::R2473 : strona 125::
„ZOSTAŁ ZALICZONY DO PRZESTĘPCÓW”
– 4 CZERWCA – JANA 19:17-30 –
Syn Boży, „[…] który mię umiłował i wydał samego siebie za mię” – Gal. 2:20.
UKRZYŻOWANIE było potworną metodą egzekucji, stosowaną w dawnych czasach wobec najbardziej nikczemnych przestępców – jego srogość miała raczej odstraszać i powstrzymywać złoczyńców niż zaspokajać potrzebę okrucieństwa. Oto co mówi na ten temat Farrar:
„Śmierć przez ukrzyżowanie wydaje się obejmować wszystko, co w bólu i śmierci jest potworne i straszne – zawroty głowy, skurcze, pragnienie, wygłodzenie, bezsenność, publiczne upokorzenie i niekończące się udręczenie, koszmar wyczekiwania, rozkład ciała, wywołany nieopatrzonymi ranami – wszystko doprowadzone do granic wytrzymałości – jednak bez ulgi, którą przyniosłaby ciepiącemu utrata świadomości, ponieważ cierpienie zatrzymuje się na tej granicy. Taka była śmierć, na którą skazano Chrystusa”.
Zauważyliśmy, że zawistni i zbrodniczy najwyżsi kapłani i judaistyczni uczeni pragnęli właśnie takiego publicznego potępienia wielkiego Nauczyciela, który bez strachu demaskował ich obłudę i niekonsekwencję i który wywierał silne wrażenie na zwykłych ludziach. Prawdopodobnie obawiali się, że skazanie Go na śmierć przez ukamienowanie, w oczach wielu uczyniłoby z Niego męczennika, podczas gdy, jak się spodziewali, Jego publiczna egzekucja jako przestępcy, skazanego przez Sanhedryn i straconego przez najwyższą władzę cywilną na świecie, okryje piętnem niesławy Jezusa, Jego nauki i Jego naśladowców. Możemy sobie zatem wyobrazić, jaką radością napełniły się ich nikczemne serca, kiedy w końcu wymusili na Piłacie podpisanie nakazu egzekucji Jezusa.
Według opisu Marka (Mar. 15:25) wyrok śmierci został podpisany około godziny dziewiątej rano – sąd i starania Piłata, aby uwolnić Jezusa od Jego wrogów, zajęły trzy godziny. Wyruszyli natychmiast: dwaj złodzieje nieśli swoje krzyże, a Jezus niósł swój, zająwszy miejsce Barabasza, który miał zostać stracony, ale uwolniono go. Zwyczaj obowiązujący w dawnych czasach nakazywał, aby skazani sami nieśli narzędzia swych tortur. Jednakże krzyże nie były tak duże i ciężkie, jak przedstawiają je współczesne obrazy. Przeciwnie, istnieją dowody, że stopy ukrzyżowanych zazwyczaj znajdowały się zaledwie dwanaście do osiemnastu cali nad ziemią. Chociaż nieduże, krzyże te stanowiły znaczny ciężar dla przeciętnie silnego mężczyzny, ale nasz Pan, po doświadczeniach w Getsemani, po nocy utrapień i chłosty, jak też po kolejnym ubiczowaniu z rozkazu Piłata, był chory, słaby, wyczerpany i obolały. Najwidoczniej nawet zahartowani żołnierze odczuwali litość wobec Niego i spotkawszy w drodze Szymona Cyrenejczyka, zmusili go, aby pomógł Jezusowi.
Nie wiemy nic o Szymonie, z wyjątkiem relacji Marka, według której był on ojcem Aleksandra i Rufusa, co nasuwa myśl, że obaj synowie mogli później stać się naśladowcami Jezusa i być dobrze znani uczniom. Tak czy inaczej, Szymon cieszył się wielkim przywilejem, którego od tego czasu tysiące niemalże mu zazdrościły. Jak bardzo uczniowie – Piotr, Jakub, Jan i pozostali – musieli żałować trwożliwości serca, która trzymała ich z daleka i nie pozwoliła udzielić Mistrzowi pomocy w godzinie Jego próby! Wiemy, że Jan był w pobliżu, prawdopodobnie inni też byli niedaleko, ale jaką sposobność utracili!
A podobne sposobności są wciąż w zasięgu nas wszystkich – sposobności służenia Chrystusowi – sposobności służenia członkom Ciała Chrystusowego. Jak każdy, kto postępuje śladami Mistrza, musi przeżyć pewne getsemańskie doświadczenia, tak każdy musi poznać przynajmniej namiastkę wszystkich doświadczeń Mistrza. Nie zapominajmy więc wyszukiwać sposobności służenia „braciom”, tym „maluczkim”,
::R2473 : strona 126::
członkom Ciała Chrystusowego. Niechaj każdy zachowa ostrożność, aby nie dodawał do urągań, które muszą spaść na wszystkich naśladowców Baranka, lecz przeciwnie: zaoferujmy słowa wsparcia, pomagajmy sobie wzajemnie nosić krzyże oraz pokonywać pojawiające się w drodze trudności i próby. W ten sposób najlepiej możemy pokazać naszemu Panu i Głowie, jak ocenilibyśmy sposobność udzielenia Mu pomocy w niesieniu Jego krzyża w drodze na Kalwarię.
Miejsce ukrzyżowania nazywano Golgotą, co po hebrajsku oznacza czaszkę, natomiast łacińska nazwa czaszki to Kalwaria. Prawdopodobnie to miejsce nazwano tak dlatego, że kształt wzgórza, które znajdowało się tuż obok Jerozolimy, bardzo przypomina czaszkę, gdy patrzy się na nie z pewnej odległości. Zgodnie z powszechnie obowiązującym zwyczajem, w drodze do tego miejsca, Golgoty, Kalwarii, kilka wielkodusznych kobiet z Jerozolimy oferowało skazańcom kwaśne wino zmieszane z gorzką mirrą – napój, który otępiał zmysły i tym samym czynił egzekucję mniej bolesną. Być może dwaj złodzieje wypili podany napój, ale Marek (Mar. 15:23) oświadcza, że nasz Pan odmówił. Mając świadomość, że Jego doświadczenia były wolą Ojca, nie zrobiłby nic, co powstrzymałoby Go przed przyjęciem ich w pełni.
Prawdopodobnie do tego czasu Maria, matka Jezusa, Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Jozesa, matka Jakuba i Jana oraz Salome, żona Kleofasa (Mat. 27:56; Mar. 15:40) i inni przyjaciele Jezusa nabrawszy odwagi, dołączyli do kobiet, rozdającym skazańcom kwaśne wino i mirrę, tak że Łukasz stwierdza: „I szło za nim wielkie mnóstwo ludu i niewiast, które go płakały i narzekały. Ale Jezus obróciwszy się do nich, rzekł: Córki Jeruzalemskie! nie płaczcie nade mną, ale raczej same nad sobą płaczcie i nad dziadkami waszemi” – Łuk. 23:27,28.
Tymi, jak też i innymi zapisanymi słowami, nasz Pan przepowiedział wielki czas ucisku, jaki miał przyjść na naród żydowski. Oświadczając: „Albowiem ponieważ się to na zielonem drzewie dzieje, a cóż będzie na suchem?”, Jezus daje do zrozumienia, że chociaż naród Izraela został odrzucony zaledwie pięć dni wcześniej, gdy Pan zawołał: „Oto wam dom wasz pusty zostanie”, jego przywódcy byli w stanie usankcjonować taką niesprawiedliwość i bezprawie już wówczas, gdy jeszcze zachowywał zieloność, świeżość i religijną żywotność. Czego zatem można spodziewać się w przyszłości, gdy religijna żywotność uschnie i jako naród zostaną przygotowani na zaplanowany i przepowiedziany wielki „ogień” dnia ucisku, który całkowicie zniszczy ich państwowość. I jak dosłownie wypełniło się proroctwo naszego Pana: Józef Flawiusz, zupełnie nieświadomie potwierdził to świadectwo, ponieważ każdy szczegół jego opisu dokładnie oddaje straszne cierpienia, które dotknęły kobiety i dzieci podczas wielkiego ucisku, zakończonego zniszczeniem Jerozolimy w 70 n.e.
Gdy zastanawiamy się nad proroctwem: „[…] z przestępcami policzon […]” (Iz. 53:12), a następnie rozważymy przerażającą wytrwałość, z jaką przywódcy żydowscy prześladowali drogiego Odkupiciela, doprowadzając do Jego śmierci, uzyskujemy nowe dowody Boskiej umiejętności przewidywania, która – nie ograniczając żadnemu człowiekowi wolności wyboru zgodnie z jego zasadami moralnymi – jednak kieruje wszystkim zgodnie z postanowieniami Bożej woli. Kolejny raz dostrzegamy, w jaki sposób Bóg sprawia, że gniew człowieka chwali Go, potwierdzając Jego mądrość i zdolność przewidywania.
Zgodnie z obowiązującym zwyczajem podczas egzekucji każdemu więźniowi towarzyszyło czterech żołnierzy; na przedzie szedł jeden, niosąc białą tablicę, na której opisano przestępstwo więźnia, prowadzonego na stracenie i którą umieszczano na krzyżu nad głową skazańca. Następnie szli trzej żołnierze z młotem, gwoździami itd., wszyscy podlegali rozkazom dowódcy lub centuriona. Napis na tablicy, umieszczonej na krzyżu nad Jezusem potwierdzał, że jest On królem Żydów i był sformułowany w trzech językach – w hebrajskim, języku miejscowym; w grece, ponieważ był to język cudzoziemców i ludzi wykształconych ze wszystkich stron oraz w łacinie, ponieważ był to język imperium i żołnierzy. W świadectwach Ewangelistów pojawiają się niewielkie różnice, dotyczące słów, zapisanych na tablicy, co można wyjaśnić tym, że słowa w użytych językach nieznacznie się różniły, a Ewangeliści cytowali je z rozmaitych źródeł.
Piłat nie miał świadomości, jak wspaniałą prawdę przedstawił światu w słowach: „Jezus z Nazaretu, król żydowski”. I nadal niewielu rozumie prawdę, która zawiera się w oświadczeniu, że Jezus jest Królem. Podobnie dotychczas niewielu okazało Mu wierne posłuszeństwo, oddając Mu pokłon w swoim sercu w szczerości i prawdzie; ale z całą pewnością, tak jak Pan powiedział, nadchodzi czas, gdy każde kolano zegnie się w ukłonie, a każdy język wyzna, że On jest Panem, Mistrzem i Królem na chwałę Boga Ojca. Przyjdzie czas, że wszystkim zostanie udzielona zupełna wiedza na ten temat, a ten, kto nie usłucha tego Proroka, zostanie odcięty od ludu przez drugą śmierć (Dz. Ap. 3:23). Jezus rzeczywiście został odrzucony przez Żydów, lecz pomimo tego zostanie osiągnięta pełna liczba wybranych do dwunastu pokoleń prawdziwych Izraelitów, którzy jako nasienie Abrahama przyjmą Mesjasza jako Króla i służąc Mu wiernie w obecnym życiu oraz kładąc życie dla Niego i braci, zostaną przez Niego przyjęci jako współdziedzice w Jego Królestwie. Skoro nie było wystarczającej liczby rodowitych Izraelitów, aby z nich skompletować dwanaście pokoleń prawdziwych Izraelitów, przez osiemnaście stuleci Bóg uzupełnia tę liczbę przez adopcje
::R2473 : strona 127::
spośród pogan. Ostatecznie pełna liczba zostanie osiągnięta – Obj. 7:4-8.
Żydowscy znawcy teologii byli wystarczająco chętni, aby doprowadzić do skazania Jezusa jako Króla Żydowskiego, ale nie chcieli, aby ten wyrok został publicznie ogłoszony, co ujawniłoby, że tak bardzo obawiali się Jego roszczeń do tytułu i wpływów, że dążyli do Jego śmierci. Piłat słusznie odmówił
::R2474 : strona 127::
zmiany oskarżenia; gdyby to twierdzenie było bezzasadne, dlaczego mieliby się Go obawiać i dlaczego miałby zostać ukrzyżowany? Jeśli jednak było na tyle poważne, że doprowadziło do Jego ukrzyżowania, powinno być jasno wyrażone.
Podział łupu był zwyczajem przy każdym ukrzyżowaniu, stanowił dowód obojętności i bezwzględności żołnierzy w obliczu cierpienia. Podzielone szaty składały się z nakrycia głowy, szaty zewnętrznej, pasa i sandałów. Ubiór nazwany tu „szatą” i „suknią” był bielizną, która sięgała od szyi do stóp. Niewątpliwie była dobrej jakości o delikatnej fakturze, o czym świadczy to, że była utkana jako całość, bez szwów. Rzucanie losów o tę szatę oznaczało spełnienie się proroctwa (Ps. 22:19), na które Jan zwraca uwagę. Wydaje się, że bezszwowa szata symbolizuje sprawiedliwość Chrystusa, która może być zastosowana tylko w całości. Składa się z jednego elementu i nie można jej zniszczyć. Każdy, kto ma prawo ją otrzymać, otrzymuje najcenniejszą szatę, a każdy, kto nie zdoła jej uzyskać, traci szansę na uzyskanie sprawiedliwości, która pochodzi od Boga i jest w Chrystusie. Ale nie dzięki losowi, przypadkowi lub jakiejś okazji ta szata jest dostępna dla Pańskiego ludu. Jak wyraźnie wskazuje Pismo Święte, można ją uzyskać jedynie dzięki rozwijaniu wiary, a zachować przez posłuszeństwo wierze. Moglibyśmy uważać ją za symbol szaty weselnej, który przypada w udziale tylko jednej klasie, Małemu Stadku, które dzięki wierze i wytrwałości odziedziczy Królestwo, stanowiąc członków Ciała Chrystusowego, okrytych Jego jednolitą i nieskazitelną szatą sprawiedliwości.
W miarę upływu czasu Apostoł Jan nabrał odwagi i gdy nasz Pan został ukrzyżowany, zbliżył się do miejsca egzekucji tak, że mógł rozmawiać – całkiem możliwe, że ośmieliła go obecność żony Kleofasa, która – jak się przypuszcza – była jego krewną. Zgromadzeni byli smutni, ich serca przepełniało współczucie dla Mistrza, którego miłowali, ale w bezsilności nie mogli Go pocieszyć ani przynieść Mu ulgi. Gdy oni płakali i smucili się, inni wyśmiewali i wyszydzali Pana, mówiąc: „Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża”. Bez wątpienia uważali, że ukrzyżowanie naszego Pana przez Jego nieprzyjaciół jest najlepszym możliwym dowodem tego, że Jego Mesjaństwo jest fałszywe i potwierdza, że jest On oszustem.
W przypadku członków Ciała Chrystusowego też niekiedy było prawdą to, że Ojciec dozwolił, aby doświadczenia przychodziły na nich w taki sposób, że mogło się wydawać, iż nie mieli Jego łaski i rzeczywiście byli oszustami. Ale tak, jak prawdziwych uczniów łączyła z Panem wspólnota serca, której nie mogły rozerwać zewnętrzne okoliczności ani niepowodzenia i miłość, której nie mogły ostudzić żadne przeciwności losu, tak też wszyscy Jego „bracia”, którzy pozostają w harmonii serca, w jedności ducha, okażą się wierni nawet w najboleśniejszych okolicznościach i przeciwnościach losu, ponieważ mają jednego ducha, ducha miłości do braci, dzięki któremu potrafią wzajemnie się rozpoznać jako członkowie jednego Ciała.
Jak bardzo możemy wniknąć we współczującą naturę naszego Pana, gdy odkrywamy, że myśli o dobru innych, podczas gdy sam jest przygnieciony trudnościami! Jego osobista agonia nie powstrzymała Go od troski o swoją matkę i zadbanie o jej bezpieczeństwo, przez powierzenie jej opiece miłującego ucznia Jana. W ten sposób dostrzegamy w Mistrzu przykład stosowania nauki Pisma Świętego, tego, że każdy powinien starać się wykazywać dbałość o tych, którzy są od niego zależni, jak to stwierdza Apostoł: „A jeźli kto o swoich, a najwięcej o domowych starania nie ma, wiary się zaprzał i gorszy jest niż niewierny” (1 Tym. 5:8). Ta „wiara” zawiera myśli o miłości, współczuciu, zainteresowaniu i trosce o innych, szczególnie wobec tych, którzy stanowią domowników wiary. Zwracamy uwagę na wybranie Jana: bez wątpienia było ono spowodowane – po pierwsze jego łagodnym i pełnym miłości usposobieniem; po drugie jego gorliwością dla Pana i prawdy i po trzecie jego odważnym dążeniem, aby znaleźć się blisko swego umierającego Mistrza w ostatnich godzinach Jego życia. Zwróćmy uwagę na cechy, które Pan uznaje, po to, abyśmy mogli rozwijać je w sobie i otrzymać szczególne możliwości służby od tego samego Mistrza.
Niemal pod koniec swojej męczarni nasz Pan powiedział „Pragnę”, co było wypełnieniem się proroctwa: „[…] w pragnieniu mojem napoili mię octem” (Ps. 69:22). Nie był to zwykły ocet, ale raczej kwaśne wino – pospolity, tani napój żołnierzy. Do ust naszego Pana, na gałązce hyzopu zbliżono gąbkę, nasączoną kwaśnym winem, aby zwilżyć Jego usta i język, był to niewątpliwie akt litości, miłosierdzia.
Różne relacje stanowią w całości to, co jest znane jako „Siedem słów na krzyżu”.
Pierwsze słowo z krzyża brzmi: „[…] Ojcze! Odpuść im: boć nie wiedzą, co czynią […]” (Łuk. 23:34). O ile słowa te bez wątpienia prawdziwie odzwierciedlają uczucia naszego Pana wobec Jego nieprzyjaciół, to jednak należy zauważyć, że najstarsze greckie manuskrypty nie zawierają tych słów.
Drugie słowo z krzyża: przesłanie naszego Pana do złoczyńcy „[…] Zaprawdę powiadam tobie, dziś ze mną będziesz w raju’’ – Łuk. 23:43.
::R2474 : strona 128::
Trzecie słowo z krzyża: „Niewiasto, oto syn twój! […] Oto matka twoja!”.
Czwarte słowo z krzyża to: „[…] Boże mój! Boże mój! Czemuś mię opuścił?” (Mar. 15:34). O tej wypowiedzi pewien uznany teolog tak się wyraził: „W całej Biblii nie ma innego zdania, które byłoby tak trudne do wyjaśnienia”. A przecież jego znaczenie i przyczynę wypowiedzenia można łatwo zrozumieć, jeśli mamy właściwy pogląd na okup. Z tej perspektywy rozumiemy, że Logos stał się człowiekiem – „stał się ciałem”, aby z łaski Boga poznał smak śmierci za każdego człowieka (Żyd. 2:9). Rozumiemy także, że kara śmierci nałożona na Adama była tą, której Jezus musiał doświadczyć, aby zadośćuczynić sprawiedliwości i uwolnić Adama oraz tych, którzy znaleźli się pod potępieniem w Adamie i przez Adama. Tak jak karą nałożoną na Adama była śmierć w jej najpełniejszym i najbardziej dosłownym sensie, tak też Chrystus umarł za nasze grzechy, Sprawiedliwy cierpiał za niesprawiedliwych, aby uwolnić nas od kary śmierci i umożliwić wskrzeszenie umarłych. Tak jak kara nałożona na Adama obejmowała odcięcie go od Ojca jako potępionego buntownika, tak też było konieczne, aby nasz Pan Jezus, zajmując miejsce Adama, doświadczył (choćby na krótko) także i tego jej aspektu: odłączenia grzesznika od Boga.
Ojciec bardzo miłosiernie nie dozwolił, aby ten zarys kary Adama spoczywał na naszym Odkupicielu przez cały czas Jego ofiarniczej służby, dopuścił na to jedynie przy samym jej końcu. Społeczność Jezusa z Ojcem pozwoliła Mu z tak wielką odwagą przejść przez wszystkie bolesne doświadczenia tego dnia i poprzedzającej go nocy. Lecz teraz wycofanie wspierającej łaski Ojca oraz społeczności i duchowej bliskości z Nim, i zupełne pozbawienie naszego Odkupiciela z Jego doskonałą wrażliwością, pociechy od Jego najdroższego Przyjaciela, spowodowało, że z Jego złamanego serca wyrwały się te słowa udręki. Najwyraźniej dotychczas było przed Nim ukryte, że musi przecierpieć i ten wymiar kary za przestępstwo Adama.
Piąte słowo z krzyża: „Pragnę” już rozważyliśmy.
Szóste słowo z krzyża: „Wykonało się” wskazuje, że ziemska misja naszego Pana została zakończona. Przyszedł, aby umrzeć, odkupić potępioną na śmierć rasę Adama i wykupić ją własną drogocenną krwią, swoim życiem. Poświęcił się temu dziełu zgodnie z planem Ojca, a umierając, mógł powiedzieć, że zakończył dzieło, które Ojciec powierzył Mu do wykonania. Jakże cieszy nas świadomość, że nasz drogi Odkupiciel rzeczywiście ukończył powierzone Mu dzieło, że nie żywił urazy wobec tych, którzy szydzili: Jeśli jesteś Mesjaszem, „zstąp z krzyża!”, „Ratuj samego siebie”! Cieszymy się na myśl, że skoro ta wielka ofiara została ukończona (zwłaszcza w świetle tego, iż Niebiański Ojciec później potwierdził, że została ukończona pomyślnie), możemy sobie uświadomić, że odtąd nie ma już żadnego potępienia dla tych, którzy są w Jezusie Chrystusie – Rzym. 8:1.
Ale mimo iż ofiara za grzech została ukończona osiemnaście stuleci temu dzięki ofierze naszego Pana, Baranka Bożego, jest jeszcze inna jej część, która nie została ukończona, ponieważ zgodnie z Boskim planem nasz Pan czeka na Kościół, który jest Jego Ciałem i który dopełnia „ostatków ucisków Chrystusowych” (Kol. 1:24). A obserwując to, co się dzieje wokół nas, w świetle Słowa Pańskiego możemy powiedzieć, że ta część Jego dzieła również jest niemal zakończona. Wkrótce ostatni członek Ciała Chrystusowego będzie cierpiał dla sprawiedliwości razem z Głową. Wówczas całe dzieło ofiary, wyznaczone w obecnym Wieku Ewangelii, czyli w Dniu Pojednania, zostanie zakończone i rozpocznie się tysiącletni wiek chwały i błogosławieństwa, królowania i wyniesienia, stanowiąc dla świata ludzkości początek wspaniałego błogosławieństwa, którego okupowa cena została zapłacona na Kalwarii. Niech każdy drogi naśladowca Mistrza nadal cierpliwie i wytrwale idzie drogą samozaparcia aż do chwili, gdy jego bieg się zakończy – aż Mistrz powie: Wystarczy, „[…] dobrze, sługo dobry i wierny! nad małem byłeś wiernym, nad wielem cię postanowię: wnijdź do radości pana twego” – Mat. 25:21.
Siódme słowo z krzyża: „Ojcze! W ręce twoje polecam ducha mojego […]” (Łuk. 23:46). Te ostatnie słowa naszego Pana były cytatem z Pisma Świętego (Ps. 31:6). Innymi słowy, już wcześniej świadczono o Nim, że w ten sposób poleci siebie łasce i wierności Ojca. Składanie przez naszego Pana ludzkiego życia jako okupu za wielu grzeszników dobiegało końca,
::R2475 : strona 128::
lecz Ojciec obiecał Mu nowe życie na wyższym poziomie jako nagrodę za Jego wiarę, posłuszeństwo i poświęcenie. To nowe życie lub życie jako „nowe stworzenie”, zostało uznane za rozpoczęte w chwili chrztu naszego Pana, gdy otrzymał Ducha Świętego; trwało i rozwijało się przez lata Jego służby, gdy Jego ciało umierało każdego dnia. Umierał zewnętrzny człowiek, ale wewnętrzne nowe stworzenie odnawiało się dzień po dniu. Teraz zewnętrzny człowiek miał przestać istnieć − zupełnie się poddał, ofiara się dokonała.
Zainteresowanie i nadzieja naszego Pana dotyczące przyszłego życia skierowane były ku przyszłości, zgodnie z obietnicą Ojca, w kierunku nowego, czy zmartwychwstałego życia; nowego umysłu lub ducha, który zaczynał się w momencie Jego chrztu i poświęcenia, mając boską obietnicę doskonałości poprzez zmartwychwstanie, w duchowym ciele odpowiednim dla nowego umysłu, nowej woli. Jednak ta zmiana nie mogła nastąpić natychmiast. Boskie prawo ustanowiło, że Pan nie mógł zostać ożywiony jako nowe stworzenie w duchowym ciele wcześniej niż trzeciego dnia. Musiał przyjąć to wiarą – wcześniej nikt nigdy nie przeszedł tej drogi, jednak nasz drogi Zbawiciel z zupełnym zaufaniem zwrócił się do Ojca i pełen wiary oświadczył, że całe swoje życie i błogosławione nadzieje na przyszłość powierza miłości i mocy Ojca, by otrzymać je zgodnie z Jego ojcowskim planem i Słowem. Podobnie i my, jako naśladowcy Mistrza, powinniśmy spoglądać w przyszłość z wiarą, a w godzinie śmierci wszystkie swoje sprawy powierzyć opiece Tego, który okazał nam miłość, nie tylko ofiarowując swego Syna jako naszego Zbawiciela, ale także udzielając nam opatrznościowej opieki w całej naszej podróży, a także w wielkich i kosztownych obietnicach, idących przed nami i towarzyszących nam oraz dających nam siłę, pocieszenie i pewność.
====================
— 15 maja 1899 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: