::R1400 : strona 137::
PODRÓŻE PO ZIEMI ŚWIĘTEJ
SIERPIEŃ 1891 – NOTATKI REDAKCYJNE – ODC. III
—————
Następnie odwiedźmy „Kamieniołomy Salomona”, skąd pozyskano kamienie do budowy świątyni. Są one niezwykle rozległe i zajmują prawdopodobnie ponad połowę miasta. Z zapalonymi świecami i naszym przewodnikiem oglądamy tyle kamieniołomów, ile chcemy zobaczyć, zauważając starożytne ślady kamieniarzy i miejsca, z których ogromne kamienie zostały wyjęte, a inne są gotowe do wyjęcia – odzwierciedlając w tym czasie wydobywanie żywych kamieni, które wielki Mistrz Murarski, Chrystus, nasz Pan, teraz wyjmuje, dopasowuje i wyrównuje na miejsca w antytypicznej świątyni w antytypicznym Jeruzalem powyżej.
Sugerujemy, że przestrzeń pozostawiona przez ten kamieniołom może jeszcze zostać wykorzystana do zorganizowania ogólnego systemu kanalizacyjnego dla miasta Jerozolimy; podobnie też wyciągnięcie ze świata żywych kamieni dla niebiańskiej Świątyni, Kościoła, ostatecznie przyniesie korzyść światu – oczyszczając go z grzechu i wszelkiej nieczystości.
Nadeszła niedziela, a my staramy się skorzystać z tej możliwości, by poznać jerozolimskich misjonarzy i dowiedzieć się czegoś o ich pracy. Uczestniczymy w nabożeństwie w protestanckim kościele episkopalnym i słuchamy dobrego praktycznego wykładu w języku angielskim, ale nie udaje nam się porozmawiać z żadnym z trzech obecnych pastorów, asystujących w nabożeństwie, ani z żadnym uczestnikiem tego zgromadzenia. Jesteśmy raczej rozczarowani rezultatem naszych prób nawiązania znajomości. Wprowadzamy więc w życie inny plan i po południu staramy się odwiedzić kilku innych pastorów w ich domach. Dowiadujemy się, że biskup i jeden z kolejnych pastorów są nieobecni w sezonie letnim, ale trafiamy na nabożeństwo misyjne prowadzone przez biskupa w języku arabskim i uczestniczymy w nim. To zgromadzenie jest ciekawe, składa się głównie z rodzimych młodych mężczyzn. Po zapytaniu dowiadujemy się, że wielu z nich pracuje dla misji w takim czy innym charakterze.
W sumie jesteśmy zmuszeni stwierdzić, że „Amerykanie” mieli pewne podstawy dla swoich zarzutów, iż tutejsi misjonarze fałszywie reprezentują ducha Chrystusa swoją na ogół wyniosłą postawą. Tubylcy nazywają rezydencje duchownych pałacami, bo rzeczywiście są to najwspanialsze budynki w mieście, poza hotelami i budynkami publicznymi.
Jest to godny ubolewania fakt, że chociaż niektórzy misjonarze wydają się mieć pragnienie czynienia dobra, nie mają takiego współczucia i pochłaniającego pragnienia czynienia dobra biednemu stworzeniu, jakie powinni mieć, aby coś więcej osiągnąć. Tutaj, jak wszędzie, potrzebna byłaby prawda, która by całkowicie i słusznie pokierowała ciałem, duszą i duchem w służbie. To jednak w obecnych złych warunkach wymaga nieustannego samozaparcia i poświęcenia. Prawda jest tą jedną rzeczą potrzebną zwłaszcza w obecnej służbie, w żadnym zaś miejscu „ludzie religijni” nie wydają się być bardziej zadowoleni z siebie. Również Żydzi są pełni tego samego ducha, choć na pewno nie bez powodu. Ich nabożeństwa w synagodze są bardziej rozsądne i inteligentne niż te różnych wyznań „katolickich”, tu zakorzenionych. Oddają oni cześć Bogu indywidualnie i pojedynczo lub w grupach, czytają Pismo Święte i rozmawiają o jego znaczeniu. Talmud, przeciwko któremu nasz Pan wypowiadał się jako o „tradycji ludzkiej”, wyjaśnia Słowo Pańskie, dodając do niego wiele komentarzy, co stanowi dla nich główne kajdany. Niemniej jednak znajdujemy tutaj jedno małe zgromadzenie Żydów, którzy odrzucają Talmud i akceptują tylko Prawo Mojżeszowe i Proroków. Ich rabin za pośrednictwem tłumacza mówi nam, że w Turcji i Rosji jest wiele podobnych i większych zborów. Nazywają siebie Karaimami. Ci Żydzi byliby gronem ludzi, odnośnie których można by być pełnym nadziei, gdyby działał wśród nich przepasany prawdą, zaangażowany i oddany misjonarz, taki jak nasz Pan, Piotr czy Paweł. W rzeczywistości nawrócenie Żyda lub muzułmanina jest sprawą rzadką. Nawrócenia zdarzają się prawie wyłącznie wśród osób, którymi opiekowano się w dzieciństwie i które dorastały jako protestanci lub katolicy co do formy i nazwy. Aby to zrównoważyć, żydowskie szkoły i sierocińce są teraz bardziej aktywne i przyjmują dzieci ze wszystkich społeczności.
Objedziemy teraz miasto dookoła, poza murami, zboczami dolin. Jako środek transportu posłużą nam potulne osiołki, dokładnie takie, jakie potrzebne są do odbycia tej wycieczki.
Przechodząc przez Bramę Damasceńską wkrótce
::R1400 : strona 138::
docieramy do „Grobowców Królów”. Są to przestronne sklepienia wykute w litej skale, łączące się z centralnym przestronnym pomieszczeniem, które łączy się z zewnętrzem przez małe drzwi zamknięte toczącym się kamieniem, podobnym do dużego kamienia szlifierskiego, takiego jak zamykał grób naszego Pana. Na zewnątrz tych małych drzwi znajduje się przestronna platforma sugerująca miejsce publicznych zgromadzeń, nabożeństw pogrzebowych itp., a z niej szerokie schody (około trzydziestu stóp szerokości) prowadzą na powierzchnię. Grobowce Sędziów znajdują się w pobliżu naszego kursu, nieco dalej na zboczu Góry Oliwnej. Są duże i interesujące, ale mniej niż Grobowce Królów. Skręcimy i zejdziemy w dół Doliny Jehoszafata, inaczej znanej jako Dolina Kidron. Nasza ścieżka przecina i ponownie przecina koryto potoku Kidron (suchego o tej porze roku) i przechodzi w pobliżu Ogrodu Getsemane; i przypominamy sobie, że Mistrz i jego dwunastu apostołów często chodzili tędy, idąc do i z Oliwetu i Betanii (Jana 18:1). Patrząc w górę po naszej lewej stronie, zbocze Góry Oliwnej jest gęsto pokryte kamiennymi płytami, oznaczającymi groby i grobowce sprzed wieków. Dolina Jehoszafata jest synonimem i przypomnieniem Bożej obietnicy zmartwychwstania.
Zatrzymujemy się, aby napić się wody z długo celebrowanej fontanny Enrogel. Dalej mijamy „Ogrody Królów” po naszej prawej stronie, a po przeciwnej stronie doliny znajduje się wioska Siloam, a nieco poniżej niej nowa żydowska kolonia w nowych, małych, kamiennych domach, wzniesionych, jak sądzimy, dzięki życzliwości Sir Mojżesza Montefiore; wszystkie wyglądają bardzo schludnie i wygodnie. Tuż nad tymi wioskami znajduje się „Góra Zgorszenia”, nazwana tak, ponieważ tam, aby zadowolić swoje pogańskie żony, Salomon wzniósł świątynie fałszywym bogom Ammonitów i Moabitów, Molochowi i Chemoszowi – 1 Król. 11:1-7.
Tutaj skręcamy w bok i wspinamy się na zbocze wzgórza, aby odwiedzić sadzawkę Siloam, naprzeciwko wioski o tej samej nazwie. Kilka stopni prowadzących do sadzawki ze wzgórza Syjon można jeszcze dostrzec. Przypominamy sobie posłuszeństwo niewidomego, który tutaj otrzymał wzrok w dzień Sabatu, i pamiętamy, że jesteśmy już we wczesnym świcie antytypicznego Sabatu – Tysiąclecia – kiedy zaślepione przez Szatana oczy ludzkich zrozumień zostaną namaszczone maścią z ust Pana zmieszaną z gliną ludzkich narzędzi i kiedy przez wiarę obmyją się w źródłach prawdy, które zostaną im wtedy otwarte. Jakże cenne są obietnice: „Tedy się otworzą oczy ślepych” i „Ślepi przejrzą z ciemności” (2 Kor. 4:4; Iz. 35:5; 29:18). Nigdy wcześniej nie uświadomiliśmy sobie tak w pełni, jak podczas tej podróży, że cały świat potrzebuje obiecanego zbawienia dla oczu; i
::R1401 : strona 138::
wydaje się, że nikt nie potrzebuje go bardziej niż nominalne kościoły chrześcijańskie – Obj. 3:18.
Opuszczając Kidron, przechodzimy na wschód, a następnie na północ wzdłuż Doliny Hinnom lub Gehenny – niegdyś używanej jako miejsce niszczenia podrobów i śmieci oraz niszczenia martwych ciał najbardziej nikczemnych przestępców za pomocą ognia i siarki, a przez naszego Pana używanej do symbolizowania całkowitego i beznadziejnego zniszczenia przez wtórą śmierć, do której zostaną wrzuceni wszyscy, którzy w dniu sądu Tysiąclecia zostaną uznani za niegodnych życia. W dolnej części tej doliny znajduje się rzekoma Aceldama, czyli pole krwi, na którym powiesił się Judasz. Obecnie dolina ta jest w znacznym stopniu wypełniona – jest to naturalny rezultat dawnych działań wojennych polegających na rzucaniu kamieniami oraz wielu zniszczeń miasta i jego murów. W dolnej części jest teraz żyznym ogrodem drzew oliwnych, figowych itp.
Przechodząc dalej, znajdujemy się w Dolinie Kidron z dwoma basenami lub zbiornikami wodnymi, które wciąż są dość dobrze zachowane. To tutaj Salomon został namaszczony na króla Izraela z rozkazu króla Dawida (1 Król. 1:30-40). Po naszej lewej stronie, gdy wchodzimy do doliny, znajdują się czyste, schludnie wyglądające domy „Niemców”, czyli Towarzystwa Świątyni. Żałujemy, że nie będziemy mieli czasu, by ich odwiedzić.
Teraz docieramy do nowej Jerozolimy, szybko budującej się na północny zachód od otoczonego murami miasta, z godnymi uznania nowoczesnymi strukturami, wśród których znajduje się nasze miejsce postoju, Hotel Jerusalem.
Mamy do dyspozycji jeszcze tylko jeden dzień i odwiedzimy Betlejem oraz baseny Salomona. Droga dla powozów jest dobra, a nasz przewodnik i przyjaciel zapewnił nam dobry powóz i zaprzęg, więc nie zajmie nam dużo czasu dotarcie do
::R1400 : strona 139::
Betlejem, miasta honorowanego jako miejsce narodzin naszego Pana. Po drodze mijamy „Grób Racheli”. W pobliżu tego miejsca ukochana Rachela zmarła podczas porodu Beniamina, a tradycja głosi, że jest to jej grób (1Moj. 35:16-20). Tutaj znajduje się cysterna, w której według tradycji gwiazda ukazała się mędrcom po raz drugi, aby poprowadzić ich do Betlejem i żłóbka (Mat. 2:1-10). Przypomina nam to, że z wieży na Górze Oliwnej widzieliśmy rzekome pola, na których pasterze, którym ogłoszono narodziny naszego Pana, pilnowali nocą swoich stad (Łuk. 2:8), a droga, którą właśnie przebyliśmy, idąc z Jerozolimy, była prawdopodobnie tą samą, którą oni podróżowali. Składamy serdeczne dzięki Bogu, że w najprawdziwszym sensie odnaleźliśmy Tego, który narodził się jako Król Żydów i Król wszystkich królów, a raczej zostaliśmy przez Niego odnalezieni: On nam się objawił. „Mój Umiłowany jest mój, a ja jestem Jego”.
Betlejem jest zbudowane na wzgórzu w kształcie półksiężyca. Budynki są z białego kamienia i dość dobre jak na te okolice. Liczy około siedmiu tysięcy mieszkańców.
Starożytny strój i zwyczaje są tu lepiej zachowane niż gdzie indziej, jak nam powiedziano i w co wierzymy. Betlejemczycy to mądrzy ludzie, ponadprzeciętnie inteligentni i gościnni. Uważamy ich za znacznie lepszych pod każdym względem w czasach naszego Pana niż mieszkańcy Jerozolimy.
Betlejem było domem Boaza i to tutaj przybyła Naomi z Rut, która została żoną Boaza i matką Obeda, ojca Jessego, ojca Dawida, króla. Ale chociaż Betlejem jest godne uwagi jako miejsce narodzin i dom tych ludzi, to jego zaszczyt wynika z tego, że jest miejscem narodzin Pana Dawida, umiłowanego syna Jehowy Boga – „Ty, Betlejem Efrata, nie jesteś najmniejsze wśród miast Judy; bo z ciebie wyjdzie mi ten, który będzie władcą w Izraelu”. (Mich. 5:2; Mat. 2:6). Tutaj, do Betlejem jako głównego miasta ich prowincji, przybyła Maria z Józefem, jej mężem, zgodnie z dekretem Cezara Augusta, rzymskiego cesarza, aby zostać opodatkowanym i tutaj urodziło się Dzieciątko Jezus – Łuk. 2:1-12.
Odwiedzamy kościół Narodzenia Pańskiego, zbudowany w tym miejscu. Jest on we wspólnym posiadaniu rzymskich, ormiańskich i greckich katolików, ale pozorna harmonia między nimi jest nieco wymuszona, jak wynika z obecności uzbrojonych tureckich (mahometańskich) żołnierzy, których rząd uznał za konieczne stacjonowanie tutaj w celu utrzymania pokoju między sektami. Schodzimy po kilku stopniach do około dziesięciu stóp poniżej posadzki kościoła, do domniemanego miejsca narodzin naszego Zbawiciela, które jest oznaczone dużą srebrną gwiazdą, na której widnieje napis: „Hic de Virgine Maria Jesus Christus natus est”, tj. Inne miejsce oznaczone marmurową płytą jest uważane za miejsce, w którym stał żłób.
Związane z tym długie podziemne przejście prowadzi nas do miejsca, w którym, jak się mówi, anioł ukazał się Józefowi, nakazując mu ucieczkę z Maryją i Dzieciątkiem Jezus do Egiptu. Dalej dochodzimy do Ołtarza Niewiniątek, o którym mówi się, że znajduje się nad jaskinią, do której wrzucono dzieci zmasakrowane przez Heroda. Powyżej tych miejsc pamięci znajduje się kilka kaplic i klasztorów; jedna z nich, kaplica Heleny, zbudowana przez matkę Konstantyna Wielkiego w 327 r. n.e., ma sto dwadzieścia stóp długości i sto dziesięć stóp szerokości. Zawiera czterdzieści cztery marmurowe kolumny pobrane z góry Moria i przypuszczalnie były filarami ganków Świątyni Salomona.
Przechodząc wzdłuż głównej ulicy Betlejem do jej dalszego końca, dochodzimy do słynnej „Studni Betlejemskiej”, której woda była tak bardzo ceniona przez Dawida (2 Sam. 23:15,16). Z tego miejsca mamy widok na Pole Pasterskie. Jest to prawdopodobnie to samo pole, na którym Dawid jako pasterz pasł swoje owce i na którym jego babka Rut zbierała plony na polu bogatego Boaza. „A byli w tym samym kraju pasterze, którzy przebywali na polu, strzegąc nocą trzód swoich. I oto anioł Pański przyszedł do nich […] i rzekł: Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie wszystkiemu ludowi”.
O, gdyby pasterze trzody Pańskiej czuwali: byliby teraz powiadomieni o powtórnym przyjściu Pańskiego Pomazańca – nie znowu jako człowieka, ani po to, by cierpieć, umrzeć, odkupić, ale teraz w godności, autorytecie i mocy, by
::R1400 : strona 140::
błogosławić i oferować uzdrowienie i przywrócenie wszystkim, których wtedy kupił swoją własną drogocenną krwią. Gdyby tylko usłyszeli, poselstwo pokoju i błogosławieństwa dane osiemnaście stuleci temu ma teraz nową moc i piękno: jest to rzeczywiście „dobra nowina o wielkiej radości, która będzie wszystkiemu ludowi”. Ale teraz, tak jak wtedy, mądrzy – prawdziwie mądrzy – znajdą, poznają i wielbią Króla, podczas gdy inni nie wiedzą o Jego obecności: zobaczą i będą prowadzeni przez Bożą gwiazdę; ale tym razem gwiazda przewodnia powstanie w ich sercach w związku z pewnym słowem proroctwa, jak mówi Apostoł – 2 Piotra 1:19.
Wracając do Jerozolimy, robimy objazd do Basenów Salomona. Są to ogromne zbiorniki, w których gromadzono i przechowywano letnie zapasy wody w Jerozolimie. Z tych basenów akwedukty prowadzą wodę przez wiele kilometrów do miasta. Obecnie są one w znacznym stopniu zepsute, a co za tym idzie, mało użyteczne. Rzeczywiście, brak literalnej wody dobrze reprezentuje niedobór prawdy w tych stronach. Oby fontanny zostały wkrótce otwarte!
Nasza podróż powrotna z Jerozolimy do Jaffy to bardzo przyjemna przejażdżka nocą, przy pełni księżyca. Do Jaffy docieramy wcześnie rano i mamy czas na wizytę w żydowskiej szkole rolniczej na obrzeżach miasta, a następnie udajemy się parowcem do Kanału Sueskiego, a stamtąd koleją do Kairu, aby zobaczyć Wielką Piramidę.
Kończymy naszą wizytę w Ziemi Świętej z nadzieją, że już wkrótce ziemskie błogosławieństwa obiecane nasieniu Abrahama według ciała i ziemi obietnicy, jak również duchowe błogosławieństwa dla duchowego nasienia, Chrystusa i Jego Oblubienicy, niebiańskiego Jeruzalem, miasta lub Królestwa, z którego wszystkie Boże błogosławieństwa spłyną na świat.
====================
— 1 maja 1892 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: