::R0473 : strona 7::
Spełnienie się naszej nadziei
Niektóre drogie dzieci Boże, srogo uciskane przez przeciwnika i tęskniące za chwalebnym wypełnieniem się naszej nadziei, niecierpliwie dopytują się, jak długo jeszcze musimy tutaj pozostawać i w jaki sposób odejdziemy? Dla tych oraz dla odświeżenia pamięci wszystkich, w skrócie podajemy biblijną naukę odnośnie tego przedmiotu.
Wśród chrześcijańskiego ludu i między innymi wśród nas, od dawna pielęgnowana jest myśl oparta na błędnym pojmowaniu pewnych wersetów, przy pominięciu innych, że ci, którzy pozostaną do przyjścia Pana, nie umrą fizyczną śmiercią. W odróżnieniu od innych Chrześcijan, poświęciliśmy tej myśli więcej uwagi, wiedząc, że żyjemy w dniu Pańskiej obecności. Nigdy nie nazwaliśmy tej myśli nową prawdą, gdyż była to po prostu stara myśl zastosowana do rozpoznanego przez nas czasu, w jakim żyjemy; dopiero od czasu niewiele dłuższego niż rok odkryliśmy, że ta myśl jest błędna.
Dokładnie przebadane przez nas biblijne wersety, na których powyższa myśl została oparta (według naszej oceny), nie podtrzymują myśli; inne wersety zdają się stanowczo wskazywać naukę, że wszyscy, którzy będą członkami ciała – Chrystusa – podobnie jak ich głowa, przykład, poprzednik, muszą umrzeć fizyczną śmiercią. Przebadajmy dokładnie przedmiot w świetle wypowiedzi dotyczących tekstów uważanych zwykle za podstawę myśli, że niektórzy będą uwolnieni od fizycznej śmierci.
W 1 Liście do Tesaloniczan 4:15, 17 czytamy: „(…) my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia (parousia – obecność) Pana, nie wyprzedzimy (poprzedzimy) tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan (…) zstąpi (…) ; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem (lub również) z nimi (lub do nich) porwani będziemy” itd.
Nie uważamy, aby cokolwiek wyżej wymienione wskazywało, że święci, jako nowe stworzenia, pozostający do tego czasu Pańskiej obecności, doświadczą śmierci; ale uważamy, że powyższy tekst nie podaje żadnej nauki, że ich ludzkie ciała nie umrą. Powyższe wersety nie wymieniają rodzaju przemiany, jaką oni przejdą, zanim będą połączeni z Panem; faktem jest, że właściwie nie ma tutaj żadnej wzmianki o przemianie. Ale w innym miejscu Pisma Świętego, ten sam apostoł informuje nas, że przemiana będzie musiała nastąpić, ponieważ „ciało i krew” nie mogą odziedziczyć królestwa Bożego – wszyscy musimy być przemienieni na duchowe ciała.
Następnie przeczytajmy 1 List do Koryntian 15:51, gdzie w szczególności mowa jest o przemianie i dobrze zastanówmy się, czy apostoł święty Paweł uważa, że będziemy przemienieni bez pogrążenia się w śmierć, którą to myśl apostoła zawsze akceptowaliśmy. Czytamy: „Oto tajemnicę wam objawiam; Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni, W jednej chwili, w oka mgnieniu, (…) umarli wzbudzeni zostaną jako nieskażeni, a my zostaniemy przemienieni.” Według powyższych słów dotyczących zaśnięcia odnosimy wrażenie, że nasze ziemskie ciało nie umrze, lecz, że ludzkie ciało może rozpłynąć się i my – nowe stworzenia – będziemy z niego tak prędko uwolnieni i przyobleczeni naszym nowym ciałem, że nawet jedna chwila zaśnięcia nie będzie mogła tego zakłócić. Jeśli pomiędzy rozpłynięciem się naszego ziemskiego domostwa (ludzkiej natury) i otrzymaniem naszego duchowego ciała wystąpiłaby zwłoka czasowa, bylibyśmy zmuszeni zasnąć snem śmierci, jak to miało miejsce w przypadku apostołów i „wszystkich, którzy umierają w Panu Jezusie Chrystusie.” Jednak taki sen zawsze był niepożądaną rzeczą; dlatego za Apostołem możemy powiedzieć; że niepokoimy się, abyśmy nie byli zewleczeni, (śpiący bez ludzkiego lub duchowego ciała) ale wolimy, jeśli taką byłaby Boża wola, abyśmy należeli do klasy żyjącej podczas przyjścia Pana, dlatego więc, zamiast nawet chwilowego stanu zewleczenia (lub snu), abyśmy mogli być przyobleczeni czyli mogli otrzymać duchowe domostwo w tej samej chwili, gdy rozstaniemy się ze starym, ludzkim domostwem. Zasadniczo, apostoł święty Paweł to stwierdza tutaj, mówiąc, że nie wszyscy zasną, gdyż niektórzy będą przemienieni w jednej chwili, w mgnieniu oka.
Jedna rzecz jest pewna, że musimy kiedyś rozstać się z naszymi ciałami i kiedykolwiek lub jakkolwiek mogłoby to nastąpić, będzie to śmierć czyli rozpłynięcie i zakończenie się ludzkiej natury dla wszystkich, którzy staną się pełnymi odbiorcami boskiej natury.
Zwróćmy teraz naszą uwagę na słowa Pana Jezusa dotyczące apostoła świętego Jana. Już przedtem dowiedzieliśmy się, że apostoł Jan jest figurą lub przedstawicielem ostatniego okresu kościoła – tych, którzy pozostając żywi do czasu Pańskiej obecności, będą przemienieni. O naszym przedstawicielu apostole świętym Janie, Pan Jezus wypowiedział się następująco: „A gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego? Ty chodź za mną! Więc rozeszła się wśród braci ta wieść, że ów uczeń nie umrze; wszakże Jezus nie powiedział, że nie umrze, lecz: A gdybym zechciał, aby ten pozostał, aż przyjdę, co ci do tego?” (Jan 21:22) Drodzy braterstwo, tak samo jest z klasą, którą przedstawia apostoł Jan; na wszystkie strony rozeszło się i ogólnie zostało przyjęte powiedzenie, że ta część członków kościoła nie umrze. Jednakże, badając biblijne świadectwa, dowiadujemy się, iż zarówno Pan Jezus jak też apostołowie nie powiedzieli, że nie umrzemy, ale, że pozostaniemy do czasu obecności Mistrza i będziemy przemienieni w jednej chwili bez zaśnięcia.
Zauważmy teraz zdecydowaną naukę, że wszyscy członkowie „ciała” umrą i w ten sposób oni podkreślą konieczność śmierci. Ta nauka nie miała mniejszego poważania niż nauczanie apostoła świętego Pawła, który powiedział: Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy; Bo jeśli wrośliśmy w podobieństwo jego śmierci, wrośniemy również w podobieństwo jego zmartwychwstania; dlatego też mamy stać się podobni do niego w jego śmierci.
Czy ktoś nam zarzuci, że te słowa odnoszące się do codziennego życia apostoła świętego Pawła i do naszego, sugerują, że my mamy być „żywymi ofiarami”? Jest to prawdą, ale podczas gdy nasze umieranie rozpoczyna się przy naszym poświęceniu, ono tam się nie kończy. Jak w przypadku naszego „wodza”, ono nie kończy się, dopóki ludzka natura nie jest uśmiercona. Chociaż rozpoczynamy jako „żywe ofiary”, to jednak, kiedy ofiara jest zakończona, wszystko co ludzkie jest martwe. Rzeczą, która natychmiast umiera, jest ludzka wola i kiedy to jest dokonane, my uważamy siebie za umarłych; w rzeczywistości jednak, każdego dnia śmierć postępuje do przodu aż do zakończenia się ofiary. Nie możemy otrzymać duchowego umysłu, dopóki nie wyrzeczemy się ludzkiego umysłu czyli woli, również nie możemy otrzymać naszego duchowego ciała, dopóki nie wyrzeczemy się ziemskiego ciała. Pamiętajmy na słowa Pana Jezusa wypowiedziane do wszystkich kościołów: „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota.”
Zgodnie z wyżej przedstawionymi myślami, możemy właściwie zrozumieć słowa Pana Jezusa zapisane w Ewangelii Jana 11:26 „A kto żyje (w tym czasie) i wierzy we mnie, (czyli jest jednym z wiernych) nie umrze na wieki.” Członkowie klasy o której jest mowa, uważani są za tych, którzy uśmiercili ludzką wolę, naturę, nadzieję itd. i dla Pana Boga są żyjącymi nowymi stworzeniami. Te obecnie żyjące nowe stworzenia nie zasną – nie umrą – ale natychmiast, w mgnieniu oka będą przemienieni do swego nowego ciała upodobnionego do duchowego ciała Chrystusa. Jakież to ma dla nas znaczenie; jeśli ziemskie domostwo obecnego stanu rozpłynie się w śmierci, nie pozostaniemy zewleczeni, lecz będziemy przyobleczeni domostwem niebiańskim.
Jak już dowiedzieliśmy się, w przypadku Pana Jezusa, jego ludzka natura na zawsze została uśmiercona (On był „uśmiercony ciałem, ale ożywiony duchem”) i jeśliby on wycofał swoją ludzką naturę, byłoby to wycofaniem jego okupowej ceny za nas. Widzimy też, że jako członkowie ciała dostąpiliśmy przywileju dopełniania niedostatku udręk Chrystusowych – abyśmy mieli udział w dziele odkupienia świata wraz z Tym, który nas umiłował i wykupił swą własną, drogocenną krwią – abyśmy z nim cierpieli, stając się podobni do niego w jego śmierci. Słowem, jeśli Pan Jezus potrzebował być posłusznym aż do śmierci i jeśli on mówi nam „Bądź wierny aż do śmierci”, jest więc oczywiste, że rozpłynięcie się czyli śmierć ludzkiej istoty jest konieczna.
Odnośnie tego przedmiotu znajdujemy jeszcze bardziej zdecydowaną naukę w Psalmie 82:6-7, gdzie czytamy: „(Ja Bóg Jahwe) Rzekłem: Wyście bogami i wy wszyscy jesteście synami Najwyższego, Lecz jak ludzie pomrzecie I upadniecie jak każdy książę.”
Nasze wysokie powołanie jest tak wspaniałe i tak bardzo przewyższające ludzkie rozumowanie, że bywamy obwiniani w bluźnierstwie, kiedy mówimy, że jesteśmy „nowymi stworzeniami” – „uczestnikami boskiej natury.” Jeśli powołując się na Pismo Święte, twierdzimy, że jesteśmy spłodzeni do boskiej natury i że z tego powodu Bóg Jahwe jest naszym ojcem, uważamy wtedy siebie za Boże istoty – stąd też, wszyscy nam podobni są Bożymi istotami. Prawdą jest, że takimi jesteśmy tylko w stanie zarodkowym, mając teraz duchowy umysł, ale będziemy udoskonaleni w przyszłości. Boża rodzina wygląda więc tak, że Pan Bóg Jahwe jest naszym ojcem a wszyscy jego synowie na boskim poziomie są braćmi i współdziedzicami; z których Pan Jezus zajmuje najważniejsze miejsce, będąc pierworodnym.
Dlatego nie powinniśmy dziwić się, że tylko nieliczni rozumieją tę wspaniałą społeczność pełnego członkostwa, do którego mamy nadzieję już wkrótce dołączyć. Apostoł nam mówi, że „człowiek zmysłowy nie pojmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego (…) i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać” (1 Kor. 2:14). Tak też to wyglądało, kiedy nasza znakomita Głowa i Pan przebywał wśród ludzi. W wieku 30 lat on poświęcił na ofiarę swoje człowieczeństwo i będąc spłodzony z ducha, stał się uczestnikiem boskiej natury. Kiedy Pan Jezus oświadczył, że jest Bożym synem, Żydzi niemalże ukamienowali go, uznawszy, że nazywając siebie Bożym synem, on czynił się Bogiem lub członkiem Bożej rodziny. (Tak właśnie jak my uważamy: „Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy” – „Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa odrodził nas”) (1 Jana 3:2; 1 Piotra 1:3).
Pan Jezus nie zaprzecza, że nazywając siebie synem, wskazywał na posiadanie boskiej natury. Wydaje się, że powyżej zacytowane wersety z Psalmów, przydając większego poważania jego słowom, zadowoliły Żydów, gdyż oni nie ukamienowali go. Pan Jezus powiedział: „Czyż w zakonie waszym nie jest napisane: Ja rzekłem: Bogami jesteście?” Potem on przystępuje do wykazania, że wspomnianymi tam „Bogami” są ci, którzy posłusznie przyjmują jego słowa i przykłady. Swoją argumentację Pan Jezus podsumowuje, zapytując ich, czy jeśli Pan Bóg nazywa Bogami tych, którzy przyjmują jego (Pana Jezusa) nauki, czyżby oni uważali, że on, nauczyciel, którego Ojciec szczególnie wyróżnił jako głowę tamtych Bogów, słusznie mógłby być nazwany bluźniercą, gdyż powiedział, że on jest tak samo spokrewniony, jako syn Boży (Jan 10:35).
Podobni jemu Boży synowie, którzy są spłodzeni usłyszanym od niego słowem prawdy, pozostają nadal nierozpoznani. Świat nas nie zna z tego samego powodu, dla którego nie poznał też jego. Nasz Ojciec nie objawia zewnętrznego symbolu lub znaku naszego duchowego pokrewieństwa, lecz każdemu pozwala kroczyć wiarą a nie widzeniem, podczas całej ziemskiej pielgrzymki aż do samej śmierci. Jego przychylność, miłość, chwałę i zaszczyt, które należą się naszemu stanowi, możemy obecnie oglądać oczami wiary; wkrótce jednak to stanie się rzeczywistym faktem. Teraz wyglądamy jako ludzie i wszyscy umieramy jak inni ludzie; ale przy zmartwychwstaniu powstaniemy z prawdziwym charakterem Bogów – uczestników Boskiej natury (2 Piotra 1:4).
„Jeszcze nie objawione nam jest
Jak wspaniale uczynionymi będziemy
Chcąc ujrzeć go takim, jak jest
Jak nasza Głowa być musimy.”
Jakże przekonująco i z jaką pewnością wyraża to prorok! Słowa, które wypowiada Pan Jezus, nie mogą sprowadzić zawodu.
Wtedy kompletny Chrystus – głowa i ciało – uważane jako jedna całość, będą podlegać Panu Jezusowi Chrystusowi, swej głowie, mówiąc: „Powstań, Boże, osądź ziemię! Ty bowiem jesteś dziedzicznym panem wszystkich narodów.”
Jako nowe stworzenia żyjące w tym uprzywilejowanym czasie Pańskiej obecności, spodziewamy się być przeniesieni lub przemienieni do naszego właściwego, duchowego stanu, ale mamy nadzieję, że ta przemiana nastąpi w chwili śmierci „ziemskiego naczynia” – nie zaśniemy snem śmierci, jak to miało miejsce w przypadku nowego stworzenia apostoła świętego Pawła i innych, ale będziemy przemienieni „w jednej chwili.”
Odnośnie tego uprzywilejowanego czasu, Pan Jezus wypowiedział następujące słowa, które nigdy nie były zrozumiane aż do zamierzonego czasu: „Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają. Zaprawdę, mówi Duch, odpoczną po pracach swoich; uczynki ich bowiem idą za nimi” (Obj. 14:13).
Z wyjątkiem tego jednego przypadku, całe Pismo Święte jednoznacznie przedstawia śmierć jako straszne nieszczęście, okropny wróg, trawiący potwór, a grób jako olbrzymie więzienie, na które nasz miłujący Ojciec Niebieski dozwolił tylko dlatego, że ludzie okazawszy się grzesznikami, muszą być zniszczeni. Przed światem została wystawiona wspaniała nadzieja, według której, Pan Jezus Chrystus po oddaniu siebie samego na okup za grzeszników – po „zakosztowaniu śmierci” za wszystkich ludzi sprawiedliwych i niesprawiedliwych, wkrótce rozpocznie wielkie dzieło niszczenia śmierci, przywracając pierwotny stan życia całemu rodzajowi ludzkiemu. W taki sposób on „pochłonie śmierć w zwycięstwie” (1 Kor. 15:54).
Po uwielbieniu swego kościoła chwalebną mocą królestwa, (symbolem góra) Pan wyprawi wszystkim ludom na tej górze wspaniałą ucztę i przez to królestwo (góra) on zniszczy zasłonę niewiedzy zakrywającą śmierć – „On pochłonie śmierć w zwycięstwie” (Iz. 25:6-8). Wówczas on otworzy i zniszczy to ogromne więzienie śmierci, wypuszczając na wolność wszystkich jeńców. Podczas głoszenia swego poselstwa, Pan Jezus zapowiadał uwolnienie więźniów i otwarcie więziennych bram dla wszystkich związanych, mówiąc, że nadchodzi godzina, kiedy wszyscy w grobach usłyszą głos jego i wyjdą (Jan 5:28).
Uważając śmierć za największego ze wszystkich wrogów i głosząc tysiącletnie królowanie Chrystusa, apostoł święty Paweł mówi: „Bo On musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy swoje. A jako ostatni wróg zniszczona będzie śmierć” (1 Kor. 15:25, 26). Wyjaśniając cel przyjścia na świat Pana Jezusa i jego śmierci za nasze grzechy, ten sam Apostoł mówi, że on przybrał ludzką naturę, „aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła” (Żyd. 2:14). Jest również potwierdzone, że on otworzy więzienne bramy dla tych, którzy są związani (zniewoleni śmiercią) i ogłosi jeńcom wolność (Iz. 61:1). Mając na względzie ogólne wrogie ustosunkowanie się Pisma Świętego do śmierci, powyższy i wyjątkowy tekst mówiący o niej jako o błogosławieństwie jest raczej dziwny, dopóki nie zauważymy, że to błogosławieństwo śmierci ograniczone jest słowem „odtąd.” Nie zawsze, ale odtąd śmierć może być błogosławieństwem. Również zauważamy inne ograniczenie. Śmierć nie może być odtąd błogosławieństwem dla całego rodzaju ludzkiego, lecz tylko dla tych, którzy „są w Panu” – w szczególności dla członków ciała Chrystusowego, dla małego stadka, któremu Ojcu upodobało się dać królestwo – dla wszystkich innych śmierć nadal będzie uważana za wroga, aż do ostatecznego jej zniszczenia w tysiącletnim królestwie (Oz. 13:14).
Raczej niezwykłym jest mówić o umieraniu tych, którzy już są umarli; jednak Duch Święty używa tej pozornie bezsensownej wypowiedzi, wyraźnie ograniczając zastosowanie błogosławieństwa śmierci tylko do pewnej klasy: „Błogosławieni są odtąd umarli, (umarli dla świata – ukrzyżowani z Jezusem Chrystusem – „Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte wraz z Chrystusem w Bogu,”) którzy w Panu umierają.”
Jesteśmy teraz napełnieni ciekawością, chcąc dowiedzieć się, kiedy, od jakiego czasu śmierć stanie się błogosławieństwem dla wspomnianej, szczególnej klasy. Te słowa były napisane ku naszemu zbudowaniu i powinniśmy umieć rozpoznać, do jakiego czasu one się odnoszą, szczególnie, jeśli będąc w Panu, jesteśmy umarłymi dla świata; znamy część obietnicy Mistrza zapewniającej nas, że Duch wprowadzi nas w zrozumienie Prawdy i ukaże nam przyszłe rzeczy (Jan 16:13). Wierząc, że ostatni członkowie ciągle jeszcze żyją – „Jego stopy” – jest czas, abyśmy zrozumieli ten tekst, który wyraźnie odnosi się do stóp.
Popatrzmy wstecz na wcześniejsze wersety kontekstu, aby, jeśli to możliwe, upewnić się odnośnie czasu nadejścia tego błogosławieństwa. Uważamy, że siedem poprzedzających wersetów bardzo wyraźnie świadczy odnośnie tego przedmiotu. Są w nich zawarte trzy specyficzne przesłania, które muszą być ogłoszone kościołowi (symboliczne niebo); wierzymy, że one były zwiastowane podczas siedmiu końcowych lat żniwa od 1874 do 1881 roku. Pierwsze przesłanie zawiera nie tylko wiecznie trwałą, radosną nowinę (Ewangelię), lecz także element czasu. „(…) nadeszła GODZINA sądu jego.” Właśnie dokładnie tak było to głoszone przez dosyć pokaźną liczbę osób spośród nas, zwiastujących, że wielka radość nadejdzie dla wszystkich ludzi i że „żniwo” czyli czas próby (sądu) rozpoczęty w 1874 roku będzie trwał przez okres czterdziestu lat – którego pierwsze siedem lat szczególnie poświęcone będą dla kościoła, aby zebrać jego pierwociny.
Możecie przypomnieć sobie, że chociaż do 1878 roku Restytucja była przewodnią myślą i nauką i zawsze przynaglano do okazywania zupełnego poświęcenia, jednak element czasu zawsze był jednym z najważniejszych aspektów prawdy. Chociaż ten sam element czasu można rozpoznać w całości naszego zwiastowania i nauczania i wielokrotnie jest on uważany jako dowód naszego stanowiska, to jednak od 1878 roku, bezpośrednie nauczanie dotyczące czasu, prowadzone przez wszystkich braci głoszących prawdę prawie ustało – i to bez jakiegokolwiek umówionego ustalenia i bez żadnego innego powodu oprócz tego, że inny element prawdy nabrał większego znaczenia.
Wyraźnie zauważając równoległość pomiędzy nominalnym kościołem żydowskim i nominalnym kościołem ewangelicznym, wiosną 1879 roku potrafiliśmy rozpoznać, w którym miejscu ten ostatni kościół został ostatecznie odrzucony przez Pana i wypluty z jego ust (Obj. 3:10), nie będąc już dłużej jego rzecznikiem. Zobaczyliśmy, że to miało stać się w 1878 roku, stanowiąc równoległość do odrzucenia żydowskiego kościoła, kiedy Pan Jezus, krótko przed swym ukrzyżowaniem zapłakał nad nimi, mówiąc: „Oto wam dom wasz pusty zostanie .” W taki sam sposób żydowski kościół wtedy został odrzucony, czyli wypluty z jego ust.
Zostaliśmy przyprowadzeni do bardzo jasnego poznania, że nominalnym kościołem Wieku Ewangelii jest Babilon, (zawikłany, letni stan Chrześcijaństwa zmieszanego ze światowością) opisany w Księdze Objawienia 18:2-4.
Wtedy zrozumieliśmy i nadal głosimy, że to wyplucie z ust czyli odrzucenie nominalnego kościoła jako organizacji w 1878 roku jest datą rozpoczęcia się upadku Babilonu, zgodnie z przedstawionym zapisem. Od tego czasu odczuwamy kierownictwo Ducha Świętego odkrywającego nam tę część słowa prawdy, która w imieniu Pana przemawia do wszystkich prawdziwych dzieci Bożych pozostających w Babilonie: „Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające” (w. 4). To zdaje się pozostawać we wspaniałej zgodzie z drugim przesłaniem, „Upadł, upadł wielki Babilon” (Obj. 4:8).
Trzecie przesłanie (14:9-11) odnoszące się do czcicieli Zwierzęcia i jego posągu – było obrazem nominalnego kościoła namalowanego przez Słowo Boże. To przesłanie pokazywało, że wszyscy pozostający w tym kościele bądź duchem, bądź nazwą i sprzeciwiający się przynaglającym zachętom Słowa Bożego „Wyjdźcie z niego”, tak długo będą wystawieni na cierpienia i udrękę, dopóki będą czcili ludzkie, szerzące zamieszanie wierzenia, nauki i organizacje, o których wspomnienia (dym męki) nigdy nie zaginą.
Podobnie jak dwa poprzednie przesłania również to trzecie wypełniło się tak dokładnie, że lepiej już nie mogło się wypełnić. (Chcielibyśmy też podać uwagę, że podobieństwo nauk naszego stowarzyszenia do wyżej przedstawionych tutaj przesłań zostało zauważone dopiero po ich ogłoszeniu) Wszystkie trzy przesłania dalej są aktualne i niewątpliwie, dalej będą powtarzane przez innych tak długo, jak długo zawarta w nich prawda będzie potrzebna Bożym dzieciom; jednak, jako szczególne przesłania o znaczeniu do którego nawiązuje proroctwo świętego Jana Objawiciela, one wszystkie zostały podane przed końcem 1881 roku, a ten czas odpowiadał końcowi siedemdziesiątego tygodnia z proroctwa Daniela. Odtąd cierpliwie oczekujemy na naszą „przemianę” opisaną w wersecie 12-tym. I właśnie tutaj, z końcem 1881 roku pierwszy raz potrafiliśmy ze zrozumieniem przeczytać słowa: „Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają.” Jest oczywiste, że błogosławieństwo dotyczy obecnie żyjących członków Chrystusa.
Ale zapytujemy, pod jakim względem obecna śmierć będzie błogosławieństwem dla nas? Odpowiadamy, że teraz nie zaśniemy, lecz natychmiast będziemy przyobleczeni naszymi niebiańskimi (duchowymi) ciałami, będąc przemienieni w jednej chwili, pozostawiając wszystko co jest ludzkie i ziemskie, przyoblekając się naszym stanem niebiańskim. W przypadku Pana Jezusa, nastąpił prawie trzydniowy sen – był to pozbawiony odzienia i świadomości stan uśmiercenia – czas pomiędzy złożeniem ziemskiego ciała i przyjęciem niebiańskiego ciała. Apostoł święty Paweł oraz inni czekali w stanie „zewleczenia” lub jako „umarli w Panu” prawie dwa tysiące lat i jest to jeden z głównych powodów, dlaczego śmierć była niepożądana nawet dla Chrześcijan. Nie życzylibyśmy sobie być zewleczonymi nawet na jedną chwilę, ale pragniemy być przyobleczeni lub dostąpić natychmiastowej przemiany (1 Kor. 15:52).
W tym właśnie zawiera się błogosławieństwo dla tych członków ciała, którzy są teraz zabierani. Śmierć ludzkiej natury będzie natychmiastowa z udoskonaleniem boskiej natury, stąd więc będzie to błogosławiona „przemiana”. „Zaprawdę, mówi Duch, odpoczną po pracach swoich; uczynki ich bowiem idą za nimi.”
Dzieło wykonywane przez członków tej błogosławionej klasy nie będzie przerwane. Umarli dla świata i ożywieni dla Boga, którzy teraz sprawują swoje dzieło w harmonii z wykonującym się obecnie dziełem królestwa, wzniosą się tylko na wyższy poziom „boskiej” doskonałości i mocy, aby dalej kontynuować to samo dzieło. Znika tylko znój pracy nieodłączny dla śmiertelnego ciała – słabego, ziemskiego naczynia. Nikt z poprzedzających nas członków ciała nie był tak wysoko uprzywilejowany w tym względzie. W przypadku apostoła świętego Pawła, dosyć długi okres czasu upłynął pomiędzy cierpieniem a chwałą. Po wykonaniu swego dobrego boju i zakończeniu swej ziemskiej pielgrzymki, on kierował swój wzrok do przyszłości, nie do natychmiastowej przemiany, lecz do zaśnięcia, z którego mógłby być obudzony, aby otrzymać swoją nagrodę w królestwie. Stąd więc apostoł wyraża swoją nadzieję: „A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy” (2 Tym. 4:8).
„Jak miłe są na górach nogi tego, który zwiastuje radosną wieść”, jak wiele mamy łask i błogosławieństw. Prawdziwie, „Błogosławieni są odtąd umarli, którzy w Panu umierają. Zaprawdę, mówi Duch, odpoczną po pracach swoich; uczynki ich bowiem idą za nimi.” Raduj się największą radością, ale
„Nigdy nie bądź pewny, że zwycięstwo masz
Nawet na chwilę nie spocznij w wygodzie;
Twój żmudny trud nie skończy się, aż
Zdobędziesz twą koronę w nagrodzie.”
Ludzka natura musi być całkowicie poświęcona, aby mogła być udoskonalona do boskiej natury. – „Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota.” Takie są słowa naszego Pana i Poprzednika, którego śladami powinniśmy kroczyć po wąskiej ścieżce, chcąc uzyskać nagrodę naszego wysokiego powołania – „Chwałę, Zaszczyt i Nieśmiertelność.”
====================
— Kwiecień 1883 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: