::R2667: :strona 219::
„KTÓŻ ZGRZESZYŁ, TEN CZY RODZICE JEGO”
— 19 SIERPNIA — JANA 9:1-17 —
KAŻDY podróżujący we wschodnich krajach będzie zapewne zdziwiony faktem, że ślepota jest tam więcej zwyczajną niż w Europie i w Ameryce. Zestawiona informacja na tym przedmiocie, w Encyklopedii Amerykańskiej, wykazuje, że w 1870 roku stosunek ślepoty w Ameryce był jeden na każde 1900 mieszkańców; w Europie stosunek był większy, bo jeden na każde 1094 mieszkańców; gdy w Chinach przeciętnie był jeden na każde 400 mieszkańców. Według najlepiej znanego autorytetu Dr. Geikie, to Egipt ma jedną ślepą osobą na każde 100 mieszkańców. Palestyna leżąca blisko Egiptu, i mająca położenie bardzo podobne, szczególnie wśród niższych klas, można przypuszczać, że miała przynajmniej połowę tak wielu, mianowicie, tak ogromnie wielki stosunek jak jednego na każde 200 mieszkańców.
::R2667: :strona 220::
Canon Tristan, pisząc na ten temat, powiada: „Ślepota jest zwyczajna w Palestynie do tego stopnia, której my w zachodnich krajach nie możemy nawet pojąć. Możliwie, że nie ma kraju na świecie, z wyjątkiem Egiptu, gdzie to zmartwienie jest tak przeważające. W Gaza, jak na przykład jest mówione, że jedna trzecia z mieszkańców utraciła wzrok jednego lub dwu ócz; i z mojej własnej obserwacji w tym mieście, mogę bez wahania powiedzieć, że podanie nie jest przesadzone. Lecz wśród tych wypadków jest trudno znaleźć ślepo narodzonego”.
A ślepota jest w wielkiej mierze wynikiem braku wody i z zaniedbania dzieci, których oczy są znacznie atakowane przez muchy. Cud, który mamy pod naszą uwagą w tej lekcji różni się od pięciu innych wypadków uzdrowienia ślepych przez naszego Pana, wspomnianych w Piśmie Świętym, w tym wypadku człowiek urodził się ślepym. Za czasu naszego Pana, wiedza chirurgów nie postąpiła tak daleko jak obecnie, i jako konsekwencja, jak tu jest zeznane przez tego uzdrowionego, to uzdrowienie
::R2668: :strona 220::
było cudem, o jakim nigdy nie słyszano. Nawet jeszcze wierzymy, że jest tylko pięć zapisanych wypadków o udanych operacjach na ślepo urodzonych. Uzdrowienie przez naszego Pana takiej ślepoty, z tak zwyczajnym użytym przepisem, byłoby przeto, zadziwiającym cudem i dzisiaj, a tym więcej było w owym czasie.
ORIENTALIZM, MORMONIZM, TEOZOFIA
Pytanie uczni, któż zgrzeszył, czy ten, czy rodzice jego, iż się urodził ślepym, by obejmowało jedno z dwóch, albo nadmiar prostoty z ich strony, nie wiedząc, że człowiek nie mógłby zgrzeszyć przed urodzeniem, albo możebnym jest, iż to obejmowało, że niektóre niedorzeczne pojęcia dalekiego Wschodu – Indii – dosięgły Żydów: jednym z tych było i jeszcze jest, że każde dziecko rodzące się na świat miało poprzednią egzystencję, w której postępowało dobrze albo dopuszczało się złego, więc otrzymywało nagrodę albo karę, które były reprezentowane w warunkach teraźniejszego życia. Te niedorzeczności zostały wprowadzone, nawet w krajach chrześcijańskich, przez tak zwanych teozofów, i przez dwie grupy ludzi, tzw. mormonów, w Stanach Zjednoczonych. Jest nawet zbytecznym by wykazywać, że ta teoria nie znajduje poparcia jakiegokolwiek w żadnych podaniach Pisma Świętego. Całkiem przeciwnie, jak najwyraźniej sprzeciwia się Pismu Świętemu, które oświadcza, że człowiek był stworzony bezpośrednim stworzeniem od Boga – a nie wcieleniem jakiejś istoty, która poprzednio egzystowała. Ta myśl jest zgodnie zachowana w całej Biblii, w której jest nam wyraźnie powiedziane, że dziecko otrzymuje życie od swojego ojca, i odziedzicza dobre lub złe skłonności według postępowania życia ojca, a nie według jakiegokolwiek swojego własnego życia w poprzednim stanie lub na innym świecie. „W ten sposób Pan nawiedza nieprawość ojców nad syny do trzeciego i do czwartego pokolenia tych, którzy mię nienawidzą; a czyniąc miłosierdzie nad tysiącami tych, którzy mię miłują, i strzegą przykazań moich” – 2 Moj. 20:5; 5 Moj. 5:9,10.
To odziedziczenie jak widzimy, przychodzi w naturalnym porządku rzeczy. Dążność grzechu jest nie tylko, aby zniweczyć moralny charakter, ale także, aby skazić i nadwyrężyć fizyczny system, gdy zaś pobożność, chociaż ona nie może naprawić i uczynić dobrymi, może je zahamować, i utrzymać w mierze powstrzymywania. Pismo Święte znów sprzeciwia się tej myśli, w oświadczeniu: „Przetoż jako przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć; tak też na wszystkich ludzi śmierć przyszła, ponieważ wszyscy zgrzeszyli” – przez dziedzictwo. I jeśli przez dziedzictwo, wtedy nie jak orientalizm, mormonizm i teozofia oznajmiają – nie z konsekwencji jakiejś poprzedniej egzystencji i grzechu ze strony dziecka.
Cała sprawa staje się prostą przez doktrynę okupu, jak to wszyscy mogą łatwo zauważyć; bo jeśli nasze teraźniejsze skażenie, z którym się rodzimy na świat, byłoby wynikiem grzechów popełnionych w jakimś poprzednim stanie egzystencji, to śmierć naszego Pana Jezusa nie mogłaby ich zmazać, i doktryna okupu nie miałaby uznania. Doktryna okupu jest niezmiernie związana z doktryną, że Adam był doskonałą ludzką istotą przy jego stworzeniu, i że to był jego grzech i potępienie, które przeszło na wszystkich jego potomków, przez środek naturalnego urodzenia. Okup „odpowiadająca cena” był złożony przez naszego Pana Jezusa (było złożeniem życia człowieka za życie człowieka; „bo, ponieważ przez człowieka śmierć, przez człowieka też powstanie umarłych”). Ofiara okupu naszego Pana, była dostateczną i odpowiednią ceną; usuwa grzech ojca Adama, stanowiła przez to usunięcie wyniku jego grzechu, jaki się okazał w jego potomkach – i tym sposobem wszyscy zostali odkupieni przez jedną ofiarę Chrystusa, sprawiedliwego za niesprawiedliwych.
CZY WSZYSTKIE CHOROBY SĄ OD DIABŁA?
Coraz większa liczba ludu chrześcijańskiego – włączając tych, którzy odmawiają przyjęcia lekarstwa – przychodzi do konkluzji, że wszystkie choroby są bezpośrednim wynikiem grzechu i czynem diabła; zatem pobożne życie zapobiega chorobie; i że w wypadku choroby, jeśli to będzie ukaraniem za grzech, lekarstwo nie powinno być używane, ale przeciwnie, powinno się modlić do Boga o przebaczenie grzechu, za który choroba jest karą, i że uzdrowienia z choroby powinno się spodziewać jako nagrody za pokutowanie i ćwiczenie wiary.
My dziwimy się, jak ci chrześcijańscy przyjaciele patrzą na tę lekcję. Podobnie jak uczniowie, oni widocznie wnioskują,
::R2668: :strona 221::
że ten człowiek musiał się narodzić ślepym z powodu grzechu – jeśli nie swego własnego grzechu, to z powodu grzechów jego rodziców – bo oni patrzą na wszystkie choroby z tego zapatrywania. Na nieszczęście oni czują się tak zadowoleni ze swoich konkluzji w tym przedmiocie, że nie dowiadują się od Pana, jak to uczynili apostołowie. I oni nie słyszą jego odpowiedzi tu danej – że to był przypadkowy wypadek jego ślepego urodzenia.
Gdyby oni byli badaczami Słowa Bożego, to by zauważyli także liczne zdania Pisma Świętego, które jasno wykazują, że klęski nie są zawsze karaniem za grzechy: jak na przykład, oświadczenie naszego Pana odnośnie Galilejczyków, których krew była zmieszana z ofiarami, i tych, na których upadła wieża Syloe i pobiła je (Łuk. 13:1-5). Nasz Pan wyraźnie oświadczył, że te klęski nie wskazywały, aby ci cierpiący byli grzesznikami ponad innych ludzi. Podobnie, w wypadku choroby i śmierci Łazarza. Nasz Pan oświadcza, że to nie stało się z powodu grzechu ze strony Łazarza, ale że to było dozwolone, aby się okazała chwała Boża. Więc w tej lekcji on oświadcza, że fakt urodzenia się człowieka ślepym nie był z powodu grzechu, lecz przeciwnie, „ale żeby się okazały sprawy Boże na nim”.
My nie zaprzeczamy temu, że grzech często sprowadza choroby; ale przeciwnie, utrzymujemy i potwierdzamy ten pogląd słowami naszego Pana, do niektórych, tych których on uzdrowił: „Otoś się stał zdrowym, nie grzesz więcej, aby co gorszego na cię nie przyszło”. Lecz jednak jest wielka różnica między twierdzeniem, że wszystkie choroby są z grzechu i diabła, a przyznaniem, że wiele ich wytwarza się lub pobudza przez grzech. My posuwamy się nawet dalej niż to, i przyznajemy, że w ogólnym sposobie to wszystkie wady obecnego czasu można pośrednio przypisać naszemu wielkiemu przeciwnikowi Szatanowi. Bo gdyby nie jego upadek, i jego kuszenie, które on przedstawił naszym pierwszym rodzicom, możemy przypuszczać, że nie byłoby grzechu na świecie; a w konsekwencji niedoskonałości, wzdychania, płaczu i umierania. Lecz jest całkiem błędnym przypisywanie szatańskiej mocy wszystkich trudności, których my doświadczamy. My się cieszymy z jego ograniczenia i powstrzymania; albowiem będąc zrodzeni z tymi słabościami znajdujemy pod dostatkiem złego usposobienia i słabości otrzymanych przez dziedzictwo, działających nie tylko między rodzicami i dzieckiem, ale między bliźnim i bliźnim. My możemy się cieszyć, że szatańska moc zwodzenia nie ma dozwolone, by skazić nasz umysł przeciwnie do naszej woli, i nie ma dozwolone by złamać naszą wolę, z wyjątkiem gdy poddamy ją współczuciu do nieprawości i zetkniemy się ze złymi rzeczami. Możemy się także cieszyć, że choć choroba i śmierć dokonują zniszczenia w człowieku nie są całkiem poddane księciu ciemności, bo chociaż Pismo Święte oświadcza, że szatańska moc sprowadza śmierć, to ono także wykazuje nam, że on nie ma tej mocy bez ograniczenia, ale może ją wykonywać tylko pod powstrzymywaniem i ograniczeniem. To jest jak najwyraźniej wskazane w wypadku Hioba i jego rodziny. Raczej Pismo Święte naucza, że szatańska moc albo wpływ jest wynikiem śmierci adamowej sprawującej swe dzieło na rodzaju ludzkim, przypisując wszelką odpowiedzialność szatańskim narzędziom i zwodzeniom – Żyd. 2:14.
I tym sposobem, wypadek Hioba jest drugą ilustracją choroby i niedoli różnego rodzaju, które nie były karą za grzech; czy nie mamy własnego świadectwa Hioba o jego miłości do Boga, jego ufności w nim, i jego wiernego polegania na nim? „Choćby mię i zabił, przecie w nim będę ufał”. Nadto mamy świadectwo Pańskie tyczące się tego wypadku, na korzyść swojego sługi, Hioba, i naganę dla jego przyjaciół, którzy niewłaściwie przedstawiali mu, że jego choroba i niedola była karą za grzech.
My wtedy, wnioskujemy na podstawie Pisma Świętego, że nie wszystkie choroby są z natury karami za grzech, lecz, że niektóre choroby są karą za grzech. Stąd, kiedy chrześcijanin znajdzie się złożony chorobą albo innym nieszczęściem, to powinien się przede wszystkim dowiadywać, przed Panem, czy czasem jego trudności nie są wynikiem:
(1) Prostego gwałcenia praw jego rozsądku, jak na przykład: nierozsądność w jedzeniu, przyjemność w spożywaniu pokarmów, które on wie, że nie są odpowiednie do jego fizycznego stanu; albo gwałcenie uznanych zasad kierowania się, jak na przykład, poręczenie bankowe, przeciwnie do nauczań Pańskiego Słowa (Przyp. 6:1,2), które sprowadziło nieszczęście dla wielu. A jeśli nie znajdzie swojego kłopotu, który by był wynikiem własnego nierozsądku to powinien się obejrzeć –
(2) Aby zobaczyć czy czasem nie leży grzech w jego drzwiach; czy on czasem nie żył sprzecznie z zasadami i przeto może uznać swoją chorobę albo ucisk jako karanie za jego grzech, jego nieroztropność. Jeśli się dowie, że tak jest, to powinien naturalnie natychmiast zło naprawić do stopnia jego zdolności i szukać przebaczenia, miłosierdzia u tronu niebieskiej łaski, i spodziewać się, że po wycierpieniu pewnej chłosty będzie zwolniony.
(3) A jeżeli nie uda się mu odnaleźć przyczyny jego trudności w powyżej wymienionych, to powinien uważać, iż jest możliwym, że jego trudność, jakiejkolwiek natury ona by była, musiała być jedną ze zwyczajnych wydarzeń życiowych, od których Bóg nie całkiem zachowuje swoje dzieci – życząc sobie aby oni postępowali wiarą a nie widzeniem; takie zdarzenia są potrzebne abyśmy byli bardzo współczującymi z uciskami świata.
(4) W niektórych okazjach, jak w wypadku Hioba, i w wypadku przed nami w tej lekcji, uciśnienie może w ostateczności być znalezione, iż było dozwolone przez Pana, aby było
::R2669: :strona 222::
środkami miłosierdzia i błogosławieństwa, jeśli właściwie jest przyjęte, jak w tych wypadkach.
(5) We wszystkich uciskach, czy to dla uczni lub dla nauczania w sprawiedliwości i rozwinięciu charakteru, dzieci Boże (a nie rozważamy innych teraz) powinny natychmiast rozpocząć szukać błogosławieństwa, które mogą być pewni, iż Bóg ma zachowane dla nich kiedy dozwoli na przeciwności. I to nie powinno być przeszkodą w używaniu jakichkolwiek środków dla ulżenia, na podstawie których mogą sumiennie prosić o Boskie błogosławieństwo; na tej samej zasadzie, że pracują i jedzą codzienny chleb, który nie jest niczym innym jak Boskim postanowieniem.
Dzieło Boże okazane na tym ślepym człowieku było nie tylko cudownym dokonaniem na jego naturalnych oczach, ale ono rozeszło się na innych, i świadczyło dla widzących o wielkiej mocy Bożej, działającej w Mesjaszu. Uzdrowienie człowieka ze ślepoty rozciągnęło się szerzej, bo doprowadziło go do otwarcia ócz jego wyrozumienia, że stał się uczniem Chrystusa. Gdyby on nie urodził się ślepym, i nie przeszedł przez te doświadczenia, to jak moglibyśmy sądzić, że on byłby w lepszym stanie serca do przyjęcia Mesjasza niż wykształceni Faryzeusze, którzy z dobrym naturalnym wzrokiem byli całkiem zaślepieni odnośnie Mesjasza, jego nauczania i jego pracy, tak, że ukrzyżowali go?
I tak jest w wielu okazjach z wieloma, którzy stają się ludem Pańskim. Patrząc wstecz oni mogą widzieć wyraźnie, że rzeczy które zdawały się przeciwnościami, uciskami, niekorzystnymi, nieprzyjemnymi, były prawdziwie wielkim błogosławieństwem, w tym, że one prowadziły do otwarcia ócz ich wyrozumienia – były prawdziwie opatrznościowymi i błogosławieństwami do przeistoczenia. Ci, którzy tak rozumieją Boską opiekę, patrząc wstecz, mogą wysławiać drogę Bożą, która kierowała nimi z dnia na dzień.
„CHRISTIAN SCiENCE” NIEDOWIARSTWEM
Wśród różnych fałszywych doktryn dzisiejszych, żadna nie okazuje się więcej niezgodną z punktu zapatrywania umiejętności i chrześcijaństwa, niż system, który w tak bezczelny i zuchwały sposób przekręca prawdę i sumienie łącząc te dwa słowa jako jego nazwę. To byłoby zabawką, możemy być pewni, gdybyśmy usłyszeli jedną z dewotek tej teorii wyjaśniającą to Pismo. Pomimo faktu, że ich cały system jest w opozycji do nauki Pisma Świętego, to jednak oni ukrywają się pod pozorem pretensji wierzenia w Pismo Święte, i używają pism na poparcie swoich teorii – przeważnie z nowotnymi. Możemy być pewni, że oni by usiłowali je przekręcać i tumanić w jakiś sposób i odejść tak daleko od prawdy i przedmiotu, by przynajmniej zmieszać wiele ludzi, którzy mają mało znajomości Biblii i płytką moc rozumowania, szczególnie ci, „którzy nie mają swoich zmysłów wyćwiczonych przez rozumne używanie”, w łączności z przedmiotami Pisma Świętego – Żyd. 5:14.
Ich teorią jest, że nie ma takiej rzeczy jak ślepota, że to jest tylko błędna myśl, niedowiarstwo; odkąd rodzice ślepego człowieka nie mogli fałszywie wierzyć, że ich dziecko mogłoby się narodzić ślepym, lecz my przypuszczamy, że oni by powiedzieli, że dziecko samo przez się otrzymało wrażenie przed narodzeniem. I wtedy mamy znów zwiększoną sprzeczność, bo każdy z inteligencji wie, że niemowlę przy urodzeniu się nie ma myśli, właściwej lub niewłaściwej, o żadnym przedmiocie. Sofizmat tej teorii jest podobnie udowodniony w wypadku tych, którzy rodzą się głuchymi i niemymi. Lecz argument i rozumowanie nie ma więcej znaczenia u „Chrześcijańskich Uczonych”, jak nie ma i Pisma Świętego. Ich omamienie ułudą jest tak wielkie, że oni całkiem są przygotowani przekręcić fakty, rozumowania, i Pisma – i potem po przewróceniu całej prawdy i stanu rzeczy, oni nazywają to „Christian Science” („Chrześcijańską Umiejętnością”).
My nie sprzeczamy się z nimi co do używania słowa „umiejętność”, bo najbardziej głupi jest zdolny zauważyć, że nie ma nic umiejętnego w łączności z ich teorią; lecz oponujemy odnośnie ich używania słowa „chrześcijan”, albowiem wielu nie zauważa także, że oni nie mają najmniejszego prawa do używania tej nazwy. Naszym twierdzeniem jest, że „Chrześcijański Uczony” w pełnym rozwinięciu nie może być chrześcijaninem w jakimkolwiek znaczeniu słowa Pisma Świętego.
(1) Chrześcijaninem jest ten, który wierzy w Boga Ojca, i w Pana naszego Jezusa Chrystusa, którego on posłał, aby był ubłaganiem za grzechy nasze, nasz Odkupiciel, i w ostateczności Wyswobodziciel wszystkich tych, którzy będą mu posłuszni. Lecz „Chrześcijańscy Uczeni” zaprzeczają istnieniu Boga, twierdząc, że wierzą w zasadę Bożą. Do jakiegokolwiek stopnia człowiek ma dobrą zasadę, dobre przymioty są w nim, mówią oni; i do jakiegokolwiek stopnia koń lub pies mają dobre instynkty, do tego stopnia są Boże, i muszą być miłowane, itp., stosownie do tychże. Zaprzeczając istnieniu Ojca, tym samym zaprzeczają także i istnieniu Syna, którego on posłał; i chociaż oni uznają Jezusa, to jednak nie z chrześcijańskim uznaniem. Przeciwnie, oni utrzymują, że on był tylko człowiekiem adamowej rodziny, i jego wyższość ponad innych była w odniesieniu się do jego charakteru i nauczania. Dalej oni twierdzą, że w tym względzie, on stał wyżej niż inni ludzie owego czasu, mimo to, on słabo uchwycił pewne zasady prawdy, które są dzisiaj wprowadzone na świat przez znakomitą wysokość „Panią dr. Eddy”, która tym sposobem pozuje na większą niż był Jezus, jak słoń jest większym niż mysz; chociaż mogą być pewne podobieństwa.
(2) Chrześcijaninem jest ten, który wierzy w Chrystusa jako Zbawiciela od grzechów jak również od jego konsekwencji – śmierci i jej towarzyszy boleści, itp. Lecz „Chrześcijańscy Uczeni” zaprzeczają, że jest jakikolwiek grzech, i zaprzeczają także, że nie ma żadnego następstwa grzechu; stąd, logicznie, oni zaprzeczają okupowi, bo jak mógłby być okup dla grzeszników, jeśli nie ma grzeszników? Tym sposobem oni zaprzeczają i ignorują najważniejszą podstawę chrześcijańskiej wiary, bez której nikt nie może być chrześcijaninem – według Pisma Świętego.
Niedorzeczności „Chrześcijańskiej Umiejętności” zalecają tylko tym, którzy są albo ignorantami odnośnie Pisma Świętego, lub też umysłowo słabymi; przeto, ich główną atrakcją jest –
(1) Fakt, że oni przybierają na siebie szatę światłości, uprzejmości i dobrotliwości słowa i sposobu. Lecz te nie wyrastają z serca całkiem nawróconego do Pana, i spłodzenia z jego ducha miłości,
::R2669: :strona 223::
jest okazane: bo chociaż dobrotliwość i cierpliwość i uprzejmość są okazane, to prawdziwej esencji tychże jest brak, mianowicie miłości. Zamiast okazywania miłości, która by była główną sprężyną ich łagodności, cierpliwości, uprzejmości, to oni okazują ambicję i miłość pieniędzy jako ich główne motywy – tak dalece jak my jesteśmy zdolni sądzić drzewo po owocach. Tak dalece jak my możemy się dowiedzieć, to ich wysiłki obwieszczenia ich poglądów są ograniczone do tych, którzy są w stanie i chętni zapłacić za nauczania dobrą okrągłą cenę; i tak dalece jak jesteśmy zdolni rozeznać, to ich opiekowanie się chorymi okazuje się miłością pieniędzy, miłowaniem sławy; i stąd bardzo mało z ubogich tego świata zostało zranionych przez te doktryny „Chrześcijańskiej Umiejętności”, albo uzdrowionych z chorób przez ich leczenia.
(2) Uzdrawiane chorych bez lekarstwa, i niekiedy niemal cudownego uzdrowienia, jest w naturze rzeczy obliczaniem na atrakcję i zainteresowanie „wzdychającego stworzenia” – prawie jak ogłoszenia patentowanych lekarstw zwracają uwagę. My bez wahania umieszczamy nasze przekonania, że ta moc okazywana przez „Chrześcijańską Umiejętność”, nie jest z Boga, ale od przeciwnika, bezpośrednio, lub pośrednio. On niewątpliwie kieruje swoimi sługami do używania kanałów i środków, o których ludzkość w ogóle niema pojęcia, a nawet wielu uczonych doktorów, są w porównaniu nieświadomi – kanałów ludzkiej natury, które możliwie w przyszłości będą użyte przez Pana podczas czasu naprawienia wszystkich rzeczy. Nasze usprawiedliwienie w przypisywaniu ich uzdrowień do złych środków, zamiast do dobrych środków, leży w tym momencie, że oni zupełnie odrzucają zasady Chrześcijańskie, i możemy być pewni, że Bóg nie współdziała w dopomaganiu swoją mocą tym, którzy zaprzeczają jego egzystencji, i którzy unieważnili ewangelię odkupienia przez krew Chrystusa. Moc cudotwórcza w nich, my wierzymy, jest ta sama jak moc cudotwórcza w spirytyzmie i w orientalizmie i – mianowicie, szatańska moc.
Gdyby się kto pytał: jak może Szatan być zainteresowany w czynieniu dobrej pracy? Odpowiadamy: On nie dokonuje takiej pracy wśród tych, którzy są zupełnie upartymi i ignorantami; on dokonuje tej pracy tylko w najbardziej cywilizowanych krajach, i szczególnie wśród najbardziej oświeconych ludzi w różnych denominacjach chrześcijaństwa. Przeciwnik, tym sposobem przybiera szatę anioła światłości i miłosierdzia, lecz nie w celu aby prowadził do oświecenia świata – nie prowadzi do krzyża Chrystusowego – nie prowadzi do Biblii – ale odprowadza od tego, do innej nadziei zbawienia, i do innego nauczyciela: by zwodzić, jeśliby było możebne, nawet wybranych. I pamiętajmy, że słowa naszego Pana wskazują, że kiedy sprawy przyjdą do tego stanu, kiedy szatan będzie wyganiał szatana i uzdrawiał choroby, jest to znakiem świadectwa, że jego stolica się chwieje do jego upadku – że tak mówiąc, to będzie ostatni wysiłek przeciwnika w wysiłku zwodzenia.
* * *
Pański sposób udzielenia wzroku ślepemu człowiekowi, możemy z rozsądkiem przypuszczać, że był paraboliczny – to jest mówiąc, że to zawierało lekcję w figurze. Odkąd nasz Pan nie wyjaśnił znaczenia swojego postępowania
::R2670: :strona 223::
splunięcia na ziemię i uczynienia błota, którym pomazał oczy człowieka, a potem kazał mu iść do sadzawki Syloe, by je umył i otrzymał wzrok, możemy ćwiczyć nasze zmysłowe władze w rozmyślaniu coby te różne rzeczy oznaczały. Ale jesteśmy ograniczeni w naszych spekulacjach, musimy powstrzymywać samych siebie w granicach prostych oświadczeń Słowa Bożego, mieć wzgląd na jego plan zbawienia, abyśmy nie odeszli za daleko.
W harmonii z tymi prostymi oświadczeniami możemy tłumaczyć czyn naszego Pana, jako symbol następujących rzeczy: Ślepy człowiek by stosownie reprezentował świat w ogóle, który podczas teraźniejszego życia jest umysłowo ślepy – który nie może teraz widzieć dobrotliwości, miłosierdzia i miłości Bożej, jak te mogą być rozpoznane przez innych, którzy teraz są zdolni widzieć. Jego urodzenie się ślepym by się harmonizowało z tą myślą, bo ślepota, która jest nad światem jest w wielkim stopniu przynajmniej sprawą dziedzictwa. Jego ślepota bynajmniej nie reprezentuje ślepoty ze strony tych, którzy raz ujrzeli łaskę Bożą, reprezentowaną w jego słowie i planie, dla której stali się ślepymi, i którzy by reprezentowali klasę wspomnianą przez Apostoła, będących raz oświeceni, a którzy następnie utracili to oświecenie (Żyd. 6:4-6). Jeżeli tedy ślepy człowiek reprezentuje ślepy świat (który nie widzi, w tym znaczeniu jak kościół widzi, o którym Pan powiedział, „Błogosławione oczy wasze, że widzą”, czas uzdrowienia z takiej ślepoty należy do Wieku Tysiąclecia, jak Pismo Święte wykazuje, kiedy „Wszystkich ślepych oczy będą otworzone, a uszy głuchych otworzone będą” (Iz. 35:5). I to się zgadza z okolicznościami cudu uczynionego przez naszego Pana, albowiem jesteśmy powiadomieni, że cud miał miejsce w sabat, albo siódmego dnia, który odpowiada i figuruje na dzień Tysiąclecia, okresu siódmego tysiąca lat.
Słowa naszego Pana jednak zdają się wskazywać, że niektóre części tego symbolicznego obrazu odnoszą się do teraźniejszego wieku, bo on powiedział: „Jać muszę sprawować sprawy onego, który mię posłał, pokąd dzień jest; przychodzi noc, gdy żaden nie będzie mógł nic sprawować”. W tym oświadczeniu słowo „dzień” zdaje się, iż należy do obecnego czasu, i było zilustrowane przez zmieszanie śliny z gliną przez naszego Pana, który potem pomazał oczy ślepego człowieka. Umycie jego ócz i uzdrowienie zdaje się, że należy do następnego wieku – Wieku Tysiąclecia. Pańskie splunięcie śliny z jego ust, może reprezentować prawdę jak i odpowiada słowom ust jego – jest to inna figura, ale na pozór tej samej siły i znaczenia. On wypowiedział prawdę, złączył ją z prochem ziemi – nie z prochem całej ziemi, ale z ograniczoną częścią, obranej lub wybranej – i z tej uczynił pomazujące błoto. Pismo Święte powiadamia nas, w harmonii z tym, że łaska Słowa Bożego, dostarczona przez naszego Pana Jezusa, jest przeznaczona w teraźniejszym wieku do działania na małym ułamku ludzkości, i do poświęcenia ich i uczynienia z nich pokarmu dla użytku Mistrza w błogosławieniu świata, w pomazywaniu oczu ślepych. Z tego punktu widzenia, uczynienie błota, reprezentowałoby utworzenie wybranego kościoła dla błogosławienia ubogiego, ślepego świata. I dosyć możliwie, że praca czynienia błota jest teraz w rozwoju, lecz jest możliwym, że niektóre części pracy pomazywania są teraz sprawowane, jak mamy nadmienione przez Pismo Święte, które oświadcza, że Ewangelia musi być najpierw kazana na świadectwo po wszystkim świecie, zanim się skończy ten wiek. Świat musi otrzymać świadectwo podczas tego wieku, ale świat nie będzie miał otworzonych swoich oczu wyrozumienia podczas tego wieku; on musi czekać aż do
::R2670: :strona 224::
czasu wielkiego obmycia w Wieku Tysiąclecia, o którym Pismo Święte oświadcza: „W on dzień będzie otworzona studnia domowi Dawidowemu, na omycie grzechu i nieczystości” (Zach. 13:1). W pełnej zgodzie z tym jest znaczenie słowa Syloe. Co się wykłada „posłany”, albo „źródło”.
Faryzeusze sprzeciwiali się Pańskiej dobroci, albowiem, zaiste, to złamało podstawy niektórych ich dogmatów i tradycji. Jest to interesującym jak jest pokazane, do jakiego stopnia religijne formuły i ceremonie mogą obowiązywać i zaślepiać inteligentnych i szacunku godnych ludzi. I to powinno być lekcją dla wszystkich inteligentnych i szacunku godnych ludzi. I to powinno być lekcją dla wszystkich inteligentnych i szacunku godnych, aby się kierowali wielką ostrożnością w sądzeniu sprawiedliwym sądem, według Słowa Bożego, a nie według miarodajności ich przesądów i szanowanych wierzeń i tradycji ojców.
Jeszcze inna lekcja może być znaleziona w tym fakcie, że człowiek, który wyznał naszego Pana Jezusa, i który stanął z odwagą w obronie sprawiedliwości, był wielce pobłogosławiony, w tym, gdy w ten sposób zademonstrował swoją lojalność do zasady, i cierpiał z powodu ekskomunikowania go z kościoła – wtedy Pan go znalazł. Tym sposobem jego wierność pod próbami i trudnościami, i jego gotowość cierpienia, utraty ziemskiego towarzystwa i honorów wśród ludzi, kierowała go wprost do jeszcze większego błogosławieństwa, nawet wprost do towarzystwa i społeczności z samym Panem. Jak wielu było takich, których zmysłowe oczy zostały otwarte do prawdy, którzy by byli tak lojalni do Pana i tak oceniali jego dobroć, aby być wiernymi w oświadczeniu faktów? Jak wielu z tych wiedziało, że taka wierność oznacza wykluczenie z synagogi, z kościoła nominalnego? Jak wielu z tych obawiało się utracenia znaczenia i wpływu, przez wyznanie światła teraźniejszej prawdy? Lecz wszyscy, którzy naśladowali ten szlachetny bieg wdzięczności, lojalności i posłuszeństwa Bogu, wiedzieli, że takie posłuszeństwo prowadziło do utraty towarzystwa w nominalnym kościele, ale prowadziło także do wielkiego towarzystwa i społeczności, tym więcej poufałej znajomości z samym Panem.
====================
— 15 lipca 1900 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: