::R1993 : strona 138::
PYTANIA I ODPOWIEDZI
„PRZYSZEDŁ” CZY „PRZYCHODZI”?
Pytanie. – Niektórzy cytują 1 Jana 4:2 i 2 Jana 7 jako dowód tego, że nasz Pan Jezus ma powrócić w ciele, twierdząc, że czasownik „przyszedł” powinien brzmieć „przychodzi”. Czy to twierdzenie ma solidne podstawy?
Odpowiedź. – Za pozwoleniem Br. J. M. Blose, w odpowiedzi przytoczymy pisemną opinię dotyczącą tych dwóch tekstów, którą otrzymał on od J. R. Rineharta, Dr Filozofii, Profesora lingwisty w Waynesburg College, skrupulatnego uczonego.
Po zacytowaniu powyższych wersetów po grecku Prof. Rinehart twierdzi:
„(1) Powyższe cytaty pochodzą z tłumaczenia Emphatic Diaglott Wilsona, rzekomo pochodzą z oryginalnego greckiego tekstu Nowego Testamentu. Słowo eleluthota jest biernikiem w liczbie pojedynczej rodzaju męskiego od imiesłowu biernego czasownika erchomai mającego taką samą formę jak inne imiesłowy bierne utworzone od innych czasowników. W mowie zależnej występuje zawsze z czasownikiem homolegei i przedstawia określoną formę czasownika w czasie przeszłym według zwykłej składni języka greckiego. – Grecka Gramatyka Goodwina, numery 1588,1288.
„Następujące tłumaczenie pierwszego z tych dwóch cytatów jest, w związku z tym, zasadniczo poprawne. »Każdy duch, który wyznaje,
::R1993 : strona 139::
że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga«.
„(2) Słowo erchomenon w drugim cytacie jest biernikiem liczby pojedynczej rodzaju męskiego, imiesłowem czasu teraźniejszego czasownika erchomai, i podlega tym
::R1994 : page 139::
samym regułom składni jak słowo powyżej. Jego związek z eiselthon poprzez homologountes, jak również kontekst, usprawiedliwia jego tłumaczenie w czasie przeszłym. – Tamże, numer 1289.
„Tłumaczenie drugiego cytatu, w związku z tym, jest podane poprawnie: »Gdyż wiele zwodzicieli wyszło na świat, którzy nie wyznawają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele«”.
W naszym marcowym wydaniu z ‘87 opublikowaliśmy raport Profesora Języka greckiego w Rochester, N.Y., z tym samym skutkiem. Rzeczywiście, nie poznaliśmy dotąd żadnego uczonego w grece, który skłoniłby nas do innego poglądu, i nie wierzymy, że jakikolwiek profesor języka greckiego, w którymkolwiek z uznanych Uniwersytetów zawahałby się, choć na chwilę przed uznaniem powyższych stwierdzeń oraz tłumaczenia wspólnej wersji za poprawne. Jedynie ci, którzy wcześniej wyrobili sobie pogląd, że powtórne przyjście naszego Pana będzie w ciele, znajdą cokolwiek w tych tekstach, co mogłoby spowodować zamieszanie lub potknięcie się ich samych, lub innych.
TABLICZKI I CHRONOLOGIA
Pytanie. – W Strażnicy z 1 Czerwca ’94 (strona 2), jest uczyniona wzmianka o „Tabliczkach z Tell el-Amarna” i wywodach Wielebnego T. Harrisona w „Science”, które potwierdzają relację Biblijną. – „Data, która potwierdza tą z Biblii”. Następnie są cytowane teksty 1 Król. 4:1; Joz. 10:3,11. Moim pytaniem jest – Czy te tabliczki potwierdzają twoją chronologię? Lub w jaki sposób ustalają daty Biblii?
Odpowiedź. – Wyraz „data” jest nieokreślony i nie wskazuje żadnego konkretnego momentu, godziny, dnia, roku czy nawet wieku. Byłoby lepiej, gdybyśmy powiedzieli, „Ten zapis potwierdza zapis biblijny”. Zapoznaj się z przywołanymi odnośnikami, a zobaczysz, że żaden z nich nie podaje dat. Wzmiankowane tabliczki również nie podają dat. Jak już zostało wskazane w Brzasku Tysiąclecia, Tom II, Rozdział 2, i ponownie w Strażnicy z 15 maja ‘96 (strony 104-106), daty nie były powiązane ze starożytnymi zapisami (religijnymi lub świeckimi) – „Pierwsze wysiłki uporządkowania w czasie ogólnej historii świata podjęto w drugim wieku ery Chrześcijańskiej”. Łączenie ze sobą porozrywanych części historii świata przed pierwszym rokiem panowania Cyrusa, 536 p.n.e. jest jedynie zgadywanką. Biblijna chronologia, którą my prezentujemy, dla której podajemy rozdział i werset, łączy historię od Adama aż do Cyrusa, 536 p.n.e. i tym samym chronologia, którą przedstawiamy, nie jest bardziej nasza niż wasza. Słowo Boże jest dla nas wszystkich.
Pamiętając o tych faktach, powinniśmy rozumieć, że Wielebny T. Harrison ma na myśli, że te „tabliczki” wymieniają imiona pewnych znamienitych generałów i królów w Izraelu i w państwach ościennych. Te potwierdzają wydarzenia i imiona wymienione w Biblii i przez to potwierdzają zapisy Biblii (w przeciwieństwie do ustalania konkretnych dat Biblii).
SŁUDZY DOSTARCZAJĄ USŁUG
Pytanie. – W Strażnicy z 1 Marca ’96, w rozważaniu lekcji Szkółki Niedzielnej na dzień 22 Marca, wskazałeś „onego sługę”, „jego współsług” i ogólnie Pańskich „domowników” co wydaje mi się w jak największym porządku; lecz nie określiłeś, kto według Ciebie jest reprezentowany w tych trzech wymienionych stronach – „on sługa”, „jego współsłudzy” i „domownicy”. Mogę z łatwością rozpoznać w „domownikach” obecnie wierzących; a jego „współsłudzy” mogą być stowarzyszonymi sługami zaangażowanymi w podawaniu prawdy domownikom; lecz kto jest „onym sługą”? Twój artykuł nie mówi, kto jest „onym sługą”, i ja jestem tym nieco zaintrygowany. Czy to może dotyczyć Strażnicy lub Towarzystwa Traktatowego?
Moim drugim pytaniem jest – Czy powinniśmy rozumieć, że „on sługa” musi być natchniony przez Boga i przez to nieomylny; i czy „jego współsłudzy” i „domownicy” nie byliby przez jego służbę odcięci od społeczności z Panem przez Pisma?
Odpowiedź. – (1) Celowo uniknęliśmy sugerowania „onego sługi.” Po prostu skorygowaliśmy wcześniejszą zbyt nieostrożną krytykę tej lekcji; i dowiedliśmy, że język Pisma Świętego został tak starannie dobrany, aby nie pozostawić miejsca do podawania w wątpliwość, że odnosi się do jakiegoś jednego sługi (ożywionego lub nieożywionego), którego Pan szczególnie używałby obecnie, aby przekazywać prawdę na czasie „swoim współsługom”, jak również „domownikom”.
To rozważanie nie zawiera sugestii dotyczącej natchnienia czy też nieomylności „onego sługi”. Takie atrybuty należą jedynie do Pana, Apostołów i proroków. Cały sens tego stwierdzenia przedstawia „onego sługę” jedynie jako specjalny kanał rozpowszechniania prawdy. Jego zadaniem nie jest stanowienie prawdy, lecz jej kolportowanie – danie jej do rąk „jego współsług” i głodnych prawdy „domowników”. Z pewnością nie ma mowy o tym, że „domownicy” są odcinani od dostępu do Słowa Bożego lub nie mogą się nim karmić z powodu „onego sługi” lub „jego współsług”. Żaden ze „sług” nie może wejść pomiędzy „domowników” wiary a Słowo Boże. Wręcz przeciwnie, każdy z „domowników” ma doświadczyć wszystko, co przyjmuje jako pokarm duchowy, bez względu na to, czy pochodzi on z samej Biblii, czy od „tego sługi”, czy od „jego współsług”. Żaden z tych sług nie jest „władcą dziedzictwa Bożego”; ich największym przywilejem jest służyć, i jedyną różnicą pomiędzy
::R1994 : strona 140::
„onym sługą” i „jego współsługami” będzie to, że jego służba będzie bardziej ogólną usługą o szerszym zakresie.
Strażnica, prawdopodobnie bardziej niż jakikolwiek inny sługa stała w opozycji do twierdzenia, że Kościół Chrystusowy składa się z klasy kleru upoważnionej do nauczania i klasy laikatu nieupoważnionej do nauczania boskiego Słowa: sługa ten celowo podkreślił natchnione słowa, „wszyscy jesteście braćmi” i „jednego macie Mistrza”; oraz wskazał, że wszyscy poświęceni wierzący są „królewskim kapłaństwem” w pełni upoważnionymi, nie do „przełożeństwa” nad innymi, ale poświęcania samego siebie w służbie prawdy, czyniąc dobrze wszystkim, a najwięcej domownikom wiary. Więc dla sług z Mat. 24:49; służba jest ich jedyną misją, a nie panowanie lub samopowołanie.
Wszyscy członkowie „ciała” są „namaszczeni do głoszenia” Ewangelii oraz pouczeni do studiowania pism, tak jak już wcześniej wyraźnie wskazywaliśmy. Było to prawdą od pięćdziesiątnicy i nadal jest prawdą aż do dzisiaj. Ale plan wieków, jako ogólny porządek oraz „święto” zaplanowane przez Boga dla jego ludu, nie był dostarczony aż do właściwego czasu. Każdy, komu została podana teraźniejsza prawda, może zaprosić innych, aby się dosiedli, podczas gdy on sam dołącza do sług, którzy im usługują. Jest wiele okazji dla wszystkich, którzy chcieliby być „sługami”; dla większości domowników wiary, którzy dopiero co „skosztowali, że dobrotliwy jest Pan” – jeszcze nie zakosztowali „bogactwa jego łaski w Chrystusie Jezusie naszym Panu”.
CZY ODSETKI SĄ LICHWĄ?
Pytanie. – Pewien brat chciałby poznać twój pogląd na Rzym. 14:23. Czy ten tekst ma zastosowanie również w innych obszarach tego życia? Na przykład, ten brat pewną niewielką sumę pieniędzy, która mu zbywała, zainwestował i otrzymywał odsetki. Podczas gdy kapitał był niedostępny, odsetki wypłacił i zużył. Obecnie na podstawie tekstów Ezech. 18:8; Ps. 15:5 oraz innych pism, jest on skłonny sądzić, że nie powinien otrzymywać odsetek lub zysku, lecz nie jest o tym do końca przekonany, ma wątpliwość. Chciałbym się dowiedzieć czy nie jest to grzeszne postępowanie, jeśli nie jest związane z wiarą. Proszę o prywatną odpowiedź lub poprzez artykuł w Strażnicy.
Odpowiedź. – Nie. Nie powinniśmy sądzić, że sprawa naszego brata podlega pod Rzym. 14:23. W jego umyśle pojawił się jedynie dylemat. On jedynie zadaje pytanie w tej sprawie z chęcią czynienia tego, co on uważa za wolę Bożą. Jeżeli obecnie zadaje sobie wysiłek, aby podjąć decyzję, nie powinien w tym czasie być postrzegany jako ten, który podaje w wątpliwość Rzym. 14:23. Jednak jeżeli po utwierdzeniu pewnego poglądu w umyśle, on gwałci swoje sumienie, nie postępując zgodnie ze swoim przekonaniem, zostaje potępiony jako gwałciciel własnego sumienia.
Nie traktujemy pobierania rozsądnych odsetek jako lichwy. Boskie prawa, które obowiązywały Żydów, nie zostawiały z ich strony wiele miejsca na interpretację. Było wcześniej określone, co powinni, a czego nie powinni jeść, co mogli, a czego nie mogli robić, a przy tym ich sumienia i osądy tego, co jest właściwe lub niewłaściwe były ignorowane. Boskie postępowanie z Kościołem Chrześcijańskim w obecnym wieku jest zupełnie inne. Wszystko jest pozostawione osądowi, nic nie jest uszczegółowione. Na tych, którzy są w Jezusie Chrystusie i którzy nie chodzą według ciała, ale według ducha, Bóg nie narzuca żadnych specjalnych reguł dotyczących ich finansowych poczynań, jedzenia i tym podobne, z wyjątkiem takich, które wynikają z ogólnych zasad Nowego Przymierza, a mianowicie prawdy, sprawiedliwości i miłości.
Pod naszym przymierzem (zgodnie z naszym wyrozumieniem) może czasem stać się naszym obowiązkiem i naszym przywilejem całkowite oddanie czegoś, kapitału i odsetek, w sytuacji, gdy nasza miłość i prawość zgodnie z naszym osądem mogłaby to podyktować. W innym przypadku mogłoby być całkowicie właściwym udzielić pożyczki w celu uzyskania zysku z pieniędzy, których nie moglibyśmy sami w tym celu wykorzystać, byłoby również właściwe żądać udziału w zyskach, większego lub mniejszego w zależności od poziomu podjętego ryzyka i kwoty wypracowanych zysków przez pożyczkobiorcę. Rozsądna część wypracowanych zysków nie byłaby lichwą w sensie przygniatających odsetek lub zdzierstwa.
Z drugiej strony mogą wystąpić okoliczności, w których zaakceptowanie nawet niewielkiej części udziału w zyskach mogłoby równać się uciskowi i wyrządzaniem krzywdy bliźniemu.
Jeżeli jakiś brat udziela pożyczki z wysoką stopą procentową, wykorzystując biedę pożyczkobiorcy (jak zwykło się przedstawiać działalność właścicieli lombardów), wówczas będzie miało to charakter szkody. Jednak jeżeli strona używająca pożyczonych pieniędzy coś na tym zarabia, wypłacając część wypracowanego zysku na rzecz tego brata, nie jest to lichwa w sensie uciskającego obciążenia, lecz odsetki
::R1995 : strona 140::
stanowiące rozsądny zysk. To właśnie miał na myśli nasz Pan w przypowieści o talentach, kiedy rzekł do Sługi, „Przetożeś miał pieniądze moje dać tym, co pieniędzmi handlują, a ja przyszedłszy, wziąłbym był, co jest mojego, z lichwą”.
Znaczenie angielskiego słowa „lichwa” z dawnych czasów nieco uległo zmianie i obecnie jest zawsze używane do określenia uciskającego obciążenia. Jego pierwotnym znaczeniem są po prostu odsetki.
CZY NIEKTÓRZY SĄ OSZCZĘDZANI, ABY DOKOŃCZYLI SWE PRÓBY?
Pytanie. – Niedawno śmierć krewnego skłoniła mnie do rozmyślań. Nie wiem, jak to jest z prawdziwie poświęconymi w innych miejscach; to znaczy z tymi, którzy zaakceptowali teraźniejszą prawdę, niezależnie od tego, czy są oni, czy też nie są zabierani z tego świata tak szybko, jak ci, którzy nie są w pełni poświęceni. Zauważam, że pomiędzy różnymi denominacjami często
::R1995 : strona 141::
ich najlepsi i najbardziej wierni pracownicy są zabierani (umierają), podczas gdy wierni i fizycznie słabi spośród nas są oszczędzani. Czy to oznaczałoby, że my wszyscy odejdziemy razem?
Odpowiedź. – My również dostrzegliśmy i zwróciliśmy uwagę na rzecz, o której mówisz. Wydaje się, że próbowanie tych, którzy przyszli do „światła żniwa” jest w szczególny sposób dotkliwe i przedłużone. Próba odporności jest jedną z najbardziej srogich; lecz mamy zapewnienie, że choć „[…] się rozmnoży nieprawość, oziębnie miłość wielu”, to „[…] kto wytrwa aż do końca, ten zbawion będzie” (Mat. 24:12,13.) Jeżeli jesteśmy razem w obliczu nadchodzącego kryzysu, tak wielce konieczne jest, abyśmy poprawiali obecne sprzyjające okazje poprzez przywdziewanie pełnej zbroi Bożej tak, abyśmy byli w stanie, kiedy przyjdą „ogniste strzały”, zagasić je i wytrwać. Zwróćmy uwagę na wyraźną wskazówkę Apostoła dotyczącą elementów stanowiących ową zbroję (Efez. 6:10-18), nie zapominajmy, że nie mogą być one założone, dopóki ciało nie zostanie omyte i ubrane w szatę przypisanej sprawiedliwości Chrystusa. (2 Kor. 7:1; Rzym. 4:7,8,24,25).
Jednak nie uważamy za prawdopodobne, aby wszyscy żyjący wierni razem umarli i zostali „przemienieni”.
====================
— 15 czerwca 1896 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: