::R1539 : strona 179::
Chrzest i jego znaczenie
Że nasz Pan i Jego apostołowie chrzcili i wszystkich naśladowców zachęcali do chrztu – „aż do skończenia świata”, czyli do końca obecnej dyspensacji i że to był obrządek zewnętrzny, zwany chrztem w wodzie, nie może być logicznie zaprzeczonym. Chrzest był praktykowany nie tylko za czasów naszego Pana, przy końcu Wieku Żydowskiego, ale i w dyspensacji duchowej, po zesłaniu Ducha Świętego, jak dowodzą to liczne ustępy Pisma Świętego (zob. Dz. Ap. 2:41; Dz. Ap. 8:12,36,38; Dz. Ap. 9:18; Dz. Ap. 10:47,48; Dz. Ap. 16:15,33; Dz. Ap. 18:8; Dz. Ap. 19:3-5; Dz. Ap. 22:16).
Nie byłoby, więc dostatecznym wnosić, jak to niektórzy czynią, że chrzest był jedną z licznych ceremonii żydowskiego Zakonu i że wraz z innymi obrządkami tegoż Zakonu zakończony został na krzyżu – gdzie nasz Pan „zniósł go z pośrodku [uczynił koniec Zakonowi], przybiwszy go do krzyża” (Kol. 2:14). Wniosek lub argument taki nie miałby uzasadnienia; ponieważ chrzest nie był częścią Zakonu żydowskiego. Omywanie praktykowane pod Zakonem, przy umywalni, na dziedzińcu namiotu zgromadzenia, nie było, ani zanurzaniem, ani kropieniem, ale po prostu, omyciem i obrządek ten nie był dla ludu. Jedno tylko pokolenie Lewiego miało dostęp do tego omywania.
Nie byłoby też racjonalnym i właściwym mniemać, jak to znowu inni czynią, że apostołowie, jako będący poprzednio w judaizmie, błądzili przez pewien czas. Tacy gotowi są twierdzić, że apostołowie nie spostrzegli przez pewien czas, że prawdziwy chrzest był ten w dniu Pięćdziesiątnicy, czyli chrzest Duchem Świętym i dlatego mylnie podtrzymywali i praktykowali na początku chrzest wodny, należący do Wieku Żydowskiego, do którego i oni dotąd należeli. W tej sprawie – mówią tacy dalej – apostoł Piotr błądził, tak samo jak błądził, gdy nie chciał jadać z nieobrzezanymi, a wraz z Piotrem błądzili do pewnego stopnia i inni apostołowie.
Twierdzi się również przez niektórych, jakoby i apostoł Paweł przyznawał się do podobnej omyłki pod względem chrztu, gdy w pierwszym liście do Koryntian (1 Kor. 1:14-16), napisał: „Dziękuję Bogu, żem żadnego z was nie chrzcił, oprócz Kryspa i Gajusza […] Ochrzciłem też i dom Stefanowy”, a także: „Jeźliście tedy umarli z Chrystusem żywiołom świata tego, przeczże się, jakobyście jeszcze żyli światu, ustawami bawicie? Mówią niektórzy: Nie dotykaj się, ani kosztuj, ani ruszaj” (Kol. 2:20,21).
W taki to sposób, na pozór, silne argumenty są wysuwane i wyjaśnienie tej sprawy zdaje się być nad możność wielu kaznodziejów, nie wyłączając i tych, co argumenty te wysuwają. Wynika to ze zbyt powierzchownego zbadania tego przedmiotu i prędkiego dochodzenia do konkluzji z tekstów, których znaczenie nie zostało wszechstronnie zbadane i prawidłowo zrozumiane.
Jak to już było wspomniane, chrzest nie był częścią Zakonu i jego przymierza, a więc nie był częścią tego, co nasz Pan zakończył, albo usunął Swoją śmiercią na krzyżu. Wielką pomyłką jest zaliczać chrzest, który jest symbolem Nowego Przymierza, do ustaw żydowskiego Przymierza Zakonu, wspomnianych przez apostoła w liście do Kol. 2:20-23. W wierszu 14 tegoż rozdziału jest pokazane, że apostoł mówił o ustawach „cyrografu”, który był przeciwny, to znaczy niekorzystny, nieprzyjazny Żydom. Czy ktoś mógłby to powiedzieć o chrzcie? W jakim znaczeniu chrzest mógł być przeciwny komukolwiek?
Owym „cyrografem” w ustawach zależącym, który był przeciwny, czyli niekorzystny dla Żydów, były różne ceremonie i posty, przepisy względem świąt, nowiu miesięcy, sabatów (w. 16) i przepisy co do pokarmów, co do stworzeń czystych i nieczystych, także co do noszenia ubiorów lnianych, wełnianych, mieszanych itd., itd. Te ustawy wzięły swój początek z Przymierza Zakonu Mojżeszowego, lecz wyolbrzymione zostały przez nauczonych w Piśmie i faryzeuszów, którzy „usiedli na stolicy Mojżeszowej” (Mat. 23:2). Za czasów naszego Pana i apostołów, tych ustaw było tak dużo, że stały się one masą form i ceremonii, tak skomplikowanych i zawiłych, że kto starał się je ściśle zachowywać znalazł je niezmiernie ciężkimi – jakoby jarzmo niewoli.
Mówiąc o tych samych ustawach, Pan Jezus nazwał je, „ciężkimi brzemionami” (Mat. 23:4), którymi Żydzi byli „obciążeni” i tym obciążonym Jezus wystawił łaskę zamiast Zakonu, gdy ich zapraszał: „Pójdźcie do Mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni (mnóstwem bezpożytecznych ustaw zakonnych, które z powodu waszego upadłego, słabego stanu, nie mogą wam być pomocą a tylko są niepotrzebnym utrapieniem i ciężarem, a tym samym są wam przeciwne), a Ja wam sprawię odpocznienie. Weźmijcie jarzmo moje na się a uczcie się ode mnie, żem Ja cichy i pokornego serca; a znajdziecie odpocznienie duszom waszym. Albowiem jarzmo moje wdzięczne jest a brzemię moje lekkie jest” (Mat. 11:28-30).
Nawet z tego drugiego rozdziału do Kolosensów jest widocznym, że chrzest nie jest jedną z owych ustaw wspomnianych w wierszu 14; ponieważ w wierszu 12 mówi, że w chrzcie byliśmy pogrzebani z Chrystusem i jako tacy (ci, będący przedtem pod Zakonem) nie podlegali więcej ustawom wspomnianym w wierszu 14. Z tego wynika, że chrzest jest postawiony, jako kontrast do ceremonii zakonnych.
Pojęcie jakoby chrzest nie należał do Wieku Ewangelii i jakoby zakończył się przy krzyżu, jest błędne i z tego względu, że już po Swoim zmartwychwstaniu, gdy Jezus udzielał Swoim uczniom specjalnych instrukcji tyczących się Wieku Ewangelii, wyraźnie wspomniał chrzest, jako zewnętrzny symbol, przez który wierzący mieli wyznać Go – i że to miało być czynione „aż do skończenia świata”, czyli wieku, który wtenczas rozpoczął się (Mat. 28:18-20).
Zatem ci, którzy twierdzą, że właściwym chrztem w obecnym czasie jest tylko chrzest Duchem Świętym a chrzest wodny nie jest potrzebny ani właściwy, powinni umilknąć i odwrócić się od swego błędu; ponieważ Pan wyraźnie polecił Swoim naśladowcom, że mieli nauczać i chrzcić, aż do skończenia tego wieku. Bo czyż uczniowie mogli chrzcić Duchem Świętym? To przecież należy do Samego Boga. Nie można też tłumaczyć, że słowa naszego Pana znaczyły, że uczniowie mieli tylko nauczać wszystkie narody a ci, co uwierzą będą ochrzczeni Duchem Świętym przez Boga, bo w takim razie Pan nie dałby polecenia jak moją chrzcić – „W imię (z upoważnienia) Ojca i Syna i Ducha Świętego”.
Jest widocznym, że słowa te mogą stosować się tylko do symbolicznego chrztu wodnego; ponieważ nauczać i chrzcić chrztem symbolicznym tych, co uwierzą, jest wszystkim, co my możemy dla drugich uczynić. Nie możemy za nich wierzyć ani do wierzenia ich nakłonić; nie możemy poświęcić się za nich ani zmusić ich do poświęcenia. Jednak możemy ich nauczać, a gdy oni sami uwierzą i sami dobrowolnie poświęcą się, możemy ochrzcić ich w wodzie; a przez ten akt chrztu oni wyznają swoją wiarę w Chrystusa, w jego śmierć i zmartwychwstanie i okazują swoje poświęcenie, aby być umarłymi dla świata a żywymi Bogu, by w słusznym czasie uczestniczyć z Chrystusem w Jego zmartwychwstaniu.
Że uznawał chrzest wodny, także w dyspensacji duchowej, pokazane jest w tym, że w niektórych wypadkach powstrzymywał cudowne dary (udzielane niektórym z wierzących na początku tego wieku w celu zamanifestowania, że nowa nauka ewangeliczna miała Boskie uznanie), dokąd chrzest wodny nie był z właściwością dokonany (Dz. Ap. 19:3-6); tak samo jak w innym wypadku dary udzielone były wpierw, aby pouczyć Piotra, że wodny chrzest, jak i inne przywileje ewangeliczne, zostały otworzone także dla pogan (Dz. Ap. 10:44-48).
Podziękowanie Bogu przez apostoła Pawła, że on nie ochrzcił wielu z braci w Koryncie, nie było wyrażone w tej myśli jakoby on rozumiał, że obrządek ten już przeminął, ale w zupełnie innym znaczeniu, jak można to łatwo zauważyć z kontekstu. Poważna słabość jego wzroku była niewątpliwie jednym z powodów, że apostoł Paweł nie ochrzcił więcej osób przez niego nawróconych, ale powierzył tę czynność innym.
Ten wielki apostoł był czasami szyderczo nazywany: „Żyd z oczami załzawionymi”, i nie ulega wątpliwości, że gdy w drodze do Damaszku został powalony na ziemię i oślepiony niezwykłą jasnością z nieba, wzrok jego już nigdy nie był przywrócony do stanu normalnego. To może było owym kolcem w jego ciele (w obrazowym znaczeniu) względem, którego on trzykroć Pana prosił, aby było od niego odjęte; lecz to pozostało z nim i przypominało mu jego poprzednie pomyłki, co też trzymało go w pokorze w jego służbie Temu, którego przedtem prześladował (Dz. Ap. 9:4,8; 2 Kor. 12:7).
Było to prawdopodobnie z powodu jego słabego wzroku, że św. Paweł nie rozpoznał najwyższego kapłana, gdy był sądzony przed radą (Dz. Ap. 23:5); i pewno z tego samego powodu, listy jego pisane były zwykle przez kogoś innego, oprócz jednego listu, który chociaż nie był tak długi jak inne to jednak przy końcu apostoł nadmienił, że (z powodu słabości jego wzroku) był to długi list, aby czytelnicy, wiedząc o tej jego trudności, mogli list ten tym lepiej ocenić. Oto jego słowa: „Przypatrzcie się tym wielkim literom, jakie tu własnoręcznie stawiam” (Gal. 6:11 – tłum. poprawne).
W tym samym liście, chcąc przypomnieć czytelnikom ich miłość ku niemu i gotowość przysłużenia się jemu w czymś, co byłoby mu najpotrzebniejszym, napisał im takie zdanie: „Albowiem wam daję świadectwo, iż by była to rzecz możliwa, dalibyście mi byli wyłupiwszy oczy wasze” (Gal. 4:14,15).
I z tego to widocznie powodu Apostoł Paweł nie chrzcił nowo nawróconych, gdziekolwiek nie było to koniecznym – czyli gdzie inni z braci mogli to uczynić lepiej od niego, mając oczy zdrowe.
Gdy dziękował Bogu, że z braci w Koryncie tylko niektórych ochrzcił (1 Kor. 1:11-17), to nie w tym zrozumieniu, że stał się w tej sprawie mądrzejszym – mądrzejszym od Pana, który powiedział, nauczajcie i chrzcijcie aż do skończenia wieku – nie, on wyraził to z zupełnie innego powodu, który rozpoznać mogą ci, co ten list do Koryntian czytają uważnie i w całości. Doszła go wiadomość, że pomiędzy wierzącymi w Koryncie zaczęły powstawać stronnictwa i podziały (literalnie, sekciarstwa); niektórzy mówili, że są Pawłowi, inni, że Apollosowi, jeszcze inni, że Piotrowi a niektórzy, że Chrystusowi. Paweł nigdy nie wzniecał takiego ducha sekciarskiego i rad był, że mógł powiedzieć: Ja nie upoważniłem nikogo z was, aby nazywał się od imienia mego. Czyż byliście ochrzczeni w imię Pawłowe, czy w imię Chrystusowe? Ponieważ większość braterstwa w tym zborze byli Pawłowymi, bo on zbór w Koryncie zapoczątkował, mogłoby się niektórym zdawać, że on starał się pociągać uczni do siebie – czynić ich Pawłowymi, zamiast Chrystusowymi, czyli Chrześcijanami. Był, więc rad, że mógł im napisać, że mało z tych, co nazywali się Pawłowymi, byli przez niego ochrzczeni „aby kto nie rzekł, żem chrzcił w imię moje”.
Choćby nawet Paweł miał dobry wzrok, sam fakt, że on był nauczycielem zdolniejszym od innych, a chrzcić mogli inni tak dobrze jak on, byłby dostatecznym powodem, aby on sprawę chrztu pozostawił innym, podobnie jak to Jezus czynił. Czytamy: „Jezus więcej uczniów czynił i chrzcił niżeli Jan; chociaż Sam Jezus nie chrzcił, ale uczniowie Jego” (Jana 4:1,2).
Osądziwszy, że nie bardzo nadawał się, aby chrzcić a do nauczania miał talent, św. Paweł zadecydował, że jego szczególniejszą misją było nauczać a nie chrzcić (1 Kor. 1:17). Mimo to, nie dozwolił, aby jego słabość oczu, lub jakaś inna, powstrzymała go od posłuszeństwa Pańskim przepisom i wzorowi, gdy zachodziła potrzeba tego i gdy nie było nikogo, któryby mógł nowo nawróconych ochrzcić.
KTÓRZY MIELI BYĆ CHRZCZENI?
Nasz Pan upoważnił Swoich apostołów, aby najpierw nauczali a następnie chrzcili tych, którzy uwierzyli w Niego, jako Odkupiciela i przyjęli wezwanie, aby Go naśladować. Do tej reguły stosowali się apostołowie i nie mamy żadnego świadectwa, aby chrzcili innych – czy to niewiernych, czy dzieci, czy też ludzi nieuświadomionych. Jest prawdą, że są zapiski, że czasami chrzczeni byli domownicy, a na podstawie tego jest mówionym przez niektórych, że między tymi domownikami mogli być także dzieci i niemowlęta i że może też były chrzczone, chociaż nie są wspomniane. Na to odpowiadamy, że w niektórych rodzinach mogły znajdować się osoby upośledzone umysłowo, lub tacy, którzy wcale nie uwierzyli; czyż mamy, więc wnosić, bez żadnego dowodu, że i takich apostołowie chrzcili, wbrew Pańskiego polecenia, że mieli chrzcić tylko tych, co uwierzyli? Zapewne, że nie! Rozumniej jest wnosić, że gdzie wspomniani są domownicy, byli to tylko dorośli i wierzący; albo też, dla uniknięcia nieporozumienia, było może właściwym nazywać służbę domownikami, a jeżeli były w tym dzieci za młode, aby mogły uwierzyć to nie były wliczane.
FORMA CHRZTU
Język grecki jest znamienny ze swego wyraźnego wyrażania myśl i z tego powodu jest bardzo stosowny do określenia Boskich prawd. Elastyczność tego języka może być dobrze zilustrowana w kilku słowach, które chociaż wyrażają myśli nieco odmienne, mają zbliżone znaczenie. I tak: „cheo”, znaczy polać; „raino”, znaczy pokropić; „łono”, omyć, lub wykapać człowieka; „nipto”, omyć pewną część ciała: „bathizo” (od „bathos” dno), zagłębić, czyli zanurzyć głęboko; „rantizo” (od raino”), skropić; „bapto”, zanurzyć lub zabarwić; „baptizo” zanurzyć lub zakryć.
To ostatnie słowo „baptizo” (oddane baptize w zwykłych przekładach Biblii), używane jest przez Pana i Jego apostołów, kiedykolwiek mówione jest o chrzcie, jaki oni praktykowali i którym chrzczono wszystkich naśladowców Baranka. Pomimo prostoty w zewnętrznym symbolizmie, była to reguła o głębokim znaczeniu. Ze słowa wybranego z wszystkich słów o zbliżonym znaczeniu, wyraźnym jest, że chrzcząc nie praktykowano kropienia ani polewania lub omywania pewnych części osoby chrzczonej, ale zupełnego zanurzenia całej osoby. Zanurzenie (w angielskim „immersion”) jest właściwym przekładem; angielskie słowo „baptized”, jakie użyte jest w zwykłych przekładach angielskich, jest słowem nieprzetłumaczonym a tylko przeniesionym z greckiego na angielskie bez tłumaczenia. Immersed jest angielskim słowem, które znaczeniem koresponduje z greckim baptizo.
Nie tylko, że to słowo greckie oznacza pochować, zanurzyć lub przykryć, ale i łączące się ze chrztem opisy biblijne, nawet i bez dokładności używanego słowa greckiego, dowodzą, że chrzest odbywał się przez zanurzenie a nie kropienie. W greckim jak i w angielskim i polskim powiedziane jest, że Pan wszedł do wody i wystąpił z wody. A święty Paweł apostoł często mówi o chrzcie, jako o pogrzebaniu, co byłoby wyrażeniem niewłaściwym, gdyby chrzest był w sposób inny a nie przez zanurzenie.
Niektórzy wysuwają myśl, że w wypadku stróża więzienia, który uwierzył i zaraz był ochrzczony (Dz. Ap. 16:33), chrzest nie mógł być przez zanurzenie, ponieważ on i więźniowie nie mogli więzienia opuścić, aby on stróż i jego domownicy mogli być gdzieś zanurzeni w wodzie. Na to odpowiadamy, że według niektórych opisów, więzienia w owym czasie były zaopatrzone w rezerwuary (zbiorniki) dosyć głębokie do zanurzenia. Należy też pamiętać, że o Janie Chrzcicielu jest napisane. „Chrzcił też i Jan w Enon, blisko Salim; bo tam było wiele wody” (Jan 3:23). Nikt nie przypuszczałby ani na chwilę, że gdyby chrzest nowo nawróconych odbywał się przez kropienie, to wiele wody nie byłoby potrzeba. Jest prawdopodobnym, że owe Enon było pewnym zbiornikiem, czyli sadzawką przy rzece Jordan.
FORMA CHRZTU
Ogólnie jest przyznawanym przez uczonych, że w pierwotnym Kościele chrzczono zwykle przez zanurzenie, lecz na początku trzeciego stulecia powstało znaczne zamieszanie w tym przedmiocie, jak i w innych. Niektórzy nakładali całą ważność chrztu na formę, twierdząc nawet, że powinny być trzykrotne zanurzenia, ponieważ Pan powiedział, że chrzczeni, czyli zanurzeni mają być w imię Ojca, Syna i Ducha świętego. Tacy nie dostrzegają, że w imię, znaczy to samo, co z uznaniem Ojca, Syna i Ducha Świętego. Inni twierdzili, że ponieważ Pan Jezus, gdy umierał na krzyżu skłonił głowę, więc i zanurzenie przy chrzcie powinno być z głową pochyloną naprzód a nie wznak, jak w pogrzebie. Inni uważali, że chrzest powinien odbyć się prawie w nagości, ponieważ Jezus, gdy umierał, nie miał na Sobie nic, oprócz przepaski. Jeszcze inni posunęli się do innej krańcowości twierdząc, że chociaż formalny chrzest jest bardzo ważny, jednak dokładna forma jest mniej znacząca, więc zanurzenie zastąpione zostało pokropieniem, ponieważ było dogodniejszym.
Forma kropienia ostatecznie utrwaliła się w kościele rzymskim a z niego przeszła i na protestantów. Zanurzenie wszakże uznawane jest nadal za właściwą formę chrztu, w kościołach wschodnich. Postaramy się wykazać, że te różne pomyłki, co do formy, były wynikiem niewłaściwego wyrozumienia, co do istotnego znaczenia chrztu. Twierdzenie często wysuwane, lecz na ogół niedoceniane przez tych, co je wysuwają jest, że greckie słowo baptizo, chociaż jest zwykle stosowane do zanurzenia (jak na przykład zanurzyć coś do farby, dla nadania koloru), to jednak w niektórych pismach klasycznych słowo to jest też używane jakoby w znaczeniu omywania czegoś bez zanurzania. Na to odpowiadamy, że słowo baptizo widocznie nie tyle jest stosowane do formy działania, ile raczej określa ogólną myśl, przykrycia. O ile, więc tyczy się słowa, cała osoba jest „baptized” (ochrzczona), gdy cała jest umoczona, lub w jakikolwiek sposób okryta wodą, czyli zanurzona w wodzie.*
* Ilustrację takiego zastosowania słowa baptizo, znajdujemy w 1 Kor. 10:1-2. Apostoł mówi tu, że Izraelici byli ochrzczeni (zanurzeni) w Mojżesza, w obłoku i w morzu; jakoby byli okryci wodą (choć nie byli zmoczeni), gdy wody morza były po obu stronach, a obłok wody nad ich głowami.
Jeżeli więc cała osoba chrzczona ma być umoczona, czyli przykryta wodą, to, kto może przeczyć, że zanurzenie było pierwotną i najłatwiejszą metodą na dokonanie tego?
Niema żadnego ograniczenia w Piśmie Świętym, co do osób, które by mogły chrzcić w wodzie, oprócz tego, że tylko Kościół otrzymał polecenie do nauczania i chrzczenia. Wiara i znajomość tego, który ma dokonać ceremonii chrztu, nie wchodzi w rachubę, lecz wiara i znajomość tego, który ma być zanurzony. Czasami, ten co dokonuje ceremonii, może być pod wielu względami niższym duchowo od tego, który ma być chrzczony (Mat. 3:14); a niekiedy, w razie potrzeby, chrzciciel może być tylko wierzącym ale nie z klasy Królestwa, z klasy Kościoła (Mat. 11:11). Z pewnością, że wszyscy upoważnieni do nauczania, są tak samo upoważnieni do chrzczenia; a to włącza każdego prawdziwego naśladowcę Pana – „aż do skończenia wieku”, według ogólnego wezwania do służby, polecenia i upoważnienia (Mat. 28:19,20; Jana 17:14-18,23). To polecenie nie wyłącza nawet niewiast, o ile one są poświęconymi członkami w „Ciele Chrystusowym” (Gal. 3:28); tylko, że skromność, okoliczności itd. wskazują, aby niewiasty unikały takich usług ważniejszych, oprócz może wypadków rzadkich, gdzie nie ma odpowiednich braci.
OBRAZOWE ZNACZENIE ZANURZENIA
Zastanawiając się nad znaczeniem zanurzenia, zauważyć trzeba różnicę pomiędzy Wiekiem Żydowskim a Wiekiem Ewangelii. Żydzi, przez ich Przymierze Zakonu, zajmowali wobec Boga stanowisko inne od pogan, którzy byli bez nadziei na świecie (Efez. 2:12). Izraelici byli uznani i traktowani pod obrządkami figuralnych ofiar; jakoby byli usprawiedliwieni od winy i kary Adamowej i jako naród byli poświęceni Bogu i traktowani tak jakoby mieli stanowić Oblubienicę Chrystusową. Zamierzeniem też było, że gdy przyjdzie prawdziwy Baranek Boży, szczerze poświęceni z pomiędzy nich, „Izraelici prawdziwi”, przez przyjęcie tegoż Baranka i złożoną przez Niego ofiarę za grzech i dzieło pojednania, mogliby dostąpić istotnego usprawiedliwienia, wraz z ich poprzednim poświeceniem. Innymi słowy, Izraelczyk prawdziwie poświęcony, żyjący przy końcu Wieku Żydowskiego, w czasie, gdy rzeczywista ofiara za grzech była dokonana przez naszego Pana, byłby potraktowany jakoby on zawsze był w rzeczywistości usprawiedliwionym, gdy w rzeczy samej było to tylko figuralne usprawiedliwienie do tego czasu.
Z tego powodu, przy rozpoczęciu Wieku Ewangelii, Żydom nie była kazana Ewangelia w taki sam sposób jak poganom. Tym ostatnim było mówione: – Wy którzyście kiedyś byli obcymi i cudzoziemcami, zostaliście zbliżeni i macie teraz dostęp do Boga, możecie zawrzeć z Nim przymierze. Przeto przystąpcie do Boga przez Chrystusa, który rozwalił przegrodę pomiędzy Żydami a poganami; odtąd Bóg juz nie ma specjalnych względów dla Żydów, ale przyjmuje wierzących z Żydów jak i z pogan, do szczególniejszych błogosławieństw i łask Nowego Przymierza, na które Przymierze Zakonu było tylko typem (Efez. 2:13-19).
Żydom mówione było coś zupełnie innego, a mianowicie: – „Wyście synami prorockimi i przymierza, które, postanowił Bóg z ojcami waszymi. …Wamci naprzód Bóg wzbudziwszy Syna Swego Jezusa, posłał Go, aby wam błogosławił; żeby każdy z was odwrócił się od nieprawości swoich.” „Pokutujcie więc, a ochrzcij się każdy z was w imieniu Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów, a weźmiecie dar Ducha Świętego. Albowiem wam ta obietnica należy i dziatkom waszym” – Dz. Ap. 3:25,26; 2:38-41).
Punkt, który należy zauważyć jest, że Izraelici byli już poświęceni i dziedzicami według Przymierza Zakonu, a jedynym powodem, dla którego oni, jako naród nie przeszli od razu z żydowskiego figuralnego stanu do ewangelicznych rzeczywistości i nie otrzymali ducha przyjęcia u Ojca, na równi z apostołami i innymi jednostkami, było to, że oni nie żyli według warunków ich przymierza. Stąd było im mówione, aby pokutowali, czyli nawrócili się do prawdziwej społeczności z Bogiem, przez ich przymierze, aby korzystali z przywilejów, jako dzieci tegoż przymierza. Oni zgrzeszyli przez to, że nie żyli tak jak powinni, według ich przymierza, więc mieli okazać, że odwracają się od ich grzesznego stanu, przez chrzest zanurzenia w wodzie – symbolicznie zmywając swe grzechy i modląc się w imieniu Chrystusowym (Dz. Ap. 22:16).
W takim znaczeniu chrzest, praktykowany przez Jana i przez uczni Chrystusowych, ograniczony był tylko do Izraelitów i oznaczał pokutę za pogwałcenia Zakonu oraz powrót do społeczności z Bogiem, przez ich Przymierze Zakonu. Zamierzony był również, jako dzieło przygotowawcze, dla tych, którzy świadectwo Jana przyjęli, zreformowali swoje postępowanie, stali się Izraelitami prawdziwymi a nieco później przyjęli Chrystusa i przeszli do wyższych przywilejów Wieku Ewangelii.
Dla tych, co już byli dziećmi przymierza i dziedzicami obiecanych błogosławieństw, chrzest wodny oznaczał odwrócenie od poprzednich grzechów niewierności a ponadto oznaczał też ich zrzeczenie się narodowego grzechu ukrzyżowania Chrystusa – ponieważ ich rządcy, przedstawiciele narodu, powiedzieli: „Krew Jego niech spadnie na nas i na dziatki nasze” (Mat. 27:25) – a św. Piotr, upominając Żydów powiedział im: „Niechajże tedy wie wszystek dom Izraelski, że Tego Jezusa, któregoście wy ukrzyżowali, Bóg Panem i Chrystusem uczynił”. Zrozumiawszy ten wielki grzech narodowy, w którym każdy z nich uczestniczył, ci, co słuchali Piotra, zostali przerażeni w swych sercach i zapytali: „Cóż mamy czynić, mężowie bracia?” Piotr odrzekł: „Pokutujcie, a ochrzcij się każdy z was w imieniu Jezusa Chrystusa, na odpuszczenie grzechów (a szczególnie tego narodowego grzechu ukrzyżowania Mesjasza), a weźmiecie dar Ducha Świętego” (Dz. Ap. 2:36-38). Dla tych, którzy to przyjęli, chrzest oznaczał nie tylko zrzeczenie tej narodowej omyłki ukrzyżowania Chrystusa, ale było to również przejściem z dyspensacji i zwierzchności Mojżeszowej do Chrystusowej; ponieważ przyjmując Jezusa, jako prawdziwego Mesjasza oni uznali Go, jako Onego od dawna obiecanego Zbawiciela, Prawodawcę i Nauczyciela większego aniżeli był Mojżesz (5 Moj. 18:15,18-19).
Chrzest jednak nie mógł oznaczać pokuty w którymkolwiek znaczeniu dla tych, co przychodzili z pogan, którzy nigdy nie znajdowali się pod żydowskim Przymierzem Zakonu i nie byli bezpośrednio odpowiedzialni za śmierć Chrystusa. Toteż, gdy „ostatki” z Izraela zostali wybrani i Ewangelia przeszła do pogan, aby z nich dopełnić przeznaczoną liczbę członków Ciała Chrystusowego – w listach do zborów braci z pogan nie spotykamy żadnych napomnień, aby byli chrzczeni na znak pokuty, albo, jako symboliczny znak omywania z grzechów. A ponieważ my, z urodzenia nie pochodzimy z Żydów, ale z pogan, których przodkowie pierwotnie byli obcymi i cudzoziemcami, na ile to tyczyło się Boskich przymierzy i obietnic, dlatego nie powinniśmy do siebie stosować pojęć o chrzcie, jakim chrzczeni byli Żydzi, ale pojęcia te, jakie określił apostoł w liście do Rzym. 6:3-5 i Kol. 2:12.
Cała powaga chrztu, rzeczywistość tego, na co zanurzenie w wodzie jest symbolem, jest wyraźnie wykazane przez apostoła w tekstach wyżej podanych. „Azaż nie wiecie, iż którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego ochrzczeni jesteśmy?” (Rzym. 6:3). Ci, co o tym wiedzą zupełnie i prawdziwie, i tylko tacy, właściwie oceniają zalecone zanurzenie w wodzie, jego ważność i rzeczywiste znaczenie.
„Ochrzczeni (zanurzeni) w Chrystusa Jezusa.” – Ci, którzy widzą „wysokie powołanie” Wieku Ewangelii, powołanie do współdziedzictwa z Chrystusem Jezusem, jako członkowie „Ciała Chrystusowego”, którego Głową i Panem jest Odkupiciel, wiedzą, że dostąpienie tego chwalebnego zaszczytu zależy od przyjęcia ich za członków w tymże Ciele Chrystusowym (Rzym. 12:1; Rzym. 8:17,18). Ci wiedzą także, że nikt nie jest wezwany, czyli zaproszony do tego „Ciała Chrystusowego” do „Kościoła Pierworodnych” – jeżeli jeszcze nie byłby wierzącym; bo tylko ci, którzy już przyjęli Chrystusa za ich Odkupiciela, są usprawiedliwieni od grzechów wiarą w Jego krew. Tacy, więc, a nie grzesznicy, zaproszeni bywają do współofiary i współdziedzictwa z Chrystusem. Wadliwe bydlę z trzody lub stada, nie było przyjmowane na Pańskim ołtarzu, pod Zakonem, co było typem, że w Wieku Ewangelii ofiary grzesznych nie były przez Pana przyjmowane. Nasz Pan był istotnie bez zmazy, więc był niepokalanym, doskonałym Barankiem Bożym, ofiarowanym za grzechy nasze; a ci, co są zapraszani do współofiary z Nim, aby później mogli współuczestniczyć także w Jego chwale – zanim mogą być przyjęci przez Ojca, muszą być wpierw „bielszymi nad śnieg”, czyli na podstawie wiary i przyjęcia okupu dokonanego przez Chrystusa Jezusa, są oni najpierw usprawiedliwieni, uznani za doskonałych i jako tacy są przyjemnymi Ojcu – są „ofiarą świętą, przyjemną Bogu”.
„W śmierć Jego ochrzczeni (zanurzeni) jesteśmy”. — Tymi słowami apostoł określa znaczenie chrztu zanurzenia w wodzie. Istotny chrzest jest, więc zanurzeniem w ofiarniczą śmierć Chrystusową, czyli, aby być współofiarą z Nim. Zanurzenie w wodzie, chociaż samo w sobie jest pięknym obrazem, ilustracją chrztu prawdziwego, jest tylko symbolem tegoż.
Co jednak zawiera się w orzeczeniu: „Zanurzeni w śmierć Jego?” Czym śmierć naszego Pana różniła się od śmierci innych ludzi?
Śmierć Jego różniła się od innych tym, że dla innych śmierć była i jest karą za grzech; Jego zaś była ofiarą za grzechy innych, aby ich uwolnić od kary, czyli od śmierci. My, na równi z innymi dziećmi Adamowymi, mimowolnie uczestniczymy w Adamowej śmierci – w karze za grzech. Na równi z innymi zostaliśmy też odkupieni przez Chrystusa, Jego śmiercią; mamy zapewnienie ponownego prawa do życia i przywrócenia wszelkich ludzkich praw i przywilejów straconych w Adamie. My, którzy wierzymy w tę dobrą nowinę, przyjmujemy i zaczynamy (wiarą) korzystać z tych odkupionych praw i przywilejów już teraz, wierząc, że to, co na podstawie śmierci Chrystusowej jest nam zapewnione i obiecane, jest tak pewne jakobyśmy to już posiadali. Wierząc w „dobrą nowinę o wielkiej radości, która będzie wszystkiemu ludowi”, radujemy się z tego już teraz i wiarą przyswajamy sobie to wszystko, co ci, którzy nienawidzą grzech i miłują sprawiedliwość, mają dostąpić w czasie wtórej obecności Pana naszego Jezusa Chrystusa. To wprowadza nas w stan usprawiedliwienia przed obliczem Bożym.
„W ŚMIERĆ JEGO OCHRZCZENI JESTEŚMY”
Gdy już znajdujemy się w stanie usprawiedliwienia, mając jakoby przywrócone ludzkie prawa, stracone przez Adama, lecz odkupione przez Chrystusa, dochodzi nas powołanie, czyli zaproszenie, aby stać się czymś wyższym i wspanialszym aniżeli doskonałym człowiekiem przywróconym do wyobrażenia Bożego w ciele (chociaż i to jest tak wspaniałe, że mało kto jest w stanie ocenić) – zaproszenie do uczestnictwa z Odkupicielem w najchwalebniejszej i najdostojniejszej naturze Boskiej (2 Piotra 11:4) i do współdziałania z Panem w wielkim dziele przyszłego Tysiąclecia – w pracy podnoszenia, odkupionego rodzaju Adamowego do doskonałości i do wszystkiego co było stracone z powodu upadku.
Zaproszenie do uczestniczenia w tak wielkim dostojeństwie, „wysoko nad wszelkie zwierzchności” anielskie (Efez. 1:21; 1 Kor. 6:3), jest jednak związane z pewnymi warunkami i ograniczeniami. Nagroda nie jest udzielana na podstawie uczynków, bo jakiekolwiek uczynki możliwe u człowieka nie byłyby w stanie zaskarbić mu tak chwalebnego wywyższenia, jakie zostało zaofiarowane. Oferta ta jest łaską, niezasłużoną czymkolwiek cośmy uczynili, lub, co moglibyśmy uczynić; a jednak o wymaganych warunkach może być powiedziane, że są ceną zaofiarowanej nagrody. Cena ta nie jest jednak równoważna, ani nawet w przybliżeniu nie dochodzi wartości wystawionej nagrody; jest ona tylko odrobiną w porównaniu do wartości otrzymanej, „niegodną tej chwały, która będzie objawiona w nas”. Gdy zauważymy, że nie mieliśmy nic do dania, dokąd sami nie byliśmy kupieni kosztowną krwią Chrystusową, to dopiero poznajemy wyraźnie, że wysoki zaszczyt, do którego zostaliśmy zaproszeni, nie jest z naszych uczynków, ale z łaski, przez Chrystusa; ponieważ nawet ta nasza odrobina była stracona przez grzech i musiała być wpierw odkupiona zanim mogłaby być przyjęta przez Boga.
Wymagania, czyli warunki związane z zaproszeniem do uczestnictwa z Chrystusem w przyszłej chwale i zaszczytach, są wyraźnie określone: – Tacy muszą uczestniczyć w Jego śmierci, muszą być zanurzeni, czyli pogrzebani w Jego śmierć, o ile chcą być „Maluczkim Stadkiem”, współdziedzicami z Chrystusem, Jego „Ciałem” – nazwanym też Oblubienicą i „Małżonką Barankową”. Uczestniczyć w Jego śmierci znaczy, że jak nasz Odkupiciel nie żył dla osobistych przyjemności (nawet legalnych), ale wydawał Swe życie w służbie prawdzie i sprawiedliwości, w opozycji grzechowi i w czynieniu wszystkiego według planu Jego Ojca, tak i my musimy używać nasz czas, nasze talenty, energię, prawa i przywileje. To wszystko, odkupione przez Chrystusa i dane nam, musimy nie tylko poświęcić na służbę Ojcu, ale musimy to w tejże służbie używać, wiernie aż do śmierci, według przykładu, jaki Pan nam wystawił – krocząc Jego śladami tak ściśle, jak to jest możliwym. Jeżeli w taki sposób umarliśmy z Nim, to w słusznym czasie będziemy też z Nim żyli (Rzym. 6:8); jeżeli z Nim w taki sposób cierpimy w tym żywocie, i ponosimy różne utrapienia dla sprawiedliwości, aż do śmierci (czy byłaby to śmierć krzyżowa czy jakakolwiek), to liczy się nam, że uczestniczymy w Jego śmierci, a wszyscy, którzy w „Jego śmierci” uczestniczą, będą też uczestniczyć w „Jego zmartwychwstaniu” (Filip. 3:8-11).
Jak śmierć Chrystusa różniła się od śmierci Adamowej, tak i „Jego zmartwychwstanie” różni się od zmartwychwstania restytucyjnego, jakie On, Swoim okupem, zapewnił wszystkim ludziom. W greckim położony jest nacisk na zmartwychwstanie Chrystusowe, jako „to zmartwychwstanie”, a także określone jest, jako „pierwsze (główne) zmartwychwstanie”. Ono było zmartwychwstaniem do natury Boskiej, nieśmiertelnej, w ciele duchowym. Podobnie ci, którzy są zanurzeni (ochrzczeni) w Chrystusa Jezusa – zanurzeni w Jego śmierć – dostąpią również działu w „Jego zmartwychwstaniu”, opisanym w 1 Kor. 15:42-53.
Jest napisane: „Jakośmy nosili wyobrażenie ziemskiego”, czyli ziemskiego ojca Adama, który też stracił je dla nas, a Chrystus Swoją ofiarą przywrócił je nam, lecz myśmy je poświęcili, aby z Chrystusem być współofiarnikami natury ludzkiej. Tym sposobem staliśmy się uczestnikami nowej natury i „będziemy nosili wyobrażenie niebieskiego”, czyli staniemy się uczestnikami Boskiej natury w zupełności, przy pierwszym zmartwychwstaniu (1 Kor. 15:49; 2 Piotra 1:2-4).
Zauważmy jak trafnie ten sam pisarz wspomina o tym w Piśmie, które rozbieraliśmy i jeszcze rozbieramy (Rzym. 6:3-5). „Pogrzebieniśmy tedy z Nim przez chrzest w śmierć Jego, aby jako Chrystus wzbudzony jest z martwych przez chwałę ojcowską, tak żebyśmy i my w nowości żywota chodzili. [Nowa natura liczy się, jako już zapoczątkowana teraz, lecz udoskonalona będzie przy naszym zmartwychwstaniu na wyobrażenie naszego Pana]. Bo jeżeliśmy z Nim wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego, tedy też i w podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni z Nim będziemy [dostąpimy działu w Jego zmartwychwstaniu]” (Rzym. 6:4,5).
Jest, więc wyraźne, że dla tych, którzy mają być współdziedzicami z Chrystusem, chrzest wodny jest symbolem zupełnej i koniecznej samoofiary; zanurzeniem, wraz z Panem, w Jego śmierć. Ono rozpoczyna i liczy się od chwili, kiedy usprawiedliwiony wierzący poświęca samego siebie na czynienie woli Bożej – lecz, aby zapewnić sobie obiecaną nagrodę, on musi trwać w tym poświęceniu, aż do zakończenia jego ziemskiego życia. W takim właśnie znaczeniu nasz Pan wyraził się o chrzcie, gdy powiedział: „Aleć mam być chrztem ochrzczony; a jakom jest ściśniony, póki się to nie wykona” (Łuk. 12:50).
Jezus był już ochrzczony symbolicznym chrztem w Jordanie, lecz teraz mówił o dopełnienie Swego chrztu w śmierci. Jego wola, poddana woli i zamiarom Ojca, była już pogrzebana, lecz w miarę jak zbliżała się ciemna godzina w Ogrójcu i na Kalwarii, Pan pragnął, aby już dokonać Swej ofiary. W takim samym znaczeniu On mówił o chrzcie tym dwóm uczniom, którzy prosili, aby zasiadali jeden po lewicy a drugi po prawicy w Jego Królestwie. Odpowiadając im Pan rzekł: „Nie wiecie o co prosicie; możecież pić kielich, który Ja będę pił? i chrztem, którym się Ja chrzczę, być ochrzczeni?” (Mat. 20:22). Mówił tu o chrzcie śmierci i dał do zrozumienia, że żaden nie może spodziewać się uczestnictwa w Królestwie, jeżeliby z Nim nie uczestniczył w tym chrzcie śmierci. Tak, więc, wyjaśnienie naszego Pana o znaczeniu chrztu odpowiada w zupełności temu, co napisał Apostoł Paweł.
Nie są to dwa chrzty – jeden w wodzie a drugi w śmierć Chrystusową – jest tylko jeden chrzest. Zanurzenie w wodzie jest symbolem, lub cieniem zanurzenia w śmierć. Jeżeli jest cień, musi też być rzeczywistość, a gdy światło oświeca rzeczywistość, wytwarza też cień tejże rzeczywistości. Pouczone dziecko Boże powinno rozróżniać pomiędzy rzeczywistością a cieniem i widząc bliski stosunek jednego do drugiego, powinno w tych dwu częściach zobaczyć „jeden chrzest”. Ponieważ te dwie części uznawane były przez apostoła jednym chrztem, wątpliwym byłoby, aby ktoś mógł w zupełności ocenić jeden prawdziwy chrzest, bez pojmowania rzeczywistości i cienia tej sprawy.
Rozeznając istotną ważność chrztu widzimy, że następnym po wierze w Chrystusa, chrzest jest ważnym i koniecznym stopniem, przez który Kościół wejdzie do chwały; albowiem tylko ci, co zastosują się do tego i mają społeczność w śmierci naszego Pana, będą również, jako członkowie Jego Ciała, uczestniczyć w pierwszym, czyli głównym zmartwychwstaniu, na podobieństwo Głowy. Nie bardzo nas dziwi, że niektórzy popełniają tę pomyłkę, że cień, czyli symbol biorą za rzeczywistość i czynią z niego próbę członkostwa w Kościele na ziemi; jest to pomyłka, prawie, że naturalna. Ci zaś, którzy rozumieją zanurzenie rzeczywiste a także symboliczne, jednak ignorują to drugie, powinni sumiennie zbadać samych siebie i upewnić się, czy ich wola w tej sprawie jest w rzeczywistości umarłą i pogrzebaną w woli Chrystusowej. Jeżeli odmawiają posłuszeństwa Pańskiemu Słowu i przykładowi w tym względzie, powinni dobrze upewnić się, czy argumenty, jakie wysuwają przeciwko tej sprawie, są silniejsze i ważniejsze od wzoru pokazanego przez samego Pana.
Ktoś może zapyta: Gzy jednak zanurzenie w wodzie jest dla mnie konieczne, jeżeli mam w sobie tę ufność, że jestem w zupełności poświęconym, zanurzonym w Chrystusa? Czy Pan odrzuciłby mnie za tak małą sprawę jak nie poddanie się tej formie?
Nie zapominajmy, że w wieku obecnym nie ma nakazów ani przymusu. Bóg nie nakazuje, aby Kościół był posłuszny, ani zmusza do tego. Jest to czas, w którym wierzący mają przywilej poświęcić swoje wolę i swoje wszystko w samoofierze Bogu – że mogą to uczynić, jest wielką łaską. Jest to „rok Pański przyjemny” (Łuk. 4:19) – jest błogosławionym czasem, w którym upodobało się Bogu przyjąć nasze ofiary (przez Chrystusa) i dać wielkie i kosztowne obietnice tym, którzy poświęcą Jemu swoje małe wszystko, aby przez to stać się naśladowcami Najwyższego Kapłana naszego obrządku.
Którzy to dobrze rozumieją, wiedzą, że ci co mają stanowić Ciało Chrystusowe, nie otrzymali Zakonu przykazań i nie są traktowani tak, jak byli traktowani Żydzi; „boście nie pod zakonem, ale pod łaską” (Rzym. 6:14). Żydzi byli domem sług i jest rzeczą właściwą rozkazać sługom, lecz którzy należą do domu synów (Żyd. 3:5,6) i są nowymi stworzeniami w Chrystusie, Bóg obchodzi się z nimi, jako prawdziwy ojciec z prawdziwymi synami. Prawdziwi synowie (i tylko takich Bóg uznaje), posiadają ducha przysposobienia synowskiego, ducha posłuszeństwa, więc nie potrzebują nakazów i gróźb; tacy, bowiem, słowami i czynami, w sprawach małych lub wielkich, zawsze są w usposobieniu: „Rozkoszą moją jest czynić wolę Twoją, Boże mój”. Takim, żadna ofiara nie jest za wielka a żaden objaw poważania i posłuszeństwa nie jest za mały. Wszelkie ludzkie filozofie, chełpliwości i dogodności ignorują, jako niegodne i nie warte porównania z mądrością Ojca. Oni poznali, że posłuszeństwo jest najlepszą ofiarą.
Nie, Bóg nie zmusza nikogo do zanurzenia rzeczywistego ani symbolicznego. Sposobności ofiarowania ludzkich wygód, opinii itd., są przywilejami, które powinny być wysoko cenione i pożądane, bo w ten sposób możemy okazać Bogu szczerość naszej miłości i rzeczywistość naszego poświęcenia. Na podstawie tych i setek innych małych rzeczy, jesteśmy obecnie próbowani, czy w rzeczywistości jesteśmy takimi, jakimi przyrzekliśmy, że będziemy. Jeżeli wstydzimy się wyznać Chrystusa przed ludźmi, w tak prosty sposób, jaki On zarządził, to możemy spodziewać się, że i On będzie się wstydził uznać nas za Swoich wiernych naśladowców a w końcu nazwać nas zwycięzcami i współdziedzicami. On nie mógłby nas takimi nazwać szczerze i prawdziwie, więc możemy być pewni, że tego nie uczyni; a jeżeli po rozpoznaniu ile nasz Pan uczynił dla nas – w tym, że nas odkupił a następnie jeszcze uczynił tak wielką ofertę korony i Boskiej natury – pozwolimy pogardy godnej pysze powstrzymać nas od tak małego aktu posłuszeństwa, jaki nasz Odkupiciel i Dobroczyńca zaleca, to już samowzgarda i wstyd powinny nas wstrzymać od przyswojenia sobie korony i miejsca (choćby nawet były zaofiarowane) w gromadce wiernych zwycięzców, którzy mężnie ofiarowali wszystko i udowodnili swoją wielką miłość.
Przeto chociaż nie twierdzimy, że w „Maluczkim Stadku” nie będzie żadnych, jak tylko tacy, co byli zanurzeni w wodzie, jak i w śmierci Chrystusowej, to jednak nie spodziewamy się znaleźć tam ani jednego takiego, który zrozumiał, że zanurzenie w wodzie jest zgodne z wolą Bożą a jednak tego kroku nie uczynił. Dobrze jest pamiętać, że posłuszeństwo w małych sprawach, może być ściślejszą próbą aniżeli w wielkich. Gdyby Szatan próbował pobudzić Ewę do grzechu bluźnienia Stworzycielowi, zapewne nie udałoby się jemu; chybiłby również gdyby Ewę namawiał do zamordowania Adama; zatem próba posłuszeństwa w bardzo małej sprawie, była najcięższą próbą. Podobnie i teraz Bóg doświadcza naszego wyznania miłości, przywiązania i posłuszeństwa w tych sprawach najmniejszych, z których jedną jest symboliczny chrzest zanurzenia w wodzie. Boską decyzją jest: Kto wiernym jest w małym, ten i w wielkim wiernym będzie (Łuk. 16:10).
Chociaż baptyści, na ogół, nie pojmują zupełnego znaczenia zanurzenia i więcej wagi przywiązują do symbolicznego chrztu aniżeli do rzeczywistości, to jednak obserwowanie symbolu ma u nich swoją wartość i okazują mądrość Pańską w obraniu tegoż symbolu; ponieważ prawda względem nawet samego symbolu, przestała być popularną już od czasu, kiedy system antychrysta ją odrzucił; i w wielu wypadkach potrzeba było prawdziwego poświęcenia i pogrzebania swej woli w wolę Chrystusową, zanim wierny był gotów ponosić urąganie od świata, za poddanie się tej niepopularnej ceremonii.
Nawet ci, co chrzczą pokropieniem i to nieinteligentnych (a więc i niewierzących) niemowląt, utrzymują, że chrzest jest wejściem do Kościoła Chrystusowego i żadna z sekt nie przyjmuje za członków innych, jak tylko takich, którzy przeszli pewien obrządek zwany „chrztem”. Różne wyznania przyjmują w taki sposób do swego kościoła także niemowlęta, w tym zrozumieniu, że tylko członkowie kościoła mogą być zachowani od wiecznych mąk. Prawda, że nauka ta, jak i wiele innych, rzadko, kiedy jest dziś głoszona, jednak miliony rodziców jeszcze dotąd wierzy, że ich dzieci byłyby przeznaczone na wieczne męki, gdyby umarli nie będąc pokropionymi wodą w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Szczególnie katolicy, episkopalni i luteranie obawiają się takiego zaniedbania, a nie mniej boją się tego również niektórzy prezbiterianie i metodyści.
Ilustracja tego, wykazująca również, jaką moc kładzie to błędne pojęcie do rąk kleru, zwróciła naszą uwagę tu w Allegheny, kilka lat temu. Rodzice pewnego niemowlęcia, luteranie, byli w nieporozumieniu z pastorem ich kościoła z powodu nie uiszczenia opłat parafialnych i nieuczęszczania do kościoła. Dziecko ich poważnie zachorowało a ojciec i matka kolejno prosili ich nieczułego, najemnego pasterza, aby przyszedł i pokropił ich dziecko, by w razie śmierci mogło być zachowane od wiecznego potępienia, o jakim on głosił.. Lecz pastor odmówił, oświadczając im, że zasługują na taką karę. Po dalszych staraniach udało im się dostać kogoś innego „akurat na czas”, aby uspokoił te ich bezpodstawne obawy.
Z tego wynika, że bez względu jak niedbałymi są względem formy chrztu, wszystkie główniejsze wyznania uważają chrzest, jako drzwi do kościoła, drzwi do zbawienia i do Ciała Chrystusowego, tak samo jak czynią to baptyści. My, natomiast, utrzymujemy, że ani kropienie wodą, ani zanurzenie w wodzie, nie są drzwiami do „Ciała Chrystusowego”, które teraz wybierane jest z świata; lecz jest nimi zanurzenie w śmierć Chrystusową, które rozpoczyna się wtedy, gdy usprawiedliwiony wierzący czyni zupełne poświęcenie. Tym sposobem on staje się członkiem Ciała Chrystusowego, którym jest Kościół. Radzimy, więc, aby wszyscy, którzy w taki sposób stali się członkami „Kościoła, których imiona zapisane są w niebie”, skoro zauważą przykład Pana i apostołów, i zrozumieją właściwość symbolu, niezwłocznie okazali swoje posłuszeństwo i poświęcenie także przed ludźmi.
CHRZEST POKAZANY W OBRZĄDKACH PRZYBYTKU
Prawdziwy chrzest był pokazany w żydowskim Przybytku, ale nie w umywalni, która znajdowała się na dziedzińcu i była napełniona wodą, w której kapłani myli swe ręce i nogi. Umywalnia ta była raczej symbolem oczyszczania, jakie wywiera prawda na zewnętrzne postępowanie wierzących, w zastosowaniu ogólnym. Symbolizowała wyzbywanie się brudnych praktyk – obmów, kłamstwa, kradzieży itp., wszelkich brudnych mów z ust naszych – potwarzy, zazdrości, sporów, wyzwisk itp. – oczyszczanie się z takowych jest właściwe, tak u ludzi cielesnych jak i u poświęconych świętych.
Zasłona u wejścia do Przybytku, przedstawiała tę samą myśl, co chrzest, mianowicie, śmierć. Przejście kapłana poza pierwszą zasłonę przedstawiało, że on zszedł z widowni, został pogrzebany, odcięty od rzeczy zewnętrznych; a jego stanowisko zamknięte, oświetlone jedynie świecznikiem i zasilone chlebem pokładnym, przedstawiało duchowy pokarm i duchowe oświecenie dostarczane wszystkim, którzy są zanurzeni (ochrzczeni) w Chrystusa – o czym świat nie wie.
Wtóra zasłona przedstawiała koniec ziemskiego życia tych, którzy, od poświęcenia, uważani byli za umarłych, czyli przedstawiała ich śmierć istotną; a Świątnica najświętsza przedstawiała zupełne uskutecznienie wszystkich nader wielkich i kosztownych obietnic danych tym, którzy stali się nowymi stworzeniami w Chrystusie Jezusie, przez uczestniczenie w Jego śmierci i w Jego zmartwychwstaniu. W Świątnicy najświętszej następuje zupełne zrealizowanie tego wszystkiego, co w Świątnicy było tylko przedsmakiem. Z tego widzimy, że zupełne zanurzenie, jakoby pogrzebanie, było konieczne do znalezienia się w Świątnicy najświętszej. Przybytek miał tylko jedno wejście, co uczy wyraźnie, że do stanu i warunków, które w Przybytku były wyobrażone, czyli do Boskiej natury, żaden nie dojdzie inaczej jak przejściem wpierw poza pierwszą zasłonę, która przedstawiała poświęcenie, czyli śmierć dla świata, co również pokazane jest pięknie w chrzcie zanurzenia w wodzie.
KTO MOŻE BYĆ ZANURZONY
Gdy Jan Chrzciciel chrzcił Żydów ku pokucie, wymagał od niektórych, aby najpierw pokazali swoim życiem, że uczynili reformę, zanim przyjęli chrzest, symbol reformy. Natomiast przy chrzcie praktykowanym po Pięćdziesiątnicy, jedynym wymaganym warunkiem była wiara w Chrystusa. W pierwotnym Kościele uważanym było za pewność, że tylko osoby szczere i prawdziwe wyznałyby w taki sposób swoją wiarę i wierność tak niepopularnemu wodzowi, jakim był ukrzyżowany Chrystus. Jednak chrzest zanurzenia w wodzie, chociaż był publicznym wyznaniem Chrystusa przez tego, który był chrzczony, nie koniecznie był poręczeniem dla takiego przez apostołów i przez Kościół. Kościół nie decydował i nie mógł decydować, czy każdy w taki sposób zanurzony symbolicznie, był rzeczywiście zanurzony w Chrystusa. Symbol miał to dowodzić i apostołowie, jak i inni kaznodzieje, wyjaśniali znaczenie symbolu i zachęcali, aby wszyscy ochrzczeni symbolicznie przez zanurzenie w wodzie dopilnowali, by w rzeczywistości byli umarłymi światu, jego planom i celom, a żywymi Bogu i Jego planom.
Uwidocznionym to zostało w wypadkach Ananiasza, Safiry i Szymona magika (Dz. Ap. 5:1-10; Dz. Ap. 8:13,20-23). Temu ostatniemu, pomimo że był ochrzczony, apostoł powiedział: „Widzę cię być w gorzkości żółci i w związce nieprawości”. Podobnie i teraz, nie potrzebujemy decydować o drugich, którzy chcą w ten sposób (przez chrzest) wyznać Chrystusa (chyba, że czyniliby to w sposób szyderczy); jest to ich osobisty czyn i wyrażenie ich sumienia wobec Boga; a opinia i wiara tego, co chrzci w wodzie, nie może na tę sprawę wywierać wpływu ujemnego lub dodatniego. Rzeczywistego chrztu widzieć nie można, z wyjątkiem jego wpływu na postępowanie; a rzeczywisty Kościół spojony tym chrztem stanowią ci, których imiona zapisane są w niebie i którzy wyraźnie zostaną rozpoznani dopiero po zakończeniu tego wieku, gdy zostaną uwielbieni i połączeni z Głową.
SPOSÓB CHRZTU SYMBOLICZNEGO
Zanurzenie w wodzie, ponieważ ono ma przedstawiać pogrzeb, powinno być dokonane przechyleniem kandydata w tył, w wodzie dosyć głębokiej, aby to mogło być uczynione. Nie powinno się tego czynić sekretnie, ponieważ ma ono być publicznym wyznaniem wiary i, według zapisków biblijnych, było jedynym publicznym wyznaniem w pierwotnym kościele. Jednak publicznymi świadkami tego powinni być raczej współwierzący aniżeli ludzie światowi. Dlatego chociaż ono nie potrzebuje być trzymane w sekrecie przed światem, nie ma potrzeby ogłaszania tego innym oprócz współczłonków Kościoła. Faktycznie, jest to okazja tak uroczysta dla tych, którzy rozumieją głębokie znaczenie chrztu, że obecność światowych, którzy nie szukają Boga a jedynie nowości, nie powinna być pożądana. W zapiskach biblijnych nie znajdujemy nic takiego, co by wskazywało, że w pierwotnym Kościele robiono z tego publiczną demonstrację.
Niektórzy mniemają, że ponieważ Jan Chrzciciel i uczniowie Pana chrzcili publicznie, w rzece Jordan, dlatego wszyscy kandydaci powinni być zanurzani gdzieś na widowni publicznej, w rzece. Należy jednak pamiętać, że cały naród żydowski był Kościołem, „według Przymierza Zakonu”, dlatego publiczny widok był publiczny wobec tych, co mienili się Kościołem w owym czasie. Co zaś do rzeki Jordan to Jan i uczniowie Pana chrzcili tam zapewne, dlatego, że było to najodpowiedniejsze miejsce. Jeżeli rzeka miałaby mieć tak ważne znaczenie w tej sprawie to, dlaczego nie należało twierdzić, że zawsze powinna być ta sama rzeka Jordan?
Należy zauważyć, że gdy rzezaniec uwierzył i był ochrzczony, sam tylko Filip był obecnym (Dz. Ap. 8:30-39); a gdy stróż więzienia, po uwierzeniu był zaraz ochrzczony (Dz. Ap. 16:33), nie było to uczynione w Jordanie, ale w łaźni, lub w jakim innym odpowiednim urządzeniu w zabudowaniach więziennych. Wiemy, że ruinach kościelnych zabudowań pierwszych dwóch wieków, odnaleziono przybudowane miejsca w rodzaju basenów, odpowiednie do napełnienia wodą i do zanurzania.
Forma słów używana przez apostołów i wczesny Kościół nie jest podana, co dowodzi, że słowa przy chrzcie używane były mniej ważne niż sam chrzest i to, co on wyrażał. Jednak z Dz. Ap. 2:38; 8:16; Rzym. 6:3; Gal. 3:27 i 1 Kor. 1:13 możemy wnosić, że chrzest „w Chrystusa”, w imię Pana Jezusa, był główną myślą i że było to wyrażone słowami. Przypuszczać też możemy, że słowa naszego Pana: „Chrzcząc ich w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”, nie były przeoczone, ale w jakiejś formie były przy chrzcie wyrażone. Myślą tego jest, że wierzący, przez ochrzczenie (zanurzenie) w śmierć Chrystusa, są złączeni z Chrystusem, jako członkowie Maluczkiego Stadka, które jest „Jego Ciałem” i że ich prawo, czyli przywilej tak być przyjmowanymi w Onym Umiłowanym, jest w imieniu, czyli z upoważnienia Ojca, przez zasługę Syna i przez udzielenie takim Świętego Ducha prawdy.
Następnie przytoczymy słowa i naszą ogólną procedurę przy chrzcie dla korzyści i informacji tych, którzy mogą mieć okazję do posłużenia się tą sugestią.
SŁOWA I OBRZĄDEK PRZY CHRZCIE
Przede wszystkim mamy pewne prywatne zapewnienie od tych, co mają być zanurzeni, że uznają śmierć Chrystusa, jako ich okup, że są już zupełnie poświęceni na Jego służbę i że pragną to okazać przez uczynienie symbolu, jaki Pan zalecił. Następnie, po ogłoszeniu tego w zgromadzeniu, schodzimy się w umówionym czasie i miejscu na dokonanie tej usługi i tam w streszczeniu wyjaśniamy znaczenie rzeczywistego zanurzenia i tegoż symbolu wodnego, a także dziękujemy Bogu za ten przywilej naśladowania Pana i wyrażamy naszą ufność w Jego obietnicy udzielenia Swych łask i pomocy dostatecznych do uzdolnienia w poświęcaniu swego wszystkiego w służbie Jemu; abyśmy prawdziwie mogli być umarłymi dla świata i jego celów a żywymi jedynie Bogu, służąc Jemu, badając Jego Słowo i starając się postępować według Jego woli.
Następnie, prosząc o szczególne błogosławieństwo dla tych, którzy mają być ochrzczeni, ten, co chrzci spotyka kandydata w wodzie i w zwykłej postawie (jedną ręką podtrzymując kandydata ręce, blisko twarzy, a drugą, z tyłu, przy szyi) wypowiada (jeżeli imię kandydata jest Jan) następujące słowa: – „Janie, w imię Ojca i Syna i Ducha świętego – z ich upoważnienia, ja ciebie chrzczę w Chrystusa” – po czym kandydat jest przechylony wznak (jak układane są zwłoki ku pogrzebowi), aż całe ciało zostanie zanurzone i znowu prędko jest podnoszony.
Gdy już wszyscy kandydaci zostali w taki sposób ochrzczeni i ponownie ubrani w swe szaty, stają oni przed zgromadzeniem, (które w międzyczasie uwielbia Boga modlitwami lub pieśniami), wtenczas ten, który ich zanurzał, a następnie też inni, podają im prawicę na znak przyjmowania ich do bratniej społeczności, zachęcając ich, aby okazali się godnymi Chrystusowego imienia, które wyznali i przyjęli, aby byli wiernymi w tym biegu o nagrodę wysokiego powołania, do którego publicznie przyłączyli, się.
Jest widocznym z Pisma Świętego, że w całym Wieku Ewangelii chrzest w Chrystusa symbolizował łączność poświęconych z Nim i ich członkostwo w jednym ciele – w klasie Pańskiej Oblubienicy. Lecz obecnie, w okresie żniw, czyli u zbiegu Wieku Ewangelii z Wiekiem Tysiąclecia, zachodzi nowe pytanie, a mianowicie: Chociaż dla wszystkich z tej klasy, którzy jeszcze tego nie uczynili, właściwym jest wyznać Chrystusa tym symbolem, co może być powiedziane o innych, o klasie restytucyjnej, którzy by chcieli wyznać Chrystusa i poświęcić się – wyzbyć się własnej woli i przyjąć tylko wolę Chrystusa? Wnosząc, że tacy prędzej lub później zgłoszą się do chrztu symbolicznego i że chrzest będzie właściwym symbolem poświęcenia dla innych, tak jak dla członków Ciała Chrystusowego, tudzież, że nie jest to naszą powinnością decydować, kto ze zgłaszających się do chrztu, do jakiej klasy należy – pytanie nasuwa się: Czy ta sama forma słów byłaby właściwa dla obu klas?
Odpowiadamy, tak; bo chociaż ci wyżej wspomniani nie będą w klasie Oblubienicy Chrystusowej, oni będą Jego rodziną dziećmi Chrystusowymi; a dla dzieci właściwym jest nosić nazwisko ich ojca. Chrystus będzie „Ojcem wieczności” (Iz. 9:6), czyli życiodawcą odrodzonego rodzaju ludzkiego; a więc nie będzie żadną niewłaściwością dla nich przybierać Jego miano. Na ile, więc możemy to obecnie pojmować, właściwym będzie chrzcić takich w imię Chrystusa; i wcale nie wątpimy, że wszyscy ludzie tego świata, którzy dojdą do harmonii z Bogiem i przyjmą dar żywota od Życiodawcy w wieku przyszłym, będą również znani, jako chrześcijanie. Jednak, jak to było już wykazane słowa tego, co zanurza osoby w ten sposób chrzczone, nie mogą działać i też nie działają ujemnie ani dodatnio na zanurzonych. Ważność tej sprawy polega na posłuszeństwie względem tego obrządku i jakie znaczenie to ma dla zanurzonego.
CHRZEST DUCHEM ŚW. I OGNIEM
Nie będziemy tu rozbierać tego przedmiotu szczegółowo, bo był on już tłumaczony na łamach tego pisma. Robimy tylko uwagę, że chrzest Duchem Świętym, który rozpoczął się w dniu Pięćdziesiątnicy, nie jest symbolicznie przedstawiony w chrzcie wodnym; on następuje, ale jest czymś zupełnie odmiennym od zanurzenia w śmierć Chrystusa, co zanurzenie w wodzie doskonale symbolizuje. Chrzest Duchem Świętym jest w następstwie zupełnego poświęcenia i zanurzenia w śmierć Chrystusową; jest on rękojmią, czyli zadatkiem zupełnego przyjęcia do Boskiej natury z Chrystusem, gdy wiernie i zupełnie dopełnimy naszej ofiary z Nim.
Chrzest w śmierć Chrystusa i symboliczny chrzest w wodzie są to sprawy, które my dokonujemy. Chrzest Duchem Świętym, natomiast, jest w zupełności dziełem Bożym. Żaden nie zostaje ochrzczony Duchem Świętym, jeśli wpierw dobrowolnie nie poświęci się, czyli zanurzy samego siebie w śmierć Chrystusa; a którzy doświadczyli tych dwu chrztów, nie mają już swej woli, aby wzbraniać się od chrztu wodnego, wskazanego w Słowie Bożym i w przykładzie Głowy, a później także praktykowanym i nauczanym przez członków królewskiego kapłaństwa.
Chrzest ogniem oznacza zniszczenie i złączone z tym uciski. Było już wykazane, że w taki sposób naród żydowski, z wyjątkiem prawdziwych Izraelitów godnych chrztu Duchem Świętym, został ochrzczony, zanurzony, czyli objęty narodowym zniszczeniem. Taką była przepowiednia Jana Chrzciciela (Łuk. 3:16,17).
CHRZEST ZA UMARŁYCH
„Bo inaczej co uczynią ci, którzy się chrzczą za umarłych, jeźli umarli nigdy nie będą wzbudzeni? czemuż tedy się chrzczą na korzyść umarłych?” (1 Kor. 15:29). – Oddane według manuskryptu Synaickiego.
Orzeczenie powyższe uważane było, jako bardzo zawiłe, ponieważ istotne znaczenie chrztu przez zanurzenie, (jako symbol śmierci) było przeoczone. Niektórzy dochodzili do niedorzecznej konkluzji, że pierwotni chrześcijanie chrzcili się na korzyść ich zmarłych, niewierzących przyjaciół i krewnych, mniemając, że św. Paweł o tym wspomniał i jakoby tę niedorzeczność zalecał. Przeciwnie, apostoł wspomniał tu o fakcie naonczas dobrze znanym, że ci, co byli zanurzeni, symbolizowali swoją śmierć, przyłączali się do tych, którzy byli umarłymi z Chrystusem, aby uczestniczyć w Jego śmierci ofiarniczej (która była na korzyść grzesznego i umierającego świata); i że czynili to w nadziei dostąpienia chwalebnego zmartwychwstania, aby z Odkupicielem uczestniczyć w dziele błogosławienia i podnoszenia wszystkich rodzajów ziemi.
Św. Paweł zbijał teorię niektórych, że zmartwychwstania nie będzie. Używał różnych argumentów, aby wykazać fałszywość takiej nauki. Że umarli mogą być wzbudzeni od umarłych, udowadniał faktem, że Chrystus był wzbudzony (wiersze 12 do 18); a następnie, w wierszu, który mamy pod rozwagą, wykazuje jak niedorzecznymi byliby ci, którzy przez chrzest symbolizują swoje poświęcenie, aby byli umarłymi z Chrystusem, gdyby nie wierzyli w życie przyszłe. Zapytuje owych niedowiarków w zmartwychwstanie: Czemuż tedy byliście ochrzczeni za umarłych, jeżeli poza śmiercią nie macie już żadnej nadziei? Jeżeli nie ma zmartwychwstania, to czyż nie byłoby rozumniej i lepiej jak najprędzej wykorzystać to życie obecne, rozkoszować się różnymi przyjemnościami, zamiast poświęcać się na śmierć w chrzcie i potem wieść życie w samoofierze, które jest codziennym umieraniem?
W tej, jak i we wszystkich sprawach, można dopatrzeć się piękności i harmonii tylko z właściwego stanowiska. Ci, co pokropienie uznają chrztem, nie widzą żadnego znaczenia w tym tekście. Także ci, co odrzucają chrzest wodny, nie mogą tego wytłumaczyć inaczej jak wnioskiem, że apostoł napisał zdanie niedorzeczne. Nie rozumieją ani oceniają tego tekstu również ci, którzy widzą jedynie symboliczny chrzest wodny. Jego piękność i siła mogą być rozpoznane jedynie ze stanowiska tu podanego, mianowicie, gdy jest zrozumiałym, że umrzeć z Chrystusem, jest śmiercią samowoli, umarciem dla świata i dla wszelkich korzyści tego świata; i że zanurzenie w wodzie jest właściwym, stosownym i od Boga przygotowanym symbolem tegoż poświęcenia. Na zakończenie przytaczamy kilka natchnionych określeń:
Św. Piotr powiedział: „Izali kto może zabronić wody?” (Dz. Ap. 10:47). Św. Paweł mówi: „Którzykolwiek ochrzczeni jesteśmy w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego ochrzczeni jesteśmy (…) Jeźliśmy z Nim wszczepieni w podobieństwo śmierci Jego, tedy też i w podobieństwo zmartwychwstania wszczepieni z Nim będziemy” (Rzym. 6:3-5). „Którzy tedy wdzięcznie przyjęli słowa jego, ochrzczeni są i przystało dnia onego dusz około trzech tysięcy. I trwali w nauce apostolskiej i w społeczności” (Dz. Ap. 2:41,42).
====================
— 15 czerwca 1893 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: