::R0283 : strona 154::
Część X
———-
OBJAŚNIENIE NIEKTÓRYCH WERSETÓW CZĘSTO BŁĘDNIE ROZUMIANYCH
BOGACZ I ŁAZARZ
Przypowieść tę, zapisaną w Łuk. 16:19-31, uważa się ogólnie za wypowiedź naszego Pana (choć nic nie jest powiedziane, jakoby to On ją wygłosił), i my za taką ją uważamy.
Wielu ma niemałą trudność, bo choć nazywają oni ten zapis przypowieścią, to zastanawiają się nad nim i wyciągają wnioski w taki sposób, jakby to było literalne stwierdzenie, a nie przypowieść. Rozważanie go jako literalnej opowieści prowadzi do sporej ilości absurdów, np. że bogacz poszedł do piekła, ponieważ używał licznych ziemskich przyjemności, a dla Łazarza miał tylko okruchy. Nie ma słowa o jego bezbożności. Natomiast Łazarz jest błogosławiony nie dlatego, że jest szczerym dzieckiem Bożym, pełnym wiary i ufności – nie dlatego, że był dobry, ale po prostu dlatego, że był biedny i chory. Gdyby rozumieć to literalnie, to jedyną logiczną lekcją, jaką można z tego zaczerpnąć, jest to, że jeśli nie jesteś biednym żebrakiem, pełnym zmartwień, to nigdy nie wejdziesz do stanu przyszłej błogości, a jeśli teraz nosisz jakieś „miękkie szaty” i „purpurę” oraz masz codziennie mnóstwo jedzenia, to na pewno pójdziesz do hadesu. I dalej, owa błogość to „łono Abrahama”, a jeśli cała wypowiedź jest literalna, to i łono musi być dosłowne i nie pomieści zbyt wielu spośród milionów chorych i biednych tej ziemi. Dlaczego jednakże roztrząsać absurdy? Wszystkie nieuprzedzone umysły postrzegają ten zapis jako przypowieść.
A jeśli przypowieść, to jak mamy ją rozumieć? Odpowiadamy, że przypowieść oznacza, iż jedna rzecz jest powiedziana, a o znaczenie innej chodzi; wiemy to z kilku innych przypowieści objaśnionych przez Jezusa. Weźmy na przykład przypowieść o pszenicy i kąkolu. Z Jego wyjaśnienia wiemy, że gdy w przypowieści powiedział „pszenica”, to miał na myśli „synów królestwa”; gdy mówił „kąkol”, to myślał (mając na uwadze tych, co pojmą tę przypowieść) o „synach onego złego”; gdy mówił o żeńcach, to należało myśleć o aniołach itd. (Zob. Mat. 13). I tak jest z każdą przypowieścią wytłumaczoną przez naszego Pana – rzecz, o której jest mowa, nigdy nie jest identyczna z rzeczą, którą ma się na myśli. Tak też jest i w tej przypowieści – „bogacz” oznacza coś innego. Łazarz i łono Abrahama nie są dosłowne, lecz przedstawiają pewną klasę i stan. Przy próbie wytłumaczenia takiej przypowieści jak ta, gdy Pan nie dostarcza nam objaśnienia, z pewnością stosowna jest skromność w wyrażaniu naszych opinii na jej temat. Dlatego proponujemy następujące wyjaśnienie, bez usiłowania narzucenia naszego punktu widzenia czytelnikowi, chyba że jego własna świadomość Prawdy pozwoli mu uznać je za zgodne z Bożym Słowem i planem. Według naszego zrozumienia „bogacz” przedstawia naród żydowski. W czasie wypowiedzenia przypowieści i na długo przedtem „używali oni na każdy dzień hojnie” – będąc specjalnymi odbiorcami Bożych łask. Jak stwierdza Paweł: „Na czym więc polega wyższość Żyda? (…) Wielki pod każdym względem. Najpierw ten, że zostały im powierzone słowa Boże” [Prawo i Prorocy] [Rzym. 3:1-2 (BT)]. Obietnice dane Abrahamowi i Dawidowi przyoblekły ten naród w królewskość, reprezentowaną przez „purpurę”, w którą ubrany był „bogacz”. Obrzędy i (figuralne) ofiary Zakonu uczyniły z Żydów w sensie symbolicznym naród święty – sprawiedliwy – co ukazywały u bogacza szaty z „bisioru”. [Bisior jest symbolem sprawiedliwości – Obj. 19:8.]
Łazarz przedstawia pogan – wszystkie narody świata poza Izraelitami. W czasie wypowiedzenia tej przypowieści poganie byli całkowicie pozbawieni tych błogosławieństw, jakimi cieszył się Izrael; leżeli u wrót bogatego człowieka. Nie należały do nich żadne królewskie obietnice; nawet figuralnie nie byli czyści, ale znajdując się w moralnej chorobie, skalaniu i grzechu byli podobni „psom”. W owych dniach psy budziły odrazę i figuralnie czyści Żydzi nazywali wszystkich obcych „poganami” albo „psami” oraz nigdy nie jedliby z nimi ani ich nie poślubili i nie prowadziliby z nimi interesów (Jana 4:9). Co do „jedzenia okruchów, które padały ze stołu [obfitości] pana”, klucza dostarczają nam słowa Jezusa skierowane do kobiety syro-fenickiej. Powiedział on do tej poganki: „Niedobrze jest brać chleb dzieci [Izraelitów] i rzucać szczeniętom” [poganom]; ona zaś odpowiedziała: „Tak, Panie, ale i szczenięta jedzą okruchy, które spadają ze stołu panów ich” – Mat. 15:26-27 (NB). Jezus uzdrowił jej córkę, dając jej tym samym upragniony okruch łaski. Potem nadszedł jednak czas, gdy ustała figuralna sprawiedliwość – gdy obietnica stanu królewskiego przestała należeć do Izraelitów, a królestwo zostało im odebrane i dane narodowi przynoszącemu owoce (Mat. 21:43). Bogaty człowiek umarł dla tych wszystkich specjalnych korzyści i wkrótce znalazł się (naród żydowski) w „ogniu gehenny” – w stanie odrzucenia, w ucisku, cierpieniu i nieszczęściu, które znosi od tamtej pory do dziś.
Łazarz także umarł: stan pogan uległ zmianie i wielu spośród nich zostało przeniesionych przez aniołów (posłańców, apostołów itp.) na łono Abrahama. Abraham jest przedstawiany jako ojciec wiernych i otrzymuje na swoje łono wszystkie dzieci wiary – które są w ten sposób uznawane za dziedziców wszystkich obietnic uczynionych Abrahamowi. „To jest, nie dzieci ciała są dziećmi Bożymi, ale dzieci obietnicy bywają w nasienie policzone” (dzieci Abrahama) [Rzym. 9:8], a „nasieniem jest Chrystus”, „a jeśliście wy [wierzący] Chrystusowi, tedyście nasieniem Abrahamowym [jego dziećmi], a według obietnicy [Abrahamowej] dziedzicami” – Gal. 3:29. Tak, warunki, jakie wówczas istniały, skończyły się śmiercią – w czasie śmierci Jezusa – „ponieważ jeden za wszystkich umarł, tedy wszyscy byli umarłymi” [2 Kor. 5:14]. Tam Żyd został odrzucony i nie okazano mu już odtąd łaski, zaś biedni poganie, którzy wcześniej „byli oddaleni od społeczności izraelskiej i obcymi od umów obietnicy, nadziei nie mający i bez Boga na świecie (…) stali się bliskimi przez krew Chrystusową” i „pojednani z Bogiem” – Efez. 2:12-13. Skoro dwa plemiona żyjące w Judei (Judy i Benjamina) były reprezentowane przez jednego bogatego człowieka, to czy nie pasuje to dobrze, że pięciu braci przedstawiało pozostałe dziesięć pokoleń, które miały „Mojżesza i Proroków” za nauczycieli? Pytanie do nich skierowane było bez wątpienia wstawione po to, by pokazać, że szczególna łaska Boża ustała zarówno dla dziesięciu, jak i dla dwóch pokoleń, do których była ona bezpośrednio skierowana. Wydaje się nam oczywiste, że chodziło tylko o naród żydowski, bowiem żaden inny naród nie miał za swoich nauczycieli „Mojżesza i Proroków”.
Słowem, przypowieść ta wydaje się uczyć dokładnie tego, co Paweł wyjaśnił w Rzym. 11:19-31 – jak to z powodu niedowiarstwa naturalne gałęzie zostały odłamane, a gałęzie dzikie wszczepione w obietnice Abrahamowe. W przypowieści Jezus pozostawia ich w ucisku i nie odnosi się do ich ostatecznego przywrócenia do łaski, niewątpliwie dlatego, że nie miało to związku z zakresem rozważanego tematu. Paweł zapewnia nas jednak, że gdy pełnia z pogan – Oblubienica – wejdzie, wówczas „oni [Izraelici] dostąpią miłosierdzia przez wasze [Kościoła] miłosierdzie”. Stwierdza też, że jest to Boskie przymierze z cielesnym Izraelem (utracił on wysokie duchowe obietnice, ale wciąż należą do niego pewne ziemskie obietnice), aby stał się przewodnim narodem na ziemi itd. Na dowód tego cytuje Proroków, mówiąc: „Przyjdzie z Syonu wybawiciel [uwielbiony Kościół] i odwróci niepobożności od Jakóba [cielesnego nasienia] (…) A tak według Ewangelii [niebiańskie powołanie] nieprzyjaciółmi [odrzuconymi] są dla was, lecz według wybrania są miłymi dla ojców (…) Albowiem zamknął je Bóg wszystkie w niedowiarstwo, aby się nad wszystkimi zmiłował. O głębokości bogactwa i mądrości, i znajomości Bożej!” – Rzym. 11:26,28,30,33.
PRAGNĄC ODEJŚĆ I BYĆ Z CHRYSTUSEM
Paweł był więźniem w Rzymie i czekając na wolność lub śmierć, nie wiedział, co go spotka. Odkąd rozpoczął służbę, przeszedł przez burzliwe wydarzenia i znosił wiele cierpień. Zborowi w Filippi opowiada, że chociaż wiele wycierpiał, to zaowocowało to rozpowszechnieniem Ewangelii. Dlatego się cieszy. Rozmyśla on nad tym, czy wolą Bożą jest, aby nadal żył, głosił, pisał i cierpiał i w ten sposób był błogosławieństwem dla Kościoła, czy może raczej wykonał już swoją pracę i ma odpocząć w śmierci, stawszy się tym samym słynnym męczennikiem. Gdyby tak było, to sam sobie zadaje pytanie: Co wy wolelibyście wybrać, gdyby pozostawiono to waszej decyzji? Dochodzi do wniosku, że nie wie, którą z tych dwóch rzeczy wybrać, ale wie o trzeciej, którą bez wątpienia wybrałby, gdyby miał wolność to uczynić. Próbuje dokonać wyboru między dwiema rzeczami, ale pragnie trzeciej.
„Emphatic Diaglott” oddaje ten fragment następująco: „Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele to dla mnie owocna praca, co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Albowiem jestem ściśniony od tego obojga: pragnę POWROTU i bycia z Chrystusem, bo to o wiele lepsze” – Filip. 1:20-23.
Wyjaśniający przypis, odnoszący się do greckiego słowa „analysai” oddanego powyżej jako „powrót”, stwierdza: „analysai”, czyli powrót, jako to, czego naprawdę pragnął Paweł, nie może oznaczać rozstania się z życiem lub rozwiązania, co sugeruje słowo odejść w KJV [BT], ponieważ wydaje się, że było mu obojętne, którą z tych dwu rzeczy wybrać – życie czy śmierć; on tęsknił za „analysai”, co stanowiło ową trzecią rzecz, którą znacznie bardziej wolał od obydwu wspomnianych. Słowo „analysai” pojawia się w Łuk. 12:36 i jest tam oddane jako „powracać”. „A wy [bądźcie] podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci” – Łuk. 12:36 (BT).
====================
— Wrzesień 1881 —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: