::R1432 : strona 230::
KRÓLEWSKIE KAPŁAŃSTWO
—————
„Ale wy jesteście rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście opowiadali cnoty tego, który was powołał z ciemności ku dziwnej swojej światłości. […] Jeźliście tylko skosztowali, że dobrotliwy jest Pan. Do którego przystępując, do kamienia żywego, acz od ludzi odrzuconego, ale od Boga wybranego i kosztownego, I wy jako żywe kamienie budujcie się w dom duchowny, w kapłaństwo święte, ku ofiarowaniu duchowych ofiar*, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa” – 1 Piotra 2:9,3-5.
*Kodeks Synajski pomija słowo duchowe przed słowem ofiary.
W żadnym okresie historii Kościoła nasz potężny Przeciwnik nie był tak aktywny, jak obecnie w pomnażaniu fałszywych doktryn i odwracaniu uwagi od prawdy, wciągając ludzi w bezcelowe i nieistotne dyskusje. Właśnie teraz, gdy już wkrótce dokona się wywyższenie i uwielbienie Kościoła, a wierni zostaną przyjęci do radości swego Pana, wykorzystywany jest każdy sposób, aby podstępnie udaremnić im otrzymanie nagrody i zniweczyć ten zarys Boskiego planu. W istocie jednak nie jest możliwe udaremnienie żadnego elementu Boskiego planu: Bóg zamierzył wybrać spośród ludzi „Małe Stadko”, „lud dla swego imienia”, Królewskie Kapłaństwo. I wybiera ich, ale to, czy wszyscy, którzy obecnie uczestniczą w biegu po nagrodę, na pewno znajdą się w tym gronie, pozostaje otwartą kwestią. Umiłowani, zachowajcie ostrożność, aby nikt nie zabrał waszej korony (Obj. 3:11). Jeśli ktokolwiek pozbawi się swych przywilejów i okaże się niegodny wspaniałego dziedzictwa, znajdą się inni, którzy szybko zajmą jego miejsce.
Prosimy was, bracia, ponieważ cenicie wspaniałą nadzieję, która została wam przedstawiona w ewangelii, abyście nie dawali posłuchu duchom zwodzącym i naukom diabelskim, jak określa je Apostoł (1 Tym. 4:1), lecz abyście zachowując niezmienność celu, przyłożyli się do jednej sprawy, do której zostaliście powołani i którą macie przywilej się zająć jako prospektywni członkowie Królewskiego Kapłaństwa. Nigdy nie zapominajmy, że jesteśmy „ludem szczególnym”, odłączonym od rzeszy nominalnych chrześcijan i świata, mającym wyższe nadzieje, cele i ambicje, uprzywilejowanym jaśniejszym zrozumieniem głębokich spraw Bożych, powołanym z poprzedniej ciemności do Jego zdumiewającej światłości. Jeśli jesteśmy tak oddzieleni od świata i chrześcijan, którzy posiadają dużą miarę światowego ducha, cóż w tym dziwnego, że przekonujemy się, iż wszyscy oni pozostają z nami w niezgodzie i albo nas lekceważą, albo są w opozycji wobec nas.
Takiej opozycji należy się spodziewać i z pewnością będzie ona trwała, aż w śmierci ukończymy nasz bieg. Cierpliwe poddawanie się tej opozycji oznacza poświęcanie własnych naturalnych upodobań do przyjaźni i przyjemności doczesnego życia oraz ponoszenie trudów dla prawdy jako dobrzy żołnierze, bez względu na to, w jakiej postaci owe trudy mogą wystąpić, gdy staramy się pełnić wolę Pana i działać na rzecz Jego Królestwa. Właśnie to oznacza stawianie naszych ciał ofiarą żywą w Bożej służbie. Rzeczywiste trwanie w tej służbie oznacza po pierwsze uważne i ciągłe studiowanie Bożego planu; po drugie przyswajanie sobie ducha tego planu, co po trzecie prowadzi nas do okazywania entuzjastycznej gorliwości w jego realizowaniu oraz aktywności w służbie na jego rzecz, w miarę naszych
—————
::R1432 : strona 231::
zdolności, bez względu na cenę lub ofiarę, jakiej może to wymagać.
Jeśli jesteśmy wierni w tej służbie, nie mamy czasu, ani chęci, by poświęcać uwagę czy to fałszywym naukom, czy też innym kwestiom, które nie dotyczą tej jedynej sprawy, której uroczyście poświęciliśmy nasze życie. Nasz czas nie należy do nas, jeśli wszystko poświęciliśmy Bogu, nie możemy go tracić na badanie wymyślonych fałszywych teorii, opartych na fundamentach innych niż te, które mają podstawę w Piśmie Świętym, nie mamy czasu, aby poświęcić się ideom i dążeniom, pochłaniającym uwagę świata, z których wiele jest nieszkodliwych, ale dla nas stałyby się szkodliwe, gdybyśmy pozwolili, aby zajęły nasz poświęcony czas i odwróciły naszą uwagę od tej jedynej rzeczy, którą powinniśmy się zajmować. Apostoł ostrzega nas, abyśmy unikali „[…] pospolitej, czczej gadaniny, bo prowadzi ona do coraz większej bezbożności” i dodaje: „Staraj się, abyś się doświadczonym stawił Bogu robotnikiem, który by się nie zawstydził i który by dobrze rozbierał słowo prawdy”. „[…] żeby inaczej nie nauczali. I nie zajmowali się baśniami i niekończącymi się rodowodami, które wywołują raczej spory niż zbudowanie Boże, które jest oparte na wierze” – 2 Tym. 2:16; 1 Tym. 1:3,4, UBG.
Każdy poświęcony wierzący powinien sam siebie zapytać: Jak uważnie przestudiowałem to, co jasno rozpoznałem jako Bożą prawdę? I jak dobrze umiem się posługiwać mieczem ducha? Rzeczywiście, niewielu jest tych, którzy mogą powiedzieć, że zupełnie zrozumieli i przyswoili sobie wszystko, co otrzymali; że nie pozwolili, aby cokolwiek z tego umknęło im z pamięci; że przechowują ten skarb w swoim sercu i że jest tematem ich rozmyślań w dzień i w nocy; że mają gotową odpowiedź – „Tak mówi Pan” – każdemu, kto ich zapyta o powód nadziei, którą mają w odniesieniu do dowolnego zarysu nauki; że potrafią jasno i mądrze przedstawić Boski plan, powołać się na Boży autorytet, przedstawiając kolejne etapy tego planu i – jeśli zajdzie taka potrzeba – poprzeć to odpowiednim biblijnym typem. Zdobycie takiej znajomości Słowa jest rzeczywiście dziełem całego życia, ale każdy dzień powinien przybliżać nas do takiej biegłości i tak się stanie, jeśli będziemy wiernymi uczniami i wiernymi sługami prawdy.
Zatem gdyby wszyscy poświęceni byli w ten sposób zajęci zakładaniem zbroi Bożej i udowodnili to w gorliwym wysiłku głoszenia prawdy i pomaganiu innym w ich dźwiganiu się, rzeczywiście nie mieliby czasu na dyskusje o kwestii anglo-izraelskiej lub o tym, czy ziemia jest płaska, czy okrągła, albo też czy socjalizm jest zalecany chrześcijanom w zarządzaniu ich doczesnymi sprawami. Nie starczyłoby czasu na politykę, ani nawet na pożyteczną działalność reformatorską na rzecz wstrzemięźliwości, ani na pracę wśród upadłych kobiet, ani w slumsach wielkich miast, ani nawet na głoszenie nauki o przepowiedzianym uzdrowieniu. Wszystko to jest pracą, która może być, i będzie, z powodzeniem wykonana w „Czasach Restytucji”, w niedalekiej już przyszłości. Zresztą są inni zainteresowani taką działalnością (z czego się cieszymy i życzymy im powodzenia), podczas gdy my uznajemy zadanie, postawione przed nami w Boskim planie i podejmujemy starania, aby je wykonać. A ponieważ nie możemy wykorzystywać poświęconego czasu na bezcelowe działania, które, choć same w sobie nieszkodliwe, mogą odwracać naszą uwagę i pochłaniać cenny czas, poświęcony innym i wyższym celom, to tym bardziej nie będziemy poświęcać uwagi fałszywym doktrynom, takim jak tak zwana Chrześcijańska Nauka i różnym innym teoriom, odrzucającym okup lub lansującym ewolucję, z których wszystkie są próbami wskazania ludziom, jak osiągnąć życie wieczne w inny sposób niż wskazany w Piśmie Świętym, mianowicie przez wiarę w drogocenną krew Chrystusa, przelaną na Kalwarii dla naszego odkupienia. Ten, kto wspina się inną drogą, jest złodziejem i zbójcą (Jana 10:1), a nam nakazano, abyśmy nie mieli nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, lecz abyśmy je raczej potępiali – Efez. 5:11.
Jaka wąska ta droga! – powiedzą niektórzy z pogardą, mając na myśli tych, którzy tak jak Paweł, poświęcają swe siły tej jednej sprawie – służbie dla prawdy. Tak, tak was będą oceniać wszyscy, z wyjątkiem tych niewielu, którzy – tak jak wy – uważnie poszukują tej „wąskiej drogi” i są zdecydowani postępować nią bez względu na potępienie, jakie to sprowadza. Droga do nagrody naszego Wysokiego Powołania, nie jest wystarczająco szeroka, aby pomieścić wszystkie bezowocne filozofie, niemądre
::R1432 : strona 232::
tematy, paplaninę i fałszywe spekulacje, błędnie nazywane naukowymi. Jest jednak wystarczająco szeroka, aby pomieścić Pański plan i tych, którzy są gotowi odrzucić wszystkie inne plany, projekty i indagacje, a zupełnie i wyłącznie poświęcić się w służbie realizacji tego planu, znosząc wszelką hańbę, jaką może to przynieść.
Przemyślcie swoje powołanie bracia, wy bowiem jesteście rodzajem wybranym, Królewskim Kapłaństwem, abyście składali ofiary, które są możliwe do przyjęcia przez Boga; narodem świętym, ludem szczególnym, abyście opowiadali cnoty tego, który was powołał z ciemności do swej cudownej światłości. Głównym celem powołania nas do światłości jest to, byśmy pozwolili jej świecić. Jeśli nie pozwalamy jej świecić, nie jesteśmy jej godni i skarb ten zostanie nam zabrany, a my pozostaniemy w ciemności. Jeśli rzeczywiście otrzymaliśmy to światło i poświęciliśmy się zupełnie Bogu, zapytajmy siebie: Co czynię, by opowiadać cnoty Tego, który mnie powołał z ciemności? Czy wychodzę z tą wieścią do mych bliźnich bliskich i dalekich? Czy każdego dnia staram się z zaangażowaniem bronić Boskiego charakteru i ukazywać sprawiedliwe ścieżki Boże? Czy mądrze wykorzystuję czas i środki, i tak zarządzam moimi doczesnymi sprawami, by poświęcić tej pracy jak najwięcej czasu? I wreszcie, czy pilnie studiuję, aby gruntownie poznać prawdę, tak abym rzeczywiście stał się żywym listem, znanym i czytanym przez wszystkich ludzi, na których mam wpływ? – robotnikiem, który istotnie nie ma powodu do wstydu? Czy zgodnie z prawdą mogę powiedzieć, że:
„Dla Jezusa, dla Jezusa –
Co mnie kupił śmiercią swą;
Wszystkie myśli, słowa, czyny
Moje dni i me godziny”?
Jeżeli tak, to dopiero wtedy mamy tak zawężone pole działania, że możemy powiedzieć: to jedno czynię, a wszystko inne podporządkowuję tej jednej sprawie, której celem jest wysławianie Boga i pomaganie innym, aby weszli do Jego cudownej światłości. Dlatego doskonalę i wykorzystuję wszystkie talenty, które mam jako mądry szafarz mojego niebiańskiego Mistrza.
Drogo umiłowani, nie narzucamy sobie nawzajem żadnych ślubów ani więzów, jednak powołanie ma swoje ograniczenia: Mistrz wskazuje nam kierunek, mówiąc: „Idąc tedy, nauczajcie wszystkie narody [ponieważ ewangelia nie jest już dłużej ograniczona do narodu żydowskiego], chrzcząc je w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego; Ucząc je przestrzegać wszystkiego […]” – Czy tego, co dotyczy naszego (wątpliwego) anglo-izraelskiego pochodzenia? Nie. – Czy wszystkiego, co dotyczy kształtu ziemi? Nie. – Czy wszystkich bezwartościowych filozofii, wymyślonych przez ludzi, którzy zbłądzili, oddalając się od prawdy i wszystkich misternych sofizmatów, którymi ludzie unieważniają Słowo Boże? Nie, nauczajcie „[…] wszystkiego, com wam przykazał […]” – Mat. 28:19,20.
To właśnie zrobili Apostołowie. W ich czasach było wiele błędów i nieistotnych spraw, ale oni je pominęli i zupełnie poświęcili się głoszeniu prawdy. Paweł nie zważał na swój cielesny rodowód, ponieważ uznawał się za nowe stworzenie w Chrystusie Jezusie. Łatwiej niż ktokolwiek z nas mógł udowodnić swoje izraelskie pochodzenie, ale zupełnie mu na tym nie zależało. Nie dbał o to, czy wywodził się z dziesięciu, czy z dwóch pokoleń, ponieważ już go nie obowiązywała plemienna sprawiedliwość Prawa Zakonu. Jego jedynym celem był Chrystus – „I był znaleziony w nim, nie mając […]” własnej „[…] sprawiedliwości, tej która jest z zakonu ale tę, która jest przez wiarę Chrystusową, to jest sprawiedliwość z Boga, która jest przez wiarę;” (Fil. 3:9). Apostoł mówi (Fil. 3:3-7): „Albowiem my [nowe stworzenia w Chrystusie] jesteśmy [prawdziwym] obrzezaniem, którzy duchem służymy Bogu i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a w ciele [relacjach cielesnego pokrewieństwa] nie ufamy. Aczci i ja w ciele mam ufanie; jeźli kto inszy zda się mieć ufanie w ciele, bardziej ja, Obrzezany będąc ósmego dnia, z narodu Izraelskiego, z pokolenia Benjaminowego, Żyd z Żydów, według zakonu Faryzeusz; według gorliwości prześladowca kościoła, według sprawiedliwości onej, która jest z zakonu, będąc bez przygany. Ale to, co mi było zyskiem, tom poczytał dla Chrystusa za szkodę”.
Posłuchajmy go raz jeszcze, gdy mówi o swojej gorliwości w tej jedynej sprawie, której oddał swe życie: „A ja gdym przyszedł do was, bracia! nie przyszedłem z wyniosłością mowy albo mądrości, opowiadając wam świadectwo Boże. Albowiem nie osądziłem za rzecz potrzebną, co inszego umieć między wami, tylko Jezusa Chrystusa, i to onego ukrzyżowanego. [Przykułem waszą uwagę
::R1432 : strona 233::
do tej jednej sprawy! Nieustannie stawiałem tę jedną sprawę przed wami]. […] A mowa moja i kazanie moje nie było w powabnych mądrości ludzkiej słowach, ale w okazaniu ducha i mocy [prawdy], Aby się wiara wasza nie gruntowała na mądrości ludzkiej, ale na mocy Bożej” – 1 Kor. 2:1-5.
Paweł był szczerym, bezkompromisowym nauczycielem. Poznawszy prawdę, mówił o niej z przekonaniem i odważnie twierdził, że wszystko, co nie było z nią zgodne, stanowiło fałszywą naukę. Uczył swych uczniów, że utwierdzanie się w wierze jest nie tylko ich przywilejem, ale też obowiązkiem, że powinni wiedzieć na podstawie dowodów Słowa Bożego, dlaczego uwierzyli i umieć przedstawić każdemu, kto ich zapyta, powód tej nadziei, którą mieli.
Obecnie chrześcijanie nie mają ugruntowanej wiary w żaden zarys doktryny. Ludzie mówią: „myślę, mam nadzieję” lub „być może tak jest, ale to tylko moja opinia i może jest prawdziwa, a może nie. Jednak odnoszę się z życzliwością do twojej przeciwnej opinii, jak też do opinii każdego człowieka, bo kto wie, która z nich jest prawdziwa? Nie umiem z pewnością tego stwierdzić, mam jednak wielką wiarę i życzliwość (?). Podaję rękę każdemu i nazywam go bratem, jeśli twierdzi, że jest chrześcijaninem, bez względu na to, w co wierzy i czego naucza, czy wskazuje na Chrystusa jako jedyne drzwi do owczarni, czy też próbuje uczyć ludzi, jak piąć się inną drogą. Powodowany chrześcijańską miłością, życzę powodzenia wszystkim ludziom i modlę się o pomyślność ich nauk bez względu na to, jak bardzo są wzajemnie sprzeczne i niezgodne z Pismem Świętym, tak jak ja je odczytuję”.
Wśród chrześcijan takie rozumowanie uchodzi za wielkoduszną życzliwość i osobistą pokorę, podczas gdy w rzeczywistości jest to niegodziwy duch kompromisu, który nie chce zrezygnować z przyjaźni tych, którzy przeciwstawiają się Panu, sprzeciwiając się prawdzie. Zamiast znosić hańbę dla Chrystusa, wolą, by prawda ucierpiała, a ci, którzy są słabi w wierze, potknęli się. Ci, którzy mają prawdziwą i szczerą wiarę w Boga, chętnie uznają za prawdę to, co On mówi w swoim Słowie, i już dawno powinni utwierdzić się w podstawowych zasadach doktryny. Wznoszona przez nich budowla ze złota, srebra i drogich kamieni w znacznej części powinna być już wykonana, a praca powinna nieustannie postępować. Jeśli są lojalni i wierni Bogu, potrafią odróżnić prawdę od błędu. Rozpoznając ważność tej umiejętności, Apostoł Jan oświadcza: „Jeźli kto przychodzi do was, a tej nauki nie przynosi, nie przyjmujcie go w dom, ani go pozdrawiajcie. Albowiem kto takiego pozdrawia, uczestnikiem jest złych uczynków jego” (2 Jana 1:10,11). Powinniśmy wiedzieć, w co wierzymy i dlaczego w to wierzymy, a następnie głosić to śmiało i bezkompromisowo; bowiem „jeźliby trąba niepewny głos dała, któż się do boju gotować będzie?”
Raz jeszcze Apostoł oświadcza: (1 Kor. 2:6-10) „A mądrość mówimy między doskonałymi [rozwiniętymi; nie powinniśmy rzucać naszych pereł przed świnie]; ale mądrość nie tego świata, ani książąt [popularnych przywódców i nauczycieli] tego świata, którzy giną; Ale mówimy mądrość Bożą w tajemnicy, która jest zakryta, którą Bóg przeznaczył przed wieki ku chwale naszej, Której żaden z książąt tego świata nie poznał; […] Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało i na serce ludzkie nie wstąpiło, co nagotował Bóg tym, którzy go miłują. Ale nam to Bóg objawił przez Ducha swojego; albowiem duch [albo umysł Boży w nas jest tak chętny, aby poznać Jego prawdę, że] wszystkiego się bada, [nawet] i głębokości Bożych”.
Książęta tego świata rzeczywiście wiedzą, co nieco na temat astronomii i geologii, mają też swoje wyobrażenia o kształcie ziemi itd., ale nie poznali owej ukrytej mądrości Boskiego planu o wspaniałym przeznaczeniu wiernych świętych, którzy będą stanowić królewską rodzinę przyszłego wieku. Niech świat snuje domysły w tym, co go interesuje, ale my poświęćmy się tej jednej sprawie, unikając niemądrych pytań, genealogii i sporów, ponieważ są niepożyteczne i daremne (Tyt. 3:9). Bądźmy wierni naszemu zadaniu głoszenia tej ewangelii cichym, którzy są gotowi ją usłyszeć (Iz. 61:1). Niech Oblubienica Chrystusa pracowicie się przygotowuje (Obj. 19:7), ponieważ wesele Baranka jest wydarzeniem bardzo bliskiej przyszłości.
====================
— 1 sierpnia 1892 r. —
Zgłoszenie błędu w tekście
Zaznaczony tekst zostanie wysłany do naszych redaktorów: