::R0288 : strona 3::
„I drzwi były zamknięte”
Przez wzgląd na wielu nowych czytelników STRAŻNICY nie będzie może od rzeczy, aby przedstawić ogólny widok naszego, ludzkiego postępowania wiarą, którym Pan Bóg nas prowadzi podczas ostatnich siedmiu lat a ogólnie mówiąc, podczas minionych trzydziestu pięciu lat.
„Podobieństwo o dziesięciu pannach” (Mat. 25) zdaje się być podane jako szkic niektórych ważnych wydarzeń wiążących się z końcem Wieku Ewangelii. Widzimy to we wprowadzającym w podobieństwo wstępie, po którym następuje wyliczanie uczniom niektórych znaków kończącego się Wieku Ewangelii (Mat. 24). Odnośnie obecności Syna Człowieczego – parousia – werset 37 zapewnia uczniów, że świat nie będzie mógł rozpoznać tej obecności. Dla podtrzymania łączności z wcześniej przedstawionymi stwierdzeniami, podobieństwo rozpoczyna się wyrazem „wtedy”. „Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios (kościół) do dziesięciu panien, które wziąwszy lampy swoje (Biblie) wyszły na spotkanie oblubieńca”, (tj.) one wyszły lub oddzieliły się z powodu swego wierzenia, że Oblubieniec, Pan Jezus miał wkrótce przyjść.
Nie uważamy siebie za „Millerytów” lub „Adwentystów”, ale wierzymy, że ta część podobieństwa znalazła swoje wypełnienie w 1843 i 1844 roku, kiedy William Miller wraz z innymi wystąpili, trzymając Biblie w rękach i wiernie oczekiwali wypełnienia się jej prawd odnośnie spodziewanego w ówczesnym czasie przyjścia Pana Jezusa. Oni zgromadzili się na wzór wszystkich innych stowarzyszeń ziemskich składających się z dwóch lub więcej klas; jedna klasa miała Ducha w swoich sercach oraz jego światłość w Słowie (oliwę w swoich naczyniach i w swoich lampach) inni posiadali tylko światłość Słowa (oliwę w lampach).
Wszyscy dobrze znamy rozczarowanie zgromadzonych tam Chrześcijan (wśród których znajdowało się wielu najwierniejszych Chrześcijan ze wszystkich ugrupowań religijnych), co zresztą było przepowiedziane w podobieństwie: „A gdy Oblubieniec nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły.” Prowadzonemu przez Pana Millera dziełu głoszenia Ewangelii towarzyszyło ogólne rozbudzenie się kościoła do badania Bożego Słowa. Pismo Święte a zwłaszcza Księgi Proroctw zaczęto studiować bardziej wnikliwie niż kiedykolwiek przedtem. Kiedy więc obliczenia Pana Millera zdawały się zakończyć gorzkim rozczarowaniem, nastąpiła duchowa ospałość; jedni pogrążyli się w drzemkę, drudzy w sen i wkrótce, w wyniku tego zaśnięcia pojawiło się wiele fantazyjnych urojeń.
Następnym ważnym wydarzeniem naszego podobieństwa (w. 6) jest krzyk o północy. Wspomniana tam noc była czasem utrzymującego się rozczarowania oraz czasem sprowadzającym sen. Ta noc miała zakończyć się radością o poranku, kiedy obecność Oblubieńca miała położyć kres przedłużającemu się oczekiwaniu na Jego przyjście.
Jak przedstawicielami poprzedniego ruchu z podobieństwa byli Miller i inni, tak i ten drugi ruch też miał podobną charakterystykę. Wierzymy, że brat B. z Rochester był wybranym przez Pana Boga naczyniem, który dla śpiących panien w Chrystusie wydał „Krzyk o Północy.” W tej swojej publikacji on ogłosił trzydziestoletnią niezgodność zaistniałą w niektórych obliczeniach Millera. Dokonując zmian w obrębie tej samej kwestii spornej (oraz niektórych dodatkowych) brat B. udowodnił, że noc podobieństwa trwała trzydzieści lat i że poranek nastał w 1873 roku a Oblubieniec miał przyjść o poranku 1874 roku.
Nie podajemy tutaj czasu, argumentów czy dowodów. Dla wielu one są znane i mogą być przedstawione w bardziej przystępnej formie. Tutaj my tylko zauważamy, że biblijna chronologia najpierw wyprowadzona z Biblii przez Bowena z Anglii, wyraźnie i prawdziwie pokazuje, że okres 6000 lat od Adama zakończył się w 1873 roku, w następstwie czego, wtedy rozpoczął się poranek dnia Tysiąclecia (siódmy tysiąc), podczas którego wiele rzeczy ma się wydarzyć. Nastał właściwy czas na zaprowadzenie królestwa Chrystusowego, na wiązanie Szatana, na odnawianie wszystkich rzeczy i błogosławienie wszystkich ludzi na ziemi. Jeśli te wszystkie rzeczy mają mieć miejsce podczas obecnych tysiąca lat rozpoczętych w 1873 roku, z pewnością, jedną z pierwszych rzeczy mających się wydarzyć i od której wszystkie inne są uzależnione, jest przyjście Oblubieńca, który najpierw musi uwielbić swój kościół (ustanowić swoje królestwo), zanim ono mogłoby błogosławić, odnawiać lub wiązać.
Prowadząc najpierw dzieło głoszenia, brat B _______ wkrótce zaczął wydawać gazetę, którą trafnie nazwał „Krzyk o Północy.” W szybkim tempie osiągnąwszy nakład 15 tysięcy miesięcznie, gazeta obudziła wielu drzemiących chrześcijan i zachęciła ich do badania i ochędożania swoich lamp. Na nowo oni zaczęli badać Pismo Święte odnośnie czasu przyjścia Oblubieńca.
Ale rozczarowanie posłużyło zamierzonemu celowi, którym było skierowanie zarzutu na przedmiot „czasu.” Po raz doznanym przez roztropnych rozczarowaniu, czego rezultatem było wytknięcie ich lekceważącym palcem, oni doszli do mądrego wniosku, że w przyszłości będą bardziej roztropni, nie wystawiając się na wzgardę. Tak doszło tam do rozdzielenia się stowarzyszenia; jedni potrafili to zobaczyć, a drudzy nie potrafili. („Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.”) Jedni radowali się poselstwem odnośnie czasu północy, według którego Oblubieniec miał przyjść w 1874 roku i w światłości swoich lamp oni potrafili znaleźć na to dowody; drudzy uznali, że chociaż Pismo Święte zawiera dużo świadectw odnośnie „czasu”, jednak w swym, pełnym niepokoju rozumowaniu oni uznali, że ich lampy nie będą mogły wydać światłości. Dlatego też oni powiedzieli: „Nasze lampy zgasły.” W ten sposób nastąpiło rozdzielenie się.
Gdy z nadejściem 1874 roku nie było widzialnego znaku obecności Pana Jezusa w literalnych chmurach i w Jego cielesnym kształcie, nastąpiło ogólne przebadanie wszystkich spornych kwestii dotyczących „Krzyku o Północy”. Kiedy żadnego błędu lub słabej strony nie można było znaleźć, postanowiono udać się do krytycznego przebadania Pisma Świętego odnośnie sposobu przyjścia Pana Jezusa Chrystusa. Wkrótce stwierdzono, że oczekiwanie na przyjście Pana Jezusa w ciele poraz drugi było błędem; że Jego ludzka natura została oddana w celu złożenia okupu za ludzkość i że ludzka natura na zawsze pozostanie ofiarą; że chociaż Pan Jezus będąc w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu – Sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe itd., i że duchowe ciała mogą być obecne w sposób niewidzialny. Krytyczne przebadanie Ewangelii Świętego Mateusza 24:37 i Ewangelii Świętego Łukasza 17:26, 30 przedstawiło naukę, która stanowczo wskazywała, że „podczas obecności Chrystusa”, „w dniach Jego”, świat nie rozpozna tego faktu, zajmując się swoimi sprawami, jak dotąd zwykł to czynić. Wymowne są wtedy słowa apostoła świętego Pawła: „Wy zaś bracia nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył.” Powyższe słowa wskazują, że kościół będzie oświecony światłością odnośnie tego przedmiotu, podczas gdy świat pozostanie w niewiedzy. Zgodnie z tą myślą, również apostoł Święty Piotr wypowiedział następujące słowa: „Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone, a wy dobrze czynicie, trzymając się go niby pochodni świecącej w ciemnym miejscu.”
Kiedy to stwierdzono, zaraz okazało się oczywistym, że występujący w Piśmie Świętym element „czasu” był zamierzony tylko dla tych, którzy kroczyli bardzo blisko Pana i karmiąc się Jego Słowem, nie zastraszali świata groźbą pokuty. Jeśli sposób przyjścia Pana Jezusa był taki, że świat nie miał tego rozpoznać, lecz miał jeść, sadzić i budować według dawnego porządku, jakże koniecznym było również i to, aby tam znajdowało się jakieś źródło informacji dla wyczekujących panien, gdyż w przeciwnym razie one też mogłyby popaść w ciemność. Jakże rozsądnym było również i to, żeby wiedza dotycząca obecności Chrystusa była przedstawiona domownikom wiary takim sposobem, jakim oni otrzymali wszystkie inne błogosławieństwa, to znaczy, przez wiarę w świadectwa Słowa Bożego. Właśnie w taki sposób oni dowiedzieli się o swoim usprawiedliwieniu od wszelkiego grzechu; w ten sposób oni usłyszeli wołanie, aby stać się Oblubienicą i współdziedziczką; w ten sposób oni dowiadują się o koronie żywota i o wszystkich największych i kosztownych obietnicach – wiarą będąc zbudowani na Bożych świadectwach przez Pana Jezusa, apostołów i proroków – w ten sposób oni dowiadują się o obecności Oblubieńca.
Taki rozwój wiedzy spowodował wzrost jeszcze większej wiary odnośnie „czasu”, gdyż było oczywistym, że Pan Bóg tym kierował i każdy dodatkowy rodzaj światłości wzmagał światłość innych. To była ta sama światłość i ten sam olej, które jaśniały coraz więcej.
Było więc oczywiste, że sposób, według którego oni oczekiwali przyjścia Pana Jezusa, okazał się mylnym. Jednak miesięcznik „Krzyk o Północy” poprawnie określił czas przyjścia Oblubieńca, wskazując, że miało to miejsce jesienią 1874 roku, kiedy On ukazał się oczom wiary – dostrzeżony przez światło lampy – Słowo. Potem zobaczono, że czas trzydziestoletniej zwłoki pomiędzy 1844 i 1874 rokiem stanowił dokładną równoległość względem czasu trzydziestoletniej zwłoki podczas pierwszego przyjścia; od pokłonienia się trzech mędrców niemowlęciu do momentu, kiedy w trzydziestym roku życia Pan Jezus wstąpił do rzeki Jordan i został pomazany Duchem Świętym do wykonywania swego dzieła (Dz. Ap. 10:38).
Ten oraz inne punkty podobieństwa zwróciły uwagę na fakt, że pod względem ogólnych szczegółów, tak Wiek Żydowski jak i Wiek Ewangelii były równoległościami o tej samej długości i obydwa kończyły się przyjściem Pana Jezusa i zakończającym je okresem czasu zwanym „żniwem” lub końcem wieku. Badanie Słowa ujawniło fakt, że Pan Bóg postanowił Wiek i naród Żydowski itd… aby na cielesnej płaszczyźnie one były wzorem lub „cieniem” rzeczy mających wydarzyć się na wyższej płaszczyźnie podczas Wieku Ewangelii. Rozwiązanie „spornych kwestii dotyczących czasu” udowodniło, że ta równoległość była dodatkowym dowodem potwierdzającym poprawność tamtych wspaniałych równoległości, które wkrótce okazały się ważnymi dowodami, że żyjemy w czasie „Żniwa” lub końca Wieku Ewangelii i że Żniwiarz jest obecny, oddzielając pszenicę od kąkolu sierpem prawdy. Jak od czasu rozpoczęcia się misji Pana Jezusa upłynęło siedem lat „łaski” dla Żydów (siedemdziesiąty tydzień z Księgi Daniela 9:27), po których nadeszły trzydzieści trzy lata wielkiego ucisku określonego słowem „ogień”, tak tutaj widzimy równoległość siedmiu lat łaski (do 3-go Października 1881 roku) dla ewangelicznego kościoła. Po jej zakończeniu się ma nadejść wielki ucisk zwany „ogniem”, aby pochłonął nieczystość Babilonu i wypławił te dzieci Boże, które przez ten system zostały skalane.
Powróćmy do podobieństwa. Jeśli te ruchy były kierowane Bożą wolą i jeśli brat Miller i brat B. byli Bożymi narzędziami, wówczas tamten „Krzyk o Północy” oparty na proroczych i innych prawdach oraz świadectwach był właściwy i Oblubieniec przyszedł w 1874 roku. Wierzymy, że „Krzykiem o Północy” kierowała Boża wola, która wypełniła się przez przyjście Oblubieńca, co nie było rezultatem proroczych zapowiedzi brata Millera i brata B. , lecz świadectw opartych na Słowie Bożym. „Jakże mocny fundament Pańskich świętych wiary, Jest założony w Słowie doskonałym bez miary.” Następnym etapem podobieństwa po przyjściu Oblubieńca jest zebranie się w Jego obecności tych, którzy mają się z Nim połączyć i stać się Jego Oblubienicą. „Nadszedł Oblubieniec i te, które były gotowe, weszły z nim na wesele” (w. 10). Zarówno samo wejście jak i wszystkie inne aspekty podobieństwa są dziełem czasu i rozumiemy, że ten proces postępował przez siedem lat od 1874 roku. Wszyscy, którzy z nim weszli, musieli rozpoznać Jego obecność. Wierzymy, że wśród nich znajdowali się święci ze wszystkich ugrupowań religijnych, którzy przedstawili siebie żywą ofiarą Bogu (nie sekciarskiemu kościelnictwu i wierzeniom – co czyniąc, wielu nazywa to ofiarowaniem się Bogu). Wierzymy, że przez czas minionych siedmiu lat, Pan Bóg prowadził wszystkich Jemu ofiarowanych do rozpoznania obecności Oblubieńca, po przyjęciu którego, „weszli z nim na wesele.” Wesele jeszcze się nie odbyło, gdyż ono nie będzie mogło się odbyć, dopókiby wszyscy nie weszli na wesele.
Okres siedmiu lat, który zakończył się 3-go Października 1881 roku, był czasem łaski podczas Pańskiej obecności. Wszyscy ludzie, których serca były gotowe na przyjęcie Pana, mogli stać się członkami małego stadka oraz uczestnikami radości towarzyszącej Pańskiej obecności. Jeśli nasze zastosowanie Pisma Świętego byłoby poprawne, obecna łaska zakończyła się i używając słownictwa podobieństwa „I zamknięto drzwi.” Dla tych, którzy nigdy nie uczynili pełnego poświęcenia i ofiarowania się Panu Bogu, nie możemy już dłużej zatrzymać tej wspaniałej nagrody naszego wysokiego powołania, aby mogli stać się członkami Oblubienicy Chrystusowej, współdziedzicami Chwały, Zaszczytu i Nieśmiertelności.
Ale, dzięki Panu Bogu nie powinniśmy mówić, że drzwi MIŁOSIERDZIA zostały zamknięte. Ależ nie! „Jego miłosierdzie trwa na wieki.” Podczas gdy nazywamy to drzwiami łaski, rozumiemy jednak, że według nauki Słowa Bożego, Pan Bóg ma dużo łask dla wielu klas swoich dzieci. On obdarza łaską i miłosierdziem tych, którzy będąc w przymierzu z Nim, nie stawili siebie żywą ofiarą. Pan Bóg ma miłosierdzie i łaski dla cielesnych Izraelitów i jeszcze inne błogosławieństwa dla całego rodzaju ludzkiego. Ale największą nagrodą jest łaska i możliwość stania się członkami Królewskiej rodziny i uczestnikami Boskiej natury. Ci, którzy w czasie wieku Ewangelii osiągnęli tę nagrodę przy wykonywaniu biegu tak, aby ją osiągnąć, muszą być ukoronowani najpierw, zanim inne łaski i błogosławieństwa mają być dane innym klasom – wraz z Panem Jezusem, swoją głową, oni stanowią nasienie, w którym będą błogosławione wszyscy ludzie na ziemi.
To nie nasza sprawa, aby wypowiadać się, którzy personalnie nie są wpuszczeni, ale wierzymy, że nie zamknięto drzwi przed żadnymi, którzy do tamtego czasu poświęcili się Panu Bogu całkowicie.
Jeśli ktoś zapytuje: Dlaczego „związek małżeński” nie został zawarty, skoro wszyscy weszli i drzwi są zamknięte? Odpowiadamy, że nie spodziewaliśmy się, aby zawarcie związku małżeńskiego nastąpiło zaraz po zamknięciu drzwi. To podobieństwo oraz inne obrazy Pisma Świętego zdają się wskazywać na wystąpienie czasowej zwłoki po zamknięciu drzwi, przed połączeniem się z Oblubieńcem. Jak przy zawieraniu ziemskiego związku małżeńskiego przypuśćmy, że otwarcie drzwi byłoby ogłoszone na godzinę 2-gą po południu a zamknięcie tychże na godzinę 4-tą. Jedni przybyliby wcześniej a drudzy później; po przybyciu należałoby się mniej lub więcej przygotować. Jeśliby zamknięto drzwi o godzinie 4-tej, rozsądnym byłoby przypuszczać, że zanim odbyła się uroczystość, musiał upłynąć pewien czas. Tak i tutaj „zgromadzenie się do Niego” tych, którzy zawarli z Panem Bogiem przymierze przez ofiarę (Ps. 50:5), oznacza, że wstępowanie przez nich w związek małżeński trwało przez ciąg siedmiu lat i każdy, który wstępował do weselnych komnat, musiał wykazać się przed Nim – naszym Oblubieńcem, że jego szata jest bez skazy i bez zmarszczki i że nasze starania rozszerzone są na wszystkich, którzy wchodzą, albowiem Oblubienica „ma przygotować się” (Obj. 19:7). Jeśli niektórzy weszli dopiero niedawno, jako członkowie przyszłej Oblubienicy wymagają czasu i pomocy, aby się przygotowali; oprócz tego, czy ktoś może powiedzieć, że inni, którzy radują się obecnością Oblubieńca i oczekują na zawarcie związku małżeńskiego, nie mogą jeszcze potrzebować oczyszczenia się kąpielą wodną (prawdą) przez Słowo (Efez. 5:26).
Zatem więc nie zapominajmy i nie lekceważmy tych dwóch rzeczy: Po pierwsze, aby upewnić się, że nasze ofiarowanie jest zupełne i po drugie, aby wzajemnie pomagać sobie w przygotowaniu się na przyjście tego wspaniałego, kulminacyjnego wypełnienia się naszych nadziei; albowiem, chociaż drzwi mogą być zamknięte, któż może powiedzieć, że nikomu nie będzie wolno wejść; chociażby niektórzy nie byli gotowi do małżeństwa, oni nie muszą być wyrzuceni „do ciemności zewnętrznej.”
Drugim punktem zwracającym uwagę w podobieństwie jest nadejście drugich panien proszących (po zamknięciu drzwi) „Panie! Panie! Otwórz nam.” Jeśli poprawnie czytamy podobieństwo, widzimy, że po zamknięciu drzwi i właściwie przed zawarciem związku małżeńskiego, niektórzy wyśmiewający obecnie myśl o Pańskiej obecności zobaczą to w inny sposób i będą błagali, aby mogli być dopuszczeni do uczestnictwa w członkostwie Oblubienicy.
Na podstawie innych świadectw Pisma Świętego wydaje się oczywistym, że ich wiedza odnośnie Pańskiej obecności nie pochodziła z jaśniejącej światłością lampy proroctw, ale raczej ze sądów wykonywujących się nad nominalnym kościelnictwem. Wierzymy, że te sądy mają się obecnie okazać w całej pełni i one wkrótce nadejdą, przygotowując owych naśmiewców do przyjęcia prawdy i przekonywując ich o mnóstwie błędów dotyczących doktryn i babilońskich systemów. Jeśliby nasze wnioski były tutaj poprawne, że oni przyjdą i będą pukali z powodu sądów objawiających Pańską obecność i jeśliby to pukanie poprzedzało związek małżeński, mogłoby się wydawać, jakoby zawarcie związku małżeńskiego miało miejsce po pewnym czasie od chwili zamknięcia drzwi. Obecnie nie mamy niczego, co wskazywałoby jaki długi będzie ten czas – tygodnie czy miesiące, ale zobaczymy to z innych figur oraz z innych rzeczy mających się tutaj wydarzyć. Rozumiemy, że znaczenie Pańskiej odpowiedzi dla tych, którzy zapukali zbyt późno, było następujące: „Ja nie uznaję was za część mojej Oblubienicy; moja małżonka weszła ze mną. Mam tylko jedną oblubienicę. Tamci muszą przejść wielki ucisk i jeśli zechcą, będą mogli należeć do wielkiego grona tych, którzy wychodząc z wielkiego ucisku będą stali przed tronem i służyli Panu Bogu” (Obj. 7:9). Będzie to błogosławione miejsce i wielce zaszczytne, chociaż nie aż tak błogosławione jak pozycja Oblubienicy siedzącej z Nim na Jego tronie.
====================
— Październik i listopad 1881 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: