R1517-119 Rzymskie zamiary o amerykańskich miastach

Zmień język 

::R1517 : strona 119::

Rzymskie zamiary o amerykańskich miastach

C. CHINIQUY, BYŁY RZYMSKO-KATOLICKI KSIĄDZ

KIEDY w 1852 r. stało się jawnym, że mój plan sformowania kolonii z kanadyjskich Francuzów na urodzajnych równinach Stanu Illinois miał być uwieńczony powodzeniem, D’Arcy McGee wtedy redaktor pisma Freeman’s Journal, oficjalnego pisma biskupa Nowego Jorku, napisał do mnie, żeby poznać moje poglądy, i natychmiast postanowił stanąć na czele podobnego przedsiębiorstwa na korzyść Irlandzkich rzymsko-katolików. On opublikował długi i mądry artykuł, by wykazać, jak lud Irlandzki, z małymi wyjątkami, został zdemoralizowany i upodlony nisko w miastach, a jak wkrótce mógłby podnieść się wyżej, jeśli byłby pobudzony do zamiany rumu z wodą i knajp na bogate ziemie Zachodu. Pod jego wpływem odbyło się wielkie zebranie przeważnie składające się z irlandzkich księży, na które zostałem zaproszony, a które odbyło się w mieście Buffalo na wiosnę 1853 r. Lecz jaki był jego zawód, kiedy on zobaczył, że większość z tych księży była przysłana przez biskupów Nowego Jorku, Albany, Bostonu, itp., by sprzeciwić się i ubić jego plany! On nadaremnie przemawiał z największym zapałem wymowy dla poparcia swego ulubionego zamysłu. Większość księży odpowiedziała mu zimno w imieniu swoich biskupów: „Jesteśmy zdecydowani tak jak i ty, by zawładnąć Stanami Zjednoczonymi i rządzić nimi; lecz nie możemy uczynić tego inaczej, niż działając w tajemnicy i przez używanie najwyższej mądrości. Bo gdyby nasze plany były znane, to na pewno byłyby pokonane. Co czyni wprawny generał, kiedy chce podbić kraj? Czy on rozrzuca swoich żołnierzy po rolniczej ziemi, by spędzali swój czas i tracili energię na oranie pola i sianie zboża? Nie. On trzyma ich w łączności wokoło swoich chorągwi i maszeruje na przedzie do zdobycia miejsca obronnego. On podbija wielkie miasta jedno po drugim, niszczy wysokie wieże i cytadele, które spotyka na swej drodze. Wtedy rolnicze pola są podbite i stają się ceną jego zwycięstwa bez poruszenia palcem. Tak jest i z nami. W cichości i cierpliwości musimy zgromadzać naszych Irlandzkich rzymsko-katolików w wielkich miastach Stanów Zjednoczonych. Pamiętajmy, że w tym kraju głos jednego z naszych najbiedniejszych podróżnych, pokrytego szmatami ma tak dużą wagę, jak głos milionera Astora; i jeśli my mamy dwa głosy przeciwko milionerskiemu jednemu, to on staje się tak bezbronnym jak ostryga. Wtedy, starajmy się nie pomnażać nasze głosy, odwołujmy się do biednych, lecz wiernych irlandzkich katolików i zbierzmy ich z dalekich zakątków świata w sam środek tych pysznych cytadeli, które Jankesi z taką pychą budują pod nazwami New York, Boston, Chicago, Albany, Buffalo, Troy, itd. W cieniu tych wielkich miast Amerykanie uważają się za olbrzymów i za niepokonaną rasę. Oni patrzą na irlandzkich katolików z największą wzgardą, jako tylko odpowiednich do kopania kanałów, zamiatania ulic, albo upokorzonych do gotowania pokarmów w swojej kuchni. Niech nikt nie wybudza tych śpiących lwów dzisiaj; módlmy się do Boga, aby oni spali i drzemali w swoich przyjemnych snach kilka lat więcej. Jak smutnym będzie ich przebudzenie, kiedy my z naszymi przeważającymi głosami ich usuniemy i to na zawsze, z każdego stanowiska władzy, zaszczytu i korzyści! Co będą ci obłudnicy synowie i córki tych fanatycznych Ojców Pielgrzymów mówić, kiedy nawet ani jeden sędzia ani nauczycielka nie będą obrani, jeśli nie będą oddani irlandzkim katolikom? Co ci tak zwani olbrzymi pomyślą i powiedzą o ich nieprześcignionej zdolności, umiejętności i przebiegłości, kiedy ani jeden gubernator, senator, albo członek Kongresu nie będzie wybrany, jeśli nie będzie szczerze oddaj naszemu Ojcu Świętemu Papieżowi”?

„Co za smutna postać tych Protestanckich Jankesów, gdy będą odcięci, kiedy my nie tylko obierzemy Prezydenta, lecz zajmiemy naczelnictwo armii i marynarki, gdy posiądziemy klucz do publicznego skarbu w nasze ręce. Wtedy będzie czas dla naszych oddanych irlandzkich katolików, by zaniechali swego mieszania rumu z wodą, by stali się gubernatorami i sędziami kraju. Wtedy nasi biedni i upokorzeni irlandzcy mechanicy wyjdą z wilgotnych rowów i kanałów, żeby rządzić miastami we wszystkich ich departamentach, od wspaniałego mieszkania burmistrza do mniej niższego, chociaż nie mniej szlachetnego stanowiska nauczyciela”.

„Wtedy tak będziemy rządzili Stanami Zjednoczonymi i położymy u stóp pastora Jezusa Chrystusa, ażeby on położył koniec ich bezbożnemu systemowi edukacyjnemu i wymiótł te bezbożne prawa wolności sumienia, które są obrazą Boga i człowieka”.

Lecz irlandzcy rzymsko-katolicy byli pouczeni, by uważali San Francisco za ich „obiecaną ziemię”, za bogate dziedzictwo Boże zachowane w skarbcu dla nich. Konsekwencją jest to, że o ile znajdujemy tylko kilku amerykańskich, niemieckich, angielskich milionerów w San Francisco, to w tym samym czasie można naliczyć więcej niż pięćdziesięciu irlandzkich katolickich milionerów w tym mieście. Musimy pójść do San Francisco, ażeby mieć pojęcie o licznych wielkich i silnych organizacjach, z którymi Kościół Rzymski przygotowuje się do zagrażającego starcia, przeto ma nadzieję zniszczenia systemu edukacyjnego i każdy ślad wolności i ludzkich praw w Stanach Zjednoczonych, jak to odważnie i publicznie ogłoszono niedawno temu w najwięcej popularnym organie, Catholic World, New York i w Catholic Review: „Kościół Katolicki liczy jedną trzecią ludności amerykańskiej i jeśli jego liczba będzie się podnosić przez następne trzydzieści lat tak, jak przez ostatnie trzydzieści lat, to w 1900 r. Rzym będzie miał większość i będzie zobowiązany względem tego kraju i utrzymania go. I nie potrwa długo, że w tym kraju będzie stanowa religia, którą będzie religia rzymsko-katolicka. Katolik ma rozporządzać swoim głosem w celu zabezpieczenia rzymskiemu katolicyzmowi przewagi w tym kraju. Wszystkie legislacje muszą być rozrządzane wolą Bożą, nieomylnym wskazaniem przez Papieża. Edukacja musi być pod kontrolą katolickich władz i pod którą to edukację włączone są opinie jednostki i wyrażenia prasy. Wiele opinii ma być wyposażonych przez świeckie uzbrojenie, w oparciu o autorytet kościoła, nawet na wojnę i rozlew krwi”. – Catholic World, Lipiec, 1870.

„Chociaż stan ma prawa, to ma je tylko w cnocie i przez przyzwolenie wyższej władzy, i że ta władza może być jedynie wyrażona przez kościół. Protestantyzm we wszystkich formach nie miał i nigdy nie może mieć jakiegokolwiek prawa tam, gdzie katolicyzm zatriumfował, przeto gubimy dech, który zużywamy w przemówieniach przeciwko bigoterii i nietolerancji na korzyść religijnej wolności, czy też prawa jakiegokolwiek człowieka do wyznawania takiej religii, jaka mu najlepiej odpowiada” – Catholic Review, Lipiec, 1870 r.

Ażeby można łatwiej ćwiczyć irlandzkich katolików i przygotować ich do grożącego starcia, Jezuici zorganizowali ich we wielkie liczne tajne towarzystwa.

Niemal wszystkie te tajne towarzystwa są zmilitaryzowane. Posiadają one główne biura w San Francisco, lecz ich stanowiska i dokumentacja są porozrzucane po całych Stanach Zjednoczonych, od Pacyfiku po Atlantyk. Liczbę ich żołnierzy oblicza się na 700 000 żołnierzy, którzy pod mianem Ochotniczej Milicji Stanów Zjednoczonych są oddani pod najbardziej biegłych i zdolnych generałów wielkiej Republiki.

====================

— 15 kwietnia 1893 r. —