemi, a to imię będąc imieniem Oblubieńca, stanie się także imieniem Kościoła jako Oblubienicy i współdziedziczki w Królestwie. Z radością spoglądamy w te czasy, gdy ten lud święty, pospolicie źle zrozumiany, odpłaci się biednemu, ślepemu, zwiedzionemu przez Szatana światu, jak również nominalnemu chrześcijaństwu, za wszystkie złe czyny i cierpienia, które zadawali tak Głowie, jak i członkom Ciała Chrystusowego – przez udzielenie im błogosławieństw a tym sposobem oddając i odpłacając się w najwyższym stopniu dobrem za złe, nauczając ich i podnosząc z upadku wszystkich, którzy zechcą powrócić do łaski Bożej.
Można to samo powiedzieć o duchowym nasieniu Abrahama, tj., że Bóg broni jego sprawy a ci, którzy temu nasieniu szkodzą lub zadają cierpienia – obrazowo Pan Bóg mówi, że to robiąc, jakby dotykali źrenicy Jego oka, zaś, którzy czynią im dobrze, otrzymają odpowiednie wynagrodzenie. Ktobykolwiek napoił kubkiem wody jednego z tych najmniejszych uczniów Jezusowych, otrzyma wielką nagrodę – jeżeli nie w tym życiu, to w przyszłym – Mat. 10:42; Zach. 2:8.
Doświadczenia Abrahama, jakie są zanotowane, dowodzą o jego wierze. Jego wiara byłaby próżną, gdyby Abraham rozumował w ten sposób: Ja wierzę, iż Pan Bóg jest Wszechmocny, może wszystko uczynić a więc może mi błogosławić i użyć mnie do swych celów tak samo w Chaldei, Babilonii, jak w innym miejscu a jeżeli chodzi Mu o to, czy ja posiadam wiarę, to może zauważyć, że ja mam i tutaj. Niektórzy, co uważają siebie za duchowego Izraela, w podobny sposób rozumieją, lecz to jest wielki błąd. To prawda, że Pan Bóg patrzy na serce i że nasza wiara, a nie nasze niedoskonałe uczynki, zalecają nas Bogu, lecz dowód posiadania wiary, okazuje się w postępowaniu, gdybyśmy, więc mieli wiarę a nie postępowali odpowiednio na ile to z nas możliwe – wtedy wiara ustanie. Pan Bóg nie wymaga od nas doskonałych uczynków, bo jesteśmy niedoskonałymi z powodu upadku, lecz ktobykolwiek chciał przez wiarę zachować i być w stanie usprawiedliwienia przed Bogiem, taki musi okazać uczynki zgodne z jego wiarą, bo wiara bez uczynków jest martwą, straciła żywotność i swoje zalety, przeto jest bez wartości – martwa – Jak. 2:17.
Usprawiedliwienie jest darem Bożym i nie pochodzi z uczynków, aby się kto nie chlubił – jest to dar Boży w Chrystusie oparty na okupie, lecz nam ono się liczy jedynie w tym celu, abyśmy mogli postąpić dalej – do ofiarowania usprawiedliwionego człowieczeństwa i do uświątobliwienia; inaczej, byłoby dowodem, żeśmy przyjęli łaskę Bożą nadaremno – Efez. 2:9; 2 Kor. 6:1.
Gdy Abraham dowiódł swej wiary przez posłuszeństwo, Pan Bóg objawił mu Swój cel więcej szczegółowo, niż pierwszym razem, mówiąc: „Tę ziemie, którą ty widzisz, dam tobie i nasieniu twemu”. Obietnica zdawała się niemożliwą, bo w owym czasie ten kraj był zaludniony przez mocne ludy a których potomstwo bez wątpienia miało wielce się jeszcze rozmnożyć, podczas gdy Abram nie miał jeszcze
::R2847 : strona 232::
potomka. Możliwym, więc było, by Abram zwątpił, ale on jednak wierzył Bogu i zbudował ołtarz, na którym złożył ofiarę, mającą wyobrażać ofiarę Chrystusa, przez którą wszystkie obietnice zostaną wypełnione. Warto tu zauważyć, że obietnica dana Abramowi, wcale nie odnosiła się do Lota, jego krewnego, ani do żadnego z domowników, których było do tysiąca dusz. Właściwym byłoby zwrócić w tym względzie uwagę, co się tyczy błędnego pojęcia o powołaniu i wyborze, którego należy się pozbyć, jeżeli kto chce wyrozumieć plan Boży. Wielu zostało pominiętych, którzy nie mieli nic wspólnego z Abrahama powołaniem i wyborem, lecz ponieważ zostali pominięci, to nie znaczy, aby dla tego zostali skazani na wieczne męki. Podobnie w wieku Ewangelii, ci, co nie zostali wybranymi, muszą czekać do czasu, gdy nasienie Abrahama zostanie wybrane, wtedy ono będzie błogosławiło świat podczas Tysiąclecia.
Wcale nie ma wzmianki, aby Abraham miał głosić Ewangelię swym ludziom, których miał około tysiąca lub, żeby ci znajdowali się w niebezpieczeństwie pójścia na wieczne męki, jeżeli takiego polecenia Abraham nie otrzymał. Faktem wiec jest, że kara, za grzech (jak uczy Pismo Święte) jest śmierć, licząc w to próby, słabości i cierpienia teraźniejszego żywota, właściwe procesowi śmierci. Cały świat znajduje się pod tą karą, a co więcej, wszyscy się w tym stanie urodzili, odziedziczyli przekleństwo, na które pierwszy Rodzic Adam został skazany – Rzym. 5:12.
Zatem cały rodzaj ludzki, licząc w to Abrahama, Lota, jak i ich słudzy i wszystkie rodzaje ziemi, muszą iść do wielkiego więzienia, którym jest grób. Wówczas nie było żadnej możności uniknięcia tego, bo Bóg jeszcze był nie przygotował żadnych warunków a przeto nie było jeszcze Ewangelii do głoszenia. Chociaż następnie Pan Bóg dał poznać Abrahamowi, że w swoim czasie wszystkie narody ziemi będą błogosławione przez jego nasienie – Chrystusa – to jednak obwieszczenie tej wesołej nowiny, tj. zmartwychwstania, z powodu zasług ofiary pojednania, nie mogła być głoszoną wtedy, bo pierwej nasz Pan musiał zapłacić swym życiem dług zaciągnięty przez pierwszego człowieka a tym sposobem wykupić cały rodzaj i prawo, aby każdy, w czasie właściwym był wzbudzony z umarłych i mógł przyjść do harmonii z Boskim prawem. Zatem jest właściwie, jak nam Pismo Święte podaje, że wielkie wybawienie od śmierci „wzięło początek opowiadaniu przez samego Pana, a od tych, którzy Go słyszeli, nam jest potwierdzone” – Żyd. 2:3.
====================
— 15 lipca 1901 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: