::R5667 : strona 110::
INTERESUJĄCE LISTY
BABILOŃSKIE KAZANIA, SZKOŁY NIEDZIELNE, LEKCJE BIBLIJNE ITP.
SZANOWNI PANOWIE: –
Piszę, aby wam powiedzieć, że w listopadzie opuściłam kościół prezbiteriański. Zostałam ochrzczona w niedzielę po południu, 24 stycznia i teraz cieszę się pełnymi prawami jako członek Ciała Chrystusa wraz z braćmi.
Stało się tak, ponieważ w pierwszej połowie listopada przeczytałam jedną z waszych ulotek, którą pozostawił na naszym ganku jakiś nieznany posłaniec. Jeden z wydrukowanych w niej artykułów opisywał upadek Mistycznego Babilonu i zalecał: „Wynijdźcie z niego, ludu mój” itp. To poruszyło mój umysł z taką siłą, że już nigdy nie wróciłam do naszego kościoła, a moja ostatnia wizyta miała miejsce na nabożeństwie modlitewnym, wieczorem przed Świętem Dziękczynienia. Zanim odeszłam, byłam niezadowolona nie tylko ze względu na nieudolne kazania – pogadanki, jak je nazywałam – ale także ze względu na nieudolne lekcje szkoły niedzielnej i równie nieudolne lekcje biblijne. Szczerze mówiąc, byłam głodna umysłowego i duchowego pokarmu, współmiernego do możliwości mojego umysłu. Nigdy go nie znalazłam poza Biblią, dopóki nie kupiłam kompletu książek pastora Russella i nie przeczytałam ich dokładnie. Bardzo pragnęłam zrozumieć Objawienie i niektóre proroctwa Daniela, ale nie wiedziałam, gdzie uzyskać pomoc. Teraz wszystko stało się jasne i muszę ciągle powtarzać: „Nie oddałabym ich za żadne pieniądze, ponieważ nie obyłabym się bez nich!”. Moje przeżycia są takie same jak innych w Zborze; trudno jest się oderwać (nawet na odpoczynek i jedzenie) od badania Biblii, gdy robi się to przy pomocy tych cennych książek, Wykładów Pisma Świętego. Jestem za nie bardzo wdzięczna.
Zeszłej jesieni pastor metodystów ostrzegł mnie, abym nie miała nic wspólnego z tymi książkami i ulotkami, mówiąc, że tak mnie wciągną, że nie będę mogła się uwolnić. To wzbudziło moje zainteresowanie, ale odkryłam, że rzeczywiście, choć nieświadomie, powiedział prawdę. Zostałam wciągnięta, a co bardziej niezwykłe, nie chciałabym się wydostać, choć mogłabym. Mam komplet tych książek, w największym rozmiarze, zaprenumerowałam Strażnicę i jestem zadowolona również z Bible Students Monthly (Miesięcznik Studentów Biblii – przyp. tłum.). Chcę, aby niektóre z tych książek trafiły pocztą do kilku moich prezbiteriańskich przyjaciół, w tajemnicy. Dziękuję za życzliwość, pozostaję
Z wyrazami szacunku, PANI H. B. PORTER.
—————
::R5667 : strona 110::
ŚLUB JAKO DODATKOWA OCHRONA
MÓJ DROGI BRACIE RUSSELL: –
Z upływem czasu uwaga drogich Braci została publicznie skierowana na rozważenie Ślubu jako dodatkowej ochrony dla Nowego Stworzenia i dalszej pomocy w rozwoju duchowych łask. Początkowym rezultatem było spowodowanie rozłamu w naszej grupie, ponieważ niektórzy bracia zdecydowanie mu się sprzeciwili. Potężny Przeciwnik bardzo się obawia tego Ślubu. On wie, że Ślub zawsze będzie najskuteczniejszym hamulcem dla jego intryg, wymyśla zatem sto jeden powodów, dla których powinno się
::R5667 : strona 111::
unikać jego przyjęcia. Wszystkie już słyszeliśmy: Ślub „pozbawiłby nas naszych swobód”, „utrudniłby naszą społeczność”, „utrudniłby kontakty biznesowe”, a „małżeństwo świętych stałoby się niemożliwe”. „Nie, nie sprzedamy naszej wolności i nie zniszczymy miłującej społeczności, którą dotychczas mieliśmy”. „Nie złożymy Ślubu, nawet gdyby miało to nas wtrącić w ciemności zewnętrzne!”.
Tutaj, jak zawsze, Przeciwnik przesadził, a gdy rozum powrócił, niektórzy byli zmuszeni zapytać: „Czy postępowanie, które powoduje rozbicie trzody Pana może być Jego prowadzeniem?”. I tak jeden po drugim był skłoniony do ponownego rozważenia swojego stanowiska wobec Ślubu, a gdy to zrobili, sprzeciw zniknął jak mgła w świetle słońca. Drogi Brat, który był zdecydowanym przeciwnikiem Ślubu, dostrzegł, jak nierozsądne było jego postępowanie i dlatego pragnął publicznie okazać swoje nawrócenie. Zrobił to w bardzo szlachetny sposób. Po wyjaśnieniu zmiany stanowiska i jego powodów wstał i w obecności całego Zboru złożył swój podpis na załączonej deklaracji. Oczywiście to, co uczynił, udzieliło się i nam, i ku naszej wielkiej radości jedno po drugim poszliśmy za przykładem naszego drogiego brata. Opozycja wobec Ślubu rozpłynęła się w powietrzu. Chwalmy Pana za Jego wielką dobroć dla nas!
Teraz my, dwadzieścia czworo Braci i Sióstr ze Zboru w Durbanie, pragniemy podziękować za godną podziwu dalekowzroczność, która sprawiła, że kilka lat temu zaproponowałeś tak mądre postanowienie dla naszej ochrony w tych złych czasach. Pragniemy zapewnić, że uczyniliśmy ten Ślub naszym własnym i jesteśmy zdecydowani dzięki Jego łasce, aby ślubować i złożyć go Panu, naszemu Bogu. W tym celu pokornie prosimy o twoje modlitwy, a na dowód naszej decyzji złożyliśmy podpisy na załączonym dokumencie. Niech Bóg udzieli nam wszystkim łaski wierności aż do śmierci, abyśmy mogli otrzymać koronę żywota!
Drogi Bracie, pozostaję z nieustającą chrześcijańską miłością do ciebie i do wszystkich w Betel, którzy mają podobną szlachetną wiarę,
Twój Brat w naszej zbliżającej się nadziei,
WM. W. JOHNSON – Natal, S. Afryka.
[Nowi czytelnicy Strażnicy mogą nie zrozumieć w pełni powyższego listu, ponieważ nie widzieli kopii Ślubu. Na życzenie wyślemy kopię bezpłatnie].
—————
UDZIELENIE POMOCNYCH SUGESTII
DROGI BRACIE RUSSELL: –
Przesyłając to sprawozdanie, jestem zmuszony zwrócić uwagę na pewną ważną kwestię, dotyczącą organizacji publicznych zebrań w małych miejscowościach.
Myślę, że niektórzy drodzy bracia Pielgrzymi pozwolili, aby liczna obecność w niektórych miejscach była powodem do uznania, że tam, gdzie publiczność jest mniej liczna, nie warto się starać. W rezultacie za każdym razem, gdy na spotkaniu ogłoszonym publicznie jest niewielka frekwencja, radzą bratu: „Na twoim miejscu już nie próbowałbym tutaj organizować publicznych spotkań”. Podczas kilku ostatnich wizyt bracia powiedzieli mi praktycznie to samo.
Zauważyłem, że niekiedy z dużego spotkania nie wyrasta ani jedno ziarno pszenicy, podczas gdy innym razem z małego zebrania wyrasta kilka ziaren. W małych miejscowościach wszyscy się znają, a jeśli odbywa się prywatne zebranie zborowe, zwykle jest na nim kilka osób postronnych. Nie rozumiem, dlaczego nie byłoby lepiej ogłosić małego zebrania publicznego i pozyskać dwadzieścia pięć osób zainteresowanych, zamiast kilku.
W takich miejscach publiczne spotkanie praktycznie nie stanowi żadnego problemu ani wydatku. Często nie ma tam odpowiedniej sali, ale można bezpłatnie wynająć budynek szkolny.
Myślę, że byłoby lepiej, gdyby bracia Pielgrzymi nie zniechęcali do organizowania publicznych nabożeństw, ale raczej tak doradzali, aby stały się one pożyteczne.
Kolejna rzecz: niedawno odwiedzony przeze mnie Zbór skarżył się na sposób, w jaki Pielgrzymi ich „strofowali”. Może byłoby lepiej, gdyby karcenie odbywało się bardziej pośrednio, poprzez przykład i sugestię, a nie poprzez bezpośrednią i publiczną krytykę.
Dobrze się poczułem, gdy zobaczyłem, jak wiele osób trzyma się Prawdy. Widać to wszędzie. Pozostaję z wielką chrześcijańską miłością,
Twój w Jego imieniu, B. H. BARTON.
—————
PODDANY OSTATNIEJ PRÓBIE
MÓJ UKOCHANY PASTORZE: –
Byłem pod wielkim wrażeniem zdania, które napisałeś w Strażnicy z 15 grudnia: „Kościół wszedł w swoją ostatnią próbę”. Odnosząc tę wypowiedź do siebie i innych, powinienem dostrzegać, że te próby mają teraz bardziej szczególny i wyjątkowy charakter niż w przeszłości. I robię to. Jedną z nich jest próba szczególnego uznania i wyróżnienia przez braci. Pan pozwolił mi zwyciężyć i jestem pogodzony z Bożą wolą. Obserwując innych, widzę, że walczą podobnie.
Podczas naszych bereańskich badań Biblii, w których uczestniczy piętnaście lub dwadzieścia osób, nie zawsze udaje się zapytać każdą z nich, chociaż wszyscy mogą zadawać pytania lub odpowiadać ochotniczo. Jednak nie wszystkie siostry są z tego zadowolone. Jedna siostra, która ma pewne zdolności pedagogiczne, czuje się urażona, ponieważ nie komentujemy przychylnie jej pytań i odpowiedzi. Uważa, że starsi próbują ograniczać siostry, a jej nie zadają wystarczająco dużo pytań i nie okazują jej należnego szacunku.
My jednak uważamy, że nie powinno się prosić tych, którzy często chcą odpowiadać, ale raczej należy zachęcać cichych i nieśmiałych. Uważamy, że ta siostra i tak jest w niebezpieczeństwie, ponieważ gdyby mogła, nauczałaby siostry w dwóch zborach.
Będziemy się starać żyć i nauczać tak, aby mieć czyste sumienie wobec Boga i ludzi.
Niech Pan pomoże nam wszystkim, starszym i innym, lepiej uświadomić sobie spoczywającą na nas odpowiedzialność i okazywać braterską troskę o siebie nawzajem, wiedząc, że wszyscy spodziewamy się wkrótce być z Panem w chwale. Niech Bóg cię błogosławi w twojej służbie!
Twój pokorny brat dzięki Jego łasce, __________.
—————
::R5668 : strona 111::
GŁODNA BOŻEJ MIŁOŚCI
MÓJ DROGI PASTORZE RUSSELL: –
Twoje kazania w gazetach są takim pocieszeniem, że jestem dumna, wiedząc, iż jest taki człowiek Boży, który jest na tyle odważny, aby głosić Prawdę tak, jak ją rozumie. Chodzimy do kościoła, ale czy można tam znaleźć pocieszenie? Pieniądze! Pieniądze! Pieniądze! Ubogi człowiek odczuwa tak dotkliwie swoją trudną sytuację życiową, że o wiele lepiej jest dla niego, jeśli pozostanie w domu, wyjdzie na pole lub nad wodę i tam będzie chwalić Boga, ponieważ Bóg woli dobre serce i czyste życie.
Jesteśmy głodni Boga i miłości Chrystusa – czystej, słodkiej miłości. Chodzimy do kościoła, ale czujemy, że my, biedne stworzenia, musimy poznać więcej Bożej miłości! Ona dla nas jest, tylko nasze oczy nie są jeszcze otwarte. Przez dwadzieścia lat chodziliśmy do tego samego kościoła – prezbiteriańskiego, a nieco ponad dwa lata temu przeżyłam straszny, straszny smutek (miałam tylko dwóch synów), gdy mój starszy syn zachorował. Zrobiono dla niego wszystko, co można było zrobić, jednak Bóg wezwał go do domu. Miał jeden z najpiękniejszych charakterów. Gdy chorował i cierpiał, nigdy nie narzekał. Pracował na giełdzie towarowej, a jego pracodawca napisał do niego piękny list, w którym stwierdził, że choć pracowali razem przez trzynaście lat, nigdy nie widział go zmartwionego.
Po pogrzebie regulowaliśmy nasze rachunki i byliśmy przerażeni, gdy przedsiębiorca pogrzebowy powiedział mojemu mężowi, że pastor oczekuje zapłaty – od pięciu do dziesięciu dolarów. Jakie to straszne, że za ostatnią modlitwę nad szczątkami mojego ukochanego syna trzeba było zapłacić! Mamy rachunek.
Co by na to powiedział nasz błogosławiony Zbawiciel? Och, mów nam o Bożej miłości! To pomoże nam nieść krzyż, gdy idziemy przez życie. Gdyby tylko była znana w swojej czystości i prostocie, jak wielu drogim, zniechęconym duszom by pomogła! Nie można jej znaleźć w dzisiejszych kościołach.
Z poważaniem, PANI E. H. LOMAS.
—————
WYRAŻENIE UCZUĆ WIELU WIĘŹNIÓW
DROGI PANIE: –
Jako jeden z ponad czterystu więźniów, zamkniętych w więzieniu Clinton w Dannemora, N.Y., pragnę podziękować Panu i wszystkim zaangażowanym w przygotowanie Fotodramy Stworzenia. Oglądanie tych filmów było dla mnie wielkim przywilejem i odniosłem wiele korzyści podczas tych ostatnich czterech dni.
Wyrażam uczucia każdego więźnia, osadzonego w tych murach, gdy mówię, że ta prezentacja dała nam lepszą wiedzę o stworzeniu, Bogu i Chrystusie, niż moglibyśmy uzyskać o własnych siłach z jakiegoś innego źródła. Wywarła na nas wszystkich głębokie wrażenie. Wzniosła nasze myśli ku wyższemu, lepszemu życiu i dała nam znacznie lepsze zrozumienie tego, o czym do tej pory nie wiedzieliśmy. Z pewnością byłbyś zadowolony, gdybyś zobaczył, w jaki sposób ten film został przyjęty przez setki mężczyzn, uważanych za zatwardziałych przestępców.
Gdy na ekranie pojawił się film, przedstawiający wskrzeszenie przez Jezusa córki Jaira oraz uzdrowienie chromego i niewidomego, więźniowie dobrowolnie cicho przyłączyli się do hymnu, odtwarzanego z fonografu. Było to niezwykle poruszające i rzeczywiście zatwardziały musiałby być człowiek, którego serce by się nie wzruszyło.
Ponownie dziękując, proszę przyjąć pozdrowienia i najlepsze życzenia dalszego zdrowia.
Z poważaniem, WILLIAM F. GILLESPIE.
====================
— 1 kwietnia 1915 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: