R2117-72 Studium biblijne: „Dlaczego mnie prześladujesz?”

Zmień język

::R2117 : strona 72::

„DLACZEGO MNIE PRZEŚLADUJESZ?”

– 14 MARCA – DZ. AP. 9:1-12,17-20

„Wierna jest ta mowa i wszelkiego przyjęcia godna, iż Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby grzeszników zbawił, z których jam jest pierwszy” – 1 Tym. 1:15.

PRZEMIANA Saula, z wroga Chrystusa i Jego Kościoła w przyjaciela i gorliwego sługę, jest ogólnie określana jako jego nawrócenie. W naszej opinii jednak termin „nawrócenie” nie byłby w takim przypadku właściwy. Saul z Tarsu był albo złym człowiekiem i obłudnym Faryzeuszem, miłującym pieniądze i samego siebie, jak wielu innych, albo był prawdziwym Izraelitą, którego celem i zadaniem było służenie Bogu, a jego prześladowanie wczesnego Kościoła było motywowane jego wiernością wobec Boga. Wierzymy, że to ten drugi opis jest tym, który pasuje do jego przypadku. Jest on w harmonii z jego własnym świadectwem na ten temat: „A jamci myślał, że Bogu przysługę czyniłem”. Jeśli zatem Saul był nie tylko członkiem uprzywilejowanego narodu izraelskiego, ale prawdziwym i wiernym członkiem, całkowicie poświęconym Panu i służącym Mu w miarę swej wiedzy i sposobności, lecz jedynie zaślepionym przez pewien czas uprzedzeniem i niewłaściwym zrozumieniem, to nie możemy nadal uważać, że w jego przypadku należałoby mówić o większym nawróceniu niż u pozostałych Apostołów. Pan wybrał pierwszych dwunastu, ponieważ byli oni prawdziwymi Izraelitami, następnie udzielił im potrzebnych instrukcji do sprawowania jego służby. To samo uczynił także dla Saula, choć w bardziej wstrząsający sposób. Słowo nawrócić oznacza odwrócić się w przeciwnym kierunku. Saul jednak zmierzał już we właściwym kierunku, tj., służąc Bogu z całego serca, chociaż jego wysiłki były zużyte na niewłaściwą rzecz we właściwym kierunku. Pan jedynie otworzył oczy jego zrozumienia i pokazał mu lepiej, jak jego wysiłki powinny być wykorzystane. Saul nie potrzebował nawrócenia, a potrzebował jedynie, aby pokazano mu właściwą drogę. On dowiódł tego przez taką samą wierność i zapał w służbie Pańskiej, jakich nieświadomie nadużył poprzednio.

Saul był jednym z tych Izraelitów, którzy żyli pośród Pogan, ale okazjonalnie udawali się do Jerozolimy na niektóre z uroczystości. Jego dom znajdował się w mieście Tars, jednym z ważnych miast tamtej epoki, które podobno ustępowało tylko Aleksandrii i Atenom pod względem nauki i sztuk pięknych. Nie tylko miał korzyści z mieszkania w takim mieście, ale jego rodzina była wpływowa, co wynika z faktu, że był obywatelem Tarsu, ale także Rzymu. Oprócz wykształcenia zdobytego w rodzinnym mieście otrzymał on specjalne szkolenie w zakresie teologii lub prawa żydowskiego w Jerozolimie, pod kierunkiem Gamaliela, jednego z największych nauczycieli tamtych czasów. Dlatego też jego wczesne kształcenie i wszystkie jego warunki sprzyjały wytworzeniu w nim głębi i subtelności myśli, z którymi tylko nieliczni byli w stanie mu dorównać, a te warunki w połączeniu z jego szczerością serca i gorliwością dla Boga, mimo że na początku nie były zgodne z wiedzą, przygotowały go do tego, aby stał się tym, czym Pan później go uczynił, czyli „[…] naczyniem wybranym, aby nosił imię moje przed pogany i królmi, i przed syny Izraelskimi” – Dz. Ap. 9:15.

(1 [Dz. Ap. 9:1]) Widocznie okoliczności związane z ukamienowaniem Szczepana tylko pobudziły Saula do większego zapału w zwalczaniu tego, co uważał za bardzo szkodliwą doktrynę, czyli herezję. Nasze własne doświadczenia potwierdzają myśl, że gorliwy, sumienny przeciwnik godny jest większego szacunku niż zimny, obojętny rzekomy przyjaciel. Przypominamy sobie słowa Pana, „[…] bodajżeś był zimny albo gorący! A tak, ponieważ jesteś letni, a ani zimny ani gorący, wyrzucę cię z ust moich”. Szanujmy więc wszystkich, którzy mają gorące serca i są gorliwi, pamiętając, że mają oni większą szansę, że będą przyjemni Bogu i uznani za godnych przyjęcia Prawdy niż ci, co są obojętni.

(2 [Dz. Ap. 9:2) Żydowskie kapłaństwo otrzymało i sprawowało znaczną władzę pod zarządzeniami rzymskiego rządu. Mieli władzę, którą później wykorzystywali Papieże rzymscy. Miało ono władzę, aby aresztować i uwięzić za wykroczenia wobec ich religijnych zarządzeń i przepisów. Saul, zachowując ten sam szacunek dla prawa i autorytetu, który później cechował wszystkie jego działania i nauki jako chrześcijanina, nie próbował brać spraw w swoje ręce w prześladowaniu chrześcijan, ale robił to tak, aby było to zgodne z prawem – pod aprobatą i autorytetem najwyższego trybunału religijnego. Pamiętajmy, że prawie

::R2117 : strona 73::

wszystkie prześladowania były ustanowione przez jakieś ludzkie prawo i kierowały się własnym pojmowaniem Bożych przepisów.

(3-9 [Dz. Ap. 9:3-9]) Opis o otwarciu oczu zrozumienia Saula, pochodzi od Łukasza i został mu bez wątpienia przekazany bezpośrednio przez Apostoła Pawła, z którym on przez pewien czas podróżował. Dwa inne opisy podane są przez samego Apostoła Pawła (zob. Dz. Ap. 22:6-11; Dz. Ap. 26:12-20). Te trzy opisy są prawie ze sobą zgodne i ukazują jedynie drobne odchylenia, czego należałoby się rozsądnie spodziewać, biorąc pod uwagę fakt, że były podane w różnych okolicznościach i chodziło w nich o podkreślenie różnych spraw. Gdyby te trzy opisy były dokładnie takie same, słowo w słowo, to mogłoby powstać słuszne podejrzenie, że tekst został w sposób szczególny przygotowany i wzajemnie uzgodniony. Nawet pozorne rozbieżności w tych opisach, gdy są właściwie zrozumiane, są dodatkowymi dowodami prawdziwości każdego z nich. Ponieważ sam opis jest prosty, musimy zwrócić uwagę tylko na te miejsca, które są pozornie sprzeczne. Wszystkie te trzy opisy stwierdzają, że sam Saul usłyszał głos, zobaczył światłość i upadł na ziemię. Jeden z tych opisów dodaje, że wszyscy z nim również upadli na ziemię. Opis z naszej lekcji mówi, że mężczyźni z jego towarzystwa „stanęli, zdumiawszy się; głos tylko słysząc, ale nikogo nie widząc”. Inny opis stwierdza „A ci, […] acz widzieli światłość […], ale głosu nie słyszeli onego, który ze mną mówił”. Te opisy mogą być zharmonizowane w ten sposób: Saul stanowił na pewno ośrodek tego niezwykłego zjawiska – „[…] ogarnęła mię światłość wielka […]”. Jego towarzysze niewątpliwie widzieli coś z tego światła w ogólny sposób, ale nie widzieli źródła światła; nie widzieli chwalebnego ciała naszego Pana Jezusa – „nikogo nie widząc”. Saul natomiast widział chwalebne ciało naszego Pana Jezusa, jak to później sam oświadczył: „A na ostatek […] ukazał się [Jezus] i mnie”. Chociaż nikt oprócz Saula nie został powalony na ziemię, to jednak inni, którzy stali oniemiali i przerażeni, bez wątpienia po chwili, pełni szacunku, uklękli wokół swego przywódcy. W odniesieniu do głosu – Saul i wszyscy, którzy byli z nim, słyszeli dźwięk, „głos”, ale tylko Saul mógł rozróżnić słowa – które były przeznaczone tylko dla niego. Podobny przypadek opisany jest w Ew. Jana 12:28,29, gdzie zapisane jest, że nasz Pan Jezus usłyszał głos z nieba mówiący: „[…] Uwielbiłem i jeszcze uwielbię”. To jednak zebrani ludzie, którzy stali obok, słysząc głos, nie zrozumieli go i niektórzy mówili: „[…] zagrzmiało […]”. Saul i wszyscy jego towarzysze, w jednym znaczeniu tego słowa, słyszeli dźwięk lub głos, jednak w innym znaczeniu tego słowa, tylko on słyszał ten głos. Używamy tej samej formy wyrażenia w naszych codziennych rozmowach. Jeśli ktoś mówi do nas niskim lub niewyraźnym głosem, mówimy, że nie słyszeliśmy – mamy na myśli, że chociaż słyszeliśmy głos, nie zrozumieliśmy go.

Uczucia Saula, gdy usłyszał od Pana chwały naganę swojej źle ukierunkowanej gorliwości, można sobie lepiej wyobrazić niż opisać. Niemniej jednak możemy tylko podziwiać szybkość, z jaką natychmiast złożył broń swojej opozycji i stanął po stronie tego, którego sprawę tak niedawno prześladował. Możemy sobie wyobrazić, jak się modlił: Panie, poucz mnie! W swej ślepocie i niewiedzy walczyłem przeciwko Tobie, Jednorodzonemu od Ojca, Mesjaszowi, podczas gdy „Mnieć się wprawdzie samemu zdało”, że Bogu posługę czynię. Popełniwszy tak wielki błąd,

::R2118 : strona 73::

jestem całkowicie upokorzony, nie potrafię już dłużej polegać na swej własnej mądrości ani na mądrości tych, którym dotychczas ufałem, czyli kapłanom, uczonym w Piśmie i faryzeuszom. Teraz, Panie, przychodzę do Ciebie. Pokaż mi, jak mogę naprawić to wielkie zło, które nieświadomie popełniłem. Pokaż mi, a ja chętnie i natychmiast pójdę za Tobą i będę Ci posłuszny.

To, jak głęboko ta sprawa utkwiła w umyśle Saula, możemy ocenić na podstawie faktu, że nie jadł ani nie pił przez trzy dni. Nie mógł myśleć lekceważąco o swoim zaślepionym postępowaniu. Głęboka skrucha jest zawsze dobrym dowodem prawdziwej pokuty za zło. Bez wątpienia jego myśli były zajęte, a będąc dobrze wykształcony w zakresie Prawa Zakonu i Proroków oraz zapoznany z tym, czego dowiedział się o Nazarejczyku i jego naukach, można słusznie przypuszczać, że te trzy dni ślepoty i postu, były dniami modlitwy i rozmyślania, podczas których porównywał on pilnie świadectwa Prawa i Proroków z tym, co wiedział o Nazarejczyku i Jego nauczaniu. Jego naturalny wzrok został zniszczony, lecz jego umysłowy wzrok został otwarty i teraz ujrzał sprawy w nowym i wspaniałym świetle.

(10-17 [Dz. Ap. 9:10-17]) Imię Ananiasza w poprzedniej lekcji kojarzyło się z niepobożnością i fałszem, lecz tutaj znajdujemy innego Ananiasza, o całkowicie odmiennym charakterze, czyli prawdziwego sługę Pana. Wydaje się, ż jego wahanie (w. 13-16 [Dz. Ap. 9:13-16]) nie było spowodowane sprzeciwem czy niewiernością, lecz raczej rozsądną ostrożnością. On słyszał o Saulu i być może również wiedział, że towarzysze Saula byli wrogami sprawy Chrystusowej, dlatego chciał upewnić się, czy dobrze zrozumiał Pana. Pan bardzo łaskawie wyjaśnił mu tę sprawę, tak jak to zawsze czyni swoim wiernym, a Ananiasz niezwłocznie wypełnił swoją misję. Tutaj znowu mamy ilustrację Boskich metod. Pan posłał do tego ważnego zadania tego, który najwyraźniej był bardzo skromnym członkiem Kościoła. Nie posłał Piotra, Jana i Jakuba, apostołów z Jerozolimy z wielką pompą i widowiskiem, aby przyjąć pokutującego wroga krzyża i dokonać publicznego triumfu, ale posłużył się narzędziem gotowym i chętnym, które było w pobliżu. Powinno to być dla nas lekcją, że Pan jest zdolny i chętny użyć w Swej służbie

::R2118 : strona 74::

pokornych, którzy są gotowi i oczekują, aby:

„Pustym być, by napełnić mógł Tych, którzy chcą Mu służyć. Pustym być, by bez żadnych trwóg, w Jego życie się mogli zanurzyć”.

(18-20 [Dz. Ap. 9:18-20]) Łuski, które spadły z oczu Saula, zdawałyby się wskazywać, że pewna część oka została zupełnie zniszczona przez wielkie światło, a uzdrowienie można uznać za naturalne, poprzez usunięcie części uszkodzonej rogówki. Chociaż zostaliśmy poinformowani, że odzyskał swój wzrok, to jednak nie jest powiedziane, że jego oczy zostały uzdrowione. Istotnie, wydaje się to bardzo oczywiste z późniejszych świadectw, że aż do śmierci jego oczy nigdy nie odzyskały pełnego zdrowia, a jego wzrok już nigdy nie był normalny. Przypuszcza się i sądzimy nie bez powodu, że ciągła słabość jego oczu, stanowiła to, co on nazywa „cierń dla ciała” (UBG – przyp. tłum.). Chociaż pod wpływem mocy ducha świętego udzielone mu zostały liczne dary Ducha, między innymi dar uzdrawiania, i chociaż używał tego daru uzdrawiania w stosunku do wielu (zob. Dz. Ap. 19:11,12), to jednak Pan nie uwolnił go od jego własnej słabości pod tym względem. To musiało być tym większą próbą, ponieważ wydawało się to tym bardziej dziwne, że ten, który mógł uzdrawiać innych, nie mógł uzdrowić samego siebie, że ten, który miał Boską moc, do błogosławienia innych w ten sposób, nie miał Boskiej mocy dla własnego błogosławieństwa. Pańską odpowiedzią na Jego prośby było: „[…] Dosyć masz na łasce mojej; albowiem moc moja wykonywa się w słabości […]”. Szlachetny apostoł woła: Przeto chętnie będę cierpiał, jeśli przez to łaska Boża względem mnie będzie większa: i odtąd nigdy już nie prosił o usunięcie tego „ciernia”. Kilka zdarzeń z jego przeżyć potwierdza ten wniosek. (1) Mimo że był człowiekiem wykształconym, rzadko pisał swoje listy; a o jednym liście, który napisał, chociaż był jednym z najkrótszych, zauważa: (Gal.6:11) „Widzicie, jakim długi list wam napisał ręką moją”. Grekowi przyszłoby nawet na myśl, że słowa te przepraszają za użycie w piśmie bardzo dużych liter, czyli takich, jakich użyłaby osoba na wpół ślepa. (2) Apostoł pojawia się w historii jako „Żyd o zamglonych oczach”. (3) Stojąc przed trybunałem głównego dowódcy, oświadcza on, że nie znał Ananiasza jako arcykapłana; natomiast gdyby jego wzrok był dobry, to nie mógłby go nie poznać, ze względu na jego wspaniałą szatę (Dz. Ap. 23:5). (4) Pisząc do Galacjan, mówi im (4:15 [Gal. 4:15]), że gdy spotkał ich po raz pierwszy, ich miłość i współczucie dla niego były takie, że chętnie wyłupiliby dla niego swoje własne oczy – wyrażenie to byłoby bez sensu, gdyby jego oczy nie miały wady.

Po kilku dniach, podczas których odzyskał siły po swoim poście oraz po nerwowej ekscytacji wynikającej z jego przeżyć, dniach wspólnoty z tymi, których wcześniej chciał prześladować, a których teraz, w swoim odnowionym umyśle, uznawał i traktował jak drogich braci, natychmiast rozpoczął publiczne głoszenie, że Chrystus jest Synem Bożym – publicznie, wykorzystując do tego okazje dostępne w Żydowskich Synagogach.

Ci, którzy uważają, że przeżycia Apostoła Pawła są podobne do nawrócenia grzeszników, bardzo się mylą. Takie postępowanie, jakie jest tu opisane, nie jest postępowaniem grzeszników, wrogów Boga. Relacja o oświeceniu Apostoła w Ewangelii jest relacją o najszlachetniejszym charakterze, który wzbudza szacunek każdej społeczności w każdym czasie. Jesteśmy skłonni uważać Apostoła Pawła za w pewnym znaczeniu tego słowa figurę, podobieństwo lub typ jego rodu – Izraela – i otwarcia ich oczu, które ma wkrótce nastąpić. Wśród Żydów wielu jest takich, którzy wydają się prawdziwymi Izraelitami, tylko zaślepionymi, jak to Prorok i Apostoł opisali. (Rzym. 11:7-12). Ten naród, którego zaślepienie miało miejsce w piątym (tysiącletnim) dniu i który był zaślepiony przez cały szósty (tysiącletni) dzień, będzie miał otwarte oczy w trzecim dniu, który będzie siódmym (tysiącletnim) dniem, czyli w Dniu Tysiąclecia. Przez cały ten czas Izrael również był pozbawiony duchowego pokarmu i napoju. Izrael również ma być naczyniem wybranym w ręku Pańskim, jako połączony z ziemskimi przedstawicielami w niesieniu poselstwa, które będzie błogosławić pogan i wszystkie narody ziemi. Jesteśmy bliscy czasu otwarcia oczu Izraela. Gdy czas ten w pełni nadejdzie, Pan pośle jakiegoś Ananiasza, którego dotknięcie i błogosławieństwo pod boską łaską przywrócą wzrok. Imię Ananiasz oznacza: „Jah jest łaskawy”.

====================

— 1 marca 1897 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.