::R2707: :strona 300::
POWRÓT MARNOTRAWNEGO
— Łuk. 15:11-24 — 28 PAŹDZIERNIKA —
„Wstawszy tedy, pójdę do ojca mego”
PO WYPOWIEDZENIU przypowieści o zgubionej owcy i o zgubionym groszu, w których pokazany jest Boski sposób postępowania z ogólną ludzkością nasz Pan powiedział jeszcze trzecią przypowieść, jako ilustrację Boskiego sposobu postępowania szczególnie z narodem Izraelskim. Jezus chciał podać Swoim słuchaczom nie tylko ogólną ilustrację Boskiej dobroci i troskliwości w szukaniu i przywróceniu zgubionych, lecz chciał im też udzielić pewnej specjalnej lekcji, która by pokazała rzeczywisty stan Faryzeuszy i celników, i w jaki sposób powinni postępować jedni wobec drugich.
Należy przy tym zauważyć, że chociaż Pan Jezus odnosił się przyjaźnie do grzeszników, to jednak nigdy nie pobłażał grzechowi. Jego przyjaźń z celnikami i grzesznikami nie polegała na mówieniu im, że oni nie byli grzesznymi; przeciwnie, On wykazywał im, że byli grzesznikami; mimo to jednak okazywał im współczucie i miłość. Nie mówił, że sprawa ich jest beznadziejna, jak to Faryzeusze dawali im do zrozumienia, ale pocieszał, że jest dla nich nadzieja, jeżeli
::R2708: :strona 301::
nawrócą się do Boga i będą pokutować. „Ojciec” w owej przypowieści, przedstawia Ojca Niebieskiego, Boga, a owi dwaj synowie, mogliby przedstawiać dwie klasy w Izraelu; starszy syn przedstawiałby Mojżesza, proroków i wszystkich tych, którzy usiedli na „stolicy Mojżeszowej”, jako przedstawiciele Zakonu, czyli wszystkich, którzy życie swoje starali się dostosować do wymagań Zakonnych – jak Faryzeuszy i innych. Młodszy syn mógłby przedstawiać resztę ludu Izraelskiego – tych wszystkich, którzy zaniedbywali Zakon, odchylali się od jego przepisów.
Te dwie klasy Izraela byli wspólnymi dziedzicami pewnych chwalebnych błogosławieństw i obietnic Bożych. Błogosławieństwa były równo rozdzielone, lecz obietnice Boże należały się tylko tym, którzy by pozostali wiernymi woli Ojca. Starszy syn przedstawiał klasę takich, którzy oceniając obietnice, trwaliby w domu, przy Ojcu, czyli w społeczności z Bogiem i Jego ludem. Młodszy syn przedstawiał klasę tych, którzy zaniedbali Boskie obietnice i wziąwszy dział ziemskich błogosławieństw oddalili się od Boga zabrnąwszy daleko od niego, w grzech i lekceważenie Zakonu.
Ci ostatni spodziewali się wiele przyjemności na tej drodze na którą zboczyli, lecz w rzeczywistości znaleźli to, co wszyscy przestępcy znajdują; a mianowicie, że owoce grzechu są gorzkie, a droga nieprawości bardzo trudna. Pod tym względem grzesznicy nie różnili się od wszelkich innych grzeszników gwałcących ustanowione prawa w jakimkolwiek kraju i czasie. Tacy znajdują się zwykle w stanie duchowego głodu, przygnębienia i niezadowolenia. Jest to niewola grzechu i jego zapłata już w życiu obecnym. Zapłatą tą jest melancholia, brak rzeczywistego szczęścia i różne boleści tak duchowe jak fizyczne. W przypowieści jest pokazane, że syn ten w końcu obrzydził sobie ten stan w zupełności i postanowił powrócić do domu ojca – nie spodziewając się dziedzictwa w tej wielkiej obietnicy, do której prawo stracił, ale w tej nadziei, że może będzie przyjęty jako sługa, nie mając nadziei na bycie przyjętym jako syn.
W ten sposób Jezus zilustrował stan niektórych celników i grzeszników, garnących się do Niego i słuchających Jego nauk. Ponieważ On nie odpychał takich od Siebie, Faryzeusze byli tym podrażnieni. Pan Jezus chciał, aby oni zauważyli uczucie Ojca Niebieskiego do tych powracających; i w przypowieści tej przedstawił Swego Ojca, że zauważył tego syna marnotrawnego z daleka, ulitował się nad nim i był gotów przyjąć go z wielką radością. Słysząc to, celnicy byli niezawodnie bardzo wzruszeni i uradowani tym, że Bóg nie gardził nimi, tak jak to czynili Faryzeusze i kapłani, ale gotów był przyjąć ich do Swej łaski. Pan pokazał w tej przypowieści, iż Bóg nie tylko, że gotów był przyjąć marnotrawnego z powrotem za syna, czego on wcale się nie spodziewał – ale jeszcze sporządził mu nową szatę sprawiedliwości i przygotował wielką powitalną ucztę.
Następnie, dla zilustrowania postawy niezadowolonych z tego stanu rzeczy Faryzeuszy, starszy brat w tej przypowieści został przedstawiony jako zagniewany z tego powrotu młodszego brata. W ten sposób Pan im pokazał jak odmiennym było ich uczucie od uczucia Bożego i dał im łagodną naganę. W przypowieści jest pokazane, że Faryzeusze nie chcieli tych pokutujących grzeszników Izraelskich nazwać swoimi braćmi. Mówiąc o marnotrawnym, ten starszy wyraził się: „Ten syn twój”, gdy zaś uczucie Ojca Niebieskiego wyrażone jest na odwrót: „Ten brat twój umarł był a zasię ożył”.
Faryzeusze i inni z żydów, którzy starali się stosować do Zakonu i służyć wiernie Bogu, byli pod tym względem we właściwej postawie, i do onego czasu i punktu byli dziedzicami tego wszystkiego, co Bóg miał i im obiecał; i gdyby ich religijność nie była tylko powierzchowna, ale z serca, to byliby w zupełności gotowymi do przyjęcia z rąk Pańskich onego wyższego błogosławieństwa, czyli wezwania do duchowej fazy królestwa, którym oni, w swej zarozumiałości, pogardzili, odrzucili i stracili. Ta ich strata pokazana była w tym, że on starszy syn nie wziął udziału w owej uczcie, którą ojciec urządził z okazji powrotu marnotrawnego syna i w której, gdyby uczestniczył, zająłby niezawodnie zaszczytne miejsce. Ponieważ Faryzeusze i zacniejsi z Izraela nie byli w odpowiednim stanie serca, aby przyjąć marnotrawnego brata, który powrócił, nie nadawali się, aby mogli być przewodem ogólnego błogosławieństwa w królestwie Mesjasza. Na uczestników z Sobą i współdziedziców w królestwie Chrystus nie wybiera takich, co chełpią się swoją sprawiedliwością i gardzą drugimi; ale tych, co są uniżonego i skruszonego serca, którzy przyjmują Boskie miłosierdzie jako niezasłużoną łaskę i którzy, przepełnieni duchem wdzięczności i społeczności z Ojcem, chętnie współdziałają we wszystkich Jego hojnych zarządzeniach ku nawróceniu zgubionych.
W szerszym zastosowaniu tej przypowieści, marnotrawny syn mógłby również przedstawiać wszystkich innych ludzi, oprócz tych kilku z Izraela, którzy starali się stosować do Boskiej woli. Z tego punktu zapatrywania zauważyć możemy, że owa uczta z rzeczy tłustych przygotowana dla grzeszników z Izraela, może przedstawiać ową chwalebną ucztę, jaka w Tysiącleciu przygotowana będzie dla całej ludzkości (Iz. 25:6), kiedy to pod błogosławionymi sposobnościami królestwa Chrystusowego, wszyscy, którzy zechcą, będą mogli powrócić do domu Ojca przez Chrystusa i to nie jako niewolnicy lub słudzy, ale jako synowie.
Dwie przypowieści, które Jezus wypowiedział przed tą o marnotrawnym synu nie mówią nic o ludzkiej woli w sprawie przywrócenia
::R2708: :strona 302::
tych, co zginęli; lecz w tej ludzka wola występuje na widownię. Było to osobistą wolą owego starszego syna, że pozostał dłużej przy ojcu; jak również było wolą tego młodszego, że opuścił dom ojca i poszedł na bezdroża. Ojciec nawet nie starał się powstrzymać go od tego nierozważnego kroku. Tak samo później, z własnej woli, ten marnotrawny syn powrócił do domu ojca, a osobista wola onego starszego utrudniła mu wejście do zupełnej radości tej uczty, którą przypowieść ta się kończy.
Przypowieść ta również zamilcza o wtórej śmierci i o tej klasie, która ostatecznie będzie wygładzona tą śmiercią. Syn, który zginął a później został znaleziony, nie zginął w znaczeniu, że wrzucony został do mąk piekielnych lub czyśćcowych, ale w tym znaczeniu, że pogrążył się w grzechu. Znaleziony został w tym, że powrócił do Boga. Był on umarłym, na ile to tyczyło się Ojca, dokąd znajdował się w oddaleniu; lecz ożył ponownie, gdy sam dobrowolnie powrócił.
Jak w poprzednich przypowieściach, tak i w tej, Jezus wykazywał Faryzeuszom jakie powinny być ich uczucia i jakie były ich obowiązki wobec ich braci, którzy przyjmując Jezusa dawali dowody, że chcieli powrócić do Boga. Zaprawdę, na ile to możemy dowiedzieć się z różnych zapisków, w gronie uczniów Pańskich mało było takich, którzy by zaliczali się do ówczesnej klasy ludzi religijnych, zasiadających na stolicy Mojżeszowej, i którzy by, w zwykłym zrozumieniu tego określenia, byli pobożnymi, lub uznawanymi za pobożnych w Izraelu. Że Faryzeusze nie wiele skorzystali z tej przypowieści ujawnia się z tego, że mało z nich było takich, którzy by odwrócili się od swej zarozumiałości i samousprawiedliwiania, a przyznali, że wszystko, czym byli zależało od Boskiej łaski i że sami nie mogliby nic zdziałać.
Zachodzi pewne podobieństwo pomiędzy warunkami jakie miały miejsce przy końcu wieku Żydowskiego, a tymi, jakie są teraz, przy końcu wieku Ewangelii; podobnie jak w zastosowaniu ogólnym, ludność żydowska, ich okres żniwa itp., były wzorem, czyli obrazem, figurą na i duchowego Izraela w wieku Ewangelii. Pomiędzy Izraelitami duchowymi, w dobie obecnej, w czasie wtórej obecności Pana, duchowo biednej i głodnej ludzkości ogłaszane jest poselstwo o niezgłębionej miłości Ojca Niebieskiego – poselstwo o Okupie złożonym przez Pana naszego Jezusa Chrystusa – że On dał „Okup za wszystkich”, że śmierć Jego była „ubłaganiem” nie tyko za grzechy nasze (czyli Kościoła), ale także „za grzechy wszystkiego świata”, i, że cała ludzkość, odkupiona drogą krwią Chrystusa, będzie mieć sposobność powrotu do Boskiej łaski, w „czasach naprawienia wszystkich rzeczy, co był Bóg przepowiedział przez usta wszystkich Swoich świętych proroków od wieków”.
Zachodzi teraz pytanie: Jak poselstwo to jest przyjmowane przez nominalne Chrześcijaństwo? Niestety! Postawa dzisiejszych, szczególnie tzw. zacniejszych chrześcijan, jest w znacznym stopniu podobna do postawy onego starszego brata owej przypowieści. Czyż nie jest widocznym, że poselstwo o restytucji dla „wzdychającego stworzenia” (Rzym. 8:22) przyjmowane jest niewiele przychylniej, niż przez zacniejszych z Izraela przyjmowane były objawy rozszerzenia łaski Bożej na marnotrawnych żydowskich? Czy nie jest prawdą, że wielu z naszych przyjaciół, o których i spodziewaliśmy się, że uradowani będą na wiadomość, iż Ojciec Niebieski jest gotów przyjąć do Swej łaski pokutujący świat, i że uczynił chwalebne zarządzenie dla jego powrotu przez Chrystusa, zamiast radować się takim poselstwem, okazują raczej oburzenie? Czyż poselstwo to – „radość wielka, która będzie wszystkiemu ludowi” – nie powinno rozweselić serca wszystkich chrześcijan?
Zapewne, że tak, i wierzymy, że rozwesela wszystkich, którzy mają ducha Bożego, którzy miłują bliźnich jak samych siebie. Wiemy jednak, że poselstwo to jest odrzucane przez wielu z tych, którzy pozornie zdają się być duchowo ubogaceni przez Boga, którzy zaznajomieni są ze Słowem Bożym i starali się trzymać blisko domu, w tym znaczeniu, że powierzchownie są posłuszni prawom sprawiedliwości. Jak można by sobie tłumaczyć to ich wrogie stanowisko wobec teraźniejszej prawdy? Czy nie wskazywałoby to, że chociaż powierzchownie oni byli synami Bożymi, posłusznymi prawom sprawiedliwości, to jednak w sercach swoich byli dalekimi od tego? Zaiste! Jak było prawdą za czasów naszego Pana, tak prawdą jest i obecnie, że wielu jest takich, których serca są dalekimi od Niego, choć którzy czczą Boga wargami i skłaniają swe kolana przed Nim!
Zdaje się nam, że wszyscy mający ducha Pańskiego – ducha miłości, dobroci, wspaniałomyślności, prawdy i sprawiedliwości – powinni doznać wielkiej radość
::R2709: :strona 302::
na wiadomość, że po wybraniu i dopełnieniu Kościoła Chrystusowego, Jego Oblubienicy, która będzie Jego współdziedziczką w królestwie, Ojciec Niebieski ma jeszcze wielki i chwalebny Plan restytucji dla całej ludzkości. Którzykolwiek mają ducha Bożego i ducha Tego, który opuścił chwałę, jaką miał u Ojca i uniżył Samego Siebie do stanu naszego, a nawet aż do śmierci, aby współdziałać z Ojcem w onym wielkim dziele przywrócenia zgubionych i marnotrawnych, to będą radować się z tego, że jako bracia Pańscy i członkowie ciała Chrystusowego, będą uczestniczyć z Nim w tym dziele przywracania zgubionych owiec; w dziele zamiatania i odszukania zgubionego grosza, a szczególnie w radosnym powitaniu zaginionego brata, który powrócił do domu Ojca.
Nie naszą jest rzeczą, ani jest to w naszej mocy, sądzić serca drugich; wierzymy jednak, że Pan używa Swej prawdy tak, że ona często rozeznaje i wyjawia myśli i intencje serc; i, że skuteczniej od miecza obosiecznego rozdziela i objawia tych, którzy mają ducha Pańskiego od tych, którzy go nie mają. „A jeźli kto nie ma ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego” – Żyd. 4:12.
====================
— 1 października 1900 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: