R1074-5 Trzy koncepcje Kościoła

Zmień język 

::R1074 : strona 5::

TRZY KONCEPCJE KOŚCIOŁA

„Są dwie koncepcje kościoła, które dla wygody określę jako koncepcję protestancką i katolicką. Protestancki pogląd na kościół głosi, że jest to dobrowolne stowarzyszenie wierzących w Chrystusa; że ci, co mają podobne poglądy na zagadnienia religijne, łączą się w społeczność i wybierają sobie swojego pastora, który od nich następnie wywodzi swoje upoważnienie i autorytet. W konsekwencji mają oni prawo zalecić mu, czego ma nauczać, a czego nie, lub też całkowicie rozwiązać swój kościół i założyć następny, dokładnie tak, jak członkowie klubu lub partii politycznej mają prawo wycofania się i utworzenia nowej organizacji. Protestancka teoria kościoła mówi, że kościół jest zgromadzeniem jednostek, którzy ‘mogą się dowolnie przeorganizować, tworząc nowe kościoły przy każdej takiej reorganizacji’ (Ewer). Znów zgodnie z teorią katolicką kościół jest organizacją założoną przez Wszechmogącego Boga raz dla wszystkich, która ma trwać aż do końca czasów i do której zaprasza On ludzi – jest to Jego rodzina, Jego domostwo, Jego Królestwo, Jego miasto. Jego przedstawiciele są upoważnieni przez Boga, a swój nauczycielski autorytet czerpią wyłącznie od Niego. Słowem kościół według katolików nie jest demokracją, lecz imperium, nie republiką, ale królestwem. Jako taki dany został człowiekowi z Boskim autorytetem – jego przedstawiciele znajdują się pod przysięgą, którą składają Wiecznemu Królowi, mają oni usługiwać ludziom w Jego imieniu i dla Niego” – Żywy Kościół [The Living Church].

Brat Wright, który przesłał nam powyższe wycinki, dodaje: „Proszę podaj nam, Bracie Russell, trzeci i poprawny pogląd.”

Przedstawiając prawdziwy pogląd na Kościół, działamy w tej niekorzystnej sytuacji, że od piętnastu stuleci ludziom głosi się jeden z tych dwóch poglądów lub kombinację ich obu, podczas gdy prawdziwa idea Kościoła znikła z pola widzenia około drugiego wieku naszej ery. Owo poprawne ujęcie, tak jak my go pojmujemy, jest następujące:

Kościół Boży, gdy zostanie skompletowany i zorganizowany, będzie wszystkim tym, o czym mówi przytoczona powyżej koncepcja katolicka lub episkopalna. Nie jest on jednak jeszcze kompletny, więc nie jest też zorganizowany. W swej zorganizowanej formie zostanie przyobleczony mocą i będzie „nie demokracją, ale monarchią, nie republiką, ale Królestwem. Jako taki [będzie] dany człowiekowi [światu – w czasie Tysiąclecia] z Boskim autorytetem [i z mocą, która wesprze jego władzę]. Jego przedstawiciele znajdą się [w przyszłości] pod przysięgą, którą złożą Wiecznemu Królowi, i będą usługiwać ludziom w Jego imieniu i w Jego sprawie”. Wszystko to, tak jak to zostało napisane, odpowiada dokładnie nadchodzącemu królowaniu Kościoła, gdy będzie on „błogosławił wszystkim rodzajom ziemi”. Nie będzie to jednak odpowiadało obecnemu stanowi rzeczy. Nie ma obecnie takiej organizacji, która dysponowałaby Boskim autorytetem, aby mogła absolutystycznie zarządzać ludzkością. Nie ma takiej organizacji, która by to dzisiaj czyniła, choć wiemy, że istnieje wiele takich, które uzurpują sobie tego rodzaju prawa w teorii, twierdząc, że powinno się im pozwolić taką władzę sprawować. A wiele innych chętnie by tamtych naśladowało.

To był fatalny błąd, w który kościół zaczął popadać w drugim wieku. Wysiłki urzeczywistnienia tej fałszywej koncepcji znalazły swą kulminację w wyniosłej imperialnej imitacji przyszłego Królestwa, jaką jest papiestwo, które od stuleci usiłuje dominować nad światem, twierdząc, że ma do tego „Boskie upoważnienie”. Owa idea w większym lub mniejszym stopniu przeniknęła i zatruła także koncepcje głoszone przez protestancki kler, który naśladując fałszywe papieskie idee kościoła, także twierdzi, że kościół jest już obecnie zorganizowany, choć ich twierdzenia, że mają „Boskie upoważnienie” do nauczania ludzi i rządzenia światem, są na ogół przedstawiane mniej chełpliwie niż to ma miejsce w przypadku papiestwa.

Kościół Boży nie jest jeszcze zorganizowany. Wręcz przeciwnie – Wiek Ewangelii jest czasem powoływania i doświadczania ochotników gotowych ofiarować się i cierpieć ze swym Mistrzem już teraz, aby przez to udowodnić, że są godni (Obj. 3:4,5,21; 2 Tym. 2:11,12; Rzym. 8:17) tego, by zostać zorganizowani jako współdziedzice Jego Królestwa przy końcu Wieku Ewangelii, kiedy to zostanie ono ustanowione lub też zorganizowane w wielkiej chwale, aby błogosławić światu i nad nim panować z „Boskim upoważnieniem”.

W międzyczasie owi niezorganizowani, a jedynie powołani, którzy starają się uczynić swoje powołanie i wybranie pewnym, by otrzymać udział w Królestwie (2 Piotra 1:10; 2 Kor. 5:9), są jedynie „ochotniczym stowarzyszeniem wierzących”, którzy czują się do siebie przyciągani jedynie siłą wzajemnego wsparcia w usiłowaniu poznania i wykonania woli Mistrza, aby mogli być uznani za godnych obiecanej czci i chwały, a nie po to, by panować nad ludźmi z Boskiego upoważnienia, jako że obecnie takiej władzy nie mają. Jest to „ochotnicze stowarzyszenie” poświęconych, w którym nie ma miejsca na żadną absolutną władzę jednych nad drugimi. Nikomu nie powinno się pozwalać na panowanie nad dziedzictwem Pańskim, gdyż jeden jedyny Pan pozostawił pouczenie: „Ale wy nie nazywajcie się mistrzami; albowiem jeden jest mistrz wasz, Chrystus; ale wy jesteście wszyscy braćmi” – Mat. 23:8.

Zamiast królewskiej i wielkopańskiej zasady panowania, powszechnej w tym świecie, nasz Mistrz pozostawił wszystkim całkiem inną i przeciwną regułę: „Wiecie, iż ci, którym się zda, że władzę mają nad narody, panują nad nimi, a którzy z nich wielcy są, moc przewodzą nad nimi. Lecz nie tak będzie między wami; ale ktobykolwiek chciał być wielkim między wami, będzie sługą waszym; A ktobykolwiek z was chciał być pierwszym, będzie sługą wszystkich. Bo i Syn człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, ale aby służył, i aby dał duszę swą na okup za wielu” – Mar. 10:42-45.

Pan był najprzykładniejszym sługą. Także między apostołami, ci którzy za przywilej służby Kościołowi płacili najwyższą cenę – jak Paweł, Piotr, Jan czy Jakub – byli owszem poważani przez tych, którzy mieli ducha prawdy, ale w proporcji do ich służby, a nie do tytułów, tog, szat i ludzkich zaszczytów, których w ogóle nie posiadali.

Kościół, czyli zgromadzenie wierzących – praktykantów przyszłej chwały – w swoim „ochotniczym stowarzyszeniu” miał istotnie uznać „nauczycieli”, „pomocników”, „apostołów” itp., ale nie ich ustanawiać. Gdy tylko rozpoznają oni człowieka „potężnego w Pismach”, „sposobnego do nauczania”, zdolnego do objaśniania Boskiego planu, a w szczególności uzdolnionego, by budować ich w najświętszej wierze, winni z zadowoleniem okazać wdzięczność za tę Bożą łaskę wzbudzającą wśród nich takowych sług wszystkich, którzy wspieraliby ich w rozumieniu Jego Słowa. Powinni oni jednak zawsze być bardzo ostrożni, by radując się i dziękując Bogu za tych sług, wymagali w każdym punkcie nauki potwierdzenia: „tak mówi Pan”. Winni oni także na każdy dzień rozważać Pismo Święte, by przekonać się, czy tak się rzeczy mają – czy rozumowanie i argumenty podawane przez nauczycieli zgadzają się z całym świadectwem objawionego planu Boga.

W ten sposób Pan jest nauczycielem dla swych naśladowców, raz po raz posyłając spośród nich samych ludzi, zwracających ich uwagę na prawdy, które zostały przeoczone, lub na szkodliwe błędy, które się zakradły. Owi „cisi” między praktykantami będą słuchali głosu Mistrza, obojętnie przez kogo by przemawiał. Tacy będą wprowadzeni w prawdę i przygotowani do wzięcia w słusznym czasie udziału w organizacji Jego Królestwa. „Poprowadzi cichych w sądzie, a nauczy pokornych drogi swojej” – Ps. 25:9.

Jak się więc okazuje, obydwie koncepcje, zarówno katolicka, jak i protestancka, są błędne. Katolickie ujęcie stosuje przyszłą organizację w obecnym czasie, zaś pogląd protestancki, choć unika pewnych tego rodzaju błędów, ciągle jednak wyznaje ich wystarczająco dużo, by sobie szkodzić, gdyż zamiast uznać wszystkich poświęconych wierzących za „ochotnicze stowarzyszenie”, w którym Bóg powoływałby swych własnych nauczycieli, protestanci usiłują zorganizować się i związać credami oraz wyznaniami wiary w rozmaite sekty, z których każda pragnie utrwalać samą siebie oraz swe idee, a także wybierać i postanawiać własnych nauczycieli w swoich seminariach.

====================

— Październik i Listopad 1888 r. —