::R1065 : strona 3::
CHRZEŚCIJAŃSKA WOLNOŚĆ
Mówi się, że po zniesieniu niewolnictwa w Ameryce, kiedy to miliony tych, co przez lata podlegali prawom i batom swych panów, od razu dostąpili prawa zarządzania własnymi sprawami, stało się prawie niemożliwym pobudzić tych uwolnionych niewolników do zajęcia się czymkolwiek. W ich zdegradowanym stanie zdawało im się, że wolność oznacza samowolę; i gdyby nie ich obawa przed mękami wiecznymi to nie wiadomo, do jakich krańcowości posunęliby się. Późniejsze doświadczenia były dobrym nauczycielem dla wielu z tych świeżo uwolnionych ludzi. Wielu z nich nauczyło się, że muszą panować nad sobą, kontrolować swoje pożądliwości i słabości, pokonywać lenistwo i że w rzeczywistości muszą stać się tak panami jak i niewolnikami. Doświadczenie powoli uczyło ich i dotąd uczy, że lenistwo sprowadza głód, nagość i niesławę, gdy zaś pilność, pracowitość i trzeźwość zapewniają sławę, wygody, poważanie i wyższe przyjemności; a także, że muszą być swoimi własnymi panami i swoimi własnymi niewolnikami.
Podobnie i nam potrzeba znacznej miary doświadczenia, które jest pewnego rodzaju nauką, aby uzdolnić naszą słabą upadłą naturę, będącą tak długo w niewoli onego srogiego pana grzechu, do odpowiedniego używania tej wolności, którą wolnymi uczynił nas Chrystus.
Gdybyśmy byli doskonałymi jak był Adam, na wyobrażenie Boże, to przy naszym obecnym doświadczeniu może nie mielibyśmy tyle trudności z otrzymaną wolnością, ale mielibyśmy z tego radość i różne korzyści. Lecz niestety, tak nie ma się sprawa z nami! Jesteśmy świadomi naszych niedoskonałości i grzesznych skłonności; i wiemy także, iż w miarę jak dochodzi nas znajomość Boskiego planu, wolność, jaka przychodzi wraz z tą znajomością, staje się dla wielu sidłem. Poznając prawdę, a przez prawdę wolność od przesądów i strachów, którymi grzech ich związał jakby niewolników, pierwszym skłanianiem się wielu jest ku duchowemu uśpieniu i bezczynności, albo też ku niewoli politycznej lub handlowej.
Gdy surowy pan, czyli Zakon, przechodzi i przestaje nas niepokoić, „Cóż tedy? Będziemyż grzeszyli, żeśmy nie pod zakonem, ale pod łaską? Nie daj tego Boże!” (Rzym. 6:15), narażamy się na pewne dość poważne niebezpieczeństwo, chociaż niekiedy radośnie śpiewamy:
„Wolniśmy od Zakonu, o jak błogi to stan,
Swą śmiercią ofiarną uwolnił nas Pan”.
Jednakże wraz z tą wolnością spoczęła na nas większa odpowiedzialność pod pewnymi względami. Trwanie „pod łaską” pozostawia miejsce dla naszej woli do działania; do używania tej „wolności, którą nas Chrystus wolnymi uczynił” (Gal. 5:1). Nasza wolność jest wolnością do działania, do współdziałania z naszym Panem i Odkupicielem w pokonywaniu naszego poprzedniego pana, którym był grzech.
Im zupełniejsze i wyraźniejsze jest nasze zrozumienie Boskiej miłości i Jego wielkiego planu zbawienia, tym zupełniejszą będzie nasza radość i nasza ocena tej „wolności, którą Chrystus uczynił nas wolnymi”. Im więcej poznajemy szczegóły naszego oswobodzenia, tym większa i piękniejsza wydawać się nam będzie nasza wolność, a im większa jest nasza radość tym większa nasza odpowiedzialność. „Albowiem wy ku wolności powołani jesteście, bracia! tylko pod zasłoną tej wolności ciału nie pozwalajcie, ale z miłości służcie jedni drugim” (Gal. 5:13).
Po zniesieniu niewolnictwa w Ameryce, niektórzy z panów postanowili wykorzystać słabość i nieświadomość zwolnionych niewolników w ten sposób, że udzielili im najpierw pewnych pożyczek, aby następnie zmusić ich do służby faktycznie takiej samej, w jakiej byli poprzednio. Podobnie ci, których Chrystus wolnymi uczynił zauważają, że ich stary pan, grzech, chociaż przyznaje im wolność, gotów jest wykorzystać ich słabość i uczynić ich swoimi sługami, tak samo jak poprzednio byli, chociaż są świadomi swego oswobodzenia. Ci, co w taki sposób są przezwyciężani, są w rzeczywistości niewolnikami ponownie, chociaż się tak nie nazywają. Dlatego ważnym dla nas wszystkich pytaniem jest: Jaką bezpieczną drogę mógłby obrać ktoś oswobodzony, lecz tak słaby i niedoświadczony?
Jest tylko jedna bezpieczna droga. Będąc niedoskonałymi, niezdolni jesteśmy do odpowiedniej samokontroli i do używania wolności tak, aby to było ku naszej rzeczywistej korzyści; dlatego musimy ponownie stać się w rzeczywistości niewolnikami. Zachodzi tylko pytanie: czyimi niewolnikami? Pozostawione w spokoju to pytanie szybko znalazłoby sobie odpowiedź; stopniowo poddalibyśmy się ponownie w niewolę grzechowi, zatrzymując tylko miano wolnych bez żadnej z tego korzyści.
Oprócz grzechu jest tylko jeden drugi Pan, a Tym jest Chrystus i On nie zniewala nikogo, tak jak czyni to grzech. Wszyscy domownicy Chrystusowi są dobrowolnie sługami, a On traktuje ich, jako „braci”. Chociaż oni wszyscy muszą być posłuszni Jego woli tak jakby byli niewolnikami, to jednak On nikogo nie krępuje; nie zmusza do pozostania ani do służenia Jemu. Słowem, wszyscy Jego słudzy są dobrowolnymi niewolnikami. Dom Jego jest w rzeczywistości szkołą, gdzie On jest jedynym Mistrzem, używając Swego autorytetu dla dobra, nauki i rozwoju Swoich wiernych.
Jedyny bezpieczny sposób postępowania dla tych, co zostali uczynieni wolnymi – usprawiedliwionymi przez Chrystusa – jest następujący:
Udajmy się do Chrystusa natychmiast, powiedzmy Mu o naszej radości i wdzięczności za uzyskaną wolność; a także o tym, że zdajemy sobie sprawę z naszej niedoskonałości, która czyni nas niezdatnymi do samokontroli. Powiedzmy Mu także o naszej obawie, aby on poprzedni pan różnymi chytrymi sposobami nie podbił nas znowu pod swoje panowanie; i ślubując bezwzględne posłuszeństwo Jemu (Chrystusowi), jako Jego słudzy, prośmy Go, aby raczył nas przyjąć pod Swoją kontrolę i opiekę – aby nas uczył i ćwiczył, aby użył nasz czas i nasze talenty w jakikolwiek sposób zechce.
Ktoś mógłby jednak zapytać:
(1) Czy takie zupełne poddaństwo nie pozbawiłoby nas wolności?
(2) Czy nie postawiłoby to nas pod zupełną kontrolę pewnego pana, którego każde życzenie trzeba by rozpoznawać i słuchać?
(3) Czyż każda niewola nie jest wstrętna?
(4) Czy niewola taka byłaby rozumna?
Na to odpowiadamy (1) Tak, poddaństwo takie pozbawiłoby nas wolności w pewnym znaczeniu; to jest w tym, że nie moglibyśmy trwać w Jego służbie, pobierać Jego zapłatę i korzystać z błogosławieństw, jakimi cieszą się Jego domownicy, bez zupełnego poddania się Jego woli. To jednak nie przeszkadzałoby naszej wolności, ponieważ byłby to nasz własny dobrowolny akt i ponieważ nie będziemy krępowani przez Chrystusa, aby w służbie Jego pozostawać. Wolność odejścia zatrzymujemy nawet po przyjęciu przywileju wejścia do tej służby. Służba ta jest przywilejem a nie przymusem; jest dobrowolną niewolą.
(2) Tak, zupełne poddaństwo jest wymagane od wszystkich domowników; wszyscy mają być posłuszni, bez względu czy rozumieją mądrość wystawionych reguł czy nie. W miarę ich posłuszeństwa dane im jest rozpoznawać coraz lepiej mądrość i słuszność rozporządzeń ich Pana. Z pewnością, że nie potrzebujemy obawiać się poddać w zupełności takiemu Panu. On wykorzysta nasze zaufanie nie ku naszej szkodzie lub ujarzmieniu, ale ku błogosławieniu nas i ochronieniu przed naszym poprzednim panem i nieprzyjacielem, którym był grzech. Zapewne możemy zaufać Temu, który umarł za nas, aby nas uwolnić z niewoli grzechu i jego zapłaty, śmierci; – który kupił nam wolność i żywot. O, tak. On jest zainteresowany nami i jest hojnym, wspaniałomyślnym, mądrym i potężnym – jest naszym wypróbowanym, najlepszym przyjacielem.
(3) Niewola grzechowi jest naprawdę wstrętna i gorzka; także przymusowa niewola, jakakolwiek by ona nie była, jest zawsze niehonorowa, tak dla pana jak i dla niewolnika. Lecz dobrowolna niewola z miłości, poddająca siebie i wszelkie talenty i chwile pod sprawiedliwe i mądre kierownictwo takiego Pana, jest bardzo szlachetna i mądra.
Miłość, służba i niewola matki dla jej rodziny jest tylko nieudolną ilustracja tej niewoli dla Chrystusa; a jednak ta niewola matki jest słusznie traktowana, z szacunkiem i poważaniem.
(4) Nasza słabość i nieudolność w rządzeniu sobą i w ochronieniu samych siebie od sideł naszego dawnego pana, grzechu, pokazuje nam, że jedyną rozumną rzeczą dla nas jest oddać się Temu, który interesuje się naszym dobrem i który może nas podnieść i wzmocnić. Choćby powodem dla nas nie było nic innego jak tylko samolubstwo, to jeszcze byłoby mądrą rzeczą poddać się Chrystusowi, aby przez to uwolnić się od tego drugiego, okrutnego pana, grzechu, którego zapłatą są cierpienia i śmierć.
Jest jednak inny i ważniejszy powód, dlaczego powinniśmy dobrowolnie wstąpić do służby Chrystusowej; mianowicie wdzięczność. Gdy zrozumiemy, że wszystko, co posiadamy i czym jesteśmy jest przez Niego, że nasza wolność jest Jego darem nabytym Jego własną krwią to najprostsza wdzięczność wymaga, że mamy nie tylko podziękować Mu za to, ale okazać naszą ocenę tym, aby użyć odkupione życie ku Jego chwale, w Jego wspaniałej i zacnej służbie. Ponadto nie ma radości, która by mogła równać się z tą służbą.
Widząc ludzkie słabości i chytre złudzenia szatańskie, Św. Paweł zachęcał niektórych współtowarzyszy takimi słowami: „Po ludzku mówię dla mdłości ciała waszego. Albowiem jakoście stawiali członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości ku czynieniu nieprawości: tak teraz stawiajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości ku poświęceniu” (Rzym. 6:19). A nieco dalej mówi: „będąc uwolnieni od grzechu, a zniewoleni [stawszy się niewolnikami] Bogu, macie pożytek swój ku poświęceniu, a koniec żywot wieczny” (Rzym. 6:22). Na innym miejscu mówi: „Proszę was tedy, bracia! przez litości Boże, abyście stawiali ciała wasze [na Jego służbę] ofiarą żywą, świętą, przyjemną Bogu, to jest rozumną służbę waszę” (Rzym. 12:1).
Tak więc, jedyny bezpieczny sposób postępowania dla któregokolwiek z usprawiedliwionych polega na poświęceniu, czyli na dobrowolnym poddaniu się Chrystusowi. Wszyscy inni w rzeczywistości stają się ponownie niewolnikami grzechu, choćby nawet nie lubili tej służby. Niektórzy, nie wiedząc jak używać swej wolności i nie mając nad sobą Boskiego kierownictwa, są pod niektórymi względami w gorszym położeniu niż byli wtedy, gdy znajdowali się w nieświadomości, skrępowani przesądami, bo uwolnienie ich stało się im nowym źródłem pokus, które pokonać jest im o wiele trudniej. Stąd samokontrola jest niebezpieczna dla upadłej i niedoskonałej istoty, chociaż jest dobrą i właściwą dla doskonałej. Dlatego też potrzebne jest, aby wszyscy, którzy dostępują wolności przez Chrystusa, poddali samych siebie pod kontrolę ich Odkupiciela.
Naprawdę możemy tu widzieć mądrość Bożą w zezwoleniu, aby potężne systemy skrępowały upadły rodzaj łańcuchami nieświadomości i przesądów, aż do obecnego czasu, kiedy to wybieranie Kościoła, Ciała Chrystusowego, jest już na ukończeniu i gdy zupełna znajomość i władza kontroli zostanie ustanowiona na ziemi, kiedy obecnie wznoszący się i zamierzony ucisk (Dan. 12:1) zniszczy obecne systemy i skruszy ich łańcuchy.
====================
— Wrzesień 1888 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: