::R1083 : strona 5::
Jak kobiety uprawiają pobożność, nr 2
CZY ISTNIEJE MOŻLIWOŚĆ KONFLIKTU W OBOWIĄZKACH CHRZEŚCIJAŃSKICH KOBIET?
Nasze następne pytanie jest o to, czy obowiązki chrześcijańskich kobiet jako znajdujących się na próbie członków Kościoła Chrystusowego, mogą być w sprzeczności z ich obowiązkami w różnych cielesnych relacjach, w jakich się znajdują – jako żony, matki, córki, siostry, sąsiadki i przyjaciółki – jest niezwykle ważne. Ale najpierw zwróćmy uwagę na to, jakie są nasze obowiązki w pomazanym ciele.
Podobnie jak naszym braciom, powiedziano nam, że wszyscy „powołani jesteśmy do jednej nadziei, która należy do naszego powołania”; że jesteśmy „nowym stworzeniem w Chrystusie Jezusie”; że wszyscy stanowimy „jedno w Jezusie Chrystusie”; i że w Chrystusie „nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety” (Gal. 3:28). I prorok Izajasz (Iz. 61:1,2; 2 Kor. 6:1) wskazuje, że wszyscy pomazani zostali pomazani do głoszenia ewangelii – dobrej nowiny o odkupieniu i restytucji, jak również o szczególnym wysokim powołaniu i przywileju Wieku Ewangelii, każdemu, kto ma uszy ku słuchaniu.
Nasze zadanie jest więc proste i jest takie samo, jak powierzono naszym braciom. I jeśli je zignorujemy i będziemy sami siebie usprawiedliwiać, z pewnością okażemy się leniwymi sługami, udowadniającymi naszą bezwartościowość do wysokiego stanowiska, do którego zostaliśmy powołani. Oto przed nami pole do zżęcia oraz praca żniwa; pola są już dojrzałe, żniwo wielkie, a robotników stosunkowo mało, choć wielu drogich świętych poświęca się tej pracy.
Praca żniwa nie jest wychowywaniem i opieką nad naszymi rodzinami, ani nauczaniem osób światowych, lecz jest poszukiwaniem świętych już poświęconych Bogu, okazujących cichego i pokornego ducha, oraz zapoznawanie ich w doskonalszy sposób z planem Boga; tak aby studiując jego ogólny zarys oraz szczegóły, mogli odkryć błogosławioną prawdę, że teraz właśnie nadszedł czas, aby podnieść głowy i radować się, bo przybliżyło się ich wyzwolenie; a ponieważ oni łatwiej przyjmują prawdę i mają udział w jej duchu, mogą przygotować się na przyjęcie Króla w Jego piękności i połączenie z Nim jako Jego chwalebna Oblubienica.
To jest właśnie dzieło, w które każdy poświęcony powinien zaangażować się w miarę swoich możliwości. I aby to uczynić, jeśli mamy ducha Mistrza – to jest, jeśli ta praca leży nam na sercu tak samo jak Jemu – będziemy gotowi poświęcić inne zobowiązania, aby ją wykonać; będziemy tak naginać, obracać i organizować nasze ziemskie sprawy, by jak najmniej ograniczały tę nadrzędną i najważniejszą pracę. Owo staranie o zarządzanie ziemskimi sprawami w taki właśnie sposób, jak również pełna świadomość naszych talentów i używanie ich w sposób najbardziej korzystny dla wielkiego dzieła żniwa, jest częścią przywileju i obowiązku każdego szafarza w Pańskiej służbie. Pan nazwał nas swoimi szafarzami właśnie dlatego, że chciał, abyśmy to czynili. On pragnie, abyśmy byli mądrymi i wiernymi sługami, uczącymi się, aby pokazać, że jesteśmy przez Niego aprobowani – uczącymi się naszych zdolności, okoliczności i możliwości, tak by poznawszy Jego wolę, móc ją wykonywać na tyle, na ile pozwolą nasze zdolności.
Obowiązki ziemskie i niebiańskie nie powodują jednak konfliktu. Obowiązki nigdy ze sobą nie kolidują, choć czasem zdarza się, że jest nam trudno określić, co rzeczywiście należy do naszych obowiązków. Pismo Święte jasno wyjaśnia, że bez względu na okoliczności, w jakich się znajdujemy w chwili powołania, aby zostać Oblubienicą Chrystusową, możliwe będzie uczynienie naszego powołania i wyboru pewnym. Prosta i wąska ścieżka stanie się bardzo jasna, bez względu na to, jak bardzo będzie wyboista. Jeśli jesteście powołani do bycia sługą, nie powinniście ignorować obowiązków i odpowiedzialności sługi, czy też oceniać sami siebie zbyt wysoko, by spełnić obowiązki służby. Wypełniaj je z godnością i wdziękiem; nie pełniąc służby dla oka, by przypodobać się ludziom, lecz z całego serca, jako Panu – Efez. 6:5‑8.
Jeśli zatem jesteś powołana, będąc matką, nie uważaj się za zwolnioną z nałożonych już obowiązków, ani nie wykazuj wobec nich najmniejszego nawet niedbalstwa czy obojętności. Studiuj Boskie metody, plany i przykazania, i czyń wszystko, co jest w twojej mocy, aby zastosować je w wychowywaniu waszych dzieci, mając jeden cel – przyniesienie chwały Bogu poprzez uczenie ich, by Go czciły, wielbiły i służyły Mu.
Poza własną rodziną rozszerzaj swoje wpływy na rzecz prawdy, na ile pozwalają twoje talenty i możliwości, wśród sąsiadów, przyjaciół i krewnych – słowem, uczynkiem i przykładem, listami i materiałami drukowanymi, a także wychowując swoje dzieci w miłości i służbie Bożej, by współpracowały z tobą w tym działaniu i czekały z niecierpliwością na sprzyjający czas,
::R1083 : strona 6::
gdy dorosną i będą się mogły w to dzieło zaangażować z większą skutecznością.
Mając jednak na myśli wielkie dzieło żniwa i fakt, że czas na jego dokonanie jest krótki (zob. 1 Kor. 7:29; i STRAŻNICA z lutego 1887 r.), ziemskie troski i obowiązki, jakie nie zostały jeszcze podjęte, powinny być traktowane jako przeszkody dla wielkiego dzieła, któremu poświęciliśmy już czas i talenty. Nie powinniśmy się angażować w żadne sprawy o charakterze ziemskim, na skutek których nasza użyteczność w tym wielkim, szczególnym dziele mogłaby być utrudniona lub spowolniona.
Apostoł powiada: „Niech każdy [mężczyzna lub kobieta] pozostanie w tym stanie, w jakim został powołany”, niezależnie od tego, czy jest mężem, żoną, matką czy sługą. I chociaż służymy naszym rodzinom lub naszym bliźnim, jeszcze bardziej wiernie niż przedtem, to jednak pamiętamy, że „kto jako niewolnik został powołany w Panu, ten jest wyzwoleńcem Pana; podobnie – kto jako wolny został powołany, jest niewolnikiem Chrystusa”. Wszelką służbę w jakimkolwiek charakterze powinna być oddana Panu – celem naszych pragnień i wysiłków powinno być podobanie się właśnie Jemu. Drogoście kupieni; nie bądźcie więc sługami ludzi – pełniąc służbę dla oka, by przypodobać się ludziom, lecz z całego serca – 1 Kor. 7:20‑24.
Jednakże Apostoł wskazuje (1 Kor. 7:21), że nie zawsze obowiązkiem jest pozostanie w tym samym stanie, w jakim zostaliśmy powołani. Jeśli rodzaj danego kontraktu pozwala na zerwanie lub w jakimś stopniu odstąpienie od niego, a byłoby to z korzyścią dla pracy Pańskiej, to powinno się to uczynić – „Jeśli możesz stać się wolnym, raczej korzystaj z tego”. Kontrakt małżeński jest szczególną świętością i został uroczyście przyjęty na całe życie, nigdy nie może zostać zerwany z tego powodu, że w innym rozwiązaniu dostrzega się lepsze możliwości służenia – „Jesteś związany z żoną [lub z mężem]? Nie szukaj rozłączenia” (1 Kor. 7:27). Chrześcijański mąż lub żona nie powinni jednak martwić się, jeśli z powodu swej wierności wobec Pana zostaną opuszczeni przez niechrześcijańskiego współmałżonka – „Nakazuję […], ażeby żona męża nie opuszczała, a jeśliby opuściła [w razie konieczności], niech pozostanie niezamężna albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi. […] Jeśli jakiś brat ma żonę pogankę, a ta zgadza się na współżycie z nim, niech się z nią nie rozwodzi; i żona, która ma męża poganina, a ten zgadza się na współżycie z nią, niech się z nim nie rozwodzi. […] A jeśli poganin chce się rozwieść, niechże się rozwiedzie; w takich przypadkach brat czy siostra nie są niewolniczo związani, gdyż do pokoju powołał was Bóg” – 1 Kor. 7:10‑15.
Jakże prosty jest ten sposób wyjaśnienia, jak powinni postępować znajdujący się już w związku, który niekiedy okazuje się jedną z najbardziej szkodliwych przeszkód; tych zaś, którzy jeszcze związani nie są, ostrzega się, by nie nosili nierównego jarzma z niewierzącymi. Innymi słowy, mamy czynić co w naszej mocy, bez względu na okoliczności, w jakich się znajdujemy w chwili powołania, o ile tymi okolicznościami nie możemy kierować lub ich zmieniać. Mamy również zapewnienie, że podstawą naszego przyjęcia i uznania za godnych w ostatecznej ocenie przez Pana nie będzie miara naszej rzeczywistej służby, lecz wierność w małych i wielkich sposobnościach, jakie są nam dane.
Więzy rodzicielskie również nie mogą być zerwane; nie można też zaniedbywać wynikających z nich obowiązków, dopóki dzieci
::R1084 : strona 6::
nie osiągną dojrzałości. I nawet wtedy nie należy uważać rodzicielskiego zainteresowania, doradzania itp. za zbędne. Pan zatem chce, abyśmy te zobowiązania wypełniali – nie dla nich, nie po to, by sprawić przyjemność im samym, ich przyjaciołom, naszym przyjaciołom czy w ogóle światu – lecz dla Niego.
Stwierdzamy więc, iż rzeczywiste obowiązki chrześcijanek w rozmaitych relacjach, w jakich się znajdują, gdy są powołane, nie kolidują z innymi obowiązkami wyższego dzieła. Bóg nie oczekuje od nikogo niemożliwości, lecz spodziewa się wielkiej i starannej wierności ze strony wszystkich, szczególnie zaś tych, którzy zostali powołani do bycia współdziedzicami z Chrystusem.
MRS. C. T. R.
====================
— Grudzień 1888 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: