::R5470 : strona 166::
Usprawiedliwiony lub potępiony przez słowa
„Albowiem z mów twoich będziesz usprawiedliwiony, i z mów twoich będziesz osądzony” – Mat. 12:37
Wyraz usprawiedliwiony użyty tutaj przez naszego Pana nie oznacza usprawiedliwienia, o którym zazwyczaj jest mowa w Nowym Testamencie. „Usprawiedliwienie z wiary”, o którym pisze Św. Paweł, jest oczyszczeniem przed Bogiem tych, którzy z serca przyjęli Jezusa za swego Zbawiciela. „Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Podstawą naszego usprawiedliwienia jest wiara w Boga. Nie możemy wejść do Jego rodziny bez wiary. Apostoł Jakub oświadcza, że żywa wiara przejawia się przez uczynki. Bóg tak zarządził, że niezbędne jest to, byśmy okazywali naszą wiarę przez takie dobre uczynki, jakie jesteśmy w stanie wykonać. Zatem dobre uczynki i wiara połączone razem sprawiają, że stajemy się podobni w charakterze do Chrystusa, a dzięki temu możemy mieć udział w Jego zmartwychwstaniu. Jeżeli mamy tylko wiarę bez uczynków, nigdy nie osiągniemy tego celu. Jeśli mamy same uczynki bez wiary to również nie zwyciężymy.
Słowami „z mów twoich będziesz usprawiedliwiony i z mów twoich będziesz osądzony” nasz Pan nie zwracał się wcale do Kościoła. Nikt nie był przyjęty do pełnego usprawiedliwienia
::R5470 : strona 167::
i spłodzenia z Ducha Świętego aż do Pięćdziesiątnicy, czyli dopiero pewien czas po wypowiedzeniu tych słów. Słowa te zostały wypowiedziane do Faryzeuszów, którzy byli ganieni. Słowo usprawiedliwiony jest tu użyte w ograniczonym znaczeniu. Na przykład o jakiejś naszej transakcji możemy powiedzieć, że czujemy, iż nasze postępowanie było usprawiedliwione. Jezus użył tu tego słowa w podobny sposób. Zwracał się do tych, którzy twierdzili, że są w szczególnych relacjach z Bogiem pod Przymierzem Zakonu i są szczególnie święci. Żydzi nie byli usprawiedliwieni do życia, lecz jedynie do społeczności z Bogiem. W tym momencie był ich czas próby: czy okażą się godni?
CZAS ICH NAWIEDZENIA NIEROZPOZNANY
Czytamy, iż nie zrozumieli oni, że znajdowali się w czasie próby, że znaleźli się pod sądem Bożym dotyczącym tego, czy jako lud będą, czy też nie będą mogli, być w dalszym ciągu Jego sługami. „Nie poznali czasu swego nawiedzenia”. Nasz Pan po tryumfalnym wjeździe do Jerozolimy powiedział: „Oto wam dom wasz pusty zostanie”. W tamtym czasie, jako Dom Sług okazali się oni niegodni przedłużenia szczególnej łaski. Przez trzy i pół roku była im okazywana pewnego rodzaju łaska – Ewangelia była głoszona pomiędzy nimi. Lecz Ewangelia ta nie podobała się temu narodowi. Jedynie „prawdziwi Izraelici” spomiędzy nich – wierny ostatek, przyjęli ją. Po trzech i pół latach, które zakończyły „siedemdziesiąty tydzień”, łaska Pańska dla Żydów skończyła się i od tej pory drzwi zostały szeroko otwarte dla Pogan. Od tego czasu Żydzi nie mają pierwszeństwa przed innymi.
Faryzeusze deklarowali zupełne poświecenie się Bogu i wielką świętość. Jezus powiedział im, że poszerzyli swoje filakteria, powiększyli brzegi swoich szat, miłują pierwsze miejsca na wieczerzach i pierwsze stołki w synagogach oraz dla pozoru odmawiają długie modlitwy. Powiedział też, że dają dziesięcinę nawet z najmniejszych ziaren mięty, anyżu i kminu, ale opuścili poważniejsze rzeczy w Zakonie. Ich przestrzeganie Zakonu nazwał jedynie zewnętrznym i powierzchownym (Mat. 23:5,6,14,23-25). On oświadczył, że Zakon nakazywał, by kochali bliźniego, jak samego siebie. Oskarżył ich o „pożeranie domów wdów” – byli gotowi wykorzystać to, że nie miały one żadnych naturalnych opiekunów. Powiedział im, że jest nierozsądną rzeczą uważać, by przez odmawianie długich modlitw na rogach ulic itd. zachowywali oni Zakon.
SŁOWA WSKAŹNIKIEM STANU SERCA
„Z mów twoich będziesz osądzony”. To znaczyło, że mieli utracić szczególną łaskę Bożą. Swoimi słowami dowiedli swojej nieuczciwości. Widzieli dobre uczynki Jezusa, lecz z zazdrości i złości mówili wszystko złe przeciw Niemu i ukrzyżowali Go. Wszystko, co mówili przeciw Niemu pokazywało ich prawdziwy stan serca. Okazali się niegodnymi łaski Bożej. Nie mamy jednak myśleć, że Żydzi na zawsze pozostaną w Bożej niełasce. Podczas Wieku Ewangelii znajdowali się pod specjalnym karaniem. Doznali wielu prześladowań, jednak to wiara w Boga je na nich ściągnęła.
Gniew Boży przyszedł na nich w pełni podczas ostatnich czterdziestu lat kończących Wiek Żydowski. Przy końcu 70 roku pańskiego ich państwo rozpadło się na kawałki. Lud pozostał jednak przy życiu! A teraz już niedługo w pełni powrócą do łaski Bożej: „są umiłowanymi ze względu na praojców”. Ciągle mają udział w planach uczynionych na początku, zatem ich potępienie nie było potępieniem wiecznym. Utracili jednak główne błogosławieństwa.
Gdyby powiedzieli: nie jesteśmy jeszcze w stanie zrozumieć, że jest to Mesjasz, ale jesteśmy przekonani, że działa w Nim jakaś cudowna moc. Gdyby użyli takich słów, to okazaliby swoje pragnienie poznania właściwej drogi, jaką Bóg wskazałby im, tak jak innym, zwłaszcza po Pięćdziesiątnicy. Wówczas, z ich mowy i postępowania mogliby być usprawiedliwieni. Oni jednak nie wypowiedzieli tych słów, ponieważ nie mieli właściwego stanu serca. „Z obfitości serca usta mówią”. Ich usposobienie serca wyrażało się w ich słowach. Łaska dla tego narodu skończyła się.
CZYM JEST OBMOWA?
Apostoł Paweł mówi abyśmy „o nikim źle nie mówili”. Nie mówi: o żadnych wierzeniach źle nie mówcie. O niektórych z tych wierzeń powinno się mówić bardzo źle! Będzie to z korzyścią dla tych, którzy są przez nie związani. On nie mówi byśmy
::R5471 : strona 167::
nie mówi źle o złych zasadach, ale sprowadza tę sprawę do osób. Biblia mówi, że rodzaj ludzki ma złe myśli, wypowiada złe słowa i źle postępuje – w ten sposób wszyscy łamią ten zakaz. Stwierdzenie, że wszyscy są grzesznikami nie jest mówieniem złych rzeczy, bo wszyscy uznają ten fakt. Jest to prawda i każdy powinien wiedzieć, że wszyscy ludzie są grzesznikami – panuje nad nimi grzech.
Gdy chodzi jednak o osoby, to stajemy na niebezpiecznym gruncie. Jezus nazwał Faryzeuszów hipokrytami i grobami pobielanymi. Nie określił On w ten sposób konkretnej osoby, lecz mówił o złym systemie i klasie. Gdy zwracamy uwagę na kieszonkowców, to niekoniecznie czynimy zarzuty komuś z naszego otoczenia. Jeżeli jednak wskazujemy konkretną osobę i mówimy o niej źle, to według Pisma Świętego znajdujemy się na złym gruncie, chyba, że konieczność tego wymaga od nas takiego postępowania. Jeżeli wiesz o kieszonkowcu, to właściwą rzeczą byłoby doprowadzić do jego aresztowania. Jeżeli wiesz, że ktoś był kieszonkowcem, to niekoniecznie oznacza to, że jest nim obecnie – mógł się zreformować.
Zatem ostrzegając przed kieszonkowcami, nie byłoby właściwe wskazywać tej lub innej osoby, dopóki nie mamy pewności. Za kratami znajdują się tacy, którzy obecnie służą prawdzie i sprawiedliwości. Podobnie jest z niektórymi, którzy wyszli zza więziennych krat. Czynienie komuś zarzutów i piętnowanie z powodu złego zachowania we wcześniejszym życiu nie jest właściwe. Niewłaściwe jest ciągłe wypominanie komuś dawnych czynów i utrudnianie mu postępowania sprawiedliwą drogą w przyszłości. Lepiej byłoby powiedzieć: teraz jesteś wolnym człowiekiem i wierzę, że jesteś zdeterminowany by postępować właściwie. Przyniesie to dobre efekty gdy ta osoba dowie się, iż ktoś, kto zna jego przeszłość, chce mu pomóc. Jeśli jednak nie potwierdza on chęci czynienia dobrze, to jesteśmy wolni, by ostrzec przed nim innych. Jeżeli zaś osoba ta stara się postępować właściwie, to powinniśmy współdziałać z nią w każdy możliwy sposób.
ŚWIAT PEŁEN OBMOWY
Bez wątpienia świat jest pełen obmowy. W świecie biznesu jeden człowiek mówi często o drugim, że ufa mu tak daleko, jak daleko mógłby rzucić słoniem chwytając go za ogon – obrazowe przedstawienie tego, jakie ma do niego zaufanie. Inne wyrażenie to: nie zaufałbym mu nawet w kwestii piwnicy pełnej zimnej wody, bo mógłby mi tę wodę ukraść! Świat nie wszedł do szkoły Chrystusowej, lecz Kościół w niej jest i dlatego został szczególnie pouczony, by o nikim źle nie mówić. Oczywiście dla naszego upadłego ciała naturalnym jest „stosowanie uników” wobec prawie wszystkiego i szukanie sposobów, dzięki którym moglibyśmy usprawiedliwić swoje niekorzystne wypowiedzi na temat innych. Wydaje się, że nawet członkowie Pańskiego ludu często stąpają po „cienkiej
::R5471 : strona 168::
linii”, by znaleźć wymówkę, która pozwoli im na złe mówienie bez uczucia potępienia.
LUDZKIE SERCE BARDZO ZWODNICZE
Należy przyjmować i zakładać, że każde dziecko Boże ma serce pragnące czynić wolę Pańską i dlatego nikt z nich nie pragnąłby czynić nic przeciwnego do woli Pana. Lecz jest w upadłym sercu ludzkim coś bardzo zwodniczego – zdecydowanego by czynić to, co czyniło w świecie. Znamy ludzi w świecie, którzy nie przejmują się wcale, gdy mówią o drugich wszystko, co wiedzą. Często mówią te rzeczy szeptem, wiedząc, że ten, komu je opowiadają wyszepcze je za pięć minut komuś innemu. Nawet jeśli nie są pewni, że jest to prawdą, to uważają to za zbyt „dobre”, by się tym nie podzielić! Chcą by i inni mieli udział w tej dobrej sprawie! Raczą się tym jak słodkim kąskiem, który na chwilę zatrzymują pod językiem, a następnie pośpiesznie wypluwają, przekazując innym, by mogli oni pomóc im w podawaniu go dalej. Zło aż pali, by wydostać się na zewnątrz.
Ktoś powie: nie byłoby złem powiedzenie prawdy o pewnej osobie. Tak, to byłoby złem! Jednak jeżeli ja nie powiem Johnowi Smithowi, że Mary Jones jest mi winna pieniądze, to on może jej zaufać. Muszę powiedzieć o tym innym, ponieważ ona może się u niego zadłużyć. Nie powiem wiele. Wzruszę ramionami, skinę głową i powiem: lepiej uważaj, bo się sparzysz! W taki sposób osoba może być winna dolara, a uczynimy jej szkodę wartą tysiąc dolarów.
Czy jest coś, o czym chcemy powiedzieć i aż trudno się nam powstrzymać? Jeżeli tak, to udajmy się do Pana w modlitwie i usilnie starajmy się postępować zgodnie z zaleceniem Apostoła Pawła: „Wszelka gorzkość i zapalczywość, i gniew, i wrzask, i bluźnierstwo, niech będzie odjęte od was, ze wszelaką złością. A bądźcie jedni przeciwko drugim dobrotliwi, miłosierni, odpuszczając sobie, jako wam Bóg w Chrystusie odpuścił” – Efez. 4:31,32.
WAŻNE DLA PAŃSKIEGO LUDU
Zdaje się drodzy bracia, że sprawa obmowy stanowi jedną z trudności dla chrześcijan – jest to problem by wiedzieć jak, kiedy i gdzie zachować milczenie ze względu na reputację drugich. Znamy pewnego brata, który był w więzieniu i został z niego zwolniony. On mówił nam, że cieszy się, iż wyszedł na wolność. Zapytaliśmy: czy mówiłeś komuś o tym, że byłeś w więzieniu? Powiedział, że tak. Odpowiedzieliśmy: no cóż, nie mów tego więcej. Niewielu z ludu Bożego ufałoby ci, gdyby wiedzieli. Pójdziemy do tych, którym mówiłeś i powiemy im, by w ogóle o tym nie wspominali. Cechą naszej upadłej natury jest mówienie o takich rzeczach.
DEFINICJA OBMOWY
Oczywiście są ludzie tak nierozumni, że opowiadają złe rzeczy tak o innych jak i o sobie. Większość ludzi nie jest jednak chętna do mówienia negatywnie o sobie samych. Powinniśmy się więc zatrzymać i pomyśleć: czy powinienem mówić szkodliwe rzeczy na czyjkolwiek temat? Gdyby okoliczności się zmieniły i ja byłbym na jego miejscu, a on na moim, to czy życzyłbym sobie, by on tak o mnie mówił?
Lecz co by było, gdybyśmy widzieli, że złodziej sięga do czyjejś kieszeni? Wtedy czulibyśmy się w pełni usprawiedliwieni, by podjąć wszystkie kroki potrzebne do jego aresztowania, ponieważ uważalibyśmy, że będzie to najlepszą rzeczą dla tego człowieka oraz dla innych. Uważalibyśmy za słuszne krzyknąć: Złodziej! Złodziej! I doprowadzić do jego aresztowania.
Na ile możemy ustalić, obmowa oznacza mówienie czegokolwiek, co byłoby szkodliwe dla drugiego, w takich okolicznościach lub w taki sposób, że gdybyśmy zastosowali to do nas, uznalibyśmy to za nieuprzejme i szkodliwe. W kilku przypadkach znaliśmy człowieka, który postępował niewłaściwie, a my zakomunikowaliśmy mu, że jeśli będzie podążał tą drogą, to uznamy za nasz obowiązek by podjąć pewne działania w tej sprawie, lecz jeżeli nas zapewni, że porzuci tę drogę, to nic nie uczynimy. W ten sposób, w kilku przypadkach, osoba ta została powstrzymana przed czynieniem krzywdy innym, a nam oszczędzono konieczności otwartego odnoszenia się do tych spraw, o których wiedzieliśmy, a o których być może nie widział nikt inny na świecie.
Potrzebujemy mądrości pochodzącej z góry i wierzymy, że takie usposobienie reprezentuje niezbędny rozwój chrześcijańskiego charakteru. Jeżeli rzeczywiście pragniemy dobra naszego bliźniego i naszego własnego oraz pragniemy szanować bliźniego tak, jak chcielibyśmy, by on nas szanował, to musimy kierować się Złotą Regułą: „co byście chcieli, aby wam ludzie czynili, tak i wy czyńcie im”.
Wiele obmów można by uniknąć pamiętając o następującym mądrym tekście zaczerpniętym ze świeckiej gazety. Jego myśl jest zdrowa i biblijna:
„Czyń wszystko dobrze na ile możesz.
Na wszelki sposób, jak możesz.
Na każdym miejscu, gdzie możesz.
W każdym czasie, kiedy możesz.
Wszystkim ludziom, którym możesz.
I tak długo jak możesz”.
Św. Paweł krótko przedstawia tę samą myśl słowami: „przeto póki czas mamy czyńmy dobrze wszystkim” – Gal. 6:10.
====================
— 1 czerwca 1914 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: