R1712-311 Sąd – jego używanie i nadużywanie

Zmień język 

::R1712 : strona 311::

SĄD – JEGO UŻYWANIE I NADUŻYWANIE

„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni; Albowiem jakim sądem sądzicie, takim sądzeni będziecie, i jaką miarą mierzycie, taką wam odmierzono będzie” – Mat. 7:1,2.

Bardzo niemiła skłonność w oczach Bożych i u wszystkich zdrowo myślących ludzi jest ta, która przyjmuje na siebie obowiązek wydawania sądu na wszystkie sprawy i zarządzenia swych współbliźnich, czy to w Kościele, albo poza obrębem tegoż.

Że nasz Pan odnosił się do tego nadużywana sądu a nie do prawowitego używania tego szlachetnego uzdolnienia, jest bardzo widoczne z następujących wierszy (Mat. 7:3-5), które ostrzegają przed hipokrytycznym potępianiem innych za upadki nie większe, niż te, które egzystują w samym sobie, lecz na które samolubstwo jest zupełnie ślepe, a także z wierszy (Mat. 7:15-20), które zalecają nam, aby się wystrzegać wilków w odzieniu owczym, albo w innych słowach używać zdrowego sądu, w rozeznawaniu pomiędzy prawdziwie poświęconymi i wiernymi dziećmi Bożymi, których serca są czyste i wolne od zdrady, a tymi, którzy starannie zakrywają swoje wilcze charaktery zewnętrzną profesją pobożności, aby mogli zwieść i zaprowadzić na manowce nieczuwających.

„Z owoców ich poznacie je” mówił Pan; i używać szczerego i nieuprzedzonego sądu w porównaniu ich owoców – charakteru, zachowanie się albo nauki z ich wyznaniem i ze Słowem Bożym jest konieczne dla bezpieczeństwa i protekcji ludu Bożego. Dlatego, to jest prawdziwy sposób używania sądu; a ci, którzy zaniedbują przestrogi Pańskiej, niedbale albo dobrowolnie nie używają sądu, wystawiają samych siebie na kłamliwe sidła wielkiego przeciwnika. Wilk nie ma być tolerowany, ani odzienie jego owcze nie ma być poważane; on nie ma żadnego miejsca w zgromadzeniach prawdziwych owiec, które by mu się słusznie należało, dopóki charakter jego nie zostanie zmieniony przez pokutę i poddanie się woli Bożej. Jego obecność może tylko sprowadzić hańbę na wszystkich, którzy z nim towarzyszą i siać będzie nasienie błędu i niezgody, a nauczywszy się hasła świętych, on w sposób kłamliwy będzie handlować ich rzeczami świętymi i domagać się będzie, że miłość chrześcijańska powinna zostawić go w spokoju w jego bezbożnej pracy.

Niestety, wielu prosto myślących, ignorując rady Pańskie, ulegają temu żądaniu na ich wielką szkodę duchową. Oni dają to, co jest święte psom i rzucają perły pod nogi świń; i wilk jest często tolerowany ze względu na jego owcze odzienie. To nie jest prawdziwa miłość dla takich charakterów, aby dozwolić im, by kroczyli w tym biegu bez nagabywania, ani nie jest prawdziwą lojalnością dla sprawy Chrystusowej. Takim osobom powinniśmy stanowczo i szczerze dać poznać, że znamy ich charaktery i unikamy ich towarzystwa albo społeczności, aż zauważymy zmianę serca i stanowczo i otwarcie sprzeciwiać się ich wpływowi jest najszlachetniejszą i najprawdziwszą miłością tak dla nich jak i dla ogólnej sprawy Chrystusa, chociaż taki krok z pewnością sprowadzi prześladowania w pewnej mierze.

A więc traktując sprawę w ten sposób szczerze i rzetelnie, w niektórych wypadkach może przebudzić błądzącego do przytomności swych bezbożności, a przez czynienie tego na ich niekorzyść może zmniejszyć pokuszenia do postępowania nadal tą złą drogą. W każdym wypadku, ono daje owcom i barankom z trzody Pańskiej przestrogi niebezpieczeństw, jakich mogą się spodziewać z tych źródeł. Zachęcać albo dopomagać takim, uczestnikiem się staje złych uczynków jego (2 Jana 1:11). Ani domagałaby się miłość chrześcijańska, że bezbożni albo niegodziwi mają być ochronieni od naturalnych skutków ich bezbożnej drogi. Dopomaganie im w ten sposób, byłoby tylko wtrącaniem się w Boskie zrządzenie, przez które grzech sprowadza własną odpłatę dla poprawienia się grzesznika. Tak na przykład, gdy niegodziwy syn spędza swe życie rozpustnie, niemądry ojciec wynagradza jego stratę i daje mu nowy początek, nie dozwalając mu zrealizować złych skutków jego drogi, syn nie skorzystał z tej lekcji i zaczyna w szerszym znaczeniu postępować po złej drodze. Miłość Boża nie jest tak niemądrą; jeśliby była, On nie dozwoliłby na wielki Czas Ucisku, który obecnie przychodzi na świat. Lecz On na to dozwoli, a gdy sądy Pańskie będą w ten sposób rozszerzone na ziemi, sprawiedliwości się uczą obywatele okręgu ziemskiego (Iz. 26:9). Jakkolwiek, nie jest to naszym dziełem, sprowadzać zło na źle czyniących, bo pomsta należy się Bogu. Ani nie byłoby to przeciwne duchowi Pańskiemu okazać miłosierdzie i zaspokoić niedostatki tych, którzy są w potrzebie z ich własnej winy. To nie będzie się sprzeciwiać z pożądaną lekcją, ale przeciwnie, zmiękczy serce i uczyni je więcej wrażliwe do tej lekcji.

Podczas gdy prawowite używanie sądu dla mądrych i świętych zamiarów jest wyraźnie wykazane w nauce naszego Pana. Pierwszy wiersz tego rozdziału wyraźnie wykazuje, że nie mamy uważać samych siebie za kompetentnych sędziów serc ludzkich, aby niemiłosiernie potępić ich na naszą własną odpowiedzialność. Lecz gdy ich kierunek jest w wyraźnej opozycji i wbrew Prawu Bożemu, jak w wypadkach przebranych „wilków”, „świń” i „psów”, potępienie tego prawa, które jest Boskim sądem, nie naszym tylko, ma zawsze być uznawane.

Faktycznie, jeżeli posiadamy ducha Pańskiego, nasz sąd zawsze będzie się zgadzać z sądem Jego – pochwalając, co On pochwala a potępiając, co On potępia. Będziemy sądzić sądem sprawiedliwym, który czyni wszelkie możliwe ustępstwa dla słabości ciała, mocy pokuszenia i niedoskonałości wiedzy; a które mając zawsze na pamięci, że i my również jesteśmy daleko od doskonałości, nigdy nie zapomina tej złotej reguły – „Wszystko tedy, co byście chcieli, aby wam ludzie czynili, tak i wy czyńcie im; tenci bowiem jest zakon i prorocy” – Mat. 7:12; 3 Moj. 19:18; Mat. 22:40; Rzym. 13:8-10; Gal. 5:15; 1 Tym. 1:5.

Wiersz 2-gi usilnie zmusza do zastosowania tej złotej reguły w takich wypadkach – „Albowiem jakim sądem sądzicie, takim sądzeni będziecie, i jaką miarą mierzycie, taką wam odmierzono będzie”. O, jeśliby tylko mężczyźni i niewiasty zawsze uważali na te rzeczy, ile by niemiłosiernych sądów i złych mów; i ile gorzkich słów mogłoby być zatrzymanych! Gdyby każdy mógł rozpoznać w drugim tego ducha miłości i szczerości, jak prędko winy mogłyby być naprawione! Gdyby nagany były zawsze wypowiadane w tym duchu złotej reguły, ile więcej byłyby skuteczne niż, gdy są przybrane kolorem nienawiści i zemsty!

„Jak mądre są prawa Boże!
Jak pewne przykazania Jego!”

Zważmy je dobrze i uprawiajmy je coraz więcej i więcej w naszych własnych sercach, ducha Boskiej miłości i dobrotliwości – ducha Jego świętego prawa.

====================

— 1 października 1894 r. —