::R5724 : strona 209::
TOM XXXVI 15 LIPCA 1915 R. NR 14
A. D. 1915—A.M. 6043
—————
ZAWARTOŚĆ
Miłość Ojca i Syna naszym wzorem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 211
Dlaczego Jezus miłuje swoich . . . . . . . . . . . . . . 211
Obłuda wielkim grzechem . . . . . . . . . . . . . . . . .212
Jak możemy służyć Panu . . . . . . . . . . . . . . . . . 213
Musimy mieć społeczność z tym, z kim Bóg ma społeczność .214
Świat się budzi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .215
Bardzo interesujący list . . . . . . . . . . . . . . . . 216
Zebranie pytań na konwencji w Oakland . . . . . . . . . . . . . . . . .216
Ofiary za grzech składane przez Najwyższego Kapłana . . .217
Ogłaszanie właściwe i niewłaściwe . . . . . . . . . . . .217
Prawdziwa definicja Babilonu . . . . . . . . . . . . . . 218
Kapłani izraela umierali typicznie . . . . . . . . . . . 219
Politycy i fałszywa religia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .220
Czy plany Boga zostały pokrzyżowane? . . . . . . . . . . 220
Reformy króla Azy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .222
Prawdziwi wyznawcy Przymierza, my wszyscy . . . . . . . .222
Interesujące listy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 223
Konwencja w Afryce Południowej . . . . . . . . . . . . . 223
Spędziła 50 lat na poszukiwaniu prawdziwego Kościoła . . 223
::R5724 : strona 210::
PUBLIKOWANE PRZEZ
WATCH TOWER BIBLE AND TRACT SOCIETY
CHARLES T. RUSSELL, PRESIDENT
„BROOKLYN TABERNACLE”, 13-17 HICKS ST.,
BROOKLYN, N.Y., U.S.A.
Przedstawicielstwa zagraniczne: Oddział brytyjski: LONDON TABERNACLE, Lancaster Gate, Londyn. Oddział zachodnioniemiecki: Unterdorner Str., 76, Barmen. Oddział australijski: Flinders Building, Flinders St., Melbourne. W każdej sprawie prosimy o kontakt z TOWARZYSTWEM.
—————
CENA ROCZNEJ PRENUMERATY – $1,00 (4s.) PŁATNE Z GÓRY.
PIENIĄDZE NALEŻY PRZESYŁAĆ PRZEKAZEM BŁYSKAWICZNYM, CZEKIEM BANKOWYM, PRZEKAZEM POCZTOWYM LUB POLECONYM.
Z ZAGRANICY TYLKO POPRZEZ ZAGRANICZNE PRZEKAZY PIENIĘŻNE.
—————
Warunki dla ubogich Pańskich są następujące: Wszyscy Badacze Biblii, którzy z powodu podeszłego wieku, jakiejś choroby lub z powodu innych przeciwności losu, nie są zdolni zapłacić za to Czasopismo, niech, co roku w maju wyślą Pocztówkę, opiszą swoją sytuację i poproszą o kontynuację prenumeraty, a będą otrzymywać ją bezpłatnie. Nie tylko chcemy, ale również pragniemy, aby wszyscy tacy byli stale na naszej liście i mogli korzystać z WYKŁADÓW itp.
—————
RÓWNIEŻ WYDANIA W JĘZYKU FRANCUSKIM, NIEMIECKIM, SZWEDZKIM I DUŃSKIM.
EGZEMPLARZE OKAZOWE BEZPŁATNE.
—————
NADAWANE JAKO PRZESYŁKI DRUGIEJ KLASY W URZĘDZIE POCZTOWYM W BROOKLYNIE, NOWY JORK.
NADAWANE JAKO PRZESYŁKI DRUGIEJ KLASY W URZĘDZIE POCZTOWYM W OTTAWIE, KANADA.
—————
KONWENCJA W SPRINGFIELD, MASSACHUSETTS
Koleje w Nowej Anglii i na obszarze stanów Środkowego Atlantyku wprowadziły jednolitą stawkę 2 centów za milę w obie strony, podróżując tam i z powrotem tą samą trasą. Bilety będą dostępne od 23 do 25 lipca (w Nowej Anglii od 24 do 26 lipca), a ostateczny termin powrotu to 3 sierpnia. Skontaktujcie się ze swoim sprzedawcą biletów kilka dni wcześniej, aby mógł on uzyskać niezbędne formularze biletowe na potrzeby Konwencji I.B.S.A.
W programie Konwencji do wygłoszenia publicznego przemówienia zostali uwzględnieni następujący bracia Pielgrzymi: R. H. Barber, E. W. Brenneisen, J. A. Gillespie, J. F. Rutherford, H. C. Rockwell, C. T. Russell, Menta Sturgeon, W. J. Thorn, R. G. Jolly, R. J. Martin.
Podczas sympozjów można będzie wysłuchać także innych braci.
Każdego wieczoru na Konwencji będzie pokazywana jedna z części Fotodramy Stworzenia.
Informacje dotyczące wyżywienia i zakwaterowania można uzyskać u Sekretarza Zgromadzenia I.B.S.A., H. E. Speara, 48 Scott Street, Springfield, Mass.
Aktualne informacje wskazują na znaczną frekwencję na tej Konwencji.
—————
EMPHATIC DIAGLOTT
To bardzo wartościowe dzieło było niedostępne od kilku miesięcy. Pomyśleliśmy o zaprzestaniu jego wydawania, ponieważ matryce drukarskie wielu stron uległy znacznemu zużyciu i nie nadawały się do ponownego drukowania. Uznaliśmy jednak, że ta książka jest wręcz niezbędna dla badaczy Pisma Świętego i że wielu z tych, którzy dołączają do grona badaczy Pisma Świętego, znalazłoby się w bardzo niekorzystnej sytuacji, gdyby nie mogli się zaopatrzyć w tę książkę jako pomocy w studiowaniu Biblii. W związku z tym poprawiliśmy matryce i wykonaliśmy wiele nowych, przygotowując się do druku nowego wydania, które, mamy nadzieję, będzie gotowe do wysyłki około 15 września.
Dotychczas mieliśmy dwa wydania, jedno na czerpanym papierze, w płóciennych okładkach, w cenie $1,50, a drugie na papierze India, w skórzanej oprawie, ze złoconymi brzegami, w cenie $2,50. Doszliśmy do wniosku, że odtąd będziemy wydawać tylko jeden rodzaj. Będzie to wydanie na cienkim papierze biblijnym w skórzanej oprawie. Będzie kosztowało $2,00. Do każdego egzemplarza będziemy jednak dołączać roczną prenumeratę Strażnicy – dla nowego czytelnika – aby zwrócić uwagę wszystkich badaczy Pisma Świętego na Strażnicę i Diaglott oraz aby poznali je w praktyczny sposób. Jeśli ktoś, kto jest już prenumeratorem Strażnicy, pragnie otrzymać Diaglott na własny użytek, może wysłać dodatkową prenumeratę przyjacielowi, ale jeśli nie wspomni o tym przy zamówieniu książki, nie będzie można później o tym do nas napisać. Strażnica nie jest droga, kosztuje $1,00 rocznie, a Diaglott jest wyjątkowo tani i kosztuje $2,00. Firma Fowler and Wells, od której kupiliśmy matryce Diaglott, sprzedaje go za znacznie wyższą cenę, czyli $4,00 w oprawie płóciennej i $5,00 w oprawie skórzanej. Nasze ceny zawierają koszt wysyłki.
—————
„WIELKA BITWA NA KOŚCIELNYCH NIEBIOSACH”
Ta broszura brata Rutherforda w obronie brata Russella nie została opublikowana dla zysku. Koszt papieru, druku, pakowania i wysyłki wynosi zaledwie dziesięć centów. Jeśli weźmiemy pod uwagę egzemplarze wysyłane bezpłatnie do gazet, to wynik jest stratą, a nie zyskiem. Dla wygody zamówienia mogą być odtąd wysyłane do Towarzystwa. Przy zamawianiu należy zaznaczyć „BITWA”.
—————
I.B.S.A. BEREAŃSKIE BADANIA BIBLII W SIERPNIU
Pytania z Podręcznika do drugiego tomu
„WYKŁADÓW PISMA ŚWIĘTEGO”
WYKŁAD IX.
Tydzień od 1 sierpnia… Pyt. 22 do 28 Tydzień od 15 sierpnia… Pyt. 29 do 35
Tydzień od 8 sierpnia… Pyt. 36 do 42 Tydzień od 22 sierpnia… Pyt. 43 do 49
Tydzień od 29 sierpnia… Pyt. 50 do 56
Pytania do II tomu Wykładów Pisma Świętego, 5¢ za sztukę.
====================
::R5724 : strona 211::
MIŁOŚĆ OJCA I SYNA NASZYM WZOREM
(Wykład wygłoszony przez Brata Russella na niedawnej Konwencji w Oakland, Kalifornia)
MAMY zapewnienie, że nawet przy końcu swej ziemskiej misji Mistrz wciąż bardzo miłował swych uczniów. Czytamy: „Jezus […] umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, umiłował ich aż do końca”. Biblia wyznacza ostrą granicę, pomiędzy miłością Boga do całej ludzkości a Jego miłością, okazaną Kościołowi. W ogólnym sensie Biblia zapewnia, że „tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Jednak w upadłym człowieku nie było niczego, co Bóg mógłby tak pokochać, że pragnąłby z nim społeczności. Rzeczywiście, w człowieku nie było nic, co mogłoby przyciągnąć do niego miłość Boga – wszystko było przeciwne tej miłości. Z tego powodu Bóg wydał wyrok na człowieka natychmiast po jego upadku, potwierdzając tym samym, że Ojciec Adam nie zasługiwał na to, aby nadal cieszyć się Jego miłością i łaską; dlatego skazał go na śmierć – 1 Moj. 3:17-19.
Nie mamy rozumieć, że Bóg po pewnym czasie zmienił zdanie i doszedł do wniosku, że jednak nadal miłował Adama i żałował, że skazał go na śmierć. Powinniśmy raczej rozumieć, że miłość, jaką Bóg okazywał światu, jest miłością współczującą. I wy i ja możemy mieć pewien rodzaj współczującej miłości do jakiegoś biednego psiaka. Gdyby skaleczył łapę, chcielibyśmy mu tę łapę opatrzyć. Okazalibyśmy miłość, która wynika ze współczucia. Nie znaczy to, że rzeczywiście kochamy takiego psa, lecz że odczuwamy dla niego współczucie. Podobnie Bóg okazuje współczucie światu. I pragnie, aby Jego lud przejawiał uprzejme i życzliwe współczucie wobec wszystkich ludzi, a nawet wobec zwierząt. Zgodnie z tym Apostoł wskazuje, że przy każdej nadarzającej się sposobności mamy wyświadczać dobro wszystkim ludziom, a szczególnie domownikom wiary – Gal. 6:10.
Pan ustanawia wiążącą regułę. Nie powinniśmy traktować domowników wiary na równi ze światem. Nie mamy myśleć, że powinniśmy okazywać światu takie samo oddanie, miłość lub zainteresowanie, jak domownikom wiary. Bóg też tak nie postępuje.
Miłość, jaką Bóg ma dla świata, jest zupełnie inna niż ta, o której wspomina Zbawiciel, gdy mówi: „sam Ojciec miłuje was”. Moim zdaniem jest to jeden z najwspanialszych tekstów Biblii – nasz wielki Bóg może miłować nas – tak małych, tak niegodnych Jego miłości lub uwagi! To samo uczucie
::R5725 : strona 211::
Niebiańskiego Ojca jest pokazane w słowach naszego tekstu: „Jezus […] umiłowawszy swoich, […], umiłował ich aż do końca”. Nie ma co do tego wątpliwości. Nie myślmy, że ci, którzy stali się Jego szczególną własnością, którzy przyszli do Niego i stali się Jego naśladowcami, byli najbardziej utalentowanymi ludźmi w narodzie żydowskim; tak samo jest dzisiaj z Jego uczniami. Czy stali się Jego własnością, ponieważ byli tak dobrze wykształceni? Czy dlatego, że byli tak wytworni? Nie. Czy dlatego, że świat ich poważał i chciał ich sobie podporządkować albo dlatego, że mieli być wywyższeni i zająć odpowiedzialne, w oczach świata, stanowiska? Nie.
DLACZEGO JEZUS MIŁUJE SWOICH
Dlaczego Jezus miał dla nich tak wyjątkową miłość? – „umiłowawszy swoich, […] umiłował ich aż do końca”. To jest bardzo ważne. I wy i ja pragniemy wiedzieć, czy Zbawca nas kocha. Jego miłość nie jest przypadkowa. Jest w tym pewna reguła. Umiłował ich, ponieważ byli Jego własnością, ale nie w takim samolubnym znaczeniu, w jakim ktoś mógłby kochać swój dom, psa lub kota, ponieważ do niego należą, ponieważ jest ich właścicielem. Jezus nazywał ich swoimi nie w takim znaczeniu własności. Jego miłość była niesamolubna. Zamierzał coś dla nich zrobić.
Co było przyczyną, dla której Jezus umiłował i nazywał uczniów swoimi? Myślę, że się ze mną zgodzicie, iż powód był jeden. Umiłował ich dlatego, że mieli takie zalety serca, które z Jego punktu widzenia zasługiwały na Jego miłość. Sądzę, że wy i ja też je mamy. Tak myśląc, wy i ja możemy widzieć i wiedzieć. Cieszę się, że Biblia mówi, iż Jezus umiłował swoich. Cieszę się, że jestem jednym z nich i dlatego mogę wierzyć, że Jezus miłuje mnie, nie tylko współczując mi tak, jak współczuje niewierzącemu światu, ale darzy mnie szczególnym rodzajem miłości, wskazanym w naszym tekście.
Wierzę, że zaletą, która sprawiła, że Jezus ich umiłował, była przede wszystkim ich uczciwość. Sądzę, że nie ma żadnej innej cechy, która cieszyłaby się większym uznaniem w oczach Boga, niż uczciwość. Czyż każdy człowiek nie powinien być uczciwy? Moja odpowiedź brzmi: tak. Ale czy każdy jest uczciwy? Bez wątpienia nie. Uczciwość, jaką okazali ci uczniowie, przejawiła się w tym, iż byli gotowi wyznać, że są niczym. Nie byli w stanie przestrzegać Bożego Prawa. Nie mogli uważać się za kogoś, kim nie byli. Wiedzieli, tak jak wiedzieli lub powinni wiedzieć wszyscy Żydzi, iż Bóg dał im
::R5725 : strona 212::
Prawo Zakonu jako normę postępowania. Nie byli w stanie przestrzegać tego Prawa. Byli na tyle uczciwi, by to przyznać. Dlatego ich serca były gotowe, aby szukać tego, co Bóg miał do zaoferowania i co było lepsze, niż Przymierze Zakonu – Rzym. 7:1-25; Rzym. 8:1-4.
OBŁUDA WIELKIM GRZECHEM
Zauważmy tych poważanych, świętych, religijnych z narodu żydowskiego – uczonych w Piśmie, faryzeuszy i kapłanów. Twierdzili, że przestrzegają Prawo Zakonu, ale go nie zachowywali, co Jezus im wykazał. Oznaczało to, że oszukiwali. Fałszywie utrzymywali, że zachowują Prawo. Ich filakterie były coraz większe. Odmawiali długie modlitwy, aby wywrzeć wrażenie na ludziach. Jezus nieustannie ich napominał. Z pewnością w Palestynie było wielu morderców, rabusiów i włóczęgów, jednak zauważamy, że Jezus pomijał wszystkie ich przestępstwa jako mało znaczące w porównaniu z obłudą. Wobec wspomnianej klasy Mistrz wysuwał najpoważniejsze oskarżenia. Im dalej, wy i ja, jesteśmy od religijnych obłudników, tym lepiej. Gdyby cała społeczność religijna, która wyznaje Chrystusa, potrafiła wyzbyć się obłudy, wywołałoby to wielkie poruszenie na świecie. Przywiązuje się wagę do nazw, określających pewne czynności związane z religią, ale w tym przypadku nazwy zupełnie nie przystają do rzeczywistości.
Uczniowie byli uczciwi, wyznając, że nic nie znaczą i że nie potrafią postępować sprawiedliwie, nie są w stanie zachowywać Bożego Prawa. Tym samym uwierzyli w Boże Poselstwo o pokoju z Bogiem i o tym, że dzięki Jezusowi mogą otrzymać przebaczenie grzechów. Jezus przyjął ich za swych uczniów, ponieważ okazali taką postawę umysłu, a oni z radością uwierzyli w Poselstwo, które im przekazał – że wybiera klasę Królestwa, która zostanie nadzwyczajnie wywyższona, aby błogosławić ludzkość. Uczniowie pozostawili wszystko, aby pójść za Nim. On też obrał taką drogę. Zrzekł się wszystkiego, aby czynić wolę Ojca. Zrezygnował z chwały, którą miał u Ojca przed stworzeniem świata. Jako istota ludzka poświęcił się podczas chrztu, aby dobrowolnie i z radością czynić wolę Ojca. Także kilku Jego drogich uczniów, rozpoznawszy Jego czystość i przyjąwszy Jego Poselstwo, z radością zdecydowało się pójść w Jego ślady, aby podobnie jak On, czynić wolę Ojca. Jezus oświadczył, że każdy z nich był dla Niego matką, siostrą i bratem. Na tym polegała tajemnica.
NIKT NIE JEST TAK CENNY, JAK CI, KTÓRZY SĄ PAŃSKĄ WŁASNOŚCIĄ
Nasz Pan przyjął uczniów jako bardzo blisko z Nim spokrewnionych. Byli dla Niego najdrożsi na całym świecie. Nie byli Jego rodzonymi braćmi i siostrami, ale ponieważ mieli Ducha Ojca, ponieważ mieli Jego własnego Ducha, byli bardzo umiłowani. Umiłowawszy swoich, umiłował ich aż do końca.
Jak pamiętacie Jezus przy końcu swej ziemskiej pielgrzymki, gdy myślał o nich i o tym, że ich opuści, modlił się za nimi do Ojca. Powiedział: „nie za światem proszę”. Wkrótce miał umrzeć za świat, jednak nie prosił za światem, ponieważ w Bożym Planie nie nadszedł jeszcze właściwy czas na zbawienie świata. Modlił się za tymi, którzy się chętnie poświęcili, aby stać się Jego uczniami i pójść w Jego ślady. Modlił się, aby wszyscy mogli stać się jednym – nie, aby wszyscy mogli stać się jedną osobą – na zawsze bowiem pozostaną różnymi osobami – ale, aby wszyscy mogli mieć jednego ducha, jeden umysł, jedno serce, jedno usposobienie, aby wszyscy byli prawdziwymi uczniami i stanowili jedność z Ojcem.
To była Jego modlitwa za nimi. Jezus powiedział, że Jego naśladowcy powinni się wzajemnie tak miłować, jak On ich umiłował. Te słowa zobowiązują i was i mnie. Jedną rzeczą jest uświadomienie sobie miłości, jaką Pan Jezus ma dla nas, a inną zrozumienie, że sam Ojciec nas miłuje, ponieważ opuściliśmy świat i odwróciliśmy się od grzechu. Możliwe, że nigdy, aż do śmierci, nie będziecie w stanie zupełnie pokonać wszystkich słabości, które ma każdy z was. Pan osądza serce, wolę. Wie, czy zupełnie odwróciliście się od grzechu, czy zupełnie oddaliście swe serca, aby czynić Jego wolę, aby pokornie postępować śladami Jezusa.
„Sam Ojciec miłuje was”! Ile byś zażądał, mój drogi bracie, za to, czego tekst ten uczy o Miłości Boga wobec nas jako Jego dzieci? Bóg ma miłość dla świata. Jako Bóg, jako Stwórca sprawuje nadzór nad wszystkimi swoimi stworzeniami. Bóg zadbał o wszystkie swoje stworzenia, nawet o wróbla. Jednak dla wszystkich, którzy osiągnęli wierną postawę umysłu, Bóg ma miłość – współczucie, a nawet więcej, szacunek!
„SAMYCH SIEBIE W MIŁOŚCI BOŻEJ ZACHOWAJCIE”
Jeżeli wiemy, że zaskarbiliśmy sobie miłość Boga, to zgodnie ze słowami Apostoła Jana pamiętajmy, abyśmy samych siebie zachowali w miłości Bożej. Zapytacie: „Czy jesteśmy w stanie to zrobić? Czy Św. Jan się nie pomylił?” Nie, mój drogi bracie, wcale się nie pomylił. Musimy samych siebie zachować w miłości Bożej. „Ale przecież nie jesteśmy w stanie zachować samych siebie, prawda?” Tak, staranie się o zachowanie zależy od was. Bóg nigdy nie będzie was do tego przymuszał. Bóg obecnie nie poszukuje takich, których trzeba by do tego zmuszać. W przyszłości, w następnym Wieku, w Tysiącleciu, Bóg będzie zajmował się tymi, których trzeba będzie zmusić. Zajmie się nimi, aby mogli porównać dobro i jego skutki ze złem i jego skutkami. Obecnie Ojciec poszukuje takich, którzy oddają Mu cześć w duchu, przychodząc do Niego i miłując Go.
To nie my umiłowaliśmy Go jako pierwsi, ale to On umiłował nas – miłością, wyrażoną w Jego wspaniałym Planie, którego celem jest podźwignięcie naszej rasy. Wszystko to ukazuje nam, jak wspaniałego mamy Boga. Gdy weszliśmy do Jego rodziny, poddając Mu naszą wolę, a On nas spłodził swoim Świętym Duchem, weszliśmy w drogocenne pokrewieństwo. Nie istnieje nic podobnego we Wszechświecie. Święci aniołowie rzeczywiście cieszą się miłością i łaską Bożą, i nigdy nie byli jej pozbawieni. Jednak my, którzy byliśmy niegdyś grzesznikami, a teraz ponownie zostaliśmy przyjęci do rodziny Boga, zostaliśmy spłodzeni z Ducha Świętego do natury najwyższej ze wszystkich natur. O, jak to cudownie, drogi bracie! Myślę, podobnie jak ty, że Bóg bardzo, bardzo nas miłuje, w przeciwnym razie nigdy nie przygotowałby tak wspaniałego postanowienia, pełnego bogactwa Jego łaski i życzliwej miłości wobec nas, którzy jesteśmy w Jezusie Chrystusie. Te postanowienia Bożej łaski nie należą jedynie do przyszłości i odnoszą się nie tylko do ostatecznej przemiany i przeobrażenia nas – którzy teraz jesteśmy gotowi okazać pragnienie Jego woli i postępowania zgodnie z Jego dobrym upodobaniem – przez Boga w przyszłości, ale już dzisiaj jesteśmy rzeczywiście przemienieni przez tę miłość Ojca.
Wierzę, że każdego dnia, każdego tygodnia, każdego miesiąca i roku, gdy o tym rozmyślamy, gdy zastanawiamy się, badamy i rozumiemy tę wielką miłość Boga, wyrażoną w Jego cudownym Planie, uświadamiamy sobie, jak bardzo „sam Ojciec miłuje” nas. I chociaż nie potrafimy tego w pełni zrozumieć, potrafimy zrozumieć to, że uczynienie wspaniałych rzeczy przez jakiegoś ojca dla jakiegoś dziecka, świadczy o wielkiej miłości.
Bóg miał miłość dla aniołów, gdy ich stworzył. Miłował cherubinów i serafinów, gdy ich stworzył. Oni zawsze będą wspaniałymi istotami i dlatego są godni miłości Boga. Jednak teraz zwróćmy uwagę na najwspanialsze objawienie Bożej miłości, które możemy przyjąć przez wiarę – że Bóg miałby taką miłość
::R5726 : strona 213::
wobec nas, którzy jesteśmy w zamęcie pod każdym względem. Ojciec spojrzał w dół i wśród takich ludzi dojrzał pewne drogie klejnoty, podniósł je i zmył z nich grzech, dzięki zasłudze Zbawcy, a następnie w wyniku ich poświęcenia się, rozpoczął w nich pracę szlifowania i przygotowania do obsadzenia w promiennej chwale w Poranku Zmartwychwstania, gdy oprawi te drogie klejnoty w złoto Boskiej natury. Z pewnością sam Ojciec nas umiłuje!
„CÓŻ ODDAM PANU?”
Skoro Ojciec nas miłuje, skoro mamy też słowo zapewnienia, że Zbawca nas miłuje, co mamy teraz zrobić w zamian? Cóż oddam Panu Bogu memu za wszelkie dobrodziejstwa, jakich doznałem? Możemy powiedzieć, że jest tego niewiele. Gdyby zaopiekował się wami jakiś bogaty i wpływowy człowiek, znalazłszy was w świecie samych i w poniewierce, gdyby wziął was do swego domu i przyjął do swojej rodziny, to z pewnością powiedzielibyście: „Cóż to za dobroczyńca!”. Gdybyście mieli wdzięczność w sercu, to zapewne powiedzielibyście: „Oddam temu dobroczyńcy cały mój czas i wpływ, aby mu pokazać, jak bardzo doceniam jego życzliwość wobec mnie”. Gdyby wasze serce było we właściwym stanie, z pewnością tak właśnie byście czuli.
Co zatem oddamy Panu za wszystkie Jego dobrodziejstwa – za Jego miłość, Jego życzliwość, za wspaniałe odkupienie, które dzielimy ze światem, a ponadto za Wysokie Powołanie, które otrzymaliśmy po to, aby wyjść ze świata i stać się współdziedzicami z Jezusem Chrystusem. Do nas należy Niebiańskie dziedzictwo, nieskażone i nieskalane, które nie przeminie – dziedzictwo zastrzeżone dla nas, zachowanych przez wiarę dzięki mocy Bożej aż do zbawienia, które zostanie objawione w czasie ostatecznym. To wszystko należy do nas. Bóg to przygotował. Nie ma co do tego wątpliwości. To jest Nowe Stworzenie. Aż do Wieku Ewangelii nie było możliwości, jakbyśmy to powiedzieli, istnienia w naturze na Jego poziomie, jednak my nie możemy zgubić obranej drogi, jeśli idziemy śladami naszego Przewodnika. Zatem w miarę, jak i wy i ja docenimy to, co Bóg dla nas robi, z pewnością zapragniemy zrobić coś dla Niego.
Co możemy zrobić? Spójrzcie na siebie, a ja przypatrzę się sobie, a wtedy szczerze i uczciwie powiemy: „Każdy z nas jest jedynie kłębkiem niedoskonałości. Nie mamy nic, co byłoby godne ofiarowania naszemu Panu Bogu”. Wy jednak złożyliście ofiarę i została ona przyjęta. Oddaliście wszystko, co macie i Pan was przyjął – inaczej w ogóle nie należelibyście do tej klasy. Ojciec zatem okazuje miłość jedynie tym, którzy uczynili takie poświęcenie. Jedynie oni stanowią Kościół, a ich imiona są zapisane w Niebie. Wszystko, co mieliście do oddania, to wasza wola. Oddaliście to wasze niewielkie wszystko. Ojciec was przyjął i spłodził swoim Duchem; i to jest powód, dla którego należycie do wybrańców Boga i dlatego też możecie lepiej rozumieć, że „sam Ojciec miłuje was”.
Co oddamy? To, co wy i ja mamy oddać, jest tym samym, co poświęciliśmy Bogu – dokładnie tym samym. To było wasze niewielkie wszystko i moje niewielkie wszystko. Ale w jaki sposób oddamy to nasze wszystko? We wszystkim, a szczególnie w odniesieniu do naszej woli, powinniśmy pragnąć rozpoznania woli Ojca. Czy jemy, czy pijemy, czy też robimy cokolwiek innego, wszystko powinniśmy robić na chwałę Boga. Innymi słowy, moi drodzy bracia, wchodząc do rodziny Bożej i zawierając Przymierze z Panem, związaliśmy się. Nie On nas związał. My sami się związaliśmy, aby w żadnej sprawie nie kierować się własną wolą, lecz aby czynić jedynie Jego wolę.
NIEWOLNICY CHRYSTUSOWI, A JEDNAK WOLNI LUDZIE
Nie możemy się ubierać tak, jak nam się podoba. Nie powinniśmy nawet jeść tego, na co mamy ochotę. Nie możemy chodzić, gdzie nam się podoba. Nie wolno nam nawet myśleć, co nam się podoba. „No cóż,” ktoś powie, „nigdy nie słyszałem o niewoli takiej jak ta”. To prawda, mój drogi bracie. Jesteśmy niewolnikami Pana Jezusa Chrystusa. „I nigdy nie będziemy mogli wyzwolić się z tej niewoli?” Możecie ją zakończyć w każdej chwili. Wszyscy, którzy są niewolnikami Pana Jezusa, stają się Jego niewolnikami dobrowolnie. Przystąpiliście dobrowolnie, zatem możecie równie szybko wydostać się z tej niewoli, jeśli chcecie. Czy pragniecie to zrobić? O nie! Jest to najbardziej błogosławiona niewola, w jakiej kiedykolwiek się znajdowaliście! Za każdym razem, gdy musieliście zrezygnować z własnej woli, odkrywacie, że otrzymaliście w zamian większe błogosławieństwo, coś więcej niż tylko zadośćuczynienie. Przekonaliście się, iż wszystko współdziała dla waszego dobra, dlatego, że wyrzekliście się własnej woli i poszliście w ślady Jezusa. Błogosławiona niewola! Przekonaliście się, ile popełniliście błędów, gdy próbowaliście postępować według własnej woli – ubierać się, jeść i robić wszystko inne. Cieszycie się, że znajdujecie się pod całkowitym kierownictwem Tego, który jest tak mądry. Apostoł mówi o tych, którzy znajdują się pod tym kierownictwem, że mają „[…] Ducha […] zdrowego zmysłu” – 2 Tym. 1:7.
Nasze umysły są niedoskonałe i słabe. Jednak odkąd nasza wola nie jest już naszym przewodnikiem, lecz kieruje nami wola Pańska, wyrażona w Jego Słowie, wówczas nabywamy ducha zdrowego rozsądku. A to przynosi nam wiele, bardzo wiele błogosławieństwa! Jestem pewny, że wyrażam uczucia wszystkich tu obecnych, którzy są poświęconymi dziećmi Bożymi.
Z czasem uczymy się miłować Pańską drogę. Rozwijamy się w łasce i wiedzy, i miłości Bożej, aż zaczynamy nienawidzić tego, co kiedyś kochaliśmy, a kochać to, czym wcześniej pogardzaliśmy. Jak opisuje Apostoł: jesteśmy przemienieni przez odnowienie naszego umysłu – Rzym. 12:2.
Ta niewola jest wolnością w bardzo ważnym znaczeniu (1 Kor. 7:22). Przezwyciężamy zniewolenie grzechem; dzień po dniu odnosimy zwycięstwo nad zniewoleniem słabościami naszego ciała. I to poddanie się woli Pańskiej każdego dnia, przynosi nam błogosławieństwa, a ostatecznie przyniesie nam Pierwsze, Główne Zmartwychwstanie, o którym Jezus mówi: „Błogosławiony i święty, który ma część w pierwszem zmartwychwstaniu; […] będą kapłanami Bożymi i Chrystusowymi, i będą z nim królować tysiąc lat” (Obj. 20:6). To wszystko będzie waszym i moim udziałem, jeżeli okażemy wierność w wypełnianiu Pańskiej woli na miarę naszych możliwości. Bóg nigdy nie oczekuje od nikogo tego, co byłoby ponad jego siły. Mamy zawsze mieć przed oczami wspaniały wzór naszego Pana i starać się, w jakim stopniu nas stać, brać z niego przykład. Pan Jezus niczego więcej nie mógł zrobić, niż to, co zrobił. Był doskonałym człowiekiem, potrafił zatem doskonale postępować. My, niedoskonali, nie możemy nic zrobić doskonale; dlatego krew Jezusa nas oczyszcza, czyni nas czystymi, jeśli staramy się postępować nie według ciała, ale według Ducha.
JAK MOŻEMY SŁUŻYĆ PANU
Przechodzimy teraz do kolejnej kwestii. Pan wiedział, że tak wy, jak i ja, dla Niego nie możemy już nic zrobić. Dlatego wskazał nam, jak pośrednio moglibyśmy Mu służyć. Wiecie, do czego nawiązuję. Pan mówi, że mamy się wzajemnie miłować i że przez okazywanie wzajemnej miłości, będziemy wyrażać miłość, jaką mamy dla Niego. Apostoł Jan, wypowiadając się na ten sam temat, z tej samej perspektywy, oświadcza, że tak, jak Chrystus wydał swoje życie za nas, tak też my powinniśmy kłaść życie za naszych braci. Nie mówi, że mamy wydawać życie za wszystkich – pogan lub ogólnie za świat. Wcale nie. Powinniśmy oddawać życie za braci. Tak właśnie jest napisane. Pan wiedział, jak to należy zapisać. Mamy kłaść swe życie za tych, których Jezus umiłował.
Spotkałem pewne bardzo drogie dzieci Boże, którym,
::R5726 : strona 214::
jak się wydaje, o wiele łatwej jest zrobić coś dla świata niż dla Kościoła. To nie jest właściwa postawa. To Bóg jest pierwszy, następnie Pan Jezus, potem bracia, a dopiero po nich wszyscy ludzie, którym mamy służyć w miarę możliwości. Zwierzęta muszą ustąpić miejsca na rzecz ludzi, tak jak świat musi ustąpić miejsca na rzecz Kościoła. Jeżeli mamy Jego ducha, będziemy miłowali tych, którzy są Jego własnością.
Gdy tak mówię, nie zrozumcie, że popieram stronniczość wśród chrześcijan. Biblia bardzo pogłębia naszą wiedzę i wierzę, że członkowie Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego w coraz większym stopniu zdobywają tę miłość, którą mamy osiągnąć, jak tego pragnie Pan Jezus. Nie chodzi o to, że jeśli są prezbiterianami lub metodystami, lub luteranami to powinniśmy ich kochać jako prezbiterian, lub metodystów, lub luteran. Prezbiterianie kochają prezbiterian, metodyści metodystów, luteranie luteran, mormoni mormonów, spirytualiści spirytualistów, masoni masonów, członkowie Zakonu Odd Fellows należących do Odd Fellows. Ale w Kościele Chrystusowym nie ma takich podziałów. Nieważne, czy ktoś jest, czy nie jest masonem, jest lub nie jest metodystą, ale ważne jest to, czy jest dzieckiem Pana. Mamy kochać tych, którzy należą do Boga. Jeżeli Bóg kogoś miłuje, jeśli Jezus go miłuje, to i my powinniśmy go miłować. Jeżeli ja go nie miłuję, to w mojej postawie jest coś niewłaściwego. Ja mam miłować to, co miłuje Ojciec, to, co miłuje Zbawca.
„ABY TEN, CO MIŁUJE BOGA, MIŁOWAŁ I BRATA SWEGO”
„Bracie Russell, jeżeli miłujesz wszystkich braci, to będziesz zobowiązany miłować niektóre dość nieuprzejme osoby, wielu bardzo nieokrzesanych i takich, którzy nie cieszą się dużym poważaniem wśród ludzi”. Nic na to nie poradzę. Mam zamiar miłować wszystkich, którzy miłują Boga. Pamiętacie, że dwunastu Apostołów, z wyjątkiem Św. Pawła, było bardzo zwyczajnymi ludźmi. Pamiętacie, że gdy Św. Piotr i Św. Jan, dwaj najzdolniejsi z Dwunastu, nauczali w Świątyni, ludzie postrzegali ich jako niewykształconych i prostaków. Pomyślcie tylko! Tak to widział zebrany tam „pospolity lud” („wielki lud” wg BG – przyp. tłum.). Czy to nie tych Apostołów Pan umiłował? Tak. Wyobrażam sobie, że oni wielokrotnie łamali i kaleczyli klasyczny język hebrajski. Nie znaczy to, że bardziej niż innych, mamy miłować tych, którzy łamią i kaleczą język angielski, ale nie powinniśmy pozwolić na to, aby brak wykształcenia stanął pomiędzy jakimś bratem czy jakąś siostrą a naszą miłością. Powinniśmy starać się miłować wszystkich, którzy są w społeczności z naszym Panem.
To jest przyczyna, dla której zalecono nam ich miłować – ponieważ mają Jego ducha i nie ma znaczenia, czy pochodzą z wyższych, czy niższych warstw społecznych. Jeżeli sam Ojciec przyjął ich do swojej rodziny i jeżeli Ojciec ich miłuje, to – tak dla mnie, jak i dla was – jest to wystarczający powód,
::R5727 : strona 214::
żebyśmy ich miłowali. Powinniśmy miłować braci. Jak bardzo? Apostoł każe nam zrobić duży krok – mamy być gotowi kłaść życie za braci. Nasze zadanie nie polega na wygłaszaniu kazań, skierowanych do świata, lecz na głoszeniu jedynie tym, którzy mają „uszy ku słuchaniu” i pragnienie, by znaleźć Boga. Zwracając się do ludzi, powinniśmy być pewni, że prawie zawsze znajdziemy wśród nich takich, którzy są Pańskimi dziećmi i którzy potrzebują wsparcia na dobrej drodze, lub takich, którzy szukają Boga i pragną stać się Jego dziećmi. Nasza misja w żadnym przypadku nie polega na głoszeniu jedynie po to, by wzbudzić zainteresowanie świata. Naszym zadaniem jest zgromadzenie Kościoła, Oblubienicy Chrystusa.
Czyż niektórzy z uznających się za poświęcone Boże dzieci nie są pod każdym względem bardzo, bardzo słabi? No cóż, mój drogi bracie, możliwe, że Pan widzi, iż ty też jesteś słaby i wpadasz w kłopoty. Czy nie wiesz, że Pan znajduje w tobie wiele słabości, na które przymyka oko? Mamy starać się, aby nie być ciężarem dla innych, i mamy znosić ułomności słabszych braci, a nie uszczęśliwiać jedynie siebie. Pozwólcie, że powtórzę. Mamy znosić ich słabości i ułomności, a nie uszczęśliwiać siebie samych. Jak wiele to znaczy! Wierzę, że się tego uczymy. Podkreślam jedynie to, co wszyscy wiecie: że miłość Boża polega na spełnieniu Boskiego wymagania i że ma się ujawnić wobec tych, których Bóg uznaje za swoje dzieci i przyjmuje do swojej rodziny. Gdy widzę, że ktoś cieszy się społecznością z Bogiem, to nie odważę się odmówić mu swojej społeczności.
MUSIMY MIEĆ SPOŁECZNOŚĆ Z TYM, Z KIM BÓG MA SPOŁECZNOŚĆ
Przychodzi mi na myśl historia o pewnym bankierze z Nowego Jorku, która może stanowić ilustrację tego, o czym mówimy. Był prawym człowiekiem. Miał przyjaciela, który mieszkał daleko i który chciał zapewnić swojemu synowi dobry start w życiu. Dał mu więc list polecający do owego bankiera, w którym napisał: „Jeżeli możesz wprowadzić mojego syna w świat biznesu, będzie to dla mnie wielka przysługa”. Ten bogaty człowiek z Wall Street bardzo ufał swojemu przyjacielowi, a gdy spojrzał na młodego człowieka, zauważył, że ma on szlachetny charakter. Zastanowił się, co mógłby zrobić, aby wprowadzić go do biznesu. Nie tracąc czasu, powiedział do młodzieńca: „Chodź, przejdźmy się trochę”. I tak szli ramię w ramię Wall Street, potem Bond Street i New Street i z powrotem do biura. Młodzieniec trwał przez chwilę w nerwowym oczekiwaniu. Następnie, gdy odniósł wrażenie, że bankier najwyraźniej nie zamierza nic więcej dla niego zrobić, zapytał: „Czy może pan coś zrobić, aby mnie zarekomendować? Bankier na to odpowiedział: „Nie ma potrzeby. Samo to, że objąłem cię ramieniem i poprowadziłem tymi ulicami, będzie zupełnie wystarczającą rekomendacją dla przedsiębiorców z tej okolicy”. I wkrótce ów młody człowiek przekonał się, że tak rzeczywiście jest.
Zatem gdy Bóg obejmie nad kimś pieczę i widzimy go w gronie tych, którzy do Niego należą, wówczas wiemy, że Bóg chce go nam przedstawić i będzie go traktować tak jak was i mnie. Staje się on jednym z braci, ponieważ „sam Ojciec miłuje” go. Sam Ojciec uznaje go za należącego do Jego rodziny. Wówczas i wy i ja powinniśmy być gotowi zrobić dla takiego brata wszystko, co w naszej mocy. Wolą Ojca jest, abyśmy współpracowali z Nim, pomagając braciom w każdej sytuacji. I wy i ja wiemy o różnych próbach i trudnościach tych braci. Wszyscy żołnierze krzyża mają przed sobą wąską drogę, toczą walkę ze światem, z ciałem i Przeciwnikiem. Tak wy, jak i ja toczymy bitwy z powodu niedoskonałości naszego ciała. Jakież współczucie powinniśmy odczuwać wobec innych walczących żołnierzy! Wodzów jest tylko dwóch. Wszyscy, którzy są po stronie Pana albo którzy starają się postępować śladami Jezusa, należą do naszej armii. Bez względu na to, czy nasi bracia są wykształceni, czy prości, czarni czy biali, bogaci czy biedni, miłowanie ich jest naszym przywilejem.
MASZ MIŁOŚĆ? TO TERAZ JĄ OKAŻ
Uważam, że jest to najlepsza myśl, jaką możemy się podzielić na zakończenie tej Konwencji. Mistrz powiedział: „[…] A oto Jam jest z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata […]” (Mat. 28:20). Jesteśmy teraz przy końcu obecnego wieku. „Oczekując jedynie, aż świt poranka pojaśnieje”, oczekujemy przejścia za Zasłonę, tego, że połączymy się ze Zbawicielem po drugiej stronie Zasłony. „Tedy sprawiedliwi lśnić się będą jako słońce w królestwie Ojca swego”. Później nie będzie już okazji pomagania braciom! Wówczas już wszyscy bracia otrzymają pomoc, nikt już nie będzie potrzebować
::R5727 : strona 215::
niczyjej pomocy. Teraz jest czas, gdy możemy dodawać sobie otuchy, obdarzać się przyjaznym spojrzeniem lub ciepłym uściskiem dłoni i okazywać naszą społeczność w cierpieniach obecnego czasu.
Mam nadzieję, że wszyscy uczymy się tej lekcji miłości i że nasze serca otwierają się coraz szerzej, gdy dostrzegamy pełen chwały charakter naszego Ojca i naszego Zbawiciela, i stajemy się coraz wyraźniejszym obrazem charakteru Mistrza, odbitym w naszych charakterach. Apostoł oświadcza, że w obecnym życiu, patrząc na Jezusa, zmieniamy się, podlegamy przemianie z chwały w chwałę. Kontynuując po tej stronie Zasłony ten proces przemiany serca, przechodząc z jednego etapu do kolejnego, z jednego poziomu chwały na następny, czyniąc niezbędny postęp, będziemy gotowi na ostatni ważny krok, na ostatnią odsłonę, gdy ujrzymy Go takim, jaki jest i gdy będziemy dzielić Jego chwałę.
Moi drodzy bracia, czy nie wierzymy, że to wszystko jest bardzo blisko, nawet we drzwiach? Mistrz powiedział: „A gdy się to pocznie dziać, spoglądajcież, a podnoście głowy wasze, przeto iż się przybliża odkupienie wasze”. Czy cieszymy się, jak należy? Czy podnosimy nasze głowy i z radością przedstawiamy światu słodką, dobrze znaną opowieść o miłości Zbawiciela i miłości Boga? Nie opowiadajmy mu za wiele o nadchodzącym ucisku. Powiedzmy ludziom, że po każdej burzy zza ciemnego obłoku wychodzi słońce. „Lecz wy, bracia! nie jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił”.
ŚWIAT SIĘ BUDZI
Pojawiają się obecnie najbardziej zdumiewające pytania, jakich nigdy przedtem nie zadawano. Ludzie zewsząd pytają: „Co znaczą te rzeczy? Wy badacze Biblii mówicie o tym od dawna”. I ludzie zaczynają „zdobywać wiedzę”. Być może nie wszyscy oddadzą teraz swoje serca Panu. Pytającego chcemy pozostawić ze słuszną refleksją, że powinien wejść w przymierze z Panem, zanim będzie mógł otrzymać jakiekolwiek łaski, teraz, albo w przyszłości. Sednem każdej dyskusji i każdego argumentu, przedstawianego temu, kto się jeszcze nie poświęcił, jest to, że czas poświęcenia jest ograniczony i że – jak wskazuje Apostoł – stawienie ciała ofiarą żywą oraz rozumna służba jest jedyną właściwą drogą, którą każdy powinien obrać.
Uważam, że dobrze zrobimy, jeśli zawsze będziemy o tym pamiętać. Nigdy wam się nie uda osiągnąć tego, że ludzie zrozumieją doktryny w każdym szczególe. Pan nigdy nie chciał, aby zrozumiał je ktokolwiek inny niż bracia. „Wam dano wiedzieć tajemnicę królestwa”. Były one przeznaczone dla braci – dla was, którzy przyszliście do rodziny Bożej. To wy macie je zrozumieć. Gdy zauważycie, że ludzie okazują zainteresowanie, połóżcie nacisk na to, że powinni wejść do Arki Bezpieczeństwa, wejść do rodziny Bożej i stać się członkami Ciała Chrystusowego, dziedzicami Bożymi i współdziedzicami z Jezusem.
SŁOWO NA POŻEGNANIE
Opuszczamy dzisiaj to miejsce z myślą, że być może zgromadzimy się ponownie na Konwencji albo może się nie spotkamy. Nie my o tym decydujemy. Biblia wskazuje, że Czasy Pogan się skończyły. Ich królowie mieli swoje pięć minut. Pod wieloma względami ich postępowanie było dobre. Wiele z tych rządów świetnie sobie poradziło. Weźmy za przykład rząd niemiecki. Moim zdaniem, obecny cesarz Niemiec zrobił wiele dobrego dla swojego narodu, który czterdzieści lat temu był narodem bardzo zacofanym. Dzisiaj stanowią go ludzie błyskotliwi, inteligentni, dobrze wykształceni, zaliczani do najbardziej postępowych na całym świecie. Częściowo przyczynił się do tego jego militaryzm. Ucząc się wojskowej dyscypliny, Niemcy brali też lekcje czytania, pisania i arytmetyki. Można by powiedzieć wiele pochlebnych rzeczy na korzyść wszystkich tych pogańskich rządów, ale też i nie mniej przeciwko każdemu z nich. Nawet jeśli zrobiły, co mogły i tak zrobiły bardzo mało. Czy te narody były w stanie podnieść ludzkość do zupełnej doskonałości? Nie. Czy lekarze potrafili wydźwignąć ludzkość? Nie. Czy Stany Zjednoczone mogłyby kiedykolwiek tego dokonać? Nie. Przeciwnie, pomimo rozwoju zdolności umysłowych dostrzegamy kataklizm zbliżającego się rozpadu i anarchii. Lecz cały ten ucisk będzie niczym w porównaniu z błogosławieństwami, które nadejdą, gdy Słońce Sprawiedliwości się objawi. Jednak najpierw trzeba przejść przez bramę ucisku. Dla wszystkich ludzi będzie to bardzo pomocne doświadczenie, ponieważ zostaną doprowadzeni do takiego punktu, w którym zwrócą wzrok na Pana jako swego Pomocnika. Krytyczny stan człowieka stanie się sposobnością dla Boga.
Zatem moi bracia, bądźmy wierni światłu, które Bóg nam daje. Żyjmy Prawdą każdego dnia, „opowiadając chwałę Tego”, który nas „powołał z ciemności ku dziwnej swojej światłości”. Dowiaduję się o wielu, którzy otrzymali błogosławieństwo dzięki codziennemu odczytywaniu Ślubu Panu, inni dzięki odczytywaniu Postanowienia Porannego. Wierzę, że pomocnych wpływów nigdy nie jest za dużo Musimy się wzmacniać. Musimy dzięki Boskiej mocy, wzmocnić wewnętrznego człowieka, abyśmy mogli stawić opór temu, co jest nam przeciwne jako Nowym Stworzeniom. Dochowajmy zatem tych postanowień, aby tym samym żyć blisko Boga.
Otrzymaliśmy wiele listów w związku z artykułem o miłości, który niedawno ukazał się w Strażnicy. Pewien brat napisał: „Po przeczytaniu tego artykułu staram się być łagodniejszy, grzeczniejszy i troskliwszy wobec innych i stosować te zasady; i już odczuwam wielkie błogosławieństwo, starając się wprowadzać je w życie. Przekonuję się, iż łatwiej mi okazywać pokorę, grzeczność i uprzejmość w słowie i czynie”. Wierzę, że obecnie Pan chciałby, aby Jego lud tak wyszlifował swój charakter, jak to tylko jest możliwe, po to,
::R5728 : strona 215::
aby On, poprzez dyscyplinujące opatrzności w naszym życiu, nie musiał dokonywać szlifowania, którego potrzebujemy. Gdybyśmy się sami szlifowali, nie musielibyśmy być poddawani szlifowaniu przez Pana.
Wszyscy, którzy przyodziewają łaski Ducha, otrzymują od Boga szczególną pomoc i z Nim współpracują (2 Kor. 6:1), ponieważ jest to dzieło Boże. Jak mówi Biblia: „czynem Jego jesteśmy”. Jeżeli za sprawą Boga mamy pragnienia woli i umiejętność wykonania tego, czego pragniemy, w istocie wprowadzamy w czyn to, co On przedstawił nam w swoim Słowie jako swoją wolę. Obecnie Jego celem jest wybranie spośród rodzaju ludzkiego klasy świętych, która ma w przyszłości dzielić naturę i Królestwo Chrystusa, przez które świat będzie błogosławiony.
W naszym Biurze mamy zapas kart – w formie zakładek do książek – z wydrukowanym na nich tekstem Ślubu Panu. Bez wątpienia wielu z was je ma. Ślub Panu znajduje się na jednej stronie, a krótki, piękny wiersz na drugiej. Ci, którzy podjęli ten Ślub, tworzą najwspanialszą społeczność modlitewną, jaką Kościół kiedykolwiek znał. Pomyślcie tylko: około 15 000 osób nadesłało listy w związku ze Ślubem! Mamy powody, aby wierzyć, że liczba tych, którzy przyjęli ten Ślub, jest dwukrotnie większa. W każdym razie przynajmniej 15 000 ludzi codziennie modli się wzajemnie za siebie. Znajdziecie ich w każdym zakątku świata, gdziekolwiek się udacie, zarówno w Chinach, jak i Japonii, w Korei, Kolumbii, na Przesmyku Panamskim, w Skandynawii, Finlandii czy Rosji. Wszędzie znajdziecie tych, którzy podjęli ten Ślub Panu, codziennie go czytają i pamiętają o sobie nawzajem w modlitwach. Myślę, że jest to jedno z najcudowniejszych zjawisk w historii Kościoła. Nigdy przedtem tak wiele dzieci Bożych nie modliło się wzajemnie za siebie.
::R5728 : strona 216::
BARDZO INTERESUJĄCY LIST
Chciałbym wam coś przeczytać. Jest to tłumaczenie pewnego listu. Został napisany po węgiersku do słowackiego brata w Stanach Zjednoczonych i przesłany do nas. Oto jego fragment:
„Pewien węgierski żołnierz, zraniony na polu bitwy, wrócił do domu. Spotkał tam kilku naszych braci i potem stał się sumiennym i gorliwym badaczem Pisma Świętego, aż ostatecznie poświęcił się Panu, symbolizując swoje poświęcenie w styczniu ubiegłego roku podczas uroczystości, w której usłużył nasz drogi brat Szablo. Kilka dni później otrzymał rozkaz powrotu na front do okopów w Galicji. Podmuch armatniego wystrzału zmiótł mu czapkę z głowy, ziemia się pod nim zapadła. Został odkopany przez swych towarzyszy i kolejny raz wysłany do szpitala. Dlatego nasz drogi brat ponownie znalazł się wśród nas, ale na krótko. Niebawem znowu musiał wrócić na linię ognia.
„Tym razem jego oddział, zbliżywszy się na odległość 800 stóp od linii wojsk rosyjskich, otrzymał rozkaz: »szarża z bagnetami!« Węgierski brat znajdował się na skraju lewego skrzydła. Usiłował jedynie bronić się przed nieprzyjacielem, więc starał się tylko wybić bagnet z rąk swego przeciwnika Rosjanina, z którym przyszło mu walczyć. Właśnie wtedy zauważył, że Rosjanin próbował zrobić podobnie i zamiast wykorzystać sytuację, i ugodzić bagnetem swego przeciwnika, rozpłakał się i pozwolił, aby jego bagnet upadł na ziemię. Wówczas nasz brat przyjrzał się dokładniej swemu przeciwnikowi i zauważył godło »krzyża i korony«, przypięte do jego munduru! Rosjanin również był bratem w Panu! Węgierski brat też nosił godło »krzyża i korony« – na czapce.
„Obaj bracia pospiesznie uścisnęli sobie ręce i odsunęli się na bok. Przepełniała ich radość, że nasz Ojciec Niebiański pozwolił im się spotkać nawet na terenie wroga! Nie rozumieli mowy jeden drugiego, ale porozumiewali się, dając sobie znaki i każdy z nich wyjął Biblię. Rosyjski brat miał w kieszeni Wykłady Pisma Świętego, wydane razem ze śpiewnikiem – oprawione w jeden tom – oraz fotografię brata Russella. Wówczas węgierski brat odebrał bagnet rosyjskiemu bratu i przekazał go jako jeńca wojennego; jako jeniec nadal przebywa on na Węgrzech. Brat węgierski po raz trzeci został wysłany do szpitala”.
Chociaż wśród braci Pana nie ma wielu bogatych czy szlachetnie urodzonych, jednak gdy trzeba głosić Prawdę, bardzo dobrze sobie z tym radzą!
W Niemczech, Wielkiej Brytanii i w całej Europie nasi bracia od lat byli świadomi tego, że obecna wojna się przybliża. Pisali do mnie i nieustannie prosili o radę, jak powinni postąpić, jeśli otrzymają rozkaz wstąpienia do wojska lub jeśli już się zaciągnęli. W szóstym tomie Wykładów Pisma Świętego przyjaciele zostali poinstruowani, w jaki sposób mają unikać odbierania życia innym. Jeżeli dostaną powołanie do wojska, to powinni się zaciągnąć. Byłoby najlepiej, gdyby mogli dostać przydział do służb kwatermistrzowskich i dbać o zaopatrzenie w żywność, lub do pracy w szpitalu. Powinni dołożyć wszelkich starań, aby przydzielono im takie formy służby. Nie można od nich oczekiwać, że będą pełnić służbę, w której będą zmuszani do zabijania. Gdyby wysłano ich na linię ognia, mogliby kierować ostrzał ponad głowy swych wrogów, aby wypełniając w ten sposób swoją żołnierską powinność.
Tak postąpili ci bracia; każdy miał w pamięci tę samą myśl. Ten list wskazuje, że bracia kierują się miłością nawet na polu walki, na ziemi wroga, walcząc cielesną bronią. Nie miało znaczenia to, że jeden był Węgrem, a drugi Rosjaninem!
Jakże inaczej jest w kościołach nominalnych! W obecnej wojnie walczą wszyscy – prezbiterianie, metodyści, anglikanie, rzymsko katolicy i inni. W Wielkiej Brytanii przykłada się szczególną wagę do małżeństwa, podkreślając, że ci, którzy po ślubie wychowają dzieci, przygotowane do udziału w przyszłych wojnach, pomogą w obronie swego kraju – „Królestwa Bożego”. Takie chrześcijaństwo różni się od tego, o którym uczy Biblia. Arcybiskup Canterbury, udzielając tych rad, uważa pewnie, że spełnia swój obowiązek, ale chyba coś zaciemnia mu umysł.
NASZE CZASY SĄ W RĘKACH BOGA
Nie wiemy, czy wszyscy, jak tu dziś jesteśmy, spotkamy się ponownie w ciele czy też nie. Co za różnica? Bez względu na to, czy będziemy żyć, czy umrzemy, jesteśmy zupełnie zadowoleni z tego, co Boska opatrzność dla nas przeznaczy. „Czasy moje są w rękach Twoich, mój Boże, i pragnę, aby tam pozostały” – prawda, że te słowa pięknie to wyrażają? Pragniemy, aby Pańska wola wypełniała się podczas naszej przemiany i we wszystkim, czym codziennie możemy się wspólnie cieszyć – powierzając Mu wszystko. Nasza wola jest zupełnie martwa. Jego wola ma panować tak w waszych ciałach, jak i w moim – w nas wszystkich. Mam nadzieję, drodzy bracia, że zgromadzenia w Oakland, San Francisco, Alameda i okolicznych miastach odniosły wielkie błogosławieństwo z tej Konwencji. Mam nadzieję, że gdy jej uczestnicy powrócą do domów, mając serca pełne pocieszenia przez Prawdę, zaniosą błogosławieństwa innym i że podobnie, jak bańka oliwy, którą miała wdowa – im więcej będą udzielali, tym więcej pozostanie dla nich samych.
Niechaj wszyscy, którzy cieszyliśmy się tutaj łaskami Pana, rozejdą się napełnieni Duchem, przepełnieni miłością, lojalnością i wiernością wobec Pana, abyśmy mogli zanieść błogosławieństwa innym. Wkrótce udaję się w trasę wzdłuż wybrzeża Atlantyku, aż do Kolumbii Brytyjskiej, potem na wschód, a następnie z powrotem do Brooklynu, a 4 lipca powinienem być w New York Temple. Niechaj nasza wielka społeczność modlitewna jeszcze bardziej zbliży nas do siebie, abyśmy w ten sposób mogli być uświęceni Prawdą i „abyśmy byli uczestnikami dziedzictwa świętych w światłości”.
====================
::R5728 : strona 216::
ZEBRANIE PYTAŃ NA KONWENCJI W OAKLAND
(Prowadzone przez Brata Russella)
PYTANIE: Czy my, Kościół, otrzymujemy pełny udział w pomazaniu natychmiastowo czy stopniowo?
Odpowiedź: Wyrażenie „pomazanie duchem” różni się nieco od wyrażenia „spłodzenie z ducha”. Znaczenie słowa „spłodzenie” odnosi się do momentalnej czynności, natomiast ze słowem „pomazanie” wiąże się działanie stopniowe. W procesie pomazywania znajdujemy się od czasu wejścia do Pańskiej rodziny, od czasu, gdy zostaliśmy uznani za członków rodziny Chrystusowej i zajęliśmy miejsce w chwalebnym gronie Królewskiego Kapłaństwa. Wiemy, że niektórym nie uda się dostąpić zupełnego pomazania. Niektórzy z tych, co zostali przyjęci i spłodzeni z ducha świętego, uchybią w uzyskaniu zupełnego pomazania, a zatem nie znajdą się w klasie Królewskiego Kapłaństwa. Tacy znajdą się w klasie Wielkiego Grona. Mniemamy więc, że wyrażenie „pomazanie duchem” obejmuje stopniowy i łagodny rozwój, do którego dochodzimy, gdy wzrastamy w łasce i w znajomości, a nie tylko ową chwilę, gdy zostaliśmy pomazani (spłodzeni), by wejść do rodziny Bożej.
—————
CZŁONKOWIE KLASY NÓG PRZEMIENIANI JEDEN PO DRUGIM
Pytanie: Czy jest jakiś werset wskazujący, że wszyscy członkowie klasy nóg Chrystusowych będą przemienieni jednocześnie?
Odpowiedź: Wierzymy wręcz przeciwnie – nie, że wszyscy członkowie nóg zostaną przemienieni w jednej chwili, ale że będzie to następowało stopniowo. Jeden może dostąpić przemiany dziś w nocy, drugi jutro itd.; a jednak można powiedzieć, że ich przemiana nastąpiła w jednym czasie, ponieważ wszystko dzieje się w czasie Żniwa, przy końcu wieku. Niektórzy dostąpią przemiany dopiero przy końcu
::R5728 : strona 217::
okresu Żniwa. Jeżeli chodzi o jednostki, to będzie to osoba po osobie. Apostoł stwierdza: „Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy przemienieni będziemy”, ponieważ „ciało i krew królestwa Bożego odziedziczyć nie mogą”. Przemiana nasza będzie „bardzo prędko, w okamgnieniu”. Dla każdej jednostki nie będzie to przemiana stopniowa, lecz natychmiastowa. Zamiast zasypiać, jak zasypiali święci w przeszłości – gdy na nas przyjdzie pora, by umrzeć, dostąpimy natychmiastowej przemiany. Psalmista mówi proroczo: „Jam rzekł: Bogowieście, a synami Najwyższego wy wszyscy jesteście. A wszakże jako i inni ludzie pomrzecie”. Rozumiemy, że werset ten
::R5729 : strona 217::
stosuje się do procesu umierania członków Kościoła, że umierają tak samo, jak inni ludzie. Jesteśmy Nowymi Stworzeniami, stąd wyrażenie: „jako inni ludzie pomrzecie”. Śmierć nasza będzie na podobieństwo innych ludzi. Ludzie zazwyczaj nie umierają w grupach, więc uważamy, że byłoby dziwne, gdyby wielu z nas umarło w jednej chwili. Świat nie zauważy żadnej różnicy pomiędzy naszą śmiercią a śmiercią innych ludzi.
—————
OFIARY ZA GRZECH SKŁADANE PRZEZ NAJWYŻSZEGO KAPŁANA
Pytanie: Za jakie grzechy cierpi Kościół?
Odpowiedź: Członkowie Kościoła cierpią za wszystkie grzechy ciała, za które w odpowiedni sposób nie pokutują i nie dokonują właściwego zadośćuczynienia. Apostoł powiedział, że gdybyśmy się sami rozsądzali, sami się karali i poprawiali, to nie bylibyśmy sądzeni przez Pana. Gdybyśmy dobrze dopilnowali tej sprawy sami, to nie potrzebowalibyśmy ćwiczenia od Pana. Gdy widzi On potrzebę zajęcia się nami i to robi, to dlatego, żebyśmy nie byli potępieni ze światem.
Cały świat znajduje się w stanie potępienia. Bóg wybiera niektórych ze świata, którzy będą usprawiedliwieni do żywota wiecznego na duchowym poziomie. Jeżeli jesteśmy wierni, to nie będzie potrzeby, aby Pan nas karał, ale raczej udzieli nam zachęty i pomocy. Nie oznacza to, że nie będziemy mieli doświadczeń i trudności, lecz że jeżeli sami się strofujemy, to nie będziemy przez Pana karani za nasze grzechy, za słabości cielesne, których moglibyśmy uniknąć i za które jesteśmy do pewnego stopnia odpowiedzialni.
Nie możemy zakładać, że Nowe Stworzenie będzie grzeszyć celowo. Gdyby tak grzeszyło, to nie byłoby już Nowym Stworzeniem. Osoba taka wróciłaby się tak jak „Świnia umyta do walania się w błocie”. Grzechy, za które Nowe Stworzenie ponosiłoby cierpienie, byłyby cielesnymi grzechami, którym mogło ono zapobiec i które zaniedbało naprawić. Cierpienia te pomogłyby mu w lepszej ocenie swoich powinności, a zatem chłosta jest dla jego dobra.
Być może jednak nie o to chodziło pytającemu. Pytający miał może na myśli, co Kościół ma wspólnego z ofiarą za grzech. Kościół nie ma nic wspólnego z ofiarą za grzech, jako Kościół. Pan Jezus jest jedynym, który odpowiada za całe to dzieło. W typie ofiary dokonywane były nie przez niższych kapłanów, ale przez Najwyższego Kapłana. Podobnie nasz Pan ofiarował samego siebie. On ofiarowuje także nas jako swoich członków, lecz nie czyni tego wbrew naszej woli. Pragniemy, aby ofiarował nas jako części samego siebie, abyśmy w ten sposób mogli mieć udział w „utrapieniach, które miały przyjść na Chrystusa i […] wielkiej potem chwale”. Tym, co daje naszej ofierze wartość, jest Jego zasługa.
Cała odpowiedzialność spoczywa więc w rękach owego wielkiego Arcykapłana, naszego Pana. Mamy udział z Nim w ofierze za grzech świata jako Jego członkowie. Uczestniczymy w cierpieniach, które liczą się jako Jego cierpienia. Wy i ja nie moglibyśmy cierpieniami naszymi dokonać pojednania za żadne grzechy ani własne, ani innych. To dzieło znajduje się w rękach naszego Pana.
—————
CIERPIENIA CHRZEŚCIJANINA POD BOSKĄ KONTROLĄ
Pytanie: Czy cierpienia, jakich doświadczamy przed poznaniem Prawdy, przynoszą nam korzyść jako chrześcijanom?
Odpowiedź: Nie wiem, co pytający ma na myśli. Pytanie zdaje się odnosić do tych, którzy już są chrześcijanami. Jeżeli to jest jego myślą i odwołuje się on do cierpień ponoszonych przez chrześcijan przed otrzymaniem światła „teraźniejszej prawdy”, odpowiadam – „Tak”. Wszystkie cierpienia chrześcijan znajdują się pod Boską kontrolą i wierzę, że wielu z nas przed przyjściem do „teraźniejszej prawdy” miało pewne próby, doświadczenia i trudności, które przyniosły nam wielkie błogosławieństwo i przygotowały nas do przyjęcia Prawdy. Znam wielu, którzy mieli doświadczenia tego rodzaju. Niektórzy tak byli zajęci biznesami, że nigdy nie mieli czasu na badanie Prawdy.
Znam na przykład pewnego dżentelmena w branży spożywczej. Był chrześcijaninem i zakupił sześć tomów Wykładów Pisma Świętego, lecz nigdy nie mógł znaleźć czasu na ich przeczytanie. Nie pojmował, że największym interesem na świecie jest interes Pański. Jego największym interesem był wówczas jego własny biznes. Pan bardzo łaskawie dozwolił mu złamać nogę. Musiał pozostać bezczynny, dopóki kość się nie zrosła. Mówił mi potem, że jego przymusowe wakacje były najlepszymi chwilami w jego życiu, bo przeczytał sześć tomów. Przedtem nigdy nie miał czasu, lecz potem miał go już zawsze.
Podobnie było z pewną siostrą. Kiedyś mi wyznała: „Dziwiłam się bardzo, dlaczego Pan dopuścił, żeby moje ręce zostały unieruchomione przez reumatyzm. Dotychczas zawsze byłam aktywna i zajęta robieniem na drutach, szyciem itp. Potem moje ręce powykrzywiał reumatyzm, tak jak widzicie. Nie mogłam się już zajmować szyciem ani robieniem na drutach i moje ręce były bezużyteczne. W końcu odkryłam, że jeżeli bardzo się postaram, to udaje mi się przewracać strony w książce i zaczęłam czytać. Po chwili czytania przyszła mi myśl, że Bóg dozwolił, ażeby ręce moje zostały tak powykrzywiane, żebym mogła czytać”.
To są niektóre ze sposobów, za pośrednictwem których lud Pański otrzymał błogosławieństwa i możliwość przyjścia do „teraźniejszej prawdy”. Bóg wie, jak postępować ze swoimi dziećmi. Jeżeli należymy do Niego, wówczas następną rzeczą jest zupełne poddanie się Jego woli i radowanie się z kierownictwa Jego opatrzności.
—————
Pytanie: Czy pokazywanie Fotodramy stworzenia w teatrach po tym, jak dyrektor teatru zakończył właśnie swoje normalne przedstawienie, nie wskazywałoby na ducha Babilonu?
Odpowiedź: Mnie się tak nie wydaje. Jeżeli tak, to również byłoby niewłaściwe rozmawiać z kimś o Prawdzie, gdy ta osoba dopiero co usłyszała jakieś brzydkie słowa. Byłoby to błędne koło. Jednak każdy ma prawo mieć swoją opinię. Jeżeli ktoś z was ma udział w pracy związanej z Fotodramą, nie powinien czynić nic, co obrażałoby jego sumienie. Co do mnie, to z radością pokazałbym Fotodramę pięciu tysiącom osób po skończonym zwykłym seansie kinowym, jeżeli miałbym taką możliwość.
—————
OGŁASZANIE WŁAŚCIWE I NIEWŁAŚCIWE
Pytanie: Czy ubieganie się o kontrakty reklamowe u handlowców na ulotkach Fotodramy byłoby przejawem ducha Babilonu?
Odpowiedź: Nie byłoby właściwe powiedzieć kupcowi: „Reklamuj się z nami i pomagaj w ten sposób w dobrej sprawie”. Byłoby to żebraniną dla sprawy Pańskiej, do czego nie jesteśmy upoważnieni. Lecz gdybym był kupcem i miał możliwość umieszczenia swego ogłoszenia na ulotkach Fotodramy, to uważałbym, że jest to jedna z najlepszych możliwości reklamowania, jakie kiedykolwiek miałem. Pomyślałbym, że byłoby to dla mnie zyskiem. Gdyby za jednego lub dwa dolary moje ogłoszenie krążyło po całym sąsiedztwie, powiedziałbym sobie: „Te małe ulotki o Fotodramie zainteresują ludzi i gdy będą czytali o obrazach, to przeczytają także moje ogłoszenie”. Uznałbym, że otrzymuję odpowiednią wartość za moje pieniądze. Jeżeli ktoś uważa, że nie otrzymuje wystarczająco korzyści, nie powinien umieszczać swojej reklamy. Jest to czysto handlowa transakcja.
Zabiegając o takie reklamy, nie należy wspominać religijnego aspektu naszych ogłoszeń. My tego w ogóle nie robimy. Jest to sprawa czysto handlowa i jeżeli chodzi o kupców, dałbym im reklamować, cokolwiek zechcą. To, że nie przyjmujemy reklam do Strażnicy, nie znaczy, że czynienie tego byłoby niewłaściwe. Gdybym był wydawcą dziennika, liczyłbym na sprzedaż miejsca reklamowego.
Pewien brat, właściciel i wydawca gazety, radził się mnie w kwestii reklam. Mówił, że kupcy w jego okolicy mieli zwyczaj dawać ogłoszenia i że najlepszymi reklamodawcami byli handlarze trunkami i tytoniem. Powiedziałem, że ja nie umieszczałbym reklam alkoholi. Jeżeli prowadziłbym gazetę, umieszczałbym ogłoszenia sklepów z obuwiem, z ubraniami, z artykułami spożywczymi czy narzędziami itp. Nie widzę nic złego w reklamach w gazetach. Nie widziałbym nic złego w umieszczaniu sześciu lub ośmiu stron w Strażnicy, gdyby reklamowane artykuły były takie, że każdy chciałby je nabyć. Ponieważ jednak Strażnica trafia do domów i w szczególny sposób reprezentuje mnie, chcę, aby całe miejsce było wykorzystane w celach religijnych, jednak nie dlatego, że reklamy byłyby czymś złym.
Jakiś czas temu umieściliśmy w Strażnicy małą wzmiankę o tak zwanej „cudownej pszenicy”. Wielu z was ją widziało. Myślimy, że dobrze uczyniliśmy, podając tę wzmiankę. Umieściliśmy też raz wzmiankę o jednego rodzaju fasoli i pewnej szczególnej odmianie bawełny. Niektórzy z naszych przyjaciół skorzystali z tych wiadomości. Raz podaliśmy ogłoszenie o pewnej kuracji na raka. Otrzymaliśmy
::R5729 : strona 218::
w tej sprawie setki listów od przyjaciół w Prawdzie i setki od innych; wiele osób donosiło o pozytywnych rezultatach. Do pewnego stopnia było to pomocne w rozpowszechnianiu Prawdy. Ludzie zauważyli, że nam nie chodzi o ich pieniądze, ale że staramy się czynić dobrze, i zaczęli przejawiać zainteresowanie.
—————
Pytanie: Czy działalność na zasadach propagowanych przez centralę Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego w Brooklynie bez dokładnego zbadania proponowanych metod jest przejawem ducha Babilonu?
Odpowiedź: Myślę, że każdy w tej sprawie powinien używać własnego rozumu. Jeżeli ktoś się raz „sparzył”, powinien się mieć na baczności. Jeżeli ktoś się nie „sparzył”, to nie będzie należycie ostrożny. Jest rzeczą właściwą mieć swój własny osąd w tej kwestii. Co się tyczy centrali w Brooklynie i mojego zaangażowania w tamtejsze dzieło, to mogę powiedzieć, że wszystko tam jest pod moją kontrolą. Nic, co stamtąd pochodzi, nie jest wbrew mojemu sumieniu, lecz niech każdy używa własnego sumienia. Chociaż jest wielu mądrych i zdolnych braci w biurze w Brooklynie, to jednak na podstawie obecnego zarządzenia oni wszyscy są moimi pomocnikami pod moim nadzorem, tak długo jak żyję. Taka była umowa, gdy przeznaczyłem swój majątek na rzecz Towarzystwa lata temu.
::R5730 : strona 218::
To samo odnosi się także do działalności Towarzystwa w innych krajach.
—————
PRAWDZIWA DEFINICJA BABILONU
Pytanie: Jeżeli centrala Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego propagowałaby metody niezrozumiałe, bądź nieuznawane przez nas, to czy mielibyśmy zastosować się do Obj. 18:4, „Wynijdźcie z niego, ludu mój!”, a jeżeli tak, to w jaki sposób?
Odpowiedź: Uważam, że jeśli ktoś by wykazał, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Badaczy Pisma Świętego jest częścią Babilonu, to wszyscy powinniśmy z niego wyjść. Gdybyśmy wszyscy stanęli po przeciwnej stronie, to gdzie byśmy wtedy byli? Myślę, że bylibyśmy blisko siebie, gdybyśmy wszyscy stanęli po jednej stronie.
Wyraz „Babilon” znaczy „zamieszanie” i w Obj. 18:4 jest użyty w odniesieniu do mieszania rzeczy Bożych i ludzkich. Był czas, w którym królestwa w Europie znajdowały się pod wielkim wpływem Kościoła rzymskokatolickiego. Do pewnego stopnia królestwa te znalazły się pod wpływem chrześcijaństwa – na tyle, jak bardzo chrześcijaństwo było w Kościele rzymskokatolickim.
Można tu nadmienić, że był czas, w którym Kościół rzymskokatolicki był jedynym kościołem na świecie i nikt z ludzi nie znał nic lepszego, niż być w nim i być z niego. Gdzie indziej mogliby się znajdować? Wówczas dygnitarze kościelni, którzy mieli władzę kierowania sprawami kościoła, weszli w stosunki z Cesarstwem Rzymskim i Kościół katolicki stał się jego następcą. Wtedy Kościół rzymskokatolicki zaczął rządzić narodami i niekiedy mówił narodom znajdującym się pod różnymi zarządami: „Wasz król nie zgadza się z nami. Możecie sobie obrać innego”. Z tego wynikała rewolucja. Papież i Kościół katolicki byli powodem tych zmian. W taki sposób się to zaczęło. Tak nastąpiły nieprawne zaślubiny nominalnego kościoła ze światem.
W krajach europejskich stopniowo się to zmienia. W niektórych nastąpił zupełny rozdział kościoła od państwa. Lecz zmiana ta nie nastąpiła jeszcze w Austro-Węgrzech. Naród znajduje się pod ścisłą kontrolą Kościoła rzymskokatolickiego. Kościół miesza się do wszystkich spraw. W Wielkiej Brytanii przedstawiciele Kościoła anglikańskiego zasiadają w parlamencie jako część rządu. Biskupi kościoła są członkami Izby Lordów. W Niemczech i w Szwecji jest prawie to samo. Ich rząd i Boski rząd w pojęciu ludzi są ze sobą związane.
Taki stan rzeczy Bóg nazywa Babilonem. Rzekomy kościół Chrystusowy został zaręczony ze światowymi rządami. Mylnie zostały one uznane za rządy chrześcijańskie, lecz nie są chrześcijańskie. Spójrzcie na obecne warunki w Europie. Rządy prowadzące ze sobą wojnę wcale nie przejawiają ducha Chrystusowego. W tych wszystkich rządach znajdują się chrześcijanie, lecz same rządy nie są chrześcijańskie. Kościół nominalny jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy. Okoliczności tak wypaczyły umysły ludzi, że wydaje się im, iż obecny stan jest właściwy. Uważają, że teraz Chrystus panuje. W umysłach swych wyobrażają sobie, że panujący królowie i parlamenty przedstawiają Boga na ziemi. Pan chce, ażebyśmy odłączyli się od tego wszystkiego.
Jest jeszcze inny sposób, w jaki duch Babilonu się objawia. Na przykład: w kościołach protestanckich – metodystycznych, prezbiteriańskich, baptystycznych itp., jest kultywowany duch światowy. Wyróżniają członków bogatych, starają się z nimi współdziałać i wystawiać ich na stanowiska w kościele. W ten sposób stawiają bogactwo nad duchowość. W niektórych przypadkach pieniądz rządzi kościołem. Lecz nie na takiej zasadzie opiera się prawdziwy Kościół. W zgodzie z tym wszystkim tworzy się pewien system, nawet w Kościele baptystycznym, który jest najbardziej liberalny.
Baptyści może powiedzą: My nie jesteśmy skrępowani; nie mamy nad sobą kontroli kleru. Lecz wcale nie pojmują, że duch Babilonu dostał się do ich kościoła. Przypuśćmy, że mielibyśmy tutaj zgromadzenie baptystów. Jako zgromadzenie, powołują oni swojego kaznodzieję i zajmują się swoimi sprawami. Pewien brat A został powołany, aby służył jako kaznodzieja. Musi on jednak zostać wyświęcony jako pastor zgromadzenia. Wówczas posyłają po innych kaznodziei baptystów, przypuśćmy po braci B, C i D, aby go ordynowali. Lecz brat A nie jest zupełnie w zgodzie z tymi, którzy go mają ordynować, więc mówią: Nie mianujemy go na kaznodzieję, ponieważ on jest niestały. Wtedy zgromadzenie mówi: Więc nie możecie ordynować brata A? Wówczas odpowiadają: Nie mamy nic przeciw temu bratu, lecz nie możemy go ordynować. Widzicie więc, że kaznodzieje mają swoje prawa, a wyznawcy o tym nie wiedzą.
Baptyści powiedzą wam, że kaznodzieje nie mają wcale władzy, lecz oni sami nie mogą przedsięwziąć niczego bez zezwolenia kaznodziei, a tego, zdaje się, jakby nie dostrzegali. Kaznodzieje ujęli władzę, której Bóg im nie dał. Bóg nigdy nie upoważniał żadnych ludzi, aby naznaczali drugich do głoszenia Ewangelii. Bóg sam upoważnia, a zbór ma zadecydować według zrozumienia, jakie posiada, kogo Pan ordynuje, czyli powołuje na pasterza. Wszelkie wyznaczanie przez ludzi jest systemem babilońskim, rodzajem maszynerii do rządzenia ludźmi. Jest to ten sam system co w polityce.
Niemniej jednak baptyści są najbardziej wolni ze wszystkich tak zwanych sekt „prawowiernych”. Ludzie w Kościele metodystycznym nie mają prawie żadnej wolności, z wyjątkiem przywileju dawania pieniędzy. To jest główna wolność, którą się cieszą. Biskupi rządzą do spółki z przewodniczącymi, starszymi. Na każdej dorocznej konferencji przewodniczący starszy i biskup decydują, który pastor ma iść tu lub tam. Pastor, który nie trzyma z przewodniczącym starszym, może być posłany gdzieś na prowincję, gdzie pensja roczna wynosi tylko 400 dolarów, zaś taki, co z nim trzyma, może dostać posadę płatną 1000 dolarów rocznie i więcej, chociaż może nie być bardziej zdolny od tamtego. Kilku pastorów metodystów mówiło mi o tym. Narzekają na to, lecz nie chcą zupełnie porzucić swego zajęcia. To nie jest wolność, którą Chrystus uczynił nas wolnymi. Rozumiem, że to jest system i postaram się wykazać, czym jest ten system. Biskupi mają kontrolę nad przewodniczącymi, a pod ich kontrolą przewodniczący starsi mają kontrolę nad nauczycielami i tak to idzie aż do przewodniczących w zgromadzeniach. Mają nad sobą zwierzchników. Ludzkich zwierzchników. Walne zgromadzenie ma najwyższą władzę.
Podobnie w Kościele prezbiteriańskim – zwierzchnikiem jest Walne Zgromadzenie, które decyduje w różnych sprawach. Wszystko to dzieje się według porządku tego świata. Prostota Chrystusowa, ogólnie rzecz biorąc, nie jest przestrzegana, poza przyjaciółmi z Międzynarodowego Stowarzyszenia Badaczy Pisma Świętego. Między nimi jest to powszechne, a Słowo Boże jest przestrzegane. Oni uczą się, jak zauważać, gdy sprawy przybierają zły obrót. Naturalność tej kwestii jest oczywista dla wszystkich.
Pewnego razu przyszedł do mnie pastor z Kościoła Reformowanego. Chciał wiedzieć, jak prowadzę mój kościół. Na to odpowiedziałem: „Bracie – ja nie mam kościoła”. Lecz on mówi: „Wiesz, co mam na myśli”. Ja zaś odparłem: „Ja także chcę, żebyś wiedział, co mam na myśli. Twierdzimy, że jest tylko jeden Kościół. Jeżeli należysz do tego Kościoła, to należysz do naszego kościoła”. Spojrzał na mnie zaskoczony. Wtedy się odezwał: „Zapewne macie jakąś organizację; ilu członków do niej należy?”. Odpowiedziałem: „Nie umiem powiedzieć ilu, nie mamy listy członków”. „Jak to, wcale nie macie listy członków?” „Wcale. Nie mamy żadnej listy, ich imiona zapisane są w niebie„. „A jak przeprowadzacie wasze wybory?” „Ogłaszamy wybory i każdy z ludu Bożego, kto się poświęcił i przychodzi regularnie na zebrania tego lub owego zgromadzenia, ma przywilej wyrażenia swojego zdania co do woli Pańskiej odnośnie do starszych i diakonów.” „Cóż – powiedział – to jest prostota sama w sobie”. Wtedy dodałem: „Nie płacimy żadnej pensji, więc ludzie nie mają się o co sprzeczać. Nigdy nie robimy żadnych składek”. „Skąd w takim razie macie pieniądze?” – zapytał. „Cóż, doktorze, gdy powiem całą prawdę, ciężko ci będzie w nią uwierzyć. Gdy ktoś zainteresuje się tą drogą, nikt nie podstawia mu tacy przed nos. A jednak on sam widzi, że są pewne wydatki. Wtedy każdy sobie mówi: »Utrzymanie tej sali ileś kosztuje; widzę, że podawany jest darmowy obiad dla tych, co przybyli z daleka; jak można by się do tego dołożyć?«” Spojrzał na mnie, jakby myślał, że sobie z niego żartuję. Powiedziałem: „Doktorze, mówię ci całą prawdę. Ludzie mnie pytają: »Jak mógłbym
::R5730 : strona 219::
udzielić trochę pieniędzy na tę pracę?« Gdy ktoś otrzymuje błogosławieństwo i ma możliwość, chce z tego użyczyć dla sprawy Bożej. Jeżeli ktoś nie ma możliwości, czemu mamy tego od niego żądać?”
Gdy ktoś jest Badaczem Pisma Świętego, to nie ma z czego wychodzić, w sensie organizacji. Nie możesz wyjść z czegoś, w co nie wchodziłeś. Jeżeli mi ktoś opowie, jak dostał się do Babilonu poprzez zainteresowanie się działalnością Towarzystwa Biblii i Broszur „Strażnica”, to niech mi pokaże, jak wyskoczyć. Wyskoczę razem z nim.
—————
KAPŁANI IZRAELA UMIERALI TYPICZNIE
Pytanie: Proszę wytłumaczyć Hebr. 9:27, „A jako postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem będzie sąd”.
Odpowiedź: Być może zostało to lepiej wyjaśnione w Wykładach Pisma Świętego, niż mogę to zrobić w krótkim czasie tutaj. Trudno jest wytłumaczyć taką sprawę jak ta w trzech lub pięciu minutach, ponieważ cała ta kwestia utrwaliła się ludziom błędnie w umysłach. Wszyscy myślą, że odnosi się to do czasu, kiedy ludzie umierają. W tym oświadczeniu do Hebrajczyków apostoł Paweł podaje naukę o typie i antytypie. Porównuje on coroczną pracę kapłanów żydowskich z dziełem Chrystusa i stwierdza, że ci ziemscy kapłani wchodzili do Miejsca Świętego, a potem do Najświętszego. Kapłan zabierał ze sobą krew cielca, a potem kozła. Wchodził do Miejsca Świętego, a kiedy dym kadzidła przedostawał się poza drugą zasłonę i pokrywał ubłagalnię, kapłan przechodził do Miejsca Najświętszego, przedstawiającego samo niebo.
W antytypie Pan nasz Jezus ofiarował siebie samego jako
::R5731 : strona 219::
cielca. Cielec przedstawiał Jezusa jako człowieka; kozioł przedstawiał ludzką naturę Kościoła. Jako Arcykapłan, Jezus zabił cielca, przez chrzest złożył ofiarę ze swego człowieczeństwa. Typiczny arcykapłan brał dwie pełne garści kadzidła i kruszył je nad ogniem ołtarza – to wyobrażało trzy i pół roku misji naszego Pana. Ten obraz kadzidła spadającego na ogień przedstawiał chwalebne przymioty Jezusa w kontakcie z życiowymi doświadczeniami. Za każdym razem wierność Jego wydawała przyjemną woń.
Gdy Szatan przyszedł do Jezusa, aby Go kusić, wierność Jezusa znowu wydawała przyjemną woń Bogu. Kiedy kusiciel zaproponował Mu, aby nie dawał tego, co zgodził się oddać, Jezus odparł pokusę i nie chciał mieć z tym nic wspólnego. Zawsze był On takiego usposobienia: „Izali nie mam pić kielicha tego, który mi dał Ojciec?”. Miła woń szła przed Nim aż przed oblicze Boże, zanim zakończył swą drogę na Kalwarii. Śmierć na krzyżu była ostatnim okruchem kadzidła padającego na ogień w antytypie. Potem nasz Arcykapłan wszedł pod zasłonę – w stan śmierci. Przez prawie trzy dni był pod zasłoną, aby dnia trzeciego powstać po drugiej stronie. To było zmartwychwstanie Jezusa. Powstał po duchowej stronie zasłony jako istota duchowa. Czterdzieści dni później pokropił ubłagalnię w Miejscu Najświętszym krwią przebłagania na rzecz Kościoła.
Apostoł starał się pokazać Kościołowi, że żydowski arcykapłan czynił w typie coś podobnego. Żydowski arcykapłan udawał się do Miejsca Najświętszego w Przybytku nie bez krwi. Krew za każdym razem przedstawiała krew arcykapłana – jego życie. Każdy arcykapłan, przechodząc pod tą zasłoną w Dniu Pojednania, narażał się na niebezpieczeństwo śmierci. Gdyby nie wykonał ofiary doskonale, stosownie do wymagań Pana, umarłby przy próbie przejścia przez zasłonę, czyli pod zasłoną. Również i Jezusa spotkałaby śmierć, gdyby nie wypełnił zupełnie woli Ojca.
Następnie apostoł oświadcza: „Jako postanowiono ludziom [ludzkim kapłanom – zrozumcie tę myśl] raz umrzeć [typicznie, w przechodzeniu pod zasłoną], a potem będzie sąd”, czyli decyzja. Śmierć kapłana była wyrażona przez ofiarowanie cielca i przeniesienie jego krwi pod zasłoną. Gdyby kapłan nie wykonał tego bezbłędnie, umarłby. Cielec wyobrażał kapłana. Po ofiarowaniu cielca kapłan przechodził z jego krwią pod drugą zasłonę. „A potem będzie sąd”. Nie odnosi się to do śmierci ludzi, ale tylko do kapłanów składających ofiarę. Jezus umarł, przeszedł poza drugą zasłonę i powstał trzeciego dnia. Gdy w typie arcykapłan złożył swoją ofiarę, przeszedł z krwią ofiary poza drugą zasłonę i pokropił krwią ubłagalnię, wychodził i błogosławił lud.
Nasz Pan Jezus, Arcykapłan, jeszcze nie wyszedł, aby błogosławić ludzi. Antytyp jest bardzo wielką rzeczą. Jezus przeszedł poza zasłonę do niebiańskiego Miejsca Najświętszego już przeszło osiemnaście stuleci temu, lecz jeszcze nie ukazał się, aby pobłogosławić świat. „Drugi raz się bez grzechu [już nie jako ofiara za grzech] okaże tym, którzy go oczekują ku zbawieniu”. To jest najlepsze wyjaśnienie, jakie potrafię dać w tak ograniczonym czasie.
—————
Pytanie: Czy dojście do boskiej natury nie mogłoby oznaczać powrotu do podobieństwa Bożego, według którego człowiek był stworzony na początku? Czy słowo „natura” nie mogłoby w tym wypadku oznaczać usposobienia charakteru?
Odpowiedź: Nie! Człowiek nigdy nie posiadał boskiej natury. Apostoł Paweł w swej wypowiedzi o naturach wykazuje, że inne są ciała ryb, inne zwierząt, inne ptaków, a inne ciała ludzkie. Ryba nie ma takiego samego ciała jak ptak. Wszyscy wiemy, jaka jest różnica. Ciała ryb, ptaków, zwierząt są różne.
Potem pojawia się człowiek, najwyższa z istot ziemskich. Apostoł zwraca też uwagę na inny poziom życia. Wykazuje, że człowiek, najwyższe z ziemskich stworzeń, jest niższy od najniższej istoty duchowej. Mówi o aniołach, księstwach, mocach i o boskiej naturze, najwyższej ze wszystkich. Doskonała istota ludzka jest Bogiem objawionym w ciele, czyli jest tak bliska boskiej naturze, jak tylko ciało może być. Przedstawia boską naturę najbliżej, jak jest to możliwe dla istoty ludzkiej. Aniołowie są także wyobrażeniem Bożym; tak samo cherubiny i serafinowie, chociaż na poziomie wyższym aniżeli człowiek. Najwyższą ze wszystkich jest boska natura – natura, jaką pierwotnie posiadał tylko sam Bóg. Tę tedy naturę duchową, jaką sam posiada, dał Bóg Jezusowi przy Jego zmartwychwstaniu w nagrodę za Jego wierność. Jezus nie miał tej natury, zanim stał się człowiekiem, lecz teraz, jak Ojciec ma żywot sam w sobie, czyli życie niezależne od pokarmu i wody, „tak dał i Synowi, aby miał żywot w samym sobie”. Nie pojmujemy takiego rodzaju życia. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak Bóg może dać życie niepotrzebujące niczego do swego podtrzymania. Żaden z was nie miał doświadczeń w tym zakresie ani ja ich nie miałem. Musielibyśmy być tak wspaniali jak Bóg, aby to w pełni pojąć.
Jest różnica pomiędzy pojmowaniem a zrozumieniem. Zrozumieć znaczy poznać zupełnie; zaś pojmować to jakby czegoś dotykać, coś chwytać. Wy i ja pojmujemy, czyli próbujemy rozumieć Boga, lecz nasze pojęcie jest niezbyt wyraźne, ponieważ jesteśmy tak mali, a On tak wielki. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć Boga; możemy Go tylko lekko dotknąć, czyli nieco pojmować.
Apostoł wiele rozmyślał nad tym zagadnieniem, pojmował Boga, czyli jakby dotykał Boga, jak i Bóg dotknął jego. Bóg pochwycił nas, wszedł z nami w kontakt. To nie my przychodzimy i mówimy: „Będziemy Go mieli za naszego Boga”. To On nas uchwycił i powiedział nam o swoim zarządzeniu dla nas. Prędko to przyjęliśmy, widząc, jak cudowne było to, że On w taki sposób nas zauważył. Tak więc staramy się pojmować to, na co też sami zostaliśmy pochwyceni przez Boga. Człowiek nie był stworzony na wyobrażenie Boże w tym znaczeniu, że był boskiej natury, która jest daleko wyższa niż cherubinów i serafinów, podczas gdy człowiek jest nieco mniejszy od aniołów.
—————
Pytanie: Czy Obj. 7:9-17 nie może być zastosowane raczej do zbawionej ludzkości niż do klasy Wielkiego Grona? Czy nie ma poważnego zagrożenia w nauczaniu, że ma być Wielkie Grono na duchowym poziomie i że ci, którzy nie doceniają wysokiego powołania i poświęcenia do niego, zostaną również zbawieni?
Odpowiedź: Byłoby bardzo niebezpieczną rzeczą dla osoby nierozumiejącej jakiejś rzeczy próbować jej nauczać. Pytający widocznie nie rozumie tego przedmiotu, a to skraca całą odpowiedź. Gdy pozostawimy sprawę tak, jak ją podaje Pan, ujmiemy ją we właściwy sposób. „Prorok, który ma sen, niech opowiada sen: ale który ma słowo moje, niech mówi słowo moje w prawdzie”. „Mówimy, co wiemy”. To jest przywilej, który zamierzamy utrzymać aż do śmierci. Czy nie tak?
—————
„ZAPEWNE PRZYJDZIE, A NIE OMIESZKA”
Pytanie: Co znaczą słowa: „Przeto, że jeszcze do pewnego czasu odłożone jest widzenie, które wypowie na skończeniu jego, a nie skłamie; a jeśliby na chwilę odwłaczał, oczekuj nań; boć zapewne przyjdzie, a nie omieszka” – Abak. 2:3?
Odpowiedź: Wytłumaczone to jest na pierwszej stronie każdego numeru Strażnicy. Bóg zapewnił w swoim Słowie wielkie widzenie, wielkie objawienie. Jest to, że tak powiemy, obraz. Ten obraz swego planu Bóg objawił mniej lub bardziej wyraźnie przez proroków i przez Zakon. Jubileusze zwiastowały restytucję dla całego świata. Inne szczegóły z Zakonu, jak ofiary Dnia Pojednania itd., przedstawiały inne zarysy Boskiego planu. Baranek wielkanocny przedstawiał jeszcze inne elementy. Te wszystkie obrazy układały się harmonijnie
::R5731 : strona 220::
w jeden wielki obraz – wielki Boży plan błogosławienia świata. „I błogosławione będą w nasieniu twoim wszystkie narody ziemi” – oświadczył Bóg Abrahamowi. Wszystkie te szczegóły układały się w jedno wielkie widzenie, czyli obraz, jaki Bóg zamierzył podać swemu ludowi.
W miarę jak rozwijamy w sobie umysł Boży, rozumiemy coraz lepiej i coraz wyraźniej, co te różne rzeczy znaczą. Najważniejszą częścią tego obrazu było to, że Mesjasz miał przyjść i ustanowić swoje Królestwo. Wszystkie obietnice były elementami tego wielkiego widzenia. Wypełnienie się tego widzenia zdaje się odwlekać przez długi czas. Czy nie wydaje się, jakby Bóg zapomniał o swej obietnicy danej Abrahamowi? Tak zdaje się zapytywać prorok. Czasami wyglądało to tak, jakby Bóg zapominał o swej obietnicy. Prorok jednak oświadcza: „Zapewne przyjdzie, a nie omieszka”. Ono tak naprawdę nie odwleka. Niekiedy spodziewalibyśmy się zobaczyć więcej, aniżeli w rzeczywistości widzimy. Minęła już ponad połowa roku 1915 i bardzo wątpię, że będziemy widzieć wszystkie te rzeczy, jakich się spodziewaliśmy w tym roku. To wygląda tak, jakbyśmy próbowali przyspieszyć wypełnienie tego widzenia.
Jednak widzenie to wciąż jest na czas naznaczony i nie traćmy nadziei. Poruczamy samych siebie pod Boskie zarządzenie. Nie było to Pańskim planem, aby wszystko zakończyło się w październiku roku 1914. Nie wiem też, co stanie się pomiędzy dniem dzisiejszym a październikiem 1915 roku. Gdybym miał zgadywać, to powiedziałbym, że nie widzę, jakim sposobem wszystkie nasze oczekiwania mogłyby być zrealizowane pomiędzy obecną chwilą a październikiem 1915. Mam nadzieję, że będą. Będę czekał dłużej niż do października, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Widzenie to jest pewne. Wszystkie te chwalebne rzeczy przyjdą na pewno; jest to tylko kwestią Pańskiego słusznego czasu i naszego zrozumienia Jego czasu. Jeżeli wy i ja uchwyciliśmy główne zarysy całej tej sprawy, to na pewno musimy być blisko jej wypełnienia. Dość blisko trafiliśmy z tym, że wielki ucisk rozpocznie się w okolicach października 1914 i toczy się obecnie dość szybko. Modlitwy o jego powstrzymanie nie są wysłuchiwane. Gdyby czas wojny światowej był tylko domysłem, to byłoby to rzeczywiście wyjątkowo trafne przypuszczenie. Przypadkowe jego utrafienie graniczyłoby
::R5732 : strona 220::
z cudem. A my trafiliśmy bardzo blisko, jeżeli nie dokładnie.
Pytanie: Pastor Russell mówi: „Wędrówka dzieci Izraela po pustyni do ziemi kananejskiej była typem na podróżowanie chrześcijan w grzesznym świecie do niebiańskiego Kanaanu”. Izrael typiczny prowadził walkę, gdy wszedł do ziemi Kanaan. Gdzie znajduje się antytypiczny Kanaan, kim są antytypiczni Kananejczycy i jak są zwalczani przez antytypicznego Izraela?
Odpowiedź: Apostoł Paweł daje do zrozumienia, że cała historia Izraela była typem na doświadczenia chrześcijan (1 Kor. 10:11, margines). Lecz powinniśmy być bardzo ostrożni, ponieważ w niektórych przypadkach do pewnego stopnia opieramy się na własnym osądzie. Myślę, że podróżowanie po pustyni ku ziemi Kanaan wyobrażało usiłowanie wejścia do właściwej społeczności z Bogiem. Izrael nie wszedł do ziemi kananejskiej tak prędko, jak by mógł. Gdyby posiadał odpowiednią wiarę, mógłby wejść w krótkim czasie. Krótko po odejściu od góry Synaj Izraelici mogli by wejść do Ziemi Obiecanej i osiągnąć błogosławieństwa. Jednak tam nie weszli dla niedowiarstwa. Podobnie wielu z nas błądziło po stanie pustyni, zanim dostaliśmy się do rodziny Bożej, nie dlatego, że to błądzenie było potrzebne, ale z powodu braku wiary. Nie potrzebowaliśmy czekać czterdziestu lat lub przez inny okres; mogliśmy wejść wcześniej, prędzej. Przez ofiarowanie się mogliśmy wejść od razu.
Większość jednak zwleka. Podobnie Żydzi nie weszli natychmiast. Zamiast zaraz osiągnąć błogosławieństwa, jakie mogliby otrzymać przez ćwiczenie wiary, błądzili przez wiele lat. W typie Jozue wyobrażał Jezusa. Im szybciej Żydzi uznaliby Jozuego i jego kierownictwo, tym prędzej przeszliby przez Jordan i weszli do ziemi Kanaan. Im wcześniej przekonaliśmy się, że Zakon nie mógł nam nic dać, tym szybciej pod wodzą Jozuego (Jezusa) mogliśmy wejść do Kanaanu. Gdy Izraelici weszli do Ziemi Obiecanej, rozpoczęli zaraz walkę z Kananejczykami, Perezejczykami, Amorejczykami, Hetejczykami, Hewejczykami i Jebuzejczykami. Wyobrażają oni słabości ludzkiej natury, przeciw którym mamy prowadzić walkę i które mamy zwyciężać, abyśmy mogli objąć w posiadanie całą Ziemię Obiecaną, to jest przywileje, jakie przysługują dzieciom Bożym.
====================
::R5732 : strona 220::
Politycy i fałszywa religia
– 15 SIERPNIA – 1 KRÓL. 12:25-33 –
ZWIĄZEK POLITYKI Z RELIGIĄ – BUNT DZIESIĘCIU POKOLEŃ WIELKIM BŁĘDEM – MĄDROŚĆ POLITYCZNA JEROBOAMA – POSTĘPOWANIE BOGA Z TYPICZNYM IZRAELEM – RESZTKA ŻYDÓW WE WCZESNYM KOŚCIELE CHRZEŚCIJAŃSKIM – PLAN BOŻY NIE ZAWIÓDŁ – SZCZEGÓLNE MYŚLI DLA LUDZI W DZISIEJSZYCH CZASACH.
„Nie czyń sobie obrazu rytego […]” – 2 Moj. 20:4,5.
JEROBOAM nie był złym człowiekiem w sensie sympatyzowania z okrucieństwem i zbrodniami, ani w sensie pragnienia zniewolenia swojego ludu. Wprost przeciwnie, był człowiekiem pełnym odwagi i miłującym wolność, który pragnął wybawić swój naród od tego, co uważał za ucisk spowodowany działalnością następcy Salomona, nowego króla Roboama. Pod jego przywództwem dziesięć pokoleń Izraela zbuntowało się przeciwko Domowi Dawida i ustanowiło odrębne królestwo, którego głównym celem było uwolnienie się spod ucisku ówczesnych królów.
Wydaje się, że pod wieloma względami było to szlachetne postępowanie, ale był to wielki błąd, podobnie jak każdy czyn, który ignoruje Boga i Jego zarządzenia. Skierowane do narodu Boskie zarządzenie mówiło, że wszystkie jego sprawy miały być pod Bożą opieką jako królestwa Bożego, z członkami rodziny Dawida jako Bożymi przedstawicielami. W takich warunkach życie religijne stopniowo coraz bardziej zaczęło się skupiać w okolicy Świątyni w Jerozolimie. Bardziej religijni wśród ludu lubili znajdować się w jej pobliżu, zwłaszcza z tego względu, że Zakon nakładał na nich obowiązek udawania się do niej i oddawania tam czci Bogu przynajmniej raz lub dwa razy w roku.
Bez względu na to, jak dobre były myśli Jeroboama dotyczące zachowania praw i wolności ludu, szybko przejawił on ducha polityka. Stwierdził, że udawanie się ludu do Jerozolimy, by tam co roku oddawać Bogu cześć, oznacza, iż prędzej czy później lud zostanie ponownie przeciągnięty na stronę królów z rodu Dawida, zatem w celu zachowania własnej władzy musi zerwać religijne związki z Jerozolimą poprzez ustanowienie nowego kultu religijnego.
Jeroboam polecił przygotować dwa złote cielce; jednego postawiono w północnej części, a drugiego w południowej części kraju tak, by lud odniósł wrażenie, że oddawanie czci i składanie ofiar może się odbywać zarówno w jednym, jak i w drugim miejscu. Ponadto ustalił terminy świąt religijnych różniące się około miesiąca od terminów, które obchodzono w Jerozolimie. Był to przejaw wielkiego sprytu politycznego, jakiego nie powstydziłaby się większość władców nieposiadających głębszej wiary w Boga. Niestety, aż nazbyt prawdziwy wydaje się również wniosek, że religijność mas jest w dużej części jedynie pozorem pobożności! To, że Król Jeroboam nie różnił się bardzo od ludu, nad którym panował, świadczy fakt, że lud chętnie przystał na jego plan, dzięki czemu król odniósł sukces.
CZY PLANY BOGA ZOSTAŁY POKRZYŻOWANE?
Być może wielu byłoby skłonnych powiedzieć, że Boże plany zostały w ten sposób pokrzyżowane przez zwykłego człowieka, ale Pismo Święte pokazuje nam, że było dokładnie odwrotnie – że przez ten sprzeciw Jeroboama Boże plany zostały zrealizowane. Zobaczmy, jaki jest Plan Boży.
Bóg przyjął Izraela jako typiczny lud swojej łaski. Złożył Obietnicę Abrahamowi, że przez jego potomstwo ostatecznie cały świat będzie błogosławiony, co
::R5732 : strona 221::
oznaczało wielkie wywyższenie potomstwa Abrahama z rodu Izaaka. Minęło czterysta lat, zanim dokonany został jakikolwiek ruch w tym kierunku. W tym czasie Izrael był już liczny i znajdował się w niewoli egipskiej, a Bóg za pośrednictwem Mojżesza wysłał do Izraelitów słowo, że jeśli tylko są na to przygotowani, On jest gotów wypełnić Obietnicę daną Abrahamowi.
Izraelici bardzo się ucieszyli i podążyli za Mojżeszem do Góry Synaj, gdzie Pan zawarł z nimi przymierze, które mówiło, że jeśli będą doskonale przestrzegać Jego Prawa, On da im życie wieczne i uzna ich za Potomstwo Abrahama, które odziedziczy obietnicę błogosławienia świata. Zawarli przymierze, ale – tak jak wszyscy niedoskonali ludzie – nie byli w stanie przestrzegać Prawa Zakonu, dlatego okazali się niegodni życia wiecznego i stania się uprzywilejowanym Nasieniem Abrahama, które może błogosławić innych.
W późniejszym okresie, gdy byli zniechęceni, Bóg obiecał posłać im Mesjasza, którego Królestwo miało ich błogosławić i zapewnić im sposobność uczestniczenia w Obietnicy złożonej Abrahamowi. Dlatego takie postępowanie Boga z Izraelitami miało charakter typiczny. Ich Dzień Pojednania, ich Prawo, ich pośrednik i wszystkie ofiary były obrazem lepszych ofiar itd. pod lepszym Pośrednikiem, Chrystusem. Całe postępowanie Boga z Izraelitami miało na celu podniesienie ich z upadłego stanu do możliwie najwyższego dla nich poziomu, by dzięki temu, gdy przyjdzie Mesjasz, mogli być przygotowani na połączenie się z Nim w Jego Królestwie jako klasa Jego Oblubienicy. Zobaczmy, jak to zgadza się z Bożym postępowaniem w tej lekcji:
Odstępstwo Jeroboama i większości narodu doprowadziło do tego, że najwierniejsi i najbardziej lojalni z Izraelitów oddzielili się od dziesięciu pokoleń i osiedli na terytorium zamieszkiwanym przez dwa pokolenia. Całkiem słusznie ustanowione przez Jeroboama bałwochwalstwo było dla nich odrażające. Byli gotowi zrezygnować z ziemskich korzyści. Odrzucili polityczne propozycje, pozostali lojalni Bogu i temu, co On ustanowił, i z tego powodu znaleźli się w niekorzystnej sytuacji. Trwało to przez lata, aż w wyniku Bożej opatrzności dziesięć pokoleń trafiło do niewoli babilońskiej, a wówczas coraz więcej ludzi ciągnęło w kierunku terytorium Judy i Beniamina, znanego jako królestwo Judy. Następnie, Bóg obalił królestwo Judy i dozwolił, aby i ten lud także trafił do niewoli babilońskiej, lecz na ziemi Babilonu lud w dużej mierze zachował swoje religijne uczucia i przekonania.
POWRÓT Z BABILONU
Później, gdy za pośrednictwem Króla Cyrusa Pan wybawił lud z Babilonu, sytuacja tak się zmieniła, że tylko nieliczni uważali powrót do Palestyny za korzystny. Ogromna część królestwa dziesięciu plemion całkowicie przyłączyła się do Pogan i nie wyznawała już religii swoich ojców ani nie wierzyła w Obietnicę daną Abrahamowi. W podobny sposób wielu z Judejczyków zagubiło w niewoli swoją wiarę i stało się Poganami. W rzeczywistości tylko około 50 000 powróciło do Palestyny, reprezentując tych wiernych, którzy ufali Bogu i poświęcili wszystkie babilońskie korzyści i przywileje, powracając do spustoszonej ziemi i miasta Jeruzalem.
Stali się oni zalążkiem nowego ludu, który za dni Jezusa w porównaniu z resztą ludzkości pozostawał w stosunku do Niego we wspaniałej gotowości. W ciągu zaledwie kilku lat około 25 000 ludzi przyjęło Chrystusa, w pełni się poświęcając aż do śmierci jako Jego naśladowcy. Ze względu na to, że reszta narodu została wówczas odsunięta od szczególnej łaski, drzwi zostały otworzone Poganom, by mogli usłyszeć Przesłanie Ewangelii i zostać współdziedzicami tego samego Ciała, lub grona, z tymi 25 000 poświęconych z Izraela, którzy reprezentowali wszystkie pokolenia. Jeśli brakowało nam dowodu na to, jak wielką wartość miało Boskie postępowanie
::R5733 : strona 221::
wobec narodu Izraela w przygotowaniu go na przyjęcie Mesjasza, to możemy to zauważyć choćby w tym, że tak wielu było gotowych przyjąć Go w tak stosunkowo krótkim czasie, podczas gdy potrzeba było 1800 lat, aby zebrać ze wszystkich innych narodów świata pozostałą część wybranego grona, którego całkowita liczba, zgodnie z Pismem Świętym, wynosi 144 000.
Rozumiana w ten sposób, nasza lekcja nie wskazuje na niepowodzenie ze strony Boga, ale na mądrość w dozwoleniu na bunt Jeroboama i dziesięciu pokoleń Izraela. Z pewnością, jak zapewnia Biblia, ostatecznie okaże się, że wszystkie dobre cele Boga zostaną osiągnięte, a słowo, które wyszło z Jego ust, nie wróci do Niego na próżno, ale dokona tego, co Mu się podoba i pomyślnie wykona to, z czym zostało posłane (Iz. 55:10,11). Wkrótce wybrany prawdziwy Kościół, duchowe Nasienie Abrahama, zostanie skompletowany, a wtedy dana Abrahamowi Obietnica Boga zacznie się wypełniać (Gal. 3:8,16,29). Wszystkie narody ziemi będą błogosławione przez Królestwo Chrystusa i Jego Kościół.
„OCZEKUJ NA PANA”
Współczesnych Jeroboamów można znaleźć na wszystkich ścieżkach historii – to ludzie, którzy pod pozorem szacunku dla religii, są tak naprawdę politykami, szukającymi własnych korzyści i gotowymi sprzedać naród każdemu systemowi religijnemu, który przyniesie im korzyść. Każdy, kto zna historię, musi zdawać sobie sprawę z tego, że religia stała się przykrywką dla wszelkiego rodzaju intryg politycznych i zawsze, jak w przypadku Jeroboama, pod pozorem zapewnienia ludziom większych swobód.
Skierowana do żyjących obecnie ludzi szczególna myśl to taka, która byłaby pożyteczna dla dziesięciu pokoleń w starożytności, a mianowicie, aby czekać na Pana, który kierowałby ich sprawami i mógł wybawić z niewoli królów na swój własny sposób. Takie jest obecnie przesłanie Pana dla nas. Lud Boży jest ostrzegany, aby nie używał cielesnej broni i nie ufał tym, którzy mają taką broń. Zaufanie ludu Bożego ma być pokładane w Bogu. Powinni zdawać sobie sprawę z Jego wierności i prawdziwości Jego obietnic, które zapewniają ich o tym, że wszystkie rzeczy współdziałają dla dobra tych, którzy miłują Boga, powołanych według Jego postanowienia – Rzym. 8:28.
Do takich Bóg obecnie zwraca się tak jak w dawnych czasach: „oczekiwajcie na mię, mówi Pan, do dnia, którego powstanę do łupu; bo sąd mój jest, abym zebrał narody i zgromadził królestwa, abym na nie wylał rozgniewanie moje i wszystką popędliwość gniewu mego; ogniem zaiste gorliwości mojej będzie pożarta ta wszystka ziemia”. Nie będzie to prawdziwy ogień, który pożre ziemię, ale symboliczny ogień ucisku, który pochłania polityczne, finansowe, społeczne i religijne struktury świata oraz przygotowuje ludzkość na wielkie błogosławieństwa Królestwa Mesjasza. Jest o nich mowa w kolejnym wersecie, w którym Pan oświadcza: „[…] Bo na ten czas [po ogniu ucisku i narodowym utrapieniu] przywrócę narodom wargi czyste, któremiby by wzywali wszyscy imienia Pańskiego, a służyli mu jednomyślnie” – Sof. 3:8,9.
To czyste Poselstwo jest tym, o czym Biblia w innym miejscu mówi jako o cichym i spokojnym głosie Boga, który będzie słyszany wśród ludzi podczas tysiąca lat Panowania Mesjasza i który spowoduje, że zostaną w pełni wyzwoleni z ignorancji, przesądów i grzechu, wracając do harmonii z Bogiem. Pismo Święte uczy, że ktokolwiek z rodzaju ludzkiego nie będzie posłuszny temu głosowi Boga wypowiadanemu przez wspaniałego Mesjasza, zostanie całkowicie wytracony spośród ludu – Dz. Ap. 3:19‑23.
====================
::R5733 : strona 222::
REFORMY KRÓLA AZY
– 22 SIERPNIA – 2 KRONIK 15:1-15 –
PRAWNUK KRÓLA SALOMONA – ZŁY WPŁYW KRÓLESTWA DZIESIĘCIU POKOLEŃ – ZNISZCZENIE BAŁWOCHWALSTWA PRZEZ KRÓLA AZĘ – ODPARCIE EGIPSKIEGO NAJAZDU – WIELKIE NARODOWE ODRODZENIE – BOŻKI Z BRĄZU, DREWNA, KAMIENIA, PIÓRA I ATRAMENTU – BÓG Z WYZNAŃ WIARY – KTOŚ TAKI JAK AZA POTRZEBNY DZISIAJ – POTRZEBA KOLEJNEGO UROCZYSTEGO SOJUSZU I PRZYMIERZA – WYBAWIENIE PRZEZ MESJAŃSKIE KRÓLESTWO.
„Przybliżcie się ku Bogu, a przybliży się ku wam […]” – Jak. 4:8.
AZA, król Judy, był prawnukiem króla Salomona. Duch światowości, który wkradł się do królestwa Salomona pod koniec jego rządów i doprowadził do oddzielenia się dziesięciu pokoleń za panowania jego syna Roboama, został po części powstrzymany podczas panowania króla Azy. Gdy królestwo dziesięciu pokoleń, zwane Izraelem, zbuntowało się i popadło w bałwochwalstwo, w pewnej mierze objęło swoim wpływem także królestwo Judy, przyczyniając się do jego częściowego bałwochwalstwa. Posągi Baala i gaje, gdzie odbywały się rozpustne orgie ku jego czci, mnożyły się w Judzie aż do czasów króla Azy. Jako reformator, król przystąpił do wytępienia wszelkiego bałwochwalczego kultu i zastąpienia go prawdziwą religią Boga Izraela, zapoczątkowaną przez Mojżesza i Przymierze Zakonu. Nie wiemy, co było powodem, że król Aza obrał tak odmienny sposób postępowania niż jego ojciec i dziadek; być może wyciągnął wnioski z doświadczeń swojego ludu.
Prawdopodobnie pierwsze wysiłki wykorzenienia bałwochwalstwa były jedynie częściowo skuteczne. Później król skoncentrował się na wzmocnieniu obronności własnego kraju. Niebawem rozpoczęła się wielka wojna z egipskim najeźdźcą Zarą i jego ogromną armią, liczącą milion żołnierzy, którzy dysponowali trzystoma żelaznymi rydwanami. Najeźdźcy zaatakowali królestwo Judy od południa, a ich liczba i powszechne uznanie ich potęgi, budziły strach. Ich celem było zdobycie łupów.
W tych okolicznościach przesłanie Pana przez proroka Azariasza do króla Azy zostało przyjęte ze szczególnym zadowoleniem. Prorok wykazał, że przyczyną nieszczęść, jakie dotknęły dziesięć pokoleń, jest ich brak uznania prawdziwego Boga, Prawa i nauczania kapłanów. Popadły w stan anarchii, w którym nikt nie cieszył się pokojem; jednak Bóg pomagał nawet im, w miarę jak oni zwracali się do Niego. Bóg zawsze okazywał gotowość do zachowania harmonii z tymi, którzy tego pragną i błogosławienia im. Król Aza okazał takie usposobienie i wówczas otrzymał zachęcające przesłanie: „Przetoż wy zmacniajcie się, a niech nie słabieją ręce wasze; bo czeka zapłata pracy waszej”.
Poselstwo zachęciło króla do dalszego zwalczania bałwochwalstwa oraz odnowienia ołtarza Domu Pańskiego. Dla tych działań uzyskał poparcie najbardziej pobożnych ludzi we własnym kraju, a ponadto przyszło mu z pomocą wielu z królestwa dziesięciu pokoleń, którzy wciąż szanowali Boga i Jego obietnice. Z radością udali się tam, gdzie oddawano cześć wielkiemu Bogu.
Bóg pobłogosławił króla Azę i jego lud w odparciu najazdu Zary i jego zastępów. Wzmógł się duch czci dla Boga. Ludzie przejawiali pobożność i nastąpiło wielkie narodowe religijne przebudzenie. Zawarto z Panem przymierze, że wszyscy, którzy będą Mu się sprzeciwiać, poniosą śmierć. „A weselił się wszystek lud Judzki z onej przysięgi: albowiem ze wszystkiego serca swego przysięgali, i ze wszystkiej ochoty szukali go, i dał się im znaleźć, i dał im Pan odpocznienie zewsząd”.
ZNACZENIE TEJ LEKCJI DLA NAS
Ta lekcja interesuje nas z dwóch powodów. Po pierwsze, jest to fragment starożytnej historii, który pokazuje nam, że Bóg opiekował się swoim ludem, a gdy ten Go szukał, był gotowy pozwolić mu się odnaleźć, nawet jeśli ci, co Go szukali i ich przodkowie przez pewien czas byli niewierni. Po drugie, stosując tę lekcję do naszych czasów, wszędzie zauważamy ludzi, pogrążonych w bałwochwalstwie – nie tylko pogan, czczących bóstwa z brązu, drewna i kamienia, ale również bardziej cywilizowanych, którzy ustanowili bożki z wyznań wiary. Te ostatnie, utrwalane atramentem na papierze, przedstawiają charakter Boga w sposób równie odrażający, co bóstwa pogan. Prawdziwy Bóg jest mało znany – Bóg miłości, „Bóg wszelkiej łaski”, „Ojciec miłosierdzia”, od którego pochodzi „Wszelki datek dobry i wszelki dar doskonały”.
Bożki naszych wyznań wiary przedstawiają Boga jako wielkiego potwora, demona, który, zanim stworzył świat, zasiadł i starannie zaplanował stworzenie naszej rasy jedynie po to, by prawie wszyscy ludzie przeżywali wieczność, znosząc straszne tortury z rąk diabłów, odpornych na ogień. Przedstawiają Kościół jako wybrańców, zabranych do Nieba, obserwujących ze szczytu murów obronnych w Niebie potworne cierpienia wszystkich pogan i wszystkich Żydów, którzy ponoszą karę za odrzucenie Chrystusa, jak też cierpienia prawie wszystkich ludzi z krajów chrześcijańskich, ponieważ nie stali się świętymi pod wpływem nauk Ewangelii.
Te straszne bożki nie są już poważane przez inteligentnych ludzi, ale większość wciąż je uznaje, kłania się im i oddaje im cześć. Prawdziwy Bóg jest wciąż odrzucany przez ludzi, ponieważ go nie znają. Co prawda mówi się im, iż jest On Bogiem miłości, lecz jednocześnie dodaje się, że pali ogniem miliardy ludzi i że wiedział o ich obecnych cierpieniach jeszcze przed założeniem świata, ponieważ je zaplanował. Dlatego wszelkie opowiadanie o Jego Sprawiedliwości i Jego Miłości od razu traci swą wartość, a ludzie, przywiązani niewiedzą i przesądami do tych odwiecznych bożków, cierpią z powodu swojej ignorancji.
Dzisiaj także potrzebujemy, aby pojawił się ktoś taki jak Aza i zachęcony Boskimi obietnicami, rozbił na kawałki wielkie wyznaniowe bożki chrześcijaństwa, uwalniając ludzi z ich niewoli. Tak jak król Aza, ktoś taki powinien mieć poparcie wszystkich
::R5734 : strona 222::
pobożnych ludzi. W miarę, jak zanikałby kult tych bożków, postępowałaby naprawa prawdziwego ołtarza Boga, a wielu ludzi z radością stawiłoby swoje ciała w Jego służbie ofiarą żywą, świętą i przyjemną Bogu (Rzym. 12:1,2). Te potężne wyznaniowe bożki nie zostałyby zniszczone siłą fizyczną, przemocą, rzeczywistymi siekierami, lecz dzięki przedstawieniu Słowa żywego Boga. W miarę jak ludzie będą właściwie rozumieć Biblię, zaczną dostrzegać nonsensy wyznań wiary oraz ich niezgodność z Pismem Świętym.
PRAWDZIWI WYZNAWCY PRZYMIERZa, MY WSZYSCY
Bardzo interesujący jest opis związania się ludu Judy i Benjamina – najbardziej religijnych ludzi tamtych czasów – przysięgą, czy też przymierzem z Bogiem. Przypomina nam to podobny ruch religijny w Szkocji, którego wyznawcy, stanowiący ludu Boży, przysięgali wierność Bogu zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą i podpisywali przymierze własną krwią.
Nadszedł dzień, w którym inni wyznawcy przymierza powinni się ujawnić i zawrzeć przymierze z Bogiem, zobowiązując się do zachowania wierności wobec Niego oraz Jego Słowa i odrzucenia bożków wyznań. Dzisiaj mamy większą wiedzę
::R5734 : strona 223::
niż ci, którzy zawarli przymierze w Szkocji, ale chrześcijanie potrzebują ich ducha zupełnego poświęcenia, zupełnego oddania się Bogu. Mamy o wiele więcej wiedzy niż mieszkańcy Judy, ale potrzebujemy ich ducha, aby zniszczyć bożki, zawrzeć przymierze z Panem i być Mu wierni. Takie grono poświęconych, zawierających przymierze najwyższej rangi, pouczonych tak, jak my, którzy cieszymy się obecnie przywilejem oświecenia, stanowiłoby potężny wpływ, ogromną siłę.
Wielu sprawia wrażenie, że przychyla się do takiego stwierdzenia, a mimo to nie ma odwagi głosić własnych przekonań. Są lękliwi, bojaźliwi i – powiemy to? – obłudni. Zapominają, że przystąpienie do jakiegokolwiek kościoła oznacza publiczne potwierdzenie jego kreda wyznaniowego, a wyparcie się go prywatnie nie unieważnia ich zobowiązań. Wielu nie pamięta o słowach Mistrza: „tegoście sługami, komuście posłuszni”.
Wielu mówi: „Nie wierzymy w kreda wyznaniowe, lecz są one popularne i będziemy je popierać”. Postępują tak, ponieważ zajęcie jakiegokolwiek innego stanowiska oznaczałoby wejście w konflikt z niektórymi mądrymi, potężnymi i bogatymi, którzy, choć sami nie wierzą w kreda wyznaniowe, wydają się zainteresowani ich utrzymywaniem jako kajdan, nałożonych na ludzi. W takich warunkach nie możemy się spodziewać żadnej powszechnej reformy ani myśleć, że ci, którzy są wierni Panu, zyskają uznanie w oczach ludzi. Jednak powinniśmy się spodziewać, że kiedy Królestwo Mesjasza zostanie w pełni ustanowione, wierni będą Jego współpracownikami w Królestwie, które wówczas przejmie całkowitą kontrolę i zupełnie zniszczy ten system błędu, utrzymujący ludzkość w okowach niewiedzy i przesądów przez te wszystkie lata, oddalający ludzi od Boga, ponieważ nie potrafią ani kochać, ani z całego serca być posłuszni Temu, który jest im przedstawiany jako bezlitosny Bóg i wszechpotężny Przeciwnik.
====================
::R5734 : strona 223::
INTERESUJĄCE LISTY
KONWENCJA W AFRYCE POŁUDNIOWEJ
DROGI BRACIE RUSSELL:
W tych ostatnich dniach Panu spodobało się udzielić nam wiele swojej społeczności i błogosławieństw, za co nasze serca są pełne wdzięczności. Okres Pamiątki był czasem odświeżenia dla całego ludu Pańskiego w Południowej Afryce. Nasze serca były głęboko i radośnie poruszone myślą, że najprawdopodobniej ta uroczystość będzie ostatnią po tej stronie zasłony i że wkrótce będziemy pić z NOWEGO owocu winorośli z naszym drogim Mistrzem w Królestwie Ojca.
W Durbanie czterdzieści siedem osób przyjęło emblematy śmierci naszego Pana i naszego umartwienia z Nim, odnawiając nasze przymierze poświęcenia i szukając łaski, aby „w cierpliwości biec w wyznaczonym nam wyścigu”. Następnym na liście był zbór Zulusów w Ndwedwe, który podczas Pamiątki liczył trzydzieści osiem osób. Piętnastu uczestników w Johannesburgu, ośmiu w Capetown, sześciu w Douglas i dwóch w Balfour. Nie ma jeszcze sprawozdań z Pretorii, gdzie jest również zbór, a niespokojna sytuacja w rejonie Zambezi, spowodowana wojną, obawiam się, że uniemożliwi sprawozdania z Afryki Środkowej. Wszyscy jednak świadczą o wielkim błogosławieństwie, jakie otrzymaliśmy.
Podczas świąt wielkanocnych mieliśmy wspaniałą konwencję w Durbanie ‒ naprawdę „najlepszą z dotychczasowych”! Przez cztery dni byliśmy na szczycie góry z Panem i jak wyraził to jeden z braci: „Chcielibyśmy zbudować namioty i tam zamieszkać”. Wspaniałe przemówienia wygłosili bracia Ancketill, Moller i Stubbs, a ja miałem przywilej uczestniczyć w tym wydarzeniu.
Dwa sympozja, jedno na temat „Trzech łask” (1 Kor. 13:13), a drugie na temat „Zupełna zbroja Boża” (Efez. 6:14-17). Te sympozja odkryły wiele ukrytych talentów wśród braci, które dają nadzieję na owocną służbę i były źródłem wielu budujących myśli podczas tej Konwencji.
Zebrania uwielbienia i świadectwa dały okazję do wdzięcznego wychwalania i dziękczynienia Bogu, co było tak bardzo doceniane, że przedłużyło program.
W Niedzielę Wielkanocną nabożeństwo chrztu było okazją dla siedmiu sióstr i sześciu braci do symbolizowania ich poświęcenia, podczas gdy na nabożeństwie poświęconym błogosławieniu dwoje dzieci zostało przedstawionych Panu jako dar dziękczynny. Kiedy w poniedziałek wieczorem przyszliśmy na ostatnie zebranie i przemówienie pożegnalne, wszyscy czuliśmy, że nasz kielich był opływający; a kiedy śpiewaliśmy dobrze znaną pieśń „Zostań z Bogiem, aż się zejdziem znów”, czuliśmy, że z pewnością nie będziemy mieli bardziej błogosławionego doświadczenia, aż „Zejdziem się u Jezusowych nóg”! Nie chcąc się rozstawać, niektórzy z braci, którzy przyjechali z daleka, pozostali z nami i w następnym tygodniu zbieraliśmy się tak, jakby Konwencja nadal trwała.
Wiedzieliśmy, że byłeś z nami duchem, drogi Bracie i że modliłeś się za nami. Jednogłośnie zostałem upoważniony, aby przekazać ci pełne miłości pozdrowienia od zgromadzonych braci i zborów w Afryce, które reprezentowali, oraz aby zapewnić cię o naszej głębokiej wdzięczności Bogu i tobie za twoją wierną służbę, z której wszyscy odnieśliśmy tak duże korzyści. Z największą przyjemnością przekazuję tę wiadomość. Niech nasz Niebiański Ojciec udzieli ci łaski na każdą próbę, siły do każdego obowiązku, wiele radości z Jego społeczności tutaj na ziemi, a w końcu obfitego wejścia do Jego Królestwa!
Czujemy, drogi Bracie, że wszyscy zostaliśmy bardzo wzmocnieni przez ten czas odświeżenia na ostatnie okrążenie Wyścigu i że dzięki Bożej łasce będziemy mogli być wierni do końca i zdobyć koronę życia.
Nadzieja na dotarcie Fotodramy do Afryki jest wielkim bodźcem dla braci i z ufnością oczekujemy wielu błogosławieństw z niej płynących.
Z wielką miłością w Panu dla ciebie i wszystkich braci w Przybytku, pozostaje
Twój brat i współpracownik,
WM. W. JOHNSTON – Afryka.
—————
SPĘDZIŁA PIĘĆDZIESIĄT LAT NA POSZUKIWANIU PRAWDZIWEGO KOŚCIOŁA
DROGI PASTORZE RUSSELL:
Proszę, wybacz mi, że zabieram twój cenny czas na czytanie tego słabo napisanego listu, ale czuję, że muszę napisać kilka zdań, aby zaświadczyć o tym, co Prawda dla mnie uczyniła.
Mam 78 lat. Pięćdziesiąt lat mojego życia spędziłam na poszukiwaniu prawdziwego Kościoła, ale dopiero pięć lat temu znalazłam to, czego szukałam. Moje oczy otworzyły się po przeczytaniu Debaty Russell-White opublikowanej w Cincinnati Enquirer, rozpowszechnianej przez siostrę Croul i siostrę Green. Po uważnym przeczytaniu tej debaty zamieniłam jarzmo niewoli na jarzmo Chrystusa i od tego czasu uczę się od Niego. Uważam, że Jego jarzmo jest łatwe, a Jego brzemię lekkie, ponieważ staram się wiernie podążać Jego śladami.
Następnie czytałam, badałam i ponownie czytałam Wykłady Pisma Świętego, aż przekonałam się, ponad wszelką wątpliwość, że są one prawdziwymi Kluczami do Biblii, otwierającymi drzwi do niewyczerpanego źródła miłości i miłosierdzia naszego Ojca Niebieskiego, które ma On w zanadrzu dla umarłej i umierającej ludzkości. Te cenne prawdy były dla mnie „perłą o wielkiej wartości”, ponieważ wyprowadziły mnie z ciemności do światła; ze strachu i zwątpienia do wiary i nadziei; z błędu do Prawdy; ze smutku i rozpaczy do olejku radości. Wyciągnęło to moje zmęczone nogi z grząskiego gruntu ludzkich wierzeń i „doktryn diabelskich” i umieściło na Skale Wieków – tej Potężnej Skale, której górujący kształt sięga ponad nadchodzącą burzę; a ze źródeł, które z niej wytrysnęły, możemy teraz pić i gasić pragnienie.
Twoje cotygodniowe kazania i Strażnica są światłami latarni, które prowadzą mnie i pocieszają na mojej drodze, gdy cienie wydają się głębokie, a czas oczekiwania tak długi. Biblia jest moim chlebem powszednim, a odkąd poświęciłam wszystko Panu, jej święte stronice są jasne i mogę ją czytać ze zrozumieniem, a cała moja istota jest wypełniona pokojem i radością, która jest niewypowiedziana i pełna chwały – czego świat nie może dać, i chwała Panu, nie może też zabrać!
Moje lekcje w Szkole Chrystusowej odbywały się głównie za pośrednictwem drukowanych stron, ale jestem bardzo wdzięczna, że mam przywilej ucztowania przy stole Pana w taki
::R5735 : strona 223::
sposób, jaki On zapewnia. I zawsze mam w sercu modlitwę i błogosławieństwo dla ciebie, tego wiernego Sługi, który pomimo sprzeciwu wszystkich przedstawicieli Przeciwnika, wciąż urządza tę ucztę dla głodnych, spragnionych poszukiwaczy Prawdy. Niech Pan nadal Cię prowadzi i błogosławi w tym dziele Żniwa, aż bieg zostanie ukończony, a zwycięstwo osiągnięte. To jest moją modlitwą miłości i społeczności naszego Pana i Mistrza oraz wszystkich Jego poświęconych dzieci.
MRS. LOVINA PHILLIPS. – Ind.
====================
::R5735 : strona 224::
Klasy Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów Biblii
STUDIA I WYKŁADY PRZEZ CZŁONKÓW PEOPLES PULPIT ASSOCIATION (STOWARZYSZENIE LUDOWEJ KAZALNICY)
====================
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: