::R0832 : strona 7::
KONIECZNOŚĆ PRÓBY WIARY
Brat Von Zech przetłumaczył następujący list od niemieckiego pastora luterańskiego, który najpierw otrzymał dobrą nowinę poprzez niemiecką broszurę, a następnie nawiązał kontakt korespondencyjny.
DROGI BRACIE!
Wielce zobowiązany, w odpowiedzi wyrażam serdeczne podziękowania za dwa kazania, które mi wysłałeś. Otrzymałem też niemieckie wydanie Strażnicy Syjonu. Jest to niezwykle wartościowe wydawnictwo i zostaliśmy przez nie bardzo ubłogosławieni. Jesteśmy przekonani o prawdzie [w nim zawartej] i chciałbym jak najszybciej zrezygnować z urzędu w mojej światowej kongregacji oraz z udziału w nominalnym kościele, ale moja żona martwi się o przyszłość. O, gdyby Pan wskazał mi drogę, żeby moja kochana żona i dzieci nie musieli cierpieć z powodu niedostatku wywołanego tym krokiem, podjąłbym go i odtąd pracowałbym tylko w Jego służbie. Podjęcie się sprzedaży książek z dala od żony i dzieci byłoby dla mnie zbyt trudne. Pan ma sposoby i środki, gdy nadejdzie Jego godzina – my ich nie znamy. Proszę o regularne przesyłanie mi trzech egzemplarzy niemieckiej Strażnicy.
Twój w Chrystusie, ________.
Współczujemy temu drogiemu bratu, a na naszych listach mamy około trzystu duchownych z tym samym dylematem – sympatyzujemy z nimi wszystkimi. Musimy jednak z miłością i najprawdziwszym współczuciem powiedzieć im, że jeśli pocieszają się i usprawiedliwiają, jak powyższy brat, mówiąc: „Pan ma sposoby i środki, gdy nadejdzie Jego godzina – my ich nie znamy”, to oszukują samych siebie i pozwalają, żeby wymknęła im się wielka nagroda, jaką jest nasze wysokie powołanie.
To prawda, że Pan mógł tak zaaranżować okoliczności, abyście mogli podążać za prawdą bez wysiłku, samozaparcia lub utraty wpływów, wynagrodzenia itp. Rozważcie jednak całe świadectwo Jego Słowa, które jednomyślnie głosi, że obecny wiek jest próbą w niekorzystnych okolicznościach, celowo dopuszczonych, aby osoby poświęcone mogły okazać siłę swej miłości przez wielkość ich ofiar. W ten sposób zostanie wybrane „malutkie stadko” „zwycięzców”, którzy radują się z cierpienia dla prawdy. Zostaną oni uznani za „godnych” udziału w tronie i chwale wielkiego zwycięzcy, Jezusa, dlatego że radowali się z przywileju kroczenia śladami Jego samozaparcia i starali się swoje uciski napełniać radością (Efez. 4:1; Obj. 3:4; Rzym. 8:18).
Pan pragnie, abyśmy uczynili nasze powołanie i wybranie pewnym i zdobyli wielką nagrodę, którą nam wystawił i dlatego nie ułatwia nam teraz drogi (tak jak uczyni to wobec całego świata w Wieku Tysiąclecia, kiedy „zakwitnie sprawiedliwy”). Chociaż w pełni nam współczuje, widzi wyraźniej niż my w naszych uprzedzeniach, że potrzebujemy próby, bez której nie moglibyśmy odnieść zwycięstwa. Dlatego mówi nam uprzejmie, ale stanowczo, że jeśli kochamy domy, role, żonę, dzieci lub cokolwiek innego bardziej od Niego, nie jesteśmy godni miejsca wśród Jego uczniów, którym obiecał królestwo. Następnie doświadcza nas w karności i sprawdza, na ile poważnie wyznaliśmy to, że zostawiamy wszystko innym, aby być Jego naśladowcami. Mówi nam, że reprezentując prawdę, reprezentujemy Jego i że jeśli ktoś wstydzi się prawdy, to wstydzi się Jego, a takich, którzy się Go teraz wstydzą, będzie się On kiedyś wstydził i nie uzna ich za członków swojej Oblubienicy przed Ojcem aniołów niebieskich.
::R0832 : strona 8::
Naprawdę, kiedy to rozważymy, powinno nam być wstyd na samą myśl, że nie moglibyśmy być użyteczni na tym świecie inaczej, jak tylko głosząc błędy, które uważamy za sprzeczne ze Słowem Bożym i za zniesławienie Jego wielkiego imienia i postaci. Jeśli rzeczywiście jesteśmy tak bezużyteczni i bezradni, że nie moglibyśmy zarabiać na życie w żaden inny sposób, czy nie byłoby o wiele bardziej honorowe dla nas samych i wszystkich innych uczciwych dusz, gdybyśmy umarli z głodu, zamiast hańbić Boga, oszukiwać ludzi i zarabiać na błędach Babilonu? Ale dlaczegóż mielibyśmy się bać głodu? Czy naprawdę nie umiemy zarobić tyle, żeby wystarczyło nam na chleb i wodę, żeby nie cierpieć głodu? Czy nie możemy w pełni polegać na Bożej obietnicy w tej sprawie? (Iz. 33:16; Psalm 37:25; Mat. 6:30). Czy nasza wiara jest tak mała?
Nie, niewątpliwie każdy ma przekonanie, że nie zabraknie mu chleba, wody i zwykłej odzieży, ale to, czego się boją, to utrata niektórych wygód, luksusów, których Bóg nam nie zapewnił. Cokolwiek posiadamy więcej ponad rzeczywiste potrzeby, powinniśmy traktować jak zbyt luźną szatę, którą należy porzucić, aby szerzyć prawdę lub pełnić jakąkolwiek inną służbę dla Mistrza, w której ubieranie jej może być zbędne. Nie powinniśmy też robić tego niechętnie, ale raczej z ochotą. Powinniśmy pamiętać przykład apostołów, którzy zostawili wszystko, aby pójść za Mistrzem, uznając domowe wygody, wpływy itp. za stratę i żużel, a znosząc rany, więzienia i głód, żeby tylko w jakikolwiek sposób mogli zostać uznani za godnych miejsca w królestwie z Mistrzem, jako członkowie Jego ciała (Filip. 3:7‑11). A przede wszystkim, drodzy bracia, nie zapominajmy o Tym, który dał nam przykład, abyśmy szli Jego śladami. Pamiętajcie, jak opuścił dom, wygody, bogactwa, chwałę i niebiańskie zaszczyty w pragnieniu wypełnienia planu Ojca i pobłogosławienia nas. Uważajcie na Niego, abyście nie osłabli w myślach. Szybko realizujcie swoje przekonania, gdyż Pan miłuje ochoczego dawcę. Każdy krzyż wydaje się trudniejszy przedtem niż potem, gdy uchwycimy go, żeby go podnieść. Sam Mistrz zbliży się do nas i nam pomoże. On nie pozwoli, abyśmy byli kuszeni ponad to, co jesteśmy w stanie znieść, a wraz z próbą zapewni nam drogę ucieczki, którą nam objawi, gdy pokonamy siebie i swoje lęki i gdy podejmiemy krzyż.
Wydawca
====================
— Luty 1886 r.–
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: