R1974-103 Błędna chronologia i fałszywe wnioski

Zmień język

::R1974 : strona 103::

BŁĘDNA CHRONOLOGIA I FAŁSZYWE WNIOSKI

—————

JEST WIELE fałszywych chronologii i błędnych, bardzo zwodzących zastosowań proroctw w naszych czasach, ale większość z nich jest mało znana i nie ma potrzeby szczególnego wskazywania ich błędów. Ale w ciągu minionych pięciu lat liczne traktaty i broszury zostały opublikowane i szeroko rozpowszechnione przez panów Dimbleby’a z Anglii i Tottena ze Stanów Zjednoczonych, którzy przedstawiają tzw. „chronologię biblijną” i różne prorocze interpretacje na niej oparte, które dla wielu są całkowicie zwodnicze – nakłaniając ich do fałszywych oczekiwań i odwracając tym sposobem ich uwagę od właściwych oczekiwań i w konsekwencji od rzeczywistych powinności obecnego dzieła „żniwa” i czasu.

Ich chronologia i metody stosowania takich proroctw, gdy próbują je objaśniać, są praktycznie takie same, z kilkoma wyjątkami, na które zwrócimy uwagę później. Pan Dimbleby jest uznawany za autora Chronologii, która daleka jest od klarowności i sformułowana w sposób bardzo chaotyczny. Tylko częściowo opiera się na świadectwie Biblii i chociaż utrzymuje, że jest dokładna co do ułamka dnia, odbiega o sto dwadzieścia dziewięć lat od tego, co przekazuje Biblia. Wykazane jest to w artykule pt. „Prawdziwa chronologia biblijna” – z którą to, z powodu jasnego przekazu i nieupiększonej prostoty nie da się porównać żadna inna chronologia, z jaką się kiedykolwiek spotkaliśmy. Nie twierdzimy, że jest to „nasza” chronologia, przeciwnie, twierdzimy, że jest to chronologia Boża, dostarczona w Biblii dla wszystkich, którzy są Jego i dla naszego wspólnego użytku i korzyści. Obawiamy się ludzkich spekulacji i wymysłów w tej materii, niezależnie od tego, czy dokonywalibyśmy ich my sami, czy też ktoś inny.

Można jednak postawić pytanie: Dlaczego ktoś miałby być zdezorientowany przez chronologię Dimbleby’a i Tottena, której nie rozumie i która nie jest prosta? Odpowiadamy, że głównie z powodu pięciu rzeczy:

(1) Ponieważ panowie ci twierdzą, że opierają swoją chronologię na astronomicznych obliczeniach, zaćmieniach itd.

(2) Ponieważ pan Dimbleby jest lub był powiązany z Brytyjskim Stowarzyszeniem Chronologicznym i Astronomicznym, a pan Totten posiada pewną erudycję i przez jakiś czas piastował stanowisko Instruktora Taktyk Wojskowych na Uniwersytecie Yale, jest zatem znany jako profesor Totten.

(3) Ponieważ większość ludzi mało się zna na matematyce, chronologii i astronomii – zwłaszcza na tej ostatniej – i są skłonni przeceniać możliwości w tym zakresie.

(4) Ponieważ obaj panowie, popełniając bardzo powszechny błąd, wykorzystują swe talenty raczej po to, by wywrzeć wrażenie na swych czytelnikach i uzyskać poważanie dla swej wiedzy i tym samym dla swych poglądów niż w celu wyjaśnienia i udowodnienia swego przedmiotu. Oni używają technicznych terminów i podkreślają astronomiczne dowody swej chronologii, których przeciętni czytelnicy nie rozumieją, natomiast ci ostatni są przekonani o swojej własnej niewiedzy i proporcjonalnie o mądrości tych panów; stąd też przyjmują to, czego w ogóle nie rozumieją. A z kolei ci, którzy mają pewną wiedzę z astronomii, zwykle mają niewielką wiedzę biblijną i żadnej znajomości biblijnej chronologii. Dlatego też nie są przygotowani na rozumienie tych tematów, jak też wykazują obojętność na odsłonięcie błędnych stwierdzeń autorstwa panów Tottena i Dimbleby’a.

(5) Ponieważ panowie ci wyrażają się odważnie, jak gdyby wierzyli we wszystko, czego nauczają.

Odnośnie do ostatniego twierdzenia: Musimy przypomnieć naszym czytelnikom, że nie jest niczym niezwykłym dla ludzi zwodzić samych siebie, jak również innych. Saul z Tarsu, jeden z najgorliwszych ludzi w Izraelu bojący się Boga, był zwiedziony do tego stopnia, że prześladował Kościół,

::R1974 : strona 104::

myśląc, że służył Bogu. Dlatego też, oskarżając tych panów o poważne błędy, nie uważamy, że pierwotnie kierowało nimi pragnienie, by zwodzić samych siebie lub innych. Pragnęli oni znaleźć chronologię i doszli do wniosku, że powinni być w stanie ją odkryć i udowodnić. Zabrali się za to i nagięli oraz wypaczyli swoje sądy tak, że nie wątpili w to, w co najpierw uwierzyli i czego nauczali, a co, jak zamierzamy poniżej wykazać, wielce mija się z chronologią i nie ma ani odrobiny astronomicznego poparcia. Obwiniamy ich jednak o to, że kiedy zostali uwikłani trudnościami, z których, tkwiąc w swych teoriach, nie mogli się wydostać ani logicznie, ani biblijnie, nadal ich nauczali i nauczają, zamiast je odrzucić.

Ich „Chronologia Biblijna” jest błędna, ponieważ w pewnych miejscach, tam, gdzie historyczna relacja Biblii jest przerwana, nie skorzystali z danego od Boga „pomostu” dla owych „luk”, zawartego przez Pana szczególnie w Nowym Testamencie i stąd bierze się różnica między nią a tą prostą, łatwo zrozumiałą chronologią biblijną przedstawioną w II tomie Millennial Dawn (Brzask Tysiąclecia – pierwotny tytuł Wykładów Pisma Świętego – przyp. tłum.), w rozdziale drugim (patrz str. 42), a wyrażoną w Anno Mundi na innej stronie tego numeru. Największą część tego błędu (100 lat) popełniono przy obliczaniu długości okresu sędziów. Następny poważny błąd dotyczy połączenia chronologii biblijnej z chronologią świecką – „siedemdziesiąt lat spustoszenia ziemi” zostało przyjęte jako siedemdziesiąt lat niewoli, podczas gdy niewola ta zaczęła się osiemnaście lat wcześniej. Tym sposobem sto osiemnaście (100+18) lat zniknęło z ich rachuby. W tych dwóch błędach obaj dżentelmeni poszli śladem biskupa Ushera, którego chronologia widnieje w komentarzach naszej powszechnej wersji Biblii angielskiej. Wprawdzie można powiedzieć, że posługują się oni chronologią Ushera z jedynie nieznacznym odchyleniem, dopóki nie uznają jednak, że jest za krótka, przyjmują szczególną, „oryginalną” i błędną metodę jej wydłużenia, i te błędne jej aspekty odsłonimy.

Ale, powie ktoś, jeśli ich chronologia jest błędna w zakresie stu osiemnastu lat, a nawet jednego roku, czy nawet jednego dnia, to jak mogliby to udowodnić za pomocą astronomii?

Odpowiadamy, że oni jej nie udowadniają, oni jedynie stanowczo twierdzą, że ją udowadniają, a my pokażemy wam, dlaczego jest to niemożliwe, absolutnie niemożliwe, aby oni czy ktokolwiek inny mógł udowodnić swoją chronologię lub jakąś inną biblijną chronologię za pomocą astronomii.

::R1975 : strona 104::

Nie wyciągajcie wniosku, że skoro nie wiecie nic o astronomii, możecie tylko wybierać między ich stwierdzeniami udowadniającymi ich chronologię przez astronomię a naszym twierdzeniem, że taka procedura jest tak niemożliwa, jak najbardziej niemożliwa rzecz, o jakiej kiedykolwiek słyszeliście. Kwestia ta bowiem ani w przybliżeniu nie jest tak zawiła, jak niektórzy ludzie wykształceni utrzymują, a niektórzy niewykształceni przypuszczają. Gdy wyjaśnimy prostym językiem ową zasadę stosowania astronomii do chronologii, będziecie mogli to zrozumieć i zrozumiecie; zauważycie też i zupełnie poprzecie nasze oświadczenie, że astronomia nie może w żadnym znaczeniu lub stopniu być zastosowana do chronologii biblijnej.

Po pierwsze – Astronomia odnotowała ten fakt, że ciała niebieskie poruszają się z taką regularnością, że można obliczyć ich ruchy w przyszłości i powiedzieć: O ile nie wydarzy się coś znaczącego i o ile nie nastąpi nieprzewidziana zmiana, słońce wzejdzie i zajdzie w takich godzinach takiego dnia za pięćset lat i że podczas owego roku będą takie zaćmienia w takich a takich godzinach, w takich a takich dniach. Na podstawie podobnych obliczeń lub przez powołanie się na obliczenia ułożone w formie tabelarycznej (tak jak w liczeniu procentów, jedna osoba by je wyliczyła, inna powołałaby się na „Tabelę Procentową”), bardzo łatwo stwierdzić, że tak wiele zaćmień wydarzyło się tysiąc lub dziesięć tysięcy lat temu, o ile jakieś nieznane zmiany nie zaistniały w międzyczasie.

A teraz przypuśćmy, że wyliczyliście tę rzecz i przekonaliście się, iż właśnie pięć tysięcy lat temu Słońce wzeszło w okolicy Palestyny o godzinie 5 rano, a zaszło o 7 wieczorem, i że w ciągu owego roku nastąpiło zaćmienie księżyca cztery razy, a słońca dwa razy; przypuśćmy, że byliście bardzo dokładni i wyliczyliście precyzyjnie dzień, godzinę i minutę, w których każde z tych sześciu zaćmień się wydarzyło; załóżmy, że zauważyliście także drogę Wenus i drogę Merkurego dokładnie co do dnia, godziny i minuty tego samego roku. Jaką wartość miałyby te całe wyliczenia dla was lub dla kogokolwiek, jeśli chodzi o podanie wiedzy z ludzkiej historii lub umożliwienie komuś powiązania waszych astronomicznych obliczeń z ludzkością i chronologią ludzkich spraw?

Żadnej!

Wszyscy mogą to zrozumieć! Dowolny uczeń gimnazjum zauważy, iż absurdem jest utrzymywać, że skoro pewne zaćmienia i przejścia wydarzyły się w określonym roku, to musiał to być rok, w którym Adam umarł albo w którym urodził się Noe lub też, w którym Mojżesz i Izrael wyszli z Egiptu.

Jednak ktoś powie, chociaż wydaje się to dość logiczne, to czy możesz wyjaśnić, w jaki sposób astronomia jest czasem używana w ustalaniu lub przynajmniej w potwierdzaniu dat historii?

W starożytnych czasach ciągłość chronologii nie była doceniana i zachowywana tak jak teraz. Jedność rodu ludzkiego nie była wtedy tak oceniana, jak jest teraz i żadna wspólna era nie była uznawana. Pierwszą próbę wprowadzenia porządku czasowego w powszechnej historii świata podjął w drugim stuleciu ery chrześcijańskiej (n.e.) ów słynny astronom, matematyk i geograf Ptolemeusz z Aleksandrii w książce zatytułowanej A Table of Reigns. Podaje on w niej chronologiczną tabelę władców asyryjskich, perskich, greckich i rzymskich, od swoich czasów wstecz, do Nabopolassara, ojca Nabuchodonozora wspomnianego w Biblii. Rejestry owych królów i dynastii były spisywane niezależnie, a Ptolemeusz próbował pogodzić je i zharmonizować w jedną całość. I chociaż zasadniczo był dość dokładny, to niewątpliwie właśnie on popełnił ów błąd liczenia „siedemdziesięciu lat spustoszenia” jako siedemdziesięciu lat niewoli w jego próbie połączenia w jedno historii biblijnej

::R1975 : strona 105::

z historią świecką. Podążanie tym śladem było od tamtej pory bardzo powszechne.

Astronomia była jedną z wczesnych „nauk”, ale w dawnych czasach była ona tak zmieszana z niewyraźnymi wyobrażeniami i astrologią, że przedstawiała niewielką wartość, a ówcześni astronomowie (raczej astrologowie) nie tylko rościli sobie prawo do przepowiadania przyszłego stanu pogody, ale też w stylu nowożytnych wróżbitów pozorowali zdolność przepowiadania przyszłych wydarzeń. Uczyli, że był jakiś związek, relacja między zaćmieniami i przejściami ciał niebieskich a wydarzeniami na świecie – takimi jak urodziny, bitwy, zgony, rewolucje, plagi itd. Często odnotowywali zaćmienia w powiązaniu ze swymi zapiskami wydarzeń, które, ich zdaniem, pasowały jako wypełnienie tych zabobonnych wyobrażeń, dokładnie tak samo, jak zabobonni ludzie teraz często kojarzą w swej wyobraźni rzeczy niemające ze sobą najmniejszego związku filozoficznego – na przykład stłuczenie się lustra miałoby być znakiem czyjejś śmierci itd. Tak się zdarzyło, że Ptolemeusz, który był historykiem, ale też astronomem, znalazł w owych zabobonnych światowych zapisach powiązania między historią a astronomicznymi danymi, które potrafił wykorzystać; jego znajomość astronomii oraz dat i czasów, kiedy wydarzyły się zaćmienia, pomogły mu we wprowadzeniu porządku i harmonii z historii czterech głównych pogańskich narodów jego czasów – Asyrii, Persji, Grecji i Rzymu.

Aby zilustrować nieprzydatność astronomii w ustalaniu dat, zwracamy uwagę na fakt, że uczeni wciąż mają wątpliwości i wiodą dyskusje co do daty narodzenia naszego Pana. Niektórzy utrzymują, że miało to miejsce rok i trzy miesiące przed początkiem pierwszego roku naszej ery, podczas gdy inni twierdzą, że wydarzyło się to cztery lata (według niektórych sześć lat) przed rokiem pierwszym n.e. Obie strony odwołują się do astronomii w celu udowodnienia proponowanych przez nich dat. W opisach Biblii nie ma żadnej potrzeby poszukiwania takiego wsparcia (wyjątkiem jest zapis w Łuk. 3:1 odnośnie do panowania Tyberiusza; zob. II tom Brzasku Tysiąclecia, str. 54), bo w Biblii nie ma żadnego opisu zaćmień lub przejść, ale w świeckiej historii zostało znalezione coś, co mogło wpłynąć na tę kwestię, przynajmniej pośrednio – data śmierci Heroda, o której sądzi się, iż miała miejsce w roku narodzenia naszego Pana lub rok później. Tą jedyną astronomiczną datą był zapis Józefusa, że tego samego roku, w którym zmarł Herod, miał miejsce pewien bunt i kilku buntowników zostało spalonych żywcem z rozkazu Heroda i że „tej samej nocy było zaćmienie księżyca”. Stanowi to więcej danych dla astronoma, żeby nad tym pracować, niż dostarczają wydarzenia wspomniane w Piśmie Świętym. Czy było to wystarczające, by ustalić rok śmierci Heroda? Nie, ponieważ każdego roku zdarza się od jednego do czterech zaćmień księżyca.

Jakimż więc absurdem jest mówienie o ustalaniu chronologii biblijnej na podstawie astronomii! Absurdalne twierdzenie Mormonów, że Bóg dał im nową Biblię, wyrytą na miedzianych płytach, jest jeszcze bardziej niewiarygodne. Ani jedno, ani drugie twierdzenie niewarte jest wiary.

Następujący wyjątek z American Cyclopedia rzuca światło na punkt, który rozważamy. Mówi tak: „Daty greckie i rzymskie są ogólnie dobrze poświadczone [wstecz] do pierwszej olimpiady (około 776 r. p.n.e.). […] Asyryjskie, babilońskie i egipskie inskrypcje są napisane w wymarłych językach i w znakach dawno przestarzałych […]. Ktezjasz, pewien Grek, napisał około 415 r. p.n.e. historię Babilonii, ale nie jest ona uważana za wiarygodną. Herodot jest ceniony tylko za relację ze swojego okresu, około 459 r. p.n.e. oraz jednego czy dwu stuleci wcześniej. Próbowano wykorzystać astronomię jako pomoc w ustalaniu chronologii. Za czasów starożytnych zaćmienia uważano za znaki przepowiedni, czasami wspomina się o nich w związku z wydarzeniami historycznymi”.

Widać więc, że historia świecka dotycząca bardzo wczesnych dat nie jest w powszechnej opinii wiarygodna; że tylko w kilku przypadkach astronomia była w stanie dopomóc w ustaleniu dat w rozsądnym stopniu dokładności. Dwie daty są ustalone ze znaczną pewnością: początek królowania Nabonassara 26 lutego 747 r. p.n.e. i początek królowania Cyrusa w 536 r. p.n.e. Ta pierwsza data jest bezwartościowa dla nas w badaniu chronologii biblijnej, ponieważ Nabonassar nie jest wspominany w Piśmie Świętym. Ta ostatnia jednak jest bardzo ważną pomocą, bo chronologia biblijna kończy się „siedemdziesięcioletnim spustoszeniem ziemi”, a Biblia nam mówi, że Bóg pobudził serce Cyrusa, aby przywrócił Izrael z niewoli przy końcu owego okresu i że było to w pierwszym roku Cyrusa – czyli w 536 r. p.n.e.

Biblia, i tylko Biblia dostarcza takiej chronologii, na której lud Boży może polegać; nasze przekonanie, że Bóg zamierzył dać nam zapis biblijny całego przeszłego czasu, jest wzmocnione tym, iż jedynie przerwane okresy w zapisie Starego Testamentu znajdują „pomost” w zapisach Nowego Testamentu.

Jeśli więc opieramy się na Biblii jako natchnionym oświadczeniu odnośnie do tego przedmiotu, to dlaczego nie powinniśmy używać tego tak daleko, jak ono sięga – do „siedemdziesięciu lat spustoszenia ziemi” i tym sposobem do Cyrusa. Dlaczego nie wierzyć, że Bóg zamierzył tym sposobem dostarczyć chronologię sięgającą tak daleko, jak to było potrzebne – do punktu, od którego można już było polegać na historii świeckiej jako dokładnej – tak, by dać nam kompletną chronologię od stworzenia świata? My tak wierzymy; znajdujemy jeszcze bardziej zadowalający, potwierdzający dowód w tym, że cały zapis biblijny zgadza się z nią dokładnie i precyzyjnie, jak wykazano w Brzasku Tysiąclecia, tom II.

Czy jednak panowie Totten, Dimbleby i Usher nie podążyli tropem tego bezpiecznego planu i nie posłużyli się natchnioną chronologią biblijną, dokąd ona sięga – aż do pierwszego roku Cyrusa?

Nie, nie poszli. Przyznają, że pierwszy rok Cyrusa był końcem „siedemdziesięciu lat spustoszenia ziemi” i że owa data jest dobrze ustalona jako rok 536 p.n.e., ale zamiast podążać za biblijną linią chronologii i sprawić by te niepewne daty świeckiej historii zgadzały się ze stanowczymi oświadczeniami Biblii, oni postępują odwrotnie, próbując dopasować zapis biblijny do dat świeckich, uznawanych za dość niejasne i niepewne. Na przykład przyjmują niepewną świecką datę początku królowania Nebukadnesara,

::R1975 : strona 106::

a potem, powołując się na Dan. 1:1, ustalają w ten sposób datę

::R1976 : strona 106::

królowania Joakima i zmieniają inne rzeczy tak, by pasowały*. Potem znowu, stosują owe „siedemdziesiąt lat” jako lata niewoli i rozpoczynają je w trzecim roku panowania Joakima, gdy zaś Pismo Święte jednoznacznie i wielokrotnie oświadcza, że owe lata były latami „spustoszenia ziemi”, „bez obywatela” (Jer. 25:11,12; Jer. 29:10; 2 Kron. 36:21; Dan. 9:2) Tym sposobem reszta królowania Joakima i całe królowanie Sedekiasza (18 lat) są liczone jako część „siedemdziesięciu lat”, podczas gdy biblijnie były one wcześniejsze i dlatego należy je liczyć jako lata dodatkowe**.


* My przeciwnie, przez ten fragment ustalamy datę panowania Nebukadnesara na podstawie biblijnej daty królowania Joakima.

** Tym sposobem zgubili oni dodatkowe osiemnaście lat – zob. Brzask Tysiąclecia , tom II, str. 50,51.


W związku z tym przypominamy inteligentnemu czytelnikowi, że ta świecka historia, której datom przyznaje się pierwszeństwo przed biblijną historią i jej datami, jest tak zawiła, że aż dotąd najzdolniejsi świeccy studenci tego zagadnienia nie są w zupełnej zgodzie co do tego, kto był tym bezpośrednim poprzednikiem Cyrusa – Dariusz czy Kserkses, bądź też, czy te dwa imiona nie były stosowane do tego samego władcy albo, czy rządzili oni przez jakiś czas równolegle z Cyrusem.

Nie jest zaskakujące, że niewierzący pokładają tyle samo zaufania w niepewne daty zapisane w historii świeckiej, co w te dostarczane przez Biblię. Jednak dziwne jest to, że chrześcijanie to robią i dają tym datom pierwszeństwo, a także przyjmują je, choć deklarują, że przedstawiają „Biblijną Chronologię”. Skutkiem tego jest, że podczas gdy chronologia Ushera jest o 124 lata za krótka, chronologia Dimbleby, którą popiera i używa Totten, jest o 129 lat za krótka. Prowadzi to tych panów do innych błędów (jeden błąd niemal zawsze prowadzi do drugiego), widzą oni bowiem, że są mocne dowody, iż żyjemy gdzieś blisko końca wieku Ewangelii i blisko czasu Tysiąclecia, które ma być wprowadzone poprzez „czas uciśnienia, jakiego nie było, odkąd narody poczęły być”.

Wierzą oni, podobnie jak my, że po upływie 6000 lat dozwolenia grzechu ma nastąpić 1000 lat panowania Chrystusa w sprawiedliwości. Jednak podczas gdy prawdziwa chronologia biblijna pokazuje, że 6000 lat od Adama skończyło się w 1873 roku (dokładnie w tym, w którym zaczął się wielki, ogólnoświatowy kryzys), ich błędna chronologia wskazałaby, że początek siódmego tysiąclecia nastąpi za ponad sto lat później.

Aby ich krótka chronologia została dopasowana do obecnych czasów, wprowadzono dwa błędy, a czytelnicy niewprawni w chronologii, są zmyleni i wprowadzeni w fałszywe obliczenia i fałszywe spodziewania się na nich oparte. Ponieważ ich zastosowania proroctw różnią się nieco, rozważymy podejmowane przez nich próby oddzielnie – jako pierwszy pan Totten.

Mając na uwadze takie oto trzy myśli: (1), że przełomu powinno się oczekiwać gdzieś około końca sześciu tysięcy lat; (2), że obecne dowody wskazują, iż Królestwo Pana jest blisko i (3), że przejęta przez niego chronologia ukazuje koniec sześciu tysięcy lat za ponad sto lat, pan Totten zdaje się wnioskować, iż musi on sprawdzić pewne sposoby skrócenia swej chronologii, skrócenia 6000 lat tak, by zakończyć je gdzieś blisko obecnego czasu, czyli raczej blisko roku 1899¼ – na którą to datę przypadnie w myśl jego obliczeń koniec Czasów Pogan.

Pan Totten jest pomysłowy. Rozważa, że chociaż według przyjętej przez niego chronologii te 6000 lat skończyłoby się w roku 2002 n.e., to jednak przez policzenie roku jako dwunastu miesięcy księżycowych, każdy rok jest o jedenaście (11) dni krótszy i wtedy owe 6000 lat skończy się już niebawem. Lata te nazywa on „krótkimi” albo „księżycowymi”, natomiast regularny rok słoneczny nazywa „prawdziwym” rokiem. Gdyby policzyć całe 6000 lat w latach „księżycowych”, po 354 dni każdy, to 6000 lat od stworzenia skończyłoby się w roku 1829 n.e., raczej zbyt wcześnie na obecny użytek; tak patrząc na przebieg historii i zastanawiając się, stwierdza, że data wielkiej bitwy Jozuego, kiedy to rozkazał Słońcu i Księżycowi, aby stanęły, byłaby wygodną, przybliżoną datą, jak również znamiennym wydarzeniem, na którym można by spekulować. Oblicza więc, że datą owego wydarzenia byłby rok A.M. 2555¼ i ogłasza, że pozostałe 3444¾, jako potrzebne, by dopełnić 6000 lat (liczone po 354 dni w każdym roku), zgodnie z jego chronologią skończyłyby się w roku 1899¼ n.e. Przytaczamy jego słowa z jego własnej publikacji z 22 września 1890 roku:

„Od tego dnia [Jozuego] tysiąclecia zostały skrócone do lat księżycowych, tak że od tego czasu upłynie 3444¾ lat księżycowych do marca 1899 roku n.e. Suma 2555¼ „długich” lub słonecznych lat do tego dnia i 3444¾ „skróconych” lub księżycowych lat, od tego czasu do określonej równonocy, wynosi dokładnie 6000. Tak więc pewien szczególny dzień w pobliżu równonocy wiosennej [marca] roku 1899 n.e. dokładnie zakończy szóste tysiąclecie od stworzenia”.

Nie możemy znaleźć żadnej przyczyny, by użyć takiego roku jak 354 dni i nie znamy żadnej rachuby, starożytnej ani współczesnej, opartej na tej podstawie. Ten rok słoneczny (tj. rok wyznaczony przez Słońce i zaznaczany każdej wiosny i każdej jesieni przez zrównanie dnia z nocą, gdy długość dnia równa się długości nocy) zawsze był używany w liczeniu lat. Starożytnym żydowskim zwyczajem było liczyć pośredni czas przez „nowie miesiąca”, ale było to w prosty sposób zrównywane i doprowadzane do roku słonecznego przez zaczynanie każdego nowego roku w czasie wiosennej równonocy, naturalnie wprowadzając dodatkowy miesiąc co kilka lat. Tym sposobem lata biblijne były prawdziwymi, czyli słonecznymi, latami i mogły być bez trudności liczone w ramach naszej obecnej chronologii. Chociaż ustalana prostym sposobem, nie była ona mniej dokładna i naukowa niż nasza obecna metoda wstawiania dni w roku przestępnym.

Nieco później odkryliśmy inną przyczynę, dla której pan Totten obrał tę datę jako zakończenie 6000 mieszanych lat (częściowo słonecznych, a częściowo księżycowych); chciał to uzgodnić ze swoimi „Czasami Pogan”, liczonymi według jego chronologii.

::R1976 : strona 107::

W związku z tym doszliśmy do wniosku, by zbadać jego „Czasy Pogan”, które doprowadza on do końca w tej samej minucie i udowadnia przez staranne (?), matematyczne (?) i astronomiczne (?) obliczenia. I co stwierdzamy?

Stwierdzamy, że w tym, jak i w swojej chronologii, pan Totten wykracza poza zapis biblijny i sięga po świecką historię od pierwszego roku Cyrusa i przez okres babiloński. Tym sposobem jest on zmuszony zaprzeczyć biblijnemu oświadczeniu, że ziemia judzka leżała „spustoszona”, „bez mieszkańców” przez siedemdziesiąt lat (Dan. 9:2; 2 Kron. 36:21; Jer. 25:11,12). Aby uzyskać powiązanie chronologii biblijnej ze świecką, skraca on ten okres spustoszenia, który nastał po wzięciu Sedekiasza do niewoli, z siedemdziesięciu do pięćdziesięciu dwóch lat.

Jednak co gorsze, by uzyskać zakończenie „Czasów Pogan” tak wcześnie w roku 1899¼, zaczyna je nie wtedy, gdy odebrano koronę Sedekiaszowi, ostatniemu przedstawicielowi Dawida, który rządził obrazowym królestwem Bożym, ani nawet nie wówczas, kiedy Nabuchodonozor miał swoją wizję i było mu powiedziane, że on był tą głową, czyli początkiem rządów pogańskich reprezentowanych w posągu pokazanym mu w jego śnie. Pan Totten cofa się o dwadzieścia dwa lata względem dania snu Nabuchodonozora, i o czterdzieści lat względem zdjęcia korony z głowy Boskiego przedstawiciela na typicznym tronie Dawidowym i zaczyna od pierwszego roku Nabopolassara.

Bóg, zarówno przez wizję, jak i przez swego proroka Daniela, powiedział do Nabuchodonozora: „I wszystko, gdzie jedno mieszkają synowie ludzcy, zwierz polny i ptastwo niebieskie, dał w rękę twoją i postanowił cię panem nad tem wszystkiem, a tyś jest tą głową złotą” (Dan. 2:38). Wobec tej jasnej i klarownej wypowiedzi nie można znaleźć wystarczającego usprawiedliwienia dla takiego błędnego zastosowania Pisma Świętego, jak to powyżej, przez jakiegokolwiek uczciwego wykładowcę. Możemy tylko przypuszczać, jak zasugerowano powyżej, że pan Totten, zdając sobie sprawę ze znaków czasu, czyli że wielki kryzys wieków jest już blisko, pozwolił swojej gorliwości na przejęcie kontroli nad jego rozsądkiem i sumieniem w większym stopniu, niż sam zdał sobie sprawę.

(1) Popełnia błąd twierdząc, że jego chronologia jest zgodna z Biblią i że jest popierana przez astronomię – np. zaćmienia itp. W rzeczywistości każdy, kto zna Biblię i ma choć trochę pojęcie o tym, jak astronomia może być używana w historii i chronologii, wie, że nie ma ani jednego zapisanego w Biblii wydarzenia, które mogłoby to potwierdzić.

(2) Skracając swoją (błędną) chronologię o 103 lata, zakłada on rok, jakiego nigdy, żaden lud, nawet niecywilizowany, nie używał.

(3) Aby zbliżyć swoje “Czasy Pogan” do tej samej daty, za pomocą swojej błędnej chronologii, łamie on biblijny zapis i rozpoczyna je dwadzieścia dwa lata przed tym, zanim Bóg dał jakiekolwiek wskazanie odnośnie do Czasów Pogan, i to w czasie, gdy Boży typiczny tron wciąż istniał.

Z powodu stanowczego stylu nauczania pana Tottena nawet pewni astronomowie, którzy nie byli tak dobrze zaznajomieni z Biblią, jak z astronomią, zostali zmyleni, przypuszczając, że odkrył on w Biblii coś nowego, co pozwala na astronomiczne obliczenia dat. Z drugiej strony, niektórzy badacze Biblii byli tak mało zaznajomieni z astronomią, że byli gotowi wierzyć, że może ona udowodnić cokolwiek. Dlatego też niektórzy bardzo dobrze wykształceni ludzie są zwiedzeni przez domniemaną mądrość pana Tottena, głównym dowodem na to są jego zdecydowane stwierdzenia, iż „rozwiązał zagadkę historii”, znalazł „ukryty klucz” do proroctwa i chronologii itp. Wielu niewtajemniczonych dzieci Bożych jest więc narażonych na wprowadzenie w błąd i zaniedbanie prawdziwego światła, które teraz świeci na Słowo Boże i plan Boży. Jeśli nie otrzymają na czas pomocy, istnieje ryzyko, że w przyszłości zostaną znacząco wstrząśnięci niepowodzeniem przewidywań pana Tottena, a potem łatwo staną się ofiarami sidła niewiary.

Mimo że pan Totten jest bardzo stanowczy w odniesieniu do przeszłości, jest ostrożny, gdy sięga w przyszłość. Wyraża się dość nieprecyzyjnie, sugerując, że

::R1977 : strona 107::

„obserwatorzy” zrozumieją jego intencje, i rzeczywiście tak jest. Widzimy dokładnie, czego oczekuje od swoich pism i diagramów, ale trudno jest znaleźć krótkie, zwięzłe, pewne stwierdzenia, które można by zacytować.

Jego teoria, jaką zaprezentował w swej publikacji z 22 września 1890 roku, głosi, że od marca 1892 do marca 1899 roku, przez siedem lat, świat będzie szalony, jak zostało to pokazane w siedmiu latach obłędu Nabuchodonozora.

Do marca 1891 roku n.e. miałoby się zakończyć „Żydowskie wyzwolenie”, czyli że Żydzi mieliby zorganizować się jako naród, ale pod panowaniem innych rządów.

Do jesieni 1891 roku n.e. obwieszcza on „Odrodzenie Palestyny”, czyli przywrócenie egzystencji Palestyny, jej ponowne wskrzeszenie. Rozumiemy przez to, że miał on na myśli narodowość, bo skądinąd Palestyna znajduje się w procesie ożywiania przez niemal dwadzieścia lat. To, że miał na myśli ożywienie narodowe, wynika także z jego spodziewania się, iż „Irredenta żydowska” poprzedzi je o sześć miesięcy.

Do marca 1892 roku n.e. (początek siedmiu lat światowego obłędu) pewien człowiek, jakiś książę (Antychryst) podający się za Mesjasza, zjawi się i zwiedzie wielu Żydów, i zawrze „przymierze z wieloma”, a we wrześniu będzie „ukończony ołtarz” i „wydany edykt” Antychrysta, a potem nastąpi ogólne zwiedzenie i zwrócenie się świata do Antychrysta – „panny” będą jedynymi wyjątkami. To dokona się prędko, a zakończy zupełnie przed wrześniem 1895 roku, „w środku tygodnia”.

We wrześniu 1895 roku miało mieć miejsce cudowne wydarzenie – postawienie wielkiego Obrazu Antychrysta, któremu każdy człowiek na ziemi miał być zmuszony oddawać cześć, w przeciwnym razie zostanie zabity. Do roku 1899 „plagi” i „czasze” Boskiego gniewu wspomniane w Objawieniu będą spuszczane na Antychrysta i na wszystkich, których on zwiódł – na cały świat; Antychryst zginie, podczas gdy Chrystus i

::R1977 : strona 108::

święci (którzy zostaną przemienieni około marca 1892 roku) ukażą się w chwale w marcu 1899 roku.

W celu uwidocznienia, że nie przekręcamy poglądów pana Tottena, cytujemy jego słowa z broszury wydanej 22 września 1890 roku, jak następuje (nawiasy są nasze):

„Ta tabela podaje w powiększonej skali lata obejmujące końcowe siedem z »Czasów Pogan« [od marca 1892 n.e. do marca 1899 n.e.]. Są one antytypem szaleństwa Nabuchodonozora i obejmują PEŁNE GROZY panowanie Antychrysta. Druga połowa z siedmiu, która prawdopodobnie będzie podzielona na dwie części [rozdzielona, wrzesień 1895] przez postawienie jego OBRAZU [Obj. 13:18] w świątyni, jest czasem »ucisku Jakubowego«”.

„Czasy są teraz krótkie, a wszystkie ich znaki są wypełnione z wyjątkiem jednego – objawienia się »Ho Anomos«, tego »niezbożnika« (2 Tes. 2:8), którego synonimem w tym samym języku jest znany neologizm, »Ho Anarchos« (ANARCHISTA) i owe krótkie dni (półtora roku) [od 22 września 1890 do marca 1892] są tymi JEDYNYMI DNIAMI ŁASKI, JAKIE JESZCZE NAM POZOSTAJĄ. Gdy bowiem zacznie on swoje panowanie [marzec 1892], Duch Święty, który dotychczas go powstrzymywał (2 Tes. 2:6,7), zostanie odjęty! Od owego strasznego momentu [marzec 1892] musimy zmierzyć się z »Wielkim Uciskiem«, który jest czasem »żniwa« […]. Postępowa interpretacja Słowa sugeruje teraz straszne przeświadczenie, że Duch Święty, zasmucony do granic wytrzymałości, wycofa się [marzec 1892] przed Drugim Adwentem! Wraz z tym »wybrani« zostaną prawdopodobnie »pochwyceni«, aby dołączyć do powracającego Zbawiciela w powietrzu. Jednak »[…] Biada mieszkającym na ziemi […]« (Obj. 12:12), gdy »mądre panny« znikną! »Głupie« będą wtedy otoczone naprawdę przez watahę wilków, bo gdy Duch Święty »wycofa się«, człowiek musi dosłownie stawić czoła WCIELONEMU DIABŁU”.

Podnosimy zarzut względem każdego punktu programu pana Tottena, z tym wyjątkiem, że wiek Ewangelii kończy się z drugą obecnością naszego Pana na obłokach wielkiego anarchistycznego ucisku, który już ogarnia świat. Teraz jednak nie przedstawiamy naszych poglądów, tylko krytykujemy jego.

Gdy pan Totten zaczął prezentować swoje poglądy, myśleliśmy, że prawdopodobnie niewielu zostanie zwiedzionych przez jego błędy i że ta garstka prędko otrząśnie się z tego oszustwa wskutek zupełnego niewypełnienia się przepowiedni dotyczących lat 1891 i 1892. Ale nie; oceniliśmy zbyt hojnie trzeźwość umysłu jego zwolenników, wydaje się bowiem, że tak oni, jak i pan Totten stają się coraz bardziej zadurzeni swoimi błędami, gdy przepowiednie jedna po drugiej zawodzą i gdy aż dotąd nie myślą oni o żadnej dacie z wyjątkiem 1899¼. Oczekują, że wtedy coś się wydarzy, a nawet wszystko, zważywszy, że według twierdzeń pana Tottena, jeżeli w ogóle są wiarygodne, wszystko powinno być już wówczas zakończone.

Sam pan Totten, zamiast wystąpić szczerze i przyznać, że jak dotąd jego obliczenia i przepowiednie są z pewnością błędne, wciąż nimi zaślepiony, pisze w ten sam stanowczy sposób jak na początku. W jego publikacji z 21 grudnia 1892 roku, gdy minął już czas przepowiedziany na „Irredentę żydowską” i „Odrodzenie Palestyny” i jak każdy wie, nie przyniósł takich wydarzeń; po tym, jak przeminął rok 1892 i gdy wbrew jego przepowiedniom nie pojawił się żaden Antychryst ani nie wydał „edyktu” i nie zawarł przymierza, czyli „układu z wieloma” Żydami – będąc dalekim od przyznania się do swoich błędów, pan Totten pisze w ten sposób:

„Wątpię, czy są takie wioski w Saksonii, które nie usłyszały echa mojego poselstwa, które w ciągu zeszłego roku byłem zmuszony wydać w sposób niezachwiany, nie widząc nic, co powinienem ograniczyć lub wycofać”.

„To, czy data 29 marca 1892 roku, którą ustaliłem jako jedynie początek Wyroków, będzie tylko typem, czy długo odwlekanym samym antytypem – to jest jednym albo drugim i w obu znaczeniach FINALNYM”.

Wszystko to jest językiem rozpaczy, językiem człowieka, który postawił wszystko, a gdy to znika, nie będzie wierzył własnym zmysłom, ale dalej będzie mamrotać sam do siebie: To tak jest! To tak musi być, nawet jeśli tak nie jest! Posłuchajcie go znowu:

„Nareszcie nadszedł czas, gdy Chronologowie Biblijni mogą być absolutnie pewni co do niektórych rzeczy i nie obawiają się, że kiedykolwiek znów będą musieli coś zmienić”.

Jednak niech pan Totten zwróci lepiej uwagę na daty, które tak ewidentnie okazały się fałszywe, jeśli chodzi o jego przepowiednie. Dochodzi do wniosku, aby ostrożnie wspomnieć tę kwestię, na wypadek, gdyby nieliczni dostrzegli tę pomyłkę i potrzebowali od niego słowa zapewnienia, iż jego jedynie wiarygodna i autentyczna, tylko biblijna i tylko astronomią udowodniona oraz podwójnie wzmocniona chronologia jest tak bezbłędna, jak nigdy dotąd. Jednak to stwierdzenie musi być tak powściągliwie wyrażone, żeby te bezkrytyczne masy jego czytelników nie wiedziały, że jakaś pomyłka się przydarzyła. Jego wypowiedzi muszą być zatem w miarę możliwości podobne do orzeczeń starożytnej Wyroczni Delfickiej – którą można było rozumieć różnie w zależności od słuchacza i od charakteru faktów z przyszłości. Tym sposobem na stronie 319 numeru z grudnia 1892 roku odnosi się on do „Czasów Żydowskich”, które jak poprzednio niezwykle zdecydowanie wykazywał, miały się skończyć dokładnie półtora roku przed marcem 1892 roku, jako datą udowodnioną bez cienia wątpliwości na podstawie jego cudownych astronomicznych obliczeń. Bez słowa odwołania błędu (o ile to mogliśmy zauważyć), bierze on nowe miejsce jako początek owych czasów, a mianowicie rok 3406 od założenia świata (według jego chronologii i chronologii Dimbleby’a) zamiast jak przedtem, roku 3444¾ – różnica tylko 38 lat to nic takiego w dokładnej (?) chronologii pana Tottena, która się sprawdza (?) co do ułamka minuty.

Co więcej, on nie tylko zaczyna w innym punkcie, ale także zmienia rodzaj czasu: teraz posługuje się miarą owego „prawdziwego”, czyli słonecznego roku o długości 365¼ dnia zamiast swego krótkiego i nieprawdziwego roku o długości 354 dni; z powodu takiej rachuby nie dociera donikąd i dodaje 75 lat (z niewyjaśnionych przyczyn, chyba by narzucić jakąś datę), a potem podaje zdumiewający (?) wynik: rok 6001 od stworzenia świata. Oto jego własne słowa:

„Stąd, dodając do roku 3406 od założenia świata te siedem czasów (7×360=2520 lat), dochodzimy do roku 5926 A.M., a przez dalsze dodanie trzydziestu i czterdziestu pięciu, czyli siedemdziesięciu pięciu lat, osiągamy rok 6001 A.M., który jest tym pierwszym z tysiącletniego Szabatu, liczonego według tej najdłuższej, czyli słonecznej, skali! […] Ponadto jako że jesteśmy w tym momencie (20-21 września 1892) dopiero w końcu roku słonecznego 5890 A.M., to okazałoby się, że ten pierwszy rok Tysiąclecia

::R1977 : strona 109::

byłby jeszcze odległy o około 111 lat! A więc jest to według długiej, czyli słonecznej skali”.

Jest to tak powiedziane, że pan Totten może wkrótce odnieść się do tego i powiedzieć – Ja wykazywałem, że Tysiąclecie mogło nie nadejść przed 2003 rokiem. To by oznaczało, że ci biedni Żydzi byliby „deptani przez Pogan” o sto lat dłużej – sto lat po zakończeniu Czasów Pogan, po tym, gdy wszystkie pogańskie narody i Antychryst byliby zniszczeni poprzez ustanowienie Królestwa Chrystusowego. Gdzież jest więc podstęp Antychrysta w stosunku do Żydów, doprowadzający ich do zbudowania mu świątyni i ołtarza, aby oddawać mu cześć, skoro rozkwita on od marca 1892 roku, a niszczony jest w marcu 1899 roku? Biedni Żydzi! Oni muszą być deptani przez swych martwych wrogów przez jeszcze jedno stulecie?

Ale pan Totten dobrze wiedział, że mała, bardzo mała liczba czytelników dostrzegłaby lub oceniła to małe stwierdzenie wciśnięte między inne zagadnienia, dlatego zaraz na następnej stronie kontynuuje powtarzanie swojego dawnego błędnego stanowiska tymi słowy:

„Nasz rok 1899¼ n.e. – jak już gdzie indziej wykazałem na podstawie tuzina lub coś koło tego niezależnych obliczeń, że te »Czasy Pogan« muszą zakończyć się z tą ostatnią datą; a to z tego powodu, że bez wahania umiejscawiam zakończenie pewnej ukrytej skali 6000 lat w tym

::R1978 : strona 109::

dokładnie punkcie”.

Proszę zauważyć, że marzec 1899 roku nie jest już uważany za koniec 6000 lat, ale stał się teraz końcem „ukrytej [zwodniczej] skali” lat – częściowo „prawdziwych”, czyli słonecznych, a częściowo fałszywych, czyli krótkich. Wszystko to możemy nazwać krótko nie inaczej jak językową żonglerką.

Chociaż pan Totten poprzednio uważał pana Dimbleby’a za swego „mentora” w „krytycznym studiowaniu biblijnej chronologii” i twierdził, że obaj „używają tej samej linii lat od stworzenia świata, z tymi samymi odpowiednimi kalendarzami, i wszystko to, co odkrył profesor Dimbleby” i chociaż ręczył za całość i zapewniał swych czytelników, że on (Totten) sprawdził ją na drodze astronomii itp., itd., udowadniając ją co do sekundy i bez cienia wątpliwości, jakby była podwójnie wzmocniona dzięki jego cudownym odkryciem czy natchnieniem itd., związanym z długim dniem Jozuego i zegarem słonecznym Achaza itp. itd., to jednak potem, gdy krytycy zwrócili uwagę na jego historyczne i astronomiczne niedokładności, pan Totten zrzuca winę na pana Dimbleby’a, mówiąc w swoim periodyku z 25 grudnia 1894 roku:

„On [Dimbleby] poprzednio uważał, że maksymalny cykl zaćmień wynosi 651 lat co do dnia. Wydaje się, że prawdziwy cykl zaćmień jest bliższy dokładnie 649 lat, zgodnie z jego obecnymi ustaleniami. Jednak dla wszelkich praktycznych celów 651 lat jest ścisłym cyklem zaćmień. My teraz wierzymy, że jest to rzeczywiście średni okres występowania anomalii na ziemi i zawsze kończy się zaćmieniem w ciągu 4-5 dni, czasami dokładnie tyle”.

Czy jest to wystarczające wycofanie się dla ludzi, którzy zwiedli ufną opinię publiczną w przekonaniu, że znaleźli nowe sposoby weryfikacji swojej chronologii z dokładnością do ułamka minuty, a poprzez system rozciągania i kurczenia okresów skłonili ludzi do oczekiwania spełnienia się ich przepowiedni od 1892 do 1899 roku, co, jeśli nie zostanie potwierdzone, pośrednio udowodni, że Bóg jest kłamcą, a Biblia oszustwem – ponieważ ich chronologia udowodniona zaćmieniem nie mogła się mylić. Teraz, ta dokładność co do sekundy oznacza „w ciągu 4-5 dni, czasami  dokładnie tyle”, w odniesieniu do krótkiego cyklu trwającego 649 lat!

Starannie szukaliśmy jakiegokolwiek wycofania się lub uznania błędu wypowiedzi tego, co wcześniej stwierdził, że musi nastąpić w latach 1892-1899; ale nie znaleźliśmy żadnego. Przeciwnie, numer z 25 grudnia 1894 roku mówi o dalszym przewodnictwie Ducha Świętego, chociaż miało ono być wycofane w 1892 roku, aby utorować drogę dla Antychrysta. Odnosząc się do całokształtu poprzedniego nauczania, potwierdza jego prawdziwość, mówiąc, że musi być ono jeszcze „opanowane przez szyderców”.

W końcu, w numerze z 15 listopada 1895 roku dopuszcza on pewną możliwość jakiegoś drobnego błędu, ale swoim triumfującym tonem chce sprawić, by jego czytelnicy uważali taki drobny błąd jako niegodny wzmianki. Stwierdza: „Tu i tam może przytrafić się chybiony strzał w ustaleniu dnia tygodnia. I tu, i tam niedbałe podejście może obrócić w pył cały fragment naszego dzieła”. Jednak ani słowa na temat rażących błędnych zastosowań Pisma Świętego i historii, jak to zostało już wykazane w tym artykule, które to błędne twierdzenia na pewno zaszkodzą wierze poczciwych, ale zbyt łatwowiernych ludzi, chyba że otrzymają pomoc ze strony Boskiej opatrzności – Ps. 91:11,12.

W tej samej publikacji, wobec udowodnionych rażących niedokładności pana Dimbleby’a w stosunku do astronomii itd. pan Totten powiada: „Dowolny skrupulatny student chronologii biblijnej wykryje te specyficzne błędy pana Dimbleby’a”. Jednak sam pan Totten nie tylko udzielił poparcia tym astronomicznym niedokładnościom, lecz także ich używał, aby zwieść wiele ufnych dusz. Pan Totten dodaje: „Nawet gdyby każdy zarys dzieła prof. Dimbleby’a poddany został specjalnej krytycznej ocenie pod względem niedokładności, a nie powiemy, że nie został, niemniej jednak STANOWI ONO PODSTAWĘ dla odkrycia niektórych wspaniałych prawd z zakresu chronologii biblijnej”.

Jakie przyznanie się do słabości i niegodności fundamentu, na którym pan Totten pracował przez lata! I jak zdumiewające, że jakiś człowiek niepozbawiony rozumu miałby twierdzić, że zbudował podstawową strukturę wiary na jakiejś niepewnej, kruchej koncepcji, którą „każdy dokładny student astronomii” natychmiast odrzuciłby jako bezsensowną, jeśli nie oszukańczą. Jednak pan Totten oświadcza w tym samym artykule: „My nie tylko wierzymy, ale jesteśmy zadowoleni z DOWODU i WYKAZANIA, że czas zakończenia Czasów Pogan już prawie minął, że powinno się światu przekazać to poselstwo natychmiast, jeśli dotąd nie posłano żadnego. Gdybyśmy mieli środki, to wysłalibyśmy je za wszelką cenę”. Jednak ponieważ pan Totten nie ma tych środków, ci, którzy wierzą jego niebiblijnym, nienaukowym, nieastronomicznym i matematycznie niepoprawnym przedstawieniom, mogą wystarać się o nie po hurtowej cenie $8,5 za

::R1978 : strona 110::

komplet w oprawach papierowych i rozesłać je jako prawdę i zwodzić współpielgrzymów. Niestety! Nawet ci, którzy zdają się walczyć o otwarcie oczu swego zrozumienia, mogliby zostać opanowani przez takie oszałamiające, fałszywe światła.

W pewnym diagramie wydanym przez pana Tottena w październiku 1895 roku stale powtarza on swoją tak zwaną biblijną chronologię, która, jak wykazaliśmy, jest bardzo niebiblijna, jak też ponawia te same fałszywe miary Czasów Pogan, ale nic nie mówi o wycofaniu ducha świętego w 1892 roku ani o siedmiu latach królowania Antychrysta od 1892 do 1899, przepowiadanego w poprzednim diagramie. Natomiast przesuwa ten zapis lat do 1899 roku, a potem stwierdza: „Jak długo, Panie!” i idąc za tym, wskazuje na inne stulecie – aż do roku 2000 n.e., dla Izraela, który będzie się zmagał z literalnym, ludzkim Antychrystem i zdobędzie mocną pozycję. Niektórzy mogą uważać to wszystko za owo pożądane odwołanie poprzednich błędów, ale my tak nie uważamy. Wielu nic przez to nie zobaczy i stąd potrzeba pomocy tym szczerym, jaką właśnie próbujemy teraz okazać.

Jeżeli wykazaliśmy, że chronologia pana Tottena nie jest biblijną ani wiarygodną – i że absurdem jest mówić o udowadnianiu jego (Ushera-Dimbleby’a) chronologii lub jakiejkolwiek innej biblijnej chronologii przez astronomię – zaćmienia itd. – ponieważ Biblia nie zawiera żadnego zapisu o zaćmieniach i absolutnie żadnych danych tego rodzaju, na których astronomia mogłaby się oprzeć – oraz że jego „Czasy Pogan” zaczęły się w niewłaściwym czasie, co do którego nie ma ani rozumowej, ani biblijnej podstawy i że wszystkie jego inne prorocze „odkrycia” są oparte na tych fałszywych przesłankach, stąd są równie błędne i zwodzące – wówczas osiągnęliśmy nasz cel.

====================

— 15 maja 1896 r. —

Jeżeli zauważyłeś błąd w pisowni, powiadom nas poprzez zaznaczenie tego fragmentu tekstu i przyciśnięcie Ctrl+Enter.