::R0926 : strona 5::
Zaginione i zbawione
„Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło” – Łuk. 19:10
Prawie dwa tysiące lat temu Jezus, wtedy obecny, ogłosił, że taka była Jego misja; ale jak dotąd nie pojawia się żaden widzialny dowód, że to się wykonało. Jak wówczas, tak i teraz świat nadal zmierza ku dołowi. Grzech i niedola ciągle triumfują i stulecie za stuleciem zanurzają kolejne pokolenia w śmierci. Czy nie udało nam się zrozumieć znaczenia słów Mistrza, czy może On nie był w stanie zrealizować swego celu? A może Jego zamiar ma być osiągnięty dopiero w przyszłości? Mając na uwadze te pytania, zajmiemy się tym tematem.
Każdy zna znaczenie słów zgubiony i zbawiony: Rzecz zgubiona to taka, która kiedyś była w naszym posiadaniu, a rzecz zbawiona to rzecz, którą posiadaliśmy i która albo została uchroniona przez zgubieniem, albo odzyskana po zaginięciu. Jezus powiedział, że przyszedł, aby zbawić to, co ludzie zgubili; z tego wynika, że skoro On przyszedł, aby zbawić zgubioną rzecz, ludzie nie potrafili jej odzyskać sami, czego wyraźnie dowodzą liczne wersety i doświadczenie. Jeśli zatem uda nam się określić, co człowiek utracił, będziemy wiedzieli, co Jezus przyszedł zbawić. Człowiek nie mógł stracić tego, czego nigdy nie miał.
Adam, który jest przedstawicielem naszej rasy, miał doskonały ludzki organizm i prawo do wiecznej kontynuacji życia na warunkach posłuszeństwa Bogu. Miał przywilej cieszenia się wszelkimi urokami życia w swoim domu w Edenie oraz społecznością i błogosławieństwami Boga; krótko mówiąc, należały do niego wszystkie przywileje tego wiecznego życia w stanie ludzkiej doskonałości, które pozwalały mu się cieszyć i z nadzieją spoglądać w przyszłość.
Wszystko to Adam utracił przez grzech, tak dla siebie, jak i dla swojego potomstwa. Dom, szczęście, społeczność z Bogiem, zdrowie i życie samo w sobie – wszystko to było zgubione. W konsekwencji ludzkość pogrążona jest w całkowitej zagładzie i ruinie, w śmierci i umieraniu. Utraciwszy swe prawo do życia, popadła pod panowanie śmierci, której kolejne stopnie nędzy, zepsucia, choroby i bólu kończą się całkowitym wygaśnięciem egzystencji, od którego nie może się ona sama uleczyć.
Zatem Jezus przyszedł zbawić i przywrócić to, co zostało utracone; przywrócić człowieka do jego pierwotnej (ludzkiej) doskonałości i do społeczności z Bogiem, dać mu z powrotem jego odnowiony raj i wszelkie miłe perspektywy przyszłych błogosławieństw, jakie przynieść może nagromadzenie wieków oraz by siły
::R0926 : strona 6::
doskonałego człowieczeństwa usposabiały go do radości. Ktoś powie: Co? Czy aż tyle wynika z tych słów naszego Pana? Tak; to jeden ze sposobów, w jakie Pan zapowiedział restytucję wszystkich rzeczy. Wszystko to zawiera się w słowie zbawić. Tylko pomyśl; czyż słowa te mogłyby znaczyć mniej niż to? Oczywiście, że nie; a z tego i z wielu innych wersetów uczymy się ufać żyjącemu Bogu, który jest zbawicielem wszystkich ludzi, a szczególnie wierzących (1 Tym. 4:10). Jest specjalne zbawienie dla niektórych, jak i ogólne zbawienie dla wszystkich, jak wskazuje Paweł, ale nie nad tym specjalnym zbawieniem teraz się zastanawiamy.
W powyższym tekście Jezus mówi o ogólnym zbawieniu dla wszystkich – zbawieniu, które było zaginione. Bóg bowiem „chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tym. 2:4). Gdy ludzie będą naprawdę zbawieni, najpierw zostanie im przywrócona egzystencja, zależna od posłuszeństwa na próbie mającej zapewnić jej kontynuację, a posłuszeństwo będzie łatwym i obfitym owocem stałej szczęśliwości, gdy zło i pokusy będą ostatecznie usunięte, a wielki zwodziciel i kusiciel będzie związany i w końcu zniszczony oraz gdy prawo Boga będzie napisane na ludzkich sercach – Jer. 31:33.
Ktoś jednak mógłby zapytać: Czy nasz tekst wskazuje, kiedy Jezus zbawi w ten sposób to, co zginęło? Jakkolwiek proste i niesprecyzowane były pojęcia Żydów i pierwszych uczniów odnośnie obiecanego zbawienia, uczyli się oni od proroków i z nauczania Jezusa, że wykona się to, gdy przyjdzie Królestwo Boże. I gdy Jezus stwierdził, że przyszedł, aby zbawić to, co zginęło, od razu wysnuli wniosek, że Królestwo Boże powinno się natychmiast okazać.
Ponieważ wyciągnęli taki wniosek i żeby skorygować ich fałszywe wyobrażenia, Jezus powiedział pewną przypowieść, która miała znaczyć, że najpierw On sam musi odejść i otrzymać Królestwo, a potem powrócić. „Przywołał więc dziesięciu sług swoich i dał im dziesięć min, i rzekł do nich: Obracajcie nimi, aż powrócę” (Łuk. 19:13, zob. R.V., Diaglott i tłum. Rotherhama). W międzyczasie oni jako wierni słudzy mieli używać talentów powierzonych im zgodnie z Jego wskazówkami i dla dobra Jego sprawy oraz Jego przyszłego Królestwa, czekając cierpliwie na ich wynagrodzenie podczas Jego przyjścia.
Ale Jezus zasugerował, że w pewnym sensie przyszedł w owym czasie zbawić to, co zginęło – „Syn Człowieczy przyszedł”. I pod pewnym względem była to prawda, gdyż nabył ich On swoją własną drogocenną krwią i choć jeszcze ich nie uwolnił z więzienia śmierci, mogą się rzeczywiście uznawać za zbawionych, skoro okup za nich został zapłacony; ich powstanie od umarłych zostało w tym momencie zapewnione. Dokładnie tak, jak można by rzec o ułaskawionym przestępcy, że jest wybawionym człowiekiem, jakkolwiek on sam może jeszcze o tym ułaskawieniu nie wiedzieć ani go jeszcze nie wypuszczono.
Chociaż nikt nie jest teraz rzeczywiście wybawiony, to jednak Pismo Święte mówi o wierzących jako o zbawionych obecnie przez nadzieję; czyli że przez zaakceptowanie Boskich obietnic jako bezsprzecznie pewnych mogą oni uznawać siebie jako już zupełnie zbawionych; nie jako jedynie wzbudzonych ze śmierci, ale zbawionych od ostatnich pozostałości śmierci i grzechu – jako uczynionych doskonałymi. „W tej bowiem nadziei zbawieni jesteśmy; a nadzieja, którą się ogląda, nie jest nadzieją, bo jakże może ktoś spodziewać się tego, co widzi?” My nie widzimy jeszcze naszego zbawienia, tylko wiarą. „A jeśli spodziewamy się tego, czego nie widzimy, oczekujemy żarliwie, z cierpliwością” (Rzym. 8:24,25). Nasza nadzieja i wiara byłyby nadaremna, gdyby zbawienie nie oznaczało czegoś znacznie więcej niż to, czym cieszymy się obecnie.
Stwierdzenia apostoła, że Bóg „jest Zbawicielem wszystkich ludzi, zwłaszcza [teraz] wierzących” i że Bóg „chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy”, podobnie jak wiele innych wersetów, udowadniają nam, że wszyscy ludzie mają być przez Chrystusa zbawieni od zepsucia, nędzy i śmierci, jakie przyszły na wszystkich przez nieposłuszeństwo Adama. A jednak ukazują nam one dwie klasy zbawionych – całą ludzkość i Kościół. Choć wszyscy są zbawieni, jednak jest jedna klasa specjalnych zbawionych. Oznacza to, że na mocy specjalnego postanowienia niektórzy (wszyscy wierzący Wieku Ewangelii) są uznawani za zbawionych w okresie ich ubiegania się o nagrodę oferowaną w ciągu tego wieku. Jednak klasa ta nie będzie zbawiona bardziej niż inna; zarówno Kościół, jak i świat będą całkowicie wybawieni od grzechu Adamowego i od kary zań; i cały świat uświadomi to sobie w stosownym czasie, w restytucji do doskonałej ludzkiej natury, natomiast ci uznawani za zbawionych teraz, jakby już otrzymali doskonałe ludzkie życie, mają przywilej zrzec się tego nowego roszczenia i tytułu, składając to Bogu jako ofiarę, świętą i godną przyjęcia, kiedy ofiarowana jest w dopuszczonym czasie (Wieku Ewangelii). Będąc w ten sposób ofiarowani z Chrystusem, otrzymają oni przywilej stania się wraz z Nim uczestnikami nowej natury (2 Piotra 1:4). Oni dostaną chwałę, cześć i nieśmiertelność – boską naturę; natomiast ogólnie świat otrzyma chwałę, cześć i błogosławieństwa doskonałej ludzkiej natury, która jest obrazem Boga (1 Moj. 1:27). Poprzednia klasa, Kościół, to specjalnie zbawieni, surowo wyćwiczeni i wysoko podniesieni, żeby przez nich błogosławieństwa restytucji mogły spłynąć na świat, gdy nadejdzie właściwy u Boga czas.
Widzimy zatem, że chociaż pełne znaczenie słów naszego Pana nie zostało przez wielu zrozumiane i choć wielu wierzy, że nie potrafi On zbawić tego, co zginęło, jak obiecał, faktem jest, że jak dotąd ów plan nie dotarł jeszcze do krótkowzrocznych śmiertelników na tyle, by mogli go docenić i ogarnąć. Teraz widzimy, że pełne zrealizowanie się tej ukrytej w owych kilku słowach prawdy wymagało blisko trzech tysięcy lat. Podczas swojej pierwszej obecności Jezus dał siebie na okup, by zbawić wszystkich (1 Tym. 2:6); od tamtej pory w ciągu wieków rozwijał klasę, która w tym czasie naśladowała Go w ofiarowaniu się i która ma dzielić z Nim pracę zbawienia czy naprawienia wszystkich rzeczy; w ciągu nadchodzącego tysiąca lat dzieło zbawienia ludzi zostanie rzeczywiście ukończone. „Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie Jego” – Rzym. 5:10.
Ponieważ w Boskim porządku ludzie mogą być zbawieni tylko poprzez zapłacenie swej kary, co byłoby PODSTAWĄ pogodzenia się i pojednania z Bogiem, w związku z tym, jako środek do celu, widzimy, że misją Jezusa w pierwszym przyjściu było zbawić w sensie odkupienia, zaś drugi adwent dokończy dzieła, przywracając do doskonałości wszystkich zbawionych – wszystkich, za których Chrystus umarł, i z łaski Bożej skosztował śmierci za każdego człowieka – Żyd. 2:9.
W tekście tym mieści się jeszcze inna szczególnie ważna myśl – że Syn Człowieczy przyszedł, aby szukać tego, co zginęło. Pytamy więc, czy jest jakiś dowód po stronie naszego Pana, że tak poważnie szuka On tych zgubionych? Niektórzy pomyślą, że nie. Wszyscy ludzie byli zgubieni, a z tego tekstu wynika, co z kolei Jana 12:47 wyraźnie podkreśla, że ma On zamiar zbawić wszystkich; a On rzekł: „Jestem posłany tylko do owiec zaginionych z domu Izraela” (Mat. 15:24). Nie szukał nikogo spośród zagubionych pogan i polecił swoim uczniom, aby przez jakiś czas postępowali tak samo. Ale Jezus szukał określonej klasy – cichych – którzy oczekiwali obiecanego zbawienia; i miał zamiar rozpocząć od Jeruzalem, by zbawić takich, którzy by uwierzyli, oraz złożyć pierwszą ofertę „wysokiego powołania” tym z nasienia Abrahamowego, którzy uwierzyli. I odtąd przez wieki wyszukuje i zbawia (uznając za zbawionych) tę samą klasę (cichych) spośród pogan i wierzącym składa tę samą ofertę boskiej natury – niebiańskie powołanie.
Ale teraz ma nadejść wielki czas szukania dla tych wszystkich milionów, które są zupełnie zgubione w śmierci, żeby ludzie ci byli znalezieni i zbawieni. A gdzie zostaną oni znalezieni? Wbrew przeciwnym teoriom ludzkim Pismo Święte jasno naucza, że w śmierci istota ludzka ulega rozkładowi, że niszczeje, jest wymazywana z egzystencji i nigdzie nie można jej znaleźć. Mając ten fakt na uwadze, moglibyśmy zapytać razem z prorokiem Ijobem: „Gdy człowiek umiera, czy znowu ożyje?”. Coś takiego wydaje się ludziom całkiem niemożliwe, ale „dlaczego uważacie za rzecz nie do wiary, że Bóg wzbudza umarłych?” (Dz. Ap. 26:8). Ten, który potrafił stworzyć, może też odtworzyć tych całkowicie zniszczonych. Przez proroka Izajasza Pan mówi o restytucji jako o nowym stworzeniu: „Oto Ja stworzę nowe niebo i nową ziemię” – nie fizyczną ziemię, bo ta trwa na wieki (Kazn. 1:4) – lecz odtworzona ma być ludzkość. I Pan mówi: „Będą się radować i weselić po wszystkie czasy z tego, co Ja stworzę” (Iz. 65:17,18). Tego, że przywrócone i odtworzone istoty rozpoznają siebie i swoich bliźnich, których wcześniej znali, bezsprzecznie dowodzą liczne wersety (Ezech. 16:61,63; 20:43; 36:31; Zach. 12:10; Ps. 22:28) oraz ilustrują te przykłady, w których umarli zostali do pewnego stopnia wskrzeszeni, jak Łazarz i inni.
Ijob odpowiada bardzo jasno na nasze pytanie, gdy stwierdza: „Bo teraz w prochu ziemi się położę, a gdy mnie będziesz szukał [poranek zmartwychwstania albo restytucji], NIE BĘDZIE MNIE” (Ijoba 7:21) – będę zniszczony, wymazany z egzystencji. Niemniej jednak, choć unicestwiony w ten sposób, mówi: „Wtedy będziesz wołał, a ja ci odpowiem” (Ijoba 14:15). Podobnie jak Łazarz, na zawołanie Jezusa miliony zmarłych z ziemi wydostaną się, by istnieć. Dawid oznajmia tę samą prawdę, gdy powiada: „Ty znowu człowieka w proch obracasz i [potem] mówisz: Wracajcie, synowie ludzcy!”. A wraz z nim musimy powiedzieć: „Błogosław, duszo moja, Panu; On ratuje od zguby życie twoje” (Ps. 90:3, 103:1,4). Och, żeby tak cały świat mógł już teraz uświadomić sobie doniosłość znaczenia tych słów naszego Pana: „Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło”. Podczas pierwszego przyjścia wielką prawdą do uzmysłowienia było to, iż plan Boży rozwinął się dotychczas tak dalece, że obiecany Mesjasz rzeczywiście przyszedł, by zbawić ludzi poprzez swoją ofiarę; ale jeszcze bardziej chwalebne jest zdawać sobie obecnie sprawę z tego, że nasz Pan przychodzi po raz drugi, aby zastosować zyski z tej ofiary, aby zażądać i odnowić nabyte przez siebie posiadłości oraz rzeczywiście i kompletnie zbawić to, co zginęło.
Jako że stwierdziliśmy tym sposobem coś, co, jak wierzymy, jest nauką biblijną odnośnie zbawienia ludzi, odpowiemy teraz bardziej praktycznie na pytanie niektórych:
Co muszę zrobić, żeby być zbawionym?
Być może czytelnik już zauważył, że nie musi nic ROBIĆ. Wszystko, co było konieczne dla uzyskania waszego zbawienia, zostało wykonane dawno temu, zanim się urodziliście; w rezultacie zapewnionego odkupienia wszyscy ludzie, czy wiedzą o tym albo czy w to wierzą, czy też nie, mają być wzbudzeni do ponownego życia, mają być zbawieni od Adamowego potępienia. Bóg chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni; i chociaż mogli Go nigdy wcześniej nie poznać, On chce, by potem zostali przyprowadzeni do znajomości prawdy – o miłości Boga ujawnionej w podarowaniu Jego Syna jako naszej ceny okupowej.
Cóż, zdaje się, że dla niektórych jest to dziwna odpowiedź. „Sądziłem, że powiesz mi, abym się modlił albo wezwał kilkoro chrześcijańskich przyjaciół, by modlili się za mną, żebym spróbował sobie uświadomić, iż jestem największym z grzeszników, że muszę paść na kolana na ławce karnej lub coś w tym rodzaju, ale ty nawet mi nie powiedziałeś, żebym żałował albo uwierzył. Po prostu powiedziałeś, że jestem zbawiony i że nie musiałem i nie muszę nic robić, tylko przyjąć to z wdzięcznością i miłością.”
Nie, przyjacielu, nie mówimy, że jesteś zbawiony, ale że będziesz zbawiony; i że nie musiałeś i nie możesz nic zrobić, jeśli chodzi o sposoby, które sprawiły twoje zbawienie. To jest dar Boży, w konsekwencji którego wszyscy będą zbawieni albo przywróceni od Adamowego potępienia teraz albo w nadchodzącym wieku; jednak nie jesteś w żadnym sensie zbawiony dopóty, dopóki nie uwierzysz w Chrystusa, swojego odkupiciela. Jeśli wierzysz w tę biblijną prawdę, wtedy przez tę wiarę możesz uważać się za zbawionego obecnie – zbawionego w nadziei; ale musisz poczekać na rzeczywiste zbawienie aż do odpowiedniego u Boga czasu (2 Tes. 3:5). Oczywiście wiara i zaufanie do Chrystusa jako odkupiciela wskazuje na to, że sobie uświadamiasz potrzebę odkupiciela oraz żałowania za grzechy i odwrócenia się od nich. Możesz być jednym z największych grzeszników lub też możesz nie być aż tak zły jak niektórzy inni; byłeś wszakże wystarczająco zły, by zasłużyć na potępienie w świetle Boskiego prawa, bo ten, kto zawinił w jednym, winien jest wszystkiego (Jak. 2:10). Ktoś taki jest winowajcą wobec prawa i w związku z tym znajduje się pod przekleństwem. Jeśli zawsze żyłeś na tyle moralnie i ostrożnie, jak tylko potrafiłeś, nieznacznie odpadłeś od doskonałości z powodu słabości natury, jaką odziedziczyłeś wskutek upadku Adama (Rzym. 5:12). Ale nic, co uczyniłeś albo mogłeś uczynić, nie mogłoby cię wybawić od śmierci, gdyż uwolnienie od niej dokonuje się dzięki temu, co uczynił Chrystus.
Paweł powiedział: „Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony”. To jest warunek niezbędny, by teraz otrzymać uznawanie za zbawionego i będzie to również warunek, na mocy którego świat będzie otrzymywać rzeczywiste zbawienie w przyszłym wieku. Musimy zachować w umyśle, że wzbudzenie ludzi ze śmierci jest jedynie początkiem ich zbawienia. W pełni będą oni zbawieni dopiero po tym, jak okazując posłuch w następnym wieku, osiągną doskonałość. Jakkolwiek moglibyśmy zaiste powiedzieć, że ludzie są zbawieni, gdy tylko pierwsi będą wzbudzeni ze śmierci, to jednak nie są „zbawieni na zawsze”, dopóki nie zostaną doprowadzeni do pełnej doskonałości bytu. A nikt nie będzie „zbawiony na zawsze”, kto nie uzna swego uwolnienia od śmierci jako bezpośredniego rezultatu ofiary Chrystusa. Zdając sobie z tego sprawę, ludzie muszą żałować za minione grzechy i nawrócić się do Boga. W innym przypadku umrą drugą śmiercią, od której nie ma ani wykupienia, ani uwolnienia.
Dobrze, powie nasz pytający, wydaje się to być prawdziwe i biblijne, ale jaką korzyść odnoszą ci, którzy są teraz uważani za zbawionych? Czy nie mogliby również poczekać, nie martwiąc się o nic i pozwalając, by Boży plan biegł swoim torem? O nie, odpowiadamy, jest korzyść, i to wielka korzyść, jaką można odnieść przez natychmiastową wiarę i posłuszeństwo, jak tylko posiądziemy wystarczającą wiedzę, na której opiera się nasza wiara i posłuszeństwo.
Specjalnym przywilejem tych usprawiedliwionych z wiary (albo uważanych za zbawionych) w ciągu Wieku Ewangelii jest ich prawo, by składać z siebie ofiary przyjemne Bogu – być współofiarnikami z Jezusem Chrystusem i przez to stać się wraz z Nim współdziedzicami wszystkich rzeczy. Przywilej ten, jak wierzymy, stał się możliwy od dnia Pięćdziesiątnicy, a kończy się z Wiekiem Ewangelii*.
* Może tu być właściwe przestrzec przed pewnym nieporozumieniem: ta ofiara aż do stopnia POŚWIĘCENIA nie jest wszystkim; tacy muszą jeszcze dokończyć ofiarowania, a ono nie będzie zupełne aż do rzeczywistej śmierci.
Ponieważ ten szczególny przywilej nie został zaoferowany nikomu przedtem ani od tamtej pory, a inny specjalny przywilej był udzielony wierzącym przed tym wiekiem, nie widzimy powodu, dlaczego podobny przywilej nie może być dany wierzącym po zakończeniu Wieku Ewangelii. Ci usprawiedliwieni przez wiarę w minionych wiekach nie będą potrzebowali prób ani ćwiczenia w następnym wieku, gdyż ich sąd odbył się w przeszłości; w rezultacie w momencie wzbudzenia powstaną do doskonałej ludzkiej egzystencji.
Wierzymy, że podobne błogosławieństwo zachowane jest dla tych ze świata, którzy obecnie żałują za grzechy, wierzą w Pana Jezusa Chrystusa jako swego odkupiciela i prawowitego pana i całkowicie nawracają się do Boga. Jak powyżej wielokrotnie wykazano, przekonujemy się, że teraz żyjemy w Dniu Pańskim, na początku Wieku Tysiąclecia – czasów restytucji. A ponieważ jest on wyznaczony w związku z przywróceniem życia i wszystkich innych rzeczy, sądzimy, że jest możliwe, iż tacy pozostaną nawet bez pójścia do grobu. Jest bowiem równie łatwo – gdy nadejdzie słuszny Boży czas – zachować ludzi od dalszego umierania, jak wzbudzić ich od śmierci. Nie jest to możliwe w przypadku tych, którzy mają przejść zmianę natury i stać się „nowymi stworzeniami”, i stosuje się tylko do tych usprawiedliwionych, którzy nigdy nie ubiegali się o wysokie powołanie. Dlatego możemy się spodziewać, że tacy powinni w odpowiedzi na modlitwy być uzdrawiani od chorób itp., ale nie mogą być oni doprowadzeni do pełnej doskonałości, zanim najpierw święci nie zostaną uwielbieni; bowiem oni „nie osiągną celu bez nas” – Żyd. 11:40.
Prawdopodobnie bardzo nieliczni osiągną obecnie tę świadomość swojego przywileju. Tendencją świata jest coraz większy sceptycyzm i niewielu doceni ów przywilej; niemniej jednak my wierzymy, że jest to przywilej kogokolwiek, kto ma wiarę, by rościć sobie do niego prawo.
Zatem odpowiadając na pytanie: Co muszę zrobić, aby być zbawionym?, stwierdzamy: „Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony”. Twoje zbawienie może się zacząć już teraz i postępować, aż zostaniesz przywrócony do doskonałości twojego istnienia – zbawiony na zawsze. On (Chrystus) bowiem „może zbawić na zawsze tych, którzy przez niego przystępują do Boga” – Żyd. 7:25. (Zobacz R0605-4)
====================
— Kwiecień 1887 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: