::R2097 : strona 31::
„DROGO BOWIEM ZOSTALIŚCIE KUPIENI”
— 1 KOR. 6:20 —
JAKIE różne uczucia budzą te natchnione słowa w różnych sercach! W sercu cielesnego człowieka budzą jawny sprzeciw. Natomiast dla serca, które pozostaje w całkowitej harmonii z Bogiem i Boskim planem, słowa te są drogocenne, pełne pociechy i radości. Zatwardziałe, przepełnione pychą serce, przekonuje samo siebie, że nie musiało być wykupione; że nie potrzebowało odkupienia; że nie może mieć w sobie poważnego skażenia grzechem. Przypuszczalnie, takie serce gotowe jest przyznać – i z pewnością trudno mu przyjdzie kwestionować ten fakt – że jest niedoskonałe; że gdy będzie sądzone na szali sprawiedliwości, okaże się, jak wiele mu brakuje. Ale w swoich własnych oczach taka osoba o takim sercu uzna, że te niedoskonałości są niewielkie, zasługują jedynie na jakąś tam symboliczną karę, i zakłada, że zniesie taką karę oraz wierzy, że zniesie ją w pełni, pomimo ziemskich ucisków. Cielesne serce wierzy w swego rodzaju Pierwszą Przyczynę, którą nazywa Bogiem; wierzy też w swego rodzaju prawa natury, które w jego przekonaniu są niezmienne i nieodwołalne. Zaprzecza, że istnieje przebaczenie. Dlatego też nie pozostaje w najmniejszym stopniu w zgodzie z ewangeliczną ofertą „ofiary za grzech”, „okupu za wszystkich” i wynikającego z tego przebaczenia grzechów na warunkach Nowego Przymierza, dla każdego, kto zaakceptuje jego warunki.
Niewierzący są pod wieloma względami w najbardziej beznadziejnej sytuacji. Dzieje się tak, ponieważ ci, którzy do nich należą, znają opartą na światowym doświadczeniu filozofię, którą tak napełnili swe umysły, że powstrzymuje ich to przed dostrzeżeniem piękna prawdziwej biblijnej filozofii. Zazwyczaj są oni zaślepieni na punkcie prostej logiki w odniesieniu do zawartego w Piśmie Świętym stwierdzenia, które mówi, że „[…] zapłatą za grzech jest śmierć […]”, i „Dusza, która grzeszy, ta umrze […]”. Chociaż ci, którzy do takich należą, nie mogą i nie roszczą sobie prawa do doskonałości, i jak się wydaje, nigdy nie przyszło im na myśl, że wszelka niedoskonałość jest niesprawiedliwością, grzechem, i że sąd doskonałego Boga w sposób właściwy i naturalny zniszczy wszystko, czego On nie aprobuje, obdarzając błogosławieństwem i wiecznym przetrwaniem tylko to, co jest w Jego oczach możliwe do zaakceptowania, czyli doskonałe rzeczy i doskonałe istoty. Dopiero gdy ten pogląd zostanie przyjęty, pojawią się tacy, którzy będą właściwie przygotowani na poselstwo Ewangelii – poselstwo, że Bóg działa przez Chrystusa w celu pojednania świata z sobą. Dopiero gdy cielesny człowiek nauczy się, że „zapłata za grzech jest śmierć”, docenia fakt, że życie wieczne jest darem Boga przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana; tak więc „Kto ma Syna, ma żywot; kto nie ma Syna Bożego, nie ma żywota” wiecznego – 1 Jana 5:12.
To jednak nasz natchniony tekst obraża cielesnego człowieka, człowieka, który z innego punktu widzenia odpadł od łaski Bożej i rani jego pychę. Sugeruje on, że taki człowiek jest traktowany jak zwykły niewolnik lub przedmiot, który można kupić i sprzedać. Co może być bardziej irytujące dla pysznego, zdeprawowanego serca niż taka myśl?
To jednak ta myśl przepełnia całe Pismo Święte i tylko cisi, pokornie usposobieni, są w stanie ją docenić. Tacy słyszą oświadczenie apostoła, że wszyscy zostali zaprzedani „pod grzech” (Rzym. 7:14) i uświadamiają sobie prawdziwość tego oświadczenia. Znajdują liczne dowody w sobie i w całej rasie, że cała ludzkość jest „[…] w niewoli grzechu […]”; znajdują „[…] zakon grzechu, który jest w członkach […]” ich i w innych. Stwierdzają też, że grzech jest tak mocny, że nie może być przez nikogo zniszczony; że chociaż można z nim walczyć, to jednak ma władzę nad całym rodzajem ludzkim, a zniewolona ludzkość nie może go całkowicie pokonać. Widzą więc, w słowach Apostoła przedstawiających grzech jako wielkiego przywódcę rządzącego światem, bardzo ponury, ale bardzo
::R2097 : strona 32::
prawdziwy obraz faktów. Pytają oni Słowo Boże: Jak to się stało, że Bóg, który sam jest dobry, czysty i doskonały, zrodził ludzkie dzieci w takiej niewoli grzechu z powodu niedoskonałości? Pytają: Czy Pismo Święte nie głosi o Bogu, że Jego „sprawy są doskonałe”? Skąd więc taka niedoskonałość? Dlaczego grzech ma przewagę nad dobrem? Odpowiedź może przyjść tylko z jednej strony – ze Słowa Bożego. Ta odpowiedź jest jedyną zadowalającą odpowiedzią, jedyną, która spełnia wszystkie wymagania wynikające z warunków, jakie znane są ludziom.
Odpowiedź brzmi, że chociaż stworzenie człowieka było doskonałym dziełem Bożym, to jednak istota ta, będąc obdarzona wolną wolą moralną, zbuntowała się przeciwko prawu swego Stwórcy i tym samym przez samowolę i samozadowolenie znalazła się pod uprzednio określonym wyrokiem – „[…] śmiercią umrzesz […]”. Ten rozmyślny czyn ze strony naszego pierwszego rodzica nie tylko sprowadził na niego samego tę karę, ale również, jako że jego potomstwo pochodziło od niego samego, wszyscy jego potomkowie uczestniczyli w jego poddaniu się śmierci i w niewoli grzechu wynikającej z jego oddalenia od Boga i jego słabnących mocy, gdy stopniowo przechodził pod władzę śmierci. Tak więc fakt, że ojciec Adam zaprzedał siebie i swoje potomstwo grzechowi dla chwilowego zaspokojenia własnej woli, oznaczał nie tylko jego własne zniewolenie, ale także to, że całe jego potomstwo urodzi się w takiej niewoli grzechu. I takie są fakty w tej sprawie: wszyscy jego potomkowie mogą powtórzyć za jednym ze starożytnych: „[…] w nieprawości poczęty jestem, a w grzechu poczęła mię matka moja”.
W tym miejscu dochodzimy do myśli, która najwyraźniej przyświecała niektórym wczesnym reformatorom, gdy głosili doktrynę Całkowitej Deprawacji, którą wielu wyznaje przynajmniej teoretycznie, ale od której my musimy się odciąć. Zgadzamy się z Pismem Świętym, że w wyniku przestępstwa Adamowego istnieje ogólna deprawacja, która rozciąga się na każdego członka ludzkiej rodziny, tak że „[…] Nie masz sprawiedliwego ani jednego”, ale zaprzeczamy, że jest to całkowita degradacja. Zaprzeczamy, że jakakolwiek jednostka rasy ludzkiej jest całkowicie, beznadziejnie, w każdym szczególe, zupełnie pozbawiona czegokolwiek, co jest dobre lub godne pochwały. Jedynym przykładem całkowitej deprawacji, o której mamy jakąkolwiek jasną wiedzę, jest sam Szatan – ojciec kłamstwa i wszelkiego niegodziwego uczynku.
Ogólna deprawacja jest dość powszechna, a ponieważ jest powszechna, żaden człowiek nie powinien mieć żadnej trudności w odkryciu tej jej części, którą on sam do pewnego stopnia odziedziczył, jak też w dostrzeżeniu jej u innych. Prawdą jest, że chociaż deprawacja jest powszechna, nie zawsze jest tak samo rozpowszechniona. Niektórzy są bardziej zdeprawowani od innych, a niektórzy zachowali w sobie pierwotne moralne podobieństwo Boże mniej zatarte i zniekształcone niż inni. Zgodnie z oświadczeniem Pisma Świętego, że jesteśmy zrodzeni w grzechu, każda myśląca osoba, której oczy zostały otworzone na to, czym jest deprawacja, może dostrzec jej przykłady nawet w dzieciństwie. Samowola i zapalczywy upór dadzą się często zauważyć u niemowląt, które mają tylko kilka tygodni, a więc jak bardzo cierpliwy powinien być rodzic i jak troskliwie i starannie dobierać środki wychowawcze wobec swojego dziecka, pamiętając, że właśnie te cechy, które wymagają naprawy, przeszły na dziecko od niego samego. Tym samym chrześcijański rodzic powinien wykazać się nie tylko wszelką starannością w sprawie wyćwiczenia swego dziecka tak, aby wybierało właściwą drogę, ale też stosując takie środki wychowawcze, powinien zachować największą cierpliwość, troskliwość i łagodność.
Mamy więc ustaloną opinię na temat istnienia i panowania grzechu i w następstwie czego się pojawił. Widzimy też siłę słów apostoła, gdy uosabia grzech jako despotycznego władcę, a ludzkość przedstawia jako jego niewolników, którym on wypłaca ich zapłatę – śmierć. „[…] zapłata za grzech jest śmierć […]”. Już się dowiedzieliśmy, że nie można winić Boga za to zniewolenie, ale, jak stwierdza Pismo Święte, to przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy znaleźli się pod panowaniem grzechu i otrzymali zapłatę, jaką on wypłaca. O ile wymieniona jest tu tylko ostateczna forma zapłaty – śmierć – to jednak przed wypłaceniem pełnej zapłaty, wszyscy na zasadzie przypadku doświadczyliśmy wiele różnych bolesnych umysłowych, fizycznych i moralnych dolegliwości i trudów, nakładanych na nas przez wielkiego tyrana, grzech. I jako wzdychające stworzenia, bolejące pod panowaniem tego okrutnego tyrana i znoszące cierpienie jego okrutnych ciosów, wszyscy pragną wybawienia, a niektórzy z nas wołają już do Boga o pomoc – o wybawienie od grzechu i śmierci do sprawiedliwości i życia.
Bóg pragnie, abyśmy bardzo dokładnie nauczyli się lekcji o „ogromnej grzeszności grzechu”, o jego żółci i goryczy oraz o beznadziejności jakiegokolwiek wybawienia, z wyjątkiem tego, które On zapewni. Osobiste doświadczenie udowadnia nam, że nie jesteśmy w stanie uwolnić samych siebie z tej niewoli, że aby pokonać onego nikczemnika i jego podstępne sztuczki i sidła, w które głęboko wpadamy z powodu słabości ciała i upadku, potrzebujemy siły, której z natury nie posiadamy. Przekonawszy się, że jesteśmy bezsilni, czyli, że sami sobie pomóc nie możemy, to w sposób naturalny szukamy u siebie nawzajem pomocy. I rzeczywiście, może się zdarzyć, że jakąś pomoc otrzymamy, ale wszyscy wiemy, jak niewiele wsparcia możemy otrzymać lub udzielić, kiedy opieramy się na dostępnych nam środkach. A kiedy nauczymy się lekcji, której naucza Pismo Święte: że wszyscy są niewolnikami, wszyscy zostali zaprzedani grzechowi, że „nie masz sprawiedliwego ani jednego”, to wtedy zobaczymy całkowitą bezradność naszego rodu. Wszyscy, którzy zdają sobie sprawę z zaistniałej sytuacji, odczuwają zniewolenie i szukają uwolnienia, są tym samym zdolni dostrzec, że jedyna nadzieja jest tylko w Bogu. Jeśli uświadomią sobie, że to sam Bóg wydał wyrok śmierci, a więc nie mógł anulować wydanego przez siebie wyroku, ani też złamać
::R2097 : strona 33::
własnych praw, to niech też uświadomią sobie, że ma On moc nadrzędną w stosunku do naszej, ma też wybitną mądrość i że prawdopodobnie wie, jak dokonać tego, co wydaje się czymś zupełnie niemożliwym.
I to na tym polega, że: gdy nikt nad nami nie zapłakał, nikt nie wyciągnął pomocnej ręki, to wtedy Bóg się ulitował, a jego ramię (moc – w Chrystusie) przyniosło zbawienie (Ps. 69:21). Ale jak? W jaki sposób Bóg wybawi? W jaki sposób sam Bóg może nadal być sprawiedliwy, a jednak uwolnić swoje potępione
::R2098 : strona 33::
stworzenia spod wyroku Jego własnego prawa? Nasz tekst odpowiada: Bóg zapewnił, że wspomniani tu niewolnicy grzechu, zaprzedani w niewolę z powodu nieposłuszeństwa ich ojca Adama, będą zgodnie z planem wybawieni przez wielkiego zbawcę, który przede wszystkim wykupi ich, a następnie uwolni tych wszystkich, którzy zaakceptują wolność na Jego prawach i warunkach.
Ceną w pierwotnej sprzedaży było nieposłuszeństwo, a jego wyrokiem śmierć. Cena wykupu za to została zapłacona posłuszeństwem aż do śmierci. Co więcej, to jest wyrażone w znaczeniu słowa „okup”, który oznacza odpowiednią cenę: cena odkupienia, za którą rodzaj ludzki został nabyty, musi odpowiadać we wszystkich szczegółach pierwotnemu wyrokowi. Cena zakupu, czyli okup, musi w każdym znaczeniu tego słowa odpowiadać temu, co zostało utracone z powodu naruszenia prawa. Adam był doskonały jako człowiek przed swoim grzechem, dlatego ten, kto ma być jego wybawicielem, musi być doskonałym człowiekiem. Doskonały anioł nie mógłby tego uczynić, ani też doskonały archanioł nie byłby odpowiednią ceną. Byliby tak samo nieodpowiedni jako ofiara, która spełniłaby wyznaczone warunki, jak nieodpowiedni byłby niedoskonały człowiek, lub niższe zwierzę. Na mocy Swego własnego prawa i wyroku Bóg nadał tej kwestii taką formę, aby tylko doskonały człowiek mógł być okupem, odpowiednią ceną, za doskonałego człowieka, który zgrzeszył i w którym cały rodzaj ludzki został zaprzedany Grzechowi i wynikającej z niego karze, śmierci.
Dla przygotowania wielkiej ofiary za grzech, która byłaby w zgodzie z Boską mądrością i planem, na mocy którego Jednorodzony od Ojca, pełen łaski i prawdy, pełen doskonałości, poddał się woli Ojca, aby uniżyć samego siebie, po to, by (nie umierając) zostać przeniesionym, lub przemienionym z wysokiej i chwalebnej natury i stanu do niższej natury i stanu, niższego niż archanioła, niższego niż zwykli aniołowie, aż do stanu człowieka – nie do stanu grzesznego człowieka, ale do właściwego stanu, w którym Bóg stworzył człowieka (w którym był Adam, zanim zgrzeszył). Posłuszny temu zarządzeniu nasz Pan Jezus „[…] ciałem się […]” stał, przyjął tę samą naturę co rodzaj ludzki, który popadł w niewolę grzechu, ale nie miał udziału ani w jego grzechu, ani w jego niedoskonałościach. Apostoł stwierdza, że zgodnie z Boskim zamiarem nasz Pan, Jednorodzony od Ojca, zostawił chwałę Swej pierwotnej natury i „[…] ciałem się […]” stał i mieszkał między nami, a to po to, „aby z łaski Bożej za wszystkich śmierci skosztował”. Dlatego też, kiedy nasz Pan objawił się w tym stanie poniżenia, pozbawiony wszelkiej chwały Swej pierwotnej duchowej natury – upokorzony do ludzkiego stanu – nie oznaczało to, że umarł w swoim poprzednim duchowym stanie, bo chociaż przyszedł, aby umrzeć, jeszcze nie umarł. To człowiek Jezus Chrystus był tym, który przez śmierć dał samego siebie na okup za nas, a nie istota duchowa, która przedtem stała się człowiekiem, uniżając się z warunków duchowych do warunków ludzkich, rezygnując z chwały, którą cieszył się, będąc z Ojcem, zanim świat zaczął istnieć. A kiedy stał się ubogim dla naszej korzyści, było to tylko dodatkowym elementem Jego wielkiej ofiary, która miała swój początek przy Jordanie, a dokończona została na Kalwarii. Lecz człowiek Jezus Chrystus był tą samą istotą, która poprzednio cieszyła się bogactwem w duchowej naturze i chwale i która miała prawo powiedzieć: „Pierwej niż Abraham był, jam jest”, kładąc tym samym szczególny nacisk na fakt, że nie przestał istnieć w żadnym momencie przenoszenia Swej istoty z natury wyższej na niższą.
Gdyby nasz Pan urodził się jako syn Józefa lub otrzymał życie z jakiegokolwiek innego ludzkiego źródła, byłby uczestnikiem wyroku na naszą rasę oraz słabości upadłego ciała, jak również niewoli grzechu poprzez tę słabość. Pismo Święte oświadczając, że „[…] grzechu w nim nie masz”, bardzo wyraźnie stwierdza, że Jego życie nie pochodziło z takiego źródła i nie miało w sobie tej niedoskonałości. On był święty, niewinny i odłączony od grzeszników; i chociaż stał się uczestnikiem ludzkiej natury, to jednak nie był uczestnikiem upadłej ludzkiej natury, ale doskonałej. Gdyby ktoś zapytał, czy nie podlegał skażeniu, grzesznej naturze itd., ze względu na Swoją matkę, odpowiemy: nie; i jesteśmy gotowi poprzeć świadectwo Słowa Bożego, wykazując jego racjonalność na podstawie zasady filozofii (Boskiego planu – przyp. tłum). Ale w odniesieniu do tej części tematu musimy odesłać naszych czytelników do artykułu pod tytułem: „Niepokalany”, opublikowanego w naszym numerze z lipca 1890 roku.
Ten, który przyszedł, aby stać się naszym Odkupicielem, naszym Nabywcą, aby zapłacić za nas dług, na poczet którego wszyscy staliśmy się niewolnikami grzechu i śmierci, całkowicie popierał Boski zamiar i nie wahał się, by możliwie jak najszybciej rozpocząć dzieło, które Ojciec powierzył Mu do wykonania. Ponieważ Adam w chwili swojego przewinienia był doskonałym człowiekiem, a zgodnie z prawem dorosłość rozpoczynała się w trzydziestym roku życia, więc konieczne było, aby Nasz Pan opóźnił dzieło ofiary za nas, do czasu stania się, w pełnym sensie prawnym, człowiekiem Jezusem; wtedy rozpoczął pracę, poświęcając się aż do śmierci, czego symbolem był chrzest w wodzie. Przez kolejne trzy i pół roku realizował to przymierze
::R2098 : strona 34::
śmierci, umierając każdodziennie, tak że przy końcu tego trzy i półletniego okresu mógł na krzyżu powiedzieć: „Wykonało się”.
Co zostało wykonane? Uwolnienie niewolników grzechu? Otóż nie, niewolnicy grzechu, za których odkupienie oddał swoje życie, w dalszym ciągu są zniewoleni, ich niewola się nie zakończyła. Cóż więc się wykonało? Dokonała się ofiara, nic więcej. Ona nie została nawet jeszcze przyjęta. Przedstawienie dokonanej na naszą korzyść ofiary i przyjęcie jej przez Ojca nie miało miejsca prędzej, niż dopiero prawie pięćdziesiąt dni po tym, jak ten, który nas odkupił, mocą Bożą został wzbudzony ze stanu śmierci, dając tym samym wszystkim zapewnienie, że Jego dzieło zostało dobrze i zadowalająco wykonane i że będzie przyjęte we właściwym czasie. I wstąpił do nieba i jako Najwyższy Kapłan stawił się przed Ojcem i zastosował Swoją zasługę na naszą korzyść jako wierzących. Złożenie ofiary, czyli zapłacenie ceny jest wystarczające i obejmuje każdego z ludzkiej rodziny. Skoro bowiem wszyscy ludzie znaleźli się w niewoli grzechu i pod wyrokiem śmierci z powodu przestępstwa Adamowego, to teraz, gdy równoważna cena została zapłacona za Adama, to sugeruje pełne zadośćuczynienie obejmujące wszystkich potomnych Adama, współuczestniczących w jego wyroku. Rodzaj ludzki został kupiony, a nawet więcej, świat został kupiony wraz z samą Ziemią, ponieważ Ziemia dana była człowiekowi jako jego dziedzictwo, a kiedy on sam stał się niewolnikiem, cały jego dobytek trafił wraz z nim w niewolę grzechu, a tym samym to przekleństwo objęło istniejący świat. Teraz gdy Adam i jego ród został kupiony, jakże mogłoby to oznaczać mniej niż odkupienie także i Ziemi spod przekleństwa?
Lecz jeszcze nie widzimy uwolnienia Ziemi od przekleństwa; jeszcze nie widzimy wyzwolenia rodzaju ludzkiego z niewoli grzechu. Widzimy, jak rodzaj ludzki codziennie podąża ku śmierci. „[…] Śmiercią umrzesz” jest nadal napisane przeciwko rasie Adama. Dlaczego tak jest? Tylko Pismo Święte – i tylko ono – odpowiada na to pytanie. Ono dowodzi, że obecnie Bóg wybiera „królewskie kapłaństwo”, „współdziedziców z Chrystusem”, którzy wkrótce będą mieli udział z Nim w Królestwie, które zerwie kajdany grzechu i otworzy drzwi więzienia śmierci oraz uwolni wszystkich więźniów, którzy pragną wolności na Boskich warunkach. Tak właśnie, jak pamiętamy, brzmiała deklaracja naszego Pana w tej kwestii: w czasie Swego pierwszego adwentu oświadczył, że ostatecznym rezultatem Jego dzieła będzie: „[…] abym zwiastował pojmanym wyzwolenie […] i abym wypuścił uciśnione na wolność” (Iz. 61:1; Łuk. 4:18). Ponieważ my z zadowoleniem przyjmujemy Boskie zarządzenie i rozumiemy, że jako takie jest ono najlepsze, musimy więc także zaakceptować Boskie czasy i chwile i uświadomić sobie, że są one mądrze ustanowione; i rzeczywiście, wszyscy, których oczy zostały namaszczone teraźniejszą prawdą, są w stanie już teraz zrozumieć wiele z Boskiej mądrości.
Chociaż cała ludzkość została kupiona, w ofierze naszego Pana Jezusa, złożonej raz za wszystkich, to jednak jedynymi, którzy są przyjęci przez Pana i nawiązują z Nim relację poprzez Chrystusa, są ci, którzy uznają Jego ofiarę i – niezależnie od tego, czy rozumieją ten temat filozoficznie, czy nie – wierzą w to, co Pismo Święte tak wyraźnie oświadcza, że zostaliśmy kupieni za pewną cenę – za drogocenną krew Chrystusa. Apostoł zwraca się właśnie do tej grupy ludzi, którzy zdają sobie sprawę, że byli niewolnikami grzechu, a teraz uznają, że zostali odkupieni przez drogocenną krew Chrystusa. Ci, którzy Go przyjęli i uwierzyli w Jego moc zbawienia, przestają być narzędziami niesprawiedliwości służącymi grzechowi, ale starają się oddać siebie Bogu jako słudzy sprawiedliwości. Byłoby bezużyteczne, gdyby Apostoł zwracał się w ten sposób do kogokolwiek innego, ale trafny i mocny jest jego argument do tych, którzy zdają sobie sprawę z prawdziwej sytuacji i którzy trzymają się Chrystusa jako swojego Odkupiciela, który ostatecznie będzie ich Wybawicielem. Do takich Apostoł mówi: „[…] nie należycie do samych siebie”. Wasz czas, wasz talent, wasz wpływ, wasze pieniądze, wszystko, co jest uważane przez was za drogocenne lub do jakiegokolwiek stopnia wartościowe, wszystko to w całości należy do Boga. Było to Jego nie tylko ze względu na prawo, ponieważ pierwotnie było Jego stworzeniem, ponieważ wszystko, co mamy, co ma jakąkolwiek wartość, pochodzi od Ojca niebieskiego. Teraz jednak jest to Jego w drugim sensie, w sensie, że odkupił lub odzyskał to ze zniszczenia, do którego nasz pierwszy rodzic doprowadził przez grzech.
Apostoł używa tego argumentu, jak gdyby miał on być przekonujący dla wszystkich, którzy mają właściwe usposobienie – i wierzymy, że tak właśnie jest. A ci, którzy we właściwy sposób dążą do poznania Boskiej łaski w Chrystusie, nie tylko z wdzięcznością i radością przyjmują przebaczenie grzechów, ale też w cichości i z pokorą uznają, że byli niewolnikami grzechu i zostali od niego wykupieni, ale też z radością uznają nowego Władcę, Nabywcę, i to, że Jemu zawdzięczają wszystko, co posiadają, i wszystko, czym mają nadzieję kiedykolwiek się stać.
::R2099 : strona 34::
Osobista odpowiedzialność wobec Odkupiciela, który nas kupił, i niebiańskiego Ojca, który zapewnił to łaskawe zarządzenie, leży u podstaw wszelkiego prawdziwego poświęcenia się Bogu w Chrystusie. Gdy tylko wierzący, wdzięczny usprawiedliwiony, usłyszy o błogosławieństwie, które do niego dociera, słusznie zapyta: – Panie, co chcesz, abym czynił? Przekonuje się, że nowy Pan nie życzy sobie nikogo poza dobrowolnymi sługami i że zapewniając wierzącemu uwolnienie spod wyroku śmierci, jednocześnie pozwoli mu, jeśli tak wybierze, zawrócić i ponownie stać się z własnej woli sługą grzechu i otrzymać zapłatę grzechu – Wtórą śmierć, będącą nagrodą za ponowne dobrowolne poddanie się owemu tyranowi. Wierzący dowiaduje się, że bycie sługą nowego Pana jest wielkim przywilejem,
::R2099 : strona 35::
przywilejem, z którego korzystają wszyscy, którzy mają właściwego ducha. Tacy słuchają słów Apostoła: „Proszę was tedy, bracia! przez litości Boże, abyście stawiali ciała wasze ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszę”. Widzą osobisty przykład Apostoła, który odrzucając nie tylko uczynki ciała i diabła, ale także pozbywając się ziemskich ambicji, celów, perspektyw i nadziei, oddał samego siebie, swój czas, talent, wpływy i wszystko co miał, w służbie nowemu Panu, Odkupicielowi, a przez to Bogu. Odczytują w jego żywym liście – w jego próbach i zwycięstwach, wynikających z wiary w Chrystusa – lekcje, które przynajmniej niektórzy z nich szczerze przyjmują; a w rezultacie przez cały Wiek Ewangelii są tacy, którzy z zadowoleniem przyznają się do bycia całkowicie oddanymi sługami (niewolnikami) Pana Jezusa Chrystusa i naszego Boga, którego przedstawicielem jest Chrystus.
Czy na początku nowego roku może być ważniejsza lekcja od tej, że nie należymy do samych siebie, lecz należymy do kogoś innego; że z tego powodu powinniśmy starać się, by podobać się nie sobie, lecz Panu; służyć nie sobie, lecz Jemu; starać się być posłusznym nie własnej woli, lecz wręcz przeciwnie – Jego woli? Oznacza to świętość w najbardziej absolutnym i najszerszym znaczeniu tego słowa (nie tylko odłączenie się od grzechu do sprawiedliwości, lecz także odłączenie się od siebie do woli Bożej w Chrystusie).
====================
— 1 lutego 1897 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: